Dziewiczy Lot

Opasłe w tomy półki i walające się wszędzie pergaminy. Tutaj trafiają zakończone przygody.
aiwe_database

Re: Dziewiczy Lot

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Tin pomogła wstać pacjentom zaraz po tym jak Erel skończyła ich opatrywać i leczyć. Uśmiechnęła się do każdeg z nich pokrzepiająco i skinęła Erel.
- Podwójna porcja grzanek nam się należy - stwierdziła wesoło i otarła czoło po czym zasępiła się lekko - Co tam się stało? Coś poważnego?

Z niejakim zadowoleniem odnotowała powrót świeżego powietrza w sali i rozejrzała się po stołach które wróciły do stanu umożliwiającego kontynuowanie wydawania posiłków.
Zaskoczona tłumkiem za drzwiami rozjaśniła się jednak szybko dochodząc do wniosku, że skoro tu czekają to nie może być AŻ tak źle i skoczyła obmyć łapki przed ponownym podawaniem posiłków.
Golemy przywrócone do stanu działania podgrzewały i piekły kolejne wyznaczone posiłki. Jednemu z nich musiała lekko skalibrować podajnik pieprzu... chochlą.
Założywszy czysty fartuch, wołała załogę gdy tylko było to możliwe by zasiedli w kambuzie podając chleb i owoce na stoły. W garnkach było jeszcze sporo jedzenia bowiem tylko niewielka część została skonsumowana przed całym zdarzeniem.
- Dasz znać na mostek jak tu u nas? - zwróciła się do Ereltany szykując jej na talerzu obok sporą porcję jedzenia.
aiwe_database

Re: Dziewiczy Lot

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Skinęła Tin i podeszła do tuby komunikacyjnej i się odezwała - Tu Erel z lecznicy. -poczekała chwilę aż ktoś to zarejestruje po czym dodała. -Technicy zostali opatrzeni i wrócili do swoich kajut.
Ponownie wróciła wzrokiem do Tin. - Tak... cały talerz grzanek, prosze... -westchnęła. - Nie mam pojęcia co się stę stało, pewnie Visterion wie lepiej... ale było... gorąco, dosłownie gorąco.

Poczekała na grzanki siadając zmęczona na krześle.
aiwe_database

Re: Dziewiczy Lot

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Grzanki dla Erel zostały sprawnie podane. Cichy szum wentylatorów działał uspokajająco.
Koło okien rewizyjnych maszynowni przeleciał pędzący na najwyższych obrotach Charrkopter. Visterion pomimo przebywania w tak pełnym maszyn miejscu z łatwością wyłapał uszami, że maszyna jest eksploatowana ponad oficjalnie dopuszczane granice. Chwile potem Tin wyłapała ten sam dźwięk doprowadzonego do granic wytrzymałości silnika.
Z hurkotem pionowzlot dotarł do prawego lądowiska.
aiwe_database

Re: Dziewiczy Lot

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Popielec już miał wskazać poszczególne tuleje komunikacyjne gdy na mostek wbiegł jeden z obserwatorów dziobowych. Trzymał w ręku zapieczętowaną kopertę. Kapitan otworzył wiadomość i szybko przebiegł wzrokiem po niej.
- Chyba nauka przyjdzie szybciej niż planowałem - rzucił do siebie.
- Aksu! Kurs 15 stopni! - Rzucił szybko rozkaz, by ta przekazała go dalej. Wskazał jej odpowiednia tubę komunikacyjną, która prowadziła do sterówki. Sam chwycił najpierw rurę prowadzącą do maszynowni.
- Maszynownia! Po zmianie kursu pełna moc generatorów. Cała para na napęd i stabilizacje lotów! Uważajcie, aby niedotarte elementy nie zatarły się! Macie pełną dowolność w regulacji obrotów. Musi wszystko wytrzymać jakieś trzy godziny forsownego lotu!
Popielec złapał rurę komunikacyjną prowadząca do kambuzu/ punktu medycznego
- Uwaga kambuz! Przygotować suche racje oraz manierki z wodą. Przygotować pomieszczenie na warunki polowe. Zakaz używania otwartego ognia.
Kolejna rura oznaczona była znaczkiem artylerii.
- Altyleria pełna gotowość bojowa za dwie godziny! Po przejrzeniu sprzętu odpoczywać ile można!
Rozkazy Kapitana słychać było na całym statku.

Aksu zobaczyła jak obsada mostka zamyka bulaje i mocuje do ścian luźne przedmioty. Drzwi i luki na zewnątrz okrętu zostały zamknięte.
Lżej ranny technik zjawił się u Visteriona w maszynowni. Opatrunek był ścisłe założony a ciało asura pokrywał nowy kombinezon. On tez wchodząc zamkną za sobą drzwi.
Ereltana oraz Tin usłyszały za drzwiami jak z kwater załogi momentalnie wybiega chmara istot. Dało się słyszeć zamykane włazy, oraz mocowany ekwipunek
aiwe_database

Re: Dziewiczy Lot

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Gdy na statku rozległy się polecenia dowódcy Visterion akurat krzątał się przy skrzynce z zapasowymi częściami i wyposażeniem, wymieniając swe nadpalone rękawice na nowe. Podczas gdy sterowiec zmieniał kurs, asura przeleciał wzrokiem po pomieszczeniu, upewniając się, że nic nie wala się po nim luzem. Następnie podszedł do generatora napędowego, jednocześnie witając skinieniem głowy technika, który właśnie wchodził do maszynowni.
- Słyszałeś szefa? Zaraz się przekonamy, na co stać tę maszynę. Ja się zajmę napędem, ty patrz na stabilizator. Mów, jeżeli coś się zacznie pieprzyć.

Gdy sterowiec znalazł się na odpowiednim kursie, Visterion chwycił wajchę odpowiadającą za napęd. Powolnym, niemalże ślamazarnym ruchem pchnął ją do krańcowego położenia. Wzrok miał skierowany na wskaźniki ciśnienia i obrotomierz, do tego co chwilę rzucał okiem na drugiego technika, będąc gotowym do zatrzymania lub nawet cofnięcia ręki, gdyby stabilność statku lub jego systemów miała walnąć. Jednocześnie wsłuchiwał się wszechobecną melodię maszynerii.

W końcu jednak rozkaz "Cała para na napęd i stabilizację lotów." został wykonany. Niemożliwe było dalsze zwiększenie mocy generatora napędowego przy jednoczesnym zachowaniu jego pełnej stabilności. Dalsze przyśpieszenie wymagało podniesienia lub zniesienia limitu obrotów.

Przed przystąpieniem do tego procesu dwójka asur raz jeszcze przejrzała wszystkie wskaźniki i awariolubne elementy, sprawdzając czy wszystko działa jak należy (?). Choć wszystko było nowe, to jednocześnie było niesprawdzone. Ten lot był pierwszą prawdziwą próbą dla wszystkich podzespołów statku, więc technicy woleli sprawdzić wszystko po dwa razy. Gdyby teraz generator napędowy zaczął nawalać lub sterowiec miał utracić sterowność, nie mogłoby być mowy o zwiększeniu obrotów.
aiwe_database

Re: Dziewiczy Lot

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Tin westchnęła wycierając umytą chochlę do sucha.
Posiłki dopiero co wydane z opróżnionych garnków, znikały w mgnieniu oka z menażek.
Ostatni z załogi opuszczali kambuz jednak już nie w spokoju, skinieniem, rubasznym żartem, czy uśmiechem dziękując za posiłek, lecz w biegu.
Rozkaz z rury komunikacyjnej naelektryzował asurkę po koniuszki trzęsących się lekko uszek.
Przez ułamki sekund patrzyła jak wybiega przedostatni z załogi. Ostatnim był mężczyzna pracujący w ładowni, który towarzyszył jej jako pomocnik podczas załadunku zapasów jedzenia na sterowiec.
Wciągnęła powietrze i powiedziała do niego lekko drżącym lecz stanowczym głosem odpasając fartuch.
- Tin... - odkaszlnęła - Tin podejmuje dowodzenie operacyjne. Ty... - wskazała na mężczyznę - Pomożesz zabezpieczyć kambuz, a potem pomożesz Tin dostarczyć tu suche racje z ładowni. Sprawdź mocowania szafek i poodwracaj stoły.
Sama podeszła by z torby którą zostawiła bezpiecznie w kącie wydobyć niewielki podręczny zasobnik na pasku który zapięła na swojej talii. Ruszyła by sprawdzić, czy nie ma jeszcze jakichś kuchennych utensyli które mogły by być luzem.

Przeniosła wzrok na Erel i przełknęła ślinę.
- Teraz Tin potrzebuje współpracy i pomocy - podbiegła do golemów i dezaktywowała je z funkcji kucharskiej na oczekiwanie. Upewniła się, że brak otwartego ognia jak stało w rozkazie. Mogły w razie potrzeby spełniać funkcje obronne. W końcu były wielofunkcyjne.
Podeszła do przymocowanej, opiętej ciasno zabezpieczającymi pasami, sprężystej siatki na ścianie kambuza. W niej umieszczone były liczne manierki.
- Zacznij je napełniać wodą - wskazała rurę doprowadzającą wodę - są wygotowane wiec nie ma obaw. Pełne i zakręcone kładź do wolnej siatki obok.

- Tin podejrzewa... - zwracała się do nekromantki opróżniając pojemniki z kawą, by przy jakimś wstrząsie nie wylała się na kogoś zawartość. Zamknęła i zabezpieczyła klapę pojemnika z resztkami patrząc czy mężczyzna pomaga - ...że lecimy komuś na pomoc. Jak myślisz? Będziemy tu mieli rannych jakichś? No bo... - przełknęła ślinę - chyba nie dla nas te racje.

Skończywszy sprawdzać wszystko Tin w towarzystwie pomocnika rusza po gotowe racje żywnościowe do ładowni.
aiwe_database

Re: Dziewiczy Lot

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Podeszła do odpowiedniej tuby komunikacyjnej, wskazanej przez przełożonego. Sięgnęła po nią i zaczęła spokojnie nadawać rozkaz Kapitana.
- Tu mówi Vettin, na rozkaz kapitana, zmiana kursu o 15 stopni - w tym momencie zdała sobie sprawę, że Kapitan nie określił kierunku zmiany. Zamilkła na chwilę, czekając na odpowiedź ze sterowni. Zwróciła się do Kapitana gdy ten skończył wydawać swoje rozkazy i zapytała:
-Panie Kapitanie, kurs południe czy kurs wschód? - spoglądała na kompas oraz na wskaźnik pokazujący odchylenie statku.
aiwe_database

Re: Dziewiczy Lot

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Popielec podszedł szybko do Aksu i pokazał jej podziałkę raz jeszcze na kompanie. Tam zero wskazywało północ. Piętnaście stopni wskazywało Północ - Północny- Zachód.
Popielec był cały nastroszony. Czym prędzej popędził do sterówki i nie wychodził stamtąd do momentu dotarcia do celu.
aiwe_database

Re: Dziewiczy Lot

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Okręt pędził po wyznaczonym kursie przyspieszając z każdą chwilą. Krajobraz z morskiego zmienił się na równinny. Po godzinie łąki zamieniły się w pagórki wyżyn. Gniew Aiwe zbliżał się do wąskiego przesmyku pomiędzy pierwszymi, wiecznie ośnieżonymi szczytami. Wleciał pomiędzy dwie granitowe ściany i powoli zaczał się wnznosić.

Aksumanun pilnowała wyznaczonego kursu i informowała sternika o każdym wahnięciu igły Kompasa. Tin i Ereltana przygotowały racje żywnościowe. Gdy schodziły do ładowni zobaczyły jak cały personel po raz setny sprawdza zapalniki w pociskach i spłonki w łuskach. Ktoś po raz setny ryglował zamek działa i sprawdzał czy całość działa płynnie. Amunicja leżała równo poukładana w półkach amunicyjnych. Artylerzyści drzemali oparci o swoje zabawki a Popielec o czarnym futrze przechadzał się po pomieszczeniach artyleryjskich i sprawdzał wszystko raz jeszcze osobiście.

Visterion po godzinie razem ze swoim pomocnikiem co chwila musiał lekko korygować przepływ mocy. W rozrzedzonym powietrzu silniki pracowały szybciej i musiały otrzymać więcej chłodzenia. Spalanie paliwa było w normie. Temperatura oleju oscylowała w granicach maksimum roboczego. Raz po raz potężne wentylatory załączały się, by chłodnice mogły odprowadzić nadmiar ciepła.

Przed dziobem okrętu wyrósł masyw jednej z najwyższych gór. Visterion po otrzymaniu rozkazu musiał zwiększyć wyporność mieszanki w balonie. Gniew Aiwe zaczął wznosić się w górę.
Pierwszy sygnał rogu przeciwmgielnego zabrzmiał echem is powodował małe lawiny pośród gór. Teraz wszyscy słyszeli, że za górą toczy się bitwa. Słychać było kanonady ciężkich dział. Co chwila widać było czerwone blaski wybuchów oraz uwalnianej magii.
Drugi sygnał zabrzmiał, gdy okręt mijał szczyt.
W dole widać było płonąca wierzę samotnego zamku wciśniętego w dolinę u podnóża góry. Sztormujący byli już pod murami a mały oddział przebił się przez zewnętrzne wrota. Jeszcze przed zabrzmieniem trzeciego sygnału z rur głosowych poleciało ostre warknięcie rozkazu.
- Odeprzeć szturm! Strzelać bez rozkazu. Wyznaczam bezpieczną strefę na dziesięć metrów. od murów. Koniec strefy wyznaczone flarami pod koniec doliny!
Artylerzyści rzucili się by otwierać luki ogniowe i ładować działa.
- Silniki cała STOP! Krzyk przebrzmiał przez rury komunikacyjne. Mostek utrzymać nas w nawisie w tym samym miejscu!
Pomimo swojej masy każdy wystrzał działa wprawiał okręt w drżenie.
Siedziba w Snowden była atakowana i sadząc po stanie walki Gniew przybył w niemal ostatnim momencie z odsieczą. Siły sztormujące twierdzę nie były przygotowane na podjecie walki z przybyłą odsieczą. Zwłaszcza, że dookoła dział atakujących chwile później zapaliły się zielone flary i artyleria wroga przestała istnieć.
aiwe_database

Re: Dziewiczy Lot

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Erel była zajęta pomaganiem Tin, robiła dokładnie to o co prosiła ją asurka, gdyż niewiele wiedziała o podróżach powietrznych. Domyślała się jedynie, że trzba wszystko przymocować i zakorkować, w razie gdyby mocniej kołysało, tak własnie rzeczy były przygotowane w jej punkcie medycznym. Mikstury i fakony tkwiły na stojakach, które były sztywno zamontowane w szafkach, to co było "luzem" znajdowało się w pojemnikach z wyśćółką, by nie potłukło się uderzając o ścianki.

- Całkiem możliwe... - rzuciła jedynie na pytanie Tin nie przerywajac pracy.

Gdy pod nimi ukazały się znane jej już mury zamku w Snoweden wszystko się stało jasne i skineła porozumiewawczo do asurki. - Teraz to się dopiero zacznie, Tin.
aiwe_database

Re: Dziewiczy Lot

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Visterion zbył wzruszeniem ramion informację, że przybyli z odsieczą do Snowden. Cała jego uwaga skupiała się na maszynowni. To, co działo się poza nią miało dla niego znaczenie drugorzędne. Miał zadanie do wykonania i nie widział sensu w zakrzątaniu sobie głowy pytaniami, na których odpowiedzi nie miały w tym momencie znaczenia.

Gdy Visterion wraz z drugim mechanikiem wyhamowali sterowiec, zaczęli raz po raz sprawdzać wszelką maszynerię. Jednocześnie nasłuchiwali komunikatów i rozkazów nadchodzących z dowództwa, będąc gotowi do natychmiastowego podjęcia wymaganych czynności. Czy to związanych z napędem, zasilaniem czy osłonami statku.
aiwe_database

Re: Dziewiczy Lot

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Stwierdzenie medyczki powitała szerszym otwarciem ślepek i pyszczka.
- Z-zacznie?
Gdy ostrzał się rozpoczął była jeszcze pod wrażeniem organizacji załogi i zaplecza artyleryjskiego.
Każdy wystrzał dział wprawiał w drżenie uszka Tin i był to jedyny objaw, że mała kucharka dostrzega dziejące się rzeczy.
Była skupiona na działaniu.
Podziękowała Erel za pomoc uśmiechem widząc jak sprawnie i ochoczo ta jej pomaga.
Przytransportowane racje żywnościowe sprawdziła i sprawnie podzieliła.
Każde z nich zapakowały w specjalny nieprzemakalny pojemnik. Manierki i racje naszykowane czekały na transport w jeden większy pojemnik, lub oddzielnie do większej ilości plecaków. W razie potrzeby każdy z załogi mógł zabrać jedną rację i posilić się na miejscu.
- Tin nie lubi walk, chociaż bywała na polu bitwy, ale ten sterowiec jest... niesamowity - w złotych ślepkach rozbłysł entuzjazm i niejaka duma.
Zasępiła się po chwili lekko mnąc skrawek siatki mocującej i patrząc na rozbłyski. Gdy te ustały westchnęła, a uszka jej zadygotały wyraźniej.
- Obyśmy zdążyli...
aiwe_database

Re: Dziewiczy Lot

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Podczas podróży do celu Vettin miała dużo czasu, by wyciszyć umysł mantrą. W końcowym efekcie podczas manewrów wojennych mesmerka była bardzo skupiona i spokojna. Wykonywała wszystkie polecenia Kapitana z precyzją i uwagą. Nie wyglądała na chociaż odrobinę zdenerwowaną. Utrzymywanie Sterowca w nawisie w tym samym miejscu było dosyć trudnym zadaniem, skupiła się zatem na tym, by było perfekcyjnie zrealizowane. Obserwowała wskazania sprzętów i Kapitana przy pracy. Była gotowa wykonać wszelkie dodatkowe polecenia.
ODPOWIEDZ

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 4 gości