Nekromanta ponownie zszedł do podziemii , pierwszy raz od czasu tamtych incedentów które miały tu miejsce. Spojrzał na zapięczetowane wejście i poprawił maskę. Z jednego z jego rękawów pojawiłsię nagle zwój który uchwycił w dłoń, znalazł suche miejsce gdzie rozwinął płótno. Przysiadł przy nim niczym mnich wypowiadając nieznane słowa, na pergaminie co po chwilę pojawiały się nowe znaki, jakby przechodziły z drzwi do laboratorium do pergaminu, dziwna magia była jakby wciągana do środka materiału pergaminu. Po chwili wnętrze pergaminu zajaśniało blaskiem a drzwi były czyste. Subortis zwinął pergamin w rulon, złapał w dłoń podniósł do góry by sie mu przyjrzeć. Po chwili pergamin zaczął płonąć czarnym ogniem, tawiąc go, nekromnata beznamiętnie upuścił go na ziemie patrząc jak ulega destrukcji. Wejście przed nim wydawało się w końcu zdolne to otwarcia. Uśmiech pojawil się pod maską, nekromanta powiedział sam do siebie chłodno - Nareszcie.... Wrota otworzyły się ze zgrzytem a nekromanta wszedł do środka, śmiejąc się do samego siebie. Po wejściu uporządkował parę rzeczy i zabrał sie do pracy. Po chwili kilkanaście próbowek było ułożone obok siebie w kazdej z nich była inna ciecz, nekromanta uważnie się im obserwował, niektóre mieszał ze sobą, czasami zmieniały barwę, czasami ciecz musowała, reakcji było wiele.