
Bractwo Aiwe miało zarezerwowane miejsce nieopodal głównej bramy wylotowej. Duży sztandar przedstawiający dumnego czarnego ptaka na czerwonym tle wskazywał dokładnie, gdzie należy się udać na zbiórkę danej frakcji. Był to przyczółek pod platformą, na której czekał stary dobry "Gniew Aiwe", po dość długim okresie spoczynku. Placówka Bractwa była jedną z wielu obecnych oraz nie wyróżniała się zbytnio swym wyglądem - parę namiotów taktycznych wraz ze stołami i mapami. Obecni byli tam na miejscu Strażnicy Rady oraz Warden, który rozmawiał z przedstawicielem Paktu oraz doglądał ostatnich przygotowań do podróży. Obok Radnego stał również Popielec, wyglądający na kogoś kto potrafi nawigować oraz kierować dużymi pojazdami. Przedstawiciel Paktu pozostawił dla całego Bractwa wytyczne oraz wszystko zostało uzgodnione, sam odszedł w swoją stronę, a jedyne co pozostało, to poczekać na ochotników...
Jako pierwszy przybył Nassan w ostrej woni alkoholu, który aż bił po nozdrzach tych, którzy koło niego przebywali. Obce osoby schodziły z drogi Popielcowi, głównie ze względu na zapach. Uzbrojony po zęby Popielec zjawił się oraz czekał wewnątrz placówki, przywitany przez swoich, choć raczej nikt do niego nie za blisko podchodził z podanego wcześniej powodu. Jako druga przybyła Radna Złata, wypoczęta i pełna sił witalnych, co na pewno przyda się na podróż oraz nadchodzące działania. Kobieta w towarzystwie swych zwierzęcych kompanów dała się rozpoznać dość łatwo, a obecni Strażnicy Rady zasalutowali jej z szacunkiem. Wkrótce z tłumu przechodniów wyłonił się Popielec kroczący groźno i dumnie, przywdziany w pancerz - Alarug - widać było po nim, że wie na co się pisze. Strażnicy bacznie spoglądali na przybyłego, lecz rozpoznając go skupili uwagę na dalszym pilnowaniu placówki. Następnie nadszedł Xerion, który uzyskał zgodę na podróż od przełożonych bez żadnych problemów oraz stawił się na miejscu tak jak trzeba oraz z precyzyjną punktualnością, jak na taką personę przystało. Kolejna była świeża osoba w szeregach Bractwa, Grevyart - Strażnicy jemu przyglądali się uważnie, by zapamiętać nową twarz. Tuż po nim, zjawiła się Claire wraz ze swoją wilczycą Hati, która wiernie podążała za właścicielką. Łowczyni widziała już całkiem spore zbiegowisko, a ono się jeszcze bardziej poszerzało o kolejne osoby. Edward przybył również, zapewne rozmyślał wiele o bezpośrednim kontakcie ze smokiem - w końcu nie mógł przegapić takiej okazji - przycupnął sobie gdzieś, gdzie mógł zatopić się w obłokach własnego umysłu. Astariss była kolejna na miejscu w towarzystwie Airry, który już wcześniej przyszykował sobie odpowiednie Mantry, oboje tak samo punktualnie jak trzeba, po czym czekali cierpliwie na rozwój sytuacji. Kolejna była Radna Kaeiles Mathre, przybyła również wypoczęta tak jak Złata, kobiety wiedziały co ze sobą odpowiednio począć przed solidnymi przygodami. Strażnicy przepuścili obie Radne na przód, a dokładniej pod namiot, gdzie był Warden oraz tajemniczy Popielec. Wszyscy czuli w powietrzu, pomijając woń alkoholu Nassana, że wkrótce miał nadejść czas na wprowadzenie i wymarsz do środka okrętu. Obecne osoby spoglądały na siebie i zapewne były ciekawe co stanie się dalej. Po chwili na miejsce przybył Gidoko z usmarowaną na twarzy... Czaszką z krwi. Strażnicy spojrzeli się po sobie, ale rozpoznali Sylvara, choć na pewno byli nieco zmieszani tym co miał na sobie oraz mieli go dokładnie na uwadze. Kto wie, może Grenth wysłucha jego modlitw pochodzących z rytuału? Kolejny był
Nekromanta, tym razem Gremuar, który niezbyt wyglądał na wypoczętego. Po czym przybyła Pralinka wraz ze swoją Shiny, akurat na moment gdy wybiła już ta godzina...
Warden spojrzał się po Radzie, po czym skinął głową do Popielca, a następnie zwrócił się ku zebranym. - Witajcie... Naprawdę mnie cieszy widok, że aż tak wiele osób przybyło. Jak dobrze wiecie, lub może nie... To, czego jesteśmy obecnie częścią jako Bractwo Aiwe, to wydarzenie historyczne. Prawdopodobnie będą o tym opowiadać przez najbliższe dziesięciolecia, być może, nawet i stulecia. Niemniej jednak, niech Wam to nie zakryje oczu i zdrowemu rozsądku... Stoimy przed zagrożeniem w postaci Prastarego Smoka, co prawda osłabionego, lecz nadal przepotężnego i niebezpiecznego. Jest okazja, a MY jako Bractwo Aiwe ją wykorzystamy. Zaraz wyruszymy na okręt, który poprowadzi nasz gościnny Kapitan z Paktu. Poznajcie Garroka... Pozwólcie, że dam mu przemówić, będzie przewodniczył organizacji przemieszczania się. - Popielec po słowach Wardena powoli skinął głową i podrapał się po swym włochatym podbródku, a następnie swoim grubym głosem odparł wprost - Sporo Was i dobrze... Podróż będzie długa, ale przybędziemy tam jako jedni z pierwszych. Za niedługo otworzą się wrota do doków i wylecimy. Podróż będzie trwała z kilka godzin, bo nie posiadamy w pełni idealnych koordynatów. Macie piękny okręt, ale jak to w nieużytkowanych sterowcach bywa, nie będziecie mieli odpowiednich warunków na odpoczynek... Więc jeśli nie zadbaliście o to wcześniej, to macie pecha. Będzie bardzo głośno huczeć. Uprzedzając pytania, tak, każdy dostanie swój przydział. Mam nadzieję, że statek po tak długim okresie spoczynku, nie rozleci się na kawałki podczas lotu. He, he... He... Dobra, dość gadania, wszyscy na pokład, mamy mało czasu! - Kapitan odparł głośno, wtedy Warden skinął głową oraz z pomocą Straży i reszty Rady doprowadzili wszystkich w górę platformy do abordażu. Wszyscy z odpowiednią organizacją zostali zapisani do odpowiednich list i tym samym doprowadzeni do serca statku, w którym już głośno huczało oraz buczało. Maszyneria wewnątrz okrętu pracowała w najlepsze, lecz ze względu na długi okres nieużytkowania - urządzenia dawały o sobie znać. Rada już miała zamykać drzwi, a Warden zauważył, jak jeszcze jedna osoba - Visiner - który szybko biegł w górę, akurat zdążając na ostatnią chwile przed odlotem. Radny pokręcił lekko głową i cyknął kącikiem ust, niemniej jednak miał zamiar kupić biegnącemu spóźnionemu parę chwil, by wejść do środka. Nagle wszędzie dookoła zaczęły wyć głośne syreny, a bramy doków ciężko się otwierały z rozchodzącym się po całym Aerodromie hukiem. Kapitan nagle wydarł się głośno gromkim głosem, przezwyciężając huki i buczenia silników - ZAMYKAĆ DRZWI! MAMY ZIELONE DO STARTU, MUSIMY RUSZAĆ I TO JUŻ! - Warden syknął cicho i patrzy jak Visiner biegnie, trzymając dla niego drzwi. Okręt już zaczął się ruszać powoli, odpychając się od platformy i zwiększać odległość od solidnego gruntu. Sylvari wdrapał się ile sił w nogach i znalazł się na ostatniej prostej - widząc jak okręt się unosi, drzwi były wciąż otwarte. Ruszył jak rasowy sprinter, łapiąc dech w piersiach ile się da i dając z siebie wszystko, po czym przy krawędzi skacze ku wejściu. Ten bez problemu na ostatnia chwilę się dostał do wnętrza, robiąc unikatowe i zarazem męczące wejście. Gdy Sylvari był w środku, Radny zamknął drzwi z hukiem. Warden poklepał po plecach Visinera, gratulując mu przybycia, po czym zajął się osobiście wpisaniem dodatkowo do listy...
W tym czasie ogromny statek oderwał się całkiem od platformy i powoli wylatywał z ogromnego Aerodromu. Przez okna w środku okrętu, widoczne były niesamowite widoki z lotu ptaka. Ciekawskim obserwatorom ukazał się wkrótce widok, nie przeludnionych doków, a piękna panorama Lwich Wrót oraz jej unowocześniona architektura. Niemniej jednak szumienie, buczenie jak i rozległe huki w okręcie były dość irytujące, dało się jednak przyzwyczaić, lecz nie wypocząć. Po pokładzie przechadzali się inżynierowie Paktu, a dokładniej Asurańscy Technolodzy, którzy drapali się po głowie i starali się jakoś ogarnąć te huki podczas lotu - widać było po nich, że raczej nic się z tym zrobić nie da. Również można było zaobserwować małą sówkę, która sobie latała tu i ówdzie, a była to Shiny Pralinki. Ciekawski ptaszek obadał prawie każdego, widząc czym się obecnie zajmują. Poirytowała przy okazji Kapitana, przelatując mu przed zakazaną Popielczą mordą, wprawiając przy tym w śmiech jednego z asystentów lotów. Temu natomiast Popielec posłał mordercze spojrzenie, które umilkło rozbawionego Asura z Paktu, a wkrótce skupił się na locie. Sówka widziała również jak Visiner spotkał się z Claire oraz przywitał się z nią w objęciach, choć Sylvari był solidnie zmęczony po biegu na ostatnią chwilę. Widziała również jak Astariss modli się, a Airra również, zapewne o jak najlepszy przebieg wyprawy. Podróż zaczęła trwać w najlepsze, a towarzyszyły temu głośne huki okrętu, który potężnie mknął w przestworzach przed siebie. Aiwijczycy mogli zauważyć, jak już oddalają się Lwie Wrota, a za nimi leci klucz licznych podniebnych okrętów, które przejęły niczym ptaki całe niebiosa. Kapitan zadowolony chrapnął pod nosem jak to Popielec i napił się wody, po czym skupił się w pełni na pokonywaniu kolejnych odległości. Wszystkie sterowce uniosły swój poziom lotu, wysoko nad ziemią, lecąc ponad chmurami swoim tempem jak flota. Obecni na okręcie mogli podziwiać wręcz unikalny widok, którego prawdopodobnie mogą nie ujrzeć ponownie...









Na miejscu wkrótce obecne były również siły Paktu, które zaczęły się zajmować fortyfikacją miejsca oraz zwalczaniem nadchodzących zbrandowanych istot czy też poirytowanych miejscowych stworzeń. Po chwili przybiega do Aiwijczyków, a dokładniej Rady - Generał Almorra Soulkeeper i przekazuje wytyczne po krótce. Jej gestykulacja była szybka oraz konkretna i łapą widocznie pokazywała na całe widoczne pole. Nagle "Gniew Aiwe" zerwał się z miejsca po wypuszczeniu wszystkich ze swoim ekwipunkiem oraz ruszył w jeszcze ciemne przestworza by walczyć ze smokami, w tym samym czasie pojawił się kolejny statek wypuszczający z siebie istoty wraz z zapasami do budowania obozowisk. Nieopodal w powietrzu widać było jak zaczęły krążyć również Charrkoptery wydając charakterystyczny łopot skrzydeł. Można również dostrzec jakieś tajemnicze istoty przypominające smoki - niemniej jednak nie atakowały one placówki, a ułożyły się wysoko na niedostępnej nikomu skale, obserwując z widocznym zainteresowaniem. Trudno było dokładniej wyczytać co to było, naukowcy się zapewne zainteresują dokładniej później po stabilizacji sytuacji. Wybuchy, strzały, okrzyki oraz katastroficzna panorama u boku spoczywającego pod gruzami smoka były mocnym przeżyciem, który podkreślał - nie jesteśmy na placu zabaw, witamy na wojnie. Wszyscy mogli się poczuć jakby wylano na nich wiadro z zimną wodą, wszystko zaczęło się dziać tak szybko. Po chwili Warden podchodzi do wszystkich i mówi - Dobra! Generał Soulkeeper dała nam wytyczne, mamy pomóc tutaj jak się tylko da z postawieniem pierwszego i zarazem głównego obozowiska. Pomóżcie jak tylko możecie, a walkę pozostawcie na razie żołnierzom Paktu. Uważajcie na siebie... Gdy będzie pora zostaniecie wszyscy wezwani do Centrum Placówki, obok jest stolik z mapą, zapoznajcie się z nią. Wymarsz! - Dookoła można było zauważyć ogrom możliwości do podjęcia czynności - należało postawić główne namioty z zapasami, ustawić mosty do najbliższych odłamków z Mgieł, pomóc z Drogowskazem Asurom Paktu. Dodatkowo asysta w przydzielaniu racji żywnościowych oraz broni obecnym żołnierzom również by się przydała, choć nie można zapomnieć o fortyfikacji trzech wyjść. Dodatkowo pomoc w ustawianiu wielkich dział przeciwlotniczym przydałaby się na miejscu, lecz również wiele innych możliwych sposobów na przydanie się w zależności od kreatywności...


OOC
Zagrożenie - 5/10
DEADLINE - 27.09.2019r // 23:59
Przebieg czasu IC - Po wezwaniu przybyliście na miejsce gdzieś pod wieczór. Sama podróż statkiem trwała aż do rana. Wzorując się na Evilu, by ułatwić to wszystko. Po lądowaniu na wyspę jest prawie świt - 06:00. Czas działań postaci niech będzie do godziny ok. - 12:00. Wtedy zostaną wszyscy wezwani.
- Ocenianie czynności - Odpowiedzi po kolei od głównego posta. Jeśli chcecie połączyć swoje emotki z inną postacią, postarajcie się je dać jedna pod drugą, tak by miały sens - będzie to wymagało Waszego wspólnego zgrania się.
- Pozostałe zasady, jak w poście z zapisami
~ W razie błędów dajcie mi znać na PW, to masywny post. Jeśli macie pytania, też śmiało. :)