Gdzieś daleko w północnych Dreszczogórach...
Była późna noc. Wiatr hulał między drzewami, a wilki i inne nocne zwierzęta poszukiwały ofiary. Jednak czuły byłby w stanie wychwycić jeszcze jeden odgłos pośród tymi dźwiękami. Regularne, jednostajne dzwonienie metalu o metal. Nie był to jednak odgłos walki - był to dźwięk tworzenia.
W małej dolinie, wciśnięty w zboczę góry, stał duży, drewniany budynek. Dym unosił się z komina, a dzwonienie przybierało na sile, im bardziej ktoś się zbliżył. Stojąc przed drzwiami, można było zauważyć szyld, dzwoniący na łańcuchach, poruszany przez wiatr:
Wchodząc przez drzwi chaty, można było rozkoszować się miłym ciepłem, kontrastującym z lodowatą temperaturą na zewnątrz. Odwiedzających witało miejsce, gdzie mogli odłożyć broń oraz okrycia, a także małe palenisko. Poza nimi znajdował się dzwonek, zawiadamiający właściciela o odwiedzinach. Z pokoju prowadziły dwoje drzwi - na lewo i na prawo.HARRALD CZARNOBRODY
Zbroje i broń na zamówienie, najlepsze po tej stronie świata.
Gdyby ktoś mógł wejść za lewe drzwi, zobaczył by typową nornową chatę - kominek, duże łóżko, parę wygodnych krzeseł, oraz stojak na pancerz oraz broń. Do tego z jednej strony dobudowany był kontuar, taki jak w karczmach. Stało na nim całe mnóstwo kufli i beczek z różnymi niezidentyfikowanymi na pierwszy rzut oka napojami. Do każdej z nich przybity był mały kurek oraz tabliczka. Po drugiej stronie pomieszczenia stało mała palenisko z kociołkiem. Znajdujący się w nim gulasz z dolyaka bulgotał wesoło. Można też było zobaczyć dalszy pokój, będący salą treningową - stały tam liczne manekiny oraz tarcze, a także wyznaczona przestrzeń do pojedynkowania się.
Drzwi na prawo, z kolei, prowadziły na dół. Kręcone schody kierowały prosto do wielkiej kuźni, skąd dobiegał odgłos uderzania metalu o metal. Na wielkim, jak na ludzkie standardy kowadle, leżało coś, co zaczynało przypominać miecz. Posiadał on piękną, pokrytą runami klingę, jak również głownię stylizowaną na łeb niedźwiedzia. Wzdłuż ścian, stały półki - na niektórych leżały sztabki metalu, na innych już gotowe komponenty do zbroi i broni. Oprócz tego, w pomieszczeniu znajdował się olbrzymi piec do przetapiania rudy, a także miejsce w którym można było pobrać wymiary z ewentualnego klienta, niezależnie od jego wymagań. Na jednej ze ścian wisiało również kilka kartek z zapisanymi zamówieniami - potrzebne materiały, wymiary danej osoby, uwagi szczególne. Przy kowadle, stał odziany tylko w spodnie czarnobrody Norn, upuszczający młot raz za razem na coraz bardziej formującą się klingę. Po chwili odłożył narzędzie i podniósł broń, zdecydowanie zadowolony z rezultatu. Odłożył ją na jeden ze stojaków, po czym pociągnął łyk piwa z kufla stojącego obok. Uśmiechnął się pod nosem i sięgnął po następne materiały.