Jeździec bez Głowy

Opasłe w tomy półki i walające się wszędzie pergaminy. Tutaj trafiają zakończone przygody.
aiwe_database

Re: Jeździec bez Głowy

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Mikael wzdrygnął się gdy zdał sobie sprawę, że to, co kapało mu na głowę, było śliną, fakt zobaczenia cieni śliniących się istot nie pomagał. Nekromanta odruchowo pokrył swoje ciało spektralną powłoką i w pełnej gotowości, nie spuszczając wzroku z potworów, ruszył wolno w kierunku przejścia dalej.
aiwe_database

Re: Jeździec bez Głowy

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Junzo uśmiechnął się pod nosem oraz cały czas miał wzrok lekko skupiony w kąt myśląc czy ma jakieś przywidzenia, po chwili jednak powrócił wzrokiem to Pana Xarfio po czym rzucił. - Standardowo złoto lub... Tutaj poczochrał się po swoich zniszczonych włosach. - Chyba że potrzebuję pan zręcznego chirurga oraz nekromanty, zawsze warto mieć kogoś kto wie jak dobrze wyciąć jakieś cholerstwo. Tu uniósł lekko dłoń i pokręcił nadgarstkiem a jego wzrok wrócił w stronę kąta, ciągle myślał co on tam może widzieć oraz czy już zaczyna wariować skoro ma przywidzenia.
aiwe_database

Re: Jeździec bez Głowy

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Junzo mógł zobaczyć, że "Xarfio" ożywił się na słowa o "wycinaniu" czegoś, a nawet zaczął tak jakby słuchać go uważniej. W końcu oznajmił też, po chwili zastanowienia - A zaszyć coś w kimś? Czy to nie byłoby dla ciebie problemem? - Po chwili herszt łotrów, zerknął nawet w jeden z owych kątów, które tak "podobały się" jego gościowi i skinął w jego stronę głową. Gdy zaś odwracał ją na powrót w stronę Pi, ten mógł usłyszeć odgłos otwieranych drzwi. To jedna z drewnianych ścian pomieszczenia zaczęła drgać, a potem nawet poruszać się, okazując się ostatecznie czymś w rodzaju tajnego przejścia, bo gdy się przesunęła w bok, z tunelu za nią wychynęła dwójka drabów, prowadząca jakiegoś przysadzistego mężczyznę, który miał worek na głowie, ślady po pobiciu i związane za plecami ręce. Xarfio skinął z kolei w kierunku podłogi i draby podcięły nagle tajemniczemu osobnikowi nogi, sprawiając iż ten upadł kolanami na ziemię i wydal spod materiału osłaniającego jego twarz, stłumiony odgłos bólu.

- Zatem? Dasz radę mu coś włożyć do ciała i zaszyć to tak...by nie umarł? - Głos przywódcy ponownie rozległ się, tym razem jednak z pewną dozą zniecierpliwienia. A "rybie" ślepia Xarfia zwróciły się w kierunku Junza wyczekująco.

Daimon opuścił bez żadnych przeszkód osadę Thornblake i udał się północnym traktem, licząc iż na swej drodze napotka skrzyżowanie dające mu możliwość zejścia bardziej na zachód, które to wedle drogowskazu miało doprowadzić go do świątyni Grentha. Niestety mimo dość długiego już marszu, łowca wciąż nie mógł spostrzec niczego co mogłoby chociażby przypominać wspomniany rozstaj dróg. Ostatecznie jednak wzdłuż linii drogi, otoczonej przez ściany z drzew, podróżnik zaczął widzieć oraz słyszeć, wartki i zmierzający w kierunku jego trasy strumień, który jak się okazało towarzyszył mu aż do celu jego podróży.

Wędrowiec już też miał zmierzyć w prawo i wkroczyć na most, by udać się nim dalej trasą w kierunku cmentarza kultu, ale właśnie w tym momencie do jego uszu dotarł głośny i jakże desperacko brzmiący kobiecy krzyk, wołający - Pomocy! Błaaa-gam, Pomocy! - Na jego nieszczęście ów wrzask, czasem zagłuszany przez jakieś nieludzkie pomruki, dochodził nie zza mostu, a ze szczytu drogi, która zmierzała dalej na północ i zakręcała w gąszcz.
aiwe_database

Re: Jeździec bez Głowy

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Daimon cały czas szedł północnym traktem i cały czas bacznie rozglądał się na boki lub patrzył za siebie czy więcej rzezimieszeków nie idzie za nim. Niby miała być jakaś droga w prawo do kaplicy, ale żadnej takowej nie było i nie zapowiadało się na to, że będzie. Nie cieszył się tym, że za niedługo będzie rozmawiał z jakimś kapłanem chociaż ci od Grentha akurat nie byli tacy źli, ich bóg miał jedną cechę, która podobała się samemu Daimonowi, był bogiem śmierci. Łowca zaczął nagle słyszeć szum rzeczki, a chwilę później dotarł do rozwidlenia dróg. Ta w prawo prowadziła do kaplicy, a ta druga cholera wie gdzie. Gdy Daimon zaczął skręcać w prawo usłyszał kobiecy krzyk, który dochodził z drogi, która prowadziła dalej na północ, krzyk dochodził z gąszczu na szczycie drogi. Łowca dobył swojej kuszy i stał się jeszcze bardziej czujny, cóż gdyby był jakimś obrońcą niewinnych to pewnie by tam polazł, ale że takowym akurat nie jest kompletnie zignorował wołanie kobiety i ruszył tak czy siak w prawo w stronę Kaplicy. Oczywiście cały czas był przygotowany na atak na jego osobę, broń miał cały czas w gotowości a 4 z 12 pocisków w kuszy są wybuchowe, na wszelki wypadek gdyby to coś co atakuje kobietę było czymś większym. Tak przygotowany łowca ruszył drogą w prawo i co jakiś czas bacznie rozglądał się na boki i patrzył za siebie, a nawet nad siebie bo nie wiadomo czy nie ma tu jakiś latających gówien.
Oczywiście gdy zauważy pocisk lub coś szarżującego na niego postara się wykonać unik i wystrzelić w to. No chyba, że to będzie jakaś karawana to tego nie zrobi.
aiwe_database

Re: Jeździec bez Głowy

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Daimon słyszał jeszcze przez jakiś czas dźwięki kobiecego głosu, aż w końcu gdy zaczął człapać już po drewnianym moście wznoszącym się nad rwącym strumieniem przechodzącym w tym miejscu w rzekę, dotarło do niego, że krzyki ostatecznie ustały. Nie przejmując się jednak tym zbytnio, łowca udał się dalej, mijając kolejne drzewa i stąpając po wydeptanej przez licznych podróżnych ścieżce, która prowadziła go dalej na zachód, w kierunku jaki wcześniej obrał. W pewnym momencie jednak na jego drodze stanął dość nieciekawy widok. Mianowicie była to jaskinia, której wylot znajdował się tuż przy drodze którą Daimon podążał. Po ostrożnych oględzinach okazało się jednak, że nic nie wydaje się znajdować na linii jej ujścia, a ona sama ze względu na wysokość wejścia, wydawała się raczej nie być miejscem zamieszkania czegokolwiek groźnego. Tym samym nie została z razu celem jego interwencji i wędrowiec po prostu ruszył dalej. Gdy jednak Dai obszedł wzgórze z grotą półkolem, okazało się, że zamiast kolejnego drogowskazu bądź jakiegokolwiek innego znaku, który wskaże mu jak dojść do kaplicy Grentha, znajdzie jedynie nadłamany słup na którym to zapewne takowy obiekt niegdyś się znajdował. Co gorsza droga w tym miejscu rozchodziła się w dwie strony. Z jednej wydawało się, że prowadzi dalej na zachód, tam też w oddali mężczyzna mógł zobaczyć dwa sterczące z ziemi totemy, prezentujące się jak te wykorzystywane przez Grawle. Z drugiej natomiast nieco bardziej na południe, ciężko było jednak to określić, gdyż zamknięty las złożony z dużych, ciemnych sosen, uniemożliwiał na to pewniejszy wgląd. Jedno jednak było pewne, w wypadku tej ostatniej na gruncie znajdowały się ślady kopyt, świeże ślady.

Mikael uniósłszy swoje spojrzenie najpierw nie dostrzegł niczego niepokojącego. Dopiero po chwili jego oczom ukazały się zarysy sporych kształtów jakie to ukrywały się przytwierdzone do sufitu, a jeszcze później, gdy tak się im przyglądał zobaczył nawet zarysy ich ślepi? A przynajmniej czegoś co było czerwone i połyskiwało delikatnie. Jakkolwiek daleko jednak nekromanta nie zmierzał, ONI wciąż tam byli i mu się przyglądali. Najgorsze było jednak to iż ignorowane skrajnie istoty, mimo iż dość długo nie czyniły nic inwazyjnego, to w pewnym momencie zaczęły już nie tylko przyglądać się człowiekowi, a nawet popiskiwać w jego stronę. Aż w końcu jeden z nich zeskoczył z góry i padł na kamienne schody po których zmierzał akolita Grentha, ukazując mu swoje spore, ponad metrowe cielsko, obrośnięte sierścią oraz przyozdobione w gigantyczne skrzydła. Stwór przypominający nietoperza, przyjrzał się ciekawsko Mikaelowi i wyszczerzył kły, kto wie do czego zmierzając.
aiwe_database

Re: Jeździec bez Głowy

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Junzo oblizał wargi widząc swojego nowego "pacjenta", odwinął bandaże odsłaniającego jego dłonie po czym strzelił dość głośno oraz nieprzyjemnie palcami, zmierzył wzrokiem Pana Xarfio po czym rzucił.
- Nie bez powodu nazywają mnie chirurgiem bez dyplomu. Rzucił nie kryjąc pychy w swym głosie.
- To będzie proste jak zabranie dziecku cukierka, wystarczy wprowadzić energie magiczną w ciało "pacjenta" jako środek przeciwbólowy i można rozcinać i wszywać. Testowana metoda od lat. Rzucił dumnie oraz lekko maniakalnie się śmiejąc.
- Ale dobrze... Gdzie mam w nim grzebać i co mam do niego wsadzić. Poklepał dłonią swoją torbę licząc że blondyn go nie okradł.
aiwe_database

Re: Jeździec bez Głowy

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Junzo odkrył prędko, że jego nowy blond-towarzysz jeszcze go nie okradł, gdyż w jego torbie znajdowały się wszelkie przedmioty jakie zabrał ze sobą na wyprawę do Thornblake. Xarfio w tym czasie zerknął ponownie sugestywnie na swoich pomagierów, a Ci bez słowa zarzucili nieszczęsnego więźnia na blat stołu przy którym to zasiadał dotychczas ich szef, przykuwając go do niego w nadgarstkach i kostkach, za pomocą kajdan jakie były skryte pod spodem mebla. Chwile po tym ich przywódca ponownie zbliżył się do prowizorycznego biurka i od tak zsunął z głowy pojmanego worek, ukazując poobijaną twarz jakiegoś mężczyzny w kwiecie wieku o bujnym zaroście, który spoglądał obecnie niczym zaszczute zwierzę po wszystkich zebranych, będąc jednak przy tym jawnie w szoku, a to działało na korzyść Pi, który dobrze wiedział, że w takim stanie ofiara raczej niewiele zapamięta z wydarzenia.

- Zaszyjesz w nim "prezent" jaki zaniesie jutro na zebranie rady miejskiej. Zrób to jednak ostrożnie, to dość...bombowa rzecz, że tak to ujmę i droga -

Po owych słowach, Xarfio ułożył obok głowy nieszczęśnika pakunek, spod którego wystawały jakieś kryształy, a którego wielkość nie przekraczała wielkości dorodnego grejpfruta. Spojrzał też znacząco na chirurga i zagadnął bez emocji

- mamy alkohol i nieco narkotycznych ziół, jeśli to konieczne. Przyda Ci się coś więcej? -
aiwe_database

Re: Jeździec bez Głowy

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Nagłe pojawienie się istoty przed nim zaskoczyło Nekromantę, odruchowo wykonał krok w tył i narzucił na siebie Spektralna Osłonę, starał się nie wykonywać zbyt gwałtownych ruchów, żeby bestią nie zdecydowała się zaatakować, nie mógł też skorzystać z rytuałów krwi, gdyż jej zapach mógłby rozjuszyć stwora, stąd też zdecydował się stworzyć magiczny znak wokół siebie który aktywowałby się, gdyby bestia w niego weszła i zaatakował nią falą mrozu, jednocześnie Mikael trzymał w gotowości pocisk, który mógł w każdej chwili wypuścić.
aiwe_database

Re: Jeździec bez Głowy

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Daimon doszedł do rozwidlenia dróg i przystanął. Słup na, którym najpewniej stał drogowskaz był ułamany, a górnej części w ogóle nie było. Łowca westchnął ciężko i kucnął, aby przyjrzeć się śladom jak i sprawdzić ziemię. Później wstał, podszedł do ułamanego znaku i tam przykucnął z torby dobył szybko bandaże i pośpiesznie opatrzył sobie ranę cały czas przy tym się rozglądając za niebezpieczeństwem. Gdy skończył prowizoryczny opatrunek wstał i poszedł drogą z świeżymi śladami cały czas idąc bokiem drogi, aby móc uskoczyć przed jakimś niebezpieczeństwem. Dobytą miał cały czas kuszę i był przygotowany do jej użycia przy tym bacznie się rozglądał na boki i za siebie.
ODPOWIEDZ

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 395 gości