Niezwykłe przygody Fezza, Aendora i Shu

Opasłe w tomy półki i walające się wszędzie pergaminy. Tutaj trafiają zakończone przygody.
aiwe_database

Niezwykłe przygody Fezza, Aendora i Shu

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Długie ślady króliczych łap ciągnęły się w gładkiej warstwie świeżego śniegu, który ostatnimi dniami zalegał na przełęczy. Promienie słońca wychylającego się zza górskich szczytów mieniły się i odbijały od niego sprawiając, że niemalże każdy podróży wędrujący okolicznym traktem miał ochotę przystanąć na chwilę, aby odetchnąć krzepiącym, górskim powietrzem przesyconym zapachem sosen i napawać się tym majestatycznym widokiem gór, przy których nawet jotun mógł się czuć mały i słaby. Krajobraz, którego nie dane było widzieć za często mieszkańcom Nizin Kryty czy równin Ascalonu. Jednak zając, do którego należały zostawione na śniegu tropy miał bardziej pierwotne potrzeby aniżeli podziwianie krajobrazu. Pożywienie i przetrwanie następnego dnia, ewentualnie szukanie samicy. Wokół tych rzeczy skupiały się proste myśli zwierzęcia grzebiącego w głębokich śniegu, gdy w zasięgu jego wzroku znalazły się dwie ciemne sylwetki. Norn przemierzający trakt i podążającym za nim wiernie Doylak. Nic co byłoby rzadkim widokiem wśród ośnieżonych szczytów stanowiących dom olbrzymom z Północy od długiego czasu. Zając obrócił łebek przyjrzał się, po czym wrócił do grzebania łapkami w śniegu, gdy do jego długich uszu doszedł cienki, piskliwy głos. Wtedy zwierzę dojrzało trzecią istotę, małą, siedzącą sobie na karku Doylaka, z jedną łapką zaciśniętą na grzywie, a drugą trzymającą jego róg...o uszach niemalże tak długich jak królicze.

-Brrr...ale zimno...nie wiem czemu się na to zgodziłem.
Jeszcze parę godzin temu było wiedział. Prawdę mówiąc Fezz nadal to wiedział równie dobrze jak tę parę godzin temu, jeśli nie bardziej. Jeśli jednak coś trzeba było przyznać Fezzowi to to, że przerwy między kolejnymi skargami zdawały się być starannie odmierzane. Czyżby Asury nawet przy tak prozaicznych sprawach zdawały się dobierać optymalne parametry, aby ich narzekanie było możliwie uciążliwego dla współtowarzyszy? Faza odziany był w grube odzienie zrobione z futra i skór, sprawiał przy tym wrażenie bardziej kuli niż Asury. Przyduże buty, gruba kurtka i kaptur obszyty futrem zginający przy tym długie uszy Fezza, tak że te wystawały z przodu niczym bycze rogi. Do tego gogle, duże i ciemne, skutecznie chroniące przed nawałą światła odbijającego się od połaci niekończącego się śniegu.
-Brrrr....
Albo i nie odmierza...chyba, że to zwykłe zakłócenie w strumieniu przesyłanych do uszu Norna sygnałów. I pomyśleć, że gdy rankiem poprzedniego dnia usłyszał propozycję Aendora na udanie się z nim do pobliskiej wioski w pewnej sprawie zgodził się bez namysłu, zupełnie jakby ta oferta spadła mu z nieba wręcz. Nie czekając długo ruszył się przygotowywać do wyprawy i poza tym jednie zostawił wiadomość dla Sewei, aby ta się nie martwiła, gdyby nie zastała go u siebie po powrocie do siedziby. Fakt, że Fezz wyraźnie starał się unikać jak ognia Nornów i Popielców spoza gildii darząc ich nieufnością, a niekiedy nawet czując strach przed nimi, ale po ostatnich wydarzeniach gotów był zrobić wszystko byle nie musieć spotykać Lyn przypadkiem na korytarzu i w jadalni w twierdzy. Nawet nie poświęcił wiele czasu na rozważenie tej propozycji...teraz jednak miał dość czasu, aby dojść do wniosku, że winien być się namyśleć wcześniej.
-Daleko jeszcze?
Zapytał nagle zrezygnowanym głosem unosząc wzrok, aby spojrzeć Nornowi w plecy przez ciemne gogle, po czym łapką, która wcześniej zaciskała się na grzywie Doylaka roztarł oba uszka. Od kilku godzin piekły i biło od nich zimno sprawiając, że Fezz zaczynał się o nie martwić. Kaptur zdecydowanie nie chronił ich dostatecznie przed zimnem, a ciało Asur nie było przygotowane na takie mrozy jakimi cechowały się góry.
aiwe_database

Re: Niezwykłe przygody Fezza, Aendora i Shu

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Aendor nie tyle co szedł a spacerował, jednak kroki które stawiał wcale nie spowalniały dolyaka. Rozglądał się radośnie po górzystych terenach z dumą, jakby to on sam ten krajobraz wyrył. Przyglądał się przez chwilę zającowi który kicał tu i ówdzie, rozmyślał nad tym czy aby go nie upolować ale stwierdził, że lepiej nie będzie tego robił albowiem strzała magiczna prawdopodobnie spopieli zwierzaka na miejscu. Mogłem w sumie zabrać kilka zwykłych strzał. Rzekł do siebie cicho.
Co prawda nie miał na sobie rynsztunku, lecz zabrał swoją broń, łuk który był dobrze zabezpieczony w ogromnej torbie zwierzaka na którym siedział asura. Miał na sobie zwykłe ubrania jakie noszą zazwyczaj nornowie, futrzane buty i skórzane spodnie obszywane futrem króliczym. Jego długi kożuch z futra dolyaka lekko powiewał na wietrze albowiem był rozpięty, ukazując przy tym jego nagi korpus, w dłoni zaś trzymał swój młot.
Zaciągnął się zapachem lasów, świeżego górskiego powietrza... i swojej butelki schowanej za kożuchem po czym odwrócił się do Fezza.

No i jak Ci się podoba przejażdżka na takiej majestatycznej bestii ? Podszedł bliżej zwierzaka i począł drapać go pod brodą, dolyak najwidoczniej był tym zachwycony widząc jak unosi łeb do góry.
Co do miejsca gdzie idziemy, to jeszcze ciut drogi przed nami ale bez obaw, mamy ciepłe wino które zagrzałem nam na drogę i masę czasu oraz piękne krajobrazy... Na chwilę urwał zdanie kłaniając się dwóm wojowniczym nornijkom które ich wyprzedzały. ... No i piękne kobiety. Uśmiechnął się i przyglądając dalej owym kobietom, sięgnął do torby wyciągając w dwóch palcach małą buteleczkę, można rzec, asuriańskich rozmiarów i podał ją Fezzowi. To bardzo delikatne winko, jak dla dziecka. Napij się, to Cię na pewno rozgrzeje. Nie mam w końcu w planach przynosić na zabawę mrożonego asury, nieee... tego nie ma w menu.
Norn cały w skowronkach spojrzał w kierunku siedziby która już zniknęła za górami i zamyślił się mówiąc znów cichutko.
Hmm... ciekawe czy reszta też wpadnie. Pomyślał, że jak kilka osób z bractwa przyjdzie, to będzie świetna okazja aby się bliżej zapoznać, być może norn i asura oraz ich wierny dolyak wpadną na nich na drodze a może już są w Soderhem Steading ?
Zanim dojdziemy na miejsce, to może pogadamy o czymś interesującym ? Rzucił norn wesołym tonem głosu.
aiwe_database

Re: Niezwykłe przygody Fezza, Aendora i Shu

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Zwierzę oczekując pieszczot gwałtownie uniosło łeb nie przejmując się swoim pasażerem, na co Fezz zresztą zareagował oburzonym piśnięciem chwytając się długich rogów. Kaptur przy tym opadł malcowi, a uszka jakby uradowane chwilową wolnością pomimo mrozu rozprostowały się. Akurat w sam raz, gdy para nornek przechodziła obok, malec spojrzał na nie uśmiechając się i wstydliwie rumieniąc.
-Emmm...
Jęknął cichutko spuszczając wzrok, po czym spojrzał na Aendora i prychnął nasuwając na głowę kaptur jak mocno się tylko dało. Zupełnie jakby chciał nie tylko ukryć pyszczek i uszy, ale całego siebie w jukach. W sumie wśród olbrzymów z Gór nie było to takie niewykonalne, wystarczyło ukryć się w worze i już Norn mógł się zastanawiać czy nie ma czasem do czynienia z workiem kartofli.
-Gdyby nie jego futro pewnie już bym zamarzł. Cóż...kobiety...i tak wszystkie będą mnie traktowały jak dziecko, jeśli nie gorzej.
Rzucił smętnie, gdy się oddaliły i upił niewielki łyczek podanego wina. Trunek go tak nie wykrzywiał i grzał przyjemnie, miła odmiana po dwóch ostatnich popijawach. Pierwsza zakończona kacem i dziurą w pamięci, a druga skończeniem jako dziecko w ramionach Lyn...na samą myśl drżał.
-Dzięki...i nie jestem dzieckiem.
Dodał, żeby czasem nie zachciało mu się bardziej go traktować jak dziecko niż poprzez dobór alkoholu. Mimo to jednak niewielki uśmiech zagościł na pyszczku Asury, a jego ciało jakby rozluźniło, gdy fala ciepła się po nim rozeszła poczynając od gardła i przełyku.
aiwe_database

Re: Niezwykłe przygody Fezza, Aendora i Shu

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Ehehehe... wybacz, to oczywiste, że nie jesteś dzieckiem chodziło mi tylko o Twój rozmiar.
Aendor włożył rękę do kieszeni kożucha i wyciągnął swoją o wiele większą butelkę grzańca, wyciągnął korek i zaciągnął się zapachem, aż było słychać jak aromat ulatuje mu do nosa.
Mhmmm... bajecznie pachnie, chyba powinienem więcej czasu spędzać w kuchni. Przyłożył gwint do ust i pociągnął kilka łyków po czym butelkę zatkał i schował ją tym razem do plecaka wiszącego na dolyaku.

Tak w ogóle to nie wtajemniczyłem Cię po co idziemy do tamtej wioski, nieprawdaż ? Przeciągnął palcem po nosie i spojrzał przed siebie widząc jak para wojowniczek zniknęła za wzgórzem.
Mój stary znajomy, Olaf który ma wędzarnie w Hoelbrak, poinformował mnie o niezwykłej zwierzynie którą spostrzegł w pobliskich lasach wioski do której zmierzamy. Tym zwierzęciem jest wspaniały Przebiegły Rudolf, ogromnych rozmiarów jeleń którego starałem się upolować razem z innymi łowcami przez kilka ostatnich miesięcy, lecz ta bestia jest niezwykle zwinna przez co ciężka do schwytania. Nazywamy go Przebiegłym albowiem ten cwaniak przejrzał wszystkie nasze pułapki, przez co jest jeszcze bardziej pożądaną zdobyczą nie tylko wśród nornów.
Spojrzał na Fezza popijającego winko i uśmiechnął się.
Dlatego pomyślałem, że inżynier Twojego pokroju będzie na tyle pomysłowy, że pomoże nam schwytać Przebiegłego Rudolfa abyśmy mogli wieczorem wyprawić ucztę na którą zaproszona jest cała okolica.
Norn stanął na chwilkę nasłuchując świszczącego wiatru.
Co do kobiet, to może uda Ci się zabłysnąć kiedyś na tyle, że zobaczą w Tobie godnego uwagi mężczyznę. Aendor lekko się zaśmiał lecz po chwili jego śmiech przerwały okrzyki walki dochodzące z drugiej strony wzgórza w kierunku którego zmierzali.
Oooo ? Myślałem, że chociaż dzisiaj będę miał trochę spokoju od walki. Idziesz ze mną, czy przypilnujesz naszego zwierza ? Zwrócił się do Fezza, kładąc swoją dłoń na głowie dolyaka lekko smyrając ją palcami po futrze.
aiwe_database

Re: Niezwykłe przygody Fezza, Aendora i Shu

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Aendor wyraźnie nie poprawiał swojej i tak kiepskiej sytuacji w oczach Fazy co widać było po zaciśniętych zębach i dłoniach na pyszczku jego towarzysza. Asura zdecydowanie kiepsko znosił sytuację, gdy ktoś wypominał mu jego wzrost, a w zasadzie jego brak lub też okazywał to nieświadomie. Rzucać się do szyi z zębami jednak się nie rzucał, a zamiast tego jedynie prychnął splatając ramiona na piersi i wodząc wzrokiem po okolicy. Odwrócił uwagę dopiero, gdy wreszcie Norn w swej łaskawości postanowił mu przedstawić powód, dla którego wyciągnął poza ciepłe i bezpieczne mury twierdzy....uniesienie brwi mogło zwiastować, że był sceptyczny zarówno co do samego pomysłu Norna, celu całego przedsięwzięcia, a tym bardziej przydatności Asury w czymś takim.
-Mogłeś powiedzieć wcześniej...gdybym wiedział wziąłbym sprzęt adekwatny do tego zadania.
Rzekł niezbyt uradowany popadając zaraz w zamyślenie związane z szacowaniem możliwych zastosowań nielicznego sprzętu i części jakie postanowił zabrać ze sobą. Nie miał tego wiele i chociaż materiałów wybuchowych wraz z istotnymi częściami do konstrukcji wieżyczek znalazło by się tam nieco to musiał wiedzieć z czym mają do czynienia nim zacznie marnować wartościowe i rzadkie rzeczy na bezsensowne próby ubicia jakiegoś zwierzaka. Jego rozmyślania zostały przerwane przez wzmiankę o kobiecie i Fezz westchnął przytakując bez entuzjazmu głową, po czym wyraźnie posmutniał do momentu, gdy usłyszał odgłosy walki, a przygnębiające myśli zeszły na boczny plan. Łebek Asury momentalnie się poderwał, kaptur opadł, a uszy zaczęły rejestrować otoczenie niczym małe radary. Dłoń powędrowała przy tym do kabury, gdzie spoczywała dwururka Fezza, a druga dłoń poklepała skórzaną torbę przewieszoną przez ramię jakby upewniając się, że nadal tam jest.
-Idę, idę, chyba sobie ze mni...
Urwał nagle, gdy zeskakując z karku ogromnego zwierza wylądował w śniegu...głęboko w śniegu, aż po szyję uniemożliwiając niemalże wydostanie się niskiej istocie.
-Noż...jawna kpina!
Zasyczał wściekły próbując się uwolnić z lodowych objęć, chociaż za każdą próbą zdawał się po prostu zakopywać zamiast odkopywać.
aiwe_database

Re: Niezwykłe przygody Fezza, Aendora i Shu

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

No dobra, w takim razie wykorzystam twój wzrost ostatni raz... przepraszam ale patrząc na tą sytuację, chyba jednak muszę to zrobić.
Norn lekko westchnął widząc jak asura męczy się ze śniegiem, chwycił Fezza w obie ręce i wcisnął go do niezwykle dużej kieszeni swojego kożucha.
Masz być grzeczna, Helga. Zwrócił się do dolyaka głaszcząc ją po głowie i wyciągając z torby marchew aby miała zajęcie.
Wiem, że to może wydawać Ci się krępujące, ale nie sądzie abyś był wstanie przebić się przez ten śnieg, tak więc trzymaj się mocno. Norn wyciągnął jeszcze łuk z plecaka wiszącego na dolyaku i pognał w stronę odgłosów walki.
Co do sprzętu do tworzenia wymyślnych gadżetów, to już się tym zająłem. Pewnie sobie myślałeś, że te torby na naszym wiernym zwierzaku są pełne alkoholu i jedzenia, czyż nie ? Jeden z inżynierów Vigil przywiózł mi części potrzebne do twoich wynalazków.

Po paru minutach przebijania się przez śnieg, Aendor i Fezz dotarli na szczyt wzgórza. W dół drogi można było ujrzeć świeże ślady po pobojowisku, trochę krwi i połamane oręże.
Cholera... to bronie Synów Svanira. Jak dotąd wiecznie uśmiechnięty Aendor, wypowiadał słowa gorzko przesączone nienawiścią.
W oddali można było ujrzeć grupkę pięciu fanatyków lodowego smoka którzy nieśli ze sobą dwie spętane wojowniczki z którymi wcześniej norn i asura się mijali.
Kiedy ruszyli w dół za porywaczami, nagle zza głazu wyłoniło się kolejnych pięciu:

Syn Svanira: No no bracia spójrzcie co my tu mamy. Najpierw te wojowniczki a teraz głupi norn i jego mały przydupas! Ale się dzisiaj obłowimy!
Ogromny norn fanatyk stojący na skale, ryknął śmiechem i machnął dwuręcznym mieczem wskazując na Fezza i Aendora
Syn Svanira:Zabić ich... Powiedział obojętnie jakby był już znudzony zabijaniem i okradaniem podróżników przez cały dzień.

Aendor wyjął Fezza z kieszeni i mruknął do niego: Bierz tych dwóch po lewej, ja zajmę tych po prawej. Jak będziesz mógł to zdejmij też tego wielkiego stojącego na skale.
Synowie powoli się do nich zbliżali, strażnik jeszcze chwilę przed rozpoczęciem walki, nałożył na asurze egidę.
aiwe_database

Re: Niezwykłe przygody Fezza, Aendora i Shu

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

-Co masz na myśli?! Ej, przestań! Co ty wyprawiasz!?
Pisnął ze słusznym oburzeniem malec wierzgając nogami i ostatecznie lądując w kieszeni niczym niesforna fretka czy co tam te Norny trzymały jako zwierzęta domowe. Poza tym choć kieszeń swymi rozmiarami choć na pewno zasługiwała na miejsce w panteonie największych kieszenie to i tak Fezz musiał zapierać się nogami i czepiać materiały, aby nie wypaść z kieszeni tym razem głową prosto w głęboki śnieg. A widok jaki musiał się teraz malować przed oczyma synów Swanira musiał być...co najmniej komiczny.
-Nie...jestem...mały...
Syknął wściekle Fezz zaciskając dłonie na materiale kożucha z całej siły jakby chciał go rozerwać co mógł tylko usłyszeć i zaobserwować jego dużo większy przyjaciel, jeśli jego uwagi całkiem nie pochłonęli Synowie Swanira lub pojmane wojowniczki. Nim Asura zdołał jednak wymyślić własną ripostę na obelgę olbrzymów, w której mógłby wypomnieć Nornom im rasową ułomność w postaci mózgu o niskiej wartości przerobowej poczuł jak znowu jest unoszony i kładziony tym razem na śniegu. Ten na szczęście dla Fezza wytrzymał nacisk jego stópek przy delikatniejszym położeniu niż zeskok z grzbietu Doylaka, jednak Asura miał ważniejsze problemy, aby czuć radość z tego powodu i poświęcić temu jakąkolwiek cząstkę uwagi. W końcu stał sam naprzeciwko dwóch olbrzymów zbliżających się do niego z jednoznacznym zamiarem nieświadom tego, że Aendor nim ruszył do walki zostawił mu coś co mogło go wspomóc.

Malec na widok swoich przeciwników w pierwszym momencie cofnął się o parę kroków przerzucając przestraszony wzrok z jednego na drugiego i z powrotem. Sięgnął odruchowo po śrutówkę, ale widząc małą broń a ogromne sylwetki Nornów schował ją uznając w tej chwili za nieprzydatną i sięgnął po jeden ze zwykłych granatów zaciskając palec na zawleczce i czekając. Wyglądał zapewne przy tym jakby miał zamiar sam się wysadzić byle nie musieć walczyć z Nornami, bał się i było to widać w jego zachowaniu. Wbrew temu jednak tylko zbliżyli się Fezz nabrał powietrza do ust, odbezpieczył granat i cisnął go pod nogi Nornów, po czym sam przykucnął spuszczając łebek i zakrywając twarz uszami, a potem łapką, aby nie oberwać samemu odłamkiem.

Po przełęczy rozniósł się huk, kawały śniegu piachu i ziemi uniosły się powietrze na dwa, może trzy metry wraz z odłamkami, które na szczęście nie sięgnęły Fezza lub nie trafiły w jego małą sylwetkę. Może i się bał, ale gdyby dostał poczułby. Inna sprawa się miała z synami Swanira, którzy nie mając do czynienia z podobną bronią nieświadomi znaleźli się w strefie rażenia. Otumanieni i zaskoczeni nagłym hukiem i błyskiem cofnęli się o kilka kroków z bolesnym krzykiem. Każdy z nich oberwał przynajmniej paroma odłamkami i choć krew pojawiła się w paru miejscach rany nie zagrażały raczej ich życiu. Jeden z Nornów musiał się co prawda pochylić i zacząć przecierać oczy, do której napłynęła krew pochodząca z długiej, głębokiej rany na czole mamrocząc coś wściekle pod nosem. Tymczasem drugi warknął rozjuszony w kierunku Fazy, po czym zważył w swoich dłoniach ogromny młot zaciskając je na jego masywnym trzonie.
-Śmierć tchórzliwy Kurduplu! ŚMIERĆ!
Ryknął pogardliwie, aż kilka kropel plwocin wyleciały z ust w kierunku adresata, po czym olbrzym zaszarżował na małą Asurę zamachując się młotem ze swojego prawego boku i nie mając zamiaru patyczkować się z nieprzewidywalnym stworkiem.
aiwe_database

Re: Niezwykłe przygody Fezza, Aendora i Shu

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Przynosicie hańbę naszej rasie ! Wycedził przez zęby Aendor przyglądając się dwóm młodym fanatykom zbliżającym się do niego, wydawali się być nawet młodsi od strażnika.
Przyjrzał się ich posturze oraz sposobowi w jaki trzymają topory i prychnął ze śmiechu: Hah! Dzieciaki... i pomyśleć, że już w tak młodym wieku daliście sobie wyprać mózgi.
Aendor uniósł młot spoglądając młodym nornom w oczy i upuścił go z ogromnym impetem wysyłając w ich stronę łańcuchy które od razu spętały im nogi i ręce powalając na ziemię.

Młody fanatyk: Ha! Tylko tyle masz w zanadrzu idioto? Potęga Jormaga cię dosięgnie niegodziwcze!

Aendor schylił się i chlasnął mu w twarz z liścia pokazując palcem: A-a-a... odzywaj się z szacunkiem do starszych i silniejszych. Wy dwaj poleżycie sobie tutaj i ochłoniecie na śniegu, później pójdziecie z nami i poukładamy wam w głowach.

W międzyczasie prawiąc kazania dwóm spacyfikowanym svanirom doszedł ich głośny wybuch nieopodal. Aendor zasłonił sobą dwóch młodzieńców a odłamki z granatu Fezza zatrzymały się o egidę strażnika, po czym pękła.
Heh... tego się właśnie po Tobie spodziewałem, wybuchowe niespodzianki. Rzekł do siebie cicho uśmiechając się pod nosem. Widząc szarżującego na Asurę wściekłego svanira, pomyślał sobie: Da se radę. Albowiem wyczuwał, że egida nadal trzymała się Fezza.

Odwrócił się w stronę dzierżącego dwuręczny miecz syna svanira stojącego na skale. Patrzył na niego uważnie i zobaczył, że to jednak nie jest zwykły fanatyk. Na jego hełmie formowały się sople lodu natomiast większość jego nagiego ciała było pokryte twardym lodem... on był już w zaawansowanym stadium przemiany w sługusa lodowego smoka.
Aendor oparł o ziemię młot wydając przy tym huknięcie które zaczęło roztapiać lód wokół głowicy broni. Wskazał palcem na lodowego wojownika i rzekł: Ty już jesteś martwy... nie zaznasz litości.
Chwycił płonący młot i ruszył na niego, zaś ten odpowiedział:

Syn Svanira: Racja, nie będzie litości... dla ciebie i twojego kumpla. Odpowiedział zeskakując ze skały i szykując się do walki.

W miedzy czasie kiedy Aendor i Fezz walczyli z nieprzyjacielem na szczycie wzgórza w ich kierunku zaczęło biegnąć jeszcze trzech, natomiast dwóch zostało na dole pilnując wojowniczek.
Hmm... być może przydałaby się mała pomoc. Pomyślał Aendor patrząc na biegnących w ich kierunku kolejnych fanatyków.
aiwe_database

Re: Niezwykłe przygody Fezza, Aendora i Shu

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Świat Fezza w tym momencie zawęził się do okręgu o kilku metrach promienia, w którym mieścił się zarówno Fezz jak i Syn Swanira szarżujący na niego właśnie w tym momencie. Fezz po usłyszeniu huku powoli uniósł łebek chcąc obejrzeć efekt swojego wybuchu, gdy usłyszał ryk i zobaczył biegnącego w jego kierunku Norna w zasadzie jedynie rozwścieczonego jego granatem. Przez dobrą chwilę Fezz stał jak sparaliżowany nie wiedząc co czynić, a gdy Norn znalazł się w optymalnej odległości Asura w ostatniej chwili rzucić się do tyłu lądując na brzuchu. Za sobą jedynie usłyszał głośne sapnięcie, a chwilę potem kilka zbitych kawałków śniegu poleciało na niego. Gdy obejrzał się przez ramię w miejscu, gdzie jeszcze stał zdobiło długie zadrapanie w delikatnej, świeżej powierzchni jakie zostawił za sobą obuch młota.

Choć udało się Fezzowi uniknąć potężnego ciosu Norna walka nie kończyła się. Olbrzym, gdy tylko odzyskał równowagę musiał wykonać tylko dwa kroki, aby znów móc sięgnąć karzełka. Tak też się stało i Fezz odwracając się na plecy mógł widzieć z dołu jak ogromny młot unosi się do góry, aby spaść na jego małe ciało. Oblicze Norna, któremu Fezz miał okazję się przyjrzeć wyrażało tylko żądzę mordu. Asura zdawał się tylko czekać na nieuniknione w myślach Norna, gdy w ostatnim momencie zebrał się i przeturlał w bok. Młot zagłębił się w śniegu ku jeszcze większej wściekłości Syna Swanira, który znów robił zamach. Asura nie oddalił się prawie w ogóle od przeciwnika, nadal był w śmiertelnym niebezpieczeństwie, lecz tym razem działał zamiast czekać, odskoczył w porę dość sprawnie, po czym sięgnął do torby po pierwszy lepszy granat i zostawił pozbawiony zawleczki na ziemi przed kolejnym rzuceniem się w bok. Wylądował przy tym na brzuchu chowając twarz w śniegu, a uszy zakrywając łapkami nie będąc pewnym czego się może spodziewać po tym granacie.

Granat okazał się hukowym, błysk i huk, oba zdecydowanie potężniejsze od tego ostatniego i sprawiające, że Norn niesiony dotąd szałem i żądzą mordu zawył wściekle upuszczając młot w śnieg i wciskając dłonie w oczy. Zaraz też się zgarbił i padł na kolana krzycząc przerażony. Zdawał się nic nie słyszeć i nic nie widzieć…z Fezzem nie było tak źle chociaż najlepiej też nie. Uszy zdawały się zatkane, słyszał jedynie szum i ciche krzyki…jakby dobiegające z oddali, a nie z bliska. Było to bardzo nieprzyjemne wrażenie. W przeciwieństwie jednak do Norna widział bez problemu i szybko zobaczył w tym swoją okazję. Wstał powoli, nieco zoobolały i podszedł do niego szybko do Norna sięgając po śrutówkę. Czy chciał go zabić? Nie, zdecydowanie nie, jego celem było obezwładnienie go lub uniemożliwienie mu dalszej walki. Przystawił lufę do kolana, miał zamiar nacisnąć spust, nie zabije…okaleczy. Nie robił tego jednak. Krzyki, pełne strachu, zawahał się i odsunął lufę nie dając rady…zwłoka, za którą przyszło mu zapłacić.

Kątem oka zauważył ruch, a gdy się odwrócił zobaczył jedynie zbliżający się młot drugiego Norna, który uparł się z krwią cieknącą z rany na czole. Nim Fezz zdołał zrobić cokolwiek młot zmiótł Asurę dosłownie. Przypadkiem palec nacisnął na spust, kolejny huk, wystrzał, ale śrut poleciał w górę nie czyniąc nikomu krzywdy. Z kolei Asura poleciał parę metrów, przeturlał się przez śnieg, dubeltówka wylądowała w śniegu, a Asura nie dawał oznak życia w pierwszej chwili, toteż Syn Swanira postanowił zająć się oślepiony Nornem. Ten jednak nic nie słyszał i nic nie widział nadal, nie dało się do niego przemówić, a każdą pomoc ze strony ziomka odsuwał. Tymczasem Fezz leżący w śniegu zaczął się powoli poruszać pojękując.
aiwe_database

Re: Niezwykłe przygody Fezza, Aendora i Shu

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Młot i miecz skrzyżowały się powodując głośne zderzenia odbijające się echem po pobliskich wzniesieniach i lasach.
Jako że struktura ciała Syna Svanira z którym przyszło walczyć Aendor'owi była nad wyraz mocna, jedynie młot był wstanie skruszyć ową powłokę gdyż ostrze miecza lub toporu mogło by się stępić lub roztrzaskać.
Pierwsze stracie nie trwało długo kiedy lodowy miecz roztopił się wskutek kolizji z rozgrzanym młotem przez co przeciwnik został pozbawiony broni. Jednakże pokryte grubym lodem pięści uderzały szybciej niż Aendor był w stanie zamachnąć się młotem.
Kilka ciosów zdążyło wylądować na twarzy norna do momentu, kiedy skuty lodem przeciwnik zaczął się roztapiać po tym jak strażnik uderzył go rozpaloną pięścią w klatkę piersiową. To go co prawda nie zabiło jednak kupiło trochę czasu aby wspomóc Fezza.

Kiedy się odwrócił, spostrzegł wdrapujących się na górę trzech synów. Norn dobył swojego łuku i wystrzelił kilka strzał w powietrze które z oślepiającym blaskiem i świstem opadły na zbliżających się przeciwników, formując dookoła nich bariery których nie mogli przekroczyć przez krótki okres czasu.

Zaś kiedy mógł zwrócić się aby pomóc asurze, został oślepiony przez jego granat. Ostatni obraz który widział przed sobą to dwóch svanirów zbierających się aby dorwać Fezza. W tym też kierunku Aendor biegł na oślep wymachując młotem na lewo i prawo.
Zbliżając się do przeciwników których sylwetki chwilę przed oślepieniem wyryły się w oczach wyobraźni strażnika, usłyszał dźwięk jakby pękający i kruszący. Wychodziło na to, że któregoś z nich trafił lecz również na nich wpadł przez co wszyscy trzej potoczyli się na dół w kierunku skąd norn i asura przybyli, wydając z siebie przekleństwa i okrzyki bólu.

Jak już wszyscy trzej znaleźli się na dole, Aendor wstał i potrząsnął głową. Jego wzrok począł wracać a widząc oszołomionego synka starającego się wstać, strażnik podszedł do niego i położył na nim swój młot aby leżał spokojnie.
Drugi syn zaś leżał zastygnięty bez ruchu, było widać kałużę krwi która przybierała na rozmiarach topiąc śnieg a znajdując swoje źródło w rozbitej głowie martwego już fanatyka.
Niestety na ciebie wypadło ale trudno się mówi, jednego głupca mniej. Norn lekko zarechotał patrząc na trupa.

Podszedł szybko do leżącego w śniegu Fezza wyciągając go i lekko dwoma palcami otrzepując jego ubranie.
Ciekawe jak to się stało, że Cię wybił tak daleko. Może egida w przypadku małej masy nie jest w stanie ochronić przed odrzutem, ale chyba podziałała skoro jesteś w jednym kawałku po oberwaniu młotem z takim impetem.
Odparł norn uważnie przyglądając się leżącemu w śniegu, ogłuszonemu wielbicielowi lodowego smoka.
aiwe_database

Re: Niezwykłe przygody Fezza, Aendora i Shu

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Fezz żył, co do tego nikt nie mógł mieć wątpliwości. Aendor nie musiał się też obawiać o to, że coś się stało Asurze. Był otumaniony nieco, to fakt, ale bez wątpienia nie odniósł żadnych obrażeń, ani lekkich, ani ciężkich, pod tym względem egida swoje zadanie spełniła. Uniesiony ze Asura śniegu prychnął nieco jakby śniegiem się zakrztusił, zastrzygł uszami i zamajtał w powietrzu nogami, a gdy doszedł do siebie pokręcił łebkiem zatrzymując wzrok ostatecznie na obliczu Aendora.
-hem...co się stało...wszystko w porządku?
Zapytał cichutko spoglądając na olbrzyma spod przymrużonych powiek, a gdy został odstawiony przykucnął jakby mu mięśnie zastały nieco. Dopiero, gdy doszedł do siebie westchnął wypuszczając z pyszczka obłok pary i uświadomiwszy sobie, że jego broń się zapodziała zaczął się rozglądać wokół ściągając z twarzy gogle. Teraz spoczywały na jego czole, a wielkie, brązowe ślepia lustrowały uważnie otoczenie. Uszy z kolei poruszały się na wszystkie strony rejestrując otoczenie.
-Fuuu...brrrr...zimno.
Stwierdził w pewnym momencie drżąc wyraźnie pod grubą warstwą ubrania, a gdy dojrzał swoją broń leżącą głęboko w śniegu ruszył w jej kierunku powolnym krokiem obejmując się rękoma jakby chcąc się w ten sposób ogrzać lub przynajmniej zatrzymać choć odrobinę ciepła w sobie.
aiwe_database

Re: Niezwykłe przygody Fezza, Aendora i Shu

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Skoro byli już na dole, norn skorzystał z chwili wytchnienia sięgając do torby wiszącej na dolyaku i wyciągnął dwie butelki dramatycznie różniących się w swoich rozmiarach. Mniejszą podał asurze a sam odkorkował większą i nabrał kilka porządnych łyków. Pogładził po czole Helgę żującą marchewkę która ze stoickim spokojem patrzyła wielkimi ślepiami na norna mrucząc delikatnie.

Ciekawie to rozegrałeś. Ci synowie nigdy nie spodziewali się, że ich tak urządzisz. Rzekł do Fezza kiwając głową w geście aprobaty. Przygotuj się na drugą rundę bo jeszcze zostało nam kilku do obsłużenia. Uśmiechnął się kiedy chował butelkę grzanego wina do torby.

Aendor podszedł do otumanionego syna i cmoknął ustami. Chodź Helga, przypilnujesz go.
Ujmując młot w dłoń, pozostawił na jego plecach magiczne łańcuchy które wbijały się w ziemię natomiast wielkie zwierze patrzyło na syna svanira z góry, wbijając w niego swoje oczyska tak jakby chciało zajrzeć w głąb jego duszy.

Stanął w śniegu przed asurą i dolyakem zaciskając młot w dłoni, przyglądał się ku górze miejscu gdzie przed chwilą toczyła się kolejna walka. Do jego uszu dobiegały przekleństwa, dźwięki zmagań i urywających się łańcuchów.
Najwidoczniej bariera przestała działać, trzej synowie wznowili wdrapywanie się na szczyt wzgórza... no i jeszcze został ten lodowy drań oraz tamtych dwóch co pilnowali pojmane nornijki.
Nie żebym miał coś przeciwko dobrej bójce ale poza tamtymi dwoma szczawiami których złapałem to reszta z tej bandy wygląda na doświadczonych w boju i dobrze wyposażonych. Aendor i Fezz mieli nadzieję, że być może ktoś z bractwa znajdowałby się w pobliżu, byłoby weselej w potyczce o większej skali.
aiwe_database

Re: Niezwykłe przygody Fezza, Aendora i Shu

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Mrucząc Doylak był czymś czego nigdy nie wiedział dotąd. Zawsze uważał je za zwierzęta pociągowe lub przeznaczone na ubój najwyżej. Nie jako domowe stworzenia jak koty lub psy...Norny są dziwne, z każdą chwilą się w tym twierdzeniu utwierdzał i aż poświęcił nieco uwagi owemu zjawisku. Na tym jednak skończył, czasu na sporządzanie notatek nie było, toteż gdy tylko odnalazł swoją broń załadował brakując nabój i odebrał napitek od olbrzyma. Zimno powoli przedzierało się przez ubranie i docierało do kości, toteż Asura zapominając o swoim wstręcie do wszelkich trunków wypił porządny łyk krzywiąc się lekko.
-Urządziłem? Miałem wrażenie, że walczę o życie.
Przyznał chłodno bez jakiegokolwiek poczucia dumy w głosie. Tym większe było jego przygnębienie, gdy Aendor przypomniał mu pozostałych Nornach i wspomniał o jego przypuszczeniach odnośnie ich doświadczenia w walce. Fezz widząc ich już położył uszy po sobie obserwując ich chwilę. Wyglądał przy tym jak gotujący się do walki kot...lub królik, jednak chwilę potem długie oklapły dając do zrozumienia, że morale Asury były nie do pozazdroszczenia i sam nie był pewien wyniku starcia. Mimo to Fezz stanął u boku Norna trzymając w lewej dłonie swoją broń, a drugą wyciągając z torby zwykły granat.
aiwe_database

Re: Niezwykłe przygody Fezza, Aendora i Shu

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Nagle Aendor, którego wzrok był nieco wyżej mógł dostrzec, że od boku coś błyszczącego poleciało w stronę idących w ich stronę Synów Svanira, a po chwili wokół nich zaczął gęstnieć jakiś zielony gaz, powoli zasłaniając ich sylwetki przyglądającym się im Aendorowi i Fezzowi. Po chwili dostrzegli jakąś niewielką postać nieco dalej od nich, a bliżej Synów Svanira.
-MOA01! Natychmiast przejdź w stan obrony! - zawołał asura i wyciągnął strzelbę w gotowości a jego mały pupil, mechaniczna moa, natychmiast posłała w przeciwników ogłuszający krzyk. Shu miał nadzieje, że atak z zaskoczenia, zarówno trucizną, jak i ogłuszeniem nieco rozproszy Synów Svanira... jak nie to miał przerąbane, a jego bawienie się w bohatera skończy się gorzej niż mógłby to sobie wyobrazić.
aiwe_database

Re: Niezwykłe przygody Fezza, Aendora i Shu

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Czterech svanirów zbliżało się coraz szybciej do Aendora i Fezza, zmrożony wojownik miał dziurę w klatce piersiowej i lekko nadtopiony lód lecz wcale mu to nie przeszkadzało.
Trzeba to rozegrać w bezpieczny sposób. Odparł cicho, dobywając łuku.

Kiedy naciągał cięciwę i formował strzałę w swojej dłoni, usłyszał cienki świst i coś błyszczącego nadlatującego w stronę wielbicieli smoka. Dziwny przedmiot od razu rozpuścił na nimi gęstą zieloną chmurę a pomiędzy nimi a Aendorem i Fezzem stanął jakiś asura.
Norn uśmiechnął się Czyli jednak ktoś się pojawił... znasz go? Też go kojarzę ale chyba nie pamiętam jego imienia. Na chwilę upuścił łuk aby zapytać się Fezza.

Po kilkunastu sekundach kasłania i przeklinania, z zielonej chmury wybiło się trzech fanatyków w tym również splugawiony wojownik a czwarty został padając na kolana powoli umierając wskutek trucizny.
Chwilę po wybiciu się z trujących oparów, dwóch svanirów zostało lekko zdezorientowanych przez krzyk mechanicznego kompana asury przez co przystanęli na chwilę jednakże skorumpowany wojownik dalej szarżował przed siebie. Co prawda nie miał już lodowego miecza, ale jego zamrożone pięści mogły zadawać równie dotkliwe obrażenia.

Aendor szybko znów naciągnął cięciwę i wypuścił w jego kierunku przeładowaną energią strzałę która niestety przeleciała na wylot przez dziurę w klatce piersiowej, zaś trafiając i na miejscu zabijając jednego z synów stojących z tyłu.
ODPOWIEDZ

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 7 gości