Mordremoth - Leże Smoka!

Opasłe w tomy półki i walające się wszędzie pergaminy. Tutaj trafiają zakończone przygody.
aiwe_database

Re: Mordremoth - Leże Smoka!

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Widząc poczynania Kae i Aksu zaśmiał się cicho do siebie wyraźnie zadowolony. Przyglądając się głazowi przyłożył oba kciuki do swoich ust i nadgryzł je by wywołać strużkę krwi. Zza kopuły Subortis podniósł dłonie do góry i szybko położył je ponownie na ziemie. W tym czasie z gruntu zaczęły pojawiać się zewsząd chowańce. Było ich około piętnaście i wszystkie zaczęły biec w stronę głazu przymocowując się do niego. Schowane pomiędzy ostrymi zakończeniami kamienia czekały aż pocisk dosięgnie smoka, aby po uderzeniu wskoczyć na skórę poczwary i zacząć się kierować w grupkach we wrażliwe miejsca ciała. Ich głównym celem stały się uszy, nozdrza oraz oczy potwora. Gdy znalazły się w tych miejscach, nekromanta uniósł dłoń z wyprostowanym wskazującym i środkowym palcem na wysokość podbródka, jego usta w uśmiechu rozszerzyły się jeszcze bardziej, chowańce zaczęły wybuchać niczym rozłożone ładunki wybuchowe.
aiwe_database

Re: Mordremoth - Leże Smoka!

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Jack rozejrzał się po polu bitwy. Sytuacja wydawała się być w miarę opanowana. Heroiczne poświęcenie Owiala uchroniło awijczyków przed losem istot ze zniszczonej wyspy, a skupienie się na likwidacji łuczników znacznie zredukowało potencjał bojowy przeciwnika. Martwiło go jednak, że część towarzyszy była ranna, albo zmęczona przez co nie byli w stanie walczyć z taką samą efektywnością jak na samym początku bitwy, a Mordremoth ciągle grasował w pobliżu wyspy. W tym samym momencie, gdy obieżyświat analizował sytuację rozwścieczony smok ruszył do ataku obierając sobie za cel centrum wyspy gdzie znajdowały się Zlata i Vaeczka. – O wilku mowa. – pomyślał Jack. Nie należał do ludzi strachliwych, ale na widok olbrzymiego gada oblał go zimny pot.
Gdy najemny zabójca stał wpatrzony w nadciągającego potwora Ravael rzucił się z pomocą kobietom znajdującym się w centrum wyspy, a Marius, Kae, Aksumanun i Subortis przygotowywali się do ataku. Niestety sam nie dysponował jeszcze magią, która mogłaby teoretycznie zranić smoka. Czuł się w tej chwili bezużyteczny. Gdy Jack otrząsnął się z chwilowej zadumy również począł się przygotowywać na nadejście gadziego potwora.Wpierw pochwycił leżącą nieopodal na ziemi lotnię mając nadzieję, że wciąż spełnia swoją funkcję. W wypadku jakby okazało się, że uderzenie smoka naruszyło strukturę wyspy chciał mieć przy sobie coś, dzięki czemu będzie mógł uniknąć losu istot, które spadły w otchłań. Następnie za pomocą kroku cienia oddalił się od centrum wyspy na względnie bezpieczną odległość i dzięki stworzonemu na miejscu azylowi zniknął wszystkim sprzed oczu. W ukryciu przeładował magazynek pistoletu, szybko sprawdził stan lotni i zaczął magazynować w sobie magię w celu zwiększenia swoich możliwości fizycznych. Jak tylko smok uderzy o wyspę, nie niszcząc jej, rzuci się do ataku z resztą i z pomocą zgromadzonej magii zacznie ciąć cielsko Mordremoth'a swoimi sztyletami. Lotnia była kołem ratunkowym, które miało mu umożliwić ewentualną ucieczkę z wyspy. Pozostało tylko czekać w ukryciu na rozwój wypadków.
aiwe_database

Re: Mordremoth - Leże Smoka!

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Lecąc w stronę Revelli nie czuł nic prócz satysfakcji po dobrze wykonanym zadaniu, po pierwszym uderzeniu w ziemię odbił się jeszcze dwa, może trzy razy, aż zatrzymał się u stóp elementalistek. Dopiero wtedy dotarł do niego ból. Świat zalała feeria barw. W poturbowanej głowie Rejtana jawa przeplatała się z rzeczywistością.

Huk, i krzyki umierających wymieszane z tymi którzy mieli jeszcze siłę by stać na własnych nogach odbijały się echem pod czaszką pół lezącego pod ścianą okopu młodego Rejtana. Ciśnięty tam przez olbrzymiego rudego popielca patrzył jak potwór o zakrwawionym pysku napawa się ostatnimi chwilami jego ukochanej. Młoda ciemnowłosa dziewczyna wierzgała jeszcze w powietrzu szarpiąc się w żelaznym uścisku szponiastej łapy napastnika. Młody strażnik czuł strach, nie pierwszy raz w swoim życiu, jednak tym razem dołączyło do niego obrzydzenie do samego siebie, które miało towarzyszyć mu już do końca życia. Skoncentrował się zbierając w sobie resztki sił i pozwalając pochłonąć się furii. Popielec odrzucił na bok martwe już ciało dziewczyny, jej zawsze piękna twarz wykrzywiona była w grymasie strachu, przez jej zakurzone policzki przedzierały się jeszcze łzy i krew.

Rejtan zapłoną, oświetlone błękitną aurą ciała poległych wojowników rzucały sine cienie na pobojowisko w około walczących. Półprzytomny z bólu próbował podnieść się na nogi, jednak poniżej lewego kolana nie czuł nic. Upadł, wspierając się na dłoniach rozejrzał się pół przytomny po okolicy i dostrzegł pędzącego na nich smoka i dwie czarodziejki tuż przed nim. Nie miał pojęcia co tam robią, *** nie wiedział nawet dobrze co on tam robi! Mimo to złapał je za kostki i przelał w nie całą moc jaką udało mu się przez lata zgromadzić w swoim sygnecie.

Płonąca, przeszyta niezliczona ilością strzał bestia wciąż zbliżała się do niego, kiedy z mroku wyłoniła się znajoma sylwetka. Krog zgubił gdzieś jeden z swoich mieczy jednak bez lęku natarł na nieprzyjaciela zasypując go gradem ciosów. Rejtan upadł na twarz patrząc w martwe oczy Windy, sięgną za tunikę i wyjął medalik który dostał od niej wiele lat temu.

Jakby dając im coś do zrozumienia wyciągał do czarodziejek dłoń z maleńkim drewnianym gwizdkiem. Nie zdążył już jednak nic powiedzieć mdlejąc od upływu krwi i z wyczerpania.
aiwe_database

Re: Mordremoth - Leże Smoka!

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Bliskie spotkanie z modremem nekromantka okupiła szeroką raną wzdłuż swego ciała ochraniając tym samym Złatą. Tak jak przewidziała Vaeczka, uzdrawiające moce Srebrnookiej wspomagały ją i zasklepiały obszerną ranę. Gdy nagle cień smoka przykrył okolice wokoło kobiet wydawało się jej, że przyjdzie im jednak zapłacić dużo większą cenę w tej walce niż zakładała. Gdy wewnętrznie godziła się już ze swoim losem z cienia wyłoniła się postać, którą znała od dawna, możliwe, że dłużej niż ktokolwiek inny w gildii. To z jego opowieści dowiedziała się o bractwie i ruszyła by wstąpić w jego szeregi. Kolejne co zauważyła zaraz po siwiejących włosach szampierza był przecinający cień, który otoczył jej ciało gdy ten dotknął jej szat. Po chwili patrzyła już z bezpiecznej odległości na Ravaela stojącego samotnie naprzeciwko smoka. Złość i frustracja Vae w połączeniu z obszerną raną nasycała latarenkę do granic możliwości. Po chwili kobieta wydała z siebie krzyk. Nie miała zamiaru zawdzięczać szampierzowi ponownie tak wiele. Latarenka zbiła się samoczynnie wbijając kilkanaście z odłamków czerwieniejącego się bloodstone'a w ciało kobiety. Moce całunu krwi pełne furii otaczały dziewczynę nadając jej pełnię mocy. Pomimo ilości energii, która płynęła teraz przez jej ciało starała się zachować szczątki świadomości i ruszyła w kierunku zniżającego się smoka. Widziała kątem oka jak głaz utworzony przez Kae leci w stronę łba potwora. Liczyła na to, że pocisk odsłoni ciało smoka i będzie mogła zatopić swoje zakrzywione szpony w nim. Gdyby jednak pocisk zawiódł miała w planach kierować się w stronę oczodołów i wydrapać wszystko co się w nich znajdowało. W nadnaturalnie szybkich ruchach dzięki otaczającej pole bitwy krwi ciemna smuga z przebłyskami wściekłej czerwieni poruszała się w kierunku potwora. Na wypadek niepowodzenia miała jeszcze jedno wyjście z tej sytuacji- dematerializacja w odpowiednim momencie za pomocą krwistej mgły mogłaby oszczędzić jej sporo obrażeń.
aiwe_database

Re: Mordremoth - Leże Smoka!

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Siła tąpnięcia na platformie przewróciła ją nagle. Pomomo zmęczenia wykonała zgrabny przewrót i wyciągając stworzyła jeszcze jeden wybuch ciśnienie powietrza, który miał pomóc w zepchnięciu reszty pomiotów bestii lub zatrzymać gildiowiczy niebezpiecznie zbliżających się do krawędzi.

Gdy zobaczyła, że na platformę padł wielki cień spojrzała się najpierw w górę, gdzie zobaczyła nadciągający łeb samego Mordremortha. Skrzywiła się lekko. Była pewna, że intensywne myśli brata są związane z bestią, ale gdy przeniosła wzrok na środek platformy natychmiast wiedziała o co chodzi. Ułamek sekundy po tym widziała jak Rav pojawia się między kobietami.

Zanim zdążyła zrobić cokolwiek jej głowę przeszył okropny ból. Złapała się za skronie i opadła na kolana. Przez przymknięte oczy widziała jak Rav ratuje kobiety. Gdy wzrok rodzeństwa napotkał na siebie, w jej głowie przez chwilę zapanowała totalna pustka.

Z jakiegoś powodu do ostatniej chwili nie była się w stanie ruszyć.
aiwe_database

Re: Mordremoth - Leże Smoka!

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Inferno zachwiał się od tąpnięcia, jednak udało mu się utrzymać na nogach i nie przerywać tworzenia klonów, aż do pozbycia się łuczników. Mesmer oddychając głęboko pozbierał oba miecze i odwrócił się akurat w momencie, by zobaczyć jak Ravaell teleportuje obie kobiety. Popielec patrzył na to przekrzywiając odrobinę głowę, a w jego spojrzeniu mieszały się ze sobą fascynacja, szacunek, z odrobiną smutku. Trwało to ułamki sekundy, nim się otrząsnął wbijając oba miecze w podłoże, by przygotować się na podmuch, który mógł wyniknąć z uderzenia tak wielkiego cielska o skałę. Cóż mógł więcej zrobić? Mógł zwodzić, kłamać, oszukiwać oko, czy umysł, atakować fizycznie mieczem, czy mentalnie. Wszystko co potrafił, jednak było przeznaczone na tłumy i jednostki, nie na gigantyczne cielsko lecące w ziemie. W chwili uderzenia Mesmer pochylił bardziej łeb, chroniąc oczy. Gdy się względnie uspokoi, Mesmer skoczy do przodu, by wraz z innymi, przy pomocy mieczy, a później pazurów, zadać jak największe rany. Będzie ciąć, rąbać i drapać z determinacją i świadomością, że teraz musi się udać albo czeka ich śmierć.
aiwe_database

Re: Mordremoth - Leże Smoka!

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Red w ostatniej chwili wbija sztylet w szczeliny w skale gdy uderzenie i pęd powietrza odrzuca go rozpłaszczając na ziemi w pyle i odłamkach uczepionego rękojeści. Ramię wytrzymuje potężne szarpnięcie.
Widzi jak Rav w ostatniej chwili odsyła ciemno i jasnowłosą z dala od paszczy unoszącego się do kolejnego ataku smoka.
Zbiera się w sobie do skoku cienia by ruszyć Radnemu z pomocą by zabrać go z sobą.
Przynajmniej spróbować... Nie podda się póki nie spróbuje.
Kolejne wspomożenie się siłą cieni, szkoleń i sygnetu by przyśpieszyć.
By zdobyć się na kolejny szarpiący wnętrzności, zimny, zapraszający w swe odmęty krok w ciemność. Z za paska wyciąga mieszaninę jadów i chemikaliów w woreczku. Ujmując go mocno skupia się by skoczyć i zabrać Rava. W momencie pojawienia się bliżej rzuca woreczek klęczącej i strzeląjącej w otoczeniu ognia Joy z krzykiem:
Joy! Użyj tego!
Jeśli uda mu się wrócić z sylvari, chce sam dobyć swego krótkiego łuku i posłać w paszczę potwora ile się uda strzał. Celując pewnie i z siłą napędzającą jego mięśnie przez nienawiść do bestii przez którą musiał opuścić dom.
Posyła ostatnią strzałę naznaczając ją nienawiścią i śmiercią z pradawnym przekleństwem szpiegów i złodziei.
*Obyś szczezł skurczybyku!!!*
aiwe_database

Re: Mordremoth - Leże Smoka!

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Furia wyostrzyła jej zmysły. Czas zdawał się zwalniać bieg. Dostrzegała wszystko jak w zwolnionym tempie prawie nie słysząc nic poza szumem własnej krwi oraz biciem serca. Widziała krew na plecach Varrusa który masakrował swoich przeciwników, a gdzieś z boku niewyobrażalnie potężną ranę nekromantki, mimo której Vaeczka nadal zadawała z pasją ciosy osłaniając tym samym białowłosą. Wiedziała dzięki komu oboje potrafią zdobyć się na walkę mimo tak potężnych ran. Czuła otaczające ją i pozostałych drobne pasma magii którą czuła gdzieś w środku.
Wiedziała jakąś cząstką siebie, że to Zlata. Że to między innymi jej siła daje im wszystkim czas, by kolejny raz uderzyć, by wykonać unik, raz jeszcze w porywach protestujących mięśni wykonać półobrót, skok, pchnięcie. Do świszczącego oddechu rwącego się z bólem w piersi. Do kolejnej desperackiej próby wsparcia siebie nawzajem.

Nie całkiem docierało do niej co dzieje się wokół. Jej uwaga skierowana była na konkretnej części wyspy...
Włosy wirowały w podmuchu gorąca gdy płomień otoczył jej sylwetkę i popędził przed siebie odbierając jej na moment oddech...
Nie zachwiała się stając pewnie na nogach. Czuła w sobie siłę i czuła, że nie ma nic do stracenia kierując się ku Mariusowi.
Byle razem. Byle ramię w ramie jak sobie przyrzekli.
Drgania energii i wybuchów, oraz wibrujące fale barier wprawiały w drżenie wyspy pod stopami odbijające się echem w każdej kości w ciele.

I nagłe uderzenie niewyobrażalnie wielkiego łba istoty którą dopiero w drugim uderzeniu serca określiła przytomnie w myślach jako smoka, przywróciło jej nagle właściwą percepcję.

Czas ruszył dokładnie w chwili gdy ujęła silną, pewną dłoń męża i gdy przyciągnięta do jego boku w ułamku sekundy ujęła dłonią wbity przez niego głęboko w skałę miecz. Oboje ledwie utrzymywali się na nogach tylko dzięki jego sile.
Ogromny łoskot oraz fala uderzeniowa o mało jej nie ogłuszyła hukiem, obsypując ich oboje pyłem i drobinami odłamków skał.
Cień olbrzymiego cielska przesłonił świat który zamarł w jednej przerażającej chwili by w osłupieniu patrzeć na ogrom potwora z którym przyszło mu się zetknąć.
Czuła całą sobą jego złą wolę. Nienawiść i gniew. W tej chwili skierowany właśnie na nich.
Na poranionych i ledwie trzymających się na nogach członków wyprawy.
Gdzieś w granicach pamięci kołatała myśl:
*Co z innymi wyspami... z ogromnymi przecież siłami Paktu? Czy zostaliśmy sami?"
Lecz beznadziejność ich położenia nie pozwoliła jej na nic innego niż podniesienie się i ujęcie broni raz jeszcze.
Obok niej wstał Marius, a to co dostrzegła w jego twarzy i w oczach znalazło odbicie w jej sercu.
*Teraz!*
Skupiła się i w ułamku sekundy po tym jak jej partner ruszył na smoka, jej oczy wychwyciły jeden detal. Płonące szczątki trupów od uderzenia Kae. Podbiegła i w ułamku sekundy rzuciła w nie łatwopalny środek którego używała do swoich pułapek.
Ogień buchnął na moment zasłaniając płomienną kurtyną bestię.
Uklękła na kolano i rzuciła pod nogi kołczan wysypując strzały. Ostatni sygnet łowów by wzmocnić siłę i szybkość strzał.
Kolejne uderzenie serca. Strzała za strzałą podpalana w zetknięciu się z płomieniami mknie w kierunku paszczy smoka. A każda strzała naznaczona jest furią po stracie każdej kropli krwi. Odwetem za każdy ból i stratę.
Choćby te strzały były jak muchy dla olbrzyma. Miała nadzieję, że dokuczą mu te muchy, rozpraszając, odciągając uwagę czy podpalając ohydne gardło bestii.
Usłyszała znajomy krzyk, a pod nogi upadł jej woreczek...
Ostatnią umaczaną w rzuconą jej przez Reda mieszance śmierdzących trucizn i chemikali posyła przez ogień by podpalić lecący już w stronę potwora odłam skały kierowany wspólnie przez pozostałych towarzyszy...
aiwe_database

Re: Mordremoth - Leże Smoka!

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Ravael doskoczył do Vaeczki i Zlaty i odepchnął je cienistym pchnięciem prawie na skraj platformy z dala od nadciągającej zagłady. Mógł dokonać tego tylko dlatego, że chwile wcześniej srebrnowłosa łowczyni podzieliła się z nim swoja mocą. Łowczyni sięgnęła po sztylet i zayważyła jak naznaczone miejsce powoli traci swoja barwę, tak jak włosy bibliotekarza. Czarny znak rozpływał się powoli w powietrzu. Ravael patrzył się prosto w żółte ślepia nadciągającego stwórcy. Gdyby spojrzał w bok zobaczyłby jak Kaeiles opuszcza ogień i niesamowicie szybko zaczyna za pomocą magii tworzyć kamienny dysk. Przy jej ruchach cały świat wydawał się trwać niemal w bezruchu. Kamienny dysk wystrzelił w stronę szyi smoka z doczepionymi do siebie ciemnymi kształtami.
Przeleciał nad pochyloną głową Mariusa, który pewnie chwycił dłoń żony i czekał na uderzenie. Wojownik i łowczyni skuleni i trzymający rękojeść wbitego w ziemię miecza byli niczym myszy przy stodole wobec nadciągającego smoka. Obok wykorzystując wszystkie znane sobie techniki przebiegł Red. Rzucił coś w kierunku Joy i pędził w stronę Radnego.
Inferno wbił swoje miecze głęboko w popękaną skalę i pochylając się szykował się także na uderzenie. Ravela złapała się za skronie i opadła na kolana. Przez przymknięte oczy widziała jak Rav ratuje kobiety. Gdy wzrok rodzeństwa napotkał na siebie, w jej głowie przez chwilę zapanowała totalna pustka. Po chwili Sylvari zemdlała i opadła na skalne podłoże. Jack zakładając lotnię skoczył cieniem na skraj wyspy. Tam przeładowywał pistolety pod osłona azylu.

Pocisk stworzony przez Kaeiles mknął i z wielką siłą uderzył w szyję Mordremotha wbijając się w nią. Potężne cielsko zaczęło się przesuwać w bok. Żółte ślepia nie patrzyły już na wprost klęczącego bibliotekarza. Masywny łeb parł wprost na dół w stronę białowłosego już teraz Radnego. żywiczna posoka wypływała z rany powodowanej przez coraz głębiej wbijający się głaz. Część przywołańców Subortisa zginęła, gdy wgłębiający się głaz gubił kolce. Ich wątle ciała były miażdżone i rozrywane gdy siła uderzenia hamowała ich drobne ciała. Zaczęły eksplodować i pogłębiać tworzącą się ranę. Każda eksplozja odpychała potężny łeb coraz bardzie w bok.
Powietrze pchane przez masywne cielsko podniosło tumany kurzu. Podmuch uderzył silnie we wszystkich.

W ten tuman kurzu i odłamków wpadł Red mknący skokiem cienia prosto po radego. Tylko zawirowania powietrza świadczyły o tym że ktokolwiek przebiega przez pył. Gdy głowa opadła na wyspę skała zadrżała a na jej powierzchni utworzyły się pęknięcia.
Red widział zbliżający się cień. Widział Ravaela wpatrzonego w górę. Poczuł jak masywne cielsko uderza na centymetry przed napędzanym magia ciałem człowieka. Gdyby nie atak Kaeiles głowa opadłaby prosto i sam byłby teraz marwy. Oderwane siła uderzenia skały i kamienie wbiły się w ciało człowieka, którego niektórzy określali mianem łobuza. Fala powierza uderzyła w chronione lekkim pancerzem ciało. Płaszcz porwany skalnymi odłamkami nadymał się, gdy powietrze wślizgiwało się pod niego z wieka siłą. Red zemdlał już po pierwszym uderzeniu serca. Jego bezwładne ciało odtoczyło się do tyłu i było przysypywane przez padające kamenie i pył.

Pośród łoskotu walącego o ziemie cielska i odgłosu pękającej skały członkowie Aiwe kryli się przed falą wiatru.
Varrus przylgnął za niewielkim załomie skalnym i wbił swoje pazury w spękane podłoże Ma plecach miał lotnie, która znalazł, magia cienie nie dała rady zasklepić rany. Marius z bitym mieczem trwał pochylony jak posąg, który zamierza przetrwać nachodzący go los samym uporem i determinacją trzymając Joy w ramionach. Inferno przetrwał uderzenie pewnie. Jack będący na skaju platformy zajęty przeładowywaniem pistoletów został zepchnięty z platformy i opuścił magiczne schronienie. Rozwinął swoja lotnię i skierował się na wyspę.
Subortis stał z uśmieszkiem na twarzy i uniesionym środkowym palcem gdy fala uderzeniowa dosięgła go. Nekromantę przeturlało w tył dobre dwa metry. Zmęczona Aksumanun podobnie jak nekromanta została zmieciona przez podmuch fali uderzeniowej. Turlającą się mesmerkę minęła Vaeczka, której całun powiewał w trakcie mijania się z falą. Napędzana krwawą magią przeciwstawiła się podmuchowi i ruszyła w stronę smoka.

Rejtan pojawił się nagle tuż za Kaeiles i Ravelą. Z niewyjaśnionych przyczyn złapał obydwie za kostki. Gdy Ravela upadła zemdlona wyciągnął w górę gwizdek. Ranny z upływu krwi nie mówił o co chodzi. Trzymał Kaeiles za kostkę dalej.
Gdy dotarła do nich fala uderzeniowa majaczący strażnik ocalił obydwie kobiety. nieprzytomna Sylvari pchana podmuchem wiatru oparła się o opancerzona sylwetkę. Rejtan choć mdlejący działa instynktownie. Ciało człowieka napięło się i pancerne płyty zahaczyły się o popękany grunt. Dłoń zacisnęła się gdy fala przetaczała się przez ich trójkę. Kaeiles upadła na wznak, ale trzymana za stopę nie odleciała. Kamienie raniły jej ciało lekko, lecz moc strażnika leczyła jej ciało.
Wyciągnięte w górę dłoń z gwizdkiem obróciła się a z artefaktu dobiegł przeciągły gwizd. Stworzona po drugiej stronie Tyrii magia popłynęła w eter i trafiła na umysł oszołomionej wydarzeniami Wywerny. Ta zamiast ścigać warczący charkopter skręciła w powietrzu i zaczęła pikować na cielsko smoka. Zionęła ogniem i przeleciała wzdłuż roślinnego łba.

Zltata nacięła swój nadgarstek. Jednak wtedy symbol wyparował całkowicie. Widziała jak zbliża się do niej fala uderzeniowa. Była blisko krańca platformy Podmuch zaczął spychać osłabioną łowczynie w przepaść.

W cielsko smoka uderzały raz po raz ataki z pozostałych wysp niszcząc cielsko smoka. Każdy kolejny atak nie przynosił jednak zwiększenia obrażeń, lecz tylko dodatkowo giął pomarszczone i wijące się cielsko. Zraniony atakami Aiwe łeb powoli zaczął unosić się w górę.
Najpierw obok Zlatej zachrzęściły ciężkie buty lądujące na pokrytej kurzem bitewnym wyspie. Białowłosa wpatrzona w swoja ranę usłyszała jak coraz więcej istot przybywa wokół. Poczuła jak masywne ręce chwytają ja i nie pozwalają spaść z platformy. Gdyby uniosła wzrok zobaczyłaby jak niebo nad smokiem ciemnieje, gdy niemal cały Pakt przybywa w tym własnie momencie. W jednym momencie dziesiątki strzał, pocisków, kul ognia, błyskawic, pocisków negatywnej energii, światła czy mieczy uderzyło w głowę smoka ponownie przygniatając ją do ziemi.
Posród nacierających istot widać było czerwonowłosą łuczniczkę, która podpala strzały i raz za razem strzela w stronę paszczy pradawnego smoka. Rozniecony ogień i lecące zewsząd magiczne pociski rozwiały jej włosy. Czerwone pasma falują jakby były pod wodą gdy jej własna cięciwa tworzy podmuch wiatru. Jej strzały trafiają raz za razem.
Jej mąż był już przy smoku. otoczony jak małżonka wykwitami czerwonej energii uderza w cielsko smoka raz za razem. Pod jego ciosami kora ustępuje i gdy sięga po miecz uderza w nieosłonięte pancerzem ciało.
Niedaleko niego pojawił się Inferno. Weteran Aiwe z całą mocą rozłupuje pancerz i ciało smoka. Jego miecze rozbryzgują żywiczna posokę, która chlapie dookoła. Obok z nie mniejszym zapałem uderza Varrus. Ranny Popielec nie daje pardonu w tym momencie. Mięśnie pracują pod płaszczem a oddech z każda chwilą przyspiesza, by dać im jeszcze więcej tlenu.
Spadający z nieba na lotni Jack wbija swoje sztylety w pradawnego smoka. Pierwsze uderzenia zdają się nie wyrządzać pancerzowi żadnej szkody. Gdy w miejscu uderzeń pojawiła się mała rysa to wzmocnione magią ciało człowieka uderzało jeszcze mocniej, gdy umysł kazał się mu nie poddawać. Po chwili stać wgryzała się w ciało tego, co jeszcze przed chwilą miał rządzić Tyrią. Vaeczka dopadła miejsca koło rany zadanej przez wspólny pocisk Kae, Subortisa i Aksumanun. Jej szpony wgryzały się od razu w nieosłonięte niczym ciało. Pośród bryzgającej żywicy całun chłonął olbrzymie ilości magicznej energii. Resztki sprawnego umysłu nekromantki przezywały prawdziwa ekstazę, gdy czuła jak jej drugie ja podłącza się na krótkie sekundy prosto do źródła.
Latająca w górze wywerna, która dalej była pod wpływem zrodzonego w Ascalonie zakecie raz po raz pluła ogniem w cielsko smoka i znaczyło potrzaskane ciało długimi ranami.
Ramię w ramię walczyli teraz wszyscy a skalistą wyspą raz po raz wstrząsały dreszcze od ilości uwalnianej mocy. Jedyne sprawne oko z gniewem patrzyła się po każdym z osobna jakby chcąc zapamiętać nękającą go istotę. Z rany na szyi, gdzie wbity był kamień tryskało coraz więcej żywicznej posoki.
Jeżeli ktoś zwróciłby głowę na południe zobaczyłby pojawiającą się nagle kolumnę jasnego światła, które zgasło równie nagle jak się pojawiło.
Teraz w jedynym oku smoka pojawił się widoczny strach i przerażenie. Wszyscy Sylvari odczuli jak wola ich stwórcy powoli, lecz sukcesywnie słabnie z każda zadaną mu raną.
Ciało starożytnego smoka zaczęło więdnąć. Głowa unoszona przez umierające ciało oderwała się nagle od wyspy zabierając ze sobą spory kawał skały. Sługi kształt kręcił się i wił się po całym terenie. Uderzył nagle w górę, która dominowała nad całym krajobrazem. Potężne cielsko więdło i powoli zamieniało się w kamieniały popiół. Żółte ślepie zgasło nagle dając znak, że bitwa dobiegła końca.
Obrazek
Nad całą okolica zapadła cisza przerywana tylko skwierczącym ciałem smoka i odgłosem silników latających charkopterów. Z nieba zniknęły wywerny a oczarowana przez artefakt Rejtana zatoczyła jeszcze dwa koła i odleciała powoli. Złe pnącza umierały razem ze swoim stwórcą. Nawet niebo stawało się przejrzyste.
Ktoś stojący na wyspie zaczął nagle grać na niesionym pewnie z sentymentu instrumencie. Ci którzy znali tę melodię zaczęli śpiewać z radością i ulgą. Inni podchwycili słowa refrenu


Epilog
Modremoth padł martwy dzięki zjednoczonemu wysiłkowi całej Tryrii. Leth mori Aiwe jak wiele drużyn w okolicy dodało do tego zwycięstwa swoje własne małe bitwy, które toczyli. Okupiło to zmęczeniem, ranami, oraz utratą swoich towarzyszy. Ciało bohaterskiego Owiala zostało wydobyte z poskręcanego i spalonego grobu jakim stały się wypalone szczątki jego własnych roślin. Twarz zakryto mu biało - czerwonymi płatkami, które jako jedynie nie zwiędły wraz ze swoim małym stwórcą. Jedyną pamiątką po Ravaelu był sztylet, którym Zlata nacięła swoją dłoń mając nadzieję na odzyskanie swojego bibliotekarza. Znak jednak wyblakł całkowicie w chwili uderzenia Mordremotha w skałę. Naznaczone miejsce pozostawało puste i nieczułe na jej zachowania. Ciężko ranny Red został pilnie przetransportowany do polowego szpitala a następnie po ustabilizowaniu jego funkcji życiowych zabrany do lecznicy w siedzibie

Okazało się, że dowódca Paktu, marszałek Traherne oddał swoje życie w walce ze smokiem. Jego bitwa owiana jest tajemnicą. został odnaleziony przez drużynę pod przywództwem jego zastępcy wraz z drużyna składającą się z Brahama, Canacha, Caithe, Rytlocka Brimstonea i Marjory Delaqua. Potwierdziły się tez informacje o śmierci legendarnej już łowczyni Eir Stegalkin.
Członkowie Leth mori Aiwe zostali przetransportowani przez charkoptery do głównego obozu w pobliże drogowskazu. Jako ci, którzy jako jedni z pierwszych uderzyli na gniazdo smoka mieli prawo użyć drogowskazu przed innymi. Każdy z nich otrzymał unikalną odznakę wykonaną z ciała pokonanego smoka, która miała oznajmiać, ze nosząca ja istota uczestniczyła w tej heroicznej bitwie.
Czy wrócili do siedziby? A może udali się do swoich domostw? To już moi drodzy zupełnie inna historia...
aiwe_database

Re: Mordremoth - Leże Smoka!

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Nagrody Fabularne:

Vaeczka
Nekromantka dostała amulet z podobizną Boga Śmierci. Pozwala on na unikalna kontrolę nad jednym przyzywańcem ze stada. Skupiając się Vaeczka może przez minutę widzieć oczami przyzwanego strowa oraz kierować nim jak własnym ciałem. Musi mieć wtedy zapewniony spokój.
Rejtan Vangrif
Otrzymał kamień naładowany energią z linii energetycznych. Kamień można wykorzystać raz w tygodniu jako źródło mocy magicznej. Energii jest akurat tyle, by strażnik, nawet całkowicie wyczerpany mógł rzucić jedno zaklęcie
Jack Obieżyświat
Jack otrzymał Asuriańskie urządzenie, które może zamontować na swoim nadgarstku. Posiadające szereg pojemników i zestaw igieł pozwoli Jackowi na natychmiastowe zaaplikowanie dowolnego specyfiku do swojej krwi bez konieczności połykania go.
Subortis
Subortis otrzymał amulet z podobizną powykrzywianego szkieletu. Raz dziennie może użyć go by wywołać rozlewająca się dookoła niego w promieniu pięciu metrów fali strachu. Energia magiczna działa od razu na zwierzęta. Większe istoty mogą posiadać wrodzona odporność lub być zbyt zdeterminowane. Jednakże na pospolitego człowieka czy norna amulet zadziała także.
Zlata
Amulet Druidów. Amulet pozwala Zlacie na pełne poświęcenie siebie by uzdrowić i wesprzeć rzec innych. Gdy tylko moc astralna wyczerpie zasoby magii użytkownika amulet magicznie odcina go od procesu i napełnia magią pozwalając na normalne działanie jeszcze przez kwadrans.
Aksumanun Vettin
Amulet Równowagi - amulet z zaklętą w nim mantrą pozwala na zachowanie równowagi psychicznej nawet w najbardziej trudnych momentach. Jeżeli noszący go znajdzie się pod działaniem silnej magii mającej wpływać na umysł rozładowuje się odrzucając czar. Potem jest zwykłym kawałkiem metalu i kryształów, które potrzebują tygodnia na naładowanie się
Kaeiles (Roana) Lockburner

Sztylet Ognia - Wysokiej jakości sztylet z osadzonym w rękojeści rubinem. W rubinie zaklęta jest moc ognia, która pozwala użytkownikowi na rzucenie raz dziennie z samego przedmiotu kuli ognia lub wywołania strugi magicznego płomienia na odległość pięciu metrów. Użytkownik musi być zestrojony z tym żywiołem. W reku kogoś innego niż elementalisty sztylet będzie zwykła bronią białą.
Varrus Lockburner
Kamizelka ze wzmicnionego Mithrilu. - Zakrywająca tors Popielca kamizelka wykonana ze wzmocnionego stopu mitchrilu i rudy wydobywanej przez ślepe dredge. Jest równie lekka co zwykła kolczuga. Znitowane ogniwa jednak nie dzwonią o siebie i mają wytrzymałość splotu królewskiego.
wyjasnienie
Obrazek
Splot standardowy 4:1

Obrazek
Splot "Królewski" 6:1
Ravela
Talizman Wiatru - Przypinka do ubrania skrywająca w sobie element magii wiatru. Jak tylko elementalista zestrojony jest do tego żywiołu pozwala na rzucenie zaawansowanego czaru przy użyciu połowy wymaganej mocy. Po jego aktywacji talizman ładuje się przez tydzień. Dla kogoś niedostrojonego do elementu wiatru jest to zwykła przypinka
Red Noctis
Amulet Węża - po aktywacji amulet oczyszcza organizm z trucizn i odrzuca wiążące użytkownika magiczne pułapki. Amulet musi zostać aktywowany poprzez skoncentrowanie na nim swoich myśli. Po użyciu magia napełnia przedmiot przez dwa dni.
Joy Roze
Smocza Cięciwa - nasycona magią linka o wytrzymałości stalowej liny. Pozwala na trzy dni na oddanie cichego strzału. Wystrzelony w ten sposób pocisk nie wyda z siebie odgłosu nawet po trafieniu w cel.
Inferno Levittoux
Amulet Motyla - stworzony przez mistrza magii mesmerskiej Albrechta Kapibara amulet pozwala raz na tydzień utworzyć idealnego klona noszącej go istoty. Jeżeli dodatkowo istota ta jest uczniem szkoły mistrza, który wytworzył ów przedmiot to na jego myślowe polecenie klon będzie mógł się teleportować do przeciwnika.
parę słów od prowadzącego
Obrazek

Dziękuję Wam za te wspólne dwa miesiące. PBF ruszył dokładnie 27.08.2016. Było mi niezmiernie miło móc opisywać dokonania jakże zacnej gromady. Żal kończyć tak długą i ciężką w opisach przygodę, której finał własnie przeczytaliście. Mogę jedynie prosić o wybaczenie za niemiodne odpisy w paru miejscach. W innych obsuwy i niedokładność. Przed nami Haloween Potem szykujemy dla was zupełnie nowy kontent główny oparty o poznane już Living Story. Niedługo rusza PBF Veripmy, Trwa PBF prowadzony przez Xara i drugi przez Vae. Joy i Kaeiles cały czas piszą swoja historię a Subortis i Varrus tylko czekają na woja kolej. postacie zmagają się z problemem tajemniczych listów a lecznica jest cały czas prowadzona przez Erel.
Raz jeszcze dziękuję Wszystkim Wam bez których ta historia by nie powstała.
ODPOWIEDZ

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 398 gości