Gdy przyjdzie zima

Opasłe w tomy półki i walające się wszędzie pergaminy. Tutaj trafiają zakończone przygody.
aiwe_database

Re: Gdy przyjdzie zima

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Drużyna wyruszyła w stronę zgaszonej latarni.
Dwie pochodnie świeciły się jasnym baskiem, gdy maszerowali przez zamarznięte morze i skute lodem i śniegiem skaliste wysepki. Pogoda dopisywała, co było niezwykłe w tej krainie. Jasne słońce odbijało się od śniegu i lodu. Temperatura spadała jednak z każdą chwilą co szybko dało się odczuć. Na wchodzie gromadziły się chmury, które odcinały horyzont swoją czarna barwą.

Ravaela oraz Troll sprawnie kierowali grupę przez zmrożona krainę. Elementalistka co pewien czas przytykała dłonie do lodu i wskazywała kierunek bezpiecznej przeprawy. Troll jakby od niechcenia co pewien czas stukał swoim kosturem w lód i kierował swoje długie uszy w stronę dźwięku. Jego sposoby na odkrywanie drogi zdawały się niebywałe. Poza stukaniem lodu potrafił za pomocą smaku ocenić jak stary jest śnieg, oraz czy dany lód uformował się niedawno.
Ravaela po pewnym czasie zostawiła prowadzenie drużyny Trolowi. Ten chyba nawet zasnął na chwile czekając aż reszta przejdzie po wytyczonym przez niego nieco zygzakowatym szlaku. Wskazał parę razy na małe rośliny na skalistych wysepkach, ale jego wymyślna nazwa nie doleciała do pozostałych.

Za prowadzącym Trolem pewnie poruszał się Loxley. Futro Popielca falowało w rytm jego kroków a ulubiony topór pewnie spoczywał na swoim miejscu. Popielec górował postura i wzrostem nad innymi. Ravael szedł niewzruszony niczym śnieżna sosna. Oszczędne ruchy radnego i jego pewny chód jasno dawały znać kto tutaj rządzi.
Nieco za Loxleyem szedł Marius. Nie trzymał linii, lecz niemal intuicyjnie szedł i kierował się bliżej Joy.
Łowczyni w przeciwieństwie do wojownika nie zapadała się w świeżym śniegu a ostry wzrok śledził uważnie wszystkie możliwe załomy.
Subortis jak zawsze chodził swoimi ścieżkami. Jednak nawet on, ikoniczna postać indywidualności nie zbaczała z wyznaczonej przez Troll trasy.
Erel i Kaeiles pod strażą Wardena podążały pewnie chronione przez całość wyprawy. Tyły zamykała czujna jak zawsze Złata.

Pierwsza oznakę niebezpieczeństwa na czele dostrzegła Ravela. Mrowie ciemnych sylwetek biegły po lodzie i kierowały się wprost na palące się pochodnie z ogniem Kody. Dwanaście spaczonych wilków prowadzonych przez dwa wyjątkowo duże osobniki nie ślizgały się po lodzie a spod ich łap tryskały kawałki niebieskiego lodu.


W tym samym niemal czasie Troll wyczuł jak lód tuz obok jego łapek zaczyna pękać a spod wody wyskoczyły na powierzchnię dwa Quagany Lodowego Plemienia. Już w locie sięgnęły po dziwnie wyglądające dmuchawki i wycelowały w Asura. Troll jednak doskonale wiedział, że wyskoczą. Nie takie numery przeżył i co teraz zrobi...

Joy zauważyła jak za jedną z wysp zaspa poruszyła się a spod śniegu wyskoczyła trójka spaczonych Kodan. Cała trójka rzuciła się szarżą w stronę Loxleya widocznie traktując go jako największe zagrożenie.

Złata wyczuła drganie lodu gdy pomiędzy nią a Erel oraz Kae na powierzchnię wyskoczyła trójka Quaganów. Te stworki uzbrojone we włócznie rzuciło się od razu z zadziwiająca szybkością w stronę obydwu kobiet.

Walka rozpoczęła się wcześniej niż zakładano. Ale o tym co się wydarzy zadecydują już nasi bohaterowie
aiwe_database

Re: Gdy przyjdzie zima

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Zlata była czujna. Szła w milczeniu i wsłuchiwała się w odgłosy otoczenia; szum wiatru, trzaskający pod stopami śnieg, ale też dźwięki świadczące o obecności zagrożenia spaczonych przez Jormaga istot. Szary stąpał przy jej nodze i raczej nie odchodził od niej na duże odległości. Bezpiecznie badał mniejsze zaspy znajdujące się w pobliżu i rozbijał nosem śnieg w poszukiwaniu tropu.
W momencie, gdy poczuła drganie pod stopami rozpoczęła splatanie znaku - glifu równowagi - którego zadaniem było ogłuszenie jednego z wydostających się na powierzchnię Quaganów. Gdy kobieta tkała magię druidów, jej aura uspakajała najeżonego Szarego, który na widok potworów stał się kłębkiem nerwów gotowym rzucić się na każdego, kto podszedłby chociaż kawałek.
Swój glif skierowała na tego Quagana, który wydostał się pierwszy i znajdował się najbliższej którejś z kobiet, a jeżeli udało się jej zatrzymać go w miejscu, zamierzała szybko sięgnąć po łuk i po ocenie wrażliwego miejsca na ciele stworzenia, wycelowała i strzeliła, mając na uwadze położenie towarzyszy. W międzyczasie wydała rozkaz towarzyszącemu jej wilkowi, by zaatakował kolejnego z Quaganów, gdy pole walki wciąż było wolne od zaklęć i broni członków wyprawy. Szary z pewnością miał ochotę zemścić się za ostatni czas, ale był inteligentnym zwierzęciem, więc nim rzucił się na wroga, znalazł odpowiedni moment, by uniknąć włóczni.
aiwe_database

Re: Gdy przyjdzie zima

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

- ... i najważniejsza zasada przetrwania w śnieżnych krainach - nie jeść żółtego śniegu! - powiedział do drużyny na odchodne, gdy skończył zdawać krótki raport. Następnie stary asur natarł się śniegiem i ponownie oddalił się.

Po jakimś czasie ponownie zauważył fascynującą, jak dla Trolla, roślinę. Widząc, że drużyna ma jeszcze spory kawałek do przejścia, pochylił się, by móc przyjrzeć się jej liściom, gdy nagle zmarszczył nos i poniuchał energicznie w powietrzu. Następnie przytknął łapkę do grubej tafli lodu i poczuł drganie. Momentalnie wyczuł, że lód robi się cieńszy w nienaturalny sposób. - O wy hultaje... Ja wam zaraz dam... popalić.

Natychmiast wokół podejrzanego miejsca rozstawił sznurkową, okrągłą, ogniową pułapkę - sznurki, nasączone łatwopalną cieczą, zajmowały się ogniem, który nie rozprzestrzeniał się, tylko ranił tego, kto przerwał sznury.

Miał nadzieję, że pułapka nieco osłabi niechcianych gości.

Odskoczył w tył, i wyjął zza pasa gałązkę, która rozciągnęła się w kij bojowy. Czujnie obserwował wyskakujące spod lodu quaggany i ich dmuchawki. Wszystkie ewentualne "pociski" zamierzał odbić kijem. Jednocześnie drugą łapką sięgnął po kotwiczkę z doczepioną linką. - No, Helenko, pokaż co potrafisz. - szepnął do kotwiczki bojowo, po czym cisnął nią w jednego z quagganów, celując w miejsce na ich lodowym "pancerzu", o które kotwiczka mogła się zahaczyć.
Następnie, jeśli mu się to udało i kotwiczka zahaczyła o jednego z quagganów, zaciska łapki na drugim końcu linki, bierze rozbieg i... ślizgiem stara się otoczyć quagganów, obwiązując wokół nich linę, tak, by otoczyć nią wszystkich trzech. Jednocześnie, ślizgając się po okręgu wokół nich, niczym krowa biegająca wokół pala na łące, robi uniki przed ewentualnymi "rzutkami" z dmuchawek.
aiwe_database

Re: Gdy przyjdzie zima

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Warden skupia się przede wszystkim na obronie Erel i Kae. Wycofuje się do tyłu, by uniknąć ewentualnego zapadnięcia się pod lód. W międzyczasie rzuca wzmocnioną Egidę na: Kaeiles, Ereltanę i siebie. Tym samym pobudza w nich święty ogień do walki oraz wolę przetrwania. Warden wyciąga swój ulepszony przez Loxleya "Półmrok", który błyszczał niczym lustro i odbijał światło oraz zwracał na siebie uwagę, by w razie czego Quaggany skupiły się tylko na nim. Był gotów na każdy atak oraz jest w stanie odpowiedzieć unikiem lub parowaniem mieczem, nie boi się o pierwszy atak, jest chroniony przez swoją Egidę.

Wysunął się nieco wprzód po solidnym lodzie. W dłoniach również skupił swoje płomienie, by w razie czego móc wzniecać płomienie w swych atakach mieczem, lub podpalić Quaggany. Przyjmuje solidną postawę bojową, trzymając mocno miecz i skupiając się na wrogach, będąc gotowym na ich ruch. Stara się wyglądać dla Quagganów jakby stanowił największe zagrożenie.

-Erel, Kae! Uważajcie!-

Zwrócił się do swoich towarzyszek, miał nadzieje na to, że jego głos zwróci uwagę Quagganów na sobie jeszcze bardziej. Gdyby wrogowie zaczęli strzelać, jest w stanie odpowiedzieć i postawić barierę ochronną przed ich celem. Głównym priorytetem ochrony są: Kae i Erel.
aiwe_database

Re: Gdy przyjdzie zima

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Sunęła po lodzie trzymając szyk, jedną jej dłoń zajmowała spora pochodnia, której końcem się podpierała, podążając wytyczonym przez Trolla śladem. Gdy poczuła drgania pękającego lodu, zatrzymała sie zaalarmowana i rozejrzała czujnie. Słysząc hałas odwróciła się w kierunku wyskakujących spod lodu napastników.

Dotknęła dłonią Kae wskazując jej trójkę Quagganów i szybko wyszeptała.

- Zaczekaj, spowolnię ich.

Po tych słowach skoncentrowała się na energii wokół napastników, wyciągając resztki ciepła przyspieszyła proces, który już następował, zmrażając wodę, którą były pokryte stwory, sprawiając, że stała się cienką, lecz twardą skorupą lodu. Liczyła, że ta zle dopasowana, tymczasowa zbroja spowolni ruchy przeciwnika i da czas jej towarzyszom na ofensywne działania.
aiwe_database

Re: Gdy przyjdzie zima

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Trzymała pewną ręką pochodnię i uważnie stawiała kroki. Skupiona na otoczeniu szybko zauważyła wyskakujące z wody Quaggany, krzyk Wardena jeszcze bardziej wzmógł jej opanowanie. Słysząc słowa Erel poczekała, aż wykona swój ruch by po chwili zespolona z magią ognia utkać z niej żarzącą się strzałę, której celem było trafienie w głowę przeciwnika zadając mu obrażenia od ognia, w międzyczasie gdyby quaggan rzucił w nią włócznią uskoczyłaby w bok unikając jej.
aiwe_database

Re: Gdy przyjdzie zima

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Loxley maszerował pewnie za Trollem, bacznie obserwując otoczenie. Ufał ekspertyzie starego Asura, dlatego skupił wzrok na okolicznych zaspach i zagłębieniach w śniegu, w poszukiwaniu zagrożenia. Trzymał łapę tuż przy swojej broni, aby chwycić za nią w razie potrzeby. Długo nie musiał na nią czekać.
Gdy tylko ujrzał wyłaniających się Kodan, mechanicznie dobył swój topór i buławę, przyjmując postawę bojową. Kątem oka dostrzegł również cienie zbliżającej się watahy. W ułamku sekundy analizował różne warianty walki.
- Mama miś, tata miś i mały miś - mruknął do siebie, widząc z kim musi się zmierzyć. Na myśl nasunęła mu się bajka z czasów fahraru o Złotogrzywej i trzech niedźwiadkach. Obserwując ich lodowatą skórę wiedział, że to nie pora na wymyślne piruety i szybkie cięcia. Musi się skupić na silnych, precyzyjnych uderzeniach, które skruszą lód. Wbił pazury w podłoże, aby się nie pośliznąć w momencie parowania ciosu mamy miś. Po krótkim odbiciu chciał zrobić unik, by ominąć atak małego misia i wylądować tuż przy tacie misiu, wyprowadzając miażdżący cios w jego kolano. Przeciwnik powinien łatwo ugiąć się pod własnym ciężarem. Potem szybki obrót i precyzyjny cios topora w głowę powracającego małego misia. Oszołomionego Kodana będzie łatwo wepchnąć mocnym kopniakiem na zbierającą się po pierwszym odbiciu mamę miś. Powalonych i zdezorientowanych przeciwników zostanie już tylko zmiękczyć kilkoma silnymi uderzeniami buławy w łeb. Szybkie rozprawienie się z Kodanami pozwoli mu na powrót do pochodni, w razie gdyby przedarli się do nich inni natręci.
Przygotował się mentalnie do potyczki, po czym wydobył z siebie donośny ryk, aby z jednej strony pokrzepić swoich towarzyszy, a z drugiej mieć nadzieję na to, że odstraszy tym wilki o nieco słabszej woli.
- Do boju! -
aiwe_database

Re: Gdy przyjdzie zima

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Czekał na to co zrobi sam atakowany Loxley. W końcu Popielec górował siłą fizyczną nad wszystkimi innymi członkami wyprawy. Widząc, że szykuje się do boju postanowił nieco wyrównać szanse.
- Joy pchnij mnie nieco!
Krzyknął przez maskę.
Wbijając mocno raki w lód ruszył szarżą w bok biegnącej gromady. W ostatnim momencie skoczył w przód i wystawił dodatkowo lico tarczy w stronę przeciwników. Uważał przy tym, by nie wchodzić Loxleyowi w w paradę. Krótki i masywny miecz trzymał w pogotowiu by wpić go możliwie w kark obalonego przeciwnika.
aiwe_database

Re: Gdy przyjdzie zima

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Zaklęła ogarniając wzrokiem otoczenie i bez zastanowienia spełniła prośbę Mariusa. Sprawdzało się to już wcześniej.
Dobyła z kołczanu jedną z przygotowanych strzał z ciut nietypowym grotem, w tej samej chwili rozszedł się przenikliwy gwizd pośród szumiącego w zaspach wiatru. Na jej polecenie Leopard ruszył płynnie zakosami by odwrócić uwagę i zaatakować mniejszego z wilków z boku stada. Liczyła, że poza zadaniem obrażeń to ich zdekoncentruje...
Określając dokładnie kierunek w który wybierał się Marius ustawiła się odpowiednio, a gdy ruszył posłała mu strzałę z pełnego naciągu. Widziała w co celuje i wiedziała, że jego pancerz w tym miejscu wytrzyma pchnięcie obło zakończonego grotu. Jeden siniak w tę, a t tę...
Gdy zwolniała cięciwę już wtedy przygotowywała glif "Równości" który miał oszołomić najbliższych przeciwników.
Dała dwa kroki w tył by być bliżej Kae i Erel gotowa by zawczasu posłać strzałę w zimne oczka tego kto się przedrze ku nim. Gotowa też na uniki przed atakami i strzałkami. Jej stopy instynktownie odbierały i odróżniały drgania lodu.
Oczy rejestrowały każdy ruch.
aiwe_database

Re: Gdy przyjdzie zima

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Nekromanta szybko analizował sytuację standardowo jego ciało było chronione przez nie widoczny widmowy pancerz. Dwudziestu dwóch widocznych wrogów... - pomyślal na głos Subortis, i przez sekunde skupił się czy aby to było wszystko z czym drużyna musiałaby się mierzyć. Wierzył że kompani będą w stanie odeprzeć atak przeciwników znajdujących się w pobliżu i sam nie chce się wtrącać do przygotowanych ataków przez nich, miał świadomość tego że nie rzucił się w oczy przeciwnikom co bardzo mu szło na ręke. Priorytetem Subortisa było spowolnienie i osłabienie przeciwnika nacierającego z daleka aby drużyna gdy rozprawi się z przeciwnikami mogła dołączyć do walki. Wilki znajdowały się daleko sam nekroamanta nie mial zamiaru używać energi w nadmiarze. Na początek spojrzał na otoczenie przy wilkach miał zamiar w jakiś sposób wykorzystać otoczenie w następnym ataku na obecna chwilę stworzył przed szarżującymi wilkami cienistą barierę aby zniwelować prędkośćz jaką nacierali, aby drużyna Aiwe nie musiała martwić się że wrogowie wśród nich dostaną następne wsparcie była. Kątem oka spojrzał na Ravele przed sobą mając nadzieję że wykorzysta ściane i gdy wrogowie dobiją do niej wykona swój ruch.
aiwe_database

Re: Gdy przyjdzie zima

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

- Chyba mamy... - Odwróciła się do reszty chcąc zaalarmować o nadbiegającej watasze niezbyt przyjaznych stworzeń, ale zobaczyła jak Troll odskakuje zostawiając sidła na lodzie- ... co robić. - Dokończyła spokojnie. Wymieniła spojrzenie z bratem, sięgnęła po jeden z niewielkich sztyletów z markiem i rzuciła go w powietrze, w stronę biegnących wilków, po czym naładowała sporą ilość elektrycznej energii pomiędzy rękoma. Gdy tylko wrogowie wyłonili się w miejscu gdzie asur zostawił pułapkę, posłała w nich przeskakujący ładunek ogłuszający, który może i nie wyrządzi im dużej krzywdy, ale porazi i ogłuszy dając sojusznikom czas na ich manewry.
aiwe_database

Re: Gdy przyjdzie zima

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Oszacował sytuację na chłodno. Trzech wrogów... Loxley wyglądał na wprawionego, w dodatku Mario tam był. Poradzą sobie. Spojrzał na siostrę, a gdy ta wyłapała jego wzrok, wiedziała co robić. Sztylet, który rzuciła śmignął nad lodem, a mark mgieł błysnął, gdy Rav do niego skoczył. Teleportacja do marków może i była czasem niewygodna że względu na potrzebę umieszczania go zawczasu na przedmiotach, czy osobach, ale umożliwiała większy zasięg niż techniki z dowolnym miejscem skoku. Radny pojawił się przy ostrzu jeszcze w powietrzu. Obawiał się, że ciężko będzie mu zrealizować plan ze względu na otwartą przestrzeń, ale tu z pomocą nadszedł Sub kładąc swoją magię na lodzie nieopodal. Sylvari wylądował z boku ściany idealnie na drodze wilków, a jednocześnie w miejscu gdzie lód wyglądał na najcieńszy. Wrogowie będą musieli przebiec albo przez magię nekromanty, albo przez niego...
Gdy tylko biegnąca wataha była przed nim przelał zebraną demoniczną magię w miecz.

Zaklęcie wyzwolone cięciem ostrza, a wycelowane w taflę lodu utworzyło wyrwę pomiędzy tym światem a mgłami, która po chwili zapadła się do środka wciągając do siebie wszystko do okoła. Uderzenie było na tyle silne, że powinno zniszczyć lód pod nadbiegającymi wrogami.

Zostawił sobie tylko tyle magii, żeby móc przez mgły skoczyć za siebie, a w stronę awijczyków, gdy lód pod nim pęknie, ale zanim pochłonie go lodowata toń.
aiwe_database

Re: Gdy przyjdzie zima

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Złata zareagowała jako pierwsza. Jak tylko pierwszy Quagan wydostał się spod wody został ogłuszony jej magią. Dwa pozostałe przepchnęły się niemal natychmiast przez powstała szczelinę i ruszyły w stronę trzymających pochodnie Erel i Kaeiles. Strzała trafiła w ciele lodowego pomiotu, ale ten otrząsną się. Błękitna krew tryskała z rany a ranny przeciwnik pomimo wszystko ruszył tuż za pozostałą dwójką wymachując włócznią by odganiać Szarego.
Warden aktywował egidę. Czar zabłysnął dookoła niego, oraz obydwu kobiet. Atakujące Quagany całkowicie go zignorowały. Zupełnie jakby nie istniał dla nich jako przeciwnik.
W tym czasie magia Erel na moment spowolniła atakujących. Lód pokrył ich mokre ciała. Ten o dziwo dodał im po chwili nowych sił. Pomioty Jormaga jakby czerpały się z dodatkowego mrozu w ich okolicy. Nawet ranny przyspieszył a niebieska posoka nie tryskała już tak bardzo z jego rany. trzy włócznie poleciały w stronę trzymających pochodnie dziewczyn. Warden utworzył tarczę, która zatrzymała pociski. Kaeiles nie musiała ustępować. Teraz własnie czar Erel uderzył z pełnia mocy. Ruchy Quaganów stały się powolniejsze, gdy próbowały wydobyć dodatkową broń. Ta zamarzła pod wpływem czaru nekromantki. Pierwszy Quagan nagle zobaczył tuż przed twarzą magiczny pocisk. Ogień trafił prosto w pysk stworzenia, które zaczęło się toczyć po śniegu i lodzie jak opętane. Dwugi wyszarpnął ostrze i rzucił się prosto na elementalistkę. Na drodze stanął jednak Warden. Dwuręczny miecz uderzył w stwora, który uskoczył spawie przed uderzeniem. Ranny ominął strażnika i rzucił się wprost na Ereltanę. Pełen triumfu pisk został nagle zagłuszony przez gardłowy warkot dobiegający z gardła biegnącego basiora o wdzięcznym imieniu Szary. Pazury wilka drapały o lód a łapy wyrzucały w tył tumany śniegu. Zjeżona sierść falowała z każdym susem a obnażone kły pokazywały cały zestaw zębów. Gdy Quagan był w szytowej fazie skoku wilk sam skoczył na niego od dołu i zacisnął szczęki na gardle stwora. Gdy opadł na łapy ze swoja zdobyczą wilk całym ciałem rzucał łeb w lewo i prawo. Zwycięski pisk quagana zmienił się teraz w pełen agonii wrzask. Ten ucichł nagle, gdy działania szarego zgruchotały gardło napastnika. Dla pewności Szary dwa razy szarpnął jeszcze truchłem po czym... uniósł tylną łapę i oznaczył swoja zdobycz. Nie podbiegał do Wardena i jego Quagana, palący się przeciwnik tez nie wzbudzał w wilku zainteresowania.
Troll z przodu za wczasu wyczuł gdzie lód będzie pękał. Niczym niedzielny turysta na spokojnie podszedł i rozstawił swoja pułapkę. Odskoczył w tył, gdy pierwsza ofiara wyskoczyła i wpadła prosto w ogień. łapy przeciwnika zaplatały się w sieć i rwały ją potęgując płomienie. Siatka oblepiła całe ciało owego hultaja. Dwa pozostałe omijając ogień plunęły strzałkami ale te trafiły prosto w kij starego Asury. Wtedy dostały ładunek energii od Raveli. To ich spowolniło bardzo. Troll odwdzięczył się śliniąc palec i po sprawdzeniu kierunku wiatru zarzucił Helenkę prosto w lodowy pancerz jednego z Quaganów.
W tym momencie do walki dotarł pisk rozszarpywanego przez Szarego przeciwnika. Obydwa Quagany ruszyły pomimo przeskakujacych na ich ciele wyładowań prosto na trzymające pochodnie kobiety. Troll obecnie znalazł się w położeniu, gdzie po lodzie ciągnie go nieskrępowanie pomiot Jormaga. Niestety jakiś wybój znalazł się pod stopa Asury i ten wywrócił się. Śnieg raz po raz uderzał go w twarz. Dało się słyszec przerywane
- oż... - tru. hulta... - harczenie i plucie - mój kapelusz.
Rzeczywiście kapelusz Trolla został porwany przez pęd i szybował teraz w powietrzu. Spowolnione Quagany biegły coraz szybciej.
Loxley zaczął zabawę w trzy misie. Wbite w lód pazury pozwoliły mu odbić uderzenie mamy misia i po pełnym siły i gracji zwodzie uderzyć w kolano taty misia. Dwa lodowe ostrza przecięły powietrze w miejscu gdzie pół uderzenia serca jeszcze był Loxley. Tak jak planował po jego ciosie spaczony Kodan padł na lód. Zimna łapa jednak zacisnęła się na kostce Popielca i unieruchomiła go. Cios topora mały miś odbił już swoim mieczem a mama miś szykowała się do ataku z drugiej strony. Zabawa nagle zmieniła nazwę z Trzy misie i Loxley w Zgadnij Kto to.
Prosto w przeciwnika o kryptonimie mama miś wpadł przyspieszony strzałą Joy Marius. Był mniej masywny od swojego przeciwnika. Nadane przez kopniak Joy przyspieszenie zrobiło jednak swoje. Kodan zwalił się z nóg i padł, gdy miecz człowieka wbił się w podstawę czaszki.
Popielec lekko tylko zmieniając kąt uderzenia topora zamiast przejmować się własnie mama misiem uderzył toporem w łeb trzymającego mu stopę Kodana. Ten padł. Potężny kopniak odsadził zaś małego misia, którego miecz został przytrzymany przez buławę Popielca. Mały bardzo ranny miś upadł tuż, przy zatrzymującym się przy pomocy raków Egzekutorze.
Joy wysłała swojego towarzysza bokiem. Sama cofając się wycelowała w Quagański napęd Trolla. Strzała pomknęła pewnie i wbiła się u nasady tylnej łapy. Quagan zachwiał się a Helenka odczepiła odrywając kawałek lodu z grzbietu biegnącego.
Subortis ocenił sytuację i wytworzył ścianę przed frontem nacierających wilków. Cztery z nich wpadły w nią a ich ruchy stały się powolne i ślamazarne. Pozostałe osiem jednak czując magie przed sobą rozdzieliły się na dwie grupy. Każda prowadzona przez większego osobnika. Towarzysz Joy przyczaił się na małej skarpie chcąc zaatakować najmniejszego z jednej grupy jak tylko grupa go będzie mijać.
Sztylet Raveli trafił gdzie potrzebowała.
Ravael pojawił się w momencie gdy watach rozdzielała się. Potężny basior zignorował Sylvari. Radny miał na celu większą część grupy. Uderzył magia prosto w lód. Magiczna szczelina uderzyła i przyciągnęła osiem wilków do siebie. Lód zaczał pękać od nadmiaru mocy. Ravael teleportował się w momencie jak pod nim z trzaskiem otworzyło się zimne morze.
Ośmiu przeciwników w tym jeden duży wilk wpadły do morza i przebierając łapami starały się wydostać z lodowatej wody.

Radny mógł być zadowolony. Jednym uderzeniem czasowo lub permanentnie pozbył się ośmiu przeciwników. Gdy stanął pewnie na nogach usłyszał coś niepokojącego. Pomimo wrzawy bitwy i krzyczącego Loxleya usłyszał jak lód wszędzie dookoła trzeszczy. Widział też białe pasy idące od szczeliny którą wytworzył.
Gdy tylko strzała trafiła w Quagana i uwolniła Trolla od niechcianej przejażdżki pierwszy kawał lodu zapadł się nagle i otworzył dostęp do morza niedaleko Asura. Obserwująca okolice Joy zamiast rzucić glyph musiała uskoczyć gdy grunt pod nią zamienił się nagle w małe kawałeczki lodu. Cofała się jednak do pochodni a tamta grupa podążała po wytyczonym przez Trolla szlaku. Subortis poczuł nagle jak lód pod nim zapada się. Loxley musiał szeroko rozstawić nogi by nie paść do wody, ale lód dookoła miejsca gdzie walczył trzaskał i napełniał się wodą.
Mały ranny miś już miał zostać dobity przez Mariusa gdy lód pękł pod wojownikiem. Obciążony ciężkim pancerzem wojownik wpadł do wody pociągając za sobą rannego przeciwnika. Ciemna woda zamknęła się nad tym miejscem.
Grupa czterech wilków ruszyła prosto na Trolla. Najmniejszego lodowego wilka dopadł nagle Leopard i wbił pazury w grzbiet ofiary.
Pęknięcia zatrzymały się na całe szczęście w okolicach Trolla.
aiwe_database

Re: Gdy przyjdzie zima

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Spojrzała jeszcze karcąco na brata, po czym padła na jedno kolano i zmieniła dostrojenie. Jej włosy powoli straciły kolor i stały się białe, podobnie jak u Rava. Szron lekko pokrył jej ubranie, a oczy zabłysnęły błękitem, gdy Ravela zaczęła używać swojej magii.

Obrazek

Zaczęła zamrażać niestabilne płyty lodu i pęknięte tafle. Chciała zapobiec dalszemu rozpadowi podłoża i ustabilizować sytuację. Skupiła się na podłożu bezpośrednio pod awijczykami łatając ile będzie w stanie. Zostawiła tylko miejsce gzie do wody wpadł Marius i posłała bratu jeszcze jedno wymowne spojrzenie.
aiwe_database

Re: Gdy przyjdzie zima

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Skupiła się na swoim celu. Emocje zdawały się nie przejmować nad nią władzy, nawet, kiedy usłyszała trzaskający lód i rzucając jedno spojrzenie naprzód dostrzegła, że towarzysze chwieją się na lodzie. Lód pod jej stopami był cały i nie zaburzył jej równowagi, gdy naciągnęła cięciwę, a lotka musnęła jej policzek. Jej zadaniem była ochrona kobiet trzymających pochodnie. W ich stronę zmierzały kolejne dwa Quagany. Kobieta wzięła spokojny wdech, koncentrując się na strzałach i celu, a właściwie dwóch celach, które zamierzała ostrzelać serią. Wykorzystywała do tego wyuczony przez lata ruch i znajomość własnego ekwipunku, by sięgać po strzałę, wymierzać i strzelać. Zaraz po wykonaniu serii odłożyła łuk na plecy i ruszyła biegiem w stronę kobiet. Ślizgiem dotarła na miejsce i pozostając w kuckach nakreśliła na śniegu znak pływów, który odepchnąłby od strzegących pochodni wroga, gdyby takowy tylko się zbliżył.
Wilk w tym czasie nie próżnował. O ile wcześniej raniony przez Zlatą Quagan wciąż żył, Szary zamierzał go dobić, nauczony już zachowaniem poprzedniego przeciwnika. Wiedział, gdzie atakować, by zabić.
ODPOWIEDZ

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 6 gości