Wieczna Wojna - Rozdział I

Dział przeznaczony dla pisanych sesji RPG prowadzonych przez MG.
aiwe_database

Re: Wieczna Wojna - Rozdział I

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Po usłyszeniu sygnału, powolnym krokiem udał się na miejsce wymarszu.

-Wszyscy tu wyglądają jakby myśleli jedynie o śmierci - po cichu skwitował.

Wyciągnął wielki miecz i oparł go sobie o ramię, napił się z trzymanego w drugiej ręce bukłaka i powiedział:

-No cóż, trzeba zarżnąć co jest do zarżnięcia.
Warden

Re: Wieczna Wojna - Rozdział I

Nieprzeczytany post autor: Warden »

ObrazekObrazekObrazekObrazek
Powiew chłodnego wiatru był dość odświeżający, lecz noszący również zimno wszystkim tym, których otoczyły swymi objęciami krople deszczu. Wkrótce miała się zacząć operacja, Logan oraz Rytlock czekali jeszcze chwilę, spoglądając na siebie oraz wydawali się rozumieć bez słów. W końcu, pierwszy krok miał zaraz nastać. Poczyniono ostatnie przygotowania, sprawdzono raz jeszcze urządzenie na Drogowskazie, po czym dowódcy chwilę jeszcze czekają, widząc, jak kolejne to osoby dochodzą z Bractwa Aiwe.
Obrazek
Ubrany w ciężki pancerz Marszałek Paktu, zauważył jak wpierw przybywa Xerion, który spoglądał na niebo oraz wypatrywał niebezpieczeństw. Widział jak to zsyłało coraz to mniej padające na glebę krople wody. Wydawało się, że powoli zaczyna się rozpogadzać, a uderzenia piorunów nie były aż tak częste. Przybył zatem na miejsce i wyczekiwał dalszych wydarzeń. Wziął łyk wody i sprawdził jeszcze swój ekwipunek, informując o swych preferencjach taktycznych...

Logan następnie zauważył Airra wraz ze swoim wyposażeniem i hełmem na głowie, wcześniej chowając swe okulary w bezpiecznym miejscu. Logan jako Strażnik wyczuł, że człowiek jest przygotowany nie tylko mentalnie, ale również magicznie, napełniony swymi mantrami i w pełni gotowości do przywołania swych ksiąg...

Kolejną osobą była sama Asti, która wkrótce przeprowadziła dialog ze swym ukochanym. Słowa wsparcia, otuchy oraz bliskości na pewno mogły uspokoić jej nerwy i dodać pewnej siły jak lepsze samopoczucie. Sama natomiast również swoją postawą starała się wesprzeć każdego obecnego z Bractwa swą mimikę oraz uśmiechem. Posiadała ze sobą środki medyczne, które były jej podstawą zawodową. Miała przygotowany w pogotowiu swój kostur i spoglądała wkrótce na każdego, by nieść swą pomoc - skupiona i gotowa do działania...

Nassan przybył jako kolejny wraz z poprawionym karabinem na plecach. Popielec trzymał się głównie na tyłach oraz przygotował swą piersiówkę, by podtrzymać poziom alkoholu we krwi. Wcześniej pożywiony oraz napojony widocznie był w bardzo dobrej kondycji na zbliżające się działania i posiadał swój wcześniej przygotowany ekwipunek w gotowości...

Edward, na wezwanie sygnału ożywił się z obserwacji nieba oraz przegrupował się wraz z innymi członkami Bractwa niewiele później. Widocznie nie był w nastroju do rozmów, lub raczej, nie miał nic do powiedzenia. Medyk Bractwa miał przy sobie swój Tajemniczy Ametyst z Inicjacji, umieszczony na końcu swego kostura, napełniony magią. Ustawił się gdzieś po środku grupy, wedle swoich preferencji oraz widocznie był skupiony na roli wsparcia...

Logan był nieco zdziwiony widząc Wardena, który był niegdyś jego człowiekiem w Seraph. Lecz nie był to czas na sentymenty, tylko skinęli sobie widocznie głową. Radny wyczekiwał na swą żonę Kaeiles oraz spoglądał na otoczenie. Jak zawsze posiadał swą aktywną Egidę, która miała go chronić przed pierwszym atakiem...

Następnie przybyła Radna Złata wraz z krukiem na przedramieniu oraz Szarym, Logan również i ją kojarzył. Kobieta o białych włosach rozmawiała widocznie z Xerionem wymieniając kilka zdań przed wyruszeniem w dalszy rozwój wydarzeń. Badała wzrokiem okoliczne osoby, podczas gdy rozładowywała część swych emocji poprzez krótki spacer, wyczekując akcji...

Gremuar przed przybyciem spoglądał w niebo, zaciskając dłoń na swej broni. Na jego twarzy była widoczna różnorodna gama wszystkich uczuć. Dość wiekowy Norn ruszył wkrótce do reszty Aiwijczyków, zbierając swe myśli, których zapewne miał teraz wiele. Wkrótce po sprawdzeniu swego wyposażenia, miał wyczekiwać rozkazów...

Kolejny był Alarug, kroczący twardo po ziemi oraz wytężonymi zmysłami, skupiony na otoczeniu oraz zachowując zimną krew. Ustawił się wkrótce po lewej stronie szyku, mając już przygotowaną tarczę do boju. Posprawdzał, czy wszystko jest w porządku, a po pozytywnym upewnieniu się, był gotów do wymarszu, co wykazywał swą postawą...

Visiner z kapturem na głowie oraz palącym się bladym ognikiem szlugiem, przybył jako następny. Miał wszystko przy sobie, jedyne co zostało, to czekać na następne działania oraz na Claire, z którą widocznie chciał pomówić, swój stres odreagowywał widocznie humorem...

Wkrótce i dołączyła Claire, stając tuż przy Sylvarze w towarzystwie swej wilczycy, również paląc. Visiner oraz łowczyni wyglądali jak dobrana para, która jednocześnie i produktywnie wytwarzała tytoniowy dym. Claire zauważyła Logana, a on ją. Cóż, zbroję na pewno miał wyśmienitą i ciekawą, choć po bohaterze mogła się spodziewać... Ciut więcej. Popiła wodą, przeciągnęła się odpowiednio, ustawiła się po środku szyku i wyczekiwała na wyjście, mając w świadomości czyhające zagrożenie...

Logan zauważył również przybywającą Kaeiles, którą również kojarzył jako członkinię Rady Bractwa. Zamyślona kobieta została otrzeźwiona przez bliskość Wardena. Logan już wiedział, co się tam święci i lekko się uśmiechnął. Cif, na kosturze Kae, widocznie siedziała i grzebała dziobem w jej włosach, Melandru wie, czego szukając. Wkrótce i ptaszyna rozglądała się, by ostrzegać swą panią...

Kolejna była Pralinka wraz z Shiny na ramieniu. Sówka biała jak śnieg bacznie siedziała na swej kompance nie dość że w bitwie, to i w duszy. Gotowe, baczne oraz przygotowane na nadchodzące akcje, były gotowe by się złączyć podczas akcji. Póki co, czekały...

Nekromanta, Gidoko, poprawiał swój ekwipunek i przed przybyciem przywołał swego golema z odmętów Mgielnych. Nieumarły twór towarzyszył swemu panu oraz miał zamiar go wspierać wedle rozkazów. Poczuł, że parę osób umarło nieopodal, dlatego też zapożyczył sobie ich energię życiową - w końcu, już z niej nie zrobią pożytku. Wkrótce dołączył do reszty swych towarzyszy w miejscu zbiórki, ustawiająć się nieopodal Claire oraz Visinera, natomiast sługi swe posłał bardziej na front...

Rytlock spojrzał na Logana, jasno dając znać, że nie mają czasu do stracenia. Miał już wydać sygnał, aż po chwili dołączył Greyvart, akurat przed samym wyruszeniem. Wraz ze swą klingą na ramieniu i popijając wodą, odparł i po chwili był świadkiem początku wymarszu...

Logan po chwili wyprostował się, widząc całe zbiorowisko oraz solidną grupę osób, po czym chrząknął w gotowości i skierował spojrzenie na pierwszego Revenanta, mówiąc - No dobra, jesteśmy wszyscy zgromadzeni. Rytlock, gotowy? - Trybun chrapnął swym charakterystycznym gestem i odparł grubym głosem -Już byłem gotów. Od chwili, gdy tu przybyliśmy... - Logan cicho westchnął i skierował swój wzrok ku dalszej drodze, jednocześnie mówiąc - Brakowało mi tego. Te niewielkie "tam i z powrotem". No dobra, wszyscy! Wymarsz na południe! - W tym samym czasie deszcz jedynie kropił nieznacznie, a niebo nabrało jaśniejszych kolorów, poprawiając tym samym widoczność, choć dalej wyładowania występowały, tak czy owak...
Obrazek
Po tym dobrze słyszalnym dialogu zarówno Rytlock oraz Logan pogonili wszystkich, do wyruszenia w dalszą drogę. Raptory wraz ze swymi jeźdźcami, mieli ciągnąć ze sobą urządzenie z Drogowskazem, te zaświeciło oraz wytworzyło pewien niebieski okrąg, jakby pole siłowe, chroniące przed wyładowaniami. Niemniej jednak, nie była to bariera, co chroniła pociski, dlatego sam Drogowskaz był podatny na ostrzał. Aiwijczycy słysząc donośną komendę dołączyli do wymarszu, gdy już dwójka legendarnych bohaterów zaczęła prowadzić konwój na południe...
Obrazek
Logan i Rytlock z przodu prowadzili całą kompanię, przechodząc przez holograficzny most. Było to dość dziwne uczucie, gdyż każdy krok wydawał się niestabilny, a patrząc w dół - widoczny był ogromny spadek i klify wytworzone na skutek upadku Kralkatorrika. Na stąpanie nóg, konstrukcja technologiczna również reagowała delikatnym "mruganiem" oraz wydawaniem dźwięku, dość specyficznego i trudnego do określenia, jednak również w dziwny sposób przyjemnego dla ucha. Ci co niezbyt przepadali za wysokościami, czuli dość dyskomfort, ale wraz z konwojem czuli bardziej potrzebę pójścia dalej, niż poddać się strachu. W oddali widoczna była piękna, bujna oraz zielona dżungla. Świeża i tętniąca zarazem życiem, niemniej jednak przepełniona specyficzną energią z Mgieł oraz mocą Kralkatorrika. Słyszalne z dala uderzenia błyskawic z zjonizowanego powietrza, dobrze dawały znać o tym, że lepiej jest trzymać się wewnątrz pola siłowego, negującego dany efekt. Co oznaczało, trzymać się w grupie i wytworzyć bastion...

Przechodząc już na drugą stronę, lecz bardziej będąc na pograniczu między dwiema strefami, widoczny był jeden fakt - niebo miało zostać kompletnie przysłonięte koronami drzew, które występowały wszędzie dookoła. Tuż przed samym wejściem w głębiny dziczy Domeny Melandru, wszyscy widzieli przemieszczający się w powietrzu okręt - Gniew Aiwe, który czuwał nad obozem i robił widocznie rekonesans w miarę możliwości. Z jednej strony, Aiwijczycy nie byli widoczni dla sług Kralkatorrika, którzy są w postaci pomniejszych smoków, lecz z drugiej - nie mogli oczekiwać pomocy okrętów bojowych - byli odizolowani, a komunikatory szwankowały, uniemożliwiając kontakt z obozem...

Obrazek
Obrazek
Obrazek
(tego obrazka powyżej, nie brać jako stan faktyczny - tylko projekcję - trudno uchwycić dobrze konwój bez graczy obok)

Niebo było coraz jaśniejsze, dlatego widoczność również lepsza. Przy wejściu do gęstwin towarzyszyły uderzenia błyskawic o ziemię oraz odległe wybuchy. Wewnątrz głuszy dżungli wszyscy musieli trzymać się razem, co również robili. Rozglądając się dookoła wszyscy mogli widzieć przeróżne i niesamowite odmiany roślin oraz drzew, których wcześniej mogli nie spotkać lub nawet nie słyszeli o ich egzystencji. Powietrze było zjonizowane magią brandową, a pierwsze wyładowanie nastąpiło wkrótce. Ogromny piorun uderzył w niewidzialną barierę, a setki - jak nie tysiące, nici z energii przeszło w dół w chaotyczny sposób, rozładowując się na glebie...

Było to dopiero pierwsze z zagrożeń, drugim była nieznana fauna, która już wiedziała o przybyciu nieproszonego gościa. Niespokojne zwierzęta, wyrwane z swego domu i zaniepokojone nieznaną magią wydawały przeróżne głośne dźwięki w dziczy. Łowcy mogli wyczuć, że natura tutaj jest dzika i wręcz niepojęta, nieujarzmiona oraz przede wszystkim - wolna, choć jednocześnie w paradoksie, związana magią Kralkatorrika...

Idąc dalej drogą prowadzącą na wprost, Rytlock oraz Logan wydawali się być niespokojni. Być może faktem, że Raptory ciągnące ze sobą lewitujący Drogowskaz, wyczuwały, że ten teren jest zupełnie dziki. Niemniej jednak jeźdźcy dawali sobie póki co radę, choć nie wiadomo na jak długo. Kolejne uderzenie nastąpiło gdzieś w okolicy, a po chwili drugie wprost w niewidzialną tarczę, co przetransportowała potężny ładunek magiczny bezpiecznie w glebę...

Obrazek
Po nieco dłuższym marszu i będąc już głębiej w dziczy, Aiwijczycy dotarli do szerokiej polany. Wyglądała ona pięknie oraz zjawiskowo, jak nie z tego świata - choć dosłownie taka była. W oddali za drzewami coś płonęło, niemniej jednak nie wiadomo co - być może związane z wybuchem, który słyszeli chwilę przed wejściem do gęstwin. Rytlock i Logan nagle stanęli oraz zauważyli, że coś jest nie tak...

Jasne niebo nagle spowiły czarne zastępy kłębów chmur, naładowanych magią Kralkatorrika, a tuż pokrótce od lewej, jak prawej strony zaczęły napływać siły Kralkatorrika. Przemienione zwierzęta oraz twory z brandu, plugastwa, które swymi śladami kalają piękną naturalną glebę. Wszystko nagle zmieniło się z ułamka sekundy. Wrogów wydawało się, że było z 20 na lewą oraz 30 na prawą stronę. Głównie były to na pierwszych liniach konstrukty, golemity z brandu, które pełniły funkcję tarcz, by nie strzelano w zasięgowych. Na drugiej ich, przemienione szybkie zwierzęta, co przebiegły nagle na przód, chcąc wyminąć powoli przechodzące do przodu twarde i wytrzymałe golemy tarcze, jako atak. Natomiast na trzecich, konstrukty strzelające już na odległość i posyłające deszcz pocisków. Na tyłach obu, znajdowały się dwie Hydry spaczone Brandem, które wyczekiwały by wejść do walki w najlepszym dla nich momencie...

Logan i Rytlock przygotowali zerwali się szybko, ale widzieli, że nie mogli przejść za okrąg, więc mieli zamiar walczyć z nadciągającą pierwszą falą piechoty, broniąc raptory oraz Drogowskaz przed atakami wroga z lądu... Teraz Aiwijczycy mają okazję wykazać się w walce i zająć dogodne pozycje przed impetem ataku. Walka ta wymaga współpracy wszystkich ochotników...

Oznaczenia mapy
- Złota gwiazda otoczona punktami - Siły Bractwa i Paktu,
- Niebieski okrąg - Obszar ochrony przed wyładowaniami,
- Ciemny purpur - Pierwsze linie, wytrzymałe golemity (5L, 10P)
- Ciemny fiolet - Drugie linie, szybkie spaczone zwierzęta (10L, 10P)
- Róż - Trzecie linie, golemity zasięgowie (5L, 10P)
- Czerwone gwiazdy - Spaczone potężne Hydry,
Obrazek
ObrazekObrazekObrazek
OOC
To masywny post, w razie błędów śmiało dajcie znać na PW, w razie pytań również!

Deadline - 09.11.2019r (Sobota) - 23:59,
Czas jaki minął - około 10-15 minut,
Zagrożenie - 8/10 - Friendly Fire: OFF (Prezencik ode mnie, bo nie mam jak przygotować mapy z ustawieniem postaci, dupna jakość niestety wychodzi i bardziej by mieszało, niż pomogło. Umownie proszę i racjonalnie dobrać swoje pozycje na polu walki ;)

Raptory i Drogowskaz zawsze są na środku, Logan + Rytlock front.)

Ocena i inicjatywa działań - kolejno posty. Pierwsza osoba wykonuje 1 działanie. Wspólne kombinacje umiejętności postarajcie się zamieścić w typie (Jeden post pod drugim).

Zasady dodatkowo takie, jak w pierwszym temacie!

Powodzenia i współpracujcie!
aiwe_database

Re: Wieczna Wojna - Rozdział I

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Airra nie czekał bezczynnie na atak wroga. Chcąc uprzedzić i załagodzić pierwsze szkody, Airra przywołał lśniące błękitną magią stronice Księgi Odwagi. Przeszedł na prawą stronę z tarczą wystawioną przed siebie, informując pozostałych o widocznych ilościach i rodzajach wrogów w okolicy, licząc że w razie czego pobudzi to pozostałych towarzyszy do działania jeśli nie obaczyli zagrożenia.

Dbał o to żeby stał w linii z innymi obrońcami i żeby nie wystawać przypadkiem za obszar ochronny i mieć chociaż wyładowania brandu z głowy.

Pierwsze wyrecytowane słowa III rozdziału "Bohaterskiego Bastionu" miały zmniejszyć szkody lub uchronić całkowicie przed dystansowymi atakami przeciwnika. Następna w kolejności miał by być IV rozdział "Mężny Opór" zabezpieczając jego stronę defensywy przed potencjalnymi efektami magicznymi, z możliwością spowolnienia kolejnych magicznych ataków.

Na koniec przyszykowałby na natarcie przeciwnika wszystkich razem z nim stojących w formacji Epilogiem "Niezłomną Formacją" by upewnić się że nie zostaną zepchnięci w głąb ich własnych sojuszników.

W trakcie walki Airra głównie skupiałby się na defensywie, odpierając, przyjmując na tarczę i odrzucając ataki przeciwników, starając się zachować defensywną formację z pozostałymi dając pole do popisu innym z Paktu i Bractwa, jeśli byłoby to możliwe starałby się swoim ciałem nie zasłaniać im pola widzenia chyba, że to by stwarzało bezpośrednie narażenia na atak.

Tarcza w rękach Airry jest równie groźną bronią jak jego miecz, i nie wahałby się używać jej ofensywnie jeśli w miarę bezpieczna okazja by się przytrafiła. Wiedząc, że może to być długa jeszcze droga po walce Airra zacząłby zużywać swoje pulsy mantry tylko w wyraźnej konieczności.
Nassan Bloodclaw

Re: Wieczna Wojna - Rozdział I

Nieprzeczytany post autor: Nassan Bloodclaw »

Nassan skrzywił się dość mocno coś mu nie pasowało i wiedział że to dopiero początek kłopotów. Gwałtownie ściągnął swój karabin, chwytając go swoimi włochatymi łapami, by szybko i profesionalni przybrać pozycje strzelecką w celu lepszej stabilizacji broni. Trzy pociski były już załadowanie popielec w krótkiej chwili starał się zapoznać z pozycją wroga, oraz terenem.
Widząc golemity z brandu starał się znaleźć możliwość spowolnienia oraz odkrycia mniej odpornych wrogów, chociażby strzelając w liane która ledwie utrzymywała większy pniak na gloemitami. Zamierzał poświęcić na to jeden nabój gdy jego głównym piorytetem była likwidacja mniejszych wyskakujących jednostek w formie plugawych zwierząt i poświęcał na to duże skupienie oraz starał się wykorzystać umiejętność pijanego strzelca aż do limitu by jak najszybciej pozbyć się wrogów.
Edward

Re: Wieczna Wojna - Rozdział I

Nieprzeczytany post autor: Edward »

Edward wyruszając w drogę zarzucił na swa głowę kaptur by częściowo zasłonić się przed deszczem. Podczas marszu uważnie rozglądał się w okół od czasu do czasu nie przerywając marszu zamyślał się na niewielką chwilę. Za każdym razem gdy błyskawice waliły w ich barierę spoglądał na nie i lekko się uśmiechał.. chyba mu się spodobał ich widok..

Gdy w końcu natrafili na wrogie im jednostki szybko rozejrzał się w okół. Był odrobinie zawiedziony brakiem jakichkolwiek smoków, jednak dwie hydry to i tak już całkiem dużo. Pamiętał już jedną walkę ze spaczoną hydrą w jakiej wziął udział i to jak wielką moc posiadają i jakie spustoszenie mogą zasiać mając taką obstawę. Ważne było to by jak najszybciej wybić jak najwięcej pomniejszych zagrożeń, postanowił wiec zacząć od używania swej magii do wzmacniania ataków swych towarzyszy, chciał się na tym skupić, jednak gdyby nastała taka możliwość i wrogowie wkroczyliby w jego zasięg i nie było w tym miejscu towarzyszy bezpiecznie dla nich i nie do końca bezpiecznie dla wrogów chciałby wywołać burzę chaosu, jakby nie było tu już zbyt mało burz. Preferowałby tą mniejszą grupę jako pierwszą z nadzieją iż szybko pozbędą się flankującego oddziału. Jednak nie mając takiej okazji nie próbowałby kombinować i zostałby przy wzmacnianiu pozostałych atakujących.
Warden

Re: Wieczna Wojna - Rozdział I

Nieprzeczytany post autor: Warden »

Było tak pięknie i spokojnie, pomyślał sobie. Wszędzie natura dookoła oraz piękne tereny, nie mogło być inaczej - musiało się coś zdarzyć. Wszystko zaczęło nabierać pędu oraz dynamiki dookoła, adrenalina podskoczyła wręcz momentalnie. Nie jeden by zastygł w bezruchu widząc tak potężną armię, niemniej jednak nie było na to czasu, należało działać. Założył czym prędzej hełm na głowę, zdając się najpierw na rzucenie czarów przez swoich sojuszników, jego zamiarem było wzmocnienie za pomocą swych konsekracji już trwających zaklęć magicznych. Po szybkim zaczepieniu na głowę elementu pancerza oraz widząc już pierwsze konfrontacje, złączył mocno swe dłonie. Energia dookoła zjonizowała się jeszcze bardziej, a Warden skupiony na nadchodzącym zagrożeniu miał jeden cel, podtrzymywać najistotniejsze czary oraz wzmacniać je w pełni swych możliwości. Energia dookoła miała się rozejść do granic okręgu bariery Airra, a energia konsekracji miała stanowić powłokę mającą wzmocnić ściany i sploty magiczne do granic potencjału. Bariera była kluczowa w danym starciu i dziękował w głębi ducha, że nie musiał sam jej stawiać, przy czym mógł wspierać swych kompanów. W polu rażenia swego kręgu konsekracji, miała bić pulsująca błękitna energia, wzmacniająca wszelakie pozytywne efekty sojuszników. W tym momencie Warden musiał być w pełni skupiony, kompletnie znieruchomieć oraz zamknąć oczy, by móc jednocześnie podtrzymać kilka czarów w granicach swych możliwości. Zdał się na swych towarzyszy, powierzając im resztę działań...
aiwe_database

Re: Wieczna Wojna - Rozdział I

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Greyvart widząc, że Warden potrzebuje teraz pełnego skupienia, postanowił stanąć obok niego aby zredukować potencjalne zagrożenie, które może mu zaszkodzić w inkantowaniu.
Stanął mocno na pewnym gruncie z wyciągniętym przed siebie mieczem, rozglądał się i starając się uspokoić oddech, czekał na nadbiegających przeciwników.
No to zaczynamy...-powiedział do siebie.
aiwe_database

Re: Wieczna Wojna - Rozdział I

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Każdy dźwięk, szelest liści, kroki zwierząt, był dla niego przestrogą, że nie może zmniejszyć swojego skupienia. Cały czas był uważny i sprawdzał wzrokiem wszystko, co go niepokoiło. Jednak nie było widać w nim strachu, a zwyczajną, wojskową ostrożność.
Gdy pojawiły się konstrukty, obrócił się przodem do lewej strony. Zasłonił się tarczą i sięgnął po topór, oceniając przy okazji, czy w tej chwili jest pod jakąkolwiek osłoną, czy jest otwarty na ostrzał. Jeśli nie, cofnął by się pod osłonę, ale tylko wtedy, jeśli reszta sojuszników zrobi to samo. Jeśli jakikolwiek inny paktowicz pozostanie przed barierą, to Alarug pozostanie przy jego boku, na froncie.
Czekał na zbliżające się ataki wroga. Chwilę przed pierwszym ciosem, który padał by w jego stronę, wszedł by w ustabilizowanie, by jak najskuteczniej przyjąć go na tarczę. Topór trzymał już lekko uniesiony, na prawo od łba, by móc wyprowadzać kontry, albo zbijać nim ataki, które ominą tarczę.
Im przeciwnicy byli bliżej, tym więcej ognia* w oczach popielca było widać. Jego ciało zbierało już w sobie pierwsze drobinki adrenaliny i szykowało się na to, by zebrać jej więcej i przygotować się na konwertowanie jej w fizyczną siłę
Zlata Tereshar

Re: Wieczna Wojna - Rozdział I

Nieprzeczytany post autor: Zlata Tereshar »

Broń mnie — poleciła wilkowi, gdy przedzierała się do przodu, żeby mieć czystą linię i widok na zagrożenie. Rozejrzała się i wyszła na prawą flankę, gdzie mogła liczyć na wsparcie Airry.
Zróbcie mi miejsce — poprosiła obrońców, żeby mogła stanąć w jednej linii z nimi. Mogła strzelać zza ich pleców, ale żeby przygotować glify, musiała wyjść przed ich tarcze i zorientować się, gdzie byli wrogowie. Skupiła się na magii, układając dłonie w gesty, które symbolizowały glif równowagi, jaki zamierzała umieścić przy linii obrony, żeby wchodzący w niego wrogowie zostali zatrzymani, a dobicie ich było wyłącznie formalnością. Szare tęczówki kobiety pojaśniały niemal do bieli, gdy inkantowała, a pojedyncze pasma włosów falowały od wibrującej dookoła niej magii. Była skupiona, a odgłosy walki były czymś, do czego zdążyła przywyknąć, dzięki czemu nie dekoncentrowała się byle słowami.
aiwe_database

Re: Wieczna Wojna - Rozdział I

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Gdy nadeszła pora walki myśli nekromanty ucichły, jakby blask błyskawicy wypalił je wszystkie. Nekromanta stanął na lewej flance dokładnie dobierając pozycje by nie przeszkadzać innym rozprawić się ze szybszymi przeciwnikami. Wziął solidnie kosę w dwie ręce i przybrał stabilną pozycje. Następnie stworzy studnie siły by wzmocnić siebie i swoich sojuszników oraz im więcej wrogów zabiją tym studnia będzie potężniejsza, a co za tym idzie staną się silniejsi. Kiedy wróg zbliży się dostatecznie blisko nekromanta użyje syfonu życia by wchłonąć dość energii by przybrać całun śmierci. W walce Heksagon postanawia skupić na golemie z tarczą. Gdy tylko golem przejdzie przez pole siłowe nekromanta przybierze całun, następnie używając mrocznej ścieżki wystrzeli szpon w golema i dzięki temu przeniesie się za jego plecy. Na wszelki wypadek zwiąże się z pobliskimi wrogami splugawionymi kajdanami by w razie czego nie tylko on otrzymał obrażenia. Po teleportacji za plecy golema nekromanta będzie zamierzał zamachnąć się od góry i wbić mu kosę w ramię w którym trzymał tarczę, a następnie gdy golem będzie osłabiony zrobić ponownie zamach, lecz tym celując w szyje by go wykończyć. Jeśli akcja zawiedzie nekromanta używając mrocznej ścieżki ponownie wystrzeli szpon w ziemie przy konwoju by się tam przenieść.
Kaeiles Mathre

Re: Wieczna Wojna - Rozdział I

Nieprzeczytany post autor: Kaeiles Mathre »

Jej oczy chłonęły dzikość oraz piękno miejsca w którym się znaleźli i chociaż jej ciało było napięte i gotowe w każdym momencie do działania to z jej twarzy można było wyczytać niemy zachwyt okolicą.
Nagle zatrzymała się, a jej dłoń automatycznie chwyciła za rękojeść miecza, wyciągając go z pochwy i zacisnęła się na nim wlewając w ostrze magię ognia.
Podeszła do lewej(patrząc na mapę zachód) krawędzi obszaru bezpiecznego i wyciągnęła przed sobą miecz zapalając go, ugięła lekko kolana gotowa na odparcie ataku bądź unik w przypadku bycia zaatakowanym.
Claire Rowan

Re: Wieczna Wojna - Rozdział I

Nieprzeczytany post autor: Claire Rowan »

- Nie mogło być za łatwo - Wyszeptała do siebie pod nosem i zdjęła łuk z pleców. Wyjęła strzałę przebijającą i nałożyła ją na cięciwę. Stojąc z brzegu wiedziała, że łatwiej będzie jej znaleźć miejsce do czystego strzału. Naciągnęła strunę łuku, a jej celami miały stać się atakujące z prawej strony zwierzęta. Chciała wykorzystać swoją znajomość ich anatomii (tych, które udało się jej oczywiście rozpoznać), by celować w ich najbardziej witalne punkty. Zanim jednak zaczęła ostrzał chciała przyjąć postawę Wilka. Cały czas miała również na uwadze, by znajdować się pod ochroną bariery. Wilczyca miała trwać u jej boku i w razie czego osłaniać, bądź informować właścicielkę, gdyby wykryła jakieś niebezpieczeństwa, które mogą zaatakować z zaskoczenia. Nie było sensu posyłać ją jak na razie w dobrze rozstawiony orszak przeciwników.
aiwe_database

Re: Wieczna Wojna - Rozdział I

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Nie czekała na reakcje innych, tylko od razu skupiła w sobie magię wody, by zacząć roztaczać jej wzmacniające kręgi wokół towarzyszy. Miała wspierać ich siły witalne i powoli regenerować siły, które traciliby w walce. Sama otoczyłaby się tarczą Arcan, by uniknąć potencjalnych ciosów.

Jeżeli zauważyłaby, że ktoś jest narażony na atak, wtedy przeniosła by tarcze na tego, kto był w potrzebie.

Nie będzie wychodziła przed szereg. Postara się zbliżyć do Airry lub Wardena, by być w zasięgu ich barier i wsparcia.
Warden

Re: Wieczna Wojna - Rozdział I

Nieprzeczytany post autor: Warden »

ObrazekObrazekObrazekObrazek
Obrazek
Dosłownie z sekundy na sekundę zrobiło się gorąco. Jeszcze chwilę temu piękny teren nie zdradzał po sobie ukrytego wroga, nawet pomimo wyładowań atmosferycznych. Gdy potężna armia wyszła naprzeciw grupie ochotników, nie było zbyt wiele czasu na reakcję - sytuacja typu - tu i teraz...

Pierwsi zareagowali Logan oraz Rytlock, którzy zerwali się bowiem jeszcze w chwili pojawienia się jednostek wroga z zamiarem odparcia pierwszej linii ataku, która się zbliżała. Pierwszy, człowiek, ustawił się bardziej po prawej stronie, zaś drugi, Popielec, po lewej. Legendarni herosi, specjaliści w swych dziedzinach czuli, że to nie pierwsza walka, ustawili się solidnie we dwoje na granicy między terenem niebezpiecznym, a swoim. Niegdyś wrogowie oraz rywale oskarżający się o własne błędy, teraz towarzysze broni. Pierwszy Revenant złączył się z Glint oraz wyciągnął swój oręż płonący silnym ogniem. Sohothin po raz kolejny miał ruszyć ku walce, dzierżony przez Popielca. Rytlock nawiązał mocną więź z Glint oraz zespolony z Magią Mgieł był przygotowany do uderzenia. Logan Thackeray natomiast wzmocnił się Strażniczymi mocami oraz przygotował tarczę oraz miecz, poświatujące tajemniczą energią o barwie jasnego fioletu. Był to Heroiczny Oręż Smoczej Krwi, wykonany z ogromną precyzją oraz dbałością. Materiał ten był wręcz stworzony do niszczenia korupcji jaką siał Kralkatorrik. Obaj bohaterowie czekali w gotowości na atak...

Airra na początku konfrontacji z wrogiem, zareagował jako kolejny. Jego dłonie zaiskrzyły błękitną magią Podżegacza, a wkrótce powołał się na Księgę Odwagi, przywołując ją oraz będąc w stanie korzystać z jej stronic oraz wlanej w historyczne elońskie manuskrypty czary. Będąc bardziej po prawej z wystawioną tarczą przekazał informację reszcie towarzyszy o siłach wroga oraz liczebności. Stanął nieopodal Logana, a dokładniej po prawicy legendarnego herosa oraz czuł od niego pasywny efekt regeneracji, jakby odświeżenie oraz kojący powiew wiatru. Strażnik dobrze wiedział, że to Cnota Rozwiązania zapewniająca podsycenie sił witalnych. Airra wykorzystał moc Księgi oraz wytworzył Bohaterski Bastion, złotą barierę, która miała właściwości odbijające. Zauważył jednak coś interesującego - pole siłowe chroniące wszystkich przed brandem pochwyciło daną energię, tak jak osoba zakładająca na siebie płaszcz. Dzięki temu widoczna była granica między strefą bezpieczną, a tą należącą do wpływów Kralkatorrika. Czuć jednak było, że barierze czegoś brakowało. Po chwili Podżegacz wytworzył duży okrąg magiczny, który również wycentrował się po środku pola, by chwycić wszystkich towarzyszy. Swoje działania zakończył użyciem Epilogu, nadając tymczasową Egidę oraz efekt stabilizacji, który zabezpieczy nieco bardziej skutki uderzenia w siły sojuszników. Księga w tym momencie się zamknęła oraz zniknęła w spoczynek, pozostawiając aktywne efekty. Airra skupił swój wzrok na zbliżającym się wrogu oraz nakierował się na głównie działania defensywne...

Nassan skrzywił się jak po wypiciu wody, a jego przeczucie go nie zawiodło. Ściągnął swój przygotowany wcześniej karabin w jednym momencie oraz ustawił się jak na strzelca przystało. Uklęknął, stabilizując swój strzał oraz przez złotą bijącą złączoną z polem ochronnym barierę, próbował dokładnie spostrzec co jest grane. Pierwsza linia wroga zbliżała się i była coraz bliżej, lecz Nassan pomimo przeszkód w widoczności zapoznał się z terenem. Słusznie zauważył, że po upadku z Mgieł, wyspa posiadała całkiem dużo zniszczonym drzew oraz konarów, czy też skał. Roztropnie wycelował, wstrzymując nieco oddech napełniony alkoholem i zamaskowany miętówkami, po czym wystrzelił. Pocisk niczym błyskawica przeleciał przez barierę, lekko naruszając jej splot, aż zafalowała, niemniej jednak nadal była stabilna. Kula przewędrowała bardzo szybko ponad postaciami wroga. Nassan nie był pewien czy pocisk trafił czy nie, po czym skupił się z pozostałymi pociskami na likwidacji sił wroga. Wystrzelił po chwili dwie wychodzące z lewej strony kule, ostrzałem mijając towarzyszy bezpiecznie. Jedna kula trafiła w opancerzonego wroga, przy czym brand u niego był na tyle twardy oraz dziwacznie uformowany, że pozostała jedynie rysa, a pocisk zawędrował nie wiadomo gdzie. Drugi pocisk to samo, lecz trafił nieco dalej w spaczone zwierze, a dokładniej w głowę, niszcząc je przy okazji. Czaszka, jeszcze nie do końca zdeformowana wybuchła, jak konfetti, a ciało padło jak długie, wkrótce zdeptane.( -1L - spaczone zwierze ). Nassan po chwili wiedział, że musi przeładować...

W tym czasie Edward z wcześniej zarzuconym kapturem na głowie oraz podziwiający błyskawice z uśmiechem, raczej teraz nie miał powodu do radości w obliczu potężnej armii wroga, choć może to poprzez brak smoków. Posiadając już wcześniej doświadczenie w walce przeciw Hydrami, pomyślał słusznie oraz skupił się na swych mocach mesmerskich. Skupił się naprawdę mocno i starał się wykrzesać z siebie magię wspomagającą. Udało się Mesmerowi dodać grupie nieco więcej wigoru oraz otrzeźwić ich umysły. Edward mógł odczuć pewną niepewność co do tych działań oraz mogło mu przejść przez myśl, że użycie klonów byłoby znacznie bardziej roztropne i mniej męczące niż wspomaganie. Wrogowie byli jeszcze poza zasięgiem Mesmera, by przygotować burzę chaosu...

Warden poczuł się jak za starych czasów, adrenalina, hordy wroga oraz wszechobecne zagrożenie. Ucieszony z konfrontacji przygotował się szybko mentalnie, psychicznie oraz mentalnie na działanie. Stracił nieco czasu na założenie hełmu na głowę, no i wtedy poczuł, że nie powinien tego robić podczas walki. Widząc efekty magiczne Airry oraz Edwarda, wiedział, że już ma odnośnik do użycia swych umiejętności. Inkwizytor złączył swe opancerzone dłonie mocno i magia dookoła niego buchnęła, utożsamiając się z terenem i dopasowując się do pola magicznego, które urządzenie centrowało na sobie. Warden znieruchomiał, a jego energia wzmocniła wszystkie efekty księgi Airra, przy czym ulepszyła barierę. Złote ściany kopuły nabrały nieco jaśniejszego koloru, a między falującymi splotami pojawiła się błękitna energia, ulepszając dany Bastion do funkcji twardej ściany od zewnątrz. Radny stał się żywym katalizatorem efektów magicznych oraz zastygł w bezruchu, w pełni skupiony na podtrzymywaniu dodatkowych efektów...

Widząc dany stan rzeczy, Greyvart chwycił mocniej swą klingę oraz stanął przy posągu w pełnej zbroi, jakim stał się Warden. Rozglądał się oraz widział wewnątrz bariery, jak wszędzie bije magia wzmacniająca umiejętności oraz gwarantująca chociaż krótkie poczucie bezpieczeństwa. Człowiek widział również, jak błyskawice uderzają o kopułę, ale zupełnie nic jej nie robią, magia była stabilna. Wojownik poczuł wewnątrz siebie, jak adrenalina z każdą sekundą rośnie, czuł się pewniejszy w ferworze walki i doznawał pewnego rodzaju ekscytacji do możliwości zabicia wroga...

Alarug wiedział, że coś się czaiło, już podczas podróży. Nawet w obliczu rozpętania się walki pozostał w skupieniu oraz zachował trzeźwość umysłu. Skupił się niebawem na lewej stronie, widząc przez magiczną kopułę konstrukty. Jak na jego Popielcze oko, czuł się pewnie widząc ścianę oraz mógł stać spokojnie z toporem oraz tarczą. Adrenalina u niego również zaczęła rosnąć. Każdy krok wroga, jakby pobudzał bicie serca u Popielca. Przygotował się taktycznie do pierwszego kontaktu i wyczekiwał...

Złata szybko wypowiedziała do Szarego komendę, a mądre zwierze zrozumiało w pełni. Wyszła na prawą stronę, nieco bardziej od frontu. Poprosiła o miejsce i nie musiała dłużej czekać, dostała honorowe miejsce pod magiczną ścianą, mając po swej lewej nieopodal Airrę, a jeszcze nieco dalej Logana Thackeray, czy Rytlocka. Odczuła, tak jak wszyscy, dodatkowe efekty wspomagające, co dodało Radnej większej pewności do działania. Bystry wzrok Druidki skupił się na terenie przy barierze oraz bez większego problemu umieściła trzy stabilne glify, widząc jak wróg się przemieszcza. Można by było powiedzieć, że postawione przez Radną czary aż się prosiły, by tylko na nie wdepnąć, więc było to bardziej niż prawdopodobne, że tępe brandowe istoty w nie wejdą. Złata przy inkantacji na chwilę emanowała energią, a jej oczy świeciły, lecz niebawem powróciła w pełni skupiona do normalnego stanu. Czuła, że niebawem będzie mogła używać Astralnej Formy...

Gremuar w tym czasie porzucił wszystkie rozmyślania na temat poezji życia oraz musiał skupić się na walce. Przystanął od lewej strony kopuły, chwycił swoją kosę solidnie w silne Norńskie ręce oraz wyczekiwał na kontakt w pozycji. Duży humanoid robił wrażenie na polu bitwy, tym bardziej taki, który ustawia się z kosą jakby na żniwa podczas walki. Po chwili Nekromanta tworzy studnię, która wycentrowała się wpierw na urządzeniu, a później na Wardenie, by mógł ją podtrzymywać, tak jak resztę efektów. Każdy z obecnych czuł jak bardzo przejonizowane wnętrze bariery się staje, wiadomo, co za dużo, to niezdrowo. Niemniej jednak jeszcze parę efektów magicznych było można jeszcze powołać...

Kaeiles widząc sytuację oraz czując przypływ sił, chwyciła za rękojeść miecza oraz szybko wyciągnęła go z osłony. Radna zacisnęła mocniej niewielką dłoń na rękojeści, a tym samym ognisty język przeszedł przez całe ostrze, płonąc prawie tak samo zjawiskowo jak Sohothin Rytlocka. Przeszła niebawem na lewą stronę oraz czekała na kontakt z ugiętymi kolanami...

Claire wyszeptała do siebie pod nosem krótkie zdanie i tym samym wzmocniona energią sojuszników, wyciągnęła łuk z pleców. Wyjęła szybko strzałę przecinającą oraz nałożyła na cięciwę, po czym upewniając się do strzału, naciągnęła stabilnie swój łuk oraz stojąc przy brzegu od prawej strony, miała niedaleko po swej lewej Złatą. Kobieta zauważyła, że przemienione zwierzęta mają dość podobną anatomię, lecz miała świadomość, że niektóre organy czy części ciała mogły być całkowicie przemienione. Pobudziła wkrótce swą magię wewnątrz oraz aktywowała postawę wilka. Poczuła sierść Hati, która była tuż przy niej. Mogło to dodać Duchowej Bestii dodatkowej otuchy, lecz samo wzmocnienie magiczne wystarczało do ataku. Hati rozglądała się i była wyczulona na niebezpieczeństwo. Kobieta miała przygotowaną swą postawę oraz strzałę naciągniętą na łuku oraz cel, pozostało jedynie oddawać strzały. Wilczyca stała u jej boku, a obie postacie były pod ochroną kopuły...

Asti wkrótce zareagowała oraz skupiła w sobie magię wody, z którą poczuła przypływ zdolności magicznych do inkantacji zaklęć z danej dziedziny. Skupiła wzrok na każdym z towarzyszy oraz posiadając dodatkowe wzmocnienie, jakie panowało wewnątrz kopuły. Dookoła wszystkich zaczęły krążyć niewielkie kręgi wodne, które zostały dodatkowo podczepione pod katalizatory, jakim były urządzenie oraz Warden. Każdy z towarzyszy miał dodatkową regenerację oraz wzmocnienie witalne. Kobieta trzymała się bardziej po środku, będąc przed Greyvartem, a za linią obrony, bardziej od strony Airry. Kobieta mogła już poczuć, że wewnątrz kopuły już jest przesyt magii, a dodatkowe zaklęcia wzmacniające, mogłyby doprowadzić do niewyjaśnionej anomalii...

Gidoko po prostu stał, wzmocniony, wraz ze swoimi sługami. Wyglądało na to, jakby to wszystko zmroziło mu osocze w żyłach kompletnie...

Wszyscy wkrótce widzieli jak przez pierwszą linię przebiegła druga, szybko wymijając front stworzony z pancernych konstruktów, które mimo wszystko nadal szły na przód. Dzikie przemienione i szybkie bestie były już tuż pod barierą od obu stron, wtedy aktywowały się glify Złatej - zatrzymując od jej prawej strony wszystkie zwierzaki, które dosłownie zbaraniały zanim miały wbić się w barierę. Były wtedy gotowe do posiekania, jak cebulka. Mniej szczęścia mieli wszyscy po lewej stronie. Spaczone zwierzęta ( 9L ) wskoczyły na barierę, aż ta zafalowała i powstrzymała ich wyskok. Warden wtedy poczuł, że łatwo nie będzie to utrzymać, lecz starał się jak mógł. W tym samym czasie Rytlock nagle zniknął, rozpływając się w mgiełce magicznej. Wzmocniony Popielec, po lewej stronie, wyleciał w kilku atakach na bestie i przy okazji ognistym mieczem skasował jedną z nich, parę innych osłabiając ( - 1L = 8L Spaczone ), po czym powrócił za kopułę, dostając dodatkowe wzmocnienie i wyczekując kolejnego ataku...

Edward wtedy odczuł, że czas wywołać burzę chaosu na zewnątrz będąc wzmocniony dużą ilością magii wewnątrz kopuły. Rytlock i wszyscy po jego lewej stronie mogli zauważyć, jak nagle przed ścianami zaczęła formować się chaotyczna energia, która była wzmocniona. Ta zaczęła pulsować i reagować z wszystkimi ciałami w kontakcie: barierą, cząstkami magicznymi oraz powietrzem na zewnątrz, tak jak wrogami. Nikt jednak nie przewidział, że przesyt magiczny, doprowadził do anomalii w postaci... Potężnego wyładowania, który uderzył. Mało powiedziane. Pierdolnął jak grom z jasnego nieba, niszcząc czystą energią magiczną 4 spaczone istoty i tym samym mocno naruszając kopułę. Edward w tym momencie zaliczył potężne masowe zabójstwo. ( - 4L = 4L spaczone. Kopuła 60% + przesyt magiczny )...

Alarug tego się nie spodziewał, ale uderzenie pioruna sprawiło, że serce zabiło mu jeszcze mocniej, tak jak Greyvartowi. Popielec mając tarczę i widząc skaczące oraz uderzające o ściany kopuły stworzenia. Zauważył, że taki jeden zwierz się nim zainteresował bardziej. Alarug wystawił tarczę na zewnątrz, tak by zwierz nie uszkodził kopuły bardziej. Istota wskoczyła na oręż, po czym dostała po łbie z potężną ilością siły, padając jak szmaciana laleczka na podłoże ( - 1L = 3L spaczone. Kopuła 55% - spadek wytrzymałości + przesyt magiczny ). Alarug wyładował nieco swej adrenaliny, ale czuł, że zbiera się więcej w nim do ataku...

Gremuar skupił się zapewne na opancerzonych golemach, które zostały jeszcze chwilę z tyłu, ale jeszcze za daleko do jego działania. Niemniej jednak zbierał energię życiową, której malutką cząstkę też dostawał Gidoko, pasywnie. Lecz tak 9/10 przejął Norn, który już mógł korzystać z całunu oraz ładował się dodatkowo witalnością wroga. Czekał jak ponury żniwiarz zapewne na opancerzone golemy, które jeszcze były zbyt daleko, by mógł cokolwiek zrobić...

Kaeiles widząc przed sobą jedną z bestii, która wbiła się na kopułę, nie czekała. Radna wykorzystała swą postawę oraz wbiła nasycony ogniem miecz w ciało wroga. Ogień szybko przeskoczył na spaczeńca. Temperatura była duża, a przesyt magiczny sprawił, że zwierz upadł przed barierą oraz chciał jakoś się ugasić. Nic to nie pomogło, po chwili śmierdziało spalonym ciałem ( - 1L = 2L spaczone. Kopuła 50% - spadek wytrzymałości + przesyt magiczny )...

Nagle wszyscy zauważyli, jak deszcz pocisków nagle uderzył o barierę. Wszystkie 15 pocisków uderzyły o kopułę, mocno ją naruszając, ale jednocześnie odbijając się na różne strony. Niektóry potężne pociski wbiły się na istoty po prawej stronie, zaś niektóre po lewej ( - 2L = 0 Spaczonych po lewej, atak bratobójczy od strony wroga. Kopuła 25% - spadek wytrzymałości. - 4P = 6P, spaczone.). Widocznie glify Złatej mocno się przyczyniły do masowego uderzenia, niemniej jednak też pozwoliły nieco dłużej wytrzymać kopule. Wszyscy zauważyli, że bariera ledwo migocze, a Warden opadł na kolano, ale nadal trzymał. Logan wtedy postanowił dotknąć tarczą kopuły oraz dodatkowo ją wzmocnić ( + 10% = 35% - chwilowa stabilizacja + przesyt magiczny ). Logan wtedy odczuł, że wyczerpał nieco więcej energii niż miał zamiar, co zapewne było spowodowane anomalią, która w tym przypadku przyniosła i plus, tak jak minus. Marszałek widząc też wystawioną jedną spaczoną kreaturę, szybko cisnął mieczem stworzonym do zabijania tych pomiotów oraz pozbawił ją życia ( - 1P = 5P )...

Airra po prawej stronie widząc unieruchomione istoty wolał nie ryzykować, działał defensywnie. Nie czuł potrzeby używania mantr, ale też z tyłu głowy pojawiła mu się myśl, że dodatkowe efekty wspomagające wewnątrz kopuły, mogłyby doprowadzić do jeszcze większych minusów. Strażnik zatem cierpliwie czekał na atak, który chciał wziąć na swą tarczę, niżeli by ten padł na kopułę ( 35 % - ponowny powolny spadek + krytyczny przesyt magiczny )...

Złata zapewne była zadowolona z dodatkowych sił oraz mocnego efektu glifu, również czuła, że więcej magicznych efektów wzmacniających mogłoby doprowadzić do bardzo złego scenariusza. Kobieta widziała unieruchomione jeszcze przez bardzo krótki czas pięć spaczeńców przez migoczącą słabo kopuł ( 33 % - powolny spadek + k.p.m ). Kobieta widziała tak jak Claire, że można dopełnić już szybko formalności, sposobem praktycznym...

Nagle słychać było ogromny trzask dochodzący gdzieś z dżungli, który był znacznie głośniejszy niż wyładowania magiczno-atmosferyczne. Nagle nad hydrą po lewej stronie zaczęły opadać małe gałązki i elementy gruzu, tak jak odłamki magiczne brandu. Nagle dosłownie z nieba spadł kawałek niestabilnego gruntu, który był ledwo osadzony na lianach. Kawał gleby był tak duży, jak najpotężniejsze zaklęcie szamanów centaurów, które gromadziło ziemnymi dłońmi gruzy ziemi. Hydra spojrzała jednym łbem w górę, widać było, jak cała jej postać była powoli spowijana przez cień. Drugi łeb zaharczał, a lewa linia golemitów zarówno zasięgowych, jak chroniących przerwała przygotowania do ataku i ruszyła szybko na przód, ale o wiele sprawniej niż duże powolne cielsko Hydry. Po chwili wszyscy poczuli jak ziemia zadrżała, a po całej okolicy przeszedł kurz oraz odłamki, praktycznie wszystkiego. Brud osadził się nawet na magicznych ścianach kopuły, uszkadzając ją również ( 30% wytrzymałość + k.p.m). Nassan mógł się cieszyć, bo jego strzał okazał się być szczęśliwym, a jeszcze szczęśliwszy zbieg okoliczności, że burza chaosu oraz odbity ostrzał golemitów sprawił, że spory zablokowany kawał gruzu, co spadł z Mgieł - uderzył w Hydrę ( -1L = 0 )...

Siły wroga długo nie musiały się zbierać, golemity pancerne z obu stron ruszyły na przód, zaś zasięgowe bardziej się porozdzielały oraz trzymały z tyłu, przygotowując kolejną salwę. Hydra po prawej stronie również powoli ruszyła, ładując w wszystkich pyskach potężną energię - śmiertelnie niebezpieczną. Kopuła po chwili swoim migotaniem pozbyła się brudu i wszyscy mogli zauważyć, jak ogromne siły wroga zaczynają sunąć do przodu w stronę słabnącej kopuły, a tylne linie przygotowują masowy ostrzał ( 29% wytrzymałość + k.p.m). Spaczeńce oszołomione przez glify Złatej powoli już się wyrywały...

Oznaczenia Mapy
- Złota gwiazda otoczona punktami - Siły Bractwa i Paktu,
- Niebieski okrąg - Obszar ochrony przed wyładowaniami + kopuła (29% wytrzymałości + k.p.m),
- Ciemny purpur - Pierwsze linie, wytrzymałe golemity (5L, 10P)
- Ciemny fiolet - "Drugie" linie, szybkie spaczone zwierzęta (5P)
- Róż - Trzecie linie, golemity zasięgowie (5L, 10P)
- Czerwona gwiazda - Spaczona potężna Hydra,
- Czarne coś - Duży głaz "niszczyciel bossów"
Obrazek
ObrazekObrazekObrazek
OOC
To masywny post, w razie błędów śmiało dajcie znać na PW, w razie pytań również!

Deadline - 23.11.2019r (Sobota) - 23:59,
Czas jaki minął - około 5 minut,
Zagrożenie - 9/10 - Friendly Fire: OFF (Prezencik ode mnie, bo nie mam jak przygotować mapy z ustawieniem postaci, dupna jakość niestety wychodzi i bardziej by mieszało, niż pomogło. Umownie proszę i racjonalnie dobrać swoje pozycje na polu walki ;)

Raptory i Drogowskaz zawsze są na środku, Logan (P) + Rytlock (L) front.)

Ocena i inicjatywa działań - kolejno posty. Pierwsza osoba wykonuje 1 działanie. Wspólne kombinacje umiejętności postarajcie się zamieścić w typie (Jeden post pod drugim).

Zasady dodatkowo takie, jak w pierwszym temacie!

Powodzenia i współpracujcie!

> Kolejny masywny post, mogłem coś przeoczyć. W razie pytań i uwag, śmiało dajcie znać na PM via Discord.

> Notki:
Wyłączeni z PBFa - Penturion, MuzyQ.
Gidoko - pierwszy brak odpisu.

Wkrótce dodam grafikę ozdobną, na razie tylko treść.
Edward

Re: Wieczna Wojna - Rozdział I

Nieprzeczytany post autor: Edward »

Widząc to jak przyczyniłem się do wyładowania i eliminacji kilku wrogów, oraz jak jedna z hydr ma dużo na głowie aż zaczynam się uśmiechać, jednak równie szybko jak się uśmiech pojawił, tak i zniknął gdy zdałem sobie sprawę z tego że bariera już ledwo zipie, a my nie pozbyliśmy się nawet połowy wrogich istot, i to jeszcze wygląda jakbyśmy pokonali tylko tych najsłabszych.. no chociaż jedna z hydr już chyba nie żyje, tyle że druga wygląda na to że już szykuje się razem z tylnymi liniami do zmasowanego ostrzału... Jeżeli to wszystko wleci w barierę, to obawiam się że możemy się z nią już pożegnać...
Dobra trzeba ruszyć dupę i coś zrobić, wszyscy poużywali wzmocnień więc przydałoby się je wykorzystać, jednak może wpierw szybko odetchnę i postaram się trochę wstrzymać z rządzą siania masowego rozpierdolu.
Próbuje wytworzyć trzy klony. Dwa trzymające po tarczy i rewolwerze oraz jednego z dwoma rewolwerami. Wszystkie miały ustawić się na granicach bariery tak by nie przeszkadzać za bardzo wojownikom. Klon dwurewolwerowiec miał stać w jej wnętrzu i zwyczajnie ładować we wrogów znajdujących się w zasięgu i jeżeli w zasięgu były wrogie jednostki dystansowe skupić się na nich. Natomiast celem pozostałej dwójki miało być nie tylko ostrzeliwanie wrogów, a także w miarę możliwości osłanianie bariery w wypadku możliwości wyjścia przed nią i przyjęcia ataku czy wręcz czy dystansowego najlepiej na tarczę, a jeżeli tarcza zostanie zniszczona to i samym sobą. W wyniku śmierci miały się po prostu rozmywać by nie uszkodzić przypadkiem bariery. Jeżeli któryś z tej dwójki by poległ i czułbym się nadal na siłach próbowałbym go zastąpić kolejnym z tym samym celem. Samemu jeżeli nie odczuje takiej potrzeby będę starał się po prostu lekko złapać oddech podczas analizowania aktualnej sytuacji.. no i może spojrzałbym tez w niebo by może dostrzec jakiegoś smoka, co zapewne poprawiłoby mi humor.
ODPOWIEDZ

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 15 gości