Dry Top

Opasłe w tomy półki i walające się wszędzie pergaminy. Tutaj trafiają zakończone przygody.
aiwe_database

Re: Dry Top

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Parę tygodni temu...

Zack kiwnął głową uśmiechając się. Spojrzał na miecz, potem na Rixxa.
- Zrobię co w mojej mocy. Ale miecz nie jest nam do tego niezbędny. - Odrzucił obie bronie w cień rzucany przez zrujnowany dom. - Rixx, skup się na tym, w czym jesteś najlepszy. Nauczę Cię zachowania w walce, ale nie marnujmy czasu na to byś stał się"dobry" we władaniu mieczem. Skup się na rozwijaniu swoich technik tak, by tobie pasowały, i byś znał je "doskonale". - Asura zamyślił się przez chwilę. Spojrzał na zachód. - Zaczniemy w Oazie. Tam upał tak nie doskwiera, a ty będziesz mógł skupić zmysły na walce. Cel twojego pierwszego treningu będzie bardzo prosty. Twoim przeciwnikiem będę ja, a ty musisz tylko przeżyć. - te ponure słowa wypowiedział z uśmiechem na twarzy. Asura skierował się na zachód by rozpocząć kolejny rozdział w treningu Rixxa.

Trening trwał...


Obrazek


Każdy kolejny dzień treningu był testem przetrwania dla Rixxa. Dzień po dniu, atak Zacka był bardziej zaciekły, szybszy, i bardziej śmiertelny. Nie obyło się bez ran, które były oznaką tego, że potrzebna jest przerwa, lecz nigdy nie było to coś z czym Rixx nie mógł sobie poradzić za pomocą prostych zaklęć.

W końcu spod kojącego cienia Oazy, Zack i Rixx przenieśli się na niestabilne piaski wydm. Trudny teren miał być kolejnym poziomem treningu, zmuszając Rixxa do poszerzenia swojej percepcji na nie tylko atakującego wroga, ale i całe pole walki. Elementalista miał dostęp do wszystkich nauczonych zaklęć, jego trening miał go podszkolić w walce na jego zasadach, nie zmuszając go do zdobywania wiedzy która jest mu nie potrzebna. Asura miał dużo możliwości na przygotowywanie własnych technik, sposobów na walkę z uzbrojonym po zęby przeciwnikiem, i radzeniu sobie w wypadku kiedy przewaga jest po stronie przeciwnika.

Pod koniec treningu, kiedy Zack dostrzegał już w Rixxie poziom którego nie podniesie będą jego uczniem, nacisk na trening zmalał. Zack już od dłuższego czasu pracował nad projektami badania i utylizowania energii z jaskini ley-line. Pewnego dnia, zamiast na trening, asury wyruszyły na badania.

Dzień dzisiejszy, jaskinia Ley-Line.

Zack przyłożył miernik do odłupanego kawałka skały, i krzywiąc się spojrzał na wynik pomiaru.
- Ciągle to samo. Przewodnictwo magiczne tej skały jest doskonałe, ale tracą swoje właściwości jak tylko oddzieli się je od reszty tej jaskini. Jeśli znajdziemy sposób na zachowanie tych właściwości, te skały będą idealnym materiałem na meta-magiczne części pancerza. Zapewnią doskonałe przewodnictwo energii bez utraty jej poprzez opór stawiany przez konwencjonalne, niezaklęte materiały. - Asura otworzył skrzynkę z narzędziami i zabrał się do odkuwania kolejnego kawałka. - I jeszcze ta wytrzymałość. Kiedy przepływa przez nie energia dorównują twardości mithrilowi, a przez swoją porowatą strukturę są nieporównywalnie lżejsze. - Zack zamyślił się, spojrzał na Rixxa - Myślisz że gdyby w jakiś sposób zamknąć cześć energii w pętli, tak by przechodziła przez parę elementów na pancerzu, skała zachowa swoje właściwości?
aiwe_database

Re: Dry Top

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Podchodząc do obozu, Marsus i Gryff zostali zatrzymani przez popielkę wyglądającą na strażnika. Ubrana była w skórzany strój a w łapach trzymała strzelbę. Nie wyglądała na specjalnie wrogo nastawioną, lecz obserwowała dwójkę przybyszy uważnie.

- Ani kroku i ręce na widoku. Czego tu szukacie? - Powiedziała łypiąc to na popielca to na asurę.

- Po pierwsze miejsca gdzie można spokojnie spędzić noc. - Odpowiedział Marsus uśmiechając się ze zmęczeniem. - Jesteśmy tu na ekspedycji badawczej i mieliśmy nadzieje że będziemy mogli się zatrzymać w tym obozie. Mamy własne racje i nie zamierzamy spędzić tu dużo czasu.

- Strażniczka wzruszyła ramionami. - Jak dla mnie to w porządku. Moją robotą jest jedynie uważanie na zbłąkane żywiołaki piasku i skritty. - Tutaj splunęła na piasek. - Przeklęte gryzonie ukradną wszystko co nie jest przybite do skały, a i z tym nie wiadomo. - Oparła się o barykadę i wskazała za siebie. - Możecie wejść, tylko łapy przy sobie...w sumie nawet jak spróbujecie coś zwędzić to nie uciekniecie daleko. - Zarechotała gardłowo, jakby przed chwilą powiedziała żart i skinęła że mogą iść. Kiedy przechodzili obok rzuciła jeszcze. - Zanim odejdziecie, musicie dać znać o swojej obecności szefowi. Idźcie tam, do tego największego namiotu. - wskazała na namiot-laboratorium i wróciła do obserwowania terenu.

Kiedy dwójka weszła na teren obozu od razu poczuła na sobie wzrok wszystkich mieszkańców obozu. Wszyscy obserwujący ich byli ludźmi, i każdy miał na sobie ten sam wyraz ponurej determinacji. Atmosfera z miejsca stała się ciężka i wiejąca niebezpieczeństwem. Marsus obserwując ostrożnie otoczenie dostrzegł, że obserwujący ich ludzie co chwila zerkali w stronę ogniska. Sam skierował tam swój wzrok, i zobaczył siedzącą tam pojedynczą postać. Była to młoda kobieta w wytartym, prostym ubraniu. Ona również wpatrywała się w dwójkę, lecz nie było to wrogie spojrzenie. Nie mrugnęła ani razu, a jedynie wpatrywała się w ich ogólnym kierunku zamglonym wzrokiem. Po chwili spuściła wzrok i wróciła da wpatrywania się w ognisko. Jak na komendę wszyscy pozostali przestali zwracać na nich uwagę, i każdy powrócił do swoich zajęć. Napięta atmosfera wyparowała bez śladu, zupełnie jakby zajście przed chwilą nie miało miejsca. Marsus zmarszczył brwi i zerknął na Gryffa. Asura nie wydawał się jednak przejąć całym zajściem. Jakby nigdy nic ruszył do grupy członków Klasztoru Durmanda zajmujących małą część obozu. Popielec tylko pokręcił głową i poszedł w stronę laboratorium.

Przestrzeń dookoła laboratorium zajęta była w całości przez asurański sprzęt. Wśród niego krzątała się para asur, co chwila włączając jedno urządzenie, by następnie obserwować ekran drugiego. Wydawali się zupełnie nie zwracać uwagi na stojącego obok popielca. Po chwili wahania Marsus wszedł do namiotu. W jego wnętrzu była, jeśli to możliwe, jeszcze większa ilość sprzętu. Marsus nie miał pojęcia do czego może to wszystko służyć, ale z obecności piasku i kamieni w przeróżnych fiolkach i polach energetycznych mógł wydedukować że są to swego rodzaju urządzenia badawcze. W samym środku pomieszczenia siedział starszy asura. Wyglądał on na całkowicie pochłoniętego pisaniem na holograficznej klawiaturze. Marsus już miał odchrząknąć by zwrócić na siebie uwagę, lecz zanim zdążył wydać jakikolwiek dźwięk asura odezwał się rozdrażnionym głosem.

- Nie. Już wam mówiłem, ekipę poszukiwawczą wyślemy jutro o świcie. Jeśli wyruszycie teraz, to skończy się jedynie na większej liczbie zaginionych. A teraz sio! Pozwólcie mi pracować. - Wszystko to powiedział nie odrywając oczu od ekranu i nie przestając pisać. Nie wiedząc co powiedzieć Marsus stał przez chwilę w bezruchu, kiedy jednak próbował coś powiedzieć asura znowu mu przerwał. - Co znowu? Czego w tym co powiedziałem nie rozumiecie? - Podniósł wzrok znad monitora i spojrzał na Marsusa. Przez chwilę obaj patrzyli na siebie w milczeniu, lecz gdy Marsus chciał odpowiedzieć asura westchnął głośno i wstał z miejsca. Niezgrabnie lawirując pomiędzy stertami ekwipunku stanął wreszcie przed popielcem i zmierzył go spojrzeniem od stóp do głów. Następnie sięgnął na bok i chwycił w łapkę maleńkiego golema. Po wciśnięciu przycisku, golem uniósł się w powietrze i zaczął krążyć dookoła Marsusa. Ten chciał się obrócić by przyjrzeć się urządzeniu, lecz asura ponownie przemówił z irytacją. - Nie ruszaj się bo zakłócisz skan. Nie chcę żeby nieuwzględnione dane zakłóciły moje pomiary. - Po chwili mały golem zabrzęczał i powrócił do wyciągniętej łapki asury. Ten od razu wrócił na swoje stanowisko i wznowił pisanie. - Teraz mów, co cię sprowadza do tego wyalienowanego przyczółka? Widzę że wciąż masz wszystkie kończyny, zatem nie masz złych zamiarów, jaki jest jednak twój powód przybycia tutaj?

Odczekawszy chwilę by sprawdzić czy asura znowu mu nie przerwie, po czym wytłumaczył mu że razem z Gryffem szukają informacji na temat magii zefirytów. Na wieść o Gryffie, asura uruchomił kolejnego golemika i wysłał go na zewnątrz, następnie podszedł do Marsusa i wyprostował się jak asurze przystało. - Na imię mi Soffo. Jestem szefem tutejszego krewe oraz de facto liderem tej maleńkiej społeczności. Dbam o to by te zefiryckie niedorajdy nie utopiły się w ruchomych piaskach ani nie padły ofiarą tutejszych drapieżników. Zadanie to jest trudne zważywszy na ich zaskakujący brak instynktu przetrwania, lecz udało mi się zebrać tutaj większość pozostałych przy życiu i zorganizować względnie bezpieczny teren. Są jednak problemy z którymi nawet ja mogę sobie nie poradzić. - wskazał palcem na popielca - Ty i twój towarzysz już zostaliście uznani za niezagrażających Zefirytom. Macie więc odpowiednie kwalifikacje by pomóc w jutrzejszym przedsięwzięciu. A z tego co mi powiedziałeś doprowadzi was ono o krok bliżej do waszego celu...
aiwe_database

Re: Dry Top

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

- Trening? Rzucił lekko zszokowany Dirlond patrząc się w stronę Sroussa, ten natomiast uśmiechnął się dość dziwnie szczerząc przy okazji swoje kły, rzucił torbę na ziemie i rzucił w stronę Dirlonda kij. - Łap. Rzucił krótko na co Główny Technolog oczywiście złapał bez problemu po czym rzucił. - Czemu Ki... Dirlond niestety nie zdążył zapytać się gdyż jego nauczyciel od razu go zaatakował dźgając go końcem kija w brzuch, ten w reakcji na to padł na kolano i próbował odzyskać oddech, nie krył tego że był zaskoczony.
Srouss zaczął się dość mocno drwiąco śmiać, poprawił swój kapelusz po czym rzucił. - Za wolno Dirlond, a może chcesz żebym nazywał cię tak jak dałem ci na imię, co powiesz na to Arr? Dirlond złapał po jakimś czasie oddech, również wyszczerzył swoje kły po czym rzucił.
- Jako Agent nazywam się Arr, więc nie obrażę się. Na co Srouss zareagował tylko poprawieniem kapeluszu. - Ciekawi mnie czy czujesz się bardziej członkiem tej całej gildii czy naszym Agentem. Srouss nie oczekiwał odpowiedzi, poczekał aż Dirlond przyjmie pozycje i znowu ruszył na niego, tym razem Dirlond obronił pierwszy cios ale nie przewidział że mimo swojego wieku Srouss zaskoczy go dość mocnym uderzeniem w kolano.
- Auć! Nieźle, daj mi chwilę się do tego przyzwyczaić i cię prześcignę. Na twarzy Dirlonda pojawił się dość maniakalny uśmiech, tym razem to Dirlond zdążył zaatakować Sroussa pierwszy, ten jednak zablokował cios i prawie zrobił udany zamach w prawy bok Dirlonda, temu na szczęście udało się odskoczyć. - Sprytne Arr, powoli się przyzwyczajasz, ale niestety z prędkością otyłego Quaggana. Zażartował w stronę swojego protegowanego a ten odpowiedział tylko lekkim wzruszeniem ramionami, podczas czwartej rundy dwójka trzymała się na dystans trzech metrów między sobą, okrążali spokojnie skałę czekając na to aż jeden z nich zaatakuje, krążyli tak przez minutę i jakimś cudem postanowili zaatakować w tej samej chwili, ich kije zderzyły się ze sobą, młodszy Dirlond wykorzystał okazję kiedy starszy Srouss łapie równowagę i postanowił kopnąć go z całych sił w brzuch, na szczęście Dirlonda udało mu się to zrobić i powalić Sroussa, ten padł na kolana i zakaszlał krwią, po chwili doszedł do siebie i zaczął się śmiać. - Nieźle Arr, a jednak masz coś po mnie. W odpowiedzi na to Główny Technolog uśmiechnął się po czym rzucił. - Brudne zagrywki mamy w profesji. Rzucił dość żartobliwym tonem.
aiwe_database

Re: Dry Top

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Rixx zdawał się nawet podczas walki, skupiać się głównie na unikaniu ran, niż wprowadzaniu ciosów. Przynajmniej, przez dłuższy czas. Młody asura, nasiąkał zwinnością i szybkością z treningu jaki zaserwował mu Zack. Rixx przez ten cały czas podchodził do tego z wielkim szacunkiem i to go nieco wstrzymywało podczas sparingów z Protoblade'em. Dla niego Zack był wyjątkową asurą od której bił specyficzny poziom respektu, który wprowadzał młodego studenta Dynamiki w stan osłupienia momentami. To nie tak, że Rixx bał się go, on po prostu widział w niego wyraźny wzór do naśladowania - fakt, że Rixx miał w sobie znacznie więcej ciamajdy, niż zadufańca, tylko to wyostrzał.

W końcu jednak dotarło do niego, że wstrzymując się nie da starszemu od siebie asurze powodów do akceptowania go jako ucznia. Od momentu jak ta myśl zaczęła w nim kiełkować, elementalista zaczął znacznie poważniej przykładać się do tego co przygotowywał dla niego Zack. Kończyło się na tym, że miał znacznie więcej siniaków i tym podobnych, niż wcześniej, ale to tylko pozwalało mu również wyostrzać swoją zdolność do kontrolowania wody.

I tak również zdał sobie sprawę, że Protoblade miał całkowitą rację w kwestii jego wcześniej wybranego orężą. Broń nie miała znaczenia, dopóki persona wiedziała jak jej używać. Tak też, elementalista wspomagał się magią podczas pojedynków - ot więcej powietrza, by wyżej skoczyć i ot nieco wigoru w żyłach, by więcej znieść. Uczył się, analizował i wprowadzał to w życie. Ten trening był testem, a on poznawał na niego odpowiedzi.

Dzień dzisiejszy, jaskinia Ley-Line.


Obrazek


Młody student był wyjątkowo wdzięczny Zackowi za chwilę odpoczynku i możliwość przyjrzenia się tajemniczej energii jaka przepływała przez Tyrię. Krwiobieg tej ziemi, jak nazywał to poetycko w myślach Rixx.
- To, całkiem, hmmm... Ciekawe. Zack, cóż, oboje jesteśmy z Dynamiki, wiec zapewne będziesz znał odpowiedź. - Rixx uśmiechnął się do asury zastanawiąc się nad możliwościami jakie przed nimi trwały. - Sądzę, że poprzestanie na pancerzu to byłoby jednak marnotractwo. Sądzę, że pętla jest możliwa. Ta energia przepływa niczym strumień, ale spróbować ją okiełznać na tyle, by była przydatna to istotnie genialny pomysł. - pewien zachwyt tą surową energią przemawiał przez niego w tej chwili. - Na Wieczną Alchemię, na co czekamy! - dodał z rzadkim jak na niego entuzjamem.
aiwe_database

Re: Dry Top

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Asura jakby nigdy nic przemierzył obóz, udając się w stronę namiotu Klasztoru, który wygladał tak samo, jak wszystkie pozostałe. Więc gdyby nie para członków Klasztoru stojąca przed wejściem, można by pomyśleć, że wszystko tutaj należy do Zefirytów. Gdy tylko dwójka badaczy spostrzegła Gryffa, ukłonili się lekko na powitanie i zaprosili go do środka.
- Archon Gryff. Nie wiedzieliśmy, że spotkamy tutaj pana. - powiedziała kobieta, zdziwiona obecnością asury tej rangi w obozie. - Myśleliśmy, że większość Archonów jest obecna w Sercu Maguumy.
Gryff przywitał się, ale im nie odpowiedział. Następnie wszedł do namiotu. Po jakimś czasie opuścił go z ciekawymi informacjami, zdobytymi od tutejszej grupy badaczy. Informacjami które mogliby użyć na swoja korzyść. Mianowicie pewna grupa poszukiwawcza z obozu, zaginęła podczas zbierania w okolicy porozrzucanych kryształów Zefirytów. Co więcej, a to szczególnie Gryffa zainteresowało, był tu też obecny Inquest, który również był żywo zainteresowany zagadkową magią Zefirytów. "Można by się dołączyć do grupy ratunkowej, która ma zostać wysłana..." - myślał Gryff, przemierzając szybko obóz w poszukiwaniu Marsusa. Gdy tylko znalazł się na jego środku, jak spod ziemi wyrósł przed nim mały golem. Asura przejrzał mu się uważnie, i już chciał się do niego zbliżyć, gdy nagle golem uniósł się i zaczął przeprowadzać skan Gryffa. Trwało to kilka sekund, po czym golem wydał dziwny dźwięk i ruszył w przeciwnym kierunku. Asura zaciekawiony, obrócił się na pięcie i zapominając kogo szukał, udał się za małym skanerem.
aiwe_database

Re: Dry Top

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Obrazek


Zack kiwając głową kontynuował pracę, męcząc się z wydobyciem kolejnego fragmentu skały.
- Musimy tu przenieść odpowiedni sprzęt, bo nie jesteśmy w stanie odwzorować tych warunków w laboratorium. Ale masz rację, pancerz to nie wszystko. Biżuteria, uzbrojenie, augmentacja do golemów. Jestem pewien że są już Krewe, które zajmują się tym na skalę naukową, dlatego nie mamy co ruszać z naszymi odkryciami do Rata Sum. Ale wykorzystanie ich dla własnych potrzeb leży w naszym zasięgu. - Nagle asura cofnął się do ściany, kiedy łuk energii powoli się z niej wyłonił nie zważając na przebywające obok asury. Zack odstawił narzędzie i przystawił rękę do strumienia. Czując jak strumień ciągnie ją dalej uniósł uszy.
- Zdumiewające. Zupełnie jak strumień wody. To dlatego te skały nad nami nie spadają. - wskazał palcem na skalne pierścienie i ich fragmenty otaczające główny strumień Energii Ley. Asura schylił się po wcześniej wydobyty fragment skały. Przyłożył go do strumienia, a ten o dziwo nie podlegał dziwnemu naporowi magii. Zawisł w nim zupełnie naturalnie. Łuk powoli kurczył się by znowu zaniknąć w ścianie. Zack przez chwilę kontemplował. Jak zawsze przy poważnych naukowych rozmyślaniach, złożył ręce na piersi, i lekko tupał stopą w rytm wypowiadanych w głowie myśli, i przeprowadzanych obliczeń.
- To naturalne że nawet jeśli zamkniemy energię w pętli, to z czasem się ona rozproszy. Pochłaniana przez nosiciela albo inne istoty w okolicy. Stąd musimy najpierw ją w czymś magazynować. Od razu do głowy nasuwają się kryształy, jako najlepsza istniejąca w naturze forma magazynowania magii. - Asura uśmiechnął się przez chwile i spojrzał na kawałek skały która upadła gdy łuk magi zniknął. - Możemy oczywiście wrzucić skórę z butów do żelaznego garnka, dodać zakrwawione bandaże i lekarstwa z apteczki, następnie gotować wszystko aż osiągnie konsystencję syropu. Potem zdjąć garnek z ognia i wylać zawartość na deskę. Następnie wypełnić garnek olejem alchemicznym, do powstałego wcześniej syropu dodać ziemię z grobu i tak uformowane kulki usmażyć. Tworząc błyskawiczne kryształy energetyczne. - Nie wiedział dlaczego przypomniał mu się teraz przepis opowiadany przez członka pierwszego, i jedynego, Krewe Zacka. - Ale po co, skora natura już je nam przygotowała? Powiedziałbym że przewodnictwo czarnych diamentów będzie idealne do tego projektu. Może przyda się też kilka kości saurian? - Ostatnią część dodał bardziej do siebie. Asura zaczął zbierać narzędzia. - Musimy zrobić więc dwie rzeczy. Najpierw przygotować to miejsce na badania. Jestem pewien że Inquest nie będzie zadowolony z konkurencji. Po drugie, wyruszyć do Maguumy po potrzebne materiały.
aiwe_database

Re: Dry Top

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Marsus wyszedł z namiotu Soffa z wyrazem zamyślenia na twarzy. Stał tak przez chwilę zamyślony, kiedy z brzękiem minął go golemik, którego asura wysłał wcześniej. Tuż za maszyną podążał Gryff. Zauważając go Marsus od razu podzielił się z nim wieściami, jak i wysłuchał co on sam ma do powiedzenia.

Sytuacja wyglądała następująco: Zefiryci nie zamierzali opuścić Dry Top dopóki nie odzyskają wszystkich straconych kryształów aspektów. Wykorzystując swoje nietypowe zdolności byli oni w stanie określić ile ich jeszcze znajduje się na terenie wokół nich. I tak, dzień za dniem, przeczesywali niegościnną pustynie w poszukiwaniu straconej własności. Śmiertelność podczas wypraw była jednak wysoka. Dla ludu który całe życie spędzał na powietrznej flocie z dala od trosk i konfliktów, świat realny okazał się wyjątkowo brutalny. Dzięki staraniom Soffo udało im się stworzyć względnie bezpieczne miejsce zamieszkania oraz bardziej skuteczną sieć poszukiwawczą. Niestety, nie tylko oni poszukiwali kryształów na tej pustyni. Wiele razy zaobserwowana została obecność Inquestów, którzy jako grupa nie są znani z chęci dzielenia się znaleziskami. Dotychczas ograniczali się oni jednak jedynie do nie wpuszczania nikogo na zajęte przez siebie terenów Dry Top, lecz ostatnio rozpoczęli oni zapuszczać się poza swoje posiadłości i otwarcie atakować grupy poszukiwawcze. Jakby tego było mało, okolica była zamieszkana przez wyjątkowo agresywne plemiona skrittów. Gatunek ten szczycił się swoim zamiłowaniem do wszelkich błyszczących rzeczy, nie były więc rzadkie ich spory z Zefirytami.
Pomimo tych wszystkich przeciwności, Zefirytom udało się zebrać większość utraconych kryształów. Nowe grupy poszukiwawcze liczyły zawsze kilku ludzi z ich ludu oraz najemników zatrudnionych przez Soffa. Sprawiło to że straty stały się rzadkością, a całej zaginionej grupie jeszcze nie słyszano. Niemniej jednak to właśnie stało się tego dnia. Grupa przeszukująca zachodnie klify nie powróciła na noc. W obozie panowała napięta atmosfera, a wszyscy Zefiryci chcieli jak najszybciej dowiedzieć się co się stało z zaginionymi.

Do takiej własnie sytuacji zawędrowali Marsus i Gryff. Po krótkiej naradzie postanowili oni przyłączyć się do grupy poszukiwawczej. Zyskałoby to im przychylność Zefirytów oraz nawet dało możliwość znalezienia kryształów tylko dla nich. Przedyskutowawszy szczegóły przespali oni resztę nocy, mogąc sobie pozwolić na nieco luksusu w namiocie Klasztoru.

NASTĘPNEGO RANKA


Słońce dopiero co wyłaniało się zza horyzontu kiedy z obozu wyruszyła grupa poszukiwawcza. Liczyła ona trójkę Zefirytów, jedną z asystentów Soffo, pięciu uzbrojonych najemników, Gryffa i Marsusa. Po upewnieniu się co do domniemanej trasy ich poprzedników oraz poczynieniu ostatnich przygotowań wyruszyli oni w pustynię...
aiwe_database

Re: Dry Top

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Szli tak jakiś czas. Słońce wznosiło się leniwie po niebie, a z każdym ich krokiem robiło się coraz goręcej. Gryff i Marsus szli koło Zefirytów i asystentki Soffo. Najemnicy w pewnej odległości od nich. Dwóch z przodu, dwóch po bokach i jeden z tyłu. Gryff wziął mały łyk z manierki i popatrzył się do góry na Marsusa. Popielec był skupiony. Rozglądał się na wszystkie strony, uważnie obserwując. Na szczęście nie było jeszcze aż tak gorąco, by musiał używać magii wody w celu ochłody.

Po jakimś czasie postanowili zrobić małą przerwę. Zatrzymali się pod małą skalną półką, która jednak dawała dość cienia, by przez chwilę odpocząć od palących promieni słońca. Gryff z Marsusem usiedli na małej skale, obserwując pozostałych. Zefiryci dyskutowali o czymś, stojąc w pewnej odległości od nich. Z drugiej strony usiadła asystentka Soffo, która była pochłonięta zapisywaniem coś w notesie. Dwóch najemników poszło na mały zwiad, gdy reszta została, by chronić grupę. Nie minęło dziesięć minut, gdy jeden ze zwiadowców powrócił.
- Chyba coś mamy. - powiedział popielec, poprawiając karabin. - To jakiś kawałek stąd.
Zefiryci natychmiast podbiegli do zwiadowcy. Po kilku zamienionych z nim zdaniach, cała grupa wyruszyła.
aiwe_database

Re: Dry Top

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Minęło już kilka godzin od kiedy grupa poszukiwawcza wyruszyła z obozu. Trasa ich poprzedników biegła na zachód ku wzgórzu wydm zwanych przez kartografów Wyzwańczymi Klifami. Zbliżał się okres największego natężenia słońca, rozsądek nakazywałby więc rozejrzeć się za ocienionym miejscem i przeczekać kilka godzin. Jednakże, kiedy tylko pojawiły się wieści o zaginionych trójka Zefirytów natychmiast wysunęła się naprzód.

Po jakimś czasie można było dostrzec przed nimi wyłaniający się z morza piasku żagiel. Tak, z całą pewnością był to jeden z rozbitych statków powietrznych. W miarę jak się zbliżali, z piasku dookoła zaczęły wystawać charakterystyczne bambusowe belki. Porozrzucane i przypalone kawałki statku walały się po całym terenie. Nie było tu jednak ani żywej duszy, jedynym co poruszało się w tym widoku były postrzępione żagle kołyszące się lekko na wietrze.

Wszystko to wyglądałoby niemal spokojnie gdyby nie hałasy dobiegające drugiej stronie miejsca katastrofy. Marsus dał znać najemnikom że sprawdzi o co chodzi. Skinął na stojącego obok Gryffa i razem wspięli się po wydmie. To co ujrzeli nie należało do najprzyjemniejszych widoków. Pod nimi roiło się od pożeraczy wyraźnie bardzo czymś zajęte. Po dokładnemu przyjrzeniu okazało się że stwory pożywiały się na martwych ciałach.
- Wygląda na to że znaleźliśmy naszą zaginioną grupę. - Powiedział popielec ponuro. Nie widział specjalnej przyjemności w myśli że przybyli tu na darmo. - Lepiej zgłośmy to pozostałym.
Jednak Gryff nie ruszył się z miejsca. Wskazał tylko na harmider w dole.
- Popatrz, tam leżą tylko cztery ciała. Z tego co słyszeliśmy Zefiryci podróżowali dwójkami z obstawą czterech strażników. Możemy całkiem logicznie założyć że tylko oni tam leżą. Co oznacza że Zefiryci wciąż mogą żyć. - Asura popatrzył na popielca. - Lub zostali zmasakrowani w całkiem innym miejscu. - Dodał wzruszając ramionami. - A teraz nie stój tak tylko złaź na dół. Musimy znaleźć jakiekolwiek wskazówki dotyczące zaistniałych tu okoliczności.
Nie czekając na jakąkolwiek reakcję Gryff śmiało zsunął się po zboczu wydmy prosto w chmarę pożeraczy. Kiedy tylko jeden z nim zbliżył się do niego, jego głowa natychmiast została rozbita przez młot trzymany przez asurę. Marsus zeskoczył na dół moment później. Szybko zwiększył temperaturę piasku, stapiając go i wytwarzając falę gorąca, którą następnie wysłał w stronę stworów. Pożeracze zaskrzeczały i uciekły w przeciwnym kierunku, zostawiając za sobą na wpół zjedzone i niezdatne do identyfikacji zwłoki. Wszystkie oprócz jednych. Jeden ze strażników okazał się sylvari, i choć martwy, jego ciało było całkowicie nie tknięte przez bestie. Marsus i Gryff już przy nim klęczeli by zbadać przyczynę śmierci, lecz werdykt był oczywisty. Większa część twarzy denata była przeżarta przez coś co mogłoby być tylko niezwykle silnym kwasem. Na jego tułowiu można też było ujrzeć liczne rany postrzałowe. Popielec i asura spojrzeli po sobie. Obaj wiedzieli kto przyczynił się do śmierci najemników.

Inquest.

Po wytłumaczeniu tożsamości sprawców reszcie grupy zapanowała konsternacja. Inqueści najwyraźniej nie wychylali się poza swoje tereny i nie atakowali dotychczas zbrojnych grup. Atmosfera była niezwykle ponura. Najbardziej dotknięci przez wieści byli Zefiryci, którzy bez skrępowania okazywali swoją rozpacz. Lecz kiedy Marsus wspomniał że najpewniej Inqueści uprowadzili pozostałą dwójkę, natychmiast ogłosili że trzeba ich ratować. Najemnicy nie byli z tego zbyt zadowoleni, lecz po dłuższej namowie zgodzili się wyruszyć na kraniec terytorium Inquestów. Po krótkim odpoczynku, cała grupa ruszyła w dalszą drogę.
aiwe_database

Re: Dry Top

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Parę dni po rozpoczęciu treningu.

Dirlond wraz z Srousse ćwiczyli w jednym miejscu przez długi czas, w przerwach omawiali dalsze zadanie Dirlonda a wśród nich była jeszcze dwójka innych Agentów obstawiających teren, dwójka zakończyła trening z wieloma siniakami, Głównemu Technologowi przytrafił się nawet wypadek w którym Srouss rozwalił jego gogle kijem, dwójka stanęła naprzeciw siebie po czym zaczęła wymianę zdań.
- Nieźle Arr, widzę że ogarniasz wreszcie o co w tym wszystkim chodzi. Rzucił dość lekkim tonem na co Dirlond skwitował lekkim uśmiechem. - Możesz mieć racje, całkiem nieźle się tego używa. Rzucił lekko wymachując kijem do którego wreszcie się przyzwyczaił. - Dobra, trening uznaję za zakończony a teraz sio...sio! Idź wykonać misję! Rzucił dość głośno po czym poprawił kapelusz dodając.
- Spotkamy się w Rata Sum to złożysz raport, Grupa! Rozchodzić się! Krzyknął w eter po czym zniknął, tak samo dwójka innych agentów, Dirlond spakował się i ruszył w swoją stronę żeby opuścić Suchy Szczyt.
aiwe_database

Re: Dry Top

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

W grupie panowała cisza. Najemnicy w skupieniu obserwowali teren, w poszukiwaniu jakiegokolwiek śladu Inquestu. Zefiryci w milczeniu podążali za nimi, a Marsus, Gryff i asystentka Soffo w pewnej odległości od nich. Tak jak wcześniej, pochód zamykał najemnik z tyłu. Szli tak pewien czas, aż teren zaczął opadać. Zbliżali się do małego kanionu. Najemnicy zaczęli rozglądać się nerwowo. Marsus też szedł bardziej spięty niż dotychczas. Gryff idąc blisko popielca, rozglądał się po licznych półkach skalnych, w poszukiwaniu najmniejszej oznaki ruchu. Gdy wreszcie schowali się w cieniu kanionu, najemnicy z przodu zatrzymali się, po czym jeden z nich podszedł do grupy w środku.
- Nie jest zbyt dobrym pomysłem, iść dalej. - rzekł najemnik, kierując karabin w ziemię. Ściągnął maskę, która zasłaniała mu dotychczas twarz. Był to człowiek w średnim wieku z licznymi bliznami na twarzy. Widać, że nie jedno miał już za sobą - Jeśli bierzecie pod uwagę zdanie kogoś doświadczonego, to radzę zawrócić, lub przyjść tu z odpowiednią grupą. - bystrym wzrokiem wodził po zgromadzonych.
Chciał znów coś powiedzieć, gdy nagle przed nimi nastąpiła potężna eksplozja. W jednej chwili wszyscy odruchowo padli na ziemię. Grupa zaczęła rozglądać się dookoła. Najemnicy z brońmy przy twarzach nerwowo rozglądali się, a Zefiryci szybko doskoczyli do Marsusa i Gryffa. Najemnik który wcześniej z nimi rozmawiał, spojrzał w stronę wybuchu.
- Ten głupi popielec musiał wejść na jakąś minę. - rzucił, by chwile później stać już przy Marsusie. - Właśnie straciłem jednego z moich ludzi. Radzę wam zawracać. Wybuch było słychać w promieniu wielu mil. Zapewne lada chwila zjawi się tu zwiad Inquestu! - w tym momencie dał znak pozostałem do odwrotu. - Jeśli chcecie iść dalej to idźcie, ale bez nas.
Gryff spojrzał na Marsusa. Widać było, że zgadza się z najemnikiem.
- Nie mogę się nie zgodzić z tym człowiekiem. Zawracajmy. Trzeba się lepiej przygotować na to, co nas tam może spotkać.
aiwe_database

Re: Dry Top

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Marsus spochmurniał. Cel jego podróży był niemal na wyciągnięcie ręki. Nie można było jednak zaprzeczyć że nie są w stanie kontynuować dalej. Równie dobrze cały ten wąwóz mógł być najeżony przeróżnymi pułapkami. Heesa, asystentka Soffo potwierdziła też że są one niewykrywalne nawet dla jej asurańskiego skanera i potrzeba o wiele bardziej wyspecjalizowanego sprzętu skanującego. Nie mając innego wyjścia popielec zgodził się wycofać razem z innymi.
- W porządku. Wracajcie do obozu i zdajcie relację. Ja zostanę tutaj i będę obserwował z bezpiecznej odległości. Możliwe że się czegoś dowiem. - Pozostali zgodzili się na to i już mieli zbierać się do powrotu, kiedy jeden z Zefirytów podbiegł nagle do Marsusa. Był to młody chłopak z czarnymi włosami sięgającymi do ramion i determinacją w oczach.
- Zaczekaj! Pozwól mi obserwować z tobą! Ja także pragnę dowiedzieć się jak dostać się dalej. - Spojrzał dziwnym wzrokiem w głąb wąwozu. Tam w dole czuję dużą ilość naszej magii, możliwe że zobaczę coś co tobie może umknąć.
Marsusowi nie podobała się opcja zabrania Zefiryty ze sobą, lecz jego słowa miały słuszność. Spojrzał na pozostałą dwójkę ludzi którzy jedynie pokiwali w zgodzie głowami. Następnie z pytającym wzrokiem popatrzył na dowódcę eskorty. Ten tylko skrzywił się, ale nic nie powiedział.
- W porządku. - Zgodził się popielec. - Przycupniemy w bezpiecznym miejscu i zlustrujemy okolicę. Nie zostaniemy to więcej niż dwie godziny. Po tym czasie spotkamy się się z wami przy rozbitym statku i wrócimy do obozu. Wszystko jasne? - Zapytał reszty. Człowiek straży jedynie skinął głową i nałożył maskę z powrotem na twarz. Dał następnie znać swoim ludziom że wracają. W tym samym czasie Marsus i Zefiryta zaczęli wspinać się po piaskowej wydmie żeby dostać się na bardziej dogodną pozycję.

GODZINĘ PÓŹNIEJ

Nad wąwozem popielec uważnie obserwował całą okolicę z małej kryjówki, którą stworzył z pobliskich kamieni. Dawała ona im cień, bez którego nie mogliby w stanie pozostawać bez przerwy w miejscu. Lecz nawet tu było gorąco jak na patelni. Marsus zerknął na przycupniętego obok człowieka. Wykazywał on niezwykłą cierpliwość i bez słowa czujnie wpatrywał się w kierunku kanionu. W zasadzie nie powinno to być takie nietypowe. Człowiek miał własny cel, który nakazywał mu pozostać w tym niebezpiecznym miejscu. Zwierzył się z niego popielcowi jak tylko rozpoczęli obserwację.

- Tam jest moja siostra. - Usłyszał wtedy kiedy przesuwał skały nad piaskiem. Spojrzał wtedy na niego pytająco. - Nazywam się Szkwał. - Powiedział, gdy ze zbolałym wzrokiem wpatrywał się w dół kanionu. - Tego dnia akurat przyszła kolej mojej siostry aby dołączyć do grupy poszukiwawczej. Od kiedy zaczęli chodzić z nami strażnicy nie było żadnych ofiar, więc nikt już nie chciał myśleć że ktoś z nas może jeszcze zginąć... - Spojrzał jakby speszony na Marsusa. - Słuchaj, zdaję sobie sprawę że masz zupełnie inny cel dla którego chcesz dostać się tam, gdzie ja. Wiem też że jesteś o wiele ode mnie silniejszy, więc prawdopodobnie uda ci się osiągnąć to, co chcesz. - Tutaj pokłonił się głęboko i powiedział słabym głosem. -Proszę cię tylko o jedno. Kiedy będziesz tam w dole, proszę dowiedz się co się stało z moją siostrą, Falą. A jeśli będzie żyła, błagam sprowadź ją z powrotem.
Po tym zdarzeniu Szkwał nic nie powiedział przez resztę obserwacji. Przez ten czas udało im się wypatrzeć dwa patrole Inquestów w asyście swoich golemów. Kiedy mijali ich w dole Szkwał zauważył że czuje na nich ślady magii zefirytów, lecz nie mógł sprecyzować w jakim sensie. Każdy patrol szedł różną trasą, lecz ich celem było to samo miejsce, dno wąwozu. Kiedy upewnili się że w pobliżu nie ma nikogo udali się z powrotem do reszty grupy, i razem udali się do obozu.
Na miejscu, Marsus, Gryff, Heesa oraz dowódca eskorty zdali wspólny raport szefowi Soffo. Zapadło ogólne zdanie że krewe byłoby w stanie przekalibrować jeden ze swoich skanerów na wykrywanie pułapek. Jednak nie byli oni w stanie poświęcić już więcej swoich ludzi. Co więcej najemnicy odmówili udania się w sam środek terytorium Inquestów, tłumacząc że w umowie była jedynie mowa o ochronie Zefirytów.
- W takim razie widzę jedno rozwiązanie. - Powiedział Marsus, na którym skierował się wzrok wszystkich obecnych. - W mojej gildii znajduje się wielu doświadczonych i wprawnych członków. Myślę że byłbym w stanie zorganizować wyprawę ratunkową. A wiem że niewielu w Leth mori Aiwe odmówi pomocy potrzebującym.
Po skończeniu narady, nie tracąc czasu, Marsus z Gryffem udali się do świeżo uruchomionego koło obozu waypointa i udali się w stronę siedziby.
aiwe_database

Re: Dry Top

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Błękitnowłosy asura przyglądał się przez długi czas przepływającej nad nimi energii, jakby to był cud nad cuda - zapewne tak właśnie myślał w głębi ducha.
-Zdobycie materiałów... mam nadzieję, że to pójdzie nam, dobrze. - Rixx zastanowił się nad tym, co mogli zobaczyć w miejscu, gdzie dokonała się klęska floty Paktu. - Kości saurian to dobry zamiennik, ale... cóż, nie wiem, ja jestem za tym, by przygotować się i zająć się tym miejscem. Inquest, czy nie, nie zdziwiłbym się, yhh, gdyby udali się do Maguumy po... szczątki Paktu. - Rixx spoważniał nieco, tracąc odrobinę rezonu jaki wczęsniej w nim zakwitł. Wreszcie podszedł do Zacka i dotknął jednej ze skał. - Chcę się temu bliżej przyjrzeć. Wróćmy ze sprzętem. Ale... daj mi jeszcze to obejrzęć. To... jest coś, co... mogłoby być ucieleśnieniem Wiecznej Alchemii. Ta cała energia. - Rixx powoli znów się rozmarzył, jak uczniak, którym był. -Ta jaskinia ciągnie się zapewne kilometrami... - pełen wewnętrznej niepewności asura podszedł bliżej krawędzi półki na której stali i z gracją wiatru zeskoczył na dół. Rixx wskazał na tunel daleko przed nimi. -Cudowne. - to mówiąc ruszył szybszym krokiem w stronę granicy pękatej jaskini z węższym tym tunelem. - - Weź próbki tej skały! - krzyknął jeszcze.
ODPOWIEDZ

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 254 gości