Gdy przyjdzie zima

Opasłe w tomy półki i walające się wszędzie pergaminy. Tutaj trafiają zakończone przygody.
aiwe_database

Re: Gdy przyjdzie zima

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Skrzywił się lekko na widok swojego dzieła... Miał w głowie już kilkanaście planów na wypadek, gdyby lód okazał się zbyt gruby i nie puścił... No cóż... Zdusił w myślach rechot Mallyxa, zrobił kilka szybkich kroków, a następnie ślizg w stronę gdzie ostatnio widział Mariusa. Starając się uniknąć ewentualnych ataków, skupił się. Jedną z nowych sztuczek, których nauczył się trenując swoją nową magię, było postrzeganie świata inaczej... nie przez oczy, ale przez inne zmysły, te magiczne. Skupił się na energi Mariusa, którą dobrze znał, a i szczątkowe echo krwawego kamienia powinno ułatwić zadanie.

Wtedy usłyszał Joy, która odwiodła go od jego pierwotnego planu. Odwrócił się na pięcie i zaatakował najbliższego przeciwnika. Skupił się na pozostałych wilkach, celował w ich łapy i oczy, żeby jak najbardziej unieruchomić i wyłączyć tyle bestii, ile będzie w stanie, szczególnie, jeśli któryś będzie chciał zaatakować jego siostrę, wtedy skupi się na nim.
aiwe_database

Re: Gdy przyjdzie zima

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

To był odruch, szarpnęło nią by skoczyć za Mariusem. Ułamek sekundy, uderzenie serca i nabranie w płuca powietrza.
Wrzasnęła na całe gardło
- W tył. Ale już! Wszyscy rozproszyć się. Pójdzie do największego nacisku na lód! - Zerknęła na Rava - Brawo! - nie potrafiła się powstrzymać.
Uspokoiła się jednak w momencie i zimno dodała szybko by reszta nie rozpraszała się teraz widząc co robi Rav.
- Zostaw i zajmij się wilkami! Poradzi sobie. Często polujemy pod wodą!
Lekkimi wręcz tanecznymi kroczkami umknęła w tył widząc magię Raveli. Wzmocniona opływającą ją furią gwizdnęła i napięła łuk, a lampart posłusznie...skoczył do wody która zamknęła się nad nim. Wiedział że w ciemnych i wzburzonych wodach łatwo iść pod lód. Polecenie wzmocnione więzią nakieruje go na człowieka i wskaże pozostający przerębel, jeśli trzeba pomoże mu.

Strzały po które sięgała szyjąc w przeciwników były z substancja zapalającą. Odpalała je jedna za druga i posyłała serię celnych strzał w nadbiegające wolno stwory. Celowała w te czepiające się kry jak i te najbliżej jej. W zależności gdzie miała by czysty strzał między swoimi. Obserwowała kontem oka kogo pociągnąć za sobą, a kogo odepchnąć, czy samej uskoczyć.
Wrzała lecz tylko w oczach było to widać.
aiwe_database

Re: Gdy przyjdzie zima

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Przez chwilę balansowala na kołyszącym się lodzie, szeroko rozstawiając nogi, ustawiając narty tak, by mieć je pod kontrolą. Jej nieludzkie oczy uważnie obserwowały przebieg walki. Spojrzenie utkwiła w przeciwnkiu, który był chwilowo wolny i zbliżal się do niej oraz Kae. Zaparła się końcem pochodni by utrzymać pozycję, a wolną dłonią sięgnęła pod płaszcz, wyjmujac spod niego jednego ze swoich zaturtych szczurów, który trzymany w cieple, zachował wciąż wiotkość i lekki trupi odór. Chwyciła go w dłoń i cisnęla mocno w kierunku nadchodzącego wroga.

Gryzoń poleciał w kierunku głowy stwora, lecz w chwili gdy miał go dotknąć, zamiast ożyć, roztrzaskał się jak dojrzały pomidor, soczyście barwiąc swą posoką nadciągającego prześladowcę. Erel miała nadzieję, że w ten sposób uda jej się tymczasowo oślepić przeciwnika oraz da czas truciznie, by zaczęła swoje działanie.
aiwe_database

Re: Gdy przyjdzie zima

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Warden podpala się "Pożarem Fanatyka", a jego ciało staje w zimnych świętych płomieniach, które skacze tylko na wrogów w pobliżu i rozpala się obejmując całe ciało przeciwników oraz zadając normalne obrażenia od ognia. Nie jest pewny czy się wycofywać, więc póki co pozostaje skupiony wzniecając swój święty ogień coraz bardziej, by efekt był dla wrogów jak najbardziej śmiertelny i agonalny. W międzyczasie widzi co zrobił sługa Ereltany, więc wykorzystał ten moment i skupił się na osłabionym wrogu, dokładniej, na jego głowie, po czym wzniecił płomienie. Gdy to uczyni jest zdolny do szybkiej reakcji za pomocą teleportacji, by wydostać się z zagrożenia, lub pomóc którejś z pochodni w razie ryzykownej sytuacji. Również jest gotów do uniku, nie boi się o pierwszy atak, ponieważ wie, że chroni go Egida. Jego priorytetem dalej są pochodnie, jednak bardziej jest skupiony na Kaeiles i w razie czego, ona jest dla niego pierwszą do ratunku, gdy coś się stanie
aiwe_database

Re: Gdy przyjdzie zima

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Pierwszy szok po nagłym załamaniu lodu chciał załagodzić magią. Maska pompowała świerze powietrze. Problemem była głębia i czające się tam ciśnienie. Trzymał rannego Kodana, którego traktował jak pojemnik wypornościowy. Starał się zminimalizować skutki opadania. Jeżeli nie uda mu się chwycić lodu chce użyć dostępnych sił by wspomagany zapasem magii przezwyciężyć opadanie w atrone dna. Ustawił tarczę poziomo i sam położył się by opór wody pomógł pozostać na stałej głębokości.
aiwe_database

Re: Gdy przyjdzie zima

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Poturbowany asur podniósł się z lodu i wytarł ryj pokryty śniegiem. Podjechawszy quaggańskim rydwanem bliżej reszty drużyny, rozejrzał się wokół. W tym samym momencie lód pod walczącym nieopodal Mariusem złamał się, a mężczyzna wpadł do wody z Kodanem.

Staruszek zastrzygł uszami, zobaczył bowiem, że biegną na niego cztery... o, już trzy wilki. Zmarszczył brwi w krótkim zamyśleniu, po czym z gracją, niczym łyżwiarz figurowy, przeskoczył wyrwę w lodzie, podniósł Helenkę i zawołał do charra, który stał niedaleko.
- Panie Kocie! Łapaj Halinkę, czas na wędkowanie! - zakrzyknął, wskazał na przeręblę, w którą wpadł Egzekutor, po czym rzucił do Loxleya koniec nieco krótszej, choć wciąż całkiem długiej linki.
Następnie odwrócił się w stronę biegnących w jego kierunku wilków i, licząc na szybkie działanie charra, zaczął rzucać w nich śnieżkami, żeby skoncentrowały się na nim.

Gdy tylko Loxley wykona, co Troll miał nadzieję, że wykona, stary asur zamierza rzucić Helenkę, by zahaczyć nią o jednego z lodowych wilków, samemu wciąż rzucając w nich śnieżkami i uciekając w przeciwną stronę, zwracając oczywiście uwagę na stan lodu pod stopami. Miał na uwadze, że lodowe wilki prawdopodobnie będą utwardzać lód przed i pod sobą, by móc bezpiecznie po nim przebiegać.
aiwe_database

Re: Gdy przyjdzie zima

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Oko obserwowało nie do końca tego spodziewał się nekromanta jednak lepsze to niż nic. Czuł, słyszał chrupot łamanego lodu pod nim, chwila nie uwagi może spowodować że będzie nurkował tak jak Marius. Dziękował samemu sobie że zawsze nie trzymał sie blisko grupy, okiem spoglaął na biegajacego Wardena niczym żywa pochodnia o błekitnym płomieniu. Lód był niestabilny sam subortis postanawia się ostrożnymi krokami wycofywać na bezpieczniejszy grunt, chyba że poczuje że podłoże pod nim naprawde szybko się zapada wtedy wykona odruchowy skok w strone najbliższej bezpieczniejszejszego brzegu. Oczywiście ostatecznie mógłby przybrać formę mrocznej mgły jednak zdaję się na swoije walory fizyczne czyli zwinność. Zastanawiał się nad kolejnym ruchem jeśli uda mu się ujść bez większego wysiłku z tej sytuacji. Lekko zdziwiony sytuacją że nikt w żaden sposób nie pomaga Mariusowi, nie dość że wpadł w ciężkim uzbrojeniu do wody to wraz z wrogiem który nie do końca wyglądał na martwego w końcu znajdowali się w wodzie, a jej głebia może kryć jeszcze więcej okropności. Nekromanta przywoła chowańce a dokładniej kilka małych "martwych" piranii które ruszą pomóc Mariusowi w razie większego zagrożenia, nie za bardzo się zdadzą jeśli miałyby go wypchać na powierzchnie. jednak wykona tą akcję gdy sam w pełni będzie miał sytuacje pod kontrolą w swoim otoczeniu,
aiwe_database

Re: Gdy przyjdzie zima

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Po szybkim, aczkolwiek niezbyt gładkim rozprawieniu się z Kodanami, popielec stanął na zimnym podłożu i rozglądał się za towarzyszami.
- Dzię... - Chciał podziękować Mariusowi za pomoc gdy nagle - Plusk! - Człowiek wpadł do wody pozostawiając za sobą tylko rozbryzg, z którego kilka kropel spadło na grzywę Loxleya. Wojownik, pełen determinacji, błyskawicznie oceniał sytuację. Wiedział, że nie może wskoczyć do wody za Mariusem, gdyż jego ciężka zbroja pociągnęła by ich obu na dno.
Wtedy usłyszał krzyk Trolla. - Wędkowanie? - Wojownik zrozumiał o co chodzi ułamek sekundy po tym, jak zadał sobie to pytanie. Momentalnie skoczył w miejsce, po którym chwilę temu przebiegły wilki. Lód nigdzie nie był pewny, ale jeśli przed sekundą utrzymał małą watahę, to powinien utrzymać również popielca. Chwycił za koniec Halinki, błyskawicznie przywiązał go do swojej buławy i zamaszyście cisnął nią w zasklepiający się przerębel, do którego wpadł człowiek. Popielec liczył na to, że Marius odnajdzie w odmętach buławę i wciągnie się po linie do góry. Spory wilk przyczepiony do Helenki powinien być wystarczającą kotwicą.
Loxley upewnił się tylko, że buława wylądowała tam gdzie chciał, po czym dobywając topora ruszył z impetem za trzema pozostałymi wilkami. Po drodze chwycił jeszcze w wolną łapę kapelusz Trolla, leżący na ścieżce wrogów i rzucił się do walki.
aiwe_database

Re: Gdy przyjdzie zima

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Z jej obliczeń wynikało, że dalej zostały dwa quaggany, pewnie wbiła buty w lód stojąc stabilnie pochodnie postawiła na śniegu trzymając ją pewną ręką, widząc działanie Wardena i jego palący ogień wyciągnęła rękę przed siebie, jej palce błysnęły czerwonymi płomieniami, tak jak nimi ruszała tak tworzyła wir magicznych płomieni unoszących sie lekko nad powierzchnią lodu, jej celem był quaggan, którego już wcześniej atakowała, posłała wir ognistych płomieni w stronę przeciwnika, jej zamysłem było otoczenie i spalenie.
aiwe_database

Re: Gdy przyjdzie zima

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Ravela zmieniła dostrojenie. Nie była w tym momencie atakowana. Jej magia popłynęła wzdłuż popękanych krawędzi lodu. Tyle magii, ile Ravael użył do siania zniszczenia, jego siostra musiała użyć do naprawienia szkód. Magia wyciekała z ciała sylvari tak jak lód topnieje we wrzątku.

Złata, będąc ciągle za plecami dwóch quagganów, serią strzał naszpikowała plecy obydwu przeciwników. Grube, lodowe pancerze przyjęły morderczy ostrzał na siebie. Dwa stworzenia poruszały się wyraźnie wolniej. W momencie gdy Złata kreśliła swój glyph, Szary skoczył na kolejnego quaggana. Uskoczył zwinnie przed pchnięciem włóczni i złapał za gardło swojego przeciwnika. Drugi z quagganów uderzył swoją włócznią. Szary tym razem nie dał rady odskoczyć i ostrze broni ugodziło go głęboko w udo. Gdy przeciwnik chciał zadać drugi cios, został nagle otoczony przez płomienie.

Kaeiles tworzyła wirujący płomień, który otoczył zdziwionego przeciwnika. Płomienie topiły lodowy pancerz i popieliły skórę, oczy, pazury. Przeciwnik padł martwy w małą kałużę, jaka wytopiła się dookoła niego. Ranny quaggan przestraszył się ognia. To wykorzystał ranny Szary, który dokończył dzieła.

Erel rzuciła szczurem. Ten rozpryskał się na pysku biegnącego wilka. Zatrzymał się i zaczął łapami ścierać maź ze swojego pyska i oczu. Po chwili zaczął wyć i jęczeć, gdy trucizna zaczęła reagować z jego ciałem.

Moment słabości przeciwnika wykorzystał Warden, dekapitując wilka mocnym uderzeniem w kark. Płomienie strażnika paliły dwójkę pozostałych wilków, oraz zwróciły uwagę przewodnika stada. Lodowy wilk rzucił się prosto na Wardena. Lodowy oddech zmierzył się z Pożarem Fanatyka. Lodowa magia zdawał się czerpać siły z wszechogarniającego chłodu. Gdy lodowy oddech dotarł do Wardena, zadziałała egida. Wilk rzucił się do przodu myśląc, że przeciwnik jest zamrożony. Cięcie mieczem przez pysk pozbawiło przewodnika stada części szczęki i jednego oka. Bestia ranna padła na lód.

Ravael był mocno wyczerpany swoim poprzednim atakiem. Wilki wszak były w wodzie i próbowały wydostać się na lód. Cięciami strącił do wody i poranił trzy osobniki, gdy pięć pozostałych wyskoczyło na lód.
Wtedy obok niego eksplodowała płonąca strzała. Potem kolejna i kolejna. Stojąca Joy emanowała magią furii. Podobnie jak wskakujący do przerębla lampart. Oliwa ze strzał rozpryskiwała się po każdym trafieniu i spychała potwory do wody. Oliwa rozlała się po powierzchni i plunęła. Ogień ranił pomioty Jormaga. Poparzone zanurzały się, chcąc zgasić płomienie. Wynurzały się jednak znowu w płomieniach unoszącej się na wodzie oliwy. Woda i poparzenia odbierały im bardzo szybko siły. Skóra, to chłodzona, to rozpalana, pękała z trzaskiem.

Troll widział jak na pysku jednego z wilków rozbryzguje się szczur, a po chwili do akcji wkracza Warden. Po wytarciu pyska stary asur rzucił liną do Loxleya. Popielec, dzięki mocy Raveli, stał na pewnym gruncie. Wojownik złapał linę i, po umocowaniu buławy, wrzucił ja do przerębla tuż po tym, jak wskoczył do niej jaguar.

Subortis nie był atakowany. Mógł starać się przyzywać swoje chowańce. Niestety linie mocy zablokowane zostały przez lód. Wzrok nekromanty nie mógł skupić się na wodzie pod lodem. Uwolniona magia znalazła jakieś szczątki i utworzyła na lodzie coś, co przypominało kraba z ogonem ryby i kawałkiem wilczego zęba.
Wilk koło Warden poderwał się nagle i zawył. Magia przeszyła na moment duszę strażnika.

W tym czasie Halinka wpadła na grzbiet drugiego wilka. Ten początkowo zdziwił się, ze coś zaczepia się o jego grzbiet.
Wilk ruszył przed siebie i chciał przegryźć linę. Ta naprężyła się i zaczęła sunąć po lodzie.
W tym czasie wielki lodowy wilk, charcząc niebieską posoką, naprężył się by skoczyć na Wardena.
Jego plany pokrzyżował Loxley. Popielec zaatakował, machając na przemian kapeluszem i uderzając toporem. Kowal trenował całe życie, nastawiając się na fizyczne walory swojego stylu. Topór uderzał raz po raz i w ciele potwora widniało coraz więcej głębokich ran. Gdy tylko wydawało się, ze pomiot Jormaga w końcu dosięgnie popielca, to celnie rzucona przez Trolla śnieżka trafiła w jedyne sprawne oko. Potwór padł szybko, nie mogąc równać się silniejszemu oponentowi.
Uciekający wilk zawył i upadł nagle, gdy lina naprężyła się, zatrzymując zwierzę w miejscu.

Z przerębla najpierw wyskoczył promieniujący furią jaguar. Kot odwrócił się i sięgnął pyskiem pod wodę, wczepiając zęby w opancerzoną dłoń, która, trzymając buławę oplecioną liną, chwytała krawędź lodu.
Pół uderzenia serca później na lód została wrzucona ciężka tarcza i, przy pomocy jaguara, Marius wdrapał się na lód. Woda wyciekała spod płyt pancerza.
Zapadła cisza. Nie na długo.

Od strony widocznej Latarni szedł wysoki na sześć metrów, okryty lodem i pancerzem Syn Swanira. Naciągnął swój lodowy łuk i, będąc poza zasięgiem jakiegokolwiek strzału, zaczął posyłać kawały lodu w górę. Lodowe strzały osiągnęły swój najwyższy punkt i zaczęły spadać w dół, wprost na wszystkich członków Leth mori Aiwe. Magia iskrzyła się na kawałkach lodu.
aiwe_database

Re: Gdy przyjdzie zima

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Po wyjściu z wody spojrzał w górę. Co było śmieszne pod woda byłby bezpieczniejszy. Uderzył w lód pod sobą chcąc ułamać jak największy kawał by następnie rzucić nim w stronę toru opadania strzał.
- Niech ktoś to wysadzi!
Krzyknął jeszcze i chciał chwycić swoja tarczę, by zasłonić siebie i innych przed możliwymi atakami od strony nowego zagrożenia. Maska nadała głosowi metaliczne brzmienie.
aiwe_database

Re: Gdy przyjdzie zima

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

- Ostrożnie z tym kapeluszem panie Kocie! - krzyknął do Loxleya, gdy ten wymachiwał jego wyjątkowym nakryciem głowy w stronę lodowego wilka. Raz za razem rzucał śnieżkami w stronę potworów, biegnąc w przeciwną stronę, by zaczepione o wilka Helenka i Halinka, powoli wyciągały z przerębla Mariusa.

Gdy wojownikowi udało się w końcu, z pomocą jaguara, wyleźć z wody, Troll, tak jak i reszta towarzystwa, skierował wzrok na nadchodzącego Syna Svanira. - A to dopiero wielki jegom... - zaczął, gdy nagle Syn skierował w górę łuk i posłał w grupę salwę lodowych strzał.

Nie zawsze Troll mierzył siły na zamiary, lecz zazwyczaj mierzył swoje wymiary na rozmiary wroga. W bezpośrednim starciu z sześciometrowym kolosem nie miał większych szans, lecz przynajmniej jego sokole oko mogło się przydać.

Zamrugał energicznie powiekami, wyciągnął łuk oraz strzały. Polizał palec, zmierzył prędkość i kierunek wiatru, wziął pod uwagę działania Mariusa, po czym raz za razem, niczym karabin maszynowy, skierował w stronę poszczególnych lodowych strzał swoje, wystrzeliwane z dużą mocą. Zadaniem strzał Trolla było rozbicie lodowych kawałków na fizycznie niegroźny, lodowy pył, a i magia w nich zawarta nie powinna już być tak skondensowana i silna.
aiwe_database

Re: Gdy przyjdzie zima

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Popielec energicznie wymachiwał toporem, raz po raz siekąc twardą skórę wilka. Kapeluszem umiejętnie odwracał uwagę przeciwnika, który podążał za nakryciem głowy jak kot za kawałkiem sznurka. To ułatwiało wymierzanie precyzyjnych ciosów w najwrażliwsze miejsca potwora, który kilka chwil później leżał już martwy na zmrożonym podłożu.
- Bez obaw panie Troll... Zupełnie... jak nowy. - Powiedział zdyszany wojownik otrzepując kapelusz z resztek śniegu i już miał go oddać asurowi, gdy kątem oka zauważył cień kolejnego przeciwnika.
- Jeszcze tego tu brakowało. - powiedział biorąc głęboki wdech i szykując się do kolejnej walki. Syn Svanira był jednak zdecydowanie za daleko, aby ruszyć na niego szarżą. Widząc jak unosi swój lodowy łuk, popielec wiedział, że musi się schować. Dookoła nie mógł jednak znaleźć żadnej zaspy, ani jaskini, a zanurkowanie w zimną toń było zwykłym samobójstwem. Zrobił więc ostatnią rzecz jaka mu została.
Wbił swój topór w pobliskie truchło wilka, zawiesił kapelusz Trolla na jednym ze swoich rogów i uniósł lodowate cielsko nad swój łeb. Jego prowizoryczna osłona nie należała jednak do lekkich, więc zaryczał głośno, aby dodać sobie sił. Oparł truchło na karku, zasłaniając tym głowę i plecy, po czym, dysząc ciężko, ruszył wolno w kierunku towarzyszy, aby w razie potrzeby jakaś drobna osoba mogła się również schować pod wilczym cielskiem.
aiwe_database

Re: Gdy przyjdzie zima

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Przez jeden moment, w którym patrzyła na Szarego w jej spojrzeniu odbiło się zmartwienie, na jakie nie miała czasu. Wyprostowała się i wykorzystując chwilę spokoju, podeszła do towarzysza, by dotknąć ranione miejsce magią glifu odżywienia. Sploty błękitnych nici niosły wzdłuż jej ręki ukojenie, zapomnienie o bólu oraz regenerację. Tylko tyle mogła zrobić, ale to powinno wystarczyć na jakiś czas. Kiedy na horyzoncie pojawił się większy przeciwnik, Zlata pogładziła łeb Szarego i patrząc ku niebu, obadała tor lotu strzał, by zdążyć uskoczyć i pomóc w tym wilkowi, gdyby była taka konieczność
- Wracaj do domu. - Zwróciła się do towarzysza, gdy ostrzał się zakończył. Doskonale ją rozumiał, kiedy wypowiadała te słowa. Droga do domu była przeczesana. Znał drogę, a nie chciała go narażać.
Ponownie sięgnęła po łuk, zamierzając wykorzystać go w jak najlepszy sposób. Naciągnęła cięciwę, a runa na dolnym ramieniu zaświeciła delikatnie, aktywując się podczas wypuszczania magicznie przyspieszonej strzały. Celowała w twarz przerośniętego Syna Svanira i dopiero wtedy, kiedy miała możliwość wykonania czystego strzału.
aiwe_database

Re: Gdy przyjdzie zima

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Widząc wyłaniającego się z wody Mariusa, pozwoliła sobie na jeden głębszy oddech ulgi. Mimo wiary w partnera, wiedzy jaką mają wzajemnie o własnych umiejętnościach, jej serce za każdym razem okazywało cień słabości w postaci troski o niego. Słabość na którą nie było czasu w walce.

Zlustrowała go szybko szukając ran. Zaklęła w myślach wiedząc, że w tych warunkach przemoczona zbroja mężczyzny działała na jego niekorzyść. Jednak nie miała czasu by zbyt długo o tym myśleć gdyż zasięgu ich wzroku pojawił się olbrzym.

Łowiąc kontem oka linę, dzięki której Marius wydostał się na powierzchnię i jej nietypowy napęd w postaci wilka, gwizdem nakazała czworonogowi go wykończyć. Miała nadzieję, że tym samym uda się jej pupilowi uniknąć ewentualnego ataku zasięgowego olbrzyma.

Pieczęć Łowów dodawała jej szybkości, dzięki której chciała uniknąć lecących w jej stronę lodowych pocisków. Lecz nie cofając się...
Oceniając zasięg lotu śmiercionośnych strzał pomiotu, mogła ocenić w którą stronę może błyskawicznie ruszyć by jej nie sięgnęły.

Ruszyła po łuku szykując strzały z środkiem wybuchającym by zbliżyć się na odległość możliwego strzału. Obserwowała bacznie ruchy przeciwnika. Nie był ruchawy jednak zaraz po wypuszczeniu strzał mógł przejść do następnego ataku. Sprężona jak jej zwierzęcy towarzysze i gotowa by w razie potrzeby uskoczyć krzyknęła w biegu do pozostałych

- Osłońcie się!

Miała nadzieję, że Ravela poradzi sobie mimo osłabienia.
ODPOWIEDZ

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Bing [Bot] i 9 gości