Kwiecisty zakątek

Opasłe w tomy półki i walające się wszędzie pergaminy. Tutaj trafiają zakończone przygody.
aiwe_database

Kwiecisty zakątek

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Obrazek

Wędrując na południe wybrzeża Bloodtide, natknąć się można było na wiele nieprzyjemności, takich jak piraci, nieumarli, ogromne robale i tym podobne. Pokonując jednak wszystkie te przeszkody, docierało się do malowniczej oazy. Miejsce to oczarowywało swym urokiem, dawało poczucie spokoju i bezpieczeństwa. Czuło się, że tutaj nic nikomu nie grozi.. To właśnie w tym miejscu jeden z bractwa Aiwe postanowił przechować swoje kwieciste znaleziska z całej Tyrii.

Woń egzotycznej mieszanki wabiła już z daleka, zapraszając wędrowców do siebie. Gdy dało się poprowadzić zmysłowi powonienia, trafiało się do niewielkiego zakątka, ściśniętego między skałami a drewnianą chatką. Chatka, obrośnięta zielenią, mieściła w sobie wszelkie przyrządy ogrodnicze oraz te okazy kwiatów, które wymagały specjalnej opieki. Dało się tam wyłapać między innymi kwitnącego kaktusa, czarnego krokusa, karmazynowego słonecznika oraz kwiat wyróżniony najbardziej ze wszystkich miejscem honorowym - lotos. Poza hacjendą znajdowały się te bardziej pospolite okazy, róże, zioła. Zajmowały praktycznie całą przestrzeń, pozostawiając tylko niewielkie przejście dla jednej istoty odpowiedzialnej za pielęgnowanie tej kolorowej kampanii. Całość prezentowała się przyzwoicie. Widać było, że wiele pracy włożono w to, aby rośliny rosły zdrowe i silne, a prócz tego by olśniewały swoim urokiem. Rzecz jasna, nie służyły jedynie do ozdoby. Niektóre z nich hodowane były specjalnie dla leczniczych naparów i maści. Każdy zatem odwiedzający to miejsce, specjalnie bądź przypadkowo, mógł odetchnąć w przyjemnej atmosferze oraz dostać leczniczą mieszankę ziół na dalszą podróż.
aiwe_database

Re: Kwiecisty zakątek

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Nim Sylvari dotarł wreszcie do chatki przyjaciela, musiał uciekać przed wieloma nieprzyjemnościami, takimi jak piraci, nieumarli, ogromne robale i tym podobne. Jednak obraz jaki ukazał się mu ku kresu podroży przed oczyma, sowicie wynagrodził jego trud i zmęczenie. Oczarowany, powoli podszedł do chatki, lecz nie zapukał do drzwi, a zagłębił się w ogrodzie.
Szedł wolno, pomiędzy cudownymi okazami, kwitnących róż. Nie mogąc oprzeć się ochocie, wyciągną swą żółta dłoń i idąc wąską ścieżką muskał płatki tych niesamowitych kwiatów (dotyk). Zapach unoszący się w ogrodzie, słodki i miły, sprawiał, iż Owial czół się jak w domu. Zamknąwszy oczy chłonął pełnię życia płynącą od roślin, w których opiekę właściciel wlał wiele miłości. Lecz nie on był ich opiekunem. Rośliny jakby wiedząc, iż Owial jest obcym zuchwalstwo jego dotyku pokarały, kalecząc dłoń Sylvari kolcami. Dopiero czując jak ciepła posoka spływa po zranionej ręce, Sylvari ocknął się z tego roślinnego transu. Westchnął smutno, jednak doskonale wiedział, iż nawet piękno potrafi być groźne. Oderwał jeden z miękkich liści swej zbroi i owiną go wokół dłoni.
Przed drzwiami chatki odetchnął głośno i zapukał...
aiwe_database

Re: Kwiecisty zakątek

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Pierwszym, co mógł usłyszeć gość po zapukaniu było ciche drapanie i szuranie. Zaraz po tym krok, drugi i w końcu drzwi uchyliły się, ukazując skrawek swego wnętrza. Wpierw ze środka wysunął się łeb sylvańskiego psa. Poruszał nosem, jakby wąchając nowo przybyłego. Swoimi wesołymi oczami wpatrywał się w jego twarz. Drzwi otwarły się bardziej i dopiero teraz Owial miał przed sobą dobrze znaną mu sylwetkę właściciela zakątka. Po stroju i grudkach ziemi na butach i w zakamarkach ubrań, nie trudno było wywnioskować, że właśnie przerwano mu czynność przesadzania rośliny z doniczki do donicy. Odziany był w poprzecierany płaszcz piracki z podwiniętymi rękawami, a na dłoniach dumnie egzystowały robocze rękawice. Widząc znajomą twarz, uśmiechnął się lekko, Odsunął się zaraz i gestem dłoni zaprosił gościa do środka. Podobnie postąpił pies, cofając się do tyłu, by zaraz klapnąć sobie gdzieś przy ścianie.
Wnętrze było niewielkie, a nawet bardzo niewielkie. Z jednej strony stała prawdopodobnie własnej roboty szafka, gdzie na półkach spoczywały ogrodnicze przyrządy. Pod sufitem zwisało kilka paprotkopodobnych roślin, a na przeciwko wejścia znajdował się jeden jedyny wolny od kwiatów stoliczek, który aktualnie mieścił na sobie skórzaną torbę na ramię z nieokreśloną zawartością. Wokół drzwi miejsce znalazły półki z kwiatami i tabliczkami, opisującymi cóż to za roślina i z jakiego zakątka Tyrii pochodzi. Ostatni skrawek niewielkiego pomieszczenia zajmował blat roboczy, gdzie stał przesadzany właśnie różowy kwiat.
aiwe_database

Re: Kwiecisty zakątek

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Sylvari ostrożnie wszedł do wnętrza chatki. Szeroko otwartymi, niebieskimi oczami badał zachwycające wnętrze, jednak jego usta zaciśnięte w napięciu, przypominały jedynie wąską kreskę wymalowaną na beznosej twarzy. Stał spięty i skulony w sobie kilka kroków od wejścia i rozglądał się uważnie. Chabrowe tęczówki wręcz świeciły blaskiem, kiedy wzrok Owiala padał na niecodzienne okazy roślin. Jednak kiedy oczy skierował na czworonożnego domownika jego ciałem wstrząsnął zimny dreszcz przerażenia.
- W-w-w-w-witaj Be-be-bepe. - Wyjąkał cicho, wpatrując się w psa przy ścianie. Oddech jego był szybki i nerwowy, jednak Sylvari od wejścia do chatki nie ruszył się nawet o cal. Aura, którą można było wyczuć od Owiala, była dziwną mieszanką zachwytu, ciekawości i leku. Stojąc tak bez ruchu nie zauważał nawet jak liść, którym owinął zranioną rękę powoli zaczyna przesiąkać posoką. Ta niespiesznie, małymi kroplami, znów zaczęła spływać po jego dłoni.
aiwe_database

Re: Kwiecisty zakątek

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

-Miło, że wpadłeś. - Odpowiedział kwiecistogłowy na przywitanie, chociaż nie do końca wiedział, czy nie lepiej byłoby po prostu powiedzieć ''Cześć'' czy zarzucić innym zwrotem powitalnym. No nic. Gdy Owial stał już w pomieszczeniu, gospodarz pchnął nieco drzwi, by te przymknęły się i nie zawadzały w i tak już małej przestrzeni.
- Napijesz się czegoś? - Zapytał gościa, starając się jako tako zorganizować miejsce do siedzenia. Mieli aż blat upaćkany ziemią i stoliczek. Zanim beznosy Sylvari zdołał odpowiedzieć, ten zajmował się już sprzątaniem miejsca pracy - a polegało to na odsunięciu zbędnych rzeczy i pozmiataniu grudek ziemii. Gdy się tym zajął - mógł w końcu ściągnąć rękawice, odwiesić je na bok i ponownie zająć się towarzyszem, zwracając się w jego stronę i nie ukrywając dobrego humoru związanego z wizytą pierwszego członka bractwa tutaj.
Pies w tym czasie siedział w miejscu i tylko zajmował się obserwacją nieznajomego, przekzywiając głowę w bok. Nie nękał obwąchiwaniem i naruszaniem przestrzeni osobistej. Można powiedzieć, że był to całkiem dobrze wychowany zwierz.
aiwe_database

Re: Kwiecisty zakątek

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

- M-m-m-m-masz mo-mo-może jakieś zioła na ne-e-e-e-erwy?- Zapytał niepewnie, dalej nie ruszając się z miejsca i ze zgrozą w swych morskich oczach wpatrywał się w zwierzaka. - Dro-o-o-o-o....dro-o-oga tutaj była cie-e-e-e...cie-e-e-e..cie-e-e-e...interesująca....,albo wodę. W-w-w-wo-o-o-o...ona m-m-m-mi wystarczy.- Spuścił zawstydzony wzrok i nagle spostrzegł jak z przesiąkniętego liścia, podłogę posadzki zaczęły zraszać powolnie spływające krople posoki Sylvariego. Niepewnym i gwałtownym ruchem schylił się z zamiarem ukrycia tego faktu, jednak przez swoje niezdecydowanie owinął tylko zranioną rękę drugą. Tak przykucnięty, z rękami przy ciele spojrzał na Beppe wzrokiem ludzkiego dziecka, które stłukło wazon. - Przepra-a-a-a-aszam, w-w-w-wybacz, p-p-p-p-p-posprzątam.- Wyjękiwał łamiącym się głosem.
aiwe_database

Re: Kwiecisty zakątek

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Jąkanego monologu Owiala słuchał w spokoju, starając się początkowo nawiązać z rozmówcą kontakt wzrokowy. Tamten jednak wolał z obawą patrzeć na psa, który nic podejrzanego nie robił. Siedział tylko w miejscu i obserwował bacznie obcego.
Chociaż kwiecistogłowy chciał wyjść na dobrego słuchacza, jego uwagę wciąż odwracał..brak nosa towarzysza. Zastanawiał się, jak Owial wyglądałby z nosem. Z pewnością nie wyglądałby tak rybio, jak wygląda teraz..
Gdy jąkanie się Sylvariego dobiegło końca, wypadało się odezwać. Już chciał powiedzieć, że coś na nerwy ma i zdecydowanie woda nie wystarczy, gdy ten nagle skulił się jakby w bólu. Przyczynę tego wyłapał od razu. Zrównał się z nieśmiałym drewniakiem, przyklękając na jedno kolano. - To nic. Później się tym zajmę. - Zapewnił kompana, starając się jak najbardziej, aby jego ton głosu brzmiał przyjaźnie i serdecznie. - Pokaż rękę. - Poprosił uprzejmie, wyciągając ku niemu otwartą dłoń.
aiwe_database

Re: Kwiecisty zakątek

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Pięścią zdrowej ręki Owial przetarł kropelki rosy, która pojawiła się pod jego chabrowymi oczami. Niepewnie wyciągną drugą w stronę pobratymcy. Przesiąknięty i naprędce zrobiony liściowy pseudo bandaż sam osunął się na ziemię, ukazując na wewnętrznej stronie dłoni płytkie, choć idące przez całą jej długość zadrapanie. Owial chlipnął jakby zanosił się płaczem, choć przez brak nosa mogło to bardziej brzmieć jak chrząknięcie. Jednak jego aura, która Beppe mógł doskonale wyczuć nie pozostawiała wątpliwości. Żółtawy Sylvrai był zawstydzony i przelękniony.
- T-t-t-t-twoje r-r-r-r-róże...są takie p-p-p-pię....pięk-k-k-k...cudowne. Nie m-m-m-mogłem się po-o-o-o-owstrzymać. Wy-wy-wy-wy-wybacz.- Wyjąkał spuszczając wzrok.
ODPOWIEDZ

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 3 gości