Rozdroża w Diessa Plateau
Re: Rozdroża w Diessa Plateau
Popielczyca nie za bardzo słuchała co mówią jej koleżanki. Gdy jednak usłyszała o amulecie to oglądnęła się za ramie, by obejrzeć biżuterię ściskaną przez Razerę. Najpierw w ręcę trupa, a potem już bez niej.
- Skoro on umarł razem z karawaną, to chyba nie był sprawcą zajścia... - wróciła do swojego zajęcia, mówiąc dosyć głośno. - Moim zdaniem są dwie odpowiedzi. Albo wprowadził tą całą karawanę w pułapkę, a sam się nie uratował. Albo... on miał być ofiarą. Dopuszczam też możliwość, że jest ich tutaj więcej. - Ostatnie zdanie mruknęła prawie niewyraźnie pod nosem. Wróciła do trupów, teraz jednak zwracając szczególną uwagę na to, czy oni tez mają jakiś znak czarnej wrony przy sobie.
- Skoro on umarł razem z karawaną, to chyba nie był sprawcą zajścia... - wróciła do swojego zajęcia, mówiąc dosyć głośno. - Moim zdaniem są dwie odpowiedzi. Albo wprowadził tą całą karawanę w pułapkę, a sam się nie uratował. Albo... on miał być ofiarą. Dopuszczam też możliwość, że jest ich tutaj więcej. - Ostatnie zdanie mruknęła prawie niewyraźnie pod nosem. Wróciła do trupów, teraz jednak zwracając szczególną uwagę na to, czy oni tez mają jakiś znak czarnej wrony przy sobie.
Re: Rozdroża w Diessa Plateau
Kari przyglądając się kolejnym ciałom znalazła identyczny amulet z czarną wroną który wisiał z szyi mocno przypalonej nornki.
Scrive przyjrzał się uważnie medalionowi, po czym podszedł do Razery i zgarbił się na tyle, by mieć wisior przed tuż przed swoimi oczyma. Soczewka na prawym oku lekko zgrzytnęła.
- Chyba g-g-gdzieś to już w-widziałem... - Powiedział na tyle chicho, że usłyszała to tylko Razera.
- T-to chyba tego t-tu szukamy. Info z g-góry było na tyle m-mało specyficzne, że moglibyśmy si-się tu pałętać d-dniami, a-ale to chyba t-to... - Mówił już na głos drapiąc się po brodzie. - M-mogę? - Wystawił otwartą łapę ku Razerze.
Scrive przyjrzał się uważnie medalionowi, po czym podszedł do Razery i zgarbił się na tyle, by mieć wisior przed tuż przed swoimi oczyma. Soczewka na prawym oku lekko zgrzytnęła.
- Chyba g-g-gdzieś to już w-widziałem... - Powiedział na tyle chicho, że usłyszała to tylko Razera.
- T-to chyba tego t-tu szukamy. Info z g-góry było na tyle m-mało specyficzne, że moglibyśmy si-się tu pałętać d-dniami, a-ale to chyba t-to... - Mówił już na głos drapiąc się po brodzie. - M-mogę? - Wystawił otwartą łapę ku Razerze.
Re: Rozdroża w Diessa Plateau
-Trzymaj.- podała medalion Scriveowi. -Pamiętasz gdzie to widziałeś?-
Re: Rozdroża w Diessa Plateau
Chwyciła w łapę wisior i stanęła przy innych. Słuchała w miarę cierpliwie Scrive'a, po czym jak skończył, pokazała swoją zdobycz. - Ten miał jeden z trupów na szyji. A więc... - spojrzała po wszystkich. - Szukamy sprawców czy ofiar? -
Re: Rozdroża w Diessa Plateau
Scrive, niezwykle zręcznie jak na siebie, podrzucił medalion i złapał go w locie, tylko lekko się przy tym chwiejąc.
Przystawił medalion do oczu i go oddalił, obracając i wyczuwając materiał. Mruczał pod nosem, jednak bez żadnych konkretnych słów. Nie minęło parę sekund a niebieskogrzywy zaczął kręcić kółka dookoła Razery zamyślony.
- Kiedyś w-widziałem taki medalion u j-j-jednego popielca w Cytadeli, a-ale więcej sobie nie p-p-przypominam. Z t-tego co w-wiemy to nie są kolekcjonerzy b-biżuterii, a jakaś większa szajka.
Przystanął i uniósł łeb w stronę Kari. Zacisnął pazury na medalionie. - N-na razie, sz-szukamy informacji. N-nie o-o t-tym co t-tu zaszło, tylko o w-większym obrazku. T-trupy nam z-za dużo nie p-powiedzą...
Rozejrzał się po zebranych i zwrócił głowę w kierunku Cytadeli. - A b-biorąc pod u-uwagę, że n-nie wiemy dużo o tych m-medalionach, może p-popytamy po lokalach? Nic nie s-skłania do pokazania ł-łba jak niechciana u-uwaga.
Przystawił medalion do oczu i go oddalił, obracając i wyczuwając materiał. Mruczał pod nosem, jednak bez żadnych konkretnych słów. Nie minęło parę sekund a niebieskogrzywy zaczął kręcić kółka dookoła Razery zamyślony.
- Kiedyś w-widziałem taki medalion u j-j-jednego popielca w Cytadeli, a-ale więcej sobie nie p-p-przypominam. Z t-tego co w-wiemy to nie są kolekcjonerzy b-biżuterii, a jakaś większa szajka.
Przystanął i uniósł łeb w stronę Kari. Zacisnął pazury na medalionie. - N-na razie, sz-szukamy informacji. N-nie o-o t-tym co t-tu zaszło, tylko o w-większym obrazku. T-trupy nam z-za dużo nie p-powiedzą...
Rozejrzał się po zebranych i zwrócił głowę w kierunku Cytadeli. - A b-biorąc pod u-uwagę, że n-nie wiemy dużo o tych m-medalionach, może p-popytamy po lokalach? Nic nie s-skłania do pokazania ł-łba jak niechciana u-uwaga.
Re: Rozdroża w Diessa Plateau
Kari wzruszyła ramionami, co wprawiło w ruch jej naramienniki, które lekko zadzwoniły.
- Dobra. - zgodziła się krótko na pomysł kolegi. - Skoro widziałeś jednego, to możliwe, że jest więcej tych typków z wroną na szyi. - Łapą przesunęła jeszcze jakąś deskę przygniatającą jedno z ciał.
- Jak już znajdziemy takiego, to można się dopytać o karawanę... - powiedziała i spojrzała w niebo, zmrużyła oczy.
- Dobra. - zgodziła się krótko na pomysł kolegi. - Skoro widziałeś jednego, to możliwe, że jest więcej tych typków z wroną na szyi. - Łapą przesunęła jeszcze jakąś deskę przygniatającą jedno z ciał.
- Jak już znajdziemy takiego, to można się dopytać o karawanę... - powiedziała i spojrzała w niebo, zmrużyła oczy.
Re: Rozdroża w Diessa Plateau
Z założonymi rękoma stała w bezruchu i wodząc tylko oczami z rozbawieniem obserwowała jak Scrive zatacza dookoła niej kółka. W głośnym myśleniu nie miał sobie równych.
-Mhm.- również zgadzała się z planem. -Albo znajdziemy kolejne wrony, albo chociaż kolejnych poszkodowanych.-
-Mhm.- również zgadzała się z planem. -Albo znajdziemy kolejne wrony, albo chociaż kolejnych poszkodowanych.-
Re: Rozdroża w Diessa Plateau
- Do pracy. Mam ochotę oskubać kilka wron. - jedyna i sykliwa odpowiedź uskoczyła z pyska Angery, kiedy posłuchała sobie takich i owakich faktów.
Re: Rozdroża w Diessa Plateau
Czwórka zuchwałych złodziei zajmowała się beztrosko jeszcze jakiś czas okradaniem resztek po karawanie. Niestety dla nich, ich entuzjazm oraz poświęcenie się szabrowaniu, były na tyle spore, że nie zauważyli zbliżającego się patrolu popielców z legionu krwi. Ani więc obejrzeli się nasi bandyci, zostali otoczeni i pojmani, po czym odeskortowani przez zbrojnych do najbliższej placówki wojskowej. A tuż po tym, cóż, słuch o nich zaginął. Sprawiając jednak zarazem, że trakt ponownie stał się spokojny...
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 44 gości