 | List od Egzekutora wzięła za priorytet. Choć życie w Tyrii nabierało niebezpiecznego rozpędu, a młoda druidka, uczennica Leoparda, otrzymywała liczne zlecenia i listy z prośbami o pomoc, uznała, że to wszystko przez chwilę może, choć nie chce, poczekać. To był dobry czas, by zwrócić się z prośbą do nornów, dlatego nie zwlekała z udaniem się do Hoelbrak, gdzie podjęła rozmowę z jednym z naczelnych łowców przewodzącym adeptom. Jej wizyta w mieście zaowocowała współpracą z grupą myśliwych, którzy zgodzili się ofiarować Aiwe kilka sztuk zwierzyny należącej do okręgu łowieckiego miasta nornów. Nim wyruszyli na łowy, wraz z Srebrnooką zasiedli do stołu, gdzie ustalili położenie stad oraz liczbę zwierzyny, którą mogli odłowić. Żyjący w zgodzie naturą nornowie, podobnie jak Zlata, wiedzieli, że nawet w dużej potrzebie koniecznym było dbanie o równowagę panującą w przyrodzie, dlatego zaoferowali kobiecie dwie sztuki dolyaków, jednego jelenia oraz dwa dziki, które siały spustoszenie no polu jednego z rolników graniczącego Pola Gendarran ze Snowden. Czterech nornów dostało zlecenia na zwierzęta, a polowanie oprócz tego, że miało wesprzeć Aiwe, było też próbą dla umiejętności młodych łowców. Piąte zlecenie przyjęła Zlata, wiedząc, że najlepiej dobierze koniecznego do odstrzelenia byka. Rozeszli się z Loży, kiedy świt jeszcze nie nastał. Wszyscy przygotowani, uzbrojeni w łuki i sanie, na których mieli przetransportować zwierzynę. Zlata wyruszyła ostatnia, przekraczając drogowskaz o współrzędnych na Podgórza Wędrowca. Do Hoelbrak dotarły wieści o nadwyżce przebywających tam byków, które końcem wiosny tego roku urodziły się licznie. Kiedy dookoła jaśniało, a słońce unosiło się, by wkrótce wyjrzeć zza horyzontu, Zlata dotarła za wioski, gdzie niewiele mogło przepłoszyć pasące się stada jeleni lub preferujące samotność byki. Tropy na śniegu były liczne i należały do różnych gatunków. Kobieta wiedziała, który ślad podjąć i to nim podążała. Nienaruszona warstwa puchu mieniła się w pojedynczych, przebudzających się promieniach słońca wdzierającego się pomiędzy drzewa sprawiając, że trop był coraz wyraźniejszy. Już wiedziała, że miała przed sobą stado, ale to znaczyło, że będą tam łanie i młode, choć wyrośnięte już osobniki. Chwilę później dostrzegła, że jeden ze śladów prowadzi w inną stronę i to za nim skręciła. Dostrzegła go po przejściu kilku metrów, skubiącego w spokoju listki jeżyny. Zatrzymała się w odpowiedniej odległości, by mu się przyjrzeć. Zachowywała spokój. Jej oddech był miarowy, serce biło spokojnie. Byk nie wykazywał żadnych oznak zaniepokojenia. Jego ciało w porannym świetle nie było dobrze widoczne. Był średniej wielkości, o przeciętnym porożu, a jednej stronie w wyraźnym defektem, który nie przeszkadzał w podziwianiu piękna zwierzęcia. Byk nadął się, a z jego nozdrzy wzbiła się gęsta para. Świst strzały przeciął powietrze. Przebywające w pobliżu stado zerwało się do ucieczki, gdy byk osunął się na śnieg, zabity profesjonalnym strzałem.
Do Siedziby w Snowden Srebrnooka przywiozła wozem zaprzęgniętym w dolyaki odłowione dwa średniego rozmiaru dziki, dwa pokaźne dolyaki oraz jednego jelenia. |