Jeździec bez Głowy

Opasłe w tomy półki i walające się wszędzie pergaminy. Tutaj trafiają zakończone przygody.
aiwe_database

Re: Jeździec bez Głowy

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Mikael ruszył zatem za Jeremym, który będąc najbliżej wyjścia, złapał po drodze w prawą dłoń wiszącą na ścianie tuż obok siebie pochodnię i wybiegł na podwórze jako pierwszy. Tam dwójka nekromantów, tuż po tym jak pokonała kilka metrów i dostała się na trakt przejeżdżający obok świątyni, mogła zobaczyć ciało młodej kobiety, która zalegała na ziemi odziana w poszarpaną, lnianą suknię. Truchło...które nie miało głowy! Przybysz ze stolicy nie miał jednak zbyt wiele czasu by przyjrzeć się martwej i prócz faktu iż ta wydawała się mieć równo "przycięty" kark, tak jakby ktoś odrąbał jej łeb w bardzo precyzyjny sposób, nie zobaczył już nic więcej, gdyż jego prędkie oględziny przerwało rżenie należące do jakiegoś stworzenia? A potem i krzyk Jeremiego - Na Grentha! On wciąż tu jest! - Po którym to lokalny akolita wskazywał z pochodnią, z udziałem strachu malującego się na jego twarzy przed siebie, gdzie jakieś około dwadzieścia metrów od nich, na drodze, znajdowała się odziana w czerń postać zasiadająca na przedziwnym, równie ciemnej co ona barwy, stworzeniu. Kreatura, czy też przebieraniec, bo ciężko było to określić z ich perspektywy, uniosła się w pewnym momencie wraz z istotą na której przebywała wzwyż i zaprezentowała parze coś co trzymała właśnie w lewej dłoni, coś co wyglądało na długowłosą głowę. A potem czym prędzej ruszyła dalej przed siebie, zostawiając dwójkę na środku traktu, z zdekapitalizowaną dziewką...
aiwe_database

Re: Jeździec bez Głowy

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

- A więc to tak wygląda ten jeździec, jednak to stworzenie na którym siedział, wydawało mi się jakbym już gdzieś je widział - Mikael był przerażony, czuł sile tego stwora, jednak jego głos nie dawał tego po sobie znać, był on spokojny i równy, jakby nie stało się nic wartego uwagi. Po chwili ruszył w stronę ciała, krokiem wolnym i gotowym do ucieczki w razie jakby bezgłowy zdecydował się wrócić, chciał on zbadać je dokładniej i może dowiedzieć się czegoś więcej o tym co je zdekapitowało.
aiwe_database

Re: Jeździec bez Głowy

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Junzo zmierzył dziwaka oraz kapłana którzy zaczęli się kręcić przy studni, rzucił sam do siebie w myślach. - Jakiś dziwak oraz grubas...To jest ta osoba o której mówiła ta...cholera, zapomniałem jak już miała na imię, olać to. Westchnął lekko i czekał co zacznie robić dwójka kiedy go zauważą.
aiwe_database

Re: Jeździec bez Głowy

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Daimon miał szczęście, że udało mu się znaleźć dobre i łatwe zejście z skarpy bo kapłan miał bardzo słabą sprawność fizyczną. Nie pamięta nawet ile razy musiał mu wydawać polecenia, aby ten przez przypadek nie stoczył się z skarpy sam lub razem z łowcą, ale w końcu po żmudnym tłumaczeniu udało się dwójce zejść na dół. Kapłan oczywiście cały czas dziękował raz to bogini, a raz jemu za szczęśliwe zejście. Po kilku minutach od zejścia udało im się dotrzeć do wioski, było już dosyć ciemno więc najlepszym punktem było pójście do centrum wioski i stamtąd znalezienie jakiejś karczmy. Łowcy udało się dopatrzyć z daleka studnie na środku wioski, a więc skierował się tamtą stronę. Idąc powoli z kapłanem zauważył, że przy studni jest ktoś jeszcze najpewniej był to człowiek chociaż nie wiadomo co lub kto może się kręcić po takiej wiosce o tak później porze. Gdy Daimon i kapłan w końcu znaleźli się przy studni i lekko odsapnęli łowca odwrócił się w stronę starca i przemówił.
- Dobra teraz czas rozliczyć się z naszej umowy, starcze. Uratowałem cię i przyprowadziłem tutaj, znajdziesz pomoc u strażników. Teraz czekam na swoje trzydzieści srebrnych monet. - gdy skończył mówić rozglądnął się za karczmą ukradkiem spoglądając na człowieka obok studni, oczywiście od razu ją dostrzegł i usłyszał, odwrócił głowę do człowieka przy studni - Witaj człowieku. Czy mógłbym zadać ci pytanie? Wiesz może gdzie znajdę osobę od zadania na wyeliminowanie tego jeźdźca, który robi tu ostatnio rozpierduchę?
aiwe_database

Re: Jeździec bez Głowy

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Jeremy także zbliżył się do ciała bezgłowej kobiety, by następnie wykonać całą serię liturgicznych znaków nad jej ciałem, skierowanych w stronę Boga Śmierci. Mężczyzna wydawał się być ponownie, tak jak tamtego razu w mieście, wstrząśnięty wszystkim na tyle, że nawet nie śmiał się przy tym odezwać do Mikaela. Nekromanta natomiast gdy tylko przyklęknął nad nieszczęsną niewiastą, zauważył już na pierwszy rzut oka kilka podłużnych ran po otarciach, widać gdy dziewczę uciekało, zahaczyło ciałem o krzaki. Dziewczyna miała również na ramionach i prawym nadgarstku ślady po sporych sińcach, co mogło sugerować, że ktoś się nad nią znęcał za życia. Najciekawsza rana jednak, czyli ta, która została spowodowana podczas dekapitacji nieszczęśnicy, wydawała się być anormalnie równa, tak jakby ktoś z równą siłą w ułamku chwil wykonał cięcie. Mikael już też miał na tym skończyć, gdy w pewnej chwili, gdy już miał wstawać, jego oczy dostrzegły także niemalże niewidoczną błękitną poświatę, która to unosiła się z rany, będąc widoczną dopiero teraz gdy Jeremy rozświetlił okolicę przy pomocy zaklęcia. Efekt był na tyle intrygujący, że wydawał się tak jakby parować z truchła, co więcej sama rana nie wydawał się wcale krwawić.

W pewnej chwili w poczynania przy truchle zaingerował także głos kapłana, który opuścił w końcu najwyraźniej świątynię i zbliżył się do dwójki akolitów, zerkając z dzierżoną w obu dłoniach kuszą to na ciało, to w dal, w miejsce gdzie udał się jeździec, którego już dawno tam nie było. Aż w końcu zagadnął:

- Córka młynarza...pokaranie losu, biedny bękart. Ciekawe co ona robiła tu tak późno w nocy? -

- Właśnie Panie, cóż do tej zapłaty... - Zaczął nieśmiało kapłan.

Junzo natomiast mógł przyjrzeć się teraz dokładniej dwójce i zorientować się, że pokryty lekką siwizną grubasek, jest chyba jakimś rodzajem akolity Dwayny, gdyż jej symbole pokrywały jego odzienie. Mężczyzna na domiar wydawał się być strasznie przepocony, zmęczony i wystraszony. W odróżnieniu do swego towarzysza. Po chwili też dodał:

- Ja...Ja nie mam jej tutaj...po powrocie do Boskiej Przystani jednak... -

Klecha znów urwał i wlepił swoje pełne niewymówionych błagań spojrzenie w osobę swego wybawcy, Daimona.
aiwe_database

Re: Jeździec bez Głowy

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Gdy kapłan się odezwał, Daimon zwrócił głowę w jego stronę. Gdy usłyszał wszystko co miał do powiedzenia kapłan jego twarz pozostała spokojna i nie dało się poznać po niej wkurzenia i irytacji. Zbliżył się bardziej do kapłana i zaczął spokojnie mówić.
- Każdy z was jest taki sam, nie macie nic, ale obiecujecie, że dacie. Rozumiem, że na podróż tutaj nie wziąłeś nic z sobą i przyjechałeś od tak myśląc, że ludzie dadzą ci wszystko. Większość z was śpi na pieniądzach, ale jak idzie co do czego to nie macie przy sobie nic. - chwila ciszy - Masz czas do jutra żeby znaleźć te magiczne 30 srebrnych monet.
Zwrócił głowę z powrotem do człowieka przy studni i czekał na odpowiedź.
aiwe_database

Re: Jeździec bez Głowy

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

- Jeremy poświeć mi trochę bardziej przy tej ranie. - Polecił akolicie, chciał dokładniej ocenić tą poświatę. W tym samym czasie do Kapłana skierował słowa. - Przypomnij mi proszę, od kiedy to on atakuje, czy zdarzyło się tego dnia coś wartego uwagi? - Głos jego był przenikliwy, jakby chciał on wręcz wymusić na nim odpowiedź, nieważne jak bardzo chciałby ją skryć.
aiwe_database

Re: Jeździec bez Głowy

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Junzo zmierzył wzrokiem Dimona po czym rzucił dość krótkie. - Nie. zaraz po tym założył nogę na nogę, będąc dość zniecierpliwiony słuchał tłumaczenia się kapłana Dwayny. - To nie ten facet...Grubas na sto kamieni pewnie też nie. Rzucił w myślach, po czym zaczął rozglądać się po okolicy z nudów.
aiwe_database

Re: Jeździec bez Głowy

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Junzo i Daimon nie zauważyli nawet z początku gdy obok nich zaczął się kręcić tajemniczy blondyn, który później na oczach nekromanty wpadł "przypadkiem" na łowczego, niemalże go wywracając i rzucając przy okazji przepraszająco tylko - Wybacz Panie, nie chcia... - tutaj urywając jednak, gdyż jego dłoń została złapana przez pasek Daimona, gdy mężczyzna...chyba chciał coś zza niego wyciągnąć. Tajemniczy jegomość z kolei, jakby nigdy nic, uśmiechnął się miło i zaczął ją wyszarpywać dodając - Ach jak pech to pech...aż się chyba otarłem w dłoń - Kapłan natomiast w tym samym czasie wymamrotał tylko coś pod nosem, co brzmiało dość nieprzyjaźnie, ostatecznie zbliżając się do Junza i zagadując go - Dobry człowieku, gdzie tutaj można przenocować? -

- Wszystko zaczęło się kilka tygodni temu - Mikael usłyszał słowa kapłana, a w tym czasie Jeremy ślęczący tuż obok nich, skupił się chyba bardziej na prostym zaklęciu jakie oświetlało im okolicę, gdyż doza światła jakie rzucało, powiększyła znacznie swój radius, ukazując oczom nekromanty coś jeszcze, mianowicie jakby wymalowany na prawym udzie niewiasty, niewielki pentagram, który gdy Darkblood mu się przyjrzał, okazał się być efektem magicznym i łagodnie połyskiwał. Co mogło robić wrażenie, jakby ktoś naznaczył tą dziewkę. Klecha w tym czasie kontynuował jednak - Nie pamiętam jednak by coś konkretnego, coś godnego uwagi poprzedziło to...oczywiście lokalni mają wiele zabobonnych teorii. Od krwawego księżyca, przez dwugłowe pisklęta jakie przyszły wówczas na świat, po portal do piekieł jaki otworzyła wiedźma... - Gdy kapłan przemawiał, symbol na udzie połyskiwał jeszcze kilka razy, aż w końcu zaczął znikać, a Mikael poczuł, że ktoś zerwał po prostu więź z zaklęciem - Dla mnie najważniejsze było włamanie do krypty rycerza żyjącego w czasach szalonego Króla Thorna i dlatego uważam, że to on bądź jakaś personifikacja. Nikt nie przeprowadził jednak w tej sprawie żadnego postępowania i krypta leży odłogiem od tamtego dnia, zabezpieczona -
aiwe_database

Re: Jeździec bez Głowy

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

- Mhm. - Mruknął do siebie Nekromanta, wyraźnie zafascynowany symbolem i tym jakież to działanie mógł mieć oraz jak długo się tam znajdował. Kiedy poczuł jak wież zaklęcia została zerwana, jak gdyby nigdy nic wstał, skierował się w stronę starca i rzekł. - Krypta powiadasz, ciekawe... Mógłbym się tam rozejrzeć? Może znajdę coś wartego uwagi i pomocnego z tą anomalią. -
aiwe_database

Re: Jeździec bez Głowy

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Rozmowę Daimona z człowiekiem przy studni przerwał im tajemniczy jegomość, który wpadł na łowcę. Oczywiście łowca od razu zanim wpadł na niego człowiek wiedział, że robi to specjalnie. Na nieszczęście biedakowi zaczepiła się ręką o pas Daimona. Gdy to spostrzegł zaczął się niewinnie tłumaczyć, a gdy popatrzył na twarz łowcy zobaczył tylko nieprzyjemny uśmieszek skierowany w jego stronę.
- Ohh... Rozumiem cię w całości, każdemu zdarza się popełnić błąd gdy próbuje się go okraść. Pozwól, że ci pomogę odczepić rękę od mojego paska. - szybko złapał nadgarstek człowieka, odpiął od paska i wykręcił tak, aby ten zmuszony musiał uklęknąć, człowiek nie wydawał się większym problemem więc nie zważając na to kontynuował swoją przemowę - Wiesz, że to nie ładnie próbować okraść nieznajomego nawet nie wiedząc z kim ma się do czynienia? Jak już próbujesz mnie okraść to rób to lepiej od początku zanim na mnie wpadłeś już wiedziałem co próbujesz lub chcesz zrobić. Teraz myślę nad tym czy, aby cię nie ukarać abyś się nauczył, że poprzez kradzież nigdzie nie dojdziesz. Złamanie ręki chyba będzie dobrą nauczką, co o tym sądzisz?
Daimon czekał na odpowiedź człowieka, jeśli wyczuje w jego głosie kłamstwo albo ten zrobi jakiś ruch, który mógłby mu zagrozić ten od razu wybije mu rękę, później jeśli ten dalej będzie próbował walczyć i go zaatakuje łowca po prostu ominie atak i uderzy go z kolana w brzuch, a skończy ogłuszając go poprzez uderzenie go w głowę.
Jednak jeśli człowiek nie będzie stawiał oporu, zacznie płakać, klękać i kłaniać się, ten go puści. Oczywiście cały czas będzie zachowywał się ostrożnie, na wypadek gdyby chłop tylko udawał.
aiwe_database

Re: Jeździec bez Głowy

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Na słowa Mikaela, Jeremy momentalnie wstał i spojrzał jakoś tak bardzo sugestywnie na swego mentora, jakby wymagał od kapłana odpowiedzi na niezadane przez siebie pytanie, które inicjował sam jego wzrok. Starzec jednak obdarzył go także jedynie niemą odpowiedzią w formie własnego spojrzenia, zerkając na akolitę chłodno jedynym zdrowym okiem. Następnie zaś chwilę milczał wpatrując się w nekromantę ze stolicy jakby błądził gdzieś myślami, aż w końcu spojrzał na powrót na ucznia i rzucił tylko:

- Daj mu klucz, Jeremy -

Na owe słowa wspomniany, mimo iż wyraźnie się zawahał, wstał z wolna i sięgnął do pęku kluczy u pasa, by wydobyć z nich jeden, dziwacznie wyglądający, sporych rozmiarów i wyraźnie podrdzewiały, a następnie ruszył wraz z nim ku Mikaelowi, by mu go podać. Nic przy tym nie mówiąc, ale mając zarazem taki wyraz twarzy jakby czegoś się niebywale bał. Kaplan z kolei odwrócił się w tym czasie plecami do pary i wskazał na swoją świątynię, kontynuując i wskazując ją przy okazji palcami wolnej, lewej dłoni:

- Kryptę znajdziesz za "domem Grentha", łatwo ją rozpoznasz...jest największą z tych jakie tam wybudowano i została przeze mnie zapieczętowana, co widać także gołym okiem, powiedz mi jednak Mikaelu -

Duchowny odwrócił się w końcu, przyjrzał znów obcemu jakiś czas i kontynuował

- Czy masz jakiekolwiek większe doświadczenie z "wybudzonymi ciałami" oraz duchami? Jeśli tak, owe odwiedziny nie powinny być dla ciebie niczym niebywałym. Jeśli nie jednak...to radziłbym Ci odpuścić sobie. Cokolwiek się tam wydarzyło, obudziło umarłych i Ci mimo iż wtrąceni w tak jakby stagnację, czasem dają znać o swoim niezadowoleniu -
aiwe_database

Re: Jeździec bez Głowy

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Bernard lekko się uśmiechnął - Niestety, ale nie wakacje. Też tu jestem w kwestiach tego "łowcy bez głowy" Właśnie miałem rozpytać ludzi w mieście, ale przyciągnęły mnie wrzaski tego lokalnego serafa-powiedział machając ręką w stronę odprowadzanego - W zasadzie, skoro niebawem zabieracie tego zdrajcę to chciałbym go wypytać póki jest jeszcze na miejscu o sytuację z tym potworem.
aiwe_database

Re: Jeździec bez Głowy

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Mikael bez słowa opuścił zatem dwójkę i udał się nieśpiesznie we wskazane przez kapłana miejsce, chcąc ominąć budynek będący świątynią Grentha i zobaczyć na własne oczy cóż czai się na jego tyłach i czy znajdzie tam cokolwiek, co może okazać się aktualnie pomocne. Wciąż pamiętając przy tym o martwym ciele kobiety i analizując zebrane przy nim fakty w głowie.
aiwe_database

Re: Jeździec bez Głowy

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Bernard mógł zobaczyć jak Sierżant zerka na swoich ludzi znacząco i Ci nawet bez ani słowa z jej strony, zaczynają otwierać kratownicę w ziemi, by wydobyć z niej siłą wyrywającego się i wrzeszczącego człowieka, który wydawał się być wciąż strasznie wzburzony oraz zaskoczony w negatywny sposób całą sytuacją. Następnie podoficer zerknęła na szlachcica i oznajmiła mu krótko - Dlaczego nie, choć jak na mój gust to strata czasu. Zaniesiemy go jednak w tym celu do pokoju przesłuchań w "wieży" -

Gdy zaś to rzekła, tak też się stało. Dwójka szeregowych zaczęła taszczyć pojmanego w kierunku posterunku. Ten po drodze próbował się o dziwo wyrywać i w odpowiedzi na to otrzymał najpierw cios łokciem w twarz od jednego z serafów, na tyle silny, że jego nos przekrzywił się i zalał krwią podczas charakterystycznego dla złamania chrupnięcia. A potem drugi, podtrzymujący do tej pory jedynie "skazańca" oficer, założył mu odpowiedni chwyt i nie dając mu upaść na kolana, powiódł go dalej do budynku. Jedynym komentarzem Sierżant na to co zobaczyła, było z kolei tylko głębokie westchnięcie, po którym zagadnęła Bernarda - Kto taki zatem zainteresował się tym "cyrkiem" na tyle, że Pana tu przysłał? -


W końcu jednak dwójka dotarła wraz z poprzedzającym ich kordonem do stalowych drzwi umieszczonych z boku podrujnowanego budynku za którymi, jak prędko się okazało gdy tylko jeden ze stróżów prawa je otworzył, znajdował się niewielki pokój...tortur? Pomieszczenie na pewno było klaustrofobiczne, do tego strasznie tu śmierdziało krwią i na niektórych ze ścian wisiały liczne przyrządy, które swym wyglądem mogły przypominać prymitywne narzędzia tortur. Kobieta nie wydawała się z kolei zbyt chętna by wchodzić do wnętrza tego miejsca, więc zatrzymała się tylko u jego progu wraz z Bernardem i spojrzawszy na niego rzekła:

- Cóż jest pana Lordzie, mogę zostawić tu jednego ze swoich ludzi, by pomógł go Panu przesłuchać...chyba, że sam da Pan sobie radę, albo posłać po lokalnego "mistrza kaźni", mają tu takiego ponoć -

Gdy Mikael minął półokręgiem świątynię Grentha, zostawiając przy ciele niewiasty Kapłana oraz Jeremiego, w końcu dotatarł tez co za tym idzie na jej tyły, tam mogąc liczne nagrobki oraz pięć budynków, które wyglądały na krypty. Cztery mniejsze usytuowane w formie kwadratu, tak że każdy z nich tak jakby tworzył jego kąt oraz piąty, przynajmniej trzy razy większy od każdego z nich, który mimo upływu czasu wydawał się prezentować dość dobrze i zadbanie, czyżby duchowny się nim zajmował regularnie? Kto wie, teraz jednak Darkblood mógł zawracać sobie głowę nieco innymi sprawami, albowiem mimo zarzekań przywódcy religijnego, cmentarna budowla po środku, która wydawała się być miejscem, którego akolita właśnie szukał, w czym utwierdzał go herb szlachecki prezentujący się na Krytański i widniejący nad jej wejście, który to mógł należeń do wspomnianego rycerza bądź jego rodu. Okazało się, że ktoś przebywa właśnie w jej wnętrzu. A przynajmniej wszystko na to wskazywało, ponieważ z jej progu dobijało się jasne światło pochodzące na pewno od pochodni znajdujących się na dolnym piętrze, a jej wrota były rozwarte na oścież. Co więcej, gdy przybysz ze stolicy postanowił postawić ostrożnie kilka kroków w jej kierunku, jego zmysły prędko zatonęły w jakże znajomym uczuciu, które wprawiło jego skóre w lekkie drżenie, a reszte organów w skrajne obrzydzenie. Tak, Mikael mógł być pewien, że krypta była przeklęta już po tym samym fakcie. Gdy zaś znalazł się nieopodal jej progu, usłyszał na domiar dziwaczne odgłosy, coś jakby człapanie, dochodzące ze schodów konstrukcji, które to wiły się w dół. Przed samym zejściem z kolei jego oczom ukazał się klucz, a raczej połowa czegoś co wyglądało jak dolna jego część, pełna charakterystycznych ząbków. Przedmiot był wyraźnie stary i jakby, odkręcony? Co na pewno było przynajmniej podejrzane.

Daimon mógł poczuć z początku jak mężczyzna się szarpie, a potem poddaje, dorzucając nieco bardziej wystraszonym i pełnym powątpiewania głosem - Przepraszam, nie powinienem był! Naprawdę przepraszam! - Tajemniczy jegomość prędko jednak przekonał się także, że łowczy wcale nie chce go puścić i wciąż dzierży go w ryzach, nawet mimo owego przedstawienia z jego skruchą i błaganiami. Spojrzał więc jeszcze raz w stronę Junza jaki totalnie go ignorował i ostatecznie wyrzucił z siebie jakby sięgał tym samym po ostatnią deskę ratunku - Przystała mnie Tania! Miałem kogoś zaprowadzić...dać informacje...argh, proszę puść! Jeśli to ty...jestem tuy by Ci pomóc! -

Kapłan stojący obok Junza spojrzał natomiast tylko na całą scenę nieco lekceważąco, a potem ruszył dalej, mijając nekromantę i rzucając, kto wie czy do niego, czy do ogółu - Tępe wsioki, za grosz szacunku i bystrości! -
ODPOWIEDZ

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 4 gości