Pawilon Koronny

Opasłe w tomy półki i walające się wszędzie pergaminy. Tutaj trafiają zakończone przygody.
aiwe_database

Re: Pawilon Koronny

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Christof pewnie przysunął więc krzesło z kobietą nieznacznie w kierunku stołu, tak by ta zyskała dostęp do sztućców. A potem i sam okrążył półkolem rzeczony i zasiadł na krześle na przeciw niej. Układając z wolna ręce łokciami na obrusie i łącząc ich palce, gdy sam spoglądał zza nich bez ustanku w stronę wyglądających spod maski, oczu niewiasty - To twoje osobiste zdanie? Czy też przemawia obecnie przez ciebie "dobre wychowanie" i "szacunek" dla Krytańskiej kultury? - Słowa mężczyzny nie zawierały w sobie ani krzty wyraziście słyszalnej kpiny, ale mimo iż wypowiedziane jak zwykle grzecznie i ze spokojem, jawnie ją reprezentowały. Jego spojrzenie natomiast stało się z razu pewniejsze i chłodniejsze. A potem ten momentalnie zerknął w bok, jak się okazało gromiąc wzrokiem jakąś sędziwą damę, która przyglądała się dwójce jak jakimś szokującym eksponatom w zoo. Wywołując tym samym na jej twarzy reakcję potwornego zmieszania, zakończoną odwróceniem twarzy w akcie podobnym do desperacji. Na ten widok też, Agen na powrót pojaśniał i uśmiechnął się szarmancko, by wrócić znów wzrokiem do swej towarzyszki - Ludzka natura jest straszna, a teorie jakie podsuwa na jej mocy ludzki umysł, często niesprawiedliwe i okrutne. Ale cóż zrobić - Pułkownik wzruszył ramionami - Możemy jedynie odpowiednio ją łagodzić i udawać, że w pełni nie dostrzegamy jej negatywnych stron -

W czasie przemowy Hrabiego, zbliżył się elegancko odziany kelner, który ukłonił się nisko dwójce i skierował swoje spojrzenie w stronę Kayali, a potem i Christofa - Drodzy Państwo życzą sobie czegoś dla podniebień? - Na jego słowa, Christof skinął mu jedynie głową i oznajmił - Niech towarzyszący mi anioł podejmie tu decyzję, nie raz się już na nich nie zawiodłem - Na te słowa służący uśmiechnął się przyjaźnie, odwzajemniając uśmiech Hrabiego i wlepił wzrok w Kayale.
aiwe_database

Re: Pawilon Koronny

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

- Tym czasem przerwa trwająca od dłuższego czasu na arenie usytuowanej poniżej tarasu dla elity społecznej, dobiegła w końcu zakończenia. Przerwana przez głos komentatora, który rozległ się z głośników, witając wszystkich oraz wymieniając kolejno wchodzących na arenę zawodników, którzy jak się okazało posiadali wiele rozpoznawalnych imion i tytułów. Rewię sław kończąc wzmianką o tajemniczym "Czarnym Rycerzu", o którym nie powiedział nic więcej, a na dźwięk miana którego, leniwie zmierzający do barierki możni przyśpieszyli kroków, wiedzeni ciekawością. W końcu nie zdarzyło się, by ktoś został dopuszczony do zawodów bez ani krzty informacji na swój temat wcześniej -

Obrazek

Wysoka postać w ciemnej niczym noc pełnej płytowej zbroi, stała w milczeniu nieopodal sporej grupy gladiatorów. W odróżnieniu od nich, Czarny Rycerz nie posiadał żadnej broni, ani nie witał się z tłumem. Po prostu trwał i spoglądał gdzieś przed siebie, jakby pragnął dostrzec na horyzoncie pierwsze oddziały przeciwników. Jako iż obszar imitował pustkowia i łąki zamieszkiwane przez centaury, można było się spodziewać, że już niebawem się od nich zaroi.
aiwe_database

Re: Pawilon Koronny

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Na słowa Christof'a uśmiechnęła się wyraźnie i z lekką nutą triumfu. - Powiedziałam to raczej ze względu na grzeczność. W końcu nie wypada powiedzieć, że to Twoje towarzystwo jest nieodpowiednie do mnie. - Powiedziała z lekkim przekąsem i powiodła spojrzeniem za wzrokiem Hrabiego. Na kobietę nie zareagowała, najwidoczniej nie przejęła się nią zbytnio. - Spokojnie, nie mam nic do osób wyżej urodzonych jeżeli o To Ci chodzi. Po prostu powiedzmy, że na co dzień poruszam się w nieco bardziej... brutalnym środowisku. - Odparła spokojnie i jeszcze raz odgarnęła włosy z twarzy. Miała coś powiedzieć do mężczyzny, ale powstrzymała się. Dopiero teraz spojrzała na kelnera. - Najlepiej coś lekkiego, a za razem wartościowego. Może jakąś rybę? - Przeniosła spojrzenie znów na Christofa, jak gdyby chcąc się upewnić.
aiwe_database

Re: Pawilon Koronny

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

- Myślę, że ryba będzie odpowiednia. To wszystko dobry człowieku - Hrabia przemawiając rzecz jasna skoncentrował swoje spojrzenie na kelnerze, a gdy ten ukłonił się parze i oddalił w końcu w miarę śpiesznie. Już miał na powrót spojrzeć na towarzyszącą mu panią oficer, gdy nagle do jego uszu dotarł odgłos komentatora. Na jego dźwięk Christof niebywale się ożywił, a jego uśmiech stał się jakby pyszniejszy. Co więcej spojrzenie jakim obdarzył Pannę Dest, świadczyło o pewnej formie ekscytacji, która jednak prędko zniknęła zastąpiona przez miarowy spokój - Czarny Rycerz... - Dłonie Pułkownika złączyły się przed nim w kosz, a jego twarz skierowała się po tych słowach w stronę areny za barierką. Z tego miejsca mając świetny wgląd na grupę zawodników, jaka się na niej zbierała - Spójrz jest tak pewny siebie bądź też szalony, że nie zabrał ze sobą żadnej broni...ponadto musi mieć jakieś koneksje skoro wpuścili go tu w taki sposób. Myślisz, że przetrwa choć kilka pierwszych rund? bądź dojdzie nawet do finału?

W pewnej chwili wojskowy wydobył z wiadra butelkę wina. Odkorkował ją i napełnił trunkiem najpierw kieliszek Kayali, a potem swój własny. By zerkając dogłębnie w oczy Pani poruczniki zagadnąć jakby nigdy nic, tonem pogodnej pogawędki - Powiedz mi Kayalo, czy wierzysz w odkupienie win i powrót na właściwą drogę? Nawet gdy zbrodnie jakich się dopuściło, są wysokiej rangi? - A potem ujął w dłoń kieliszek i przystawił go do ust, sącząc z wolna jego zawartość.
aiwe_database

Re: Pawilon Koronny

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Pani porucznik odprowadziła wzrokiem kelnera i sama z ciekawością spojrzała za barierkę na słowa speakera. Spojrzała na zawodników dość obojętnym spojrzeniem. Nie pałała jakimś wielkim zapałem jeżeli chodzi o walki na arenach. Może i był to dobry sposób na ściągnięcie wojowników do Królestwa, jednak takie marnowanie sił jakże potrzebnych na wojnie było czymś, czego nie mogła spokojnie przyjąć do wiadomości. - Czarny Rycerz, tak? - Westchnęła lekko i przyjrzała się dokładniej owemu wojownikowi. - W jego wypadku stawiałabym raczej na dumę, nie szaleństwo. Jeżeli uda mu się coś dziś osiągnąć będzie to dość zaskakujące nie powiem. Arena jest zapewne dobrze przygotowana. Jeżeli natomiast szybko zostanie pokonany. Cóż... jedyne czym się wykaże to własna głupotą. - Skwitowała spokojnie i chwyciła kieliszek wina. Po czym na pytanie oderwała wzrok od areny i spojrzała na Hrabiego. - Mogę wiedzieć skąd w ogóle takie pytanie?
aiwe_database

Re: Pawilon Koronny

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Szlachcic jeszcze jakiś czas delektował się winem, by potem odstawić dzierżony oburącz kieliszek na blacie przed sobą i oznajmić - Ponieważ osoba, którą uważam za rokujący nadzieje i potencjalnie spory atut dla organizacji jakie oboje reprezentujemy, posiada dość sporą skazę na swej reputacji, której dorobiła się wiele lat temu. Zastanawiam się zatem... Mężczyzna znów zerknął w prawo, by spojrzeć na gladiatorów. W tym czasie kelner powrócił i usadowił po obu stronach świecznika po talerzu z nęcąco przygotowanym łososiem, przyozdobionym przez przeróżne warzywa wśród których prym wiodły cytryny - ...czy powinienem wyciągnąć do niej pomocną dłoń i ofiarować jej drugą szansę, czy też nawet się nie kwapić -

Gdy kelner w końcu sie oddalił. Hrabia sięgnął po jeden z talerzy i przysunął go sobie, wbijając w rybę widelczyk dzierżony obecnie w prawej dłoni i zerkając z nieco pochyloną głową na powrót w stronę rozmówczyni - Posiadasz otwarty umysł, a twoje decyzje nie są skąpane w egoizmie jaki trawi wielu urzędników tego królestwa. To co robisz, czynisz z myślą o innych. Cenie Cię zatem najbardziej z wszystkich osób z jakimi do tej pory przyszło mi współpracować. I dlatego właśnie to ciebie, pragnę prosić tu o radę - Po tych słowach mężczyzna wsunął w usta drobny kawałek mięsa i przeżuwając go miarowo, spojrzał znów w bok na arenę.
aiwe_database

Re: Pawilon Koronny

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

- W tym czasie walka na arenie rozpoczęła się na dobre. Ogromne zastepy centaurów, mimo iż po prawdzie były tylko przeistoczonymi w Tamini robotami, szarżowały z dziką furią na rozproszone grupki gladiatorów. Ciskając w nich włóczniami. Wbijając się w ich szeregi i rozbijając ich chaotyczne formacje. Aż w końcu zmagania rozbrzmiały w akompaniamencie destruktywnych zaklęć, uderzeń oręża o ciała maszyn i niezwykłych manewrów oraz akrobacji, jakimi "częstowali" publikę raz za razem, zmagający się -

Gdy większość "bohaterów wieczoru" rzuciła się w wir walki, Czarny Rycerz wciąż jedynie trwał, ku zdumieniu publiki oczekując niczym zaklęta magią zbroja, na rozkaz swego tajemniczego Pana. Dopiero mknąca w jego stronę włócznia sprawiła, że zbrojny nie tylko uchylił się przed nią z zaskakującą jak na swój pancerz precyzją oraz szybkością. Ale także zdołał ująć ją w locie i wykonawszy z nią pół obrót, co miało za zadanie rozładować impet rzutu. Wbić ją momentalnie pod cielsko szarżującego na niego z toporem centaura, którego potem pchnął przed siebie. Tylko po to by dobić celnym pchnięciem w łeb, gdy Tamini miał zamiar wygramolić się z ziemi na którą upadł.

W dalszej walce jednak niezidentyfikowany zawodnik nie wydawał się być nikim wyjątkowym. Nie rzucał zaklęć. Nie okazywał nadprzyrodzonych zdolności, ani nie zwracał uwagi na walczących w okół niego "towarzyszy" broni, prędko się od nich oddalając. Jego ruchy były jednak na tyle szybkie, że niemal zawsze o włos unikał pchnięć i nadlatujących włóczni. Czasem przejmując je w locie i odrzucając, czym pozbawiał żywotów kolejnych adwersarzy. A Czasem samemu szarżując na ich grupki, by korzystając z przewagi zasięgu, wbijać się w pięknym stylu grotem oręża w krytyczne punty na ciałach czterokopytnych.
aiwe_database

Re: Pawilon Koronny

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Pani porucznik słuchała uważnie tłumaczeń Christof'a zastanawiając się nad jego słowami. Nie zwracała większej uwagi na to co dzieje się na arenie, po prostu nie interesowało ją to. Kolejna grupa śmiałków, która bawi się w rycerzy, a boi się stanąć do prawdziwej walki na froncie. Gdy kelner przyniósł rybę chwilę się zawahała nie wiedząc którego z gamy sztućców powinna użyć. Spojrzała więc na ręce Hrabiego, aby się upewnić, po czym zabrała identyczny widelczyk i ona także zabrała się powoli i delikatnie do jedzenia. - Smacznego. - Odparła na początku, po czym kontynuowała. - To zależy od tego, co ta osoba zrobiła i czy tego żałuje. Jeżeli to zwykły prostak, którego nagle ruszyły wyrzuty sumienia bo zauważył, że coś mu się bardziej opłaca nie dawałabym drugiej szansy. - Spojrzała przelotnie na poczynania gladiatorów, aby po chwili wrócić spojrzeniem do Hrabiego i kontynuować. - Jeżeli jednak ta osoba, faktycznie jest gotowa się zmienić i żałuje swojego czynu, uważam, że warto dać jej szansę. Sam rozumiesz, punkt widzenia, zależy od punktu siedzenia.
aiwe_database

Re: Pawilon Koronny

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Oczy Agena wodziły ciekawsko za postacią odzianego w czerń rycerza, teraz prezentując się dość przenikliwie. Widać tajemniczy zawodnik przykuł jego uwagę na tyle, że ten postanowił kontynuować nie spoglądając nawet na towarzyszkę. Jego głos mimo spokoju, stał się z kolei bardziej rzeczowy - Czternaście lat temu ten mężczyzna zabił swojego przełożonego i grupę podoficerów, by przejąć dowodzenie nad swoim oddziałem i zamiast udać się do placówki na uboczy, gdzie ten miał się przegrupować nim uderzy na siły inwazyjne centaurów. Przejął nad nim dowodzenie i ruszył z odsieczą słabo obsadzonego garnizonu granicznego. Dzięki temu mimo ciężkich strat, garnizon ocalał, a wraz z nim wioski które były za nim położone. Co nie stałoby się gdyby jego przełożony zrealizował swój zamysł z przegrupowaniem się Pułkownik zamilkł na chwilę i w końcu zdecydował się spojrzeć w bok. Dokładnie w kierunku oczu Pani Porucznik, posyłając jej wymagające spojrzenie i wbijąc widelczyk na powrót w łososia na talerzu przed sobą - Bez względu jednak na chwalebne skutki, wciąż jest tym który z zimną krwią pozbawił życia tych ludzi. Powiem więcej - Tu mężczyzna wpakował sobie kawałek mięska w usta i przeżuwał go jakiś czas, by potem przełknąć i dodać - Przez wiele lat bezprawnie parał się aktywnie walką z centaurami w przeróżnych rejonach Kryty. Bezprawnie albowiem, za swój czyn, jako iż przysłużył się wiele razy królestwu, otryzmał jedynie banicję. Mimo to łamał ją świadom konsekwencji

W pewnej chwili Agen wsunął w usta kolejny skrawek rybki i zerknął znów w bok - runda pierwsza chyba dobiega końca, a nasz "Czarny Rycerz" wciąż utrzymuje się na nogach, jednak nie jest taki tragiczny jak myśleliśmy z początku... - Urwał i zerknął w kierunku Kayali. Ciekaw niezmiernie tego co ta mu odpowie i czy podejmie z razu jakąś decyzję, czy też zada mu jakiekolwiek dodatkowe pytania. Dla dodania całej sytuacji pikanteri postanowił jednak dodać jeszcze - Tak znasz tego człowieka.
aiwe_database

Re: Pawilon Koronny

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Pani porucznik natomiast nie zwracała żadnej uwagi na Czarnego Rycerza, skupiła się tylko na tym co mówił Hrabia. Zmrużyła lekko oczy dokładnie słuchając co ma do powiedzenia. W pewnym momencie sama wbiła widelczyk w rybę zostawiając nawet jedzenie. Już wiedziała o kogo chodzi, poznała prawdziwy cel tego spotkania. - Vincent Vanthel - Powiedziała spokojnie. - Tak, wiem, że go znam... Udało mi się znaleźć raporty na jego temat, ale zarzuciłam ten rozdział. - Mimowolnie przeniosła spojrzenia na chwilę na Czarnego Rycerza, po czym znów wróciła do oblicza Christofa. Miała zamiar o coś się zapytać, ale zaniechała się odezwać. Dopiero chwili zadała inne pytanie. - Skąd tak właściwie to wszystko wiesz? I jaki jest w tym Twój interes? Nie wierzę, że tak po prostu z dobrego serca chcesz dać mu szansę. Świat nie jest taki szlachetny. - Rzuciła nieco wyzywająco, cały czas spoglądając na reakcję Hrabiego.
aiwe_database

Re: Pawilon Koronny

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

- Nawet nie wiesz jak bardzo pragnąłbym Ci zaprzeczyć, Kayalo, ale to prawda, nie jestem aż tak szlachetnym i uczynnym człowiekiem, jakim chciałbym być może być - W głosie Christofa można było dosłyszeć nutę zawodu, on sam jednak prezentował się jak dotychczas. Niezmiennie pewny siebie i spokojny - Możesz być jednak pewna tego, ze w moim interesie leży przede wszystkim interes naszego królestwa i poddanych jej królewskiej mości, niestety - Agen urwał i uśmiechnął się krótko w bardzo niezadowolony sposób. Był to bardzo teatralny uśmiech - Paskudny ze mnie realista i nie wierzę, ze grając czysto i na honorowych zasadach, można wygrać tą przeraźliwą grę jaką od lat toczymy z hordami wrogich nam dzikusów, terrorystów i bandytów. Dlatego też prócz zdecydowanego działania, coraz częściej rozglądam się za innymi alternatywami -

Mężczyzna jakiś czas milczał, upijając przy tym raz w jednej chwili nieco wina z kieliszka, który wciąż był pobieżnie napełniony. Jego oblicze w momencie owej pauzy było jednak na powrót zwrócone w kierunku areny i trwających na niej obecnie zmagań. Aż w końcu wtrącił, jakby coś wyrwało go z zamyślenia - Lśniące Ostrza obserwowały poczynania Vanthela przez wiele lat. Wywiad naszego królestwa nie jest wcale ślepy, ani bezradny jeśli chodzi o tego typu ludzi. Jedyny powód dla którego nie podcięto mu wcześniej skrzydeł oraz nie zlikwidowano, był fakt, że jego działalność przynosiła Krycie korzyść. Na domiar "dobrego" nasz pracowity banita eliminował często problemy, jakich organizacje prawne nie mogły zlikwidować w świetle prawa. Jego wolność była nam więc na rękę, a fakt, że nadmiernie nie rozrabiał, nie dawał nam powodów do przeszkadzania mu w jego procederach - Dopiero po tych słowach Hrabia spojrzał znów pobieżnie po osobie swojej towarzyszki, by sięgnąć jakby od niechcenia po niewielką, ale jakże zdobną karafkę na wino i uzupełnić jego braki w naczynku - To jednak żaden powód, by marnować twój cenny czas moja droga i mówić Ci o tym - Mężczyzna odłożył kieliszek na blacie i złączył znów dłonie w kosz przed sobą, posyłając pewniejsze spojrzenie słuchającej go Pani oficer - Wedle raportów jakie otrzymałem na biurko jednakże, wynika, że odkąd nasz samozwańczy mściciel pokrzywdzonych, dołączył do bractwa Leth Mori Aiwe, coś się zmieniło. Zarówno w ramach stylu jego działania, jak i w kwestiach podejmowania decyzji. Vanthelowi wydaje się zależeć na członkach tej organizacji i nie odnotowano, by ich krzywdził bądź tym bardziej pozbawiał życia podczas sporów, nawet w poważniejszych sprawach. Mimo wyraźnych różnic, wydaje się wciąż trwać u ich boku i z nimi współpracować. A to chyba coś co moglibyśmy nazwać oznaką chęci zmiany na lepsze?

W pewnej chwili Pułkownik odsunął od siebie talerz, widać nie mając już zamiaru dalej nękać niedojedzonej ryby i dodał w nią wpatrzony - Innymi słowy, chciałbym wykorzystać jego zdolności na rzecz naszego potrzebującego królestwa, ale obawiam się, że nie dam rady odpowiednio ocenić w praktyce, czy prócz efektywności, uda się na powrót sprowadzić go do stanu sprzed masowego mordu na przełożonych i tu... - urwał zerkając łagodnie spode łba na Kayale -...właśnie zaczęła by się twoja rola.
aiwe_database

Re: Pawilon Koronny

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

- Tym czasem komentator ogłosił zakończenie pierwszej rundy i przedstawił po krótce sytuację na mocy której z dwudziestki wspaniałych bohaterów, została tylko dwunastka. Nikt nie zginął, ale obrażenia jakie uzyskała nazbyt brawurowa oraz pechowa zarazem ósemka, wyeliminowały ją z udziału w następnym etapie obecnego meczu. Ku zachwytowi publiki, tajemniczy Czarny Rycerz był jednym ze szczęśliwców, którzy przeszli dalej. Już po chwili też, garstka "ocalałych" gladiatorów, nie zaznawszy ani chwili wypoczynku musiała przygotować się na pierwsze fale ogromnych, kamiennych ogarów, które wysypywały się na nich z otworów nor, jakie pojawiały się znikąd w ścianach pobliskich wzgórz i urwisk. Rzecz jasna z oddali można było dostrzec też pędzące na gromadkę oddziały centaurów, które lada moment miały dotrzeć w rejony wylęgarni posłusznych sobie zazwyczaj bestii i dołączyć zapewne do ich krwawego dzieła -

Tym razem odziany w ciemną stal wojownik postanowił nie czekać na to, by wykonać jakikolwiek ruch jako ostatni. Rzucając się niespodziewanie przed szereg znów bez żadnej broni w dłoniach, po drodze wydobywając z ziemi swoją prawicą wbity w nią długi miecz i wyrywając przy pomocy sprawnego ruchu lewicy osadzony w mijanym drzewie ostrzem, topór bojowy. Tak uzbrojony natomiast nie przerywał swego szaleńczego biegu, odskakując po drodze przed rzucającymi się na niego ogarami na boki bądź odchylając się na tyle, by te mogły przefrunąć tuż obok jego osoby. Często zostawiając je jednak przy tym z pamiątkowym rozcięciem na boku bądź bez kończyny, którą odrąbywał przy pomocy pewnego cięcia jednej z osadzonych w rękach broni.

Jak się dość prędko okazało, mijany przez imitacje prawdziwych bestii zbrojny zmierzał na przeciw ich o wiele większemu odpowiednikowi. Czemuś co miało odwzorowywać matkę stada, ogromną, pokrytą kolcami bestię, która mogłaby roznieść zapewne bez większego problemu nie jeden dom i jak można się spodziewać, będącą jedną z głównych atrakcji tejże rundy. I tu stało się coś czego mało kto się spodziewał, gdyż tuż przed samą kreaturą, gdy ta rozwarła swoją gigantyczną paszczę, by rozszarpać Czarnego Rycerza swymi masywnymi kłami. Ten jakby poślizgnął się i upadł na plecy, lądując tuż pod nią. Nie został jednak na ziemi gdy ta nad nim przebiegła i ku zachwytowi publiki, utrzymywał się na jej brzuchu dzięki wbitemu w jej kark mieczowi. Przy okazji rąbiąc toporem jej spore, nieopancerzone w tym rejonie cielsko i zapewne zaznając nadmiaru bólu, o ile tylko go czuł, gdyż jego nogi obijały się długo o podłogę, nim jakoś je zaczepił o ciało adwersarza.
aiwe_database

Re: Pawilon Koronny

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Kayala chwyciła kieliszek z winem i zaczęła lekko mieszać napojem w naczyniu słuchając tłumaczeń Agena. W końcu upiła kilka łyków odchylając się lekko na oparcie krzesła. - Proszę, nie mów mi tu o honorze. Aż za dobrze wiem jak wygląda sytuacja w Seraph. I tylko dlatego nie poruszyłam sprawy Vincenta przy przełożonych. Doskonale zdaję sobie sprawę, że grając tylko na czystko wojna z centaurami nie odniesie wielkiego skutku. Ale samozwańczy wojownicy nie dadzą rady nam pomóc. Mogą co najwyżej osłabić lekko jeden, może dwa wrogie garnizony. - Pani porucznik urwała tutaj wątek i spojrzała w milczeniu na Czarnego Rycerza.

- Lśniąca Ostrza dbają o bezpieczeństwo władzy królewskiej i integralności wewnętrznej Królestwa. - Przeniosła wzrok z powrotem na Christof'a. - Nawet bez ich interwencji wiem, że Vincent mimo swojej banicji działa aktywnie na terenie Kryty. Nie wiem, czy to dobrze. Nie mnie to oceniać, jednak masz rację to nie czas i miejsce by o tym teraz dyskutować. - Pozwoliła sobie wtrącić, a widząc, że Hrabia znów się do niej odwrócił odłożyła na powrót kieliszek na stół. Wysłuchała spokojnie co Hrabia Agen miał do powiedzenia, po czym nawet lekko się uśmiechnęła.

- Odkąd dołączył do Leth mori Aiwe... - Powtórzyła spokojnie. - Ta organizacja nie podlega żadnej władzy. Tam nie ma ściśle ustalonych reguł, zasad, kodeksów, których każdy jest zobowiązany przestrzegać. To jest zupełnie inna bajka w porównaniu do prawdziwej służby wojskowej. Może się przywiązał do członków tej organizacji, sama to kiedyś przechodziłam. W dalszym ciągu uważam jednak, że to nie jest dowód na zmianę postrzegania świata. - Widząc, że jej rozmówca dziękuje już za posiłek ona również odsunęła lekko talerz.

Pani porucznik przekrzywiła lekko głowę i uśmiechnęła się z nieukrywanego rozbawienia. Nachyliła się bliżej nad stół i splotła dłonie. - Moja rola? - Powiedziała lekko, a w nucie głosu mimo, że zadała pytanie słychać było, że nie oczekuje odpowiedzi. - Chcesz oddać go pod mój protektorat, abym sprawdziła czy jest w stanie powrócić do aktywnych działań na rzecz królestwa. Nawet jeżeli bym się na to zgodziła zapewne zdajesz sobie sprawę z tego, że jeżeli odbędzie się to oficjalnie oczy z góry zaraz zwróciłyby na mnie swoją uwagę. Być może Lśniące Ostrza mogą bawić się w takie anonse, jednak w służbie wojskowej nie zawsze znajdzie się miejsce na takie działania. Po za tym, czy masz pewność, że w ogóle będzie chciał pójść z Tobą na taki układ? - Spojrzała na Christof'a z pewnym błyskiem w oku.
aiwe_database

Re: Pawilon Koronny

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Mężczyzna zerkający do tej pory z pochyloną głową na swą rozmówczynie. W końcu wyprostował się pewniej i sięgnął palcami dłoni kołnierza, by poluzować jego zapięcia. Jego wzrok nie został jednak wyraziście zmącony przez spojrzenie Kayali, które wciąż ze spokojem odwzajemniał. Na jej ostatnie pytanie pozwolił sobie nawet by obdarzyć ją drobnym, niewinnym uśmiechem, nim wreszcie odpowiedział - Wyznaje zasadę, że owocna współpraca pomiędzy dwoma stronami powinna polegać na obopólnych korzyściach i pewnej dozie swobody. Dlatego, gdy pojmaliśmy kilka dni temu Pana Vanthela, nie torturowaliśmy go, nie biliśmy, ani nie groziliśmy mu - Hrabia wzruszył ramionami i opuścił dłonie na powrót na blat - Takie postępowanie, nawet jeśli przekonywujące, byłoby efektywne jedynie na jakiś czas i nie dałoby nam ani cienia pewności o prawdziwości jego intencji, dlatego... Pułkownik urwał i znów powlókł spojrzeniem, teraz w nieznacznej zadumie po arenie, by przyjrzeć się tamtejszym zmaganiom -...zaproponowałem mu to, czego naprawdę pragnie i zapytałem ile jest gotów za to ofiarować z własnej woli. Okazało się, że bardzo wiele. Hmm, ten Czarny Rycerz robi na mnie coraz większe wrażenie, Logan Thackeray nie wspominał czasem w waszej siedzibie, że szykuje jakąś niespodziankę na dzisiejszy wieczór?

Nim Kayala odpowiedziała, wojskowy przemknął wzrokiem po jej obliczu i kontynuował - Gdy w grę wchodzi bezpieczeństwo ludzi, których się kocha. W tym przypadku córki. Jak i możliwość, by pewnego dnia wieść z nimi w miarę normalne życie. Nawet pozornie najtwardsze jednostki, potrafią momentalnie pęknąć i zrobić coś niebywałego
aiwe_database

Re: Pawilon Koronny

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Pani porucznik podniosła lekko brwi słysząc o pojmaniu Vincenta. Wygląda na to, że ktoś w końcu dobrał się do jego skóry. Słuchała zatem w spokoju lustrując powoli acz dokładnie wzrokiem Hrabiego. Zastanowiła się chwilę nad jego słowami, a gdy chciała się odezwać zauważyła, że po raz kolejny jej rozmówca spogląda na rycerzyka w czarnej zbroi. Uśmiechnęła się więc tylko i także dłuższą chwilę mu się przyglądała. W końcu znów spojrzała na oblicze Christofa i ułożyła dłonie na kolanach. - Nie musisz się ze mną bawić w te podchody. Od samego początku starasz się zwrócić moją uwagę na jego osobie. Nie przypadkowo wybrałeś stolik przy balustradzie aby mieć dobry widok na arenę. Dobrze wiem, że to on i nie zdziwiłabym się wcale gdybyś to właśnie Ty Christofie dał mu możliwość walki dzisiaj. - Posłała do niego delikatny uśmiech po czym chwyciła kieliszek wina. - Opowiadaj, czego byś ode mnie oczekiwał i co takiego ja z tego będę miała? - W tym momencie przyjrzała się uważnie Hrabiemu.
ODPOWIEDZ

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 263 gości