Karawana - Starcie na pustyni

Opasłe w tomy półki i walające się wszędzie pergaminy. Tutaj trafiają zakończone przygody.
aiwe_database

Re: Karawana - Starcie na pustyni

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Wślizgnął się na tyłku lekko do tyłu. Ponieważ był ranny mógł spowodować, że kolejna klątwa będzie nieco mocniejsza gdyż jego cierpienie było tym czego potrzebował, aby było " coś za coś".
- Muszę się skupić Wardenie - powiedział - nie mogę zbytnio się poruszać -dodał

Widząc jakiekolwiek rany na hydrze, jej problemy z nogami oraz jej zmęczenie postanowił rozpocząć inkantację. Kreślił znak na swoich potłuczonych kolanach tak by efekt jego własnego cierpienia spotęgował efekt klątwy. Khutef posykująć z bólu szeptał coś sam o siebie.
W efekcie potęgowania klątwy nakładanej przez Khutefa wokół ran hydry , jej zmęczonych nóg widać było zbierającą się ciemną energię. Klątwa ma za zadanie spowodować zwiększenie obrażeń zadanych Hydrze. Mimochodem po aktywacji klątwy jej obecne rany starzeją się bardzo szybko. Zaczynają gnić i ropieć , a pojawiać się w nich zaczynają różnorakie larwy i robactwo żywiące się mięsem i padliną. Dodatkowo obrażenia które po nałożeniu klątwy zostaną zadane są zwiększone i dużo silniejsze niż normalnie.

- Teraz -tu wziął głęboki oddech - każde trafienie ma zwiększone obrażenia na tej hydrze! -wykrzyczał żeby towarzysze wiedzieli co się dzieje.

Po klątwie przemieszcza się powoli na tyłku w róg domu za Wardena.
aiwe_database

Re: Karawana - Starcie na pustyni

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Respecta widząc, gdzie ustawiła się Hydra, przeklęła coś po popielczemu pod nosem. Miała już dość prowadzenia karawany, to zdecydowanie nie było zajęcie dla popielki. Jednak zgodnie z wojskowym drylem, uważała powierzone zajęcie za najważniejszy obowiązek. Dlatego dalej prowadziła woła, żeby schować go za rogiem budynku. Po zabezpieczeniu zapasów, zawróciłaby do tego winkla by zza niego strzelać z karabinku do hydry. Gdyby mimo wychylenia się nie mogła wycelować w potwora, nie podchodziłaby do przodu, tylko szła by w prawo w kierunku drzewa. Odległa ściana dalej mogła stanowić ochronę, bez potrzeby zbliżania się w bezpośredni zasięg przeciwnika. Respecta nie znała się na anatomii takich bestii, dlatego postanowiła strzelać po łbach, które wydawały się najbardziej odpowiednim celem.
- Wiecie jak to zabić? - Krzyknęła do ogółu, z nadzieją, że ktoś z towarzyszy ma doświadczenie w walce z hydrami.
aiwe_database

Re: Karawana - Starcie na pustyni

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Widząc co się dzieje postanowiła rzucić bombę dymną w łeb bestii. Liczyła na to że przy dobrym szczęściu trafi jej w paszczę i może rozproszy jej skupienie na inkantacji. Kobieta sama w tym czasie postanowiła przemieścić się i ukryć w zrujnowanym budynku wchodząc do środka. Liczyła, że będzie tam bezpieczna jeśli bestia wymierzy w nią atak. W razie gdyby pod naporem hydry budynek zaczął się walić planowała wyskoczyć, by udać się jak najdalej krokiem cienia i jeśli będzie taka możliwość wyprowadzić kolejną salwę z pistoletów w bok łba bestii celując w oko lub nozdrza.
aiwe_database

Re: Karawana - Starcie na pustyni

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Pieprzyć to. Dłużej tak nie wytrzymamy Mruknął do siebie popielec, wyciągając nagi miecz. Bez strachu w ślepiach, i z myślą że to może być jego ostatnia walka ruszył prosto na stworzenie. Koniec gierek ty przebrzydła suko Krzyknął do i tak nic nie rozumiejącego stworzenia, zbliżając się do niego. Czekając na odpowiedni moment, gdy jedna z głów zacznie zbierać moc ognistą, Art ma zamiar rzucić się i spróbować odrąbać jedną z głów tak by zebrany ogień rozlał się po reszcie stwrorzenia.
aiwe_database

Re: Karawana - Starcie na pustyni

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Warden widząc działania towarzyszy oraz zachowanie bestii unosi "Wiecznego" oraz biegnie w stronę bestii. Wewnątrz dłoni utworzył Symbol Gniewu, przy czym miał zamiar wspomóc Artyasa, poprzez uszkodzenie jednej z głów potwora. Warden tuż po ataku Popielca miał błysnąć i przemieścić się tuż nad łeb bestii oraz zadać cięcie, w celu zmniejszenia defensywy wroga.
aiwe_database

Re: Karawana - Starcie na pustyni

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Widząc co się dzieję szybko sięgnął do kieszeni szaty wyciągnął coś z niej i rzucił za hydrę. Nieznany mały przedmiot upadł w tym samym momencie Thorin, chwycił oburącz kostur uderzył w ziemię, a z niezidentyfikowanego przedmiotu pojawił się ożywiony Robak. Wyciągnął ku niemu dłoń i teleportował się do niego, lecz po tym robak padł bez ruchu.
aiwe_database

Re: Karawana - Starcie na pustyni

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Ogromna bestia w swej inkantacji była w większości zaślepiona i skupiona na swej umiejętności, a jedynie jej łby oraz ogon były gwarantem jej bezpieczeństwa. Khutef widząc jak potężna istota jest sprowadzona do pozycji defensywnej kreśli klątwę, która formuje się dookoła postaci hydry, a dokładnie jej nóg. Jej potłuczone nogi stały się tak słabe, że wstać już nie mogła, a cierpienie połączone przez Khutefa sprawiało trud bestii, co prawda nie wielki, ale odwlekało potężne zaklęcie. Nekromanta czuł jednak, że magia klątwy domaga się więcej, przy czym jego kolana również, ale w mniejszym stopniu się starzeją. Niemniej jednak nie uszkodziło to ścięgien, ale Khutef czuje, że sam przemieszczać się przez pewien okres czasu ne będzie mógł. W międzyczasie Respecta przeprowadziła bawoła z towarem za budynek, natomiast sama zręcznie usadowiła się oraz zajęła miejsce przy drzewie, przy czym strzelała salwami pocisków. Pierwsze strzały poszły, prawa pomniejsza głowa została uszodzona w okolicach mordy przebrzydłej bestii, przy czym jedna z kul trafiła celnie w oko. Sprawiło to, że bestia poczuła przeszywający ból oraz zawyła. Główny łeb lekko się zachwiał od nieprzyjemnego uczucia, ale nadal ładował coraz większy płomień w szczękach. Respecta pod koniec ostrzału zauważyła, że magazynek się jej skończył. Wtedy Penturia wyrzuciła bombę dymną, która trafiła na prawy wyjący przerażający łeb, oślepiający bestię, ale również ukrywający dokładne położenie łbów. Łotrzyca skryła się w budynku oraz czuwała. Artayas odważnie oraz bez strachu w jego oczach z nagim mieczem, jeszcze wspomagany przez swe banery ruszył do przodu. Popielec dumnie zbiliżał się do kłębu dymu oraz wyskoczył rzucając się na niepewną sytuację. Skoczył w dym oraz uderzył, poczuł jak miecz wchodzi gdzieś gładko. Słychać ryk, a w kłębie dymu zajaśniał błysk, a z zasłony bestia wypluwa kilka ogromnych kul ognistych, które oddalają się w niebiosa oraz jasno rozjaśniają noc. Jednak po chwili z zasłony dymnej słychać kilka uderzeń oraz ryk bestii jak i Popielca. Dźwięki są niepokojące, towarzysze nie wiedzieli co sie dzieje. Po chwili z dymu zostaje wypluty Artyas, którego zbroja jest w dziurach, rysach oraz w bardzo złym stanie. Popielec wylądował obok Khutefa o mało nie gniotąc swego towarzysza. Zbroja Awijczyka natomiast uchroniła witalne punkty w ciele, przez co Artayas miał rozcięcia na ciele, ale żadnych poważnych ran, mimo to, wykrwawiał się powoli, a pancerz był niewygodny. W tym samym czasie zasłona dymna opadła, a prawy pomniejszy łeb hydry został odcięty przez dzielnego Popielca. Oddzielony i okropnie szpetny od ran pysk, zaczął syczeć groźnie, przy czym zaczął podskakiwać i jak wąż przemieszcza się w stronę Respecty. Gdy już zasłona opadła Egzekutor Bractwa mógł zadziałać. Warden widział mocno ruszający się od intensywnego bólu ogon, sylwetkę bestii osadzoną na gruncie spowijaną przez mroczną energię Khutefa, brak prawego pomniejszego łba. Kark bestii w odciętym miejscu krwawil obficie, przy czym Awijczycy mogli uraczyć się krwawym deszczem. Główny łeb po chwili dymił w szczękach po wystrzeleniu salwy w niebo oraz był otumaniony poprzez ogromne obrażenia i przeszywające uczucie bólu. Warden chwycił w dłoń Wiecznego oraz błysnął na korpus Hydry uderzając w kark głównego łba ostrzem, które zostawiało za sobą ślad magiczny. Zrobił trzy cięcia, bestia zawyła, a po chwili Egzekutor został złapany w paszcze lewego pomniejszego łba. Potężne szczęki sprawiły, że Deldrimorska stal zbroi ugięła się. Bestia nie była w stanie unieść ciężkiego strażnika, ale zrzuciła go pod kolczasty ogon, który chaotycznie ruszał w lewo i prawo. Warden opadł na ziemię z mocno zwichniętym lewym ramieniem i zgniecioną płytową zbroją, przy czym czuł przeszywający krótki ból w plecach. Widział jak ogon macha tuż nad nim, ale równeż zauważył jak obok niego pojawił się Thorin teleportując się w miejsce robala tuż za Hydrą. Wspaniałe było to wejście, ale niezbyt wspaniale Nekromanta oberwał kolczastym ogonem oraz odleciał unosząc się od ziemi z impetem. Penturia siedząca wewnątrz zniszczonego domu, mogła zobaczyć przez ułamek sekundy lecącego do tyłu Thorina. Nekromanta miał szczęście w nieszczęściu, uniknął o 5cm kolca, który mógł przebić go na wylot oraz wylądował na miękkim piasku, wpatrując się na niebo. Thorin po chwili poczuł ból w klatce piersiowej, przeszywający, który zapewne pochodził z rozstrzaskanych żeber. Nekromanta niemniej jednak wpatrując się w niebo zauważył ogromne ogniste kule w ilości sześciu, które spadały na ziemię. Hydra czując jak jej ciało jest uszkodzone kieruje dwa pozostałe łby ku Khutefowi oraz Artayasowi, a szczęki zaczynają gromadzić ogień. Banery Popielca jeszcze miały w sobie kawałek magicznej mocy, ale już długo nie ustoją. Ogniste pociski zbliżały się ku ziemi, wyglądały na takie co mogą eksplodować, Awijczycy mogą przewidzieć niedokładny punkt upadku ognistej magii.
aiwe_database

Re: Karawana - Starcie na pustyni

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Respecta analizowała aktualną sytuację. Instynktownie sięgnęła łapą po kolejny magazynek, żeby przeładować broń, ale przerwało jej to dostrzeżenie nadlatującego, ognistego pocisku. Odskoczyła więc z powrotem za ścianę, by być z dala od pola rażenia ognistego pocisku hydry.
- Ja załatwię ściętą głowę. Wy zajmijcie się resztą. - Krzyknęła, trochę optymistycznie, licząc na osobisty sukces. Chciała przeładować swój karabin i rozładować go prosto w paszczę "węża", stawiając na szybkostrzelność. Żywy łeb był na tyle blisko, że darowała sobie dokładne celowanie. Po ponownym rozładowaniu broni, albo gdyby nie udało się jej w ogóle przeładować przed zbytnim zbliżeniem się celu, popielka chwyciłaby karabin za lufę i zaczęła okładać głowę hydry kolbą, przeskakując na jej bok, by nie stać na przeciw paszczy. W momencie, w którym łepek znalazłby się w takiej pozycji, by dał Respectcie przynajmniej chwilę na wyciągnięcia noża, zrobiłaby to i skoczyła na ściętą szyję. Następnie objęłaby ją wbijając się pazurami w jej boki i zaczęła dźgać "węża" w czubek głowy i po oczach ze wściekłością.
aiwe_database

Re: Karawana - Starcie na pustyni

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Warden był nieco w szoku, to wszystko podziało się tak szybko. Spoglądał w górę i widział ogromny ogon, po czym również spadające pociski ogniste. Wstaje szybko i pochylony unika ogromnego kolczastego ogona hydry, po czym ucieka w stronę domu. Jednak zatrzymuje się po środku drogi, po czym złącza ze sobą ręce bardzo mocno oraz tworzy nad sobą mocną kopułę z bariery. Ból w ramieniu nie dawał mu dokładniej się skupić, więc osłona jest zrobiona na szybko, mając na uwadze duży stres oraz wszechobecne niebezpieczeństwo. Błękitna magia Strażnicza zaczyna rozświetlać dookoła sylwetkę Wardena, po czym tworzy średniej wielkości barierę, tuż nieopodal wejścia do budynku.
aiwe_database

Re: Karawana - Starcie na pustyni

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Khutef spogląda na pole walki i na łby, które celują w niego i jego kompana. Zauważa również, że Warden jest w niebezpieczeństwie. Niewiele myśląc , nie mogąc się ruszać i czując ból i widząc ból postanawia ostatni raz się skupić. Wyciąga sztylet, nacina własną dłoń by popuścić krwi. Krwią maluje pieczęć na piasku pomiędzy nogami i szepta pod nosem słowa klątwy co chwilę zerkając Hydrze w oczy, tak by skupić się na swoim celu. W związku z tym, że klątwa działa na umysł, a przez niego na ciało przeciwnika wokół głów hydry zaczynają się formować zawirowania energii, powoli i skutecznie wnikające do jej umysłu. Kiedy zakreśla ostatnie kreski pieczęci i łączy ją w całość Hydra ma zacząć odczuwać ból jaki sama zadaje ofiarom. Na jej ciało i umysł spada udręka za wszelkie złe czyny, które kiedykolwiek wyrządziła. Khutef wydaje z siebie jeszcze okrzyk do towarzyszy :

- Odetnijcie i zabijcie głowy, a to cholerstwo padnie !

Po tym wszystkim w razie wystrzały w niego pocisku z hydrzej głowy stara się przeturlać w bezpiecznym kierunku.
aiwe_database

Re: Karawana - Starcie na pustyni

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Widząc zachowanie towarzyszy, Popielec niewiele się zastanawiając, mamrocząc do nekromanty * Miejmy nadzieje że możesz bawić się swoimi urokami, nie potrzebując być w miejscu* chwycił go jak tylko mógł, i starał się podprowadzić pod formującą się barierę nad głową Wardena. Gdyby udało mu się doprowadzić towarzysza pod bezpieczną kopułę magii, ostatkami sił wbił by miecz przed sobą stojąc na przedzie, tak by w razie ataku impet przyjąć na siebie, chroniąc tym samym osoby za sobą. *Wykończcie ją* Powtarzał wciąż pod nosem, utrzymując się ostatkami sił, gdy w jego oczach coraz bardziej zapadał zmrok...
aiwe_database

Re: Karawana - Starcie na pustyni

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Ignorując ból w klatce piersiowej odłożył kostur na ziemi, sięgnął do pasa po swój scepter oraz róg wojenny. Skierował różdżkę w stronę hydry, a spod ziemi wystrzeliły wielkie kościste dłonie, ruszyły ku łbom by je pochwycić i przygwoździć do ziemi. Następnie dźwignął się na nogi przyłożył róg wojenny do ust, zadął w niego, lecz nie było słychać żadnego dźwięku tylko wyleciała z niego jakaś chmara magicznych owadów otaczająca całe jego ciało, chroniąc go przy tym i zwiększając jego szybkość. Obdarzony zwiększoną szybkością swoich ruchów pochwycił kostur pozostawiony na ziemi i pobiegł za budynek chowając się przed nadlatującymi pociskami z nieba.
aiwe_database

Re: Karawana - Starcie na pustyni

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Złodziejka skrywała się w budynku zachowując czujność. Nie wiedziała, że budowla jest na trajektorii kuli ognia, ale kiedy poczuła impakt rozejrzała się szybko. Jeśli budowla nie będzie się walić postanowi pozostać w środku wychylając się od czasu do czasu i prowadząc krótki ostrzał pistoletami w kark hydry. Jeśli jednak budynek oberwie na tyle, że zacznie się sypać to ucieknie z niego i krokiem cienia wspomoże swój wyskok z budynku by znaleźć się nieco dalej (w okolicy dolnej krawędzi mapki naprzeciwko drzwi) i wyprowadzić ostrzał z pistoletów w szyje bestii.
aiwe_database

Re: Karawana - Starcie na pustyni

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Bitwa trwała nadal, nocne niebo rozjaśniało mocno od nadlatujących coraz szybciej pocisków ognia. Przez pole potyczki toczyło się dzikie syczenie i ujadanie ogromnej łuskowatej bestii, która swym ostatnim krzykiem wykrwawiała się coraz mocniej tracąc sił. Piasek nasączył się karmazynem, natomiast potwór nadal posiadał wolę walki. Awijczycy zarówno jak i przeciwnik nie chcieli się poddać, toczyła się walka na śmierć i życie... Wszyscy czuli, że koniec i rozwiązanie jest tuż tuż...

Respecta zauważyła jak nad jej głową nadlatuje pocisk ognisty, ta zwinnie przeszła tuż obok chronionj karawany, znajdując się tuż pod ścianą. Głowa Hydry podskakiwała energicznie, pozostawiając z groźnym sykiem ślad krwi. Respecta strzela, raz po raz, banery Artayasa niestety już przestał mieć swoje efekty, ponieważ ich moc słabła, a Popielka była poza zasięgiem. Poczuła ubytek sił oraz celności, ogromny stres oraz zagrożenie ze wszystkich stron sprawiły, że każdy strzał jest szybki, odrzut większy, natomiast ręka i ramie jak z waty. Niemniej jednak wykorzystała cały magazynek, pakując w człon bestii pociski. Te odbijały się w większości od łusek rysując łeb coraz bardziej, niektóre jednak wbijały się raniąc wroga dotkliwe, ale spowalniając...

W międzyczasie Warden ułożył dłonie w jedność, splatając je szybko i mocno w geście modlitewnym. Widział jak ogromny ogon szalał i uderzał w zakrwawioną ziemię, rozrzucając dookoła szybko i potężnie odłamki gruzu oraz drobinki piasku. Egzekutor czując na swej zbroi siłę ciosów, które lądowały obok niego, wiedział, że musi się pospieszyć. Złączone ręce, motywacja, adrenalina oraz coraz bardziej rosnący stres związany z zagrożeniem sprawiał, że czuł jak jego serce bije coraz szybciej. Ogon uderzył raz jeszcze, bardzo blisko z taką siłą, że aż Warden delikatnie uniósł się nad ziemią. W powietrzu dookoła Strażnika zaczęła kondensować się błękitna magia tworząc w ułamku sekundy zalążek sfery. Pociski były coraz bliżej ziemi, wszystko tak nagle płynęło tak wolno, jakby czas zamarł na moment. Warden pół metra nad ziemią tworzył błękitny i rozszerzający się w postać kopuły splot magiczny, obejmując ciało zbrojnego. Widział kątem oka przez hełm jak szybko zbliża się kolczasty, cały we krwi ogon bestii. Bariera ukształtowała się bardzo niedokładnie w sferę przez bardzo krótki okres czasu. Kolce ogona uderzają, wbijają się w wciąż rozszerzającą się kopułę. Przebiły się, Warden czuje jak nagle jego zbroja jest rysowana... Tworzy się wgniecenie. Deldrimor jeszcze trzyma. Po chwili bariera poprzez szybkie załamanie splotu magicznego ulatnia się w błękitnej mgiełce. Warden zostaje odrzucony w tył i leci z impetem objęty mgiełką magiczną.

Khutef oraz Artayas leżeli wpatrując się w ogromne poranione dwie pozostałe głowy Hydry. Nekromanta miał zamiar kreślić jakiś znak swoją krwią. Chwyta sztylet, ma zamiar dokonać mrocznego rytuału, spoglądając w oczy bestii, której szczęki już przeładowywały się magicznym ogniem. Artayas nie mógł na to patrzeć, dzielny Popielec używając ostatków sił z banerów, mężnie oraz mocno chwycił kompana po pachę jak worek ziemniaków i ruszył z dala od pojawiającego się śmiertelnego zaklęcia. Mocne wojownicze łapy, ogromny przepływ adrenaliny, którą wojownicy tak sobie cenią, dała Artayasowi dodatek sił, ale na moment, zanim mocno wyczerpie pokłady magiczne w swym ciele. Nogi naprężyły się, Hydra zaczyna pluć ogniem, otoczenie nagle rozjaśnia złoty blask. Stopy Artayasa odparły się od gruntu, po czym jak dzikie zwierze odbija się wraz z Khutefem oraz rozrzuca potężnie za sobą zakrwawiony piasek. Dzielny wojownik czując smak zagrożenia, stresu i adrenaliny, korzystał z tego póki mógł. Odskoczył potężnie, płomień Hydry pojawił się tuż za nim i Khutefem. Magia zaczęła potężnie niszczyć ścianę budynku, słychać syk. Dopiero teraz Artayas dostrzegł jak Warden już lądował kawałek dalej, pozostawiając w powietrzu ślad magiczny. Strażnik wylądował tuż pod drzwiami budynku, na szczęście przejeżdżając plecami jeszcze kawałek po piasku, co amortyzowało odrzut. Przy czym... Zatrzymał się tuż nad kolczastym ogonem. Awijczycy mieli szczęście, ponieważ gdy Hydra zionęła potężnym ogniem, ogon był wysoko ustawiony w górę. Gdyby jednak było inaczej, zarówno Khutef jak i Artayas, pożegnaliby się z życiem. Nekromanta po oswojeniu się z nową pozycją bycia workiem kartofli pod pachą Popielca, szybko zaczął kreślić swą krwią klątwę. Krew spływa na piasek, łącząc się z sokiem witalnym wroga. Khutef zaczął emanować cienistą energią, która nagle pojawiła się na postaci Hydry, niemniej jednak poprzednia klątwa nadal działała, przez co otępiały jeszcze przez ból Khutef nie był w stanie użyć jej w konkretny sposób...

Właśnie w tym momencie zaczęły dotykać ziemi pierwsze kule ogniste, malując złotym kolorem swego światła. Pierwszy pocisk uderzył tuż nieopodal Respecty, a dokładniej w głowę. Ognista kula potężnie, dosłownie, pierdolnęła w podskakującą i spowolnioną głowę, wbijając ją w ziemie i tworząc wybuch. Z miotającego się łba Hydry nic nie zostało, a jedynie kawałki, które z płomykami rozniosły się we wszystkie strony. Respecta poczuła na swoim futrze gorące mięsiwo... Oraz twarde łuski, które wbiły się w nieodsłonięte przez zbroję futro. Jak szpilki powbijały się mocno i ostro centymetr w ciało, uszkadzając uszy oraz łapy Popielki. Na szczęście odłamki nie były niebezpieczne, a jedynie bardzo niewygodne. Respecta miała o tyle szczęścia, że zasłoniła swoją posturą cel misji oraz jej postawa przy czym pancerz uchronił ją od znaczących obrażeń... Hydra w tym czasie przestała zionąć ogniem, miała zamknięte wtedy oczy, widocznie bardzo wiele magii włożyła w to, aby zabić dwóch Awijczyków, którzy wcześniej byli pod ścianą. Jednak ta przestała, gdy nagle dwa pociski uderzył potężnie w jej ciało. Pierwszy w odwłok, przy czym wybuch sprawił, że jej ogon, uniesiony w górze, nagle runął potężnie w dół, wbijając tył bestii w ziemię. Artayas oraz Khutef byli w okolicy tyłka bestii, jednak ogon wbił się potężnie metr od nich, przy czym odłamki, piasek oraz ogień z uderzenia wraz z łuskami odbijały się od zbroi Artayasa. Popielec ochronił swą ogromną posturą kompana pod pachą lekko się chwiejąc. Po chwili nagle trzeci pocisk zbliżył się oraz z impetem uderzył w bestię, a dokładniej boczną głowę. Bestia syknęła głośno, główny łeb uniósł się w górę wypluwając resztki ognistej magii oraz krwi w górę, jak erupcja wulkanu. Agonalny jęk bestii roznosił się po okolicy tak samo jak odłamki łusek, krew i wnętrzności Hydry. Pocisk wbił się mocno, przez czoło, przechodząc przez krtań i dewastując kompletnie boczny łeb. Strzał ognisty zatrzymał się w boku wewnątrz bestii, aż nagle cała strona bestii eksplodowała. Była to istna rzeźnia, bestia aż zawyła wściekle oraz ledwo przytomna ułożyła się na glebie, wyjąc resztkami sił...

Thorin widział całe to zamieszanie, jednak poprzez brak magicznej energii był zmuszony jedynie do odwrotu za budynek, co opłaciło mu się i był w pełni bezpieczny. Penturia zdecydowała się pozostać wewnątrz podniszczonego domostwa, chowając się bezpiecznie jak mysz. Budynek przyjął na siebie czwarty pocisk. Ten uderzył w dach oraz wybuch sprawił, że resztki dachu rozniosły się po okolicy nikogo nie raniąc, a dach płonął jeszcze bardziej. Penturia oraz Thorin słyszeli najdokładniej potężny wybuch, który echem rozniósł się po okolicy. W nocy domostwo i ogień były bardzo dokładnie widoczne, a jeszcze dokładniej rozświetlone karmazynowe, krwawe i zarazem płonące jak po okrutnej wojnie pobojowisko. Kolejny, piąty pocisk zbliżał się bardzo szybko. Uderzył nieopodal Warden w podłoże, na szczęście dwa metry od ściany budynku, który marniał coraz bardziej. Wszystko działo się tak szybko. Warden leżał na ziemi, z niego ulatywała już malutka mgiełka energii, dzięki czemu większość odłamków oraz płomienie ominęły go, uderzając w ścianę lub odlatując w okolice. Natomiast te, które zahaczyły, powstrzymała zbroja. Ostatni, szósty pocisk uderzył w krawędź budynku, niszcząc doszczętnie już bezużyteczne banery. Odłamki drewna, włókna flag oraz piasek rozniosły się po okolicy z impetem, tak samo majestatycznie, jak chwilę wcześniej wnętrzności bestii, która teraz już ledwo dyszała...

Okolica była rozjaśniona w złotym i pomarańczowym blasku, bardzo widoczna w ciemną Elońską noc. Powoli nastawał świt, niebo na horyzncie przybierało różowy przyjemny odcień. Towarzysze mogli spocząć... Bestia dyszała. Jej ciało, kompletnie zniszczone. Brak dwóch głów, dwie ogromne dziury w ciele, przez które wylewała się hurtowo krew oraz przypalone wnętrzności. Hydra zmęczonym oraz zamglonym wzrokiem wymiotowała jeszcze ostatni krwi, które zalegały w jej ciele, po czym zmarła, a łeb uderzył twardo w ziemię. Ostatnią rzeczą jaką bestia wykonała, był wydech, który wyharczała. Niebo rozjaśniało się coraz bardziej, Awijczycy mogli poczuć ulgę, adrenalina i stres opadały, natomiast ból w uszkodzonych ciałach dawał o sobie znać. Budynek tuż obok, kruszył się, ale jeszcze stał. Przypominał bardziej ogromne ognisko niż domostwo. Bawół z dostawą, cel misji, był w pełni bezpieczny, ale bardzo wystraszony przez ogromne wybuchy oraz hałas. Róg domu, w którym wcześniej leżeli Artayas i Khutef był bardzo mocno wypalony, a piasek na podłożu zmienił się w szkło. Całe pole potyczki wyglądało makabrycznie i okropnie, natomiast teren pokryty był karmazynowym dywanem z krwi. Był to już koniec, Awijczycy mają chwilę na oddech...

Natomiast co dalej? Co dzielni Awijczycy mają zamiar zrobić po ciężkiej bitwie?
aiwe_database

Re: Karawana - Starcie na pustyni

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Czując, jak łuski przebijają się przez jej futro i wbijają w skórę, Respecta wydała z siebie wściekły krzyk. Dźwięk ten zaraz przerodził się w ryk bólu, a popielka osunęła się na kolana. Upuściła karabin i spojrzała na swoje łapy, a widok zaczynał się rozmazywać. Emocje zaczynały schodzić, zniknęła adrenalina, ale pojawiły się łzy w oczach. Miała jeszcze całkiem świeże wspomnienia z wyciągania śrucin ze swojego ciała. Mrugnęła kilka razy, by odzyskać ostrość widzenia i zaczęła przeglądać swoje uszkodzenia. Najpierw wzrokowo ręce, później zaczęła się dotykać po głowie, szyi, rogach i uszach. Starała się określić powagę ran, ocenić, czy będzie mogła się ruszać i czy nie została w żaden sposób oszpecona. Gdy skończyła się zajmować sobą, spojrzała na karawanę, którą zasłoniła własnym ciałem. Przynajmniej ten jeden widok był pozytywny. Podniosła swoją broń z ziemi i wstała, by sprawdzić, co z resztą Awijczyków. Chciała sprawdzić, co z nimi, pomóc im, a następnie dokończyć misję doprowadzając wóz do celu. Dopiero później planowała zająć się sobą.
ODPOWIEDZ

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Bing [Bot] i 2 gości