Dziewiczy Lot

Opasłe w tomy półki i walające się wszędzie pergaminy. Tutaj trafiają zakończone przygody.
aiwe_database

Re: Dziewiczy Lot

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Siedziała przy stole i przeglądała mapy, spoglądała na osoby wchodzące do mesy. Uśmiechnęła się na widok Visteriona, skinęła mu głową.
aiwe_database

Re: Dziewiczy Lot

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Gdy Aksu skinęła Visterionowi, ten odpowiedział tym samym gestem.

Gdy doszło do incydentu, asura przeleciał wzrokiem po człowieku i uszkodzonym stole. Wiedząc, że temu pierwszemu niewiele pomoże, podszedł do zepsutego mechanizmu obrotowego. Pozbierał części i zlustrował wzrokiem uszkodzenia. Spróbował pozbierać wszystko do kupy, w razie potrzeby wspierając się śrubokrętem i rozmaitymi kluczami, normalnie poukrywanymi w zawieszonych wokół pasa torbach. Jednocześnie odezwał się do człowieka, który był źródłem całego zamieszania.
- Siedź teraz spokojnie i spróbuj nic więcej nie popsuć. I zgłoś się w najbliższym czasie do naszej Pani Medyk, - Tu skinął głową w kierunku Ereltany - bo reszta jakoś się nie przewraca.
Zerknął tu na odznakę delikwenta, zastanawiając się, co na sterowcu może spotkać tragedia w postaci przewracającego się człowieka.
aiwe_database

Re: Dziewiczy Lot

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Siedzący człowiek miał błędny wyraz twarzy i nieco nieobecny wzrok. Nie przeszkadzal juz.

Gdy tylko Erel się zbliżyła do Asury ten pokazał nogę. Rozdarty materiał spodni pokazywał brzydkiego krwiaka.

Na rozkazy Tin Artylerzysta i jego kompan zerwali się z miejsca i pomogli Visterionowi pozbierać części. Przytrzymali stół jeżeli Visterion tego wymagał by złożyć mechanizm.
Popielcowi tak burczało w brzuchu, że dao sie to słyszeć w całym kambuzie.

Visterion zadziwił ilością posiadanych narzędzi przy sobie. Co i rusz ktoś zerkał na to co wykonuje technolog. Okazało się, że człowiek okutym butem zerwał zawleczkę i zniszczył zatyczkę spajająca trzpień z mechanizmem obrotowym. Bez sworznia nie dało sie poprawnie złozyc stołu.

Zapach jedzenia rozchodził się po kambuzie i wszyscy z nadzieja patrzyli na Visteriona. Traktowali Tin z należytym szacunkiem w jej królestwie.

Na Aksu nikt nie zwracał szczególnej uwagi w chwili obecnej.
aiwe_database

Re: Dziewiczy Lot

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Gdy Visterion spojrzał na człowieka w poszukiwaniu odznaki, dostrzegł jego twarz. Gdy wracał wzrokiem do uszkodzonej części, rzekł:
- Niech ktoś go zaprowadzi do kwater załogi i położy. Chyba go jakaś choroba dorwała, bo kiepsko wygląda.

Przyglądał się chwilę zerwanej zawleczce i zdeformowanej zatyczce. Jako że ta pierwsza rozerwała się w dwóch miejscach, postanowił ją zastąpić. Rozwinął obie części i ułożył prosto, by znać ich całkowitą długość. Następnie wyjął z jednej z torb szpulę z nawiniętą stalową żyłką. Odwinął kawałek o długości porównywalnej do oryginalnej zawleczki, który następnie odciął szczypcami (jako że jedna ich część mogła służyć za nożyce). Szpulę schował, żyłkę wsunął w dziurkę sworznia i zawinął na podobieństwo zawleczki.

Zatyczka była trudniejszym zadaniem. Jako że kopnięcie przekrzywiło ją i zdeformowało, Visterion wykorzystał mały palnik. Przygotowanie go do pracy wymagało usunięcia pokrywki z lufy i uruchomienia zasilania włącznikiem. Następnie asura odczekał chwilę, by działanie kryształu się ustabilizowało, potem pokrętłem ustalił moc płomienia. Dopiero po tych wszystkich zabiegach skierował urządzenie na uszkodzoną zatyczkę. Podgrzał ją, a gdy osiągnęła wysoką temperaturę - precyzyjnymi uderzeniami młotka spróbował odtworzyć jej pierwotny kształt. W razie potrzeby, powtórzył procedurę podgrzewania i kucia. Wszystko robił z zachowaniem środków ostrożności, pilnując by płomień nie zetknął się z niczym (i nikim) innym prócz naprawianego elementu, a proces kucia przeprowadził w takim miejscu, by ewentualne iskry niczemu (i nikomu) nie zaszkodziły.

Jeżeli udało mu się naprawić część (?), poprosił o podtrzymanie stołu, by mógł umieścić zatyczkę w odpowiednim miejscu mechanizmu obrotowego i podpiąć zawleczkę. Jeżeli wszystko poszło jak należy, odsunął się od stołu, zabezpieczył palnik, schował narzędzia i zapiął torby, lustrując wzrokiem załogę.
aiwe_database

Re: Dziewiczy Lot

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Faktycznie poczuła się wzmocniona dzięki kryształowi Ereltany, dzięki czemu jej głos brzmiał donośnie i pewnie. Z całej postawy zniknęła wcześniejsza ociężałość oraz widoczne spięcie. Sińce pod oczami prawie znikły, a pyszczek nabrał zdrowszego kolorytu. Każdy mógł stwierdzić, że Tin wygląda lepiej niż przez chwilą zaledwie.
Asurka obiecała sobie solennie, że w wolnej od tego zgiełku chwili należycie podziękuje medyczce, gdyż teraz owa była zajęta poszkodowanym młodzieńcem.

Przez moment zagapiła się na wykonywane przez Visteriona czynności zapominając o świecie i osobach w okół.
Ślepka jej błyszczały jak by chciała rzucić fartuszek na bok i pomóc mu, asystować, cokolwiek...
Widząc jak sprawnie sobie radzi postąpiła nawet krok ku niemu odruchowo wyciągając łapkę w momencie gdy miał przedmiot obrócić. Instynktownie chciała działać.

Otrząsnęła się słysząc donośnie burczenie w brzuchu popielca. Zawstydziła się.
Nie była tu mechanikiem, instynkty na bok. Czas nakarmić załogę.

Jej wzrok powędrował czujnie ku temu który spowodował całe zamieszanie po czym prześlizgnął się po siedzącej w kącie Aksu i powrócił do człowieka. Przyglądała mu się przez moment niezdecydowana, a na słowa Visteriona zasępiła się.
Przez moment chciała coś dodać, lecz zrezygnowała.
Człowiek nie wydawał się chcieć sprawiać dalsze kłopoty, a obowiązki kazały jej się skupić.
Ujęła przez ściereczkę uchwyt garnka z zupą.

- Ci których zaraz zmienia druga wachta pierwszych proszę do stołu. Jeszcze chwila i nadejdą was zmienić.

Uśmiechnęła się speszona do Visteriona.

- Należy Ci się ekstra deser za tak sprawną naprawę. Tin dziękuje za pomoc.

Powiodła wzrokiem po tych którzy rzucili się mu pomagać i uśmiechnęła się.

- Wam również - oparła garnek na brzegu stołu i zdmuchnęła kosmyk z czoła. - Miski i łyżki w garść - zakomenderowała raźno i nabrała chochelką pachnącej zachęcająco, bogatej w różne smakowite "śmieci" zupy, jak rybki i inne przysmaki morskie.
Czekała by usiedli by im nakładać.
Mięso upieczone pachnąc smakowicie czekało na pokrojenie.

Gdy tylko poda pierwszym członkom z załogi zupę, pójdzie przygotować i ponakładać solidne porcje drugiego dania.
aiwe_database

Re: Dziewiczy Lot

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Siegnęła do podręcznej apteczki i wyjeła z niej maść, która ostrożnie posmarowała obite miejsce, dotykiem też sprawdzała czy nie ma innych uszkodzeń, niż tylko te tkanki miękkiej. Jeśli nie odkryła głębszych uszkodzeń zabandażowała mu nogę, by drogocenna maść nie zmarnowała się wnikając w materiał ubranie.

Erel wyjeła tez igłe z nitka i szybko zeszyła rozdarty materiał, dośc prowizorycznie, ale napewno wygląda lepiej niż bez zszycia.
aiwe_database

Re: Dziewiczy Lot

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Obserwowała cały incydent z człowiekiem, gdy sytuacja została wstępnie opanowana wstała i podeszła do sprawcy zamieszania.

- Poproszę Pana ze mną. - czekała cierpliwie na reakcję.
aiwe_database

Re: Dziewiczy Lot

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Visterion dzielnie naprawił uszkodzony element. Gdy poprosił o przytrzymanie stołu Popielec artylerzysta razem z kompanem przytrzymali stół, tak by zatyczka mogła zostać wetknięta. Gdy Visterion się cofał Popielce powoli puścił stół i sprawdził czy mechanizm działa poprawnie.
Jak tylko usłyszał, że Tin woła na obiad warknął zadowolony i ustawił się w kolejne. Dopiero jak usłyszał, by usiedli zasiadł do stołu i postawił przed sobą miskę.
- Dobra nasza chłopaki! Kuk daje żarło!

Asur z ulga przyjął leczenie. Chciał zaprotestować przeciwko zszywaniu spodni, ale skoro już miał taka kompleksowa obsługę to nie narzekał. Patrzył tylko co chwila na kolejkę.
- Tylko zostawcie cos dla mnie! - Krzyknał malec
- I tak nic nie jesz! - odpowiedział członek artylerii
Asur poruszył noga parę razy i zadowolony skinął głową, aż zatrzepotały mu uszy
- Dzięki za naprawę kończyny. Z tego co czuję sprawność została przywrócona do 89% co jest stanem akceptowalnym.
Malec ruszył do stolika by usiąść szybko.

Wszyscy poza członkami Aiwe i jednym człowiekiem zasiedli do stołu. Czekali karnie przerzucając się co jakiś czas luźnymi uwagami. Czasami ktoś komuś dopiekł ale po przyjacielsku.

Człowiek zataczając się wstał z podłogi. Butelka wypadła mu spod pazuchy i rozbiła się na pokładzie. Zapach rumu rozszedł się po kambuzie.
- O tso się... Zacharczał człowiek i zatykając usta dłońmi zaczął się niepewnie rozglądać.
aiwe_database

Re: Dziewiczy Lot

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Tin sprawnie lawirując między załogą i stołami w ciasnym pomieszczeniu nakładała spore porcje i nie żałowała nikomu przy tym dobrego słowa czy uwagi w odpowiedzi na żartobliwe przygaduszki.
- Nie braknie nikomu - spojrzała na pacjenta Ereltany lekko speszona - jedzenia jest dość.
Odstawiła gar by nie ostygła zupa dla drugiej zmiany głodomorów. Przenosząc zaś na innych spojrzenie, zarzuciwszy odwiecznym ruchem kucharzy i wszelakich decydentów na kuchenno-barmańskim "podwórku" ściereczkę na ramię, wzięła się pod boki i wróciła do zwyczajowego wesołego, lekko napominającego tonu.
- Z tego co Tin widziała w dokumentach załogi udostępnionych, żaden z was nie jest na nic uczulony. Jak to kłamstwo to było by dobrze by się przyznać od razu. Niby medyk w tym samym pomieszczeniu, ale jak popuchniecie to nie będzie pięknie...
Popatrzyła po załodze i przeniosła wzrok na pijanego.
- Kawa, dużo kawy i wody. Ale obiadu nie dostaniesz póki co - mruknęła i zabrała się za porcjowanie, oraz na nakładanie na talerze, mięsa, sałaty, dokładania ogórków, papryczek i polewania sosem.
Widząc, że póki co Aksu ma zamiar zająć się człowiekiem, spojrzała na pozostałą dwójkę Awijczyków.
- Siadajcie - skinęła na Erel i Visteriona znad rondla. - Tin już wam nakłada.
aiwe_database

Re: Dziewiczy Lot

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Visterion, zachęcony widokiem objadających się towarzyszy oraz słowami Tin, znalazł wolne miejsce i dołączył do trwającej wyżerki. Nie grymasił, nie przeszkadzał, nie dogadywał i generalnie nie wchodził zbytnio w interakcje z resztą załogi. Nie znaczyło to, że nie udzieliła mu się panująca w pomieszczeniu luźna atmosfera. Wodził wzrokiem między mówiącymi, słuchając przekomarzań i uśmiechając się przy co ciekawszych docinkach czy żartach. Sam jednak był nieskory do rozmowy i odzywał się wyłącznie zaczepiony.

Czy to udzielała się jego cicha natura? A może zwyczajnie był zbyt zajęty pałaszowaniem przygotowanych przez Tin smakołyków? Odpowiedź, jak to zwykle bywa, zapewne leży gdzieś po środku.
aiwe_database

Re: Dziewiczy Lot

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Erel również zasiadła do stołu, po tym jak zajęła się asurą i posprzątała rzeczy wkładając je do apteczki.

Jadła niezbyt szybko i niezbyt zachłannie, co mogłoby się wydawać dziwne współbiesiadnikom, którzy ją znali. Wydawała się delektować posiłkiem, jednak ukradkiem schowała dwie grzanki do przepastnej kieszeni w szacie, zapewne na później.

Nie była tez skora do rozmowy, jakby zupełnie pochłonięta jedzeniem, lecz gdy ją ktoś zagadał ochoczo kiwała głową i szybko przełykała kęsy by odpowiedzieć.
aiwe_database

Re: Dziewiczy Lot

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Jej twarz pozostała spokojna, niewzruszona. Wskazała na wyjście z kantyny.
- Doszło do naruszenia porządku i spokoju w miejscu służby. Proszę Pana o opuszczenie kantyny i udanie się do Pańskiej kajuty. Kapitan zostanie poinformowany o Pana zachowaniu. Pański stan upojenia alkoholowego doprowadził do niebezpiecznego incydentu, całe szczęście nie wypadku. - rzekła surowym i konkretnym głosem nie znającym sprzeciwu.

Nie miała zamiaru używać siły, póki co stała spokojnie i czekała aż człek ruszy do wskazanego przez nią miejsca.
Wskazała na rozbitą butelkę, odezwała się do Cooka:
- Tin, dopilnuj proszę, żeby to zostało posprzątane. Dziękuję.
aiwe_database

Re: Dziewiczy Lot

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Gdy podawała załodze drugie danie, uśmiechnęła się i zagadnęła do Erel ciszej
- Dla Ciebie zawsze będzie coś na kuchni ekstra - skinęła lekko głową na jej kieszeń dając znak, że widziała jak wcześniej znikają w niej grzanki - Pomogłaś Tin i teraz będzie dużo jedzenia bo jest dużo sił. Tin jest wdzięczna, bardzo - stawiając obok Visteriona koszyk z owocami niepewnie się do niego uśmiechnęła nie patrząc mu swoim zwyczajem prosto w twarz.
- No i Tin się cieszy jak jej potrawy smakują innym.

Gdy stanęła znów przy golemach podparta pod boki, patrząc na wcinającą gromadkę, pyszczek jej się rozjaśnił uśmiechem, a ślepka rozbłysły. Powrócił jej wesoły donośny głos i werwa.
Wskazała na koszyk jabłek, gruszek i śliwek na stole.
- Tin postawiła tam owoce. Jeżeli będzie widzieć, że nie są zjadane przez każdego chociaż po jednym dziennie - przymknęła jedno oko przybierając zabawną cwaną minkę. - Zjadane - podkreśliła unosząc palec - nie wyrzucane za burtę, chowane i tak dalej... - zawiesiła głos - poziom jakości posiłków będzie się regularnie obniżał. Tin rzekła co miała rzec. Będzie grzecznie z Tin to i Tin będzie się dla was starać.

Usłyszawszy prośbę, skinęła lekko głową na słowa Aksu i ruszyła po szufelkę i zmiotkę.
Pozbierała ostrożnie szkło i wrzuciła do kubełka na śmieci. Wróciła ze sporą szmatką i wytarła plamę rozlanego alkoholu.
Zmyła dokładnie i wytarła do sucha by nikt się nie przewrócił.
Westchnęła cichutko i odstawiwszy wszystko poszła umyć łapki.
aiwe_database

Re: Dziewiczy Lot

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Pałaszowanie dla wszystkich niemal członków załogi szło nieprzerwanie. Zupa była wręcz wylizywana z menażek, każdy gram sosu wybierany skórkami chleba.
Człowiek spojrzał błędnym wzrokiem na Aksu i wyczłapał z kambuza ze wzrokiem wbitym w pokład
- Cholerne babsztyle - rzucił jeszcze na odchodne.

Artylerzysta jako pierwszy wstał od stolika, gdy okręt zatrząsł się i przechylił mocno na prawą burtę. Żyroskopowa kuchenka, którą wcześniej zainstalował Visterion utrzymała wszystkie potrawy gotowane przez Tin na miejscu.
Artylerzysta utrzymał się sprawnie na pokładzie, widać nie była to dla niego pierwszyzna. Niestety cześć rzeczy ze stołu poleciało na podłogę brudząc cały kabuz.

Z rury z mostka dało się słyszeć dudniący głos dowódcy:
- Problemy w maszynowni! Jedna osoba ranna! Wybuch kryształu energetycznego ze względu na sprzężenie zwrotne! Główny technik oraz medyk natychmiast udać się do maszynowni!

Na zalana podłogę natychmiast rzucono szmaty. Podano wiadra i wodę by zebrać rozrzucone jedzenie. Tin widziała jak jeden Popielce bez obrzydzenia zbiera co większe kawałki posiłku i wrzuca sobie do pyska.

Gdy jako tako ogarnięto bałagan nastąpiło zamieszanie, bo do kambuza przyszła druga zmiana. Ośmiu ludzi. Trzy kobiety i pięciu facetów stanęło w karnym rządku do garnków. Odruchowo zmieniali środek ciężkości przy lekkich przechyłach okrętu.
aiwe_database

Re: Dziewiczy Lot

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Visterion ruszył na miejsce zdarzenia natychmiast po usłyszeniu komunikatu, w drodze zakładając rękawice i swoją maskę przeciwgazową z pancerną szybą. Wchodząc do maszynowni zatrzymał się obok wejścia, wpierw przyzwyczajając wzrok do panującej w pomieszczeniu poświaty, a następnie rozglądając się i analizując problem. Dostrzegł dwóch techników, ale nie ruszył im na pomoc - to była działka Ereltany.

Szukając źródła problemów, dostrzegł analizator. Podszedł do niego ostrożnie, ręką odpędzając dym. Obserwował urządzenie przez chwilę, spoglądając to na nie, to na pulsujące kryształy zasilające. Po chwili przykucnął i powoli zbliżył do niego dłoń. Przez specjalnie wzmocnione rękawice praktycznie nie czuł ciepła, aż prawie dotknął płomienia. Na chwilę cofnął rękę, wyciągnął własny analizator i położył na podłodze, chcąc mieć go pod ręką. Nie uruchomił go jednak jeszcze, nie chcąc przypadkiem wywołać dalszej destabilizacji.

Wziął głęboki wdech, szumiąc przez maskę przeciwgazową. Zniszczony panel analizatora uniemożliwiał standardowe wyłączenie go, a awaryjnego wyłącznika zwyczajnie nie było. Chcąc zakończyć rezonans między urządzeniem a kryształami, musiał bezpośrednio odciąć źródło zasilania tego pierwszego. Zniszczenie sprzętu nie wchodziło w grę, jako że mogło ono doprowadzić do jeszcze większych szkód. Nie chciał też go nigdzie wynieść, jako że naraziłby pozostałe kryształy zasilające, obok których musiałby przejść.

Kolejny wdech, kolejny szum. Wyjął wykonane z nieprzewodzącego metalu narzędzie wielofunkcyjne rozkładając z niego nóż. Następnie szybkimi, sprawnymi ruchami chwycił analizator jedną ręką, drugą operując nożem i podważając blaszkę, za którą ukryte było zasilanie urządzenia. Tak jak się spodziewał, awaria przypaliła klapkę i potrzebował chwili na otwarcie urządzenia.

Gdyby Visterion mógł czuć w tej chwili zapachy, wyczułby, że do smrodu dymu dołączył swąd przypalanego materiału. Choć cały pancerz asury był przygotowany z myślą o pracy w niebezpiecznym środowisku, bezpośrednie wystawienie na ogień i przepływ niestabilnej energii prowadził do nieuchronnych szkód. Już po kilku sekundach zaczął odczuwać ciepło, które szybko przerodziło się w gorąco. Jednocześnie, skoki energii powoli zaczynały przenikać szybko kurczącą się warstwę ochronną, powodując odrętwienie i pieczenie dłoni.

Inżynier zacisnął jednak zęby i po chwili wydobył z analizatora mały kryształ energetyczny. Choć miał nieporównywalnie mniejszą moc od tych, które zasilały sterowiec, najwyraźniej miał potencjał wystarczający, by doprowadzić do awarii sieci. Choć ta powinna przemijać, jako że pozbawiony zasilania analizator powinien przestać rezonować z kryształami energetycznymi zamontowanymi na statku. Visterion liczył, że po usunięciu czynnika zakłócającego, sytuacja się uspokoi.

Póki co, z pewnością uspokoił się kryształ - choć wciąż iskrzył, nie było już płomieni. Wyciek energii też się ewidentnie zmniejszył, jako że Visterion odzyskiwał czucie w palcach. Odłożył nożyk, i wolną ręką chwycił przygotowany wcześniej swój własny analizator. Uruchomił go, i przytknął do wadliwego kryształu, zerkając na wynik. Poziom mocy skakał niebezpiecznie - przy każdej serii iskier rósł, następnie opadał. Proces powtarzał się regularnie. Po chwili zauważył, że każdy kolejny wzrost i spadek są minimalnie mniejsze.

Po krótkim namyśle, asura ruszył w swoim analizatorze jeden przełącznik i począł jeszcze uważniej niż wcześniej obserwować serwowane przez urządzenie dane. Gdy wyniki były najwyższe, pobierał nieco mocy, a gdy najniższe - dostarczał. Wahania mocy stopniowo się zmniejszały, aż w końcu kryształ się ustabilizował.

Uszkodzony analizator jednego z techników zmienił się w przypieczony kawał złomu, ale zasilający go kryształ został w przynajmniej pewnym stopniu odratowany. Co prawda nie zamierzał go teraz wykorzystywać do czegokolwiek na sterowcu, ale może przerobi go kiedyś na granat czy coś.

Visterion wstał i spojrzał na kryształy zasilające sterowiec, zastanawiając się, czy będą koniecznie jakieś dalsze prace. Chwilę później odwrócił się, szukając wzrokiem dwójki techników.
ODPOWIEDZ

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 4 gości