Zabrała się zatem za przygotowywanie kawy, ale słysząc jej kolejną wypowiedz zatrzymała się i spojrzala na Kaestwierdzając zdziwiona. -Zaaaraz... czy to nie to miejsce gdzie przechowywano dzieci? -jednak nie czakając aż jej odpowie mówi dalej - To, że wylano to w kwiatki... czyżby Kalli chciała się tego dyskretnie i pospiesznie pozbyć? Bo przecież nie uprowadzono jej z miasta. - Westchnęła i kontynuje przygotowywanie kawy. - Nie mam pojęcia co to dokładnie może być... pozostałości po jednym środku, albo mieszanka kilku... - Podeszła z kubkami i cukierniczką, a w nich kawa czarna niczym najmrocznejsza noc wewnątrz wygasłego wulkanu. Postawiła jeden przed Kae, drugi na miejscu gdzie zasiądzie, a cukierniczkę między nimi, po czym sięgnęła po pudełko z ciastkami z pobliskiej pólki i ustawiła obok cukierniczki, ukazując jego wnętrze. Gdy uniosła wieczko mogły poczuć zapach miodu, cynamonu i gozdzików, a anonsował on leżace w pudełku pierniczki w czekoladzie. Zasiadła na przeciw Kae i sięgnęła ponownie po listę analizując ją zagryzajac pierniczkiem. Popiła ciastko kawą i odezwała się tonem jakby podawała jej przepis na te właśnie smakołyki.
- To pierwsze... podobny środek podawano żołnierzom... z wiadomych przyczyn... to drugie może być po środkach podawanych w czasie przesłuchań, by złamać więznia... - uśmiechnęłą się szeroko niemal demonicznie.
- Ten ostatni psauje do pierwszego... jakby tak naćpać tym wszystkim kogoś to możnaby stworzyć idealnego zołnierza, agresywny, posłuszny i silniejszy niż przeciętniak... - Szczerzy się paskudnie - i... mówisz, że znalazłaś to w przedszkolu? - Upiła łyka kawy wciąż z tym nienaturalnie szerokim uśmiechem.
Nagle zaśmiała się lekko i śpiewnie, po czym jej ton zmienił się na pełen optymizmu. - Oczywiście wyniki mogą być przesadzone, mogą być to absolutnie nieszkodliwe lekarstwa, które zażywła Kalli... bo ile ona ma lat? Czterdzieści... czterdzieścipięć? W tym wieku kobiety różne rzeczy biorą... może ma kogoś... więc antykoncepcja... nie wypada zajść w ciążę... a że jest to dośc skomplikowany związek... środki na uspokojenie... no i w tym wieku przy tylu dzieciach trzeba się jakoś... trzymać... więc sama rozumiesz... jeszcze czuje się młoda, ale już starość puka do drzwi i jakoś trzeba ją zwodzić. -Wyszczerzyła się wesoło kończąc ten długi monolog.
- A ty co o tym sądzisz?