Karawana - Starcie na pustyni

Opasłe w tomy półki i walające się wszędzie pergaminy. Tutaj trafiają zakończone przygody.
aiwe_database

Re: Karawana - Starcie na pustyni

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Penturia rozejrzy się jeszcze po okolicy, poszuka wartościowych przedmiotów. Postara się również na pamiątkę wyrwać ząb hydry. Kiedy już przeszuka teren ruszy razem z karawaną do punktu docelowego by zakończyć zadanie. Następnie spróbuje nawiązać współpracę z Elończykami, by ustanowić również tutaj zalążek siatki kontaktów. Kiedy już skończy wróci do siedziby w mieście Aiwe, by niedługo potem opuścić je na jakiś czas. Jeśli zaczęła tworzyć sieć kontaktów, każe swoim ludziom kontynuować dzieła i współpracę z Elończykami, by mieć dostęp do informatorów, paserów i czarnego rynku w tej części świata.
aiwe_database

Re: Karawana - Starcie na pustyni

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Khutef stara się wyssać trochę sił witalnych z jeszcze dychającej Hydry. Sprawdza czy ciało hydry posiada jakiekolwiek elementy magiczne. Jeśli tak to stara się zabrać choć kawałek.
Jeżli po tym wszystkim jest w stanie się poruszać to z karawaną udaje się do miejsca docelowego, jeśli nie to na karawanie.
W miejscu docelowym stara się dojść do siebie. Rozpytuje o informacje na tematy polityczne, propagandowe, wrogów, siły i ich ilości, problemy danych mieszkańców. W pierwszej kolejności zależy mu na informatorach,i handlarzach związanych z czarnym rynkiem. Jeśli trzeba to będzie ich próbował zastraszać, dopuszczał się na nich perswazji siłowych, tortur lub opłacał Zebrane informacje przekazuje po powrocie Yuudaiemu, aby oboje mogli rozbudowywać swoje wpływy w tamtejszym świecie przestępczym i pozyskiwać informacje oraz dodatkowo w razie potrzeb pozyskiwać ludzi / przyszłych zabójców do zakonu "żydka"
Khutef również wypytuje o tamtejszych nekromantów i ich magię. Ma nadzieję dowiedzieć się o nowych możliwościach związanych z tamtejszą magią nekromancką.
aiwe_database

Re: Karawana - Starcie na pustyni

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Artayas nie specjalnie zajmuje się tym co się wokół niego dzieje. Zadowolony z tego że nikt z grupy nie doznał większych obrażeń, powoli się osunął na ziemie, opierając się plecami o ścianę. Mając nadzieję że Thorin, zainteresuje się stanem popielca i w miarę możliwości pomoże mu dojść do karawany, by przez resztę drogi zregenerować siły jadąc. Jeśli stan Popielca byłby na tyle zły że nie mógłby kontynuować podróży, poprosiłby nekromantę czy by pomógł mu wrócić do miasta Aiwe, i do lecznicy.
aiwe_database

Re: Karawana - Starcie na pustyni

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Warden podniósł się z ziemi oraz rozejrzał po towarzyszach. Opierając się o magiczne ostrze "Wiecznego", który emanował złocistym płomieniem, rozejrzał się po pobojowisku. Od razu poczuł wgniecenia na zbroi, a największe na ramieniu, przy czym powoli odpina zawiasy oraz zapięcia. Pancerz opada na piasek, który łagodnie przyjął go na siebie. Spogląda na swoje ramię oraz rusza nim kilka razy, aby ocenić czy jest poranione. Po chwili jego wzrok pada na resztę zbroi Paladyna Dwayny, oceniając ile jest na minusie z naprawami Deldrimoru. Widział kilkanaście rys oraz nieco niegroźnych wgnieceń. Pokręcił głową i westchnął, po czym uniósł swój oręż kierując na plecy. W międzyczasie rozglądał się po towarzyszach, a gdy schował swój miecz, powolnym krokiem sprawdzał każdego z Awijczyków czy nic im nie jest. Jego wzrok błąkał się po zniszczonej okolicy, taki widok był mu bardzo bliski, nie sprawiał na nim zbyt dużego wrażenia. W prawdzie bardziej martwił się o swoich. Zdjął hełm i przypatrywał się dosłownie rozsadzonej Hydrze, której palec jeszcze drgał. Po chwili po upewnieniu się, że bestia nie jest w stanie walczyć dalej. Zauważył jak Respecta wykonuje misję, ale nie może pozwolić, aby w takim stanie poszła samodzielnie. Rusza wraz z nią, przy czym mówi do towarzyszy...

- Nieopodal jest forteca, która może nas wspomóc... Jakieś 10 minut drogi. - Spojrzał na horyzont, widząc jak budzi się kolejny dzień w Elonie, paletą ciepłych kolorów roznoszących się po nagim niebie. Po chwili wraca po swoje pogniecione naramienniki oraz bierze je pod pachę. Po czym zerknął ponownie na horyzont...

Widział jakieś postacie pojawiające się w oddali...
aiwe_database

Re: Karawana - Starcie na pustyni

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Podszedł do ciała stwora stanął i chwile na nie spoglądał, następnie wyjął swój sztylet by wyciąć kilka łusek, które mogą mu się w późniejszym czasie przydać. Skończywszy, odwrócił się rozglądając po towarzyszach i jego uwagę najbardziej przykuł Artayas. - Co ty masz w sobie popielcze, że tak cię lubię. - mruknął pod nosem i skierował się w jego stronę. - Dalej rusz swe dupsko i pomóż mi ile jesteś w stanie, by dojść do wozu. - Ignorując ból połamanych żeber, pomógł mu wstać i wspólnymi siłami skierowali do wozu, by mógł na nim spocząć. Doprowadził do końca karawanę w wyznaczone miejsce, a gdy stan popielca wymagał dalszego leczenia, udał się ku drogowskazowi by odprowadzić go do lecznicy.
aiwe_database

Re: Karawana - Starcie na pustyni

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Respecta - Po zakończonej bitwie doznała niewielkich obrażeń zewnętrznych na swym furze i skórze. Większość odłamków z ostrych łusek nie zrobiło większych obrażeń, choć mogły pozostać blizny na ciele. Wymagana konsultacja oczyszczająca w lecznicy... Niemniej jednak Popielka zabezpieczyła po dłuższej chwili karawanę, która była cała, choć bawół był dosłownie wryty po tylu dziwnych dźwiękach oraz wściekłym krzyku swej protektorki. Respecta posprawdzała stan towarzyszy, po czym ruszyła powolnym krokiem dalej na wschód, wyznaczoną wcześniej trasą...

Penturia - Zmysł złodziejki był w niej żywszy po tej bitwie. Bez obrażeń odniesionych w bitwie mogła na spokojnie przeczesywać teren, czując się w pełni sił. Była natomiast nieco w szoku po ilości ogromnej krwi, jednak nie sprawiało to problemu w plądrowaniu... Był to biedny teren, znalazła jedynie potłuczone stare miski Elońskie, mieszek z wartością złotego suwerena... Woreczek z gotówką wydawał się być czyjąś własnością, sama złota moneta miała wygrawerowany na sobie symbol jakby wagi. Dodatkowo po walce z Hydrą uzyskała garść twardych łusek (10 sztuk). Doświadczony kowal będzie mógł wykonać z tego element pancerza, natomiast ktoś z odpowiednią wiedzą magiczną odkryłby ukryty użytek dla łupu. Złodziejka jakiś czas później zniknęła...

Khutef Rhan - Martwa Hydra była istnym bankiem energii życiowej. Potężna bestia po wydaniu ostatniego dechu zmarła oddając jednocześnie Khutefowi znaczną część energii życiowej. Przy okazji uczucie agonii, które Khutef nałożył na siebie i na bestię przestało działać. Kat mógł poczuć wyraźną ulgę oraz przypływ sił, był zdolny do samodzielnego przemieszczania się, choć kolana nadal ubolewały, wymagało to wizyty kontrolnej w lecznicy. Khutef również z Hydry pozyskał coś, co przyda mu się... Garść łusek (10 sztuk) oraz dużą fiolkę z krwią potężnej bestii. Intuicja podpowiadała Nekromancie, iż pozyskał bardzo ważne przedmioty do pewnego celu...

Artayas - Popielec był zdany na łaskę, lub niełaskę towarzyszy... Niemniej jednak Thorin wyraźnie zajął się swym kompanem osobiście. Artayas miał wiele dziur w swym pancerzu, gdy adrenalina opuszczała jego ciało, odczuwał jak w bardzo złym stanie jest. Zauważył, jak z jego pancerza zaczyna obficie lać się krew, prawdopodobnie z okolic brzucha. Sytuacja była zbyt ryzykowna, aby Artayas mógł nadal podróżować...

Warden Mathre - Egzekutor ogarnął się po bitwie oraz rozglądał. Sprawdził co u towarzyszy oraz zauważył, że jego pancerz jest uszkodzony. Obróbka będzie wymagać niemałej kwoty oraz pracy kowala. Niemniej jednak Warden nie odniósł poważniejszych obrażeń poza obiciami i sińcami na plecach, do których był przyzwyczajony. Ma zamiar towarzyszyć Respect'cie w dalszej drodze...

Thorin De Karak - Nekromanta zebrał z bestii garść łusek (10 sztuk), które są możliwe do odpowiedniej obróbki. Thorin skorzystał z resztek energii życiowej Hydry, przez co mógł jako tako się jeszcze poruszać, pomimo złamanych żeber. Podszedł do Artayasa oraz zajął się swym towarzyszem, przy czym mógł odczuć jak jego siły witalne są bardzo naruszone, wręcz krytycznie niskie. Sam jednak również wiedział, że wymaga kuracji. Po skupieniu swej energii, mógł wyczuć, że ma złamane 4 żebra, po dwa na stronę. Oddychanie było uciążliwe, przy czym Thorin miał krwawe kaszle. Wraz z swoim towarzyszem rusza w ślad za karawaną...

Warden zauważył w oddali sylwetki w jasnym blasku pustynnego słońca. Trudno było mu określić czy to wróg, czy nie. Wraz z towarzyszami przemieszczali się dalej, ale mając na uwadze potencjalne zagrożenie. Po walce z tak niebezpiecznym wrogiem, było im ciężko, byli ranni... Mimo to, dalej się przemieszczali. Po chwili postacie na horyzoncie okazały się być Elończykami, którzy pochodzili z fortu nieopodal. Widzieli dziwne światła oraz deszcz meteorów, po czym ruszyli z odsieczą, troszkę spóźnioną mimo wszystko. Wszyscy ranni otrzymali pierwszą pomoc od Elończyków na miejscu, aby mieli możliwość przeniesienia się do lecznicy. Natomiast reszta, która udała się z Karawaną dotarła bez większego problemu do Świątyni Kormir dalej na wschodzie, wypełniając misję z pełnym powodzeniem... Jednak zdumieniem dla kleryków był bawół, który transportował towary, wyglądał na śmiertelnie przerażonego oraz drżał ze strachu. Nie wiadomo co się z nim dalej stało... Po wylegitymowaniu się w Kaplicy Kormir, Awijczycy odblokowali tamtejszy Drogowskaz, przy czym mogli przenieść się bezpieczne do Miasta Aiwe. Każdy kto chciał uzyskać dodatkowe informacje, niestety ich nie znalazł...

Awijczycy po misji uzyskali zapłatę w wysokości 5 sztuk złota na głowę, a w Świątyni otrzymali posiłek, mimo, że z jedzeniem było bardzo cienko. Dodatkowo kto chciał, mógł usłyszeć dobre słowa Kormir oraz uzyskać błogosławieństwo.

Dalsze losy Awijczyków zależą od nich samych... Wyprawa zakończyła się sukcesem
ODPOWIEDZ

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 6 gości