Zagadki Queensdale

Opasłe w tomy półki i walające się wszędzie pergaminy. Tutaj trafiają zakończone przygody.
aiwe_database

Re: Zagadki Queensdale

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Rejtan rozglądał się już jakiś czas za towarzyszącym mu dotąd Sylvari, nic jednak nie wskazywało na to by miał wychylić się z zza któregoś z mijanych przez niego drzew. Co więcej zbliżał się już wieczór a on nie miał ochoty zostawać potencjalnie pełnym zagadkowych oprawców Bernarda. wrócił więc na polanę by zapytać pozostałych czy nie widzieli zaginionego w obozie ewentualnie czy pomogą mu go poszukać. nie znali się ale bądź co bądź to członek gildii renoma Aiwe ucierpiałą by gdyby okazało się że już pierwszego dnia udało się komuś niepostrzeżenie sprzątnąć drzewoluda z pod jego nosa.
raz jeszcze postanowił zawołać go przed wyjściem z lasu.
- cholera szkoda że nie zapytałem go o imię - burkną pod nosem, Drzewoludzie! Sylvari przeklęty nie czas teraz na miłość z brzózkami! gdzieś jesteś?
aiwe_database

Re: Zagadki Queensdale

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

- Drzewoludzie! Sylvari przeklęty, nie czas teraz na miłość z brzózkami! Gdzieś jesteś?
Usłyszałem głos Rejtana zbliżając się z taczką pełną porąbanych drzew na ognisko.
- Tuż za Tobą! – odkrzyknąłem z uśmiechem na ustach zbliżając się do obozowiska. Wysypałem drzewo z taczki i zacząłem układać je w stos – Tak w sumie to nazywam się Blamtu i zastanawiam się czy mamy tu jakiegoś specjalistę pirotechnika, bo nie mam czym rozpalić ogniska. I przepraszam, że tak zniknąłem ale rozglądałem się jeszcze po okolicy i zauważyłem, że okoliczna leśna fauna ma się całkiem dobrze. Znając zwyczaje leśnych zwierząt to lubią podejść pod domostwo i coś przekąsić jeśli jest okazja. Dziwne jakieś to wszystko i dalej stawiam na magię, a nie truciznę – pokiwałem głową sam do siebie upewniając się w swoich przeczuciach.
aiwe_database

Re: Zagadki Queensdale

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Po krótkiej wymianie zdań z rolnikiem Davros postanowił, że najpierw zajmie się przynajmniej wstępnym zbadaniem zwierząt. W związku z tym podziękował swojemu rozmówcy za udzielone mu odpowiedzi i każdy z nich skierował się w swoją stronę. Idąc w kierunku przygotowanych wcześniej martwych zwierząt, popielec rozmyślał nad tym, czego dowiedział się od gospodarza. Najbardziej zastanawiał go zasłyszany opis sposobu, w jaki obumierały rośliny. To z jego powodu, mimo iż Bernard nie wspomniał o innych nienaturalnych zjawiskach w okolicy, Davros zdecydował się nie odrzucać możliwości interwencji jakiejś magicznej siły.

"Liczę na was". Pomyślał patrząc na ułożony w rzędzie materiał badawczy, kiedy już po chwili dotarł na miejsce, z którego wcześniej dostrzegł Bernarda. Popieleca rozbawiła myśl, że "bezsprzecznie mało rozmowne, martwe zwierzęta" mogą dostarczyć mu więcej informacji, niż odpowiadający na jego pytania człowiek. Wreszcie stworzył wokół swojego ciała warstwę ochronną – zaklęcie podobne do tego, którego używał w bitwie, by chronić się przed obrażeniami, jednak zmodyfikowane tak, by warstwa całuny była dużo cieńsza i zabijała wszystkie drobnoustroje, które by się z nią zetknęły. Oczywiście zaklęciem nie objął rąk od łokci w dół, aby pozostawić badane ciała w ich naturalnym stanie. Spojrzawszy na pozycję słońca zadecydował, że na dzisiaj wystarczy, jeżeli prześledzi rozwój domniemanej choroby i dowie się, co ta atakuje w pierwszej kolejności, a wieczorem, gdy już skończy, pójdzie na pole uprawne, żeby chociaż bardzo pobieżnie obejrzeć zniszczone uprawy, zanim powróci do obozu.
aiwe_database

Re: Zagadki Queensdale

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Cały dzień przemierzał okolicę próbując znaleźć jakąkolwiek wskazówkę, nic jednak nie znalazł. Warknął głośno ze złości i kopnął leżące pod jego nogami jabłko, poleciało parę metrów dalej, niczym piłka.
- Już prędzej spłonę żywcem niż znajdę tu cokolwiek - burknął, po czym skierował się w stronę obozu. Pracę, którą dzisiaj wykonał uznał za dobrą, a cóż - nikt nie mówił, że będzie łatwo.
aiwe_database

Re: Zagadki Queensdale

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Obrazek

Wyglądało na to, że po dłuższym czasie Leth mori Aiwe udało się rozbić obóz. Tu i tam widniały mniejsze, jak i większe namioty, a i nie brakowało ogniska, przy którym pieczono kawałki mięsa oraz podpiekano różne warzywa.
Wieczór był ciepły i przyjemny, a jako, że w ciemnościach nie było już widać stanu, w jakim znajdowało się ów gospodarstwo, to obozowicze mogli się poczuć jak na biwaku. Miła atmosfera udzielała się coraz to kolejnym członkom gildii, a co za tym idzie - dość prędko w ruch poszedł również alkohol. Na szczęście nie brakło też trzeźwych umysłów, które prędko sprowadziły resztę grupy na ziemię i zarządziły odpoczynek. W końcu rano mieli być gotowi na wypełnienie swojego zadania.

Grupę zbudził krzyk kobiety. Jak się prędko okazało, byłą to żona Bernarda, która wybiegała właśnie z płaczem z domu. Swoje kroki kierowała w stronę mężczyzn niosących jakieś ciało. - Zostawcie go, on się zaraz obudzi. Jest po prostu zmęczony... Pracował do rana... On zaraz wstanie! Co mu robicie?! - Co jeden z mężczyzn skwitował krótko - Proszę o ciszę - Miał na twarzy maskę, która skrywała jego nos i usta - Proszę z nami. Musimy przeprowadzić pewne testy, jeśli nie chce pani skończyć jak swój mąż - Powiedział kolejny mężczyzna wychodzący właśnie z domu. Za nim szedł jeszcze jeden obezwładniający jakąś młodą dziewczynę. Po jej twarzy było widać płynące łzy, ale nic nie mówiła. Jej wzrok był jakby nieobecny.
aiwe_database

Re: Zagadki Queensdale

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Obudził mnie krzyk. Nie wiem do kogo należał, ale efekt był taki, że prawie spadłem z gałęzi drzewa, na którym usadowiłem się żeby trochę odpocząć. Szybko złapałem się konara i trzymając się go próbowałem ustalić skąd dochodził dźwięk. Oczy szybko przyzwyczaiły się do mroku pozwalając mi dostrzec ruch przy domu Bernarda. Nie namyślając się długo zeskoczyłem na ziemię i pobiegłem w stronę farmy po drodze przebiegając przez obozowisko i trącając możliwie jak najwięcej namiotów żeby kogoś obudzić nie robiąc hałasu. Zbliżając się dostrzegłem kilku mężczyzn i krzyczącą żonę Bernarda. Nie widziałem dokładnie kogo wynosili ale nie chciałem tracić czasu na domysły. Sięgnąłem w biegu po swoje sztylety i skupiłem się na dwóch ostatnich mężczyznach wychodzących z domu. Wybrałem odpowiedni punkt i wszedłem w cień pojawiając się dokładnie pomiędzy nimi. Przyłożyłem sztylety do ich gardeł i wycedziłem powoli:
- Od razu ostrzegam, że nie wiem o co chodzi ale z chęcią się dowiem – spojrzałem w oczy jednego z mężczyzn – I lepiej żeby ta odpowiedź mi się spodobała – wyszczerzyłem zęby w uśmiechu i dla pewności poprawiłem uchwyt rąk na sztyletach jednocześnie odblokowując ukryty oślepiający proszek w jednej z rękojeści… tak na wszelki wypadek.
aiwe_database

Re: Zagadki Queensdale

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Podobnie jak większość grupy, Davros został obudzony przez głośny, kobiecy krzyk, który zdawał się dochodzić z okolicy domu gospodarzy. W dużej mierze dzięki czasowi spędzonemu w farharze, nawet obudzony w środku nocy Popielec bardzo szybko osiągał gotowość bojową . Nic więc dziwnego, że po upływie bardzo niedługiego czasu nekromanta już biegł w stronę domostwa powołując przy tym do życia stworzenia, które pomogłyby mu w ewentualnej walce.

Kiedy już znalazł się w pobliżu zamaskowanych mężczyzn towarzyszył mu przywołany Cienisty Przyjaciel oraz cztery inne sługi o nieco bardziej cielesnej formie. Widząc Blamtu przykładającego noże do gardeł postaci niosących jakieś ciało, w myślach rozkazał swoim tworom zająć pozycje przy dwóch pozostałych. Tym sposobem cień oraz mięsny golem podążyły w kierunku bliższego z nich, a dwa małe i identycznie wyglądające czworonożne stworzenia wraz z tym wyglądającym jak latająca paszcza z mackami ruszyły w stronę drugiego, który prowadził młodą dziewczynę. Stworzenia nie atakowały, chociaż było po nich widać, że są gotowe by w każdej chwili rozpocząć walkę. Sam Pipielec natomiast skierował się do Blamtu i postaci niosących ciało.
— Ja również chętnie usłyszę jakieś wyjaśnienie całej tej sytuacji — powiedział, kiedy znalazł się dostatecznie blisko. Zaraz potem wyszczerzył kły, jakby dwójka zamaskowanych nie była dostatecznie zaniepokojona przez przyłożone im do gardła sztylety. W oczekiwaniu na odpowiedź siegnął umysłem do trzymanego przez nich ciała, żeby sprawdzić, czy nieszczęśnik jeszcze żyje.
aiwe_database

Re: Zagadki Queensdale

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Zbudzona nagłym krzykiem, wstała szybko z posłania i wybiegł z namiotu trzymając kostur w ręce. Gdy zobaczyła zamieszanie przed chatą Bernarda stanęła wyprostowana na przeciw obcych opuszczających dom.
- Stójcie - zwróciła się do mężczyzn, władczym, ja na siebie, głosem - Blamtu, a Ty opuść sztylety - zwróciła się do sylvari. Spowrotem przeniosła wzrok na mężczyzn niosących ciało.
- Kim jesteście i co tu się stało - pokazała głową na nosze - i jakim prawem traktujecie tak tą młodą dziewczynę - Spojrzała na mężczyznę obezwładniającego dziewczynę, jej oczy jarzyły się czerwienią gdy wypowiadała te słowa.
aiwe_database

Re: Zagadki Queensdale

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Upragniony sen nekromantce przerwały krzyki i zamieszanie, które powstało w obozie. Czym prędzej chwyciła za swój kostur i ruszyła w kierunku zebranych. Gdy podeszła bliżej widziała uspokajającą wszystkich Kae i mężczyzn niosących ciało Bernarda, a także jednego, który obezwładniał jego żonę. - Co to za ekipa szybkiego reagowania? - rzuciła w stronę zgromadzonych - Nie widziałam was tu wcześniej... My jesteśmy gośćmi na tej ziemi i mieliśmy zbadać problemy gospodarza... z tego co widzę teraz, to kolejne problemy właśnie się pojawiły w zasięgu mojego kostura i ukrywają twarz pod maskami - nekromantka w pełni gotowości bojowej tak jak pozostali czekała na odpowiedzi. Patrzyła na Bernarda i spodziewała się najgorszego, ale znajdowała się zbyt daleko by móc ocenić stan tego człowieka.
aiwe_database

Re: Zagadki Queensdale

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Obudzony krzykiem szybko założył zbroję, chwycił młot w łapy i wybiegł z namiotu. - Co tu się wyprawia?! Pospać nie można, bo myszy piszczą... - przyjrzał się ludziom w maskach. - Oooch... Rozumiem, że ktoś chce otrzymać ciężki łomot. Puśćcie naszego dobrego gospodarza i jego rodzinę albo zapoznacie się z obuchem mojego młota. Chyba, że ktoś sobie życzy śmierć w bardziej magiczny sposób, wtedy mam dla was kostur. - czekał na jakikolwiek agresywny ruch, dawno nie walczył z jakimś sensownym przeciwnikiem.
aiwe_database

Re: Zagadki Queensdale

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Słysząc krzyk od razu dobył sztyletów i pobiegł w stronę Kae. Kiedy stanął obok niej obrzucił wzrokiem ludzi w maskach. Nie chcąc zagłuszać pozostałych, ale nie chcąc być również pasywnym w stosunku do tego, co się działo, wyciągnął sztylety i obrzucając nieprzyjaciół chłodnym spojrzeniem zawarczał dosyć głośno.
aiwe_database

Re: Zagadki Queensdale

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

krzyki jakiejś kobiety wybudziły go ze snu, zanim zdążył zejść z hamaku ktoś zahaczył o jego namiot najwidoczniej w drodze do źródła hałasu. kiedy wyszedł z namiotu kilka osób które najwidoczniej pełniły wartę stało przed domem Bernarda naprzeciw kilku zamaskowanych mężczyzn i towarzyszących im kobiet. To pewnie jedna z nich mnie obudziła - pomyślał. Przerzucił przez plecy tarczę i przypasał miecz w drodze podnosząc kij. Jeśli dojdzie do walki chciał wsiąść ich żywcem.

- Kim jesteście i co tu się stało - powiedziała czarodziejka z gildii, nie znał jej imienia ale widział ją wieczorem przy ognisku. Towarzyszący jej wtedy popielec stał w pobliżu gotowy do walki. Pozostali otoczyli zebranych grożąc im pobiciem. Zdawało się że przewaga jaką mają zapewni im zwycięstwo w tej konfrontacji.

Kiedy podszedł bliżej i spojrzał na Bernarda zdał sobie sprawę, że z nim już się nie dogada w sprawie zniżki na skóry z farmy. A szkoda bo zdawało się że z wielu zwierząt można było by ją jeszcze odzyskać.
Pomyślał że zabiła go pewnie dziewczyna. Milczała bo pogodziła się z ze swoim losem i postanowiła przyjąć karę, co znaczy że zbrodnia jakiej dokonała była działem przypadku. Ale jak jej się to udało? - zastanawiał się w myślach. Sylvari podejrzewali magię, a sekcja najwidoczniej niczego nie wykazała co oznacza że mógł mieć rację, ale jaki to rodzaj? Osobiście stawiałby na chronomancję co tłumaczyło by, dlaczego gospodarz zgubił się w czasie i nie potrafił powiedzieć jak wiele czasu minęło od kiedy zwierzęta zaczęły umierać. Tylko jak potężnym naturszczykiem musiała by być żeby działąć na taką skalę? W Magumie widział kilku magów którzy potrafili manipulować czasem i przestrzenią, ale nigdy na taką skalę.

Jeśli ktoś ma zabrać stąd tą dziewczynę - powiedział, wskazując na młodą kobietę trzymanym kijem - to będziemy to my - dokończył. po czym wszedł między zebranych i położył jej dłoń na ramieniu uderzając falą energii w trzymającego ją mężczyznę.
aiwe_database

Re: Zagadki Queensdale

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Zerwał się z posłania dobywając broni i rozglądając się dookoła. Jako, że nie tracił z oka powodu ich pobytu tutaj czuwał większość nocy z krótkimi drzemkami.
Szybko ocenił sytuację i stanął w cieniu chaty słuchając co się dzieje i trzymając w pogotowiu broń.
Słyszał pytania i widział kamratów. Czaił się czekając na moment działania. Obserwował zachowanie przybyszy. Czy są pewni siebie. Czy graja swoje role czy nie.
Obserwował i czekał gotowy by ocenić i zareagować.
aiwe_database

Re: Zagadki Queensdale

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Mężczyzn niosących martwe ciało Bernarda zaskoczył tłum przedstawicieli różnych ras, który wokół nich narósł. Chcąc nieco uspokoić sytuację jeden z nich odparł - Chwila. Proszę nie utrudniać nam pracy - A kiedy poczuł, że pod jego gardłem pojawił się sztylet, powiedział bardziej zdenerwowany - Nie róbcie nic głupiego. Jesteśmy tu z rozkazu Seraphów - mamy zabrać ciało tego mężczyzny do przebadania. Zresztą już niedługo pojawią się tutaj Straże, także będziecie mogli dyskutować z nimi do woli. Pozwólcie nam wykonać naszą pracę - A kiedy pojawiały się kolejne pytania, ten co rusz odpowiadał - My nic nie wiemy. Wykonujemy tylko polecenia. Bardzo prosimy o nieutrudnianie. Od rozwikłania tej sytuacji są Seraphowie, którzy wkrótce się tutaj zjawią, by przeprowadzić dochodzenie. - Mówiąc to starali się delikatnie przedzierać przez tłum.
aiwe_database

Re: Zagadki Queensdale

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Z westchnieniem rozejrzałem się po twarzach wszystkich i opuściłem sztylety zostając jednak w pogotowiu. Nigdy nie wiadomo, kiedy komuś pierwszemu puszczą nerwy. Gdy mężczyzna zaczął się tłumaczyć, że są wysłannikami Seraphów prychnąłem cicho i zwróciłem się do mężczyzn:

- To może wszyscy poczekamy tutaj na przyjazd waszych przełożonych? Przecież zwłoki wam nie uciekną, a my się upewnimy czy mówicie prawdę. Może macie ze sobą jakieś oficjalne pismo? Biorąc pod uwagę zaistniałą sytuację myślę, że potrzebujemy czegoś więcej niż kilku zdań wyjaśnienia.

Nie wierzyłem w ich opowieść nawet na moment. Po co wysyłać najemników skoro można sprawę załatwić jednym malutkim oddziałem i nie stwarzać problemów? Poza tym, dlaczego akurat w nocy przysłano kogoś po zwłoki, które mogły nam pomóc rozwiązać zagadkę? Za dużo pytań bez odpowiedzi… Spojrzałem na twarze członków Aiwe szukając u nich tych samych podejrzeń.
ODPOWIEDZ

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 374 gości