Gdy nikt nie patrzy

Opasłe w tomy półki i walające się wszędzie pergaminy. Tutaj trafiają zakończone przygody.
aiwe_database

Re: Gdy nikt nie patrzy

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Yenneya stała z otwartymi ustami widząc co potrafi nekromantka. Słysząc słowa Krayloka szybko się opanowała i przytaknęła skinieniem głowy. Wejrzała przez okno widząc jak chowaniec wpłynął do izby, a jego ruch był jak do tej pory jedynym w pomieszczeniu...
aiwe_database

Re: Gdy nikt nie patrzy

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Chowaniec przemierzał pokój przekazując obraz Veripmie. Pomieszczenie wypełnione było po brzegi różnego rodzaju mechanizmami. Niestety kobieta nie posiadała wiedzy na temat inżynierii i nie była w stanie określić do czego służą poszczególne rupiecie rozstawione dookoła lub czy, którekolwiek z nich może zagrozić potencjalnemu intruzowi. Jedno było pewne, chowaniec nie aktywował do tej pory żadnego z urządzeń. Za jedną z masywnych szaf znajdowały się kolejne drzwi, prowadzące do zaplecza, z którego to dobiegała nikła energia życiowa. W pokoju znajodwały się liczne zwoje i plany rozwieszone na ścianach i walające się na każdym z regałów. Małe okienko, delikatnie uchylone znajdowało się pod sufitem i oświetlało pomieszczenie delikatnym bladym światłem księżyca. Po przeciwległej ścianie znajdowało się sporych rozmiarów biurko z maleńkim krzesłem z teleskopowym wysięgnikiem umożliwiające wyjątkowo niskiej osobie pracę przy biurku. Na blacie leżał wywrócony pojemnik z tuszem i skąpane w nim pióro. Zawartość wylała się na pergamin zalewając częściowo treść spisaną przez autora. Nagły ruch w rogu pomieszczenia przykuł uwagę chowańca. Dopiero teraz dostrzegł, że delikatna struga krwi prowadziła od krzesła do miejsca gdzie dostrzegł przed momentem ruch.

Tymczasem przed wejściem do budynku inkantująca nekromantka pilnowana była przez popielca i sylvari. Ciszę przerwał nagle odgłos kroków nadciągającej postaci. Po chodzie można było poznać, że jest to kobieta. Stanęła w bezpiecznej odległości i przyglądała się grupie stojącej przed drzwiami. Za swoimi plecami miała księżyc, który skutecznie skrywał jej tożsamość odsłaniając jedynie kontury postury. Kobieta zaklęła siarczyście pod nosem, odwróciła się na pięcie i zaczęła biec w przeciwnym kierunku tak jakby od tego miało zależeć jej życie. Po chwili z drugiej strony nadciągać zaczął trzyosobowy patrol strażników twierdzy. Osobliwa grupa przykuła ich uwagę i zaczęli zmierzać w ich kierunku.

Dwoje oczu spoglądało właśnie na cienistą postać. Na podłodze leżał mężczyzna o dziwnie małych rozmiarach. Rozczochrane siwe włosy spadały mu na policzek i poruszały się coraz delikatniej z każdą chwilą gdy oddech karła zdawał się zanikać. Kurczowo trzymał się prawą ręką w miejscu gdzie z otwartej rany sączyła się krew. Na rękawach jego białej koszuli widać było ślady rozlanego atramentu, natomiast poniżej rany oprócz krwi widać było sporych rozmiarów plamę przezroczystej cieczy nieznanego pochodzenia. Karzeł rzucił złowrogim spojrzeniem w kierunku chowańca i zarechotał krztusząc się krwią. - Przyszedłeś zostawić ostatnie znamie, prawda? Tusz jest tam padlino... ale wiedz, nie poddam się tak łatwo... uprzykrzę wam jeszcze trochę życie... - po czym wyciągnął rękę w kierunku maleńkiego urządzenia, wprowadził kombinację i skonał. Urządzenie zaczęło wyć pojedynczym tonem niosącym się w okolicy domu. Alarm był słyszany najprawdopodobniej w połowie twierdzy.

Słysząc wycie dobiegające z budynku strażnicy chwycili za broń i skierowali ją groźnie w kierunku stojących przy wejściu do budynku. - Nie ruszać się! Kim jesteście! Co się tu wyprawia?! Co robi ta kobieta na podłodze! ODPOWIADAĆ! -mężczyzna wydzierał się na całe gardło aby przekrzyczeć wyjącą syrenę. Po jego słowach syrena zaczęła miarowo cichnąć, aż zamilkła zupełnie. Ze wszystkich stron nadbiegali strażnicy w pełnej gotowości.

Popielec o ciemnym umaszczeniu widząc brak reakcji Jacka prychnął z niezadowoleniem i ruszył dalej patrząc z obrzydzeniem jak Tom upada na leżącego w błocie mężczyznę. Próbując zrzucić z siebie sługę ten zaczął rozbryzgiwać dookoła błoto mówiąc - Moja Helga? Gdzie łona? Coeś jej zrobił mów... gadoj bo... bo jak nie... to się nie dowiem i... i... kto mie to wszystko upierze jak ją zabroeś? - mówiąc to ruszył niepewnym krokiem w stronę miasta krzycząc - Helgaaaaa! Wracaj! Jesteś tam!? - po tych słowach z daleka rozbrzmiała syrena, a po chwili ucichła. Mężczyzna cały w błocie słysząc to krzyknął - Idę miości Ty mojaaa. Nadciągam! - i ruszył w kierunku, z którego dobywał się jeszcze przed momentem alarm. Jack natomiast wszedł do karczmy.

Jego oczom ukazało się sporych rozmiarów pomieszczenie. Kilka skąpo ubranych kobiet przechadzało się po pomieszczeniu w roli kelnerek wdzięcząc się do gości i zgarniając w ten sposób dodatkowe napiwki. Stojący zaraz przy drzwiach ochroniarz, który jeszcze przed momentem wyrzucił męża Helgi z karczmy zmierzył Jacka od góry do dołu dając mu do zrozumienia, że będzie miał na niego oko. Nagle jedna z dziewczyn omal nie wpadła na Jacka i ledwo odratowała cztery kufle piwa, które niosła. Odgarnęła dmuchnięciem kosmyk blond włosów i rzuciła w jego stronę szczery uśmiech, po czym ruszyła do jednego ze stolików.

o chwili rozległ się krzyk karczmarza - Uważaj na moją blondyneczkę! Malii w tym przybytku jest na wagę złota, prawda chłopaki? - zwrócił się do ledwo kontaktujących mężczyzn praktycznie leżących przy barze. W odpowiedzi usłyszał tylko pijacki pomruk i sam rozrechotał się na całą salę. Po czym zwrócił się ponownie do Jacka - Co dla Ciebie przyjacielu?


Stojący przed karczmą mężczyźni zerknęli na lorda. Ten z zaciągniętym kapturem wyciągnął maleńkie urządzenie, które przekręcił, a oczom wszystkich ukazał się maleńki pomarańczowy płomyk. Widać nie był chętny wręczyć nieznajomemu samego urządzenia i tylko wystawił rękę w jego stronę. Kościste palce zaciśnięte na urządzeniu drżały wyczekując, aż lord odpali swój tytoń. Drugi, oparty o latarnię potarł nerwowo twarz, na której widniał kilkudniowy zarost i pociągnął solidny buch po czym rzucił peta pod nogi. Bezskutecznie przetrzepując kieszenie w poszukiwaniu najwyraźniej kolejnego papierosa odgarnął włosy i rzekł zerkając na zdobioną papierośnicę lorda - Kopsniesz ćmika?
aiwe_database

Re: Gdy nikt nie patrzy

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Widząc strażników wyprostował się i skrzyżował łapy czujnie obserwując mężczyzn gotowy w każdej chwili zaatakować, bądź bronić siebie i Veri
- Ta broń nie jest potrzebna, kobieta wpadła w trans nie ma się co dziwić, ta ziemia przesycona jest magią przeszłości, pilnuję jej - łbem pokazał warsztat - o co chodzi z tym wyciem, nagłe wyjście z transu może spowodować niespodziewane skutki - powiedział udawanie zaniepokojonym głosem
aiwe_database

Re: Gdy nikt nie patrzy

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Yen w momencie, w którym usłyszała wycie syreny zmaterializowała swój kostur i zaczęła skupiać w sobie energię. Nadal stojąc w cieniu pod oknem widziała jak ze wszystkich stron nadbiegają uzbrojeni strażnicy. Starała się ich zliczyć patrząc co robi Kraylok, lecz było to niemożliwe. Słysząc jak strażnik drze się na jej kompana szybko sięgnęła do kieszonki i wybierając fioletowy flakonik wypiła jego zawartość. To powinno dać mi kopa w razie akcji...

W jej głowie rodziły się coraz to kolejne scenariusze walki jakie mogłyby się rozegrać. Niestety większość nie wyglądała zbyt obiecująco choć istniał jeden lub dwa, które dawały nadzieję na pokonanie zagrożenia. Wybrała jednak opcję Krayloka i szybko dostosowała się do jego wersji ciągnąć słodkie kłamstwo.

Opierając się na kosturze wyłoniła się z cienia i podchodząc do kompanów zajęła miejsce u boku Veri gotowa do działania, a swoje słowa skierowała w stronę strażników:
- Proszę nie krzyczeć jeżeli już nie trzeba. Przechodząc przez okolicę zobaczyłam kobietę w transie oraz pilnującego ją Charra. Następnie wszyscy usłyszeliśmy krzyk dochodzący z warsztatu i wtedy rozpoczęło się wycie syreny.
Głową wskazała na warsztat za nimi
- Jedyne co widziałam to kobiecą postać, która zaraz przed wyciem alarmu zaczęła uciekać w drugą stronę. Prawdopodobnie po tym jak was zobaczyła.
- Kobieta może wyjść w każdej chwili z transu, więc prosiłabym o nie panikowanie i pozwolenie nam o zadbanie o nią kiedy jej stan już się skończy.
aiwe_database

Re: Gdy nikt nie patrzy

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Tom otrzepał się z błocka i w podskokach podszedł do Lorda. Stanął tuż przy swym panu i swą parszywą mordą zaczął przyglądać się jego rozmówca. Rękę sługa trzymał na pale i słuchał uważnie.

Le Gras odpalił papierosa i zaciągnął się. - Dostaniesz przyjacielu i całą papierośnice. Zwędziłem ją kiedyś jakiemuś bogatemu Lordowi. Lecz potrzebuję informacji. - Mówił cicho i łagodnie. Tom obok lekko śmierdział błockiem. - Słuchy chodzą o jakiejś nowej organizacji. Ponoć prezenty rozsyłają, a ja nic jeszcze nie dostałem. Talary dla jasności. Największe zuchy zawsze przed karczmami stoją, pewnie coś na ten temat wiecie.
aiwe_database

Re: Gdy nikt nie patrzy

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Dzięki chowańcowi kobieta znała źródło syreny, więc nagły hałas nie był w stanie wytrącić jej z równowagi, chociaż przez pierwsze, najgłośniejsze wycia skupienie się wymagało od niej naprawdę wiele energii. Nakazała chowańcowi podlecieć w kierunku, który przed skonaniem wskazał niziołek. Zaciekawiła ją kwestia tuszu i tego, co być może mogłaby odczytać z zapisków.
Nie była świadoma tego, co dzieje się na zewnątrz budynku, teraz skupiała się tylko na patrzeniu oczami cienistego ożywieńca. Wymagało to od niej tak wiele energii życiowej, że nie była w stanie skupić się na wykrywaniu w pobliżu innych form życiowych. Podejrzewała, że już zbyt długo nie będzie w stanie okiełznać plugawych sił, więc chciała wykorzystać okazję najlepiej i najproduktywniej jak tylko mogła.
Jej ciało nie drgnęło ani trochę, tak, jakby była spetryfikowana. Wciąż siedziała na ziemi, z zamkniętymi oczyma. Jedynie miarowe ruchy klatki piersiowej przy oddechach wskazywały, że kobieta nie jest posągiem, a żywą istotą
aiwe_database

Re: Gdy nikt nie patrzy

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Obieżyświat nie spiesząc się przeszedł między stolikami i zajął wolne miejsce przy barze po czym przeniósł swój wzrok na karczmarze.
- Kubek czarnej herbaty i chwila czasu by odpowiedzieć na parę pytań dobry człowieku. - powiedział pogodnym tonem jednocześnie szukając po kieszeniach paru miedziaków, którymi miałby zapłacić za napar.
- Niezwykle "uprzejmy" popielec na, którego wpadłem w drzwiach przestrzegł mnie bym się pilnował, bo skończę z "czarnymi powiekam". Wiesz może co miał na myśli? - zapytał kładąc zapłatę na ladzie.
- No i chciałbym jeszcze wiedzieć czy znasz kogoś kto szuka ludzi z takimi błyskotkami? - uśmiechnął się zawadiacko, a następnie wyciągnął talar z wewnętrznej kieszeni płaszcza i ukradkiem pokazał go karczmarzowi. Wszystko mówił półszeptem. Nie chciał bowiem niepotrzebnie zwrócić uwagi siedzących nieopodal pijaczków.
ODPOWIEDZ

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 376 gości