Szczyt Aiwe

Opasłe w tomy półki i walające się wszędzie pergaminy. Tutaj trafiają zakończone przygody.
aiwe_database

Re: Szczyt Aiwe

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Marsus wszedł ostrożnie do jaskini, rozglądając się na czujnie wszystkie strony. Przyszedł tu na kilka godzin przed umówionym czasem, jednak ostrożności nigdy za wiele. Zwłaszcza jeśli ma się doczynienia z Legionem Płomieni. Widząc że dookoła nie ma zagrożeń, odprężył się nieco i pozwolił sobie podziwiać niezwykłe formacje kryształowe znajdujące się w jaskini. Wyczuwał w nich moc której nie potrafił sprecyzować, wiedział jednak że jest bardzo stara. Całe to miejsce sprawiało wrażenie tajemniczości, oraz że nie jest się tu mile widzianym. Marsus uśmiechnął się poszedł dalej w głąb jaskini. Po krótkiej chwili dotarł do miejsca, gdzie ściany i strop się rozszerzały, tworząc małą grotę. W tym miejscu tunel rozdzielał się na dwa wyjścia, ztrórych jedno prowadziło w lewo a drugie w dół. Popielec jednak nie wybrał żadnego i usiadł w środku groty. Postawił obok butelkę, którą przyniósł tu ze sobą i odetchnął. Wciąż miał jeszcze czas do przybycia Ignisa, nic nie stało więc na przeszkodzie by poznać to miejsce lepiej. Rozsiadł się nieco wygodniej na kamiennej posadzce, zamknął oczy, i pozwolił swoim zmysłom krążyć. Tajemnicze uczucie jeszcze bardziej się nasiliło, odstraszając go z tej jaskini. Marsus pozwolił jednak by po prostu ono po nim spłynęło. Po dłuższej chwili, kiedy już przestał je zauważać, popielec siedzący w ciemnej jaskini uśmiechnął się i czekał...
aiwe_database

Re: Szczyt Aiwe

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Minęło kilka chwil. Marsus dostrzegł w ciemnościach rzadko spotykaną rzecz. Góra to była lita skała usiana kryształami, a mimo tego znaczącego faktu, ku jego zdziwieniu w jaskini obecne były rośliny. Niewielkie pędy oplatały kryształy, jednak nic oprócz korzeni nie było charrowi dane dostrzec. Po dłuższych oględzinach Marsus zrozumiał, że korzonki wydają się powoli zarastać wnętrze jaskini, a wszystkie pędy wychodzą z lewej odnogi, która była zresztą dość wąską szczeliną, przez którą wyrośnięty charr lub norn miałby niemały problem przejść.
aiwe_database

Re: Szczyt Aiwe

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Już od chwili pierwszego przybycia pod siedzibę Leth mori Aiwe, uwagę Ignisa przykuwał wysoki szczyt górujący nad twierdzą. Nawet elementalista o przeciętnym talencie mógłby wyczuć dziwną aurę, która zdaje się promieniować z wnętrza góry. Potężny masyw okrywał twierdzę od północy i wschodu stanowiąc doskonałą ochronę przed górskimi wichrami. Po wschodniej stronie góry znajdowała się jaskinia, a raczej cały ich system wypełniony przez dziwne kolorowe kryształy. Kto miał dłuższe uszy mógł łatwo usłyszeć różne opowieści o górze, jak i o samej jaskini od miejscowych ludzi.
Ignis szedł stanowczym krokiem małą krętą ścieżką u podnóża góry. Ubrany w swój szafirowy płaszcz z kapturem mocno naciągniętym na łeb. Co jakiś czas mijał dziwne drzewa, powykręcane zapewne przez dziwną magiczną aurę, którą czuł coraz mocniej. Po jakimś czasie ścieżka zwężała się wprowadzając każdego kto nią podróżował do małej kotlinki, na końcu której znajdowała się grota. Ignis przystanął na chwilę patrząc się w stronę zachodzącego już słońca. "Już czas" - pomyślał i wszedł w kotlinę. Po krótkim czasie stał już przed samą jaskinią. Samo wejście wyglądało niczym pęknięcie w ścianie, które rozszerzało się ku dołowi. Po bokach wejścia stały dwa duże głazy. Wyglądały niczym kamienni strażnicy, którzy mieli przepuszczać tylko wtajemniczonych i odstraszać ciekawskich. Ignis wziął głęboki oddech po czym wszedł do jaskini. Grota byłaby ciemna i ponura gdyby nie liczne wielokolorowe kryształy, które oblepiały skalne ściany. Każdy z nich emitował słabe światło, które oświetlało drogę przed Ignisem. Idąc tak popielec czuł coraz to silniejszą magiczną aurę, która niczym gwałtowny wiatr przelewała się przez korytarze jaskini. Źródło tej magii musiało być gdzieś tutaj, gdzieś blisko i zaprawdę musiało być potężne.
Po jakimś czasie korytarz rozszerzył się na niewielką grotę z której dalej szły dwa inne tunele. Po środku nich siedział Marsus. Widać było, że czeka tu już od jakiegoś czasu. Ignis przystanął przy ścianie korytarza. "Cały Popiół" - pomyślał. "Zapewne zrobił rekonesans całego terenu. Sprytnie." Odrzucił kaptur do tyłu i pewnym krokiem wszedł do groty.
- Witaj przyjacielu! - powitał Marsusa. - Przybyłem jak chciałeś. Więc o czym chciałby były członek Legionu Popiołu ze mną porozmawiać?
aiwe_database

Re: Szczyt Aiwe

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Marsus zamyślił się, obserwując dziwne rośliny z bliska. Nie widział tego osobiście, ale wiele słyszał o smoku dżungli który poprzez macki wysysał magię z waypointów. Wyczuwał wzburzenie magii w kryształach, więc mogło to być coś podobnego. Warto by było wrócić tutaj i dokładniej się temu przyjrzeć, teraz jednak miał co innego na głowie. Wrócił na miejsce i usiadł, wznawiając czekanie....
.
.
.
Po dłuższym czasie wyczuł obecność zbliżającej się postaci. Przybysz nie starał się ukrywać swojej obecności i jego kroki można było usłyszeć bez większego problemu. Rzeczywiście, po jakimś czasie do groty wszedł Ignis. Marsus wstał i skrzyżował ręce na piersi. - Powiem prosto z mostu, nie ufam ci. Legion Płomieni nie jest znany ze swojej integracji z innymi rasami. A z tego co powiedziałeś, wciąż uważasz się za jednego z nich. Chcę wiedzieć, czy twój Legion jest w jakiś sposób zaangażowany z tą gildią. I pytam nie jako Popiół, lecz jako członek Leth mori Aiwe.
aiwe_database

Re: Szczyt Aiwe

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Ignis patrzył się na Marsusa szukając jakiejkolwiek oznaki przygotowywania się do ataku. Walczył już nieraz z innymi popielcami, jak i innymi członkami Legionu Popiołu. Znał schemat ich myślenia i działania. Ich odruchy i sposoby ataku. Mógłby przewidzieć, gdyby Marsus coś szykował. Lecz teraz popielec stał tylko z łapami skrzyżowanymi na piersi i mówił. Ignis patrzył mu prosto w oczy. Blade ślepia Marsusa obserwowały go bardzo uważnie. Gdy popielec skończył mówić nastała krótka cisza.
- Widzę, że nie będziemy bawić się w uprzejmości. - rzekł w końcu Ignis, a po wcześniejszej masce przyjaźni nie pozostało już nic. - Pytasz się co ja tu robię? Lepszym pytaniem jest co ty tu robisz! - ślepia Ignisa zwęziły się, a on postąpił krok w stronę popielca.
Atmosfera, gęsta już od silnej magicznej aury, gęstniała coraz bardziej. Można było wyczuć, jak energia magiczna burzy się wewnątrz Ignisa, który krok po kroku zbliżał się do Marsusa.
- Od trzech lat tułam się i ukrywam przed takimi jak ty! Przeklęty Popiół nawet po zabiciu Gaherona nie dał mi spokoju. Przez cały ten czas nie było dnia, w którym nie musiałbym uważać na to co jem, czy z kim przebywam. - każde wypowiadane słowo podsycało złość i nienawiść w Ignisie. - A kiedy myślałem, że uda mi się wreszcie zgubić tą pogoń znikając w jakiejś gildii, to musiałeś pojawić się Ty! - krzyknął wskazując na Marsusa.

Obrazek
aiwe_database

Re: Szczyt Aiwe

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Ignis szedł w stronę Marsusa powoli niczym pożar trawiący wszystko na swojej drodze. w jego ślepiach można było dostrzec głęboko zakorzenioną nienawiść, która jeszcze podsycała płomienie. Atmosfera wręcz kipiała od magii. Rozmieszczone dookoła kryształy, jakby w odpowiedzi na nagły wzrost energii w pobliżu, zaczęły pulsować bladym światłem. Pojawiało się ono i gasło miarowo niczym szybkie bicie serca. Cała góra zdawała się trząść od gniewu popielca.
Marsus jednak nie ruszył się nawet o krok. Stojąc z założonymi rękami patrzył się w prost w zbliżającą się pożogę. Widział on że Ignis jest o wiele potężniejszy jeśli chodzi o magię ognia. Nie był to jednak pierwszy raz kiedy mierzył się z Szamanem Płomieni. Całkowicie ufni potędze ognia zaniedbywali oni naukę kontroli pozostałych sił żywiołów. Istniała niezliczona liczba sposobów na którą można wszechstronnością czterech pokonać siłę jednego. Nie, Marsus wiedział że jest w stanie pokonać popielca przed sobą. Nie wykonywał on ruchu z innego powodu...
- Zdajesz sobie sprawę, że do tej gildii dołączyłem przed tobą? Powiedział spokojnie. Blade oczy zwęziły się, bacznie obserwując cel. - Nie przybyłem tutaj, by ścigać niedobitki z podboju Cytadeli Płomieni. Jestem jednak pełnoprawnym członkiem gildii Leth mori Aiwe, i zamierzam bronić ją przed wszelkim niebezpieczeństwem! Czy to z zewnątrz, czy od środka! Po tych słowach Marsus rozłożył ręce i wyprostował się. Po jego ciele przebiegały iskry, od pazurów na łapach po czubki rogów. Ilość magii w pomieszczeniu jeszcze bardziej się zwiększyła, a pulsowanie kryształów straciło na miarowości i stało się wyrywkowe. Wyglądało to tak, jakby miały za chwilę eksplodować. Od podłoża zaczęły odrywać się maleńkie kamyczki, by po chwili zawisnąć drżąco w powietrzu.
Stojąc w grocie wprost uginającej się od magii, Marsus lekko stuknął nogą o ziemię. Przed ignisem zapadł się długi i wąski kawałek kamiennej posadzki. Obniżone o kilka centymetrów podłoże utworzyło linię. Granicę.
- Jeśli przekroczysz tą linię, to oficjalnie okażesz wrogość innemu członkowi gildii. Będzie to jednoznaczne ze złamaniem zasad Aiwe, a w moich oczach pozostaniesz jedynie groźnym Szamanem Płomieni. Popielec uśmiechnął się lekko. Na jego odsłoniętych kłach skakały iskierki. - jak więc będzie?
aiwe_database

Re: Szczyt Aiwe

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Atmosfera w grocie gęstniała z sekundy na sekundę. Ignis zatrzymał się, gdy posadzka za sprawą Marsusa zapadła się przed nim. Chciał jakoś zareagować, ale w ostatniej chwili spojrzał na otaczające go kryształy. Stały się zbyt niestabilne, by ryzykować walkę z użyciem magii. Czyżby był to przypadek, czy może Marsus specjalnie wybrał takie miejsce, zastanawiał się przez chwilę. Otrząsnął się z rozmyślań, po czym ponownie spojrzał na drugiego popielca.
- Spokojnie... przecież nikt tu nikogo nie chce skrzywdzić. - rzekł spokojnym głosem Ignis, który zaczął powolnym krokiem się wycofywać. - Możemy to wyjaśnić jak przyjaciele, jak bracia z gildii. - mówiąc to zaczął odkładać kostur na ziemię.


Obrazek


Następne zdarzenia potoczyły się bardzo szybko. Popielec upuścił kostur, który uderzając o kamienną podłogę wydał głośny dźwięk, który przetoczył się przez grotę i korytarze, tym samym zagłuszając przez chwilę cichą inkantację Ignisa. Chwilę później z linii zapadniętej posadzki wystrzeliła gorąca lawa, zmuszając Marsusa do zrobienia uniku. Gdy ogień opadł po Ignisie, jak i po kosturze nie było śladu. Po chwili ciszy rozległ się głos. Niesiony przez echo odbijające się od ścian licznych korytarzy, tym samym uniemożliwiając lokalizację źródła.
- Miałeś albo wyjątkowe szczęście, albo jesteś sprytniejszy niż mi się wcześniej wydawało. - powiedział głos. - Następnym razem gdy się spotkamy, nie licz na sprzyjające tobie warunki.
aiwe_database

Re: Szczyt Aiwe

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Po odejściu Ignisa, miażdżące natężenie magii zmalało zauważalnie. Po dodatkowym upewnieniu się że został sam, Marsus miarowymi oddechami ograniczył własną aktywność. Okolica uspokoiła się zupełnie, jakby zajście przed chwilą zupełnie nie miało miejsca.
Marsus westchnął. Być może zorganizował to zajście lepiej niż było konieczne. Środowisko zupełnie nie sprzyjało walce magicznej. Jeszcze chwila a rozmieszczone wszędzie kryształy eksplodowały by pod natężeniem magii lub zaczęły by ją uwalniać za pomocą wyładowań czystej energii arkanicznej. Jako że Marsus od początku zamierzał działać defensywnie z wykorzystaniem magii ziemi, poradziłby sobie z wszechogarniającym chaosem. Ignis zapewne domyślił się że nie uda mu się wygrać z przeciwnikiem i otoczeniem jednocześnie. Marsus jednak nie spodziewał się że popielec się wycofa.
Podszedł do miejsca w którym siedział wcześniej i podniósł leżącą tam butelkę. Z irytacją ją odkorkował i wypił potężny łyk, po czym ponownie westchnął. Pomimo sprzyjającego otoczenia, walka miała być tylko ostatecznością. Jego celem było dowiedzieć się czy Ignis stanowi zagrożenie dla gildii. Zamierzał podzielić się z nim alkoholem i swoją historią, by w zamian dowiedzieć się więcej o nim. Wyglądało jednak na to, że niezwykle trudno będzie osiągnąć spokojną rozmowę. Myślał przez chwilę czy nie zgłosić tego Radzie, lecz bez żadnych dowodów nie sądził żeby coś wskórał. Poza tym zawsze mógł się mylić.

Marsus pociągnął kolejny łyk z butelki, po czym zabrał się do wyjścia. Jednak cichy odgłos zwrócił jego uwagę na jeden z mniejszych kryształów. Zaintrygowany, popielec podszedł bliżej. Ku jego zdumieniu, odgłos wydawały zauważone przez niego wcześniej pnącza. Malutkie korzenie były rozsiane po całej grocie, jednak te były niezwykle aktywne, ciasno oplatając jeden z kryształów wielkości zaciśniętej pięści człowieka. Obserwując przez chwilę zjawisko z bliska, Marsus przyłożył łapy do pnączy. Z głuchym tąpnięciem, uwolnił silny płomień, który momentalnie spopielił rośliny. Uwolniony z ich uścisku kryształ opadł na podłoże. Popielec podniósł go i przyjrzał się z bliska.


Obrazek


To co zobaczył bardzo go zaskoczyło. na krysztale pojawiła się rysa. Skaza była nie większa niż dwa centymetry, lecz można było z niej wyczuć silne wzburzenie magiczne. Po przyłożenia do niej pazura Marsus sapnął zaskoczony, w tym niewielkim krysztale zamknięta była niezwykle duża ilość magii! Rozejrzał się dookoła, z pozostałych nie można było wyczuć tego samego. Widocznie wcześniejsza burza magiczna spowodowała przeciążenie tej sztuki i naruszenie powłoki, co spowodowało wyciek energii. Popielec zastanowił się, przechowywanie takiej ilości energii magicznej mogłoby być niezwykle korzystne. Po chwili namysłu ruszył do wyjścia z kryształem w łapie.
aiwe_database

Re: Szczyt Aiwe

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Kolejnego dnia panowała na zewnątrz straszna wichura. Dźwięk świstającego wiatru obijał się o ściany wewnątrz kryształowej groty. W pewnej chwili w trakcie tej zawieruszy do jaskini weszła Kaga. Zwykła wchodzić innym wejściem, jednak szalejąca burza zmusiła ją do nadłożenia drogi. Swoją drogą może to i dobrze, dawno tędy nie wchodziła do swojej jaskini. Przystanęła na chwilę by zapalić mały lampionik i ruszyła dalej głównym korytarzem. Wraz z pogłębiającą się ciemnością, ciało Kagi zaczęło pulsować na iście krwisty kolor. W końcu dotarła do miejsca, gdzie kryształy znajdujące się w jaskini w pewnym stopniu oświetlały drogę, jednak lampioniku Kaga nie wygasiła. W trakcie tej przechadzki uważnie oglądała zarówno sklepienie jak i posadzkę. Miło wspominała dzień, w którym to jeden z jej przyjaciół, Rastin, odwiedził ją w grocie.

W pewnym momencie dostrzegła w posadzce szczelinę biegnącą w poprzek korytarza, której wcześniej z pewnością nie było. Zbliżyła lampion by się przyjrzeć i dostrzegła dziwną anomalię. Skaliste ścianki ów rowu były stopione, jakby znajdowała się tam wcześniej lawa. Podobne, albo wręcz takie same z pewnością widziała dość spory czas temu, gdy była w trakcie podróży w pobliżu wulkanu Maelstrom. Wyprostowała się i rozejrzała dokładnie po otoczeniu. Wszystko inne wyglądało normalnie, żadnego więcej ubytku w skałach nie było, a jej roślinki zgrabnie rozrastały się po reszcie jaskini. W tym momencie dostrzegła wypalone pnącza na którymś skupisku kryształów. Ze zdziwieniem przejechała ręką po przypalonych roślinkach, które zaraz po tym wypuściły niewielkie odnogi i oplotły się wzajemnie.

Kaga pochmurniała. To z pewnością była sprawka kogoś, kto włada elementami żywiołów. Spojrzała ona złowrogo w stronę wejścia, ciało jej zaczął oplatać czarny dym. Nie trwało to jednak długo. Dym rozpłynął się w powietrzu tak szybko jak się pojawił. Kaga westchnęła ciężko i nie zastanawiając się długo kto to mógł być i jak temu zapobiec, ruszyła w stronę lewej odnogi. Zaczął się niewielki ruch wśród korzeni i pnączy, wpuszczając tym samym Kage do środka. Zaraz po tym nazad się zakleszczyły.
ODPOWIEDZ

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 42 gości