Kiwnęła głową, a okular na rzemieniach zadyndał lekko, tak jak jej uszy. -Owszem potrafię. Jestem inżynierem, jestem w stanie zrobić proste jak i nie proste urządzenia, aczkolwiek najlepiej czuję się realizując zminiaturyzowaną mechanikę i nie tylko. I znam się co nieco na ładunkach wybuchowych.
Zaczęła grzebać w jednej z sakw i wyciągnęła saszetkę z jakimś malutkim, okrągłym urządzonkiem, wyglądem przypominającym maluczkiego pajączka. -Zakładałam, że zapytasz o moje zdolności, chociaż nawet gdybyś nie zapytał, i tak bym Ci pokazała. Przyczłapała bliżej i położyła saszetkę na biurku przed technologiem.
-Jeśli wyjmiesz to z saszetki i gdzieś umieścisz, malutkie nóżki wszczepią się w materiał i przy próbie odczepienia urządzenie zdetonuje się z siłą podobną do wystrzału rewolwera. Niezbyt dużego, ale wciąż niebezpiecznego. Myślę, że mogłoby urwać kilka palców. Raczej nie całą dłoń. Moje zdolności nie kończą się jednak na szerzeniu szkód. Jestem w trakcie tworzenia urządzenia podobnej zasady i wielkości, lecz służącym jako nadajnik. Ale mam problem ze źródłem energii, jak to bywa w zminiaturyzowanej cybernetyce.
Odpięła od pasa rewolwer i uniosła, aby Lakziz mógł go lepiej zobaczyć. Palcem wskazała też na cześć pomiędzy lufą a uchwytem. Znajdował się tam niewielki, schludny i widoczny zegarek. -Jestem też zegarmistrzynią. Wszędzie potrafię wstawić zegarek, ale to już moje hobby. Mniejsza użyteczność, acz przydałby Ci się tutaj. Surowy pokój. I tak, jestem w stanie zrealizować jakiś projekt, nie będzie to problemem. Asurka najwyraźniej była gadułą.