Zagubione dusze

Opasłe w tomy półki i walające się wszędzie pergaminy. Tutaj trafiają zakończone przygody.
aiwe_database

Re: Zagubione dusze

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Daimon przyglądał się wiwernie i nie za bardzo słuchał dzieciaków. Fascynowało go to jak dwójka ludzkich dzieci dała radę oswoić wiwerne na szczęście nie musiał długo czekać na odpowiedź, bo chwilę po tym dzieciaki zamigotały i stały się duchami. "Oh... duchy... żadna nowość. Jak skończą pieprzyć muszę się spytać jak oswoili tą wiwerne..." to było pierwsze co powiedział do siebie w myślach człowiek. Widząc, że dzieciaki zalały pytania od popielca i okutego człowieka nie zamierzał się wtrącać. Natomiast rozejrzał się po grupie, która była z nim. Człowiek w płytowym pancerzu wydawał się dosyć normalny, popielec nie przypodobał mu się, Daimon nie lubił kotów, a on był kotem, przynajmniej nie był czarnym kotem te podobno przynoszą nieszczęście. Na chodzący krzak nawet nie spojrzał natomiast dwie asury... cóż ich rasę uważał za po prostu dużą odmianę szczurów, nikt nie lubi szczurów.
aiwe_database

Re: Zagubione dusze

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Gem przyglądał się całej sytuacji z obojętnym wyrazem twarzy. Oczywiście że chciał odnaleźć... przez chwilę już miał sobie przypomnieć co to było, ale chwila ta minęła tak szybko jak się pojawiła. No cóż ktoś przyszedł więc może z ich pomocą uda się TO znaleźć, pomyślał i przyjrzał się wszystkim uważnie, każdemu po kolei. Gdy Ini zdjeła z nich powłokę, zdezorientowany zachwiał się i prawie przewrócił. -Ini! -krzyknął nadąsany. -Czemu tak szybko odwołałaś naszą powłokę, nie tak się umawia... -Nie dokończył bo nagle jeden z asur wyciągnął w jego kierunku rękę. Gem zareagował instynktownie. Odskoczył i w locie syknął. -Ignizor atakuj. -wiwerna nie czekając na dalsze instrukcje rzuciła się w kierunku asury z zamiarem odgryzienia ręki.
aiwe_database

Re: Zagubione dusze

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Uśmiech nie zszedł z twarzy młodego asury, nawet gdy usłyszał polecenie chłopięcego ducha. Momentalnie przeteleportował się, na swoim miejscu zostawiając jednak klona. Ten miał rozpaść się przy jakimkolwiek kontakcie fizycznym i oszołomić, lub chociaż spróbować oszołomić osobę, rzecz lub istotę odpowiedzialną za owy kontakt. Ta sztuczka zdecydowanie nie jest jedną z jego ulubionych i dobrze wyćwiczonych, ale na zwierzę powinno wystarczyć.
- Po co ta agresja? Na oddech Maguumy... Ktoś tu ma poważne problemy z zaufaniem. - Rozległ się lekko rozbawiony głos, kawałek za plecami rudego ludzkiego chłopaka. Loki siedział wygodnie na schodach, mając założoną jedną nogę na drugą.
aiwe_database

Re: Zagubione dusze

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Vanthel z kolei widząc szarżującą wiwernę, wyciągnął w jej kierunku lewą dłoń, rozwarł ją i wezbrał w okół jej postaci duchową esencję, by następnie uformować z niej łańcuch i spętać nim kreaturę. Starał się przy tym, by nie uszkodzić jej skrzydeł, szczególnie, że tak naprawdę nie była to wina tego stworzenia, a tego przeklętego ducha, który wykorzystuje jego cielesność, ale różnie mogło to wyjść podczas próby powstrzymania istoty przed skrzywdzeniem Asury. Póki co mężczyzna milczał, miał zamiar wygarnąć później bachorowi co myśli o jego bezmyślności, a nawet przez myśl przeszło mu dosadniejsze ukaranie jego osoby.
aiwe_database

Re: Zagubione dusze

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Jeśli wiwerna znajdzie się na tyle blisko Isaaca by go przy okazji stratować ten wykona salto do tyłu, pomoże sobie opierając dłonią o podłoże by odepchnąć się ręką i wylądować znów na nogach. Stanie z mocno trzymanym w ręku kijem i widząc jak Seraf próbuje spętać bestię spojrzy na dwa duchy.
- Najpierw fałsz, teraz atak. Nigdy nie słyszałem o duchach niczego dobrego, jeno o tych z Orr i Ascalonu. A wy nie pomagacie swojemu "rodzajowi" zmienić reputację. Bez gierek i zabaw, o co tutaj chodzi? - Zapytał zimniej niż zamierzał.
aiwe_database

Re: Zagubione dusze

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Poskubał się delikatnie po brodzie drobnymi pazurkami i przyglądając duchom nieco podejrzliwie. Ich ciało, ich zachowaniu i gestom unosząc przy tym do góry końcówki uszu jakby te były swoimi przyrządami pomiarowymi. Coś mu tutaj nie pasowało i najpewniej by to sprawdził podchodząc do duchów bez skrępowania, lecz szarżująca wiwerna skutecznie to go tego zniechęciła. Wnet, gdy padł rozkaz ataku Fezz pisnął odruchowo i odskoczył na bok zdecydowanie woląc się oddalić od niebezpiecznego jego zdaniem stwora spuszczonego ze smyczy.
aiwe_database

Re: Zagubione dusze

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Wszystko działo się tak szybko, że dziewczynka nawet nie zdążyła zareagować w pierwszej chwili. Po chwili jednak zdecydowała się interweniować kiedy łańcuchy strażnika związały ich biednego Ignizora. Najpierw spojrzała gniewnie na Gema, a potem z przestrachem na niedobrego Pana, który unieruchomił wiwernę i teraz bestia jedynie warczała unieruchomiona przez łańcuchy.
-Gem! Nie nasyłaj Ignizora na nich skoro mają nam pomóc! A Pan niech w tej chwili zostawi go w spokoju! To nie jego wina! - zawołała zrozpaczona Ini i podbiegła do wiwerny i nachyliła się nad nią, po czym spojrzała nieufnie na Serafa, a potem przeniosła wzrok na Isaaca, który wykonał imponującą akrobacje w tył, kiedy Ignizor był blisko niego. A na jego słowa spojrzała na niego bliska płaczu.
-Co z tego, że jesteśmy duchami! Nie jesteśmy tymi z Askalonu czy z Orr! I nie chcieliśmy was skrzywdzić... A Gem nie lubi jak go ktoś dotyka bez uprzedzenia, Pan raczej też by tak zareagował jakby ktoś chciał grzebać w pańskim ciele paluchem, prawda?!

Żadne z nich jednak nie zdołało kontynuować rozmowy, bo nagle rozległ się nieopodal straszliwy huk, a w całym złotym mieście zawrzało. Złociste zbroje nagle zaczęły rozbiegać się we wszystkie strony, i dopiero po krótkiej chwili i kolejnym głośnym huku grupa zrozumiała dlaczego. Bramy się zamknęły, a nad ich głowami pojawiła się złocista bariera, prawdopodobnie stworzona z magii samych Exalted. W pewnym momencie trzy złociste zbroje przyfrunęły do zgromadzonych.

-Jesteśmy atakowani. Radzę się gdzieś ukryć drodzy przybysze. Pomioty smoka ponownie nacierają na miasto. - przemówił jeden z mieszkańców złocistej fortecy. Ini na ich słowa zamarła i zadrżała patrząc po twarzach wszystkich zgromadzonych.
-A...ale co teraz? Czy Złote Duszki dadzą sobie radę sami? - objęła swoje ciało ramionami jakby było jej zimno i najwyraźniej bardzo się bała.
aiwe_database

Re: Zagubione dusze

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Popielec nie reagował kiedy mała wiwerna rzuciła się na Lokiego, ani kiedy Vincent powstrzymał ją swoimi łańcuchami. Obserwował pilnie jak zachowują się Gem i Ini. Nie wyczuwał od nic magii podobnej do duchów Foefire ani zaklętych dusz z Orr. Jedynie...magię natury? Nie był wciąż pewny, bo w tym mieście magii było straszliwie dużo, i mieszała nieco w jego zmysłach.

Zanim jednak starał się opanować sytuację, uruchomione zostały bariery miasta. Marsus zmarszczył brwi, rozglądając się czujnie dookoła. Kiedy Exalted zapowiedzieli atak i zaproponowali ukrycie się, prychnął tylko w odpowiedzi.
Phi. Ten popielec nigdzie nie ucieka. - wskazał na resztę grupy. Mamy tu silną drużynę doświadczonych wojowników. Wskażcie gdzie mamy pomóc, a postaramy się wytłuc wszystkie Mordremy jakie nas spotkają. - Machnął ogonem, po czym rzucił jeszcze ukradkowe spojrzenie w stronę Beppe.
aiwe_database

Re: Zagubione dusze

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Ani myślał wtryniać się w rozmowę. Miał teraz zbyt wielki mętlik w głowie. Ciągłe szepty i narastający niepokój nie pomagały w przysłuchiwaniu się konwersacji z pracodawcami. Śledził rozwój sytuacji z większej odległości, unikając tym samym uwagi reszty towarzystwa. Dopiero gdy Ignizor rzucił się z zębiskami na dziwacznego Asurę, drgnął z zamiarem zainterweniowania, jednak Vincent wykazał się świetnym refleksem i uniemożliwił atak smoczkowi. Pozostał zatem w swym bezpiecznym miejscu w towarzystwie zwierzęcych kompanów.
Niespodziewany huk zamykanych wrót odgonił zdezorientowanego Sylvari od ściany. Rozejrzał się wokół siebie, wyłapując zbliżające się złote sylwetki. Głos w jego głowie nagle przycichł. Ulga, którą poczuł trwała krótko, gdyż zaraz pojawił się Exalted z informacją o ataku Mordremów. Poruszył się niespokojnie, czując, że starcie może skończyć się dla niego źle. Nie miał jednak zamiaru uciekać. Chciał zawalczyć, a przynajmniej spróbować, choć po jego postawie nie dało się tych chęci wyłapać. Z niepokojem spoglądał to na pajęczaka obok, to na resztę towarzystwa.
aiwe_database

Re: Zagubione dusze

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Gdy huk się rozległ Fezz odruchowo skulił się chowając głowę w ramion i składając uszy jakby chciał nimi też chronić twarz, ale gdy pierwszy wstrząs minął wyprostował się przełykając głośno ślinę i rozglądając nieco niepewnie wokół, gdy pojawiły się zbroje oraz...Marsus się odezwał. Choć do tej pory zdawał się być biernym obserwatorem teraz się postanowił wtrącić, a zaczęło się od przeczącego pokręcenia głową.
-Nie...jesteśmy tu, bo te du...dzieci potrzebują pomocy przede wszystkim...nie możemy ich zostawić w tym zamęcie samym sobie.
Powiedział starając się zachować spokój i brzmieć możliwie jak najpoważniej. Zaraz potem spojrzał na przerażoną dziewczynkę i ujął karabin celując lufę w ziemię, a kolbę przyciskając do ramienia.
-Znasz jakąś kryjówkę?
Zapytał kontrolnie się rozglądając ile mogą mieć czasu oraz stając blisko dziewczyny...i w miarę daleko od jej pupila, który nadal bardzo się nie podobał Asurze.
aiwe_database

Re: Zagubione dusze

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Daimon odsunął się w lekko bok, gdy wiwerna zaatakowała szczura. Przyglądał się duchom i słuchał z uwagą ducha dziewczynki i jak najbardziej zgadzał się z jej słowami. Gdy rozległ się straszliwy huk, Daimon zaczął się rozglądać za jakimś dymem. Gdy okryła ich złocista bariera, a strażnicy powiedzieli, że jest atak na miasto, Dai zaczął się rozciągać. Popatrzył na popielca, który przemówił.
- Tym razem się z tobą zgodzę, popielcu. Gdzie możemy pomóc? - zwrócił się do strażników miał lekko ochrypły głos i dość niski, brzmiał prawie jak starzec.
Popatrzył na duchy i na ich wiwernę.
- Wasz zwierzaczek może pomóc w obronie miasta.
Człowiek dobył swojej kuszy bębenkowej i gdy usłyszał od duszków, gdzie jest atak popatrzył po towarzyszach.
- To co ruszamy?
aiwe_database

Re: Zagubione dusze

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Vanthel przybrał marsową minę i zerkał nieugięty na dziewczynkę, gdy ta rozpaczała i mówiła o fobii brata, który bał się dotyku obcych mężczyzn. Czyżby byli za życia molestowani? Biedne dzieci...mam tylko nadzieje, że nie są ofiarami jakiś zwyrodniałych pedofili. Wtedy ta trauma będąca ich ostatnim życiowym przeżyciem, mogła się odbić znacznie na ich zachowaniu teraz i wyjaśniać te dziwne zagrywki. Eh, świat jest naprawdę popieprzony i to nawet bez Lma.

Seraf wykonał gest lewą dłonią i uwolnił Ignizora, a potem przeniósł wzrok na barierę ze złota oraz Exaled. Skrzywił się mimowolnie na ich widok, gdyż nie cierpiał tych istot. Znając ich, zapewne i tak dążyli do wykorzystania nas...w końcu ta nieudolna rasa niczego nie potrafi zrobić sama.

Ostatecznie mężczyzna założył na głowę hełm i dopiął na spokojnie jego zapięcia, sprawdzając rynsztunek i w milczeniu przygotowując się do potencjalnego starcia.
aiwe_database

Re: Zagubione dusze

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Znów mordremy. Przypomniał sobie swoje ostatnie spotkanie ze sługami smoka i aż się wzdrygnął. Przez te ich soki musiał wyrzucić swoje ulubione ubranie, a sam szorował się sześć razy by zmyć z siebie odór tych monstrów.

Jeżeli mordremy wedrą się do miasta, stanie w obronie jego mieszkańców. Nie ma jednak zamiaru sam wybiega z jego murów i ryzykować życia kolejnych ciuchów.
aiwe_database

Re: Zagubione dusze

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Już miał zacząć się wykłócać o swoją rację, ale gdy zobaczył reakcję Ini na słowa złotej istoty podbiegł do siostry aby objąć ją ramionami i uspokoić. -Już dobrze Ini, wszystko będzie dobrze. -powiedział spokojnie starając się ukryć zdenerwowanie. W sumie atak na miasto nie był czymś nowym ale nigdy nie wiadomo co może się tym razem wydarzyć. -Popatrz tylko. -westchnął i wskazał ręką dookoła na przybyszów. -Wspanialszych wojowników nie mogliśmy sobie wymarzyć. No i nie widzę żeby ociągali się co do walki. -dodał cicho tak aby tylko ona mogła to usłyszeć przy czym lekko się rumieniąc posłał jej ciepły uśmiech. Następnie odsunął się do Ini, jeszcze raz uśmiechnął i podszedł do asury na którego posłał Ignizora. Drapiąc się po głowie, czerwieniąc jak burak i jąkając przez chwilę na początku w końcu pisnął. -Przepraszam! -głos był wysoki i brzmiał śmiesznie, zupełnie nie tak jak sobie to zaplanował, przez co zrobił się jeszcze bardziej czerwony co wydawało się już nie możliwe. Odchrząknął teatralnie i kontynuował już normalnie. -Wybacz nie nawykłem do tego aby mnie ktoś dotykał. Zanim zdążyłem pojąc co się dzieje Ignizor już atakował. Następnie oczy mu się zaświeciły jakby sobie o czymś przypomniał i zwrócił się do mężczyzny z kuszą. -Oczywiście że pomoże, ale on wykonuje rozkazy moje albo Ini, tak więc idę z wami. -powiedział stanowczo. -Tylko co z Ini? W tym stanie nie wiem czy zdoła nam towarzyszyć a nie chcę zostawiać jej samej.-dodał i z zakłopotaniem przypomniał sobie że jeszcze nie skończył przepraszać. Uśmiechnął się więc głupkowato i po raz kolejny przeprosił za swoje roztargnienie tym razem wyciągając rękę na znak przeprosin.
aiwe_database

Re: Zagubione dusze

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Ciele?
To było wszystko co stanęło w głowie Isaacowi, czy można powiedzieć, że ktoś tka palec w "ciało" ducha?
Na tym nagłym ataku nastoletniego gada nie skończył się jednak cyrk który wyrósł z tego spotkania, w złotym mieście, w środku dżungli, na froncie wojny z jednym ze Starszych Smoków, Mordremothem. To ostatnie najwidoczniej postanowiło się przypomnieć, mimo wszystko Marlowe nie potrafił na chwilę nie pozwolić sobie na obserwację tych dziwacznych stworów które im postanowiły powiedzieć o ataku.
Żywa, złota zbroja, tego cudu vigilante nie widział jeszcze nigdy wcześniej w swoim życiu. Poprawił maskę.
- Całe życie trzymałem się z daleka od wojen, chciałem pomóc tym co zostają w miastach, zawsze musi być chyba jednak ten pierwszy raz. - Z tymi słowami dołączył do reszty chętnych do bitki.
Powiedziałby coś o udziału dzieciaka ale... to był duch. A on sam pierwszy raz walczył w podobnym wieku. Choć czy z duchem można mówić o wieku jak o normalnym dziecku? Filozofię zostawi sobie na później.
ODPOWIEDZ

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 340 gości