Ciemna sylwetka poruszała się płynnymi ruchami po połyskującej złotem posadzce siedziby gildii. Jej kroki były bezszelestne i pełne gracji. Czerwone oczy wbite były w oddalony punkt, do którego zmierzała. Z daleka poznawała swoją kartkę, którą dzień wcześniej zawiesiła. Pod rysunkiem twarzy widniało pięć podpisów. - Ciekawe ile z nich wymięknie w pierwszych dniach... - pomyślała dziewczyna rozglądając się po okolicy. Nie czuła się komfortowo na otwartych przestrzeniach i pomimo tego, że wiedziała, że nic jej tu nie zagraża to był to odruch, którego nie potrafiła powstrzymać. Szybkim ruchem oderwała kartkę i przeanalizowała podpisy. - Jack, Owiq, Kraylok, Veripma i Yenneya... - powiedziała do siebie - Teraz już wiem do kogo traficie... - ciągnęła dalej wyciągając koperty z kieszeni i podpisując kolejno każdą z nich.
Zawartość każdej z kopert:
Opuszczony budynek nie wyróżniał się niczym szczególnym. W paru miejscach można było dostrzec spróchniałe deski pokrywające dach. Cisza przerywana była jedynie co jakiś czas gdy szlak, przy którym się znajdował, przecinała karawana zmierzająca do twierdzy Ebonhawk. Pozostałe domy w wiosce znajdowały się w jednym skupisku kawałek dalej. Z jakiegoś powodu budowniczy mieli za zadanie odizolować to miejsce od wścibskich sąsiadów. Wyrastające dookoła drzewa i krzaki tylko potęgowały ten efekt. Kilkoro dzieci nadbiegło z okolicy przepychając się i wymachując patykami. Jedno z nich oddaliło się od pozostałych i podbiegło na moment bliżej domu. Młody chłopczyk zerkał kolejno na otwarte okna. Po chwili dostrzegł ruch w oknie znajdującym się na najwyższym piętrze. Zimny pot zlał jego plecy. Słyszał wiele opowieści mieszkańców o tym opuszczonym budynku, do którego nikt nigdy się nie zapuszczał. Wszystkie historie o demonach i innych potworach zamieszkujących ten budynek przebiegły mu w tej chwili przez głowę. Wpatrywał się w miejsce, w którym przed momentem wydawało mu się, że widział jak coś się poruszyło. Dwa ciemne ptaki poderwały się z polany nieopodal podnosząc na chwilę tętno chłopca. Pewien, że coś widział nieprzerwanie wpatrywał się w to samo okno. Po chwili z krzykiem ruszył do pozostałych - ON TAM JEST! - pozostali podbiegli do niego nie rozumiejąc co się stało - WIDZIAŁEM JEGO ŚLEPIA! TAM JEST DEMON STAREJ GRIMIS! - pozostali wybuchli śmiechem, oddalając się od budynku naigrywali się z chłopca, który klął się na wszystko, że mówi prawdę. Po chwili w oknie, wyłaniając się z mroku pomieszczenia, pojawiła się postać uśmiechniętej sylvari zerkającej na oddalającą się grupę. Rozejrzała się po okolicy wypatrując piątki osób, które podpisało się na jej ogłoszeniu.Spotkajmy się za 2 dni w wiosce położonej u podnóża głównego wejścia do twierdzy. Znajduje się tam opuszczony budynek, do którego mapę macie rozrysowaną na drugiej stronie tej wiadomości. Podróżujcie w pojedynkę. Najlepiej udajcie się do oddalonych drogowskazów, a końcowy etap podróży pokonajcie na piechotę. Nikt nie może wiedzieć, że znaliście się przed dotarciem do twierdzy. Pozostałe informacje otrzymacie na miejscu. Po zapoznaniu się z mapką spalcie tą wiadomość.