Posiadłość rodziny Amuria
Re: Posiadłość rodziny Amuria
-Panienko...?! - wydusiła z siebie Miranda i pognała w stronę leżącej i nie ruszającej się przyjaciółki. Opadła przy niej na kolana sprawdzając jej puls... po czym roztrzęsiona zabrała pośpiesznie dłoń i aż upadła na plecy patrząc na Lynerys z niedowierzaniem. -Nie... nie! Nie zdążyliśmy! Znowu... znowu ją straciliśmy! I tym razem... na zawsze... - zawołała pełna rozpaczy.
Re: Posiadłość rodziny Amuria
Karwelos popatrzył za grupa która wchodziła po schodach. Podniósł się, mruknął pod nosem
-Eh ten dzień nigdy się nie skończy. -Po czym poczłapał za reszta.
Dochodząc na gore zobaczył jak kobieta pochyla się nad ta która pewnie nazywa się Lynerys. Niestety nie zdążyliśmy na czas i Lynerys umarła. Stanął więc z boku i przyglądał się ze smutkiem na twarzy jak pozostali rozpaczają na Lynerys.
-Eh ten dzień nigdy się nie skończy. -Po czym poczłapał za reszta.
Dochodząc na gore zobaczył jak kobieta pochyla się nad ta która pewnie nazywa się Lynerys. Niestety nie zdążyliśmy na czas i Lynerys umarła. Stanął więc z boku i przyglądał się ze smutkiem na twarzy jak pozostali rozpaczają na Lynerys.
Re: Posiadłość rodziny Amuria
Lakziz nie podszedł do Mirandy. Gdy tylko usłyszał od Mirandy słowa, że Lyn nie żyje, stanął w miejscu zmurowany. Padł na kolana. Okulary spadły mu z twarzy. Jego uszy całkowicie opadły. Zacisnął swój róg. Klęczał tak przez kilka sekund.
-Lynerys... -zaczął powoli- Lynerys... Amuria...
Z ciała Lakziza można było poczuć magię. Magia kumulowała się w nim. Ignis mógł to poczuć. Z rogu Lakziza zaczął wydobywać się obfity płomień, który z impetem wyleciał do góry na metr. W tym momencie Asura wydarł się na cały głos.
-LYNERYS!
A płomień zaczął powoli skręcać i powoli obracać się wokół Asury. Coraz mocniej ściskał róg. Najwidoczniej nie kontrolował tego co robi. Płomień coraz bardziej się skupiał i wydawał się być coraz bardziej potężny. Kilka pobliskich desek zaczęło się powoli podpalać. Lakziz widocznie nie zwracał na to uwagi.
-Lynerys... -zaczął powoli- Lynerys... Amuria...
Z ciała Lakziza można było poczuć magię. Magia kumulowała się w nim. Ignis mógł to poczuć. Z rogu Lakziza zaczął wydobywać się obfity płomień, który z impetem wyleciał do góry na metr. W tym momencie Asura wydarł się na cały głos.
-LYNERYS!
A płomień zaczął powoli skręcać i powoli obracać się wokół Asury. Coraz mocniej ściskał róg. Najwidoczniej nie kontrolował tego co robi. Płomień coraz bardziej się skupiał i wydawał się być coraz bardziej potężny. Kilka pobliskich desek zaczęło się powoli podpalać. Lakziz widocznie nie zwracał na to uwagi.
Re: Posiadłość rodziny Amuria
Asura widząc martwą spuścił głowę, a uszy mu oklapły, jednak widząc co wyprawia Lakziz spanikował i cofnął się za Ignisa.
Re: Posiadłość rodziny Amuria
-Lakzizie! - zawołała zrozpaczona Miranda podnosząc się z ziemi, poczuła gorąco na twarzy, dlatego pośpiesznie uwolniła magię wody próbując ugasić ogień strumieniem wody z kostura. -Opanuj się bo spalisz nas wszystkich! Lakzizie! - wrzasnęła również nie mogąc pogodzić się ze śmiercią Lyn i strumień wody skierował się bezpośrednio na niego.
Re: Posiadłość rodziny Amuria
Ignis powoli wchodził po schodach. Trzymał się za ramię, w którym nie tak dawno tkwił jeszcze sztylet. Gdy wreszcie wszedł na górę, od razu zrozumiał co się stało. Westchnął i spuścił wzrok. Choć w następnej sekundzie patrzył już na to co wyrabia Lakziz i na uciekającego, jak zawsze, Shu.
Re: Posiadłość rodziny Amuria
Widząc ze Lakziz stracił nad sobą panowanie, podbiegł do mistrza Ignisa i podniósł barierę żeby nic mu się nie stało. Natomiast Asura chowający się za mistrzem wprosił się pod osłonę.
Re: Posiadłość rodziny Amuria
Strumień wody nawet nie doleciał do Lakziza, gdyż wyparował w locie pod wpływem gorąca. Młyn zaczął widocznie się podpalać, a Lakziz nie miał widocznie zamiaru zaprzestać wytwarzania ognia. Widocznie wciąż był oszołomiony i nie zwracał uwagi na to, co robi. Ogień powoli zaczął trawić podłogę.
Re: Posiadłość rodziny Amuria
Shunian widząc co sie dzieje, gwizdnął, a obok niego przydreptała MOA01.
-MOA01! Natychmiast aktywuj system obronny! - zawołał i pomieszczenie wypełniła fala dźwiękowa, która ogłuszyła wszystkich dookoła, prócz Shu, który zdążył zatkać uszy.
-MOA01! Natychmiast aktywuj system obronny! - zawołał i pomieszczenie wypełniła fala dźwiękowa, która ogłuszyła wszystkich dookoła, prócz Shu, który zdążył zatkać uszy.
Re: Posiadłość rodziny Amuria
Lakziz z powodu ogłuszenia upuścił róg, a ogień wydobywający się z niego zniknął. Mimo tego młyn zaczął powoli obficie płonąć. Asura padł na ziemię. Prawdopodobnie ze zmęczenia. Upadając połamał swoje okulary głową.
Re: Posiadłość rodziny Amuria
Shu widząc, że zadziałało zaczął przedzierać się w stronę Mirandy i podskoczył przytykając do jej ucha coś co sprawiło, że dziewczyna przestała być ogłuszona.
Re: Posiadłość rodziny Amuria
Miranda natychmiast rozpoczęła proces gaszenia młyna swoją wodą, kątem oka widząc, że Shu zastosował tą samą sztuczkę na Ignisie i człowieku.
Re: Posiadłość rodziny Amuria
Grupa z bractwa Leth mori Aiwe po wielu trudach wydostała się z młyna, który udało się ugasić. Wszyscy wydawali się być w ponurych nastrojach, Lakziza trzeba było doprowadzić do nieprzytomności, a Miranda poprosiła aby Ignis niósł ciało Lynerys Amurii. Uzdrowicielka i popielec otrzymali najgorsze zadanie... musieli zanieść ciało martwej Lynerys do jej matki, która nie przyjęła tego najlepiej. W skrócie kazała im się wynosić, więc nie mieli innego wyjścia jak pozostawić ciało towarzyszki w jej rodzinnym domu.
Lynerys Amuria... dziewczyna, która nigdy nie chciała zostać bohaterką, dokonywać bohaterskich czynów. Chciała po prostu mieć normalne życie... lecz jej marzenia nie mogły się spełnić. Zginęła młodo, zagubiona w tym pełnym zła i tajemnic świecie...
Lynerys Amuria... dziewczyna, która nigdy nie chciała zostać bohaterką, dokonywać bohaterskich czynów. Chciała po prostu mieć normalne życie... lecz jej marzenia nie mogły się spełnić. Zginęła młodo, zagubiona w tym pełnym zła i tajemnic świecie...
Re: Posiadłość rodziny Amuria
Zamieszane w holu... krzyki, wręcz wrzaski. Wszystko to zdawało się być tylko snem i złudzeniem. Kobieta w żałobie po stracie dwóch córek krzyczała, a strażnicy słysząc to ruszyli biegiem w kierunku wejścia. Było jednak za późno. Posiadłość w jednej chwili runęła niczym domek z kart poprzez straszliwą eksplozję. Strażnicy ogłuszeni leżeli na ziemi, żaden z nich nie zdołał się podnieść po czymś takim. Ci najbliżej posiadłości mieli najmniej szczęścia. Jeden z nich powoli podniósł głowę. W uszach nadal mu szumiało, udało mu się, gdyż był nieco dalej... i dostrzegł pięć zakapturzonych, odzianych jak mnisi postaci, które otoczone jakąś dziwną magiczną barierą wychodziły jak gdyby nigdy nic na zewnątrz.
-Nie ma jej... - usłyszał jedynie strażnik i stracił przytomność. Zakapturzone postacie zdawały się podziwiać przez chwilę swoje dzieło, po czym jak gdyby nigdy nic, rozpłynęły się w powietrzu nie pozostawiając po sobie nawet śladu.
-Nie ma jej... - usłyszał jedynie strażnik i stracił przytomność. Zakapturzone postacie zdawały się podziwiać przez chwilę swoje dzieło, po czym jak gdyby nigdy nic, rozpłynęły się w powietrzu nie pozostawiając po sobie nawet śladu.
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 54 gości