Domostwo w sercu Divinity's Reach

Opasłe w tomy półki i walające się wszędzie pergaminy. Tutaj trafiają zakończone przygody.
aiwe_database

Domostwo w sercu Divinity's Reach

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Obrazek

W sercu zachodniej wspólnoty Divinity's Reach, pośród typowych łańcuchów domostw, odseparowany stał mały budynek, niewyróżniający się niczym od reszty, poza faktem, iż dołączony do niego był mały, drewniany warsztat. Podobno jest on często używany i służy za kuźnię, lecz wykuwane tam pancerze czy oręż nie jest sprzedawana.

Dom z zewnątrz nie wydawał się duży, czy wysoki. Był to dwupiętrowy budynek ze ścianami barwy piaskowej oraz stromym dachem pokrytym cziemnobrązowymi, ceramicznymi dachówkami. Nie był jakoś bogato zdobiony bądź upiększany ogródkiem, czy werandą, chociaż ziemia dookoła z pewnością na to pozwalała.

Dolne piętro nie było przedzielane ścianami nośnymi (prócz jednej, która oddzielała kuchnię od reszty) tylko drewnianymi podporami rozłożonymi w równych odległościach od siebie. Główne pomieszczenie widać służyło za salon oraz jadalnię, gdyż na samym środku stał długi, drewniany stół oraz kilka krzeseł. Po dłuższych stronach ułożone leżały ławeczki z przełamanych pni drzew. Przy ścianach stały pojedyńcze szafki oraz regały, na których stały ozdobne talerze, mosiężne figurki, czy zwoje i książki. W kamiennym kominku zawsze stał ułożony i podpalony stosik drewna. Nad stołem zauważyć można było mały żyrandol, prosty, ale nadający pomieszczeniu pewnego uroku.

Warsztat z kolei pomimo swojej wielkości mógłbez problemu kilkanaście osób tam zmieścić. Ściany ozdobione były przeróżnymi narzędziami oraz bronią. Od najmniejszych do największych, od młotków przez obosiecze miecze i buławy po szerokie jak drzwi tarcze. Na ziemi, w kątach zauważyć można było także poszczególne części wygiętych płyt gotowych do pracy bądź już utworzonych pancerzy. Na środku znajdowało się kowadło, a naprzeciw wyjścia duże palenisko, w którym żelazo nagrzewało się i czekało albo na hartowanie, albo na rozpoczęcie kucia. Przy drzwiach, po lewej znajdowała się mała studnia, w której najwyraźniej zamaczało się bronie do hartowania.
aiwe_database

Re: Domostwo w sercu Divinity's Reach

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Zdegustowana faktem, iż nie mogła iść na wyprawę do dżungli z Edwardem i Serafiną, Delia początkowo krążyła bez celu po domu, nie wiedząc, czym zająć myśli. Irytowało ją, że idą na tak cholernie niebezpieczną wyprawę bez niej i w razie potrzeby nie będzie mogła im pomóc. Pamiętała, co się stało, gdy wyszła poza bezpieczne Tarir, by się rozejrzeć i ledwo uciekła przed dziwacznymi, toczącymi się stworami, które niemal ją zmiażdżyły. Taki ogrom nieznanej fauny i flory oraz bliskość tego przeklętego smoka budziły w niej ogromny niepokój. Nie wątpiła, że Ed i Fina dadzą sobie radę, tym bardziej, że przecież szli tam całą grupą, ale i tak... no zwyczajnie się martwiła.
Stanęła w końcu, zdecydowawszy się, że musi zająć myśli czymś innym. Przypomniała sobie o przyniesionym od Shani korzeniu pokrzyku, z którego miała w planach spróbować uwarzyć miksturę. To była dobra okazja, by się tym zająć. Pożyczyła nawet ostatnio odpowiednie przyrządy, gogle i księgę na temat alchemii. No dobrze... gwoli ścisłości nie pytała właściciela o zgodę, ale cóż... potrzebowała tych rzeczy. Później najwyżej je odda. Tak czy inaczej nie pozostało jej nic innego, jak tylko zabierać się do roboty.
Sylvari pozbierała potrzebne przyrządy chemiczne oraz niezbędne składniki. Przełożyła wszystko na metalową tacę, którą zwędziła z szafki w jadalni, po czym zaniosła do warsztatu. Biodrem zamknęła za sobą drzwi domu. Wejście do drewnianego budynku zostawiła uchylone, by móc w razie czego lepiej usłyszeć, czy ktoś nadchodzi i by nikt jej nie zaskoczył. Wolała swoje próby zabawy w chemika trzymać z daleka od innych, szczególnie od ciekawskiej Abigail. Tym bardziej, że substancja, którą chciała wytworzyć, nie należała do miłych i przyjemnych. Pokrzyk, znany też jako belladonna, to w końcu nie lada trucizna.
Delia zabrała się więc do pracy, założywszy uprzednio ochronne okulary z opuszczanym szkłem powiększającym. W skupieniu posiekała drobno korzenie, by następnie rozetrzeć je tłuczkiem w moździerzu, a potem połączyć z innymi potrzebnymi składnikami i poddać dalszej obróbce. Po dość długim czasie pracy odsunęła się i przysiadła na niewielkim trójnożnym stołku, przenosząc okulary na czoło i przyglądając się palnikowi oraz bulgoczącemu w alembiku płynowi. Cały proces trochę zajmie, więc zabrała się za czyszczenie i polerowanie swojego miecza, co chwilę zerkając na miksturę, czy reakcja przebiega zgodnie z planem. Lub przynajmniej mniej-więcej zgodnie z planem, bo w gruncie rzeczy nie była pewna, co wyjdzie z jej eksperymentów.
aiwe_database

Re: Domostwo w sercu Divinity's Reach

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Minęło sporo czasu, od wyprawy do dżungli. Dostatecznie dużo, by też słońce zgasiło swój blask lekkim podmuchem wiatru, gdy tylko ukryło się za piętrzącymi się koronami gór. Pochodnie, czy latarnie, mające rozpraszać gęstą niczym mgła ciemność także ułożyły się do snu, pozwalając sklepieniu nad miastem rozsypać dookoła księżyc wraz z jego pyłem, który niektórzy nazywali gwiazdami. Była to teraz tylko jedyna rzecz, która w czarnych odmętach ulic widniała jasno. Noc zabrała wszystko i opatuliła ciszą, prócz jednego, małego warsztatu w mieście, w którym jeszcze tliło się lekkie światło, tańczące na wietrze w specjalistycznym piecu. Stamtąd właśnie dobiegały dźwięki walki z późną porą.
Zmęczony mężczyzna pracował monotonnie nad kolejnym ostrzem, które tak jak i reszta zawisłyby w warsztacie, gdzie by pozostały. Ze schyloną głową, na której zlepione ze sobą od potu włosy pracował cicho, nie zważając na brak sił od senności oraz po ciężkim dniu. Po każdym uderzeniu młota w klingę długiego, szerokiego ostrza zabierał się do kolejnego zamachu, tak silnego, jak poprzedni. Przy półmroku, jaki zapewniał tańczący ogień w piecu, widać można było, że pracuje od dłuższego czasu, patrząc na jego ciało, na którym widać było spływające krople potu, zmieniające swoje kierunku przy zetknięciu ze starymi ranami oraz bliznami, jakie okrywały jego skórę.
Spoglądał na swoje dzieło pustym wzrokiem przez mocno zwężone źrenice. Jego twarz nie wyrażała żadnej ekspresji, była obojętna, gdy wykuwał kolejną broń do swojej kolekcji. Mięśnie raz napinały się, by przygotować się do wysiłku, by po uderzeniu dać sobie sekundę na rozluźnienie i odpoczynek. Tak powtarzająca się praca wypełniała warsztat i ulicę cichym, powtarzającym się odgłosem.
aiwe_database

Re: Domostwo w sercu Divinity's Reach

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Nogi pod zmęczoną Delią lekko się uginały, kiedy przemierzała ciemne ulice miasta, wracając do domu. Chwyciła za rzemyk, który związywał jej roślinne włosy w kucyk i szarpnęła, przez co rozsypały się po jej ramionach, częściowo zakrywając jej znużone oblicze. Była wyjątkowo wykończona po robocie, którą miała tego dnia. Dobrze, że chociaż zarobiła za to godziwą sumę i cała sprawa była warta zachodu. Marzyło jej się w tej chwili rzucić w kąt cały sprzęt, paść na łóżko i po prostu zasnąć.
Już z oddali usłyszała dźwięki kutego żelaza oraz zobaczyła delikatny blask wydobywający się z warsztatu. Pora wydała jej się trochę za późna na taką pracę. Zaintrygowało ją to jednak, czemu Edward wybrał sobie na pracę akurat taką porę dnia. Mogła mieć pewne przypuszczenia, jednak musiała sprawdzić to sama. Stąd jej kroki skierowały ją nie prosto do domu, a do drewnianego budynku obok.
Sylvari delikatnie pchnęła drzwi warsztatu, zaglądając do środka. Potarła zmęczone oczy dłonią, spoglądając na mężczyznę. Wślizgnęła się cicho do środka, w tym stanie nie widząc go najlepiej z tej odległości. Kiedy się zbliżyła, zadrżała, widząc jego pozbawione wyrazu oblicze, jego puste spojrzenie, zwężone źrenice... Senność i zmęczenie w tym momencie zeszły na dalszy plan. Zbliżyła się do mężczyzny na odległość może dwóch metrów.
- Edward? - zapytała cichym głosem, jednak na tyle głośnym, by usłyszał. Dało się w nim usłyszeć zmartwienie. - Co się dzieje? Znowu cię męczy i nie możesz spać? - dodała po chwili, wpatrując się w niego w skupieniu, lekko marszcząc brwi. Wyczekiwała na jego reakcję.
aiwe_database

Re: Domostwo w sercu Divinity's Reach

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Było tak późno w nocy, a ona się błąkała po tym ludzkim mieście i zaczynała tracić nadzieję, że kiedykolwiek odnajdzie drogę, bo na ulicy żywej duszy nie widziała, a jak na złość wszystkie te domki. Wyglądały. Tak. SAMO.
Westchnęła ciężko, że co też ją podkusiło, żeby samej się wypuszczać do tak wielkiego miasta - rano radośnie powiedziała Morenowi, że wybiera się odwiedzić Delię i jej rodzinę i żeby sobie nie przeszkadzał w pracy, bo sobie perfekcyjnie poradzi i wróci ewentualnie późno.
No trochę nie wyszło, bo zgubiła się po wejściu w pierwszą lepszą alejkę i spędziła jakąś godzinę na samych próbach zorientowania się, gdzie też ona do cholery wylądowała.
W końcu jeszcze los stał się bardziej łaskawy i gdy już porzuciła swoje nadzieje, że odnajdzie ten właściwy domek wypatrzyła wymarzony cel i ruszyła w jego stronę szybkim krokiem - pomimo tego, iż przez cały ten stres była już zmęczona.
Upewniła się po raz setny, że chyba dobrze trafiła i zastukała w drzwi, mając nadzieję, że nikt jej nie opierdzieli za porę o jakiej chciała ich odwiedzić. No to przecież nie jej wina, że zabłądziła!
Westchnęła ciężko i poprawiła torbę, która już jej nieco ciążyła. Przyniosła Delii trochę swoich wyrobów jako prezent, ciekawiło ją też co tam z Serafiną. Ściskała swój bagaż jakby miał ją ewentualnie obronić przed możliwym oburzeniem domowników, że tak ich bez zapowiedzi nawiedza.
aiwe_database

Re: Domostwo w sercu Divinity's Reach

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Minęło chwilę czasu nim za drzwiami odezwał się jakiś ruch. Potem jednak Shani mogła usłyszeć ciężkie kroki, jakby ktoś powłóczył nogami, a następnie wejście otworzyło się z cichym zgrzytnięciem zawiasów. W powstałej szczelinie pojawiła się sylwetka Serafiny w jasnoniebieskim szlafroku. Wyglądało na to, że narzuciła go na siebie bardzo niedbale, bo leżał krzywo i nie zakrywał jednego jej ramienia. Kolana nieco się pod nią uginały, a powieki miała na pół zamknięte. Wszystko wskazywało na to, że albo właśnie szła spać, albo ze snu została wyrwana. Przetarła oczy ręką, żeby w ogóle dostrzec, kogo ma przed sobą.
- O, a to nie... - ziewnęła przeciągle, widząc znajomą postać. - ...spodzianka - dokończyła. Zmierzwiła dłonią włosy, po czym potrząsnęła gwałtownie głową na rozbudzenie. - Trochę późne odwiedziny. Ja padam z nóg, więc nie zajmę cię swoim towarzystwem. Drzewko jeszcze nie wróciło, a ojciec chyba siedzi w warsztacie. Jak chcesz to wejdź, ale może lepiej zajrzyj do niego do tej tam drewnianej budy - wskazała palcem na drewniany budynek obok domu. Po tych słowach cofnęła się, żeby albo wpuścić Shani, albo zamknąć drzwi w zależności od jej decyzji.
aiwe_database

Re: Domostwo w sercu Divinity's Reach

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Nie był za bardzo rozmowny. Kontynuował on swoją pracę w ciszy przerywanej przy kontakcie młotka z powoli gasnącą klingą. Spojrzał się przez krótką chwilę na Delię, po czym wrócił do wykuwania długiego ostrza. Niestety, wraz z powolnym zanikiem czerwonej barwy, praca nie miała sensu, więc żelazo czekała kolejna kąpiel w buchających gorącem piecu. Sam po chwili pochwycił małą, starą szmatę, którą przetarł swoją twarz z potu.
- Nie. Po prostu nie czuję się senny. - Mruknął obojętnym głosem, rzucając porwany materiał na stół gdzieś przy ścianie warsztatu.
Westchnął, odwracając się do niej plecami, by spojrzeć, jak wykuwane żelazo ponownie nagrzewało się, by móc za chwilę kontynuować swoją pracę. Gdy czekał, aż będzie gotowe, ruszył w stronę ściany, gdzie zawieszone były narzędzia wszelakiej maści, by przygotować sobie ddłuta oraz mały młotek.
aiwe_database

Re: Domostwo w sercu Divinity's Reach

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

W czasie, gdy mężczyzna był zajęty, Delia przespacerowała w głąb warsztatu, gdzie stał nie za duży, trójnożny taboret. Opadła na niego ciężko i obserwowała w ciszy ruchy kowala, mrużąc nieco oczy, by lepiej go widzieć. Kiedy spostrzegła, że odchodzi na chwilę od wykuwanej broni, sama wstała i obróciła się w stronę ściany z zawieszonymi narzędziami, miała ją w końcu tuż za sobą. Nieraz już widziała, w jaki sposób Edward wykuwał swoje dzieła, więc bez specjalnego problemu wybrała odpowiednie dłuta. Wyciągnęła dłonie z przyrządami w jego stronę, podając mu je. Dzięki temu też miała pretekst, by móc przyjrzeć mu się z bliska. Pokręciła powoli głową.
- Trochę za dobrze cię znam, by tak po prostu w to uwierzyć, wiesz? - odezwała się dość cichym, spokojnym głosem. - Widzę, że jesteś zmęczony. Dokończ już ten miecz, szkoda studzić już rozgrzany metal, ale potem chociaż spróbuj trochę odpocząć, dobrze? - poprosiła, patrząc uważnie na jego twarz i obserwując, czy zajdzie jakaś zmiana w jej wyrazie.
aiwe_database

Re: Domostwo w sercu Divinity's Reach

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Lakziz przemieszczał się bo Divinity's Reach w pewnym określonym celu. Wesoło podróżował w swoich nowych ubraniach, które uszyła mu Lynerys. W ręku trzymał jakiś duży pergamin. W końcu udało mu się znaleźć na miejscu. Spojrzał się na budowle
- Ekstraordynaryjnie- Rzekł elokwentnie- Dlaczego ludzie nie budują się jak Asury? Przecież nasze budowle są takie praktyczne....
Ale nie narzekał już więcej. W końcu co rasa to obyczaj. Zauważył uchylone drzwi do warsztatu. Powolnym krokiem podszedł do niego i zapukał małymi łapkami w bramę.
-HALO!- wrzasnął- JEST TU KTO?!
aiwe_database

Re: Domostwo w sercu Divinity's Reach

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Już miał wziąć zamach i rzucić pierwszym lepszym narzędziem w stronę wydzierającej się osoby, lecz zrezygnował w ostatniej chwili. W końcu tylko zmarnowałoby się dłuto. Poza tym przechodził teraz przez parę drażliwych wspomnień, z którymi musiał się uporać. Wyprostował się i wziął głęboki oddech, by przy wypuszczeniu go odpowiedzieć nieco zmarnowanym głosem.
- Nie trzeba tak się wydzierać.
Odszedł od stołu, by podejść bliżej obrabianego wcześniej kawałka stali. Nałożył rękawicę na rękę i pochwycił dopiero czerwoną stal. Spojrzał się na nie i zbadał, czy robiły się niebieskie przebarwienia na jej powierzchni, co oznaczałoby powietrze pod żelazem. Klinga wróciła jednak do ognistej kąpieli, a Edward przeszedł na środek warsztaty, by zobaczyć niskiego gościa.
- Dość dziwnie zobaczyć gości tak późno, szczególnie ciebie. W czymś pomóc?
aiwe_database

Re: Domostwo w sercu Divinity's Reach

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Spojrzał się na Edwarda. Kiwnął głową z aprobatą.
-Tak. Ty będziesz zdecydowanie odpowiedni- mruknął- I tak. Pomóc. Potrzebuję persony której umiejętności wytwarzania broni wszelkiej maści nie są obce. Najbardziej komfortowo byłoby, gdyby taka osoba była skuteczna i praktyczna w tworzeniu takich rzeczy jak sztylety. A najbardziej wybornie byłoby, gdyby detale nie byłyby mu obce. Powiem krótko i bardziej zrozumiale dla ludzi- Potrzebuję niekonwencjonalnego kowala, który wykona dla mnie specjalne zamówienie.
aiwe_database

Re: Domostwo w sercu Divinity's Reach

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Kiedy od strony wejścia do niedużej kuźni odezwał się donośny wrzask, Delia gwałtownie obróciła głowę w tamtym kierunku. Z racji jej wyczulonego słuchu, tak głośny dźwięk niemal nią wstrząsnął. Położyła dłonie na skroniach, lekko je rozmasowując, po czym otrząsnęła się nieco.
Trochę zaskoczył ją widok gościa, nie tylko z racji późnej pory, ale przede wszystkim z powodu, kim był. Kogo jak kogo, ale odwiedzin Lakziza zdecydowanie się nie spodziewała. Z racji tego, że Edward już zajął się przybyszem, sama nie odezwała się ani słowem, tylko w milczeniu skinęła asurze głową. Kiedy wyjaśnił cel swojej wizyty, rzuciła przelotne spojrzenie człowiekowi, po czym turkusowe, lśniące w półmroku oczy skierowały się znów na nowoprzybyłego. Pokiwała z wolna głową.
- Według mnie trafiłeś bardzo dobrze, chociaż ja akurat z pewnością jestem w tej opinii bardzo subiektywna. Cóż, siłą rzeczy - odezwała się, niegłośno, lecz słyszalnie i wyraźnie. - Jednak jako użytkownik broni wykutej przez Edwarda mogę z czystym sumieniem powiedzieć, że jestem bardzo zadowolona z jego pracy - dodała, lekko się przy tym nawet uśmiechnęła. Spojrzała ponad Lakzizem na pozostawioną szparę między drzwiami a wejściem, mrużąc oczy. Miała niejasne przeczucie, że zaraz jeszcze raz coś ją zaskoczy. Chociaż to, oczywiście, jedynie zabawne przeczucie.
W międzyczasie zaczęła pozbywać się elementów skórzni, którą cały czas miała na sobie. Niespecjalnie miała ochotę nadal się w niej gnieść. O wiele swobodniej poczuła się, kiedy zbroję poskładała na kupce na stole, sama pozostając jedynie w luźnej koszuli i spiętych paskiem spodniach, zdjęła nawet buty i ustawiła je obok taboretu. Odetchnęła głęboko, przeczesując roślinne włosy palcami i odgarniając je z twarzy na plecy. Przymknęła oczy, starając się stłumić ziewanie, które uporczywie cisnęło się na jej usta.
aiwe_database

Re: Domostwo w sercu Divinity's Reach

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Shani odruchowo skuliła się gdy drzwi się otworzyły i zerknęła nerwowo kto też tam wyjrzał. Odprężyła się nieco jak tylko zobaczyła, że to Serafina i odetchnęła lekko. - Dobry wieczór, przepraszam, jeśli cię obudziłam. - wymamrotała z zażenowaniem, chyba faktycznie nie był to dobry pomysł by odwiedzać ich o tej przeklętej porze. - Um, jak się trzymasz? - zastanawiała się chwilkę, ale skoro Edward był w warsztacie to wolała z nim porozmawiać niż odrywać biedną dziewczynę od łóżka. Uśmiechnęła się zatem i ścisnęła nieco mocniej swoją torbę. - Nie przejmuj się mną, pójdę do warsztatu. Przepraszam jeszcze raz, że cię obudziłam, śpij dobrze.
Cofnęła się zatem nieco i ruszyła raźno do drewnianej chatki obok. Podeszła bliżej, odchrząknęła i zastukała do drzwi. Nie czekając na odpowiedź uchyliła drzwi i wsunęła głowę do środka, rozglądając się niepewnie. - Um, hej, przepraszam, jeśli przeszkadzam... Byłabym wcześniej, ale się zgubiłam... - dostrzegła Lakziza oraz Delię i zamrugała. - Cześć i wam...
aiwe_database

Re: Domostwo w sercu Divinity's Reach

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Westchnął głośno, po czym odwrócił się bez słowa od Lakziza i Shani. Pokazywało too prawda brak szacunku, lecz mężczyzna podszedł do pieca, z którym walczył chwilę, by zgasić. W końcu ze zmęczeniem od pracy wymalowanym na jego twarzy przez przymknięte powieki, ciężki oddech, a co najważniejsze pokryte potem ciało, wrócił do swoich gości. Przyjrzeć się też teraz mogli stanowi jego ciała, ilością blizn od cięć, pchnięć, poparzeń. Swoje na oko już przeżył, ale nie łamało go ani to, ani zmęczenie. Klasnął głośno w dłonie, po czym potarł nimi nieco, starając się uśmiechnąć.
- Punkt pierwszy pracowni. Skromność idzie do kosza. Nie przepraszać mi tu za nic, bo sięgnę po dłuto. - Mruknął jakby wrogo, po czym zarechotał cicho. - Nie no. Późno jest, tego się ukryć nie da, ale tutaj was nie ugoszczę, także szorować mi do jadalni. Zaprowadź ich tam, knypku. - Wyszczerzył kły do Delii, po czym spoważniał trochę. - Ja tylko posprzątam w warsztacie i zaraz dołączę, wtedy powiecie, to tam mam złożyć, czy upichcić. I Delia, chyba po wczorajszym stół jest umyty. Prawda?
aiwe_database

Re: Domostwo w sercu Divinity's Reach

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

- Knypku! - prychnęła, spoglądając na niego z ukosa. - Może i knypek, ale wielki duchem - odparowała z nutą rozbawienia i pokręciła głową z dezaprobatą. Wstała z miejsca i przeciągnęła się nieco sennie, po czym pochyliła się, by pozbierać swoje rzeczy i zanieść do domu. Boso podreptała w stronę drzwi, jednak na wzmiankę o stole, zatrzymała się i spojrzała na Edwarda karcącym spojrzeniem.
- Nie, zostawiłam na nim burdel, jakiego Tyria jeszcze nie widziała - zironizowała. - No przecież, że posprzątałam. Nie znajdziesz ani pół dowodu zbrodni - mówiąc ostatnie zdanie, uśmiechnęła się do mężczyzny wyzywająco. Następnie przeszła spokojnie dalej do wyjścia, biodrem otwierając drzwi, po czym stanęła w nich tak, by nie odbierać przejścia, a jednocześnie móc przytrzymać je nogą, by się nie zamknęły.
- Zapraszam do domu w takim razie - zwróciła się do gości. - Tylko trzeba będzie zachować ciszę, by nie pobudzić pozostałych domowników - ostrzegła, spoglądając w tym momencie znacząco na asurę. Kiedy przybysze wyszli, skinęła jeszcze Edwardowi głową na znak, że będzie czekać i ruszyła za nimi. Otworzyła drzwi wejściowe, gestem głowy zapraszając ich do środka. Swoje rzeczy ułożyła na szafce koło wejścia, po czym w ciemności odnalazła świeczniki i zapaliła świece.
- Nie stójcie, rozsiądźcie się wygodnie. Napijecie się może czegoś? - zaproponowała.
ODPOWIEDZ

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 265 gości