Jedyne wyjście

Opasłe w tomy półki i walające się wszędzie pergaminy. Tutaj trafiają zakończone przygody.
aiwe_database

Jedyne wyjście

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Obrazek

Kap, kap, kap, kap (...)

Czujesz krople spływające po twarzy. Wolno podnosisz prawą rękę i przecierasz twarz. Dotyk budzi tępy, pulsujący ból głowy. Otwierasz oczy krzywiąc się lekko.
Panuje kompletna ciemność. Mrugasz kilka razy oczami, zaciskając mocno powieki lecz nic to nie daje. Nie widzisz zupełnie nic. Oprócz kropel, rytmicznie uderzających o zimną podłogę gdzieś w oddali słychać ciche, przytłumione buczenie.
Instynktownie wyczuwasz, że znajdujesz się w małym, zawilgoconym pomieszczeniu. I że jesteś zupełnie sam. Siedzisz tak chwilę, zupełnie zdezorientowany.
Co to za miejsce? Jak się tu znalazłeś? Gdzie byłeś i co robiłeś wcześniej?
Co ostatniego zapamiętałeś?

W tym momencie uświadamiasz sobie, że pod lewą ręką wyczuwasz jakiś przedmiot. Jedna zapałka.
Ostatnio zmieniony 17 paź 2021, 6:24 przez aiwe_database, łącznie zmieniany 1 raz.
aiwe_database

Re: Jedyne wyjście

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Fae pomacała bolącą głowę i otworzyła oczy. Nieprzenikniona ciemność otoczyła ją, a pulsujące uczucie niczym rytmiczne uderzanie młotkiem o kowadło utrudniało skupienie. Usiadła na wilgotnej posadzce i wzięła głęboki wdech. Wspomnienia przychodziły z oporem. Czyżby znów napadli ją bandyci? Chwyciła się za szyję. lecz jej najcenniejsza własność wisiała na srebrnym łańcuszku. Kryształ zatopiony w srebrze, z wygrawerowanym "Krystalograf". Czyli to nie byli bandyci. Zaczęła lekko panikować. Od czasu uwięzienia przez Inquest źle znosiła ciasne i ciemne miejsca. Wstała, a jej bioluminesencja lekko zajaśniała*.
*
Przez bioluminesencje mam tu na myśli lekki poblask jaki wydają ciała sylvari w dzień - niewidoczny w świetle, w ciemnościach trochę lepiej - nie chodzi mi o wieczorno-nocną "latarnie"
Dostrzegła dzięki temu krańce swoich dłoni. Zaczęła macać otoczenie, napotykając ściany po kilku kroczkach. Opadła na kolana przerażona, po czym zorientowała się, że nie ma swojej sakwy z leczniczymi nasionami, ani żadnego oręża. Wtem wróciło niejasne wspomnienie gospody, w której wynajęła pokój. Dlaczego go opuściła? Przez myśl przebiegła jej pomarszczona twarz starszego Norna, lecz nie miało to związku z ponoć przednim ale serwowanym w karczmie. O co w tym wszystkim chodzi? Wsłuchała się w ciszę.
- Halo? J-jest tu kto? - zapytała w ciemność, a czuła, jakby odzwyczaiła się od mówienia. Pod dłonią poczuła zapałkę, którą nieopatrznie przełamała na pół, badając otoczenie chwilę wcześniej.
aiwe_database

Re: Jedyne wyjście

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

*Hailborn czując spadające na jego twarz raz za razem krople wody powoli odzyskiwał jasność myślenia. Czuł pod sobą lodowatą podłogę, od której oddzielały go bardziej szmaty aniżeli ubrania. Powoli podniósł się i rozejrzał po otoczeniu. Ciemność okazała się głębsza aniżeli się spodziewał, nie mógł bowiem nic dostrzec. Pod ręką wyczuł jednak zawsze towarzyszące mu krzesiwo*
-Lepsze to niż nic-*pomyślał próbując poskładać wszystkie wydarzenia w jedną całość.
Ostatniej nocy dowodził oddziałowi Vigil patrolując niebezpieczne okolice południowych krańców Wodospadów Timberline. Przypomniał sobie moment ataku, chaos pośród rekrutów których wybrał na towarzyszy a potem była już tylko ciemność. Przeczesując reką bujne włosy wyczuł potężny strup na głowie.*
-Pięknie... wielki Inkwizytor pokonany przez zwykłych banitów.... Raz nad wozem... a raz pod*skwitował nieco nędznie*
*słysząc głos Fae w oddali zawołał* Fae, też tu jesteś?! *odkrzyknął czekając na odpowiedź*
aiwe_database

Re: Jedyne wyjście

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Devon słodko spał. Zeszłej nocy omawiał w karczmie swoje kolejne zlecenia na zabójstwo. Niestety robił to przy alkoholu co się bardzo źle dla niego skończyło. Powoli zaczął się wybudzać z przymusowego snu. Odruchowo z ust wypluł jakiś patyczek. Usłyszał jakieś głosy w pomieszczeniu, w ciemności zauważył drobne światło, w ustach miał sucho jak na pustyni, a potem tylko złapał się za głowę i krzyknął. - AAAAUAAAAAAAAA - Devona dopadł kac morderca.
aiwe_database

Re: Jedyne wyjście

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Erza czuła przeszywający chłód, który coraz bardziej przenikał jej ubranie i ciało. Ubranie? Gdzie jest moja zbroja i broń? Powoli wracała do niej świadomość. Jej ociężałe powieki zaczęły się leniwie otwierać. Czuła się jakaś otępiała, jakby ktoś ją ogłuszył, albo dosypał czegoś do jedzenia. -Jedzenie! Musiało być czymś nafaszerowane...- powiedziała cicho. Jej głos był zachrypnięty i słaby, a ciało odmawiało posłuszeństwa. Gdy oczy przywykły do ciemności, rozejrzała się po pomieszczeniu. To była ohydna i brudna cela, całkiem pusta. Nie mogąc znieść wilgoci i zimna podłogi, kobieta walcząc z osłabionym ciałem, podniosła się na tyle aby usiąść. Ostatnie co pamiętała to karczma w Queensdale, jadła tam obiad podczas poszukiwań. Dostała anonimową wiadomość, że to właśnie tam widziano jej ojca. -Cholera, chyba nigdy go nie odnajdę... Ale dlaczego ktoś zatruł moje jedzenie i mnie tu zamknął? Czyżby to rewanż za jakieś z moich aresztowań?- Tak siedząc, nie zauważyła że coś uwiera ją w rękę. Wymacała przedmiot i podniosła bliżej oczu, aby sprawdzić co to jest. Była to pamiątka po matce - srebrna spinka do włosów, o ząbkach jak grzebień, zdobiona srebrzystymi kamykami ułożonymi na kształt kwiatu lotosu.
aiwe_database

Re: Jedyne wyjście

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Kap, kap, kap, kap... Rozczos leżała na brzuchu, bokiem twarzy ku posadzce. Leżała tak pewien czas słysząc ciche, rytmiczne kapanie wody zagłuszane przez pulsujący ból głowy. - Co to za miejsce? - Pytała siebie w myślach. Usiłowała przywołać wspomnienia, jakiś szczegół który pomógłby jej zrozumieć co się stało. Ból głowy jednak skutecznie do tego nie dopuszczał. Sylvari usiłowała wstać. Ręce i nogi miała jak z waty, toteż zdobyła się tylko na oparcie o pobliską ścianę. Ból głowy nadal był nie do zniesienia, ale spróbowała trzeźwo ocenić sytuację. Miała na sobie tylko codzienny ubiór - koszulę, parę portek i wysokie skórzane buty. Broń również gdzieś przepadła. Włosy i skóra Sylvari rzucały słabe, niebieskawe światło na niewielkie pomieszczenie. Była tu całkiem sama, a na dodatek nie wiedziała co się dzieje z Rikkim. Rozczos spojrzała na swoją dłoń która drżała mimowolnie. - Czyli jestem tu dłużej niż 5 godzin. - Wyszeptała do siebie po czym sięgnęła do kieszeni po wewnętrznej stronie koszuli. Poczuła na palcach znajomy, chłodny dotyk stalowej piersiówki. - Przynajmniej ten ktoś zostawił mi miksturę... - Westchnęła z widoczną ulgą. Pociągnęła łyk z piersiówki i schowała ją do kieszeni. Rozejrzała się wokoło. Blisko dłoni wypatrzyła niewielki przedmiot. Wzięła przedmiot w palce i przybliżyła go do twarzy. Rzecz okazała się zwykłą zapałką. - No coż... Dobre i tyle. - Stwierdziła chowając ją do kieszeni. Nagle usłyszała jakieś krzyki. Rozpoznała oba głosy. - Rozczos też tu jest! - Odkrzyknęła. Drganie ręki ustawało.
aiwe_database

Re: Jedyne wyjście

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Nexesi nieprzytomna siedziała oparta o ścianę. Powoli zaczęła otwierać oczy usłyszawszy jakieś piski, niestety nie zadowoliło jej to co zauważyła. Mimo niemałego bólu głowy szybko zerwała się na równe nogi i wydała z siebie głośny pisk. - Aaaaa...Szczur! Obrzydliwy, brudny, przenoszący zarazki szczur! - Widok zwierzęcia nie był tym, którego spodziewała się asurka, jednak dopiero po chwili zaczęło do niej dochodzić, że nieprzyjemnych niespodzianek jest znacznie więcej. Znajdowała się w brudnych, zakurzonych lochach. Na sobie nie miała swoich zwykłych dokładnie wypranych i wyprasowanych szat zakonu, a jakieś przyduże skrawki szmat robiących za spodnie i koszulę. W dodatku nigdzie nie mogła dostrzec swojego tak ważnego plecaka. Szybko, dokładnie i z niemałym obrzydzeniem obmacała wszystko dookoła i jedynymi przedmiotami poza niezliczoną ilością kurzu i pyłu okazała się mała zapałka i niewielka matryca energetyczna. - Tak! Jestem uratowana! Zaraz zrobię małe spięcie w obwodach zamku i będę wolna! Zaraz... gdzie znajduje się przewód zasilający rdzeń elektromagnetyczny? Na wieczną Alchemię! Jak ja się znalazłam w tej zapyziałej dziurze?!
aiwe_database

Re: Jedyne wyjście

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Vor sobie smacznie chrapał. Obudziło go głośne burczenie w brzuchu -Hmm... Ciekawe czy ktoś coś gotuje w kuchni?- wstał i podszedł do drzwi, próbując je otworzyć -Co jest?!- szarpnął mocniej -Na duchy ktoś mnie zamknął w...- w tej chwili rozejrzał się po pomieszczeniu -Gdzie ja jestem?! I czemu tu jestem!? Ostatnie co pamiętam... ostatnie co pamiętam... hmmm... Pamiętam, że... Nic nie pamiętam! I gdzie są moje ciuchy! -rozejrzał się dookoła szukając przydatnych przedmiotów -Nic tu nie ma...- Chwycił się za swoje prawe ramie na którym ma zrobioną opaskę z cięciwy -No, przynajmniej zostawili mi to...
aiwe_database

Re: Jedyne wyjście

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Rikstie obudziła woda, która od dłuższego czasu skapywała jej na czoło. Jedyne co czuła to potworne nudności i ból głowy. Kiedy otworzyła oczy nie zauważyła żadnej zmiany, w pomieszczeniu gdzie się znajdowała nie było żadnego źródła światła.
*Co to za miejsce?*-pomyślała-*Ciekawe czy jest tu coś użytecznego* Ostrożnie, żeby o nic nie zawadzić zaczęła przesuwać ręką po podłodze. AHA!-wydała krótki okrzyk radości gdy znalazła swoją zapalniczkę. Niestety dobry nastrój prysł gdy po przyłożeniu do ucha potrząsnęła urządzeniem-*Mniej niż połowa, to daje około... Pół godziny? Nie wiem za bardzo boli mnie głowa, żeby to ocenić* Jednakże asurka uruchomiła zapalniczkę i pomieszczeniu w którym się znalazła zapłonął mały płomyczek. Ale nora...-szybkie spojrzenie w stronę drzwi utwierdziło ją w przekonaniu, że bez pomocy z zewnątrz spędzi tu trochę czasu.
*Nie traćmy zimnej krwi, podsumujmy wszystko: jestem w jakiejś celi, nie mam nic oprócz zapalniczki. Mam na sobie zwykłe ubranie. No cóż mogło być gorzej*-potem Rikstie zaczęła analizować co robiła zanim się tu znalazła. Ostatnie wspomnienia pochodziły z czasu gdy była z kolegami na małym turnieju strzeleckim. Nie pamiętała kto wygrał, ale przypomniała sobie, że wszyscy wznieśli toast, a potem ocknęła się tutaj. No to ktoś mnie nieźle urządził-powiedziała pod nosem. Nagle usłyszała jakieś głosy w oddali, głosy które wydawały jej się znajome-Jest tam Kto?-krzyknęła
aiwe_database

Re: Jedyne wyjście

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Na początku nie był w stanie zidentyfikować rytmicznego dźwięku, który jak szpila wbijał mu się w umysł nie pozwalając na pozostanie nieprzytomnym. Nachalne dźwięki zmusiły go do otwarcia oczu, tylko po to by widzieć samą ciemność. Otworzył i zamknął oczy jeszcze klika razy nie wierząc zmysłom, lecz po chwili poddał się myśli że jest w absolutnych ciemnościach. Udało mu się nawet zidentyfikować nachalny hałas. Najpierw mylił go z odgłosem kutego żelaza, szczękiem stali podczas walki lub nawet dźwiękiem tłuczonych flakonów w laboratorium jego starego krewe. Nie, to tylko woda. Wszędobylska, mokra, w tym wypadku nawet denerwująca. Denerwowało także to, że mimo że dało się ją usłyszeć, nie dało się jej wypić. Zaschnięte na wiór usta Asury były dowodem na to że długo już tu leżał. Tylko, skąd się tu wziął?
Pamięta drogę powrotna z Rata Sum. Opuszczał właśnie opuszczone już laboratorium kiedy został otoczony. Cztery asury zaatakowały go kiedy miał zajęte ręce, nie zdążył nawet się schylić. Jedynie tępy ból głowy i guz świadczyły o tym że po ogłuszeniu nie był dalej bity, co było dziwne. Dziwniejsze było miejsce w którym się znajdował.
To że niczego nie widział nie pomagało mu w identyfikacji swojego położenia. Oczy z czasem przywykły do ciemności lecz nie były w stanie dostrzec niczego. Ciemność była tak gęsta że zdawała się być namacalna. A wpatrywanie się w nią budziło lęk i uczucie że ona patrzy się na ciebie. Asura spróbował wstać, wtedy usłyszał że coś spadło na ziemię, coś co leżało na jego piersi. To szklany flakon, był zapieczętowany, jednorazowego użytku. W środku dzwoniły małe elementy. Po tym jak Asura nimi potrząsł, rozbłysnęły delikatnym światłem. Blask jednak był na tyle delikatny że był porównywany do zapałki. Protoboy nie dostrzegł w pobliżu swojej broni, ani zbroi. Był tam sam, w ciszy, bez pomysłu na to o co do cholery może chodzić.
aiwe_database

Re: Jedyne wyjście

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Lilac spała. Senna rzeczywistość spowijała ją niczym pajęcza sieć bezbronną ofiarę. Sen był spokojny. Gdzieś w oddali, na złotych łąkach Ascalonu pasło się stado bydła, a nieco bliżej nauczyciel pokazywał młodemu fahrarowi, jak się poluje. Jednak w tym sielankowym obrazku było coś nie tak... Coś niepokojącego, jednak nieuchwytnego. Jakaś powtarzalność, która nie powinna mieć miejsca...
Kap. Kap. Kap.
Bydło jakby krążyło w kółko po łące, co chwilę pochylając głowy i unosząc je w powtarzającym się tańcu jedzenia i przeżuwania. Nauczyciel wciąż wygłaszał tę samą sentencję, tłumaczył, jak podkraść się do ofiary...
Kap. Kap. Kap.
Coś przebijało się przez senny świat. Coś, co nadawało mu rytm...
Kap. Kap. Kap.
Dźwięk stawał się coraz bardziej irytujący. Lilac powoli podniosła głowę, po czym zaczęła przecierać oczy. Jednak nie zobaczyła absolutnie nic. Z początku świadomość, że wszystko wokół jest czarne, absolutnie ją przeraziła. "Czyżbym oślepła?" - Przemknęło jej przez głowę. Ale nie, bo niby dlaczego? Dopiero po chwili zdała sobie sprawę, że rzekoma ślepota to w rzeczywistości najzwyklejszy brak światła. Pogodziwszy się z tym, podniosła się ostrożnie. Wtedy spod niej zaczął sączyć się delikatny, żółtawo-różowawy blask. Odskoczyła gwałtownie, zaskoczona, i dopiero po chwili zdała sobie sprawę, że to jej kwiat - pamiątka po ukochanym mistrzu. Natychmiast podniosła go delikatnie z ziemi, po czym zaczęła go delikatnie oglądać, szukając ewentualnych zniszczeń. Wyglądało jednak na to, że jej najcenniejsza rzecz nie uległa zniszczeniu. Kwiat wydzielał tak słabe światło, że widziała jedynie swoje dłonie, trzymające go. Przełożywszy go do jednej ręki, zaczęła drugą padać najbliższe otoczenie, napotykając jedynie wilgoć... i zapałkę.
Chwyciła ją, jednak nie za bardzo wiedząc co dalej, usiadła i zaczęła rozmyślać, skupiając wzrok na kwiecie - jej jedynym pocieszycielu w tej samotni. Próbowała sobie przypomnieć, co wydarzyło się wcześniej, zanim tu trafiła. Jednak ostatnią rzeczą, którą pamiętała, był zakapturzony popielec mówiący, że jej mistrz umiera. Bez wahania poszła za nim... I być może to jakoś tłumaczyło, jak się tu znalazła, ale nie pamiętała nic więcej...
aiwe_database

Re: Jedyne wyjście

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Wagon powoli wybudzając się z niechcianego snu orientuje się, iż idealnie w jego nos kapią malutkie kropelki lodowatej wody. Praktycznie w tym samym momencie orientuje się iż jest odziany tylko i wyłącznie w stare spodnie i lekko podartą szorstką koszule.
W jego głowie zapanowała ciemność, a po dokładnych oględzinach wzrokowych dochodzi do niego fakt iż w jego otoczeniu nie ma nawet najmniejszego punktu światła.
Po chwili gdy już wzrok przyzwyczaił się w małym stopniu do niechcianej ciemności i jego oczom ukazały się tylko nie do końca wyraźne kontury co często ratowało mu życie na różnych akcjach, dostrzega on pod swoimi nogami małe puste pudełeczko obok którego leżało kilka już wypalonych cudem nie przemoczonych zapałek. Wagon nie był zielony i wiedział jak poradzić sobie nawet w najcięższych warunkach i stanowczym ruchem delikatnie szukał zapałką miejsca z którego kapie woda.
Wykorzystując słuch udało mu się dostrzec na środku pomieszczenia w którym się znajdował małe kropelki kapiące na równie lodowate jak sama woda głazy.
Pewnym ruchem podłożył zapałkę pod spadające krople i po chwili obserwacji siły z jaką krople uderzają w zapałkę wiedział już jak głęboko się znajduje, a dzięki powolnym obniżaniu zapałki udało mu się również wychwycić bardzo małą różnice w uderzających zapałkę kroplach.
Mianowicie krople delikatnie zmieniały swój kierunek w stronę lewej ściany, a więc wiedział też gdzie jest północ i z której strony świeci słońce.

Po niedługim czasie namysłów jego uszom zaczęły towarzyszyć nieznane mu dźwięki które z nieznanych mu przyczyn zmieniały swój ton.

Spędził w pomieszczeniu tyle czasu, że bez problemu był w stanie przypomnieć sobie jego ostatnie chwile na górze i wiedział, że po wyjściu tylnym wyjściem z siedziby bractwa udał się na nie dużą łąkę na której środku stało wielkie drzewo.

Nieznany mu dźwięk nasilał w jego głowie pulsujący ból którego za nic w świecie nie mógł się pozbyć...
Gdy już wiedział w jakim położeniu się znajduje i był w stanie stwierdzić, że powoli trzeba zacząć działać, zadał on sobie pytanie... Gdzie ja kurde jestem ? kto mnie tu wsadził i kto wydaje te okropne dźwięki...

Ciemność i On... Ten który z ciemności czerpie rozkosz...
aiwe_database

Re: Jedyne wyjście

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

-CHRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRR!- po korytarzach odbijał się dźwięk podobny do ryku bestii... -CHRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRR, CHRAP!- Gnarl lekko otworzył oczy, było ciemno... tak jak w jaskini w której zasnął, gdy znów zgubił się podczas podróży. W łapach ściskał Szczękusia, talizman na szczęście wykonany z czaszki młodego skritta, lekko go ugryzł a potem polizał. -Zimno w tej jaskini...- mruknął do siebie, przewalił się na drugi bok, podrapał nad ogonem i znów zaczął chrapać. -CHRRRRRRRRRRRR! Mlask, mlask. CHRRRRRRRRRRRRR!-
aiwe_database

Re: Jedyne wyjście

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Krople lodowatej wody raz po raz kapały na twarz leżącej na kamiennej podłodze dziewczyny. Jej białe włosy przybrały miejscami barwę szkarłatu. Leżała skulona, ubrane w stare znoszone spodnie i poszarpaną tunikę, która pamiętała lepsze dni... albo i nawet stulecia.

Kolejna kropla spłynęła jej po policzku. Jej powieka drgnęła nieznacznie. Potem kolejny raz. Lava obudziła się i rozmasowała potężnego guza na głowie. Otarła z krwi zmęczony oczy i postarała się je otworzyć. Przez chwilę obraz przesłaniała krwawa plama. Po chwili jednak pomieszczenie nabrało wyraźniejszych kształtów.

- Gdzie ja jestem? -

Dotknęła brudnych szat, w które ktoś zdążył ją przebrać. Były stare i znoszone, a sam materiał w wielu miejscach był dziurawy. Ślady starej krwi sugerowały, że ich poprzedni właściciel pożegnał się przedwcześnie ze światem. Z trudem podniosła się z podłogi i niemal po omacku zaczęła przeszukiwać pomieszczenie. Wkrótce jej dłonie natrafiły na kawałek liny. Zmierzyła go w dłoniach - miał niecałe 3 metry.

- Dobre i to. -

Owinęła sobie linę wokół pasa i ruszyła w stronę krat.
aiwe_database

Re: Jedyne wyjście

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Woda nadal miarowo kapała na posadzkę. Z oddali słychać było szumiące, niezidentyfikowane brzmienia. Ale czy na pewno było je słychać? Czy to tylko umysł nie umiejący przyzwyczaić się do klaustrofobicznej, głuchej ciszy tworzył w twojej głowie jakikolwiek dźwięk? A może była to pulsująca w głowie krew lub bicie twojego własnego serca? [/font]

Fae Wan
Dźwięk łamanej zapałki zabrzmiał niemalże głośno. Miałaś wrażenie, iż dudniąc odbił się od kamiennych ścian. Lekki blask sączący się od ciebie oświetlał delikatnie twoje dłonie, ale nic poza tym. Jego zasięg był minimalny.
Badając ostrożnie otoczenie wokół siebie czułaś naokoło tylko kamienne, wilgotne ściany. Przez krótką chwilę pod palcami poczułaś też szorstki metal, kłódkę. Gdybyś nie spanikowała, wyczułabyś, że jest to fragment metalowej, dużej kraty, naprzeciwko ściany, pod którą się obudziłaś. Brama? Ty jednak usiadłaś zrozpaczona. Zostałaś uprowadzona z pokoju? Czy sama wyszłaś? A może tak naprawdę nigdy nie byłaś w tej karczmie?
Zawołałaś w ciemną próżnię, lecz odpowiedziało ci tylko twoje własne echo. Nagle usłyszałaś cichy pisk, rozpoznałaś, że to szczur przebiegający nieopodal. Ale oprócz tego z każdym jego ruchem, rozlegało się coś dzwoniącego. Zwierzątko powoli podeszło do krat.
Teraz przede wszystkim musisz opanować przerażenie.
Justiciar Hailborn
Kamienna podłoga była zimna i wilgotna. Mimo to nie przedsięwziąłeś żadnych działań, próbując w skupieniu ocenić sytuację, w której się znalazłeś. Na tyle, na ile pamiętałeś i byłeś w stanie, pulsujący ból głowy dawał się we znaki. Przynajmniej jednak znalazłeś jego źródło. W głowie przemykały ci obrazy ostatnich wspomnień. Czy zostałeś pokonany przez bandytów? Wzięty do niewoli? A może zdradzony? Nie znałeś wszakże dobrze rekrutów, których wziąłeś, chcąc dać im szansę na wykazanie się w boju. Gdy o tym myślałeś w twojej głowie rozległ się głos. Wołanie? Odkrzyknąłeś, ale odpowiedziała ci tylko cisza. Czyżbyś słyszał głosy w głowie*? Ta rana może być gorsza niż wygląda.
Twoją uwagę zwróciły drewniane drzwi, wyglądające na niemalże całkowicie spróchniałe.
Devon Blooddrunk
Pobudka nie była miła. Zimna woda, która przy kacu bywa zbawieniem, tym razem spowodowała u ciebie dziwny niepokój, przez który z trudem zmusiłeś się do otwarcia oczu. Twarde posłanie. Dlaczego w tej przeklętej karczmie są tak twarde posłania? I czemu jest tak zimno? Mimo ogólnego rozbicia dotarło do ciebie jednak przeczucie, iż nie jesteś w karczmie. W takim razie gdzie jesteś? Próbowałeś przypomnieć sobie skrawki ostatnich wspomnień. Omawiałeś kolejne zlecenie. Tak naprawdę niewiele z niego teraz pamiętasz, szybko bowiem zaczęła towarzyszyć ci butelka twojego ulubionego alkoholu. Próbowałeś przypomnieć sobie jednak szczegóły zlecenia. Nic ciekawego, rutynowe zadanie. A może jednak nie? Wszak jesteś teraz tutaj. Czy to przez alkohol? Nieuwagę? A może tak naprawdę spotkałeś się z kimś, kto miał zlecenie... ale na ciebie? Pragnienie... i ten miarowy dźwięk nie dawały ci jednak spokojnie myśleć. Należało coś z tym zrobić.
Erza Scarllet
Obudziłaś się, trzęsąc z zimna. Ciało przyzwyczajone do ciężkiej zbroi, chroniącej przed niemalże wszystkim niezbyt dobrze znosiło chłód panujący w celi. Wstałaś i poczułaś nieprzyjemne wirowanie w głowie. Oparłaś się ręką o wilgotną ścianę i rozejrzałaś. Niewiele widziałaś, wokół panowała bowiem ciemność. Po dłuższej chwili oczy przyzwyczaiły się lekko do ciemności, tylko na tyle, na ile mogły. Ściany. Zakratowane drzwi zamykane na wielką kłódkę. Sytuacja nie wyglądała dobrze...
Zamyśliłaś się. Poszukiwania ojca zajmowały większą część twojego czasu. W zasadzie, nie licząc pracy dla Serafinów, ostatnio robiłaś niemalże wyłącznie to. Poruszyłaś wiele kontaktów, pociągałaś za wiele sznurków. Praca dla straży daje bowiem możliwości. Twoje wysiłki były jednak na razie bezskuteczne. A może nie?
Twoja obecna sytuacja może wskazywać na kilka możliwości. Bycie Serafinem ma swoje plusy, ma też jednak minusy. Nie jest trudno narobić sobie wrogów. Czy to jeden z nich umieścił cię tutaj? Kto? Czemu i co ma na celu? A może to w swoich poszukiwaniach ojca posunęłaś się zbyt daleko, na tyle daleko, że komuś zaczęło to przeszkadzać. A może... ojciec wcale nie chce zostać znaleziony? Wyziębione, słabe ciało przywróciło jednak twe myśli do rzeczywistości.
Rozczos
Ból stawał się nie do zniesienia, niemalże wymusił na tobie wstanie z podłogi. Blask sączący się od ciebie dawał lekką poświatę, tylko na tyle, by zorientować się, że jesteś w małej, ciemnej, kamiennej celi. Widziałaś tylko ściany tuż obok ciebie, nic więcej.
W głowie czułaś totalną pustkę. Chciałaś przywołać jakieś wspomnienie, skrawek, który ułatwiłby ci zrozumienie twojej sytuacji, jednak bezskutecznie. Czy taka wiedza by pomogła? Być może w tym momencie nie, ale kto wie, co czeka cię dalej. Dalej. To słowo dudniło chwilę w twojej głowie, zagłuszone jednak przez ciche głosy. Odkrzyknęłaś, lecz odpowiedziała ci cisza. Zaczęłaś zastanawiać się, czy rzeczywiście coś słyszałaś, czy tylko ci się wydawało. A może to powracające wspomnienia? Popiłaś łyk ze znalezionej mikstury, by opanować drżące ręce. Piersiówka była lekka, domyśliłaś się zatem, iż mikstury* nie zostało wiele. Należało jej zatem używać rozważnie.
Dalej. Należało zadbać o to, by móc się dowiedzieć, co jest dalej od miejsca, w którym teraz jesteś. Wspomnienia... może same nadejdą.
Gdy podeszłaś bliżej kraty naprzeciwko zobaczyłaś jednak, że brakuje jej kawałka tuż przy suficie. Uniosłaś dłoń jak najbliżej i dostrzegłaś hak po drugiej stronie.
Nexesi
Pisk szczura zafundował ci szybką, acz bardzo nieprzyjemną pobudkę. Przebudziłaś się z krzykiem i poderwałaś na równe nogi. Nagły dźwięk spłoszył gryzonia, który zniknął w ciemnościach. Twoich kolejnym odruchem było szybkie, pobieżne zbadanie celi, w której się znalazłaś. Nierozważne, to należy przyznać. Nie zwracając większej uwagi na ból dotykałaś wszystkiego, co znalazło się w zasięgu twoich rąk. Wyczułaś kamienne ściany, zimną posadzkę, zakratowane drzwi. Dreptałaś po pomieszczeniu szybkim krokiem, w zupełnych ciemnościach. Nie zastanawiałaś się wiele nad okolicznościami, które mogły sprowadzić cię w to miejsce.
Dotknięcie ściany w jednym miejscu uruchomiło cichy mechanizm, który cicho szczęknął. Płytka odsunęła się skrzypiąc cicho i twoim oczom ukazał się przewód, dzięki któremu zamierzałaś wyjść*.
Vor Juviton
Gdy otworzyłeś oczy przez chwilę zastanawiałeś się, czy obudził cię tylko głód i ssący żołądek, czy może echo burczenia w twoim brzuchu, które dziwnie odbijało się po korytarzu. Tak czy owak podniosłeś się, chcąc szybko zaspokoić pragnienie zjedzenia sycącego posiłku i wpół śnie zderzyłeś się z zakratowanymi drzwiami. To skutecznie cię rozbudziło. Zdezorientowany rozejrzałeś się wokół, jednak otaczała cię nieprzenikniona ciemność. Zamiast oczekiwanego zapachu gotującego się obiadu, czułeś tylko zapach stęchlizny, brudu i wilgoci. I prochu strzelniczego całkiem blisko ciebie.
Dlaczego nic nie pamiętasz? Znając swoje zamiłowanie do jedzenia, pomyślałeś mimochodem, że to pewnie coś z tym związanego... zjadłeś coś trującego i teraz masz zwidy. Albo ciężkostrawnego i masz koszmary. A może zostałeś otruty?
Krótkie zderzenie z kratami dało ci odczuć, że dolny ich kawałek lekko się chwieje. Nie na tyle jednak, by go oderwać.
Tak czy owak głód powoli stawał się nie do zniesienia.
Rikstie
[Wznosiłaś toast za wygraną. Przechyliłaś lekko kieliszek i trochę zawartości wyleciało na twoją głowę. Rozchlapało się z plaśnięciem o czoło, a wszyscy, włącznie z tobą wybuchnęli śmiechem. Pomyślałaś, że to zabawne, zwłaszcza, że zawartość wciąż ciurkiem leciała na twoją głowę. Sporo się mieści w tym kieliszku... Przebudziłaś się, przetarłaś czoło i otworzyłaś oczy. Ciemność i ból głowy szybko rozwiały miłe wspomnienia ze snu. Odetchnęłaś lekko, gdy wyczułaś swoją zapalniczkę. Mały promyczek pomógł ci się zorientować w obecnej sytuacji, tak bardzo różnej od ostatnich wspomnień. Kamienna cela. Chłód i kapiąca w kilku miejscach woda. Jak się tu znalazłaś? Wspomnień nie było wiele, zawody, wygrana, świętowanie. Jak się to ma do twojej obecnej sytuacji? Czy ten jeden toast przerodził się w kilka i dlatego nie pamiętasz co się stało? Przed oczami przeleciały ci niezadowolone twarze osób, których pokonałaś, zdobywając wyższy wynik. Czy swoimi osiągnięciami ugodziłaś w czyjąś dumę?
Rozmyślając, skierowałaś swoje oczy ku drzwiom i ze zdumieniem spostrzegłaś, że to, co na początku wzięłaś za kłódkę, było tylko małym, wetkniętym patyczkiem.
Protoboy
Rozglądając się, mrużąc oczy i próbując dostrzec cokolwiek w tej totalnej ciemności, poczułeś niejako pewnego rodzaju ulgę. Potrafiłeś chociaż jako tako wyjaśnić sobie obecną sytuację, skąd się tu wziąłeś. Przynajmniej tak ci się wydawało. Gdy jednak zacząłeś się bardziej nad tym zastanawiać w twojej głowie tylko przybywało coraz więcej pytań. Kim byli napastnicy? Czego chcieli? Chodziło im o twoje badania? Czy o ciebie?
Na krótką chwilę przerwałeś rozmyślania, wyczuwszy flakonik. Gdy nim potrząsnąłeś, delikatny blask oświetlił lekko pomieszczenie. Widok tuż przed tobą sprawił, iż z twojego gardła wydobył się prawie okrzyk radości. Drzwi były lekko uchylone*.
*
przy próbie otwarcia zorientujesz się jednak, że blokuje je z drugiej strony coś ciężkiego
Lilac Fulgur
Sen był taki dobry. Czułaś się odprężona, bezpieczna i niemalże szczęśliwa. Niemalże, ponieważ podświadomie czułaś dziwny, narastający niepokój. Ta dziwna powtarzalność, przebijający się przez sen dźwięk... Mistrz ze snu spojrzał na ciebie wzrokiem pełnym strachu i otworzył usta*, chcąc cię przed czymś ostrzec... Otworzyłaś oczy i zorientowałaś się, że wokół ciebie panuje nieprzenikniona ciemność. Ale tylko do momentu, gdy wstałaś, wtedy bowiem nagły, lecz delikatny poblask nakreślił otoczeniu jakąkolwiek formę, oświetlając kawałek kamiennej podłogi. Podniosłaś szybko swój kwiat i patrząc na jego delikatne, uspokajające światło, przypominałaś sobie swoje ostatnie wspomnienia.
Informacja o śmierci twojego mistrza była dla ciebie niczym uderzenie w twarz. Nie mogłaś sobie jednak teraz przypomnieć co tak naprawdę było dalej. Oblicze owego popielca wydawała się teraz rozmazane, niechętnie stwierdziłaś nie potrafiłabyś go rozpoznać. Pamiętasz tylko, że poszłaś za nim. Ale dokąd? Czy rzeczywiście prowadził cię do mistrza? Czy to była pułapka?
Nie miałaś jednak czasu na dalsze myśli, usłyszałaś bowiem kroki nieopodal. Ciężkie, miarowe. Tylko kroki, żadnego oddechu, nic więcej, mimo zupełnej ciszy. Kroki zbliżyły się,szczęknął zamek w drzwiach. Musiałaś zdecydować co zrobić.
Spoiler
Ciemność cię nie przerażała, nierzadko twierdziłeś, że była ci przyjazna. W wielu sytuacjach ratowała życie, dając schronienie lub służąc za pułapkę. Nie poczułeś więc strachu budząc się w totalnych ciemnościach. Dziwiła cię jedynie ta cisza, ale z drugiej wydawało ci się, że słyszysz jakiś dźwięk. Po chwili nasłuchiwania nie byłeś jednak pewien co tak naprawdę słyszysz. Czy to coś z oddali, bicie twojego serca, a może po prostu twój oddech?
Skupiłeś się jednak na rozeznaniu się w swojej sytuacji. Znalezione pudełko z kilkoma wypalonymi zapałkami pozwoliło ci określić położenie. Tak, to dawało jakąś otuchę, jednakże nie mogłeś pozbyć się myśli, że ta wiedza nie zda ci się na nic, jeśli nie wydostaniesz się z tej małej klitki. Jak w ogóle się tu znalazłeś? Wyszedłeś z siedziby Bractwa tylko na chwilę, odetchnąć świeżym powietrzem. Udałeś się w swoje ulubione miejsce i... nic więcej nie pamiętasz. Zacząłeś przeszukiwać pamięć, zastanawiając się kto z dawnych wrogów mógł cię zaatakować. A może twoja obecność tu jest przypadkowa? Nie znalazłeś odpowiedzi.
Twoje oczy, przyzwyczajone już trochę do ciemności, dostrzegły, że zakratowane drzwi, które uprzednio uznałeś za zamknięte, są lekko uchylone. Z drugiej strony jednak z łatwością mogłeś dostać się do dziury w sklepieniu celi, wspinając się raptem po kilku głazach i gruzowisku.
Gnarl Krzykodrap
Nie poczułeś się zagrożony, ani zaniepokojony otoczeniem, w którym się obudziłeś. Zasnąłeś w ciemnej, wilgotnej jaskini, obudziłeś się w takim samym miejscu. A tak przynajmniej myślałeś. Początkowo nie przeszkadzało ci nawet coraz bardziej doskwierające zimno, jednak zbierającą się pod tobą wodę ciężko było ignorować. Wody przybywało, zakrywała już całą posadzkę. Przy kolejnym oddechu wciągnąłeś jej nawet trochę do nosa. Prychnąłeś i w tym momencie do twoich nozdrzy doleciał zapach przypominający zapach mięsa.
Ten głód... od ostatniego posiłku minęło już trochę czasu.
Lava
Rana na twojej głowie bolała sama w sobie, a każde jej dotknięcie sprawiało dodatkowy ból. Mimo tego, po krótkiej chwili uświadomiłaś sobie, że krew, która na początku cię zaniepokoiła jest już zaschnięta. Oczy bardzo powoli przyzwyczajały się do panującej ciemności, więc zaczęłaś chodzić w totalnych ciemnościach. Nie musiałaś zrobić jednak nawet jednego kroku, by instynktownie wyczuć, że cela jest mała, a od kolejnego pomieszczenia oddziela cię kawał krat. Pręty nie były jednak szczególnie solidne, nie dałabyś jednak rady bez pomocy nic z nimi zrobić. Kawałek dalej wyczułaś linę. Gdy pochyliłaś się, by ją podnieść, oparłaś się druga ręką o podłogę, trafiłaś jednak na niewielką kałużę, w którą uderzały krople wody - jedyny dźwięk, jaki słyszałaś.
Zastanawiając się jak się tu znalazłaś, a przede wszystkim - co robiłaś wcześniej, jedną ręką bezwiednie oplatałaś sobie linę wokół dłoni, zaś palcami drugiej brodziłaś w kałuży.
ODPOWIEDZ

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 312 gości