Pin Pini większość czasu przyglądała się swoim towarzyszom, a także Sarze. Zapamiętywała ich sposób poruszania się, gesty ton głosu, jak zawsze gdy spotykała kogoś nowego. Zazwyczaj trzymała się z boku, starając nie rzucać się w oczy. Mała, brązowa, asurka wtapiała się w cienie na ulicach Lwich Wrót, lecz gdy znaleźli się w bezpiecznym miejscu, sam na sam z Sarą, wyszła z inicjatywą jako pierwsza.
-Możecie mnie nazywać Pin, wcześniej przedstawiłam się już osobom tu przybyłym, ale nie tobie, Saro. - ogarnęła wzrokiem sterty metalu.
-Jestem łowczynią i tropicielką, specjalizuję się we wszelakiego rodzaju sztuce przetrwania. - zrobiła pauzę, zastanawiając się czy wspomnieć o książkach, które napisała. W efekcie zrezygnowała z tego, uważając swoich słuchaczy, za raczej mało zainteresowanych literaturą, o ile w ogóle umiejących czytać.
-Umiem się dobrze wspinać, strzelam z łuku na dalekie odległości, do tego potrafię zakładać pułapki.- spojrzała po towarzyszach, ale nie czekała na ich reakcję.
-Środowisko miejskie nie jest mi obce.- swój wzrok zawiesiła na chwilę na Sarze.
-Wolę unikać konfrontacji bezpośrednich, jeśli jednak są nieuniknione, to wtedy też znajdę kilka asów w rękawie.- po tych słowach wzięła głębszy wdech i dokończyła. -To chyba najważniejsze z moich umiejętności.
Zamilkła robiąc krok w tył i wtapiając się w cień jaki rzucała sterta żelastwa. Spoglądając na zebranych zadumała się, cóż... nie wspomniała im o sokole, który krążył nad miastem wyczekując jej poleceń. Mały, nieistotny szczegół, uśmiechnęła się w duchu.