Żelazo, krety i inne kamienie

Opasłe w tomy półki i walające się wszędzie pergaminy. Tutaj trafiają zakończone przygody.
aiwe_database

Żelazo, krety i inne kamienie

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Mroźny, ostry wicher świstał za okiennicami twierdzy. Jedynym co oddzielało skulonego przy kominku Asura od niego były kamienne ściany. Niewielka, wielkoucha sylwetka Fezza siedziała na grubym, niedźwiedzim futrze ze skrzyżowanymi nogami i przeglądał zgromadzone w wielkim plecaku wyposażenie w oczekiwaniu na zainteresowanych jego propozycją. W plecaku, który zdawał się większy i dużo cięższy od samego Asura...

Okiennica zaskrzypiała lekko i drgnęła pod wpływem siły wiatru, a Faza odruchowo zerknął za siebie w kierunku schodów prowadzących na górę. Nie dojrzawszy jednak na nich nikogo westchnął smętnie i znów wrócił do grzebania w sprzęcie, na który składał się oprócz odczynników i aparatury do sprawdzenia próbek rudy również prosty karabin, torba amunicji różnego rodzaju, kilka przydatnych w terenie narzędzi i strzelba na śrut, którą otrzymał na swojej inicjacji.

Ogień płonął, polana w palenisku trzaskały, a zainteresowanych ani widu, ani słychu. Powoli Asur zaczynał się zastanawiać, czy ktokolwiek przyjdzie w ogóle. Czyżby nikt w gildii nie tylko nie chciał pomóc ani nawet nie był łasy na Asurskie srebro?
aiwe_database

Re: Żelazo, krety i inne kamienie

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Wśród odgłosów hulającego wiatru i trzasku palonego drewna Asura mógł dosłyszeć ciche stukanie obcasów o kamienną posadzkę. Kroki stawały się coraz głośniejsze, aż w końcu ich źródło znalazło się tuż obok inżyniera. Był to znany już Fezzowi przedstawiciel rasy Sylvari o kwiecistej fryzurze. Przykucnął przy skrzacie i dopiero wtedy raczył się odezwać. - Witaj, Fezz. - Przywitał się cicho, racząc towarzysza serdecznym uśmiechem. Pomimo mrozu panującego w okolicy i szalejącego wiatru, cieszył się na myśl o wyprawie. Nie lubił siedzieć w miejscu, do tego pragnął zapoznać się lepiej z poszczególnymi członkami Leth mori Aiwe. Nie był w stanie zrobić tego w większym gronie ze względu na stres, toteż wieść o grupie trzy bądź czteroosobowej przekonała go do wzięcia udziału w przedsięwzięciu. Nie oczekiwał zapłaty od Asury. Ba, żądanie zapłaty za pomoc towarzyszowi w potrzebie uważał za skazę na honorze.
aiwe_database

Re: Żelazo, krety i inne kamienie

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Hałas dobiegający z zewnątrz skutecznie zagłuszał kroki Marsusa, który bezszelestnie schodził po schodach. Nie żeby była jakaś na to potrzeba, ale długoletni trening w Legionie Popiołu wyrobił w nim pewne nawyki. A jako że były przydatne, nie starał się ich tłumić.

Pozostali zauważyli go dopiero kiedy stał już w Głównej Izbie. Po pobieżnym sprawdzeniu stanu osobowego w sali, Marsus podszedł do kominka. Skinął na powitanie Beppemu i uśmiechnął się lekko do Fezza. -Chyba nie myślałeś że puszczę cię do uganiania się za Dredżami samego co? Powiedział i rozejrzał się ponownie. -Wygląda na to że ostatni pomagier jeszcze nie przyszedł. Golnę sobie jeszcze przed wyjściem. Stwierdził i zwrócił się do niezastąpionej beczki z piwem. Po nalaniu sobie do pełna usiadł na ławie i czekał z resztą.
aiwe_database

Re: Żelazo, krety i inne kamienie

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Ignis przez cały ten czas siedział w odległym kącie głównej izby. Okryty mrocznym cieniem obserwował małe poruszenie w pomieszczeniu. Najpierw pojawiła się asura, później sylvari, a na końcu Marsus, co Ignis skomentował kręcąc nosem. Gdy wszyscy wydawać by się mogło, czekają właśnie na niego, wstał po czym ruszył w stronę kominka. Gdy tylko znalazł się w zasięgu światła płomieni, cała uwaga zebranych spoczęła na nim. Niebieskimi ślepiami spojrzał na Marsusa, sylvari, a na końcu na asurę. Ignorując dwóch pozostałych, szybko doskoczył do Fezza.
- Rozumiem, że płacisz z góry. - powiedział wyciągając łapę w stronę malca.
aiwe_database

Re: Żelazo, krety i inne kamienie

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Jak wcześniej żadnego z chętnych nie było tak teraz wszyscy pojawili się znikąd, wyskakując z cienia...i to jeden wręcz dosłownie. Asur nieomalże podskoczył przestraszony, gdy nagle obok niego pojawił się Sylvari. Na szczęście lądujący na podłodze plecak nie przewrócił się, a zawartość nie rozsypała się.
-Nie straszcie ta...
Przerwał, gdy nagle zaraz po Marsusie pojawił się znikąd. Faza złapał się za serce oddychając ciężko przez chwilę i dopiero, gdy doszedł do siebie otrząsnął się i spojrzał na Asarotha słysząc pytanie.
-Nie...ale zapłatę dostaniesz...nie martw się.
Rzekł jakby nigdy nic, ba, nawet uśmiechnął się szeroko i przyjaźnie i spojrzał na resztę opierając dłonie na biodrach.
-Cóż...to chyba wszyscy...jesteście gotowi?
Zapytał Fezz nie chcąc tracić ani momentu dłużej, odwrócił się na pięcie i dźwignął plecak narzucając go na niepozorne plecy, aby pomaszerować w kierunku wyjścia. Czyżby młody Asur nie zapomniał o czymś istotnym?
aiwe_database

Re: Żelazo, krety i inne kamienie

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Marsus dopił resztkę piwa i ruszył do wyjścia. Maszerował większymi krokami niż asura z plecakiem, więc szybko zrównał się z Fezzem. Naparł na drzwi wejściowe, spierając się chwilę z nacierającym wiatrem. Pogoda na dworze nie była najbardziej sprzyjająca, lecz nie wyglądało by miała jakoś przeszkadzać w podróży. Przynajmniej nie było burzy śnieżnej!

Popielec zmrużył oczy pod naporem wiatru i zwrócił się do Fezza. - Jaki jest nasze miejsce docelowe? - zapytał.
aiwe_database

Re: Żelazo, krety i inne kamienie

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Gdy tylko Ignis wyłonił się z cienia, Sylvari dokładnie zbadał przybysza wzrokiem. Z całej drużyny była to jedyna istota, której jeszcze nie znał. Marsusa widział na inicjacji, z Fazą spędził sporo czasu w celi po incydencie w posiadłości Lorda Eliota. Wykonanym gestem i upomnieniem się o zapłatę, Popielec zdecydowanie nie zaimponował młodemu łowcy. Nie skomentował tego w żaden sposób, należał bowiem do istot nielubiących mieszać się w życie innych.
Gdy Asur skierował się do wyjścia, Sylvari ruszył wraz z nim, dotrzymując inżynierowi kroku. Dla pewności, zapytał jeszcze. - Niczego nie zapomniałeś?
aiwe_database

Re: Żelazo, krety i inne kamienie

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Popielec zwęził ślepia w reakcji na odpowiedź asury. Cofnął gwałtownie łapę, odwrócił się po czym zajął miejsce przy ścianie.
- Obyś przeżył tę przygodę, bo nie uśmiecha mi się przeszukiwanie twoich zwłok w poszukiwaniu srebra. - prychnął niezadowolony, ignorując uśmiech Fezza.
Obserwował asurę niezdarnie ubierającego wielki plecak, wyobrażając sobie jak jest przez niego przygniatany, co nawet wywołało lekki uśmiech u Ignisa. Gdy Fezz ruszył, a inni za nim, popielec odbił się od ściany po czym ruszył za nimi w milczeniu.
aiwe_database

Re: Żelazo, krety i inne kamienie

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Zatrzymany przez Marsusa Asur przystanął zadzierając wysoko łebek i spojrzał na niego jakby przez chwilę nie wiedząc o co może mu chodzić. Podrapał się po łebku i dopiero po chwili uśmiechnął się szeroko.
-Outcast Waypoint...chyba. Zresztą....czy nazwa miejsca jest ważna?
Odpowiedział jakby nigdy nic wzruszając ramiona i wznowił swój marsz w kierunku najbliższego waypointa podzwaniając przy tym swoim wyposażeniem radośnie.
-Nie...wszystko co potrzebne mam przy sobie.
Rzucił pewnym siebie głosem starając się wysunąć na prowadzenie. Słowa Ignisa z kolei skomentował jedynie poprzez przewrócenie oczyma nie zatrzymując się nawet. Jeśli nie było więcej pytań...cała grupa dotarła do waypointa ruszając w drogę.
aiwe_database

Re: Żelazo, krety i inne kamienie

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Podróż trwała wiele dni, wiele dni spędzonych na przedzieraniu się przez zaśnieżone ścieżki wśród gór i borów. Dość monotonny krajobraz, który pogłębiało jednakowe, podróżne racje żywnościowe i wieczny chłód oraz wicher. Na trakcie niewielu spotkali podróżnych, a spotkania były na ogół krótkie i pełne podejrzeń biorąc pod uwagę panoszące się wszędzie grupki zbirów czy synów Svanira...w końcu jednak po długiej drodze dotarli na miejsce.

Przed dzielnymi poszukiwaczami przygód i kłopotów malował się iście magiczny widok, jakim była pozbawiona śniegu, zalesiona dolina pośród majestatycznych gór. Mistyczności owego miejsca dodawały płaty mgły unoszące się ponad wierzchołkami sosen. W oddali było widać ślady zabudowań tutejszych Nornów i źródła światła. Nie było to jednak ich celem podróży i niewiele czasu zasiedzieli u tutejszych mieszkańców, okazji do raczenia się tutejszym miodem zbyt wiele nie było, jedynie tyle ile wymagało uzupełnienie zapasów, odpoczynek i zapytanie o drogę. Po paru dniach przedzierania się przez gęste lasy i zarośla będącymi miłą odmianą po tundrze i tajdze przed oczyma wędrowców pojawił się cel ich drogi będący istną skazą pośród ośnieżonych szczytów. Resztki górniczych zabudowań i rusztowań. Rdzewiejące metalowe dźwigi i wiatrak skrzypiący paskudnie na wietrze nie dodawały uroki. Do tego wielkie okrągłe otwory w skale stanowiące niegdyś osamotniony tunele i kopanie Dredżów teraz były niczym ślady w korze po kornikach. Fezz jednak nie zdawał się zwracać na to uwagi, wręcz przeciwnie. Po długiej podróży zatarł łapki i wyszczerzył się na ten widok sięgając do torby, aby przy pomocą lornetki przejrzeć teren niegdysiejszych prac górniczych.
-No...jesteśmy na miejscu...w końcu.
Rzekł Asur do swych towarzyszy pewnym siebie głosem.
aiwe_database

Re: Żelazo, krety i inne kamienie

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Przedzieranie się przez wichry i śnieżne zaspy nie należały do najprzyjemniejszych zajęć. Mróz szczypał w oczy, a śnieg w nadmiernych ilościach gromadził się między listkami Sylvariego. Jedynym, co chroniło łowcę przed zmarznięciem na kość był przyduży, skórzany płaszcz obszyty grubym futrem, z dumą spoczywający na barkach podróżnika. Jaką to ulgą było wkroczenie na tereny pozbawione białego puchu, a usłanych w zamian przyjemną dla oka zielenią. Niestety, cała magia ślicznego otoczenia i przystępniejszej temperatury ulotniła się tak szybko, jak szybko się zjawiła.
Grupa stała teraz przed miejscem docelowym - opuszczoną kopalnią. Ogromne dźwigi, rozpadające się rusztowania i wciąż kręcący się rdzawy wiatrak nie dodawały otuchy. Dodatkowym urozmaiceniem scenerii były żałosne jęki zniszczonych konstrukcji kołyszących się na wietrze. Całość prezentowała się w taki sposób, iż miało się pewność zbliżającej się katastrofy. Wszystko to runie pręczej czy później. Aktualnie lepszą opcją było ''później''.
-Niezbyt zachęcająco. -Skomentował cicho, mówiąc jakby do siebie samego.
aiwe_database

Re: Żelazo, krety i inne kamienie

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Większą część podróży Marsus przebył w milczeniu. Nie było to jednak spowodowane niechęcią do towarzyszy lub chmurnym humorem. Po prostu idąc w ciszy popielec się relaksował. Tereny przez które przechodzili nie były szczególnie groźne, czy to przez mieszkające tu istoty czy klimat. Leżały one bowiem blisko głównych świątyń poświęconym Nornim Duchom Dziczy, można to było wyczuć po surowych lecz spokojnych lasach które je otaczały.
Kiedy jednak zza wzgórza dostrzegli cel wyprawy wzrok momentalnie mu się wyostrzył, sprawdzając każdy szczegół przed sobą. Okrągłe wejścia do kopalń oraz charakterystyczna architektura mówiły że teren był zamieszkany przez Dredże. Jednakże stan w którym było to miejsce, małe rośliny porastające wejścia oraz wszechobecna rdza wskazywały na to że to miejsce było opuszczone już dawno temu. Ich cel jednak znajdował się głębiej pod ziemią, nie wiadomo jak tam wyglądała sytuacja. - Ostrożności nigdy za wiele, zwłaszcza jeśli chodzi o te przeklęte krety. - pomyślał po czym zwrócił się do reszty. - Pójdę przodem i zrobię rekonesans. Wejdźcie do jaskini kilka minut za mną.
Szybko zjechał po wzgórzu i stanął u stóp jednego z wejść. Z bliska nie wyglądało ono bardziej zachęcająco, lecz nie było też widać żadnych pułapek czy min. Po chwili rozglądania się uważnie popielec wyruszył w mroczną czeluść.
aiwe_database

Re: Żelazo, krety i inne kamienie

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Ignisowi niestraszny był chłód, który towarzyszył im przez większość drogi. Jego wewnętrzny ogień płonął niewzruszony niesprzyjającymi warunkami. Całe towarzystwo szło we względnej ciszy, co nawet popielcowi pasowało. Nikt go nie rozpraszał i mógł skupić się na obserwacji Marsusa. Choć nie omieszka zażądać większej zapłaty za trudne warunki podróży.
Gdy wreszcie dotarli do celu swej podróży, a przynajmniej tak sądził Ignis, nawet nie zdziwił się zastanym widokiem. "Po asurach, niczego innego nie można było się spodziewać." - pomyślał. Stara kopalnia, zardzewiałe rusztowania i wiatrak, który wyglądał jakby miał za chwilę runąć. Widać było, że dredże upodobały sobie te miejsce. "Ciągnie swój do swego" - zastanowił się i czekał na rozwój wypadków, który nastąpił nadspodziewanie szybko.
aiwe_database

Re: Żelazo, krety i inne kamienie

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Marsus nie spotkał się ze sprzeciwem Asury, nawet jeśli ten miałby się pojawić. Wszak inicjatywa Charra pojawiła się tak szybko, że nim Fezz zdążył odkleić patrzałki od lornetki Charr już zmierzał w kierunku kopalni.
-Cóż...dobrze?
Rzekł niezbyt pewnym siebie głosem jakby zaskoczony nagłą decyzją, po czym wzruszywszy ramionami wrócił do lornetki dzięki, której obserwował poczynania towarzysza.
-Dobra...idziemy.
Rzekł do reszty, gdy Popielec dotarł do jednego wejścia. Fezz schował lornetkę do futerału i zarzuciwszy ogromnym plecak ruszył powoli w kierunku Charra licząc na to, że jego towarzysze podążą za nim.

Spacer Marsusa należał do nudnych...lub spokojnych w zależności jaki miał charakter i podejście. Gdzieniegdzie porozrzucane narzędzia, podniszczone zębem czasu materiały i roślinność odbierająca co jej. Równie mało niespodzianek można było zastać w przedsionku. Zgniły odór grzybów rosnących na wilgotnych ścianach, butwiejące podpory, cichy odgłos kapania i nic więcej. Spokój jakby faktycznie było tu pusto.
-I jak?
Zapytał Fezz zatrzymując się tuż za Marsusem, gdy ten ruszył znowu przed siebie, tym razem w mroczne wnętrze góry.
-Cóż...chyba dobrze.
Stwierdził malec wzruszając rękoma i ruszył przed siebie z ekscytacją w ślepiach rozglądając się po podziemiach niegdyś należących do Dredżów.
aiwe_database

Re: Żelazo, krety i inne kamienie

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Trzymając się pewną odległość przed resztą grupy, Marsus ostrożnie przemierzał opuszczoną kopalnię. Uważnie przemierzał wzrokiem ściany i podłoże, szukając niebezpieczeństw. Jednak wokół siebie widział jedynie kruszące się ściany porastane przez mech. Nie było też żadnych skrzyżowań ani pobocznych tuneli. Naprawdę wyglądało na to że nikogo nie było tu od bardzo dawna, popielec miał jednak złe przeczucie odnośnie miejsca w którym przebywał
W końcu zatrzymał się w miejscu. Jako że jedynym źródłem światła były promienie słońca od wejścia, tutaj było już kompletnie ciemno. Wiedząc że tworząc źródło światła zakłóci jedynie swoją percepcję oraz stanie się bardziej wyraźny dla potencjalnych przeciwników. Zamiast tego, przyklęknął i uaktywnił czar magii ziemi. Skupiając się na zmyśle dotyku, potrafił w ten sposób wykrywać wibracje w podłożu. System ten miał wiele wad, był niedokładny i zakłócał znacznie jego zmysł równowagi, lecz to i tak było to lepsze od poruszania się po omacku. Popielec zamknął oczy, zupełnie niepotrzebne w tym miejscu, i ruszył dalej w drogę.
Wędrował tak dalej aż znalazł się u wylotu tunelu. Z tego co wykrywał jego czar znajdował się on w większej jaskini, tak dużej że nie potrafił określić jak daleko są ściany. To miejsce też wydawało się puste, i choć w zasięgu jego wykrywania nie odnalazł nikogo, zdawało mu się że słyszy coś daleko przed sobą. Dźwięk był zbyt daleko by rozróżnić przez co lub kogo jest powodowany. Po chwili zastanowienia Marsus postanowił poczekać tutaj na resztę drużyny. Popielec usiadł obok wylotu tunelu, i czekał w całkowitej ciemności.
ODPOWIEDZ

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 70 gości