Wsłuchiwał się chwilę w potok słów swoich towarzyszy, cały czas zastanawiając się jak może im pomóc, skoro nikt nie chce podać konkretów. Obszedł kuźnię dookoła i po namyśle odezwał się najpierw do Respecty.
- Nie mam jakiegoś formularza, który trzeba wypełnić przy zgłoszeniu. Choć jeśli twoje życzenie jest skomplikowane, to szczegółowe plany zawsze się przydadzą. A co dokładnie potrafię... - Rzucił okiem na wystawkę przy wejściu do warsztatu. - Idź i sama zobacz. - Oparł się o stół warsztatowy i złożył ręce na piersi. - Jeśli chodzi o trwałość moich produktów to będzie taka na ile pozwoli mi mój zaufany piec i kunszt rzemieślniczy. Cudów nie obiecuję, ale raczej się nie zawiedziesz. - Uśmiechnął się pod nosem, kończąc swoją przechwałkę.
Po chwili zastanowienia ponownie zwrócił się do popielicy. - Może być nieco gorzej jeśli masz na myśli sprzęty, które mają wytrzymać ekstremalne warunki. No nie wiem... oddech Primordusa na przykład. Tutaj bez specjalistycznej maszyny się nie obejdzie. Ale w tym może pomoże ci Davros. - Podszedł do jednej z półek, na której trzymał pergaminy z planami, chwycił czystą kartę i spojrzał na pobratymca. - Mogę przygotować ci listę sprzętów, które przydadzą się w bardziej masowej produkcji. - Rozglądał się po stole, wyraźnie czegoś szukając. - Może uda mi się nawet znaleźć chwilę, żeby to z tobą rozplanować. - Zajrzał do szuflady pod stołem. - Widzę tu jednak pewien problem. - Schylił się, aby zajrzeć pod krzesło. - Gdzie ja posiałem to pióro... - Wstał i ruszył na zaplecze, mamrocząc coś pod nosem.
Davros z Respectą, mogli przez moment wsłuchiwać się w szuranie przerzucanych klamotów, które ucichło równie nagle jak się pojawiło. Loxley wyszedł z zaplecza z tryumfalną miną z piórem w ręce i podszedł do nekromanty.
- Widzisz, raczej nie znajdę czasu, żeby w pełni zajmować się linią produkcyjną. Owszem mogę jej doglądać, ale potrzebny będzie ktoś na pełny etat, żeby przyjmować zlecenia, nadzorować dostawy surowców i doglądać maszyn. Nawet tych głupich golemów ktoś musi pilnować, żeby same nie wlazły do pieca hutniczego. Rozumiesz o co mi chodzi? - Wskazał na nekromantę piórem, aby ten skupił się na pytaniu kowala. - Znajdziesz jakąś osobę, która będzie mogła zaopiekować się odlewnią?