Kataklizm

Opasłe w tomy półki i walające się wszędzie pergaminy. Tutaj trafiają zakończone przygody.
aiwe_database

Re: Kataklizm

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Zimno... Śnieg... kamienie...ruina...
Asurka właśnie odsypiała długie noce spędzone w swoim laboratorium. Siedzibę traktowała jak drugi dom, ucieczkę od pracy i wypoczynek. A także miejsce, w którym mogłaby zrobić użytek ze swojej magii... Po miesiącach badań i eksperymentów zmęczona postanowiła uciec na kilka dni do siedziby. Kto wie... może ktoś ją jeszcze pamiętał?
Niestety... jeden z tych dni był bardzo pechowy dla Azy.
Otworzyła oczy i od razu wiedziała, że kilka żeber jest połamanych, a noga najprawdopodobniej zwichnięta. Widziała białe niebo, które ją oślepiało. Jedyną ochroną było przymrużenie oczu i dalsza ogólna diagnoza swojego stanu.
Prawa ręka - w normie. Nogi - obolałe, ale udało się je uratować. Całą reszta - bolała jak diabli...
Aza leżała pod ścianą... no cóż... pod cząstkową ścianą wieży...i nie mogła wstać. Jedna z belek przyszpiliła ją do muru, łamiąc przy tym kilka żeber. Aza w końcu jęknęła i zdrową ręką próbowała odepchnąc tą belkę.
- Halo... - Jęknęła, siłując się z belką. Nie ruszyła się ani trochę. Asurka przestała próbować. Wzięła więcej powietrza i krzyknęła na tyle, ile jej pozwoliły połamane żebra. Brzmiało to bardziej jak głośniejszy jęk, niż silny wrzask.
- POMOCY! - przy okazji Aza gorączkowo zaczęła szukać wzrokiem swojego kosturu
aiwe_database

Re: Kataklizm

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Kiwnął głową w kierunku Trilight. - Harrald Czarnobrody, do usług. I tak, nie traćmy czasu. - Pomógł dziewczynie wejść na dolyaka, po czym sam wskoczył na jednego i gwizdnął przeciągle. Istoty ruszyły powoli w kierunku twierdzy.

...


Po jakimś czasie, "konwój" wpadł na idącego Quinna, który niósł Aendora. Norn załadował Aendora na nosze, Quinna usadził na dolyaku ciągnącym te nosze, po czym odesłał ich w kierunku chaty. Po chwili razem z dziewczyną wznowili podróż do ruin twierdzy, docierając tam, by zobaczyć nieprzytomnego Markusa leżącego przy bramie, oraz śmiejących się i nieznanych mu Charra i Sylvari. Ignorując ich, zwrócił się do Trilight.

- Sprawdź co z mężczyzną przy bramie. Ja pójdę odkopywać rannych z gruzów. - powiedziawszy to, Harrald złapał kilof i ruszył w kierunku gruzowisk, spod których dobiegały jęki.
aiwe_database

Re: Kataklizm

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Sala medyczna zatrzęsła się nagle. Uzdrowicielka prawie się przewróciła, w ostatniej chwili podbierając się swoim kosturem. Zdezorientowana rozejrzała się dookoła, jak na złość nie było nikogo, a ona jedynie przyszła po jedną z książek Ultrici, która teraz wypadła jej z dłoni. Już chciała ją podnieść, kiedy kolejny huk zwalił ją z nóg, a dziewczyna z okrzykiem zaskoczenia upadła na ziemię. Kostur wypadł jej z rąk i potoczył się w kąt izby. Jasnowłosa pośpiesznie zebrała się z ziemi i już chciała ruszyć po swoją broń, kiedy następny wstrząs spowodował zawalenie sie sufitu w tamtym kącie. Miranda z przerażeniem wypadła na korytarz. Słyszała krzyki dookoła i spanikowana rozglądała się nie wiedząc dokąd biec... miała komuś pomóc czy sama ratować swoje życie? Już chciała pobiec do najbliższej krzyczącej osoby, kiedy wpadła na Lynerys, która również uciekała.
-Nie mamy czasu do stracenia! Zaraz to wszystko się zawali! - zawołała brunetka, a Miranda nadal rozglądała się zrozpaczona.
-Ale... ale oni wszyscy... umrą! - krzyknęła uzdrowicielka, lecz czarnowłosa brutalnie pociągnęła ją ze sobą.
-Nie pozwolę abyś do nich dołączyła! - powiedziała tylko zbiegając gorliwie po schodach, nadal mocno trzymając uzdrowicielkę. Kobiety zdążyły wypaść na zewnątrz, kiedy ostatnia, najsilniejsza eksplozja zmiotła je swoją siłą, co skończyło się tym, że straciły świadomość... na szczęście na zewnątrz i żywe.
aiwe_database

Re: Kataklizm

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Wraz z Karwelosem ucinali sobie właśnie całkiem beztroską pogawędkę w jadalni, nad parującym daniem z królika i innych smakowitości. Kiedy towarzysz zaczął rozprawiać na temat warzonego przezeń piwa, niespodziewanie zatrzęsło się całe pomieszczenie. Właściwie nagle wszystko zaczęło się bardzo prędko dziać.

W ostatnim momencie, widząc głaz spadający na jego głowę, Moren teleportował się bezmyślnie w tył. Faktycznie, w głowę nie oberwał, ale to nie było najlepsze posunięcie. Tam, gdzie wylądował, już było całkiem sporo gruzu, przez co stracił równowagę i upadł na plecy. Kiedy zobaczył spadającą wprost na niego belę, podtrzymującą dotychczas sufit, miał już śmierć w oczach. Zamiast tego poczuł przeszywający ból tuż pod obojczykiem. Dosłownie przeszywający. Odłamana część łącząca wcześniej belę z inną, przybiła mesmera do podłogi, tym samym ratując mu życie. Grubsza część zwisła nad jego twarzą. Moren wydał z siebie zduszony okrzyk i leżał tak przez chwilę, próbując ogarnąć co właśnie się stało. Wtedy zauważył, że to jeszcze nie koniec, gdyż część podtrzymująca nad nim belę była dosyć cienka i w każdej chwili mogła się złamać. W pierwszej chwili chciał po prostu uciekać, ale wiedział, że każdy ruch może co najwyżej pogorszyć sytuację.
Wreszcie przypomniał sobie, że jest mesmerem, więc skupił swe rozbiegane myśli na tym, by zniknąć. Tym razem może w jakieś bezpieczniejsze miejsce. Po chwili pojawił się obok, przy stojącej jeszcze ścianie. Nie chciał patrzeć co dzieje się w miejscu, gdzie najpewniej miał kto-wie-jak-ogromną-ranę. Nie chciał nawet wiedzieć, czy zostało w niej jakieś drewno czy nie. Źle znosił widok własnej krwi, a już sama świadomość i wszechogarniający ból, sprawiły że zachwiał się niepokojąco.

Wiedział jednak, że nie był tam sam. Rozejrzał się prędko, poszukując znajomej postaci. Oby tylko nic mu się nie stało. W końcu zauważył wystające spod stołu nogi, dokładnie tam, gdzie jeszcze przed chwilą obaj stali. Podszedł tam najprędzej jak było to możliwe i ujrzał leżącego Karwelosa w kałuży krwi! A nie, zaraz... To wino, które naturalnie rozlało się ze strzaskanej flaszki. Mimo wszystko na głowie mężczyzny dało się zauważyć, nie najlepiej wyglądającą ranę. Moren chciał sprawdzić, czy bije mu puls, ale w obecnej sytuacji nic już nie odróżniał, więc po prostu poklepał go po twarzy.
- Karwelos... Wstawaj, żyj! Musimy stąd spier... uciekać!
aiwe_database

Re: Kataklizm

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Sylvari spędzała ten dzień na zewnątrz. Nie przeszkadzały jej zimne podmuchy wiatru ani wtedy panujący tłok. Zajmowała się małymi sprawunkami, tutaj nosiła wiadra z wodą, tam pomagała straży w inwentaryzacji. Było jej wręcz pełno wszędzie, ochoczo pomagając gdzie się tylko da. W końcu też przyszedł czas, gdy zmęczona przysiadła pod drzwiami do głównej izby, z której nota bene przytaszczyła długi, poniszczony miecz, na którego ostrzu po jednej ze stron wyryte były dwie kolumny liczb. Spoglądając na oręż z lekkim smutkiem westchnęła, starając się podnieść go w sposób, jaki nosił go jej "brat". Wstała i zanurzyła klingę w ziemi rękojeścią do góry. Biorąc z niego przykład wtedy podparła się na broni i spoglądała na popielate chmury, jakie się tego dnia zebrały.

Jej myśli krążyły dookoła przeszłości, zastanawiała się nad wszystkimi chwilami, jakie spędziła w Aiwe zanim ruszyła w świat i reasumowała ogólnie zdobytą wiedzę. Wspominała też i negatywne doświadczenia oraz wszelkie walki i kłótnie, w jakich uczestniczyła. Werdykt był prosty, uznała się za słabą i chciała to zmienić przez naukę oraz trening. Posługiwanie orężem, jakim był trzymany w jej rękach długo miecz z pewnością pomógłby jej podjąć wielki krok w odpowiedzialności o swoje bezpieczeństwo.

Nagła eksplozja wybiła ją z zamyślenia. Spojrzała się na źródło tak głośnego dźwięku i z niedowierzaniem wbiła swój wzrok w zawalającą się wieżę. Wyciągnęła ona oręż i ciągnąc go po ziemi pobiegła w tamtą stronę. Drugie głośne uderzenie, tym razem w siedzibę za jej plecami. W szoku nie wiedziała, co robić, czy pomóc, czy też znaleźć sobie bezpieczne miejsce. Kolejne zniszczenia nie pomogły w podjęciu decyzji...

Widziała jak budynki przy spotkaniu z pociskami zawalały się niczym domek z karty. Ziemia tworzyła falę posyłanego przy uderzeniu gruntu, a wraz z nim krew, płomienie, czasami nawet kończyny czy samych ludzi. A ona? Stała na środku. Przerażona. Nie ruszała się w obawie o własne życie. W duchu modliła się do Bladego Drzewa, do Szóstki, do Duchów, klnęła na alchemię, by tylko ten koszmar się skończył...
aiwe_database

Re: Kataklizm

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Ahh tak wejście do siedziby – pomyślała i ruszyła w tamtą stronę. Próbowała się skupić na swoim zadaniu i na znalezieniu mężczyzny. Domyśliła się, że tak jak ona jest on człowiekiem. W końcu udało jej się go znaleźć. Ostrożnie obróciła go na bok i ogarnęła mu brązowe włosy z twarzy. Wiedziała, że nie jest medyczką, nie miała o tym zielonego pojęcia, postanowiła jednak otrzeć mu twarz z krwi. Zauważyła, że zaczęły jej się trząść ręce, a żółć podchodziła jej do gardła. Nigdy nie miała do czynienia z takimi sprawami. Lnianą torbę napełniła śniegiem[?] i ostrożnie podłożyła ją pod głowę mężczyzny. Po czym postanowiła szybko skonstruować małe działko leczące. Nie było to proste w takich warunkach, ale po kilku minutach postawiła je obok. Można było odczuć lekką mgiełkę o uzdrawiających właściwościach, wydostającą się z otworów działka.
Rozejrzała się wokół. Rozpacz, ból, śmierć i chłód.
aiwe_database

Re: Kataklizm

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Słysząc głos dobywający się jakby z oddali coś mówiło mu żeby za nim poszedł, ale przecież było tutaj tak przyjemnie, nie miał najmniejszej ochoty tam iść. Kiedy tak myślał poczuł jak jakiś impuls go ciągnie w stronę głosów i chwilę potem się obudził. Gdy otworzył oczy wszystko było rozmazane, i ten piekący ból głowy. Rozejrzał się powoli po otoczeniu i gdy odzyskał już ostrość widzenia zauważył pochylającego się nad nim nowo poznanego człowieka. Jak mu tam było? Zamyślił się po czym po chwili przypomniał sobie. Moren miał chyba na imię Moren. Gdy rozeznał się już troszkę w sutuacji w jakiej się znajdował podniósł się powoli, a ból głowy się nasilił. Teraz boleśnie pulsowała jej lewa cześć. Złapał się za to miejsce i poczuł na ręce ciepła lepką maź. Odsunął dłoń od głowy i przyjrzał się ręce. Była cała w krwi. -O kurcze nieźle mnie musiało grzmotnąć. -mruknął. Trzymając rękę przed sobą zauważył w jakim stanie było jego ubranie. Mianowicie całe zalane było krwią? Dotknął drugą ręką czerwonych plam, które na szczęście okazały się tylko pozostałością po winie Morena. Na wszelki wypadek obejrzał jeszcze czy nie ma żadnych innych ran, prócz tej na głowie. Nie zauważając innych poważnych ran, przeniósł wzrok na człowieka. Patrząc na niego nie dało się nie zauważyć silnie krwawiącej rany barku. Przestraszony stanem Morena szybko spytał.-Czy z tobą na pewno wszystko w porządku? -Co ja plotę oczywiście że nie, z taką raną nie powinieneś móc się już ruszać. Musimy się stąd wydostać jak najszybciej i Cię opatrzyć. -Powiedział, panikując. Wziął znajomego pod ramię i ignorując potworny ból głowy ruszył w stronę wyjścia. Gdy w końcu udało im się przejść przez istny labirynt zawalonych belek i głazów w końcu poczuli powiew świeżego powietrza. Gdy stali już na zewnątrz ujrzeli istny horror. Ich niesamowita siedziba była stertą głazów, sterczących belek i ścianek działowych, a po majestatycznych murach nie pozostał nawet ślad.
Oniemiały widokiem siedziby zapomniał na chwilę o bólu i o poważnie rannym Morenie, na szczęście szybko przypomniał o sobie ból głowy a za nim świadomość że człowiek potrzebuje jak najszybszej pomocy. Rozejrzał się dookoła, i nie wiedząc w sumie do kogo zawołał na cały głos, przy czym ból głowy jeszcze się nasilił. -JEST TU KTO? POTRZEBUJE POMOCY UZDROWICIELA I TO SZYBKO! -Nie dostając jednak od razu jakiejkolwiek odpowiedzi, położył Morena na ziemi, pochylił się nad nim i próbował uleczyć ranę swoją magią. Nie będąc jednak biegłym w tej dziedzinie skończyło się na tym że z rany przestała się sączyć krew, ale sama rana pozostała tak samo bolesna i niebezpieczna jak chwilę temu.
aiwe_database

Re: Kataklizm

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Marsus szedł żwawym krokiem przez główny trakt Snowden w stronę Siedziby. Był wyprostowany niczym struna a ogon podrygiwał mu lekko z podniecenia. Jego źródłem był niewielkiej wielkości kryształ który trzymał w łapie. Popielec obserwował go uważnie nie patrząc dokładnie gdzie idzie, zupełnie jakby spodziewał się że wyfrunie mu z dłoni. Po trudności z jaką przyszło mu zdobycie go oraz podobnych mu egzemplarzy przebywających obecnie w jego plecaku nie zamierzał stracić ich przez nieuwagę.
Wtem przed sobą usłyszał głośny huk. Momentalnie oderwał wzrok od swojej zdobyczy i skierował go w kierunku Siedziby. Znajdował się już dość blisko by ujrzeć chmarę ptactwa która wzniosła się z tamtego miejsca. Popielec zmarszczył brwi. Huk był zbyt głośny na przypadkową eksplozję, nawet wziąwszy pod uwagę bardziej ekscentrycznych członków gildii.
Obejrzał się za siebie. W swoim pośpiechu nawet nie zauważył że zostawił za sobą resztę grupy którą zabrał ze sobą na Dry Top. Ponownie spojrzał w kierunku gildii. Teraz można było zauważyć smugę dymu niosącą się na chmurnym niebie. Warknął cicho, schował kryształ do plecaka i pognał w stronę twierdzy.
aiwe_database

Re: Kataklizm

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Słysząc krakanie kruka Markus podniósł lekko głowę i skierował wzrok w stronę ptaka mamrocząc:
Jeszcze nie umarłem...
Po czym znowu padł twarzą na ziemię.
Kiedy Trilight obróciła Markusa na bok odkaszlną on krwią na ziemię. Od jego dłoni biło jasne światło, trzymał się nią cały czas za żebra chcąc chociaż trochę uśmierzyć ból i przywrócić swoje siły. Kiedy kobieta próbowała podłożyć mu torbę pod głowę ten oparł się drugą ręką o ziemię i starał się wstać. Z zakrwawioną twarzą powiedział.
Musimy... musimy pomóc innym... w zgliszczach są ranni... trzeba im pomóc...
aiwe_database

Re: Kataklizm

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Zbliżało się późne popołudnie, albo tak się wydawało. Idealna pora na małe ciasteczkopomyślała asura, przypominając sobie o bocznej kieszeni plecaka, gdzie zawsze ma jakieś małe co nieco. Aescoral już miała się zatrzymać na mała przekąskę, w końcu nie wiadomo to jest parę kroków za "charakterystyczną skała", kiedy usłyszała wybuch.
Pierwszą myślą było pewnie eksperymenty, może jednak zadomowię się w tym bractwie. Ciasteczko poczeka
Poprawiała plecak i pobiegła w stronę wybuchu.
Gdy z za mgły udało się w końcu udało jej się dostrzec siedzibę bractwa, o której tyle słyszała, okazało się, że to nie był wybuch od wewnątrz, a atak z zewnątrz. Pełna złych przeczuć zbliżyła się do bramy. Zobaczyła kobietę próbując pomóc jakiemuś mężczyźnie. Podbiegła do nich i nie tracąc czasu powiedziała.
Spokojnie nie powinieneś na razie wstawać, mogłeś sobie coś uszkodzić, potrzebujesz medyka popatrzała z nadzieją na kobietę. Nie doczekała się jednak odpowiedzi.
Nazywam się Aescoral. Jestem nowym członkiem bractwa. Co tu się stało? Jak można pomóc? Czy.. Czy widzieliście Plagisa? pytania zadała szybko tylko przy ostatnim głos jej nieznacznie zadrżał.
aiwe_database

Re: Kataklizm

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Widziała jak słońce powoli zaczyna zachodzić. Musieli się spieszyć, w ciemności odszukiwanie rannych byłoby jeszcze bardziej utrudnione niż teraz. Podniosła głowę, aby poszukać wzrokiem czarnobrodego Norna, ale nie mogła nigdzie go dostrzec. Jakby rozpłynął się w powietrzu. W dodatku ciągle opadający pył i kurz zaczynał jej coraz mocniej doskwierać. Dobrze, że działko działało, chociaż to w jakimś stopniu ułatwiało oddychanie. Dopiero po chwili dostrzegła asurę stojącą obok niej.

- Jestem Trilight, ja … nikogo po drodze nie widziałam. Sporo osób może być pod gruzami. Trzeba odnaleźć Harralda, to norn z czarną brodą, może on go widział.

Lekko pchnęła mężczyznę z powrotem na torbę. Nie chciała zrobić mu dodatkowej krzywdy, tym bardziej, że widząc, jak łapie się on za bok, domyśliła się, że coś stało się z jego żebrami.

- Ehhh bogowie, ześlijcie medyka, uzdrowicielkę lub cokolwiek, byle już nie było więcej tragedii.
aiwe_database

Re: Kataklizm

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Owial będący w Sali Treningowej już miał przystąpić do treningu z tarczą, kiedy nastąpiła apokalipsa. Zdezorientowany wywrócił się już po pierwszym wstrząsie. Przerażenie i panika sparaliżowały jego ciało. Drewniana buława wypadła mu z ręki, kiedy leżąc w centralnej części sali przytulił się do drewnianej tarczy. Swymi wielkimi, niebieskimi oczyma wpatrywał się w wysoko sklepiony, kamienny sufit, który w jednej chwili z swej solidnej formy zaczął się rozpadać na niezliczone fragmenty. Odłamki, zaczęły spadać wokół niego, a on nakrył głowę tarczą, pragnąc zniknąć z tego strasznego miejsca. Kamienie zadudniły potężnie o drewno. Z tarczy zaczęły odrywać się jej fragmentu zasypując twarz Sylwari drzazgami. Gdyby nie ona, taki los spotkałby jego głowę. Trwało to tylko chwile, jednak dla przerażonego Owiala, kamienny deszcz zdawał się być wiecznością. W ciszy która nastała i tumanach kurzu, powoli zdjął z siebie to co zostali z tarczy....i wtedy czas zamarł. Jego oczy rozszerzyły się na widok jednej z kolumn, która powoli i majestatycznie przechylała się wprost na niego. Spróbował odsunąć się, jednak przysypany jeszcze małymi odłamkami szamotał się jedynie na posadzce. Kolumna jak majestatyczny gigant uderzyła z wielkim hukiem wzbijając kłęby kurzu i odłamków w miejsce gdzie jeszcze chwile wcześniej Sylvari widział swoją nogę...
aiwe_database

Re: Kataklizm

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Kiedy Owiq poczuł drżenie w Laboratorium, pierwsze na co spojrzał był jego nie do końca sprawny niesamowity wynalazek: Nieskończenie Samowystarczalnego Kielicha P.D.D. Alfa.
- No do stu golemów, przecież go jeszcze nie włączyłem. - Mruknął pod nosem, jednak widząc że wynalazek nie jest źródłem niespodziewanych wstrząsów odetchnął z ulgą.
Jako niezwykle inteligenty i ułożony Asura, miał w razie wypadków swoją listę priorytetów. Najpierw zadbał o to by jego bezcenny wynalazek został schowany i zabezpieczony w niewielkim plecaku. Następnie spojrzał po sobie oraz obmacał swe niewielkie, lecz jakże niezastąpione dla bractwa ciało w poszukiwaniu jakiś uszczerbków. Kiedy to uczynił i wszystko wydawało się działać sprawnie, zaczął myśleć o innych.
- Czy wszyscy są cali? - Zapytał i nie czekając na odpowiedź dołączył do Głównego Technologa Dirlonda, oraz jego golema, którzy starali się odblokować drzwi Laboratorium, najwyraźniej zablokowane.
aiwe_database

Re: Kataklizm

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Popielec powolnym krokiem parł naprzód. Trochę poobijany z dużym bandażem na łbie, co było wynikiem jego zbytniej brawury. Lecz nie tym teraz ów popielec się przejmował. Jego myśli wędrowały wokół informacji, które zdobył na niedawnej wyprawie. Lecz jak miało się wkrótce okazać, to nie będzie jego jedyne zmartwienie.
Cała grupa która brała udział w wyprawie, szła teraz ubitym traktem, prowadzącym do twierdzy. Pogoda była pochmurna, a drobny śnieg padał na znużonych drogą wędrowców. Wszyscy zamyśleni i cisi. Lecz ten stan nie trwał długo, gdy nagle przez dolinę przelał się potężny huk. Momentalnie wszyscy się ożywili, patrząc po sobie. Chmary ptactwa jak ciemna chmura wzleciały nu niebu z miejsca do którego się kierowali, tam gdzie stała twierdza bractwa. Następnie widać było ciemny dym, unoszący się nad wzgórzami. Ignis popatrzył po pozostałych towarzyszach. Następnie dał znak łbem Ragowi i wyprzedzając grupę, pobiegł ku twierdzy.
aiwe_database

Re: Kataklizm

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Wraz z grupą wracającą z Dry Top szedł również i Ragdard, czasami zerkając niepewnie na Ignisa, który jeszcze nie do końca doszedł do siebie. Widząc przed sobą Marsusa zmrużył ślepia, kiedy zauważył w oddali dziwne zbiorowisko ptactwa i jakby... dym, a następnie fakt, że Marsus pognał w stronę twierdzy, chociaż jeszcze chwilę temu szedł spokojny i zadowolony. Ignis najwyraźniej również to zauważył, ponieważ kiwnął mu łbem i Ragdard już wiedział... zbliżały się kłopoty, a dopiero co udało im się ledwo ujść z życiem. Westchnął i natychmiast ruszył za Ignisem nie oglądając się na pozostałych.
ODPOWIEDZ

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 264 gości