Wieczna Wojna - Rozdział I

Dział przeznaczony dla pisanych sesji RPG prowadzonych przez MG.
aiwe_database

Re: Wieczna Wojna - Rozdział I

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Airra czując przesyt magii wspomagającej, zrozumiał że nie może pozwolić sobie na korzystanie z Mantr i Księgi Determinacji więc zamiast tego, chcąc trzymać się dalej w obrębie bariery skupił ponownie swoją moc Podżegacza przywołując Księgę Sprawiedliwości dalej będąc zasłonięty na wypadek wszystkiego tarczą, ten skupił całą moc z przyzwanej księgi by zainkantować, najmocniej jak umie III Rozdział: "Rozpalone Upomnienie" chcąc wirem palącego powietrza skupić jak największą ilość przeciwników przed kopułą odsuwając ich od niej i ułatwiając reszcie sprzymierzeńców wymierzyć im Sprawiedliwą Furię, jednocześnie starając się jak najbardziej odsłonić hydrę która mogła być zasłonięta przez inne spaczone istoty.

Po zakończeniu inkantacji, wstrzymałby się od dalszych zaklęć, dobywając miecza i bacznie obserwując Logana i resztę obrońców. Gdyby Ci ruszyli do walki Airra również by razem z nimi szarżował z tarczą trzymaną przed sobą tak by widzieć cel. W trakcie ferworu walki Airra by się skupiał na trzymaniu formacji bojowej, ale gdyby walka zaczęłaby stawać się zbyt chaotyczna skupiałby się na orientacji i osłaniał towarzyszy broni przed atakami którymi oni by nie mogli się ochronić o własnych siłach albo mogliby zostać zaskoczeni.

Airra szkolony w walce razem z tarczą używa tarczy do zatrzymania, bądź oszołomienia przeciwnika którego następnie łatwiej ugodzić ostrzem miecza. Główna część technik walki opiera się na tarczy, gdyż on w walce mieczem nie jest orłem.
Nassan Bloodclaw

Re: Wieczna Wojna - Rozdział I

Nieprzeczytany post autor: Nassan Bloodclaw »

Popielec po oddaniu strzału nie zwlekał, chwycił gwałtownie swoją włochatą łapą po trzy pociski z pasa i załadował je do karabinu. Nassan zachowując pełne skupienie na otaczających go wrogach i sojusznikach, nie zmieniając swojej pozycji wycelował karabin. Jego celem były zmutowane paskudne zwierzęta, a dokładnie ich głowy. Warto też dodać ze uważał również by nie postrzelić sojusznika, a w razie ataku w wyniku przebicia bariery popielec bronił by się przy pomocy pistoletów, oraz próbował by ogłuszać kolbą karabinu, jak i odepchnąć przeciwników kopniakiem.
Warden

Re: Wieczna Wojna - Rozdział I

Nieprzeczytany post autor: Warden »

Podczas skupiania energii w sobie oraz na polu siłowym, odczuwał wszystkie zmiany magiczne jakie miały obecnie miejsce. Najmocniej dało o sobie znać potężne wyładowanie magiczne. Sprawiło to, że upadł na kolano i zaczął ciężko oddychać, niemniej jednak skupiał wszystkie efekty, by były nadal aktywne. Najważniejsza była bariera oraz za pomocą swej magii, starał się ją zasilać oraz restaurować, by nie zniknęła, a się naprawiła. Choć był świadom, że to tylko i wyłącznie kwestia czasu, zanim bastion upadnie oraz trzeba będzie działać bez większej defensywy. Wziął głębszy oddech oraz z zamkniętymi oczyma musiał podtrzymywać efekty wzmacniające, choć czuł również, że jeśli ktokolwiek inny użyje czaru wsparcia, może dojść do niebezpiecznej anomalii. Zdał się również na Greyvarta, który go osłaniał, tak jak pokładał nadzieje w frontowe linie.
aiwe_database

Re: Wieczna Wojna - Rozdział I

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Obserwował magiczną barierę, która zdawała się słabnąć. W jego głowie pojawiły się znów pewne wątpliwości, które jednak za sprawą magicznych działań wspomagających, szybko znikły. Dokładnie starał się obserwować linię wroga i przewidzieć czy jeśli bariera zniknie, to w którą stronę powinien skierować swoje ostrze. Podniósł miecz wyżej i starał się w żaden sposób nie osłabiać swojej czujności.
aiwe_database

Re: Wieczna Wojna - Rozdział I

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Gdy walka zaczęła się zmieniać, tak i on postanowił się zmienić. Alarug pozwolił sobie skupić się przez moment na zmianę postawy. Tarcza powędrowała na jego plecy, a lewa łapa, która wcześniej ją dzierżyła, podniosła toporek do rzucania. Rozstawił nogi wygodnie na podłożu i je ugiął, ustawiając się w gotowości do uniku i zmienił przepływ energii w swoim ciele, by przyjąć postawę szybką. Miał zamiar wykorzystać toporki do rzucania by wyeliminować przynajmniej jednego z dystansowych przeciwników.
Wspierał się postawą, by wykonywać celne i poprawne rzuty szybciej, niż gdyby robił to bez wzmocnienia. Jeśli udałoby mu się pozbyć jednego z dystansowych przeciwników przed zużyciem trzech toporków, pozostałe zużył by na kolejnego. Liczył na to, że bariera i sojusznicy będą go chronić, ale jeśli by zobaczył, że leci w jego stronę pocisk a bariera a nie ma już osłony, próbował by odskoczyć by zrobić unik.
Jeśli przeciwnik walczący w zwarciu poszedł by do niego zbyt blisko, wtedy zrobił by zwód w bok lub w tył, zależnie od tego, czy cios byłby pionowy czy poziomy, i jednocześnie w trakcie tego ruchu próbowałby szybko trafić go dużym toporem wyprowadzając proste cięcie, korzystając z atutów postawy.
Claire Rowan

Re: Wieczna Wojna - Rozdział I

Nieprzeczytany post autor: Claire Rowan »

Widząc okazję do szybkiego dobicia oszołomionych spaczeńców zdecydowanie miała zamiar ją wykorzystać. W te, które znajdowały się poza zasięgiem kopuł posłała swoje przebijające strzały. Celowała w taki sposób, by pozbywać się ich szybko i skutecznie. Gdyby jednak zdarzyło się, że wrogowie otrząsną się z oszołomienia szybciej, niż sojusznicy zdążą je wykończyć i znajdą się blisko osłon postanowi użyć Oplątania, by chociaż spowolnić i odsunąć odrobinę w czasie ich atak. Pod koniec będzie miała zamiar odejść od brzegu formacji parę kroków do tyłu razem swoją wilczycą i pozwolić tym walczącym w zwarciu zająć jej pozycję. Nie będzie jednak to jej odwrót. W międzyczasie przygotuje sobie kolejne strzały i będzie chciała rozejrzeć się za dogodnym miejscem, z którego mogłaby prowadzić dalej ostrzał.
aiwe_database

Re: Wieczna Wojna - Rozdział I

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Czując przesyt magii, postanowiła zniwelowac działanie swojej i skupić się na ofensywie. Gotowa jest w każdej chwili wystrzelić lodowe sople, jeśli któryś z przeciwnków dostanie się blisko środka. Zrobi to jednak tylko wtedy, kiedy będzie miała czysty strzał. W przeciwnym razie skupi się na pomocy, by móc otoczyć kogoś zaatakowanego barierą Arcan.
Kaeiles Mathre

Re: Wieczna Wojna - Rozdział I

Nieprzeczytany post autor: Kaeiles Mathre »

Czuła jak ogień buzuje jej w żyłach, a ciało napina się gotowe do ataku. Zacisnęła dłoń na rękojeści i wbiła ostrze w ziemię jednocześnie wyciągając do przodu swoja lewą rękę. Jej otwarta dłoń powoli zamykała się jakby łapiąc coś ulotnego, nietrwałego po czym zacisnęła się i momentalnie otwarła.
Jasny błysk miał wydobyć się z wnętrza otwartej dłoni i otulić niczym przezroczysta zasłona podniszczoną barierę.
Mocno zaparła się nogami oraz prawą dłonią na rękojeści by utrzymać swoją barierę z arkan.
aiwe_database

Re: Wieczna Wojna - Rozdział I

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Nekromanta czekał niczym sama śmierć na swój moment w każdym życiu aż któryś z opancerzonych golemitów się zbliży ciskając w oponentów kulami energi. Kiedy golemit będzie dość blisko nekromanta będzie mógł przybrać całun śmierci, bezpiecznie użyć mrocznej ścieżki i przenieść się za plecy golemita, wyprowadzić potężny zamach kosą od góry by wbić ją w ramię z tej strony w której trzyma tarczę bliżej tętnicy szyjnej by szybko zdekapitować oponenta lub chociaż go powarznie zranić i zmusić go do opuszczenia tarczy. W takim wypadku nekromanta wyrwał by kosę z ramienia i wyprowadzając zamach od lewej wbił mu kose w lewą noge, a następnie w szyje, ciągle zwtacając uwagę na działania golemita by być gotowy do uniku i szybkiej kontry. Po skończonej akcji nekromanta ponownie używa mrocznej ścieżki by powrucić do pozycji początkowej.
aiwe_database

Re: Wieczna Wojna - Rozdział I

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Dziwna roślinność otaczająca ich rozpraszała go. Czuł się dziwnie obco. Pod wpływem nagle zaistniałego sporego zagrożenia zakręciło mu się w głowie. Próbując zebrać myśli stał bezsensownie kiedy sojusznicy i stworzenia wykonywały pierwsze ruchy na polu walki.
Po chwili jednak zyskał pełne skupienie na wrogach. Wyciągnął miecz dwuręczny oblekając go cieniami ułatwiającymi rozcinanie twardych pancerzy. Skierował się do frontu z prawej strony szyku z zamiarem zniszczenia golemitów. Jego golemy bojowe przeszły przez barierę atakując linię szybszych stworzeń.
Warden

Re: Wieczna Wojna - Rozdział I

Nieprzeczytany post autor: Warden »

ObrazekObrazekObrazekObrazek
Obrazek
Będąc w sercu walki AIwijczycy stanęli przeciw potężnej Hydrze, która już niebawem miała ruszyć z całą swą zgromadzoną siłą. Bariera ledwo migotała, a wewnątrz bańki energii pulsowało od niesamowitej ilości magii, jaką wytoczyli Aiwijczycy. Widzieli, że im więcej będzie zaklęć wspomagających, tym gorzej dla nich oraz nastąpi kolejna niebezpieczna anomalia. Jak się ich losy dalej potoczyły...?

Rytlock widząc co się tu dzieje cicho zaklął pod nosem warcząc oraz widząc upadającą barierę miał już plan jak zaatakować następnych wrogów, którzy powoli szli. Niemniej jednak nie wyruszał, gdyż wiedział, że to zbyt niebezpieczne. Trzymał się swej strony i pozostawił Loganowi zajęcie się drugim frontem...

Logan natomiast czując również przesyt magii oraz upadający bastion, mógł tylko i wyłącznie liczyć na swą klingę oraz tarczę. Marszałek Paktu skorzystał z okazji oraz potężnym cięciem przechodzącym przez barierę, uderzył w jedną jednostkę unieruchomionego wroga oraz ukatrupił ją. Przemienione zwierze pod wpływem ostrza zwalczającego brand Kralkatorrika, padło martwe i bez życia. Marszałek po chwili uniósł tarczę i czekał na kolejny atak zaciskając zęby (-1P = 4P)

Edward widocznie czując satysfakcję po swych czynach poczuł jak duch walki w niego wszedł, aż nieco ciężej było mu się kontrolować. W ferworze walki próbował się pozbierać i zachować trzeźwe myślenie. Udało mu się, wytworzył trzy klony, które zmaterializowały się magicznie trzymając swe bronie. Pojawiły się po lewej stronie oraz stały przy migoczącej już słabiej barierze, która upadała na mocy ponownie (28% + k.p.m). Po tych przygotowaniach wkrótce miało się więcej wydarzyć. W tym samym czasie obie linie wytrzymałych golemitów ruszyły oraz były tuż przy barierze. Wtedy klony zaczęły strzelać, lecz pociski magiczne, nawet wzmocnione, jedynie robiły rysy na twardym pancerzu...

Airra widząc wrogów przed sobą, przywołał księgę oraz mocno ścisnął do tyłu w potężnym wzmocnionym wirze przemienione zwierzęta w ilości czterech oraz zwłoki upadłego. Zaczarowane płomienie z księgi zatańczyły jasnymi kolorami od błękitnego po złote, ukształtowane w szeroki wpierw pierścień. Wszystkie stworzenia zostały porwane przez energię i jednocześnie ściśnięte w siebie, dodatkowo ogień podrażnił ich zmutowane ciała. Słychać było piski i ujadanie tych udręczonych przez magię smoka istot. Magia po chwili zniknęła oraz wypuściła istoty, po czym Airra zamknął księgę. Wyciągnął miecz i tarczę, wyczekując konfrontacji z dalszymi siłami wroga...

Nassan przez ten czas ładował raz po raz swoimi łapami pociski do karabinu. Trzy weszły do kabiny broni oraz wyczekiwały na strzał z rąk Pijanego Strzelca. Popielec po chwili zmienił skupienie z lewej strony, na prawą oraz widząc ogarniające się po ściskach zwierzaki, posłał jeden z pocisków, który rozstrzelił łeb przeciwnika (-1P = 3P). Po chwili wycelował jeszcze raz i wystrzelił, lecz tym razem nie miał szczęścia, gdyż stworzenia rozproszyły się. Nassan ponownie musiał przeładować oraz widział, jak tylna linia już jest coraz bliżej, natomiast bariera migotała coraz słabiej (27% + k.p.m)...

Warden czuł, że jest źle z barierą. Ubrany w ciężki pancerz Radny nieruchomo klęczał na jedno kolano starając się wszystko utrzymać na swoim miejscu. Niemniej jednak, jakkolwiek by się nie starał oraz wylewał swej magii - bastion musiał w końcu upaść. Przesyt magiczny natomiast nie pomagał mu, podtrzymywał również i te efekty jednocześnie. Wierzył, że towarzysze będą gotowi by zadziałać w razie najczarniejszego scenariusza, który powoli się zbliżał w postaci hydry ładującej coraz więcej energii w pyskach. Polegał głównie na Greyvarcie, który stał przed nim z wyciągniętym mieczem oraz wyczekiwał dalszych działań wroga, będąc w pełni gotowym oraz czując, że adrenalina w jego ciele osiągnęła maksimum. Sam Warden złączył mocniej dłonie oraz wlał więcej magii w bastion, który zajaśniał oraz wstrzymał na krótki moment opadanie wytrzymałości (27% + k.p.m)...

Alarug postąpił zupełnie inaczej niż jego towarzysze, co było roztropnym rozwiązaniem. Tarcza schowana za plecy, a w ruch poszły topory. Popielec ugiął swe nogi oraz wyrzucił topór poza barierę. Wzmocniony oraz ze zmienioną cyrkulacją magii, widział jak broń przeleciała ponad zbliżającą się już gwardią ciężko opancerzonych golemitów. Toporek nagle wylądował prosto na zasięgowego wroga, prosto wdzierając się w głowę oraz niszcząc jego ośrodek magiczny. Trzask rozległ się, a wróg upadł nieruchomo (-1L = 4L)...

Claire miała wyjątkowo dobrą passę, wykorzystując doładowanie magiczne oraz swoje umiejętności, strzelała raz po raz, przebijając osłabionych znacznie przeciwników. Z kołczanu raz po raz znikały jej strzały, lecz wszystkie wykorzystane dobrze. Kobieta szyła z łuku jak wściekła, z taką zajadłością, jak głodne wilki rozszarpujące swą ofiarę. Trzy strzały trafiły jak w dziesiątkę we wrogów, tym samym kończąc ich cierpienia pod powłoką magiczną Kralkatorrika (-3P = 0P). Kobieta po chwili mogła przejść parę kroków do tyłu wraz ze swoją Hati, odsuwając się od ściany energii, która znowu zaczęła blado migotać (26% + k.p.m). Widziała jednak na samym tyle niewielki głaz, z którego mogła skorzystać, a w razie potrzeby schować się za nim wraz z wilczycą...

Astariss przestała wspomagać regeneracją swych towarzyszy, tym samym zdjęła z barków Wardena podtrzymywanie danego efektu, dzięki czemu Radny mógł odczuć ulgę. Niemniej jednak nie zmieniło to faktu, że bariera dalej słabła, a przesyt magiczny był krytycznie niebezpieczny - mimo to zwolniła jedno miejsce na czar wspomagający. Zjonizowane powietrze czuć było w środku, coraz to bardziej, aż drażnił nozdrza. Widziała już, jak blisko są opancerzone jednostki wroga, po czym wystrzeliła sople, które niestety pomimo wzmocnienia zrobiły kilka rys oraz wgnieceń na obronnym ciele golemitów...

Kaeiles wbiła przesiąknięte ognistą energią ostrze w ziemię oraz skupiła energię w swej dłoni. Na szczęście Radnej oraz wszystkich wewnątrz, Asti wcześniej zwolniła miejsce na kolejny czar wspomagający. Ognisto włosa kobieta po chwili otuliła bastion przeźroczystą magią arkan, który ożywił linię obrony oraz był w stanie nieco dłużej wytrzymać nacisk wroga (+10% = 36% + bardzo krytyczny przesyt magiczny). Niemniej jednak wszyscy pod barierą mogli poczuć się nieswojo, niestabilność magiczna była niesamowicie ogromna. Granica cienka jak włos od wytworzenia potężnej anomalii...

Gremuar czuł również przesyt magiczny, ale też wielką siłę, jaką dawał. Opancerzone golemity przybyły pod barierę, a w tym samym czasie doszło do wystrzału pocisków z najdalszych szeregów wroga. Obie linie zasięgowe wroga wyrzuciły z siebie brandowe włócznie, które szybko leciały ku barierze. Przed impetem, Gremuar zdążył przejąć formę żniwiarza oraz zniknął, by tylko pojawić się za plecami wroga... Oraz za barierą. Miał niewiele czasu, poczuł jak gwałtownie opuszczają go siły, była różnica wielka między tymi dwiema lokacjami. Gremuar jednak pierwszym swym ciosem był w stanie potężnie porobić przeciwnika z solidnym pancerzem. Siła Norna, dodatkowo kosa oraz forma żniwiarza wzmocniona całą przesyconą energią sprawiła, że golemit rozsypał się od pierwszego ciosu (-1L =4L). Nekromanta miał ogrom szczęścia, gdyż poczuł już, jak wzmocnienie się zakończyło. Powrócił po chwili w mgnieniu oka za barierę i doznał poważnego szoku magicznego od nagłego przypływu energii, przez co stracił ogromną część całunu, lecz utrzymał go jeszcze na 1/5 wytrzymałości...

Gidoko po nieco dłuższej chwili zagubienia oraz szoku zapewne całą tą sytuacją, nareszcie się pozbierał w kupę oraz ocenił sytuację. Wtedy właśnie wszystkie pociski uderzyły w barierę, roztrzaskując się o arkanę wpierw, lecz bardzo szybko ją niszcząc. Wszyscy widzieli jak grad pocisków zajadle wbijał się oraz rozbijał o ściany, niczym grad o okno. Arkana zniknęła, pozostał sam bastion, który ledwo co się trzymał (5% + b.k.p.m). Gidoko wzmocnił swój miecz mroczną magią i skupił się na prawej stronie. Golemy nekromanty niestety nie mogły zaatakować szybszych stworzeń, gdyż te były już martwe. Natomiast wbiły się w linię opancerzonych golemów. Wszystkie te zaczęły już uderzać swoimi łapami przemienionymi w ostrza o ściany bariery (3% + b.k.p.m). Gidoko wziął miejsce, które Claire zwolniła z zamiarem zniszczenia wroga. Ciął mieczem potężnie wzmocniony i zniszczył jednego golemita, choć poczuł jak ciężko było mu się przebić (-1P = 9P)...

Sytuacja była mocno napięta, wręcz niesamowicie skomplikowana. Wszyscy walczyli zajadle w obliczu wroga w swym niewielkim bastionie. Wszędzie było niebezpiecznie, choć najbardziej w środku. Klony Edwarda uderzały oraz zniszczyły kolejnego wytrzymałego golemita wspólnymi siłami (-1P = 8P). Lecz wszyscy tak mocno skupieni na pokonaniu linii przeoczyli ogromną hydrę. Ta z trzema załadowanymi pyskami ogromnej energii zaczęła biec w bastion. Pierwszy pysk wystrzelił, niszcząc cztery swoje golemity oraz golemy Gidoko doszczętnie (-4P = 4P). Pozostały jej jeszcze dwie potężne wiązki energii. Drugi wystrzeliła lecz niecelnie, by ukazać swą ogromną siłę, a fala niebezpiecznej energii rozniosła się po glebie, brandując ją doszczętnie. Główny pysk posiadał najwięcej wiązki magii. Rytlockowi oraz Loganowi serca stanęły, bariera już była na skraju zniszczenia (1% + b.k.p.m). Wyglądało to, jakby sam Grenth miał zaraz wszystkich zabrać do Mgieł...

Bestia ruszyła z całą siłą i magią zgromadzoną w głównym pysku, który niesamowicie jasno dawał o sobie znać. Hydra była sama tak wielka jak bastion, dlatego też czuła ogromny przypływ furii oraz bestialskiej siły. Tuż przed impetem zrobiła dwa ostatnie kroki wielkim cielskiem oraz wypuściła z pyska wiązkę energii brandowej. W tym samym czasie bariera, odczuwając na sobie brand rozbiła się w jednym punkcie jak szkło, a wiązki magiczne splotu rozpadły się oraz rozpłynęły. Nagle cała energia ściśnięta wewnątrz bastionu w połączeniu z równie potężną brandową wiązką starły się oraz doprowadziły do potężnej anomalii. Nagle doszło do czegoś bardzo nietypowego...

Jasne światło w znikającej barierze pojawiło się, a cała magia skupiła się na Aiwijczykach oraz Hydrze. Wszyscy Aiwijczycy ujrzeli, jakby tworzyło się drugie słońce, a sekundę później przejmująca biel zasłoniła niczym całun ich pole widzenia. Natomiast pisk doszedł do uszu wszystkich. Następnie nie było nic oraz nastąpiła ciemność...

Obrazek
W odczuciu Aiwijczyków ciemność trwała niedlugo. Powoli mrok z oczu ustępował ostro rozmazanemu polu widzenia oraz głuchym pomrukom otoczenia, dobiegającym do ich uszu. Aiwijczycy czuli jak powoli czucie wraca do ich ciał, ogromne zmęczenie, wręcz limitujące większość bardziej energicznych ruchów. Wkrótce rozmazany obraz wracał do normalności, wyostrzał się... Aiwijczycy byli w zupełnie innym miejscu, wewnątrz namiotu, a dookoła nich chodził personel medyczny, sprawdzając ich stan. Mogli zauważyć po chwili poruszenie oraz usłyszeć głuche i ledwo zrozumiałe głosy - "Przebudzają się" - następnie wkrótce ich wzrok doszedł do pełni sprawności...

Aiwijczycy byli wewnątrz ciasnego niewielkiego namiotu polowego o funkcji medycznej, lecz kilku osób brakowało. Nie było żadnego śladu po: Xerionie, Visinierze, Astariss oraz Airze. Pozostali leżeli z ostatkami sił na łożach polowych z podniszczonym nieco ekwipunkiem oraz przewlekłymi ranami, typu obicia, lekkie oparzenia, otarcia, sińce - lecz o dziwo, nic poważnego. Było również z nimi trzech pokrzywdzonych przez anomalię Paktowiczy, tych których prowadziło Raptory. Lecz jeden z nich zmarł. Dwójka była w takim samym stanie jak reszta ocaleńców. Natomiast brak było śladów po Rytlocku oraz Loganie. Personel medyczny, ubrany bojowo w pancerze, ale posiadający środki lecznicze, zajmowali się Aiwijczykami. Wszyscy mogli wkrótce mówić oraz mieli czucie w rękach i nogach, lecz ograniczone mocno ruchy. Chodzenie było możliwe, lecz bardzo trudne. Aiwijczycy byli ostro niepewni co się stało oraz zagubieni. Wydawało się, że minęło tylko parę dłuższych chwil. Po twarzach medyków było widoczne zatroskanie, ale jeszcze bardziej zdziwienie. Mieli oni tyle samo pytań, co sami Aiwijczycy...

Alarug leżał w kącie na swym łożu polowym z poobijanym pancerzem oraz bez tarczy przy sobie, a parę metrów od niego Edward w szacie, co prawda nieco porozdzieranej na plecach oraz ramionach. Natomiast niedaleko Mesmera Pralinka wraz z sówką cichutko oddychającą na jej klatce piersiowej. Natomiast w następnym szeregu leżał Warden, gdzie deldrimor wytrzymał wgniecenie, ale zapewnił parę większych sińców na ciele Radnego. Nieopodal męża leżała Kaeiles, a koło jej łoża spoczywał na podłodze kostur wraz z Cif, która spała. Obok Radnej leżała również Złata Srebrnooka, a kolo niej Szary oraz ptasi towarzysz, którzy regenerowali swe siły. Obie kobiety miały pobrudzone oraz poniszczone ubiory. W kolejnym rzędzie spoczywał masywny Gremuar, któremu zrobiono nieco więcej miejsca. Natomiast koło niego leżała Claire wraz z Hati, która również spała jak reszta zwierzęcych kompanów. Następny rząd zajmował Gidoko, który widział jak jego miecz się trochę wyszczerbił, a ubiór był brudny. Nassan natomiast leżał i cicho kwiczał, zapewne brakowało mu alkoholu, na całe szczęście za pazuchą miał jeszcze coś na czarną godzinę. Popielcowi się łapy trzęsły, a źrenice mocno rozszerzyły - organizm domagał się alkoholu, na tu i teraz. W następnym rzędzie spoczywał Greyvart, który miał nieco poobijany pancerz, lecz ten z wszystkich był w najlepszej kondycji...

Co się stało podczas bitwy, gdzie Logan oraz Rytlock. Gdzie Aiwjczycy się znajdują, no i czy wszyscy przeżyli? Czy wyprawa się udała?

Obrazek
Obrazek
Obrazek
OOC
Koniec tur walki - jest to przedostatni post przed zakończeniem rozdziału oraz całkowitym podsumowaniem oraz przesunięciem czasu IC do danego wydarzenia oraz zapisami na drugi rozdział!

Termin odpisów - 30.11.2019 - 23:59
Zagrożenie - 1/10
Typ tury - luźny, odpoczynek po bitwie
Czas jaki minął - ???

W razie pytań, zapraszam na PW via Discord! To masywny post, mogą być w nim błędy!

> Notki:
Wyłączeni z PBFa - Penturion, MuzyQ, Asti, Wisielec,
Nassan Bloodclaw

Re: Wieczna Wojna - Rozdział I

Nieprzeczytany post autor: Nassan Bloodclaw »

Po zbudzeniu popielec zdesperowany starał się sięgnąć łapą po piersiówkę za pazuchą, czuł się nie zadobrze a trzęsące łapy nie poprawiały sytuacji. Nassan starał się opróżnić piersiówkę rozlewając jak najmniej, by chwile odczekać "zdychając" aż trunek zacznie działać. Następnie miał zamiar opróżnić całą butelkę na raz.
Kaeiles Mathre

Re: Wieczna Wojna - Rozdział I

Nieprzeczytany post autor: Kaeiles Mathre »

Jej powieki wolno unosiły się w górę, a wzrok jeszcze zamglony próbował łapać ostrość. Zamrugała kilkukrotnie by mgła przysłaniająca jej widzenie zniknęła i ostrożnie rozejrzała się wokoło.
W uszach jej szumiało, a w głowie kłębiło się mnóstwo myśli, jej turkusowe oczy wolno przesuwały się po krzątających się medykach oraz leżących awijczykach.
- Ccco się stało ? - wydukała po chwili i mlasnęła językiem, jej dłoń od razu zaczęła szukać bukłaka by nawodnić wysuszone gardło.
Próbując wyczytać z twarzy towarzyszy odpowiedź zaczęła powoli się podnosić by finalnie usiąść. Rozluźniła napięte mięśnie szyjne przekrzywiając głowę raz w jedną raz w drugą stronę po czym spojrzała na męża, a z jej ust wydobyło się ciche westchnięcie ulgi widząc go tuż przy sobie.
- Wszystko porządku ? Dobrze się czujesz - wyciągneła dłoń w stronę Wardena.
Widząc przechodzącego medyka delikatnie chwyciła go za kitel
- Co się stało ? jak się tu znaleźliśmy ? - jej pełne wyczekiwania oczy wbiły się w twarz nieznajomego.
aiwe_database

Re: Wieczna Wojna - Rozdział I

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Popielec jeszcze leżąc pomasował się po łbie. Próbował się skupić i dojść do siebie. Czekał na przypływ siły, by móc usiąść i sprawdzić stan swojego ciała i ekwipunku.
Gdy tylko zobaczył, że brakuje mu tarczy, rozejrzał się po namiocie i chciał już odezwać się do jednego z medyków, ale coś mu nie pasowało. Zmarszczył brwi i zamachnął agresywnie ogonem, po czym spytał
- Gdzie pozostali? Było nas na pewno więcej. Zabraliście ich do innego namiotu? - Mówił głośno, przynajmniej na tyle, na ile był w stanie. Była wyczuwalna od niego też nuta agresji, chociaż nie była to złość na medyków, a na sposób, w jaki zakończyło się starcie i brak obecności zaginionych.
Warden

Re: Wieczna Wojna - Rozdział I

Nieprzeczytany post autor: Warden »

To wszystko stało się dosłownie w ułamku sekundy. Przecież jeszcze chwilę temu podtrzymywał barierę i wszystko było jeszcze pod kontrolą. Nagłe przerwanie bastionu oraz ropzrowadzenie magii zrobiły swoje i doszło do czegoś wielce niespodziewanego. Obudziwszy się w namiocie i zamknięty w swej zbroi płytowej oddychał głęboko. Kaszlnął kilka razy i poczuł jak sińce oraz obolałe ciało dały o sobie dokładnie znać. Syknął i skrzywił się, a jasnymi oczyma powoli wracał do rzeczywistości. Rozmazane tło w końcu okazało się być jawą, nie snem. Zdziwiony, że są zupełnie w innym miejscu, pierwsze co zrobił to rozejrzał się na tyle ile mógł za Kaeiles. Odetchnął z wyraźną ulgą oraz wysłuchał jej zdania, delikatnie ścisnął jej dłoń, masując kciukiem i odparł kaszlnąc po chwili - Już dawno... Nie miałem takiego kaca, kochanie... Heh... Ekh... - Odparł z kwaśnym uśmiechem, a następnie puścił dłoń ukochanej mówiąc - Mniejsza o mnie... Tobie nic? - Lecz zauważył, że żona była w lepszym stanie niż on. Powoli ułożył się do pozycji siedzącej, kaszląc raz jeszcze oraz rozejrzał się dookoła. W jego głowie zrodziło się wiele pytań w jednej chwili, po czym wziął głęboki oddech, a następnie wykonał wydech. Po oczyszczeniu myśli, spogląda również po leżących osobach, które również tutaj były. Słyszał również Alaruga, miał szczerą nadzieję, że odpowiedź na jego pytanie będzie takie, jakie zapewne oczekiwał. Wzrok po chwili powędrował na Nassana, który zabrał się za butelkę. Po chwili lekko się przeciągnął, czując zmęczenie oraz obolałe ciało. Zerknął za swą zbroję i zauważył, że Deldrimor wykonał swą robotę, choć wolał już mieć parę wgnieceń niż być potraktowanym ogromną energią w tak hermetycznie zamkniętym pancerzu, choć kto wie co by było lepsze. Syknął cicho i chwycił buteleczkę z wodą, po czym popił. Rozglądał się i liczył siły Aiwijczyków zgromadzone w niewielkim namiocie, po czym wodził wzrokiem za medykami. Spojrzał się w denko butelki, a dokładniej w wodę, którą sobie rotował lekko w dłoni oraz rozmyślał przez moment. Wkrótce jednak zebrał się w sobie ponownie i wyczekiwał dalszego rozwoju wydarzeń...
ODPOWIEDZ

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 19 gości