Warsztat jubilerski i dom Morena
Re: Warsztat jubilerski i dom Morena
- Uuuuu! - Zawyła z zachwytem. - Do mnie też?! - Spojrzała na Beppe wielkimi oczami, pełnymi radości. Albo nie miewała zbyt wielu gości albo - co nawet bardziej możliwe - wszystkich przyjmowała z takim entuzjazmem.
- Ja jestem Morena... Leigo. - Zawahała się, jakby zapominając swojego nazwiska, no ale skoro on się przedstawił tak oficjalnie, to chyba też musiała! - I też bardzo bardzo bardzo mi miło. - Stwierdziła radośnie, obracając się spektakularnie wokół własnej osi. Nawet nie zwróciła uwagi na ten podejrzliwy ton Ethira i dopiero po chwili przeniosła na niego wzrok.
- A ja was widziałam na ślubie! Iiii tak, są! - Rzuciła, po czym przyciszyła nieco głos, przybliżając się do nich nieco. - Ale chyba są zajęęęęci...
- Ja jestem Morena... Leigo. - Zawahała się, jakby zapominając swojego nazwiska, no ale skoro on się przedstawił tak oficjalnie, to chyba też musiała! - I też bardzo bardzo bardzo mi miło. - Stwierdziła radośnie, obracając się spektakularnie wokół własnej osi. Nawet nie zwróciła uwagi na ten podejrzliwy ton Ethira i dopiero po chwili przeniosła na niego wzrok.
- A ja was widziałam na ślubie! Iiii tak, są! - Rzuciła, po czym przyciszyła nieco głos, przybliżając się do nich nieco. - Ale chyba są zajęęęęci...
Re: Warsztat jubilerski i dom Morena
Wtem w drzwiach pojawił się nie kto inny, jak sam Moren. Zmrużył nieco oczy, przyglądając się dwóm sylvari. Miał jakąś taką rozwichrzoną fryzurę i czerwony policzek.
- Ethir? Beppe? ...Hej. - Rzucił do nich nieco rozkojarzony i przeczesał dłonią włosy.
- Ethir? Beppe? ...Hej. - Rzucił do nich nieco rozkojarzony i przeczesał dłonią włosy.
Re: Warsztat jubilerski i dom Morena
Za Morenem pojawiła się Shani z nieco rozmarzoną miną. Ubranie miała nieco pogniecione, no i szła nieco chwiejnie. Wyjrzała zza blondyna i uśmiechnęła się nieco, pokazując ząbki. - Czeeeeść... - przywitała się z nimi, nieco przeciągając. - Miło was widzieć...
Wyglądała jakby ciężko jej się było skupić i dopiero po chwili ocknęła się ponownie by dodać. - Wejdźcie, nie stójcie tak...
Wyglądała jakby ciężko jej się było skupić i dopiero po chwili ocknęła się ponownie by dodać. - Wejdźcie, nie stójcie tak...
Re: Warsztat jubilerski i dom Morena
Zamrugał parę razy, przetwarzając informacje. Gospodarze, którzy właśnie pojawili się przed nimi byli w dość...ciekawym stanie. Nagła fala speszenia uderzyła kwiecistego, co ujawniło się poprzez kwiatek na głowie, który rozchylił swoje płatki. Był to taki odruch bezwarunkowy, który towarzyszył zawstydzeniu u drewniaka. Z zaproszenia jednak skorzystał, niepewnie stawiając krok za próg. - Tak, em - zaczął niepewnie, po czym odchrząknął i kontynuował już pewniej. - Was też miło widzieć. - Spojrzał na blondyna i jego uroczą małżonkę. - Tak jak obiecałem..mam prezent, zaległy. - Tutaj podsunął doniczkę parze. Stan domowników wybił go kompletnie z rytmu i niespecjalnie wiedział, jak się zachować
Re: Warsztat jubilerski i dom Morena
A Ethir wyszczerzył się lekko widząc ich w takim stanie. Zastanawiało go tylko, dlaczego Moren miał czerwoniutki tylko jeden policzek -Nie przeszkadzamy mam nadzieję? A jak tak no to w sumie trudno, bo już przeszkodziliśmy. Zauważył oczywiście kwitnącego Beepa obok siebie ale nie wykorzystał tego teraz. Wyciągnął zza pleców dwie butelki wódki. -Przyszedłem bo chciałem się z wami napić. Od razu powiedział. Nie lubił owijać w bawełnę. No i oczywiście wszedł do środka.
Re: Warsztat jubilerski i dom Morena
Nadal nie ogarniał do końca, zerkając to na jednego to na drugiego średnio przytomnym wzrokiem. Uśmiechnął się jednak na widok doniczki z intrygującym kwiatem.
- O, dzięki. To... może postawię go na razie tutaj. - Rzucił i odebrał prezent, stawiając go na kamiennym stole w salonie. Coś mu jednak nie pasowało w zachowaniu obydwu sylvari. Beppe jakiś taki speszony... No niby zawsze był, ale teraz to jakoś wyjątkowo. Ethir jakiś taki uśmiechnięty... No ale jak fioletowy się odezwał, Moren dodał sobie dwa do dwóch i już miał odpowiedź. Zaśmiał się, domyślając się, co sobie pomyśleli i machnął ręką.
- Spokojnie, nie przeszkadzacie. Spaliśmy tylko. - W sumie średnio go interesowało czy uwierzą, zwłaszcza, że jednak widok dwóch butelek mocno przyciągnął jego uwagę.
- Ooo, to może pójdziemy do ogrodu, co? - Zapytał nieco żwawiej i zatarł ręce, po czym powoli przeniósł wzrok na Morenę. No lepiej, żeby jej nie było przy tym, ale gdzie by ją wysłać?
- O, dzięki. To... może postawię go na razie tutaj. - Rzucił i odebrał prezent, stawiając go na kamiennym stole w salonie. Coś mu jednak nie pasowało w zachowaniu obydwu sylvari. Beppe jakiś taki speszony... No niby zawsze był, ale teraz to jakoś wyjątkowo. Ethir jakiś taki uśmiechnięty... No ale jak fioletowy się odezwał, Moren dodał sobie dwa do dwóch i już miał odpowiedź. Zaśmiał się, domyślając się, co sobie pomyśleli i machnął ręką.
- Spokojnie, nie przeszkadzacie. Spaliśmy tylko. - W sumie średnio go interesowało czy uwierzą, zwłaszcza, że jednak widok dwóch butelek mocno przyciągnął jego uwagę.
- Ooo, to może pójdziemy do ogrodu, co? - Zapytał nieco żwawiej i zatarł ręce, po czym powoli przeniósł wzrok na Morenę. No lepiej, żeby jej nie było przy tym, ale gdzie by ją wysłać?
Re: Warsztat jubilerski i dom Morena
- Dzięki, Beppe. - uśmiechnęła się do sylvari i przyjrzała się z zaciekawieniem kwiatkowi. Później sobie trochę nad nim posiedzi, ale teraz trzeba było podjąć gości.
Zamrugała nieco, chcąc ich zapewnić, że absolutnie im nie przeszkadzają, chociaż słysząc Morena zamknęła usta, próbując pojąć co sobie mogli wyobrazić Ethir i Beppe. W końcu do niej dotarło. - ... Oh. Nie, nie przeszkadzacie. - przygryzła wargę by się nie roześmiać i zerknęła na te butelki... Niezbyt uśmiechało się jej by były takie popijawy w domu gdy Morena z nimi przebywała, przeniosła więc wzrok na popielkę.
- Idźcie już do ogrodu, zaniosę wam jakieś rzeczy, dobrze? Muszę porozmawiać chwilkę z Moreną. - pogoniła ich z holu i po chwili uśmiechnęła się do swojego kotka. - Wiesz co, kochanie? Anrai mówił mi, że chętnie by ci pokazał kilka sztuczek z mieczem. Ja jestem kompletnym beztalenciem do tego, ale ty sobie radzisz. Może chciałabyś spróbować? Ma dziś wolne, więc śmiało możesz go odwiedzić w Gaju.
Zamrugała nieco, chcąc ich zapewnić, że absolutnie im nie przeszkadzają, chociaż słysząc Morena zamknęła usta, próbując pojąć co sobie mogli wyobrazić Ethir i Beppe. W końcu do niej dotarło. - ... Oh. Nie, nie przeszkadzacie. - przygryzła wargę by się nie roześmiać i zerknęła na te butelki... Niezbyt uśmiechało się jej by były takie popijawy w domu gdy Morena z nimi przebywała, przeniosła więc wzrok na popielkę.
- Idźcie już do ogrodu, zaniosę wam jakieś rzeczy, dobrze? Muszę porozmawiać chwilkę z Moreną. - pogoniła ich z holu i po chwili uśmiechnęła się do swojego kotka. - Wiesz co, kochanie? Anrai mówił mi, że chętnie by ci pokazał kilka sztuczek z mieczem. Ja jestem kompletnym beztalenciem do tego, ale ty sobie radzisz. Może chciałabyś spróbować? Ma dziś wolne, więc śmiało możesz go odwiedzić w Gaju.
Re: Warsztat jubilerski i dom Morena
Popielka średnio interesowała się tym co sobie kto i o czym pomyślał. Patrzyła się z fascynacją na kwitnący kwiatek Beppe i to bynajmniej ten na stole. Zerknęła też z zaintrygowaniem na butelki Ethira, zastanawiając się dlaczego przyniósł do nich własne picie. Przecież mieli dużo herbaty i w ogóle wszystkiego! No, ale może to coś wyjątkowego. A w sumie to nawet na pewno.
Popatrzyła na Shani, kiedy coś widocznie od niej chciała i doskoczyła do niej jednym susem. Na jej propozycję wykrzywiła się lekko.
- Hmm, teraaaz? - Zapytała nie do końca zadowolona, bo chciała jeszcze pomęczyć trochę tych dwóch sylvari. No, ale nie mogła też stracić okazji do spotkania z Anraiem, zwłaszcza, że bardzo chciała, żeby ją nauczył czegoś nowego. Pomachała ogonem w geście rozmyślania, zamiatając przy okazji podłogę. - No dobrze. To pójdę do niego. - Stwierdziła wreszcie, wracając do swej normalnej ekscytacji. Pognała jeszcze na górę po jakiś plecak, po czym od razu ruszyła do wyjścia.
- To paaa! - Zawołała i tyle ją widzieli.
Popatrzyła na Shani, kiedy coś widocznie od niej chciała i doskoczyła do niej jednym susem. Na jej propozycję wykrzywiła się lekko.
- Hmm, teraaaz? - Zapytała nie do końca zadowolona, bo chciała jeszcze pomęczyć trochę tych dwóch sylvari. No, ale nie mogła też stracić okazji do spotkania z Anraiem, zwłaszcza, że bardzo chciała, żeby ją nauczył czegoś nowego. Pomachała ogonem w geście rozmyślania, zamiatając przy okazji podłogę. - No dobrze. To pójdę do niego. - Stwierdziła wreszcie, wracając do swej normalnej ekscytacji. Pognała jeszcze na górę po jakiś plecak, po czym od razu ruszyła do wyjścia.
- To paaa! - Zawołała i tyle ją widzieli.
Re: Warsztat jubilerski i dom Morena
Teraz, gdy doniczkę zabrano, nie miał czego robić z rękami. I było to dosyć niezręczne. Wepchał zatem dłonie do kieszeni, nie chcąc nerwowo poprawiać ciągle płaszcza. Wieść o tym, że domownicy smacznie spali wprawiła go w jeszcze większe zakłopotanie. Wlepił wzrok w swoje buty, zastanawiając się nad tym, gdzie uciekła jego niewinność i dlaczego nawiedziła go taka..dziwna myśl, którą wolał zachować dla siebie. Wyglądał teraz jak zawstydzony nastolatek, który nie wie co zrobić z życiem podczas wizyty starszego wujostwa. Stałby tak pewnie dalej, gdyby Shani nie pogoniła całego zgromadzenia z holu, wprowadzając w życie propozycję Morena pod tytułem ''chodźmy do ogrodu''. Na chwilę tylko jego wzrok został oderwany od ciekawego obuwia, a powodem była umykająca szybko Popielka, którą odprowadził wzrokiem.
Re: Warsztat jubilerski i dom Morena
No cóż. Przez krótki moment na jego twarzy pojawiło się zmieszanie i zdziwienie. No faktycznie wyciągnął z Beppe pochopne wnioski, co chyba pokazało, co im siedzi w głowie ale no skoro już po temacie, to go nie kontynuował. Popatrzył się na Morenę nie bardzo ogarniając co ona tu robi, ale nie chciał być nie miły w domu szwagra i Jego żony. No i u boku Beppe, co od razu poprawiało humor.
Ruszył holem za gospodarzem i kiedy znaleźli się poza zasięgiem słuchu zapytał cicho. -Co w Twoim domu robi popielka? Zmarszczył brwi w zdziwieniu. -Jak mi sprzedasz coś w stylu "to moja córka" to zapiszę się do jakiejś grupy charytatywnej. Delikatnie się uśmiechnął, a butelczyny, co dziwne - schłodzone - zastukały.
Ruszył holem za gospodarzem i kiedy znaleźli się poza zasięgiem słuchu zapytał cicho. -Co w Twoim domu robi popielka? Zmarszczył brwi w zdziwieniu. -Jak mi sprzedasz coś w stylu "to moja córka" to zapiszę się do jakiejś grupy charytatywnej. Delikatnie się uśmiechnął, a butelczyny, co dziwne - schłodzone - zastukały.
Re: Warsztat jubilerski i dom Morena
Odetchnął nieco, że Shani postanowiła zająć się spławianiem ich uroczej podopiecznej, bo sam nie miałby raczej pomysłu, gdzie by ją wysłać. Ruszył więc żwawo do przodu, prowadząc dwójkę do holu a po drodze odbił jeszcze do kuchni po jakieś szklanki. No, może nie wszyscy chcieli pić z gwinta. Usłyszawszy pytanie Ethira, uśmiechnął się lekko kącikiem ust.
- Cóż, w pewnym sensie tak właśnie jest... Z tym, że no przybrana, jak widać. Długa historia. - Odparł dość krótko i naprawdę nie miał ochoty wchodzić w szczegóły. Liczył na to, że fioletowy nie będzie ciągnął tego tematu i poprowadził ich do ogrodu.
Oprócz zadbanej roślinności, która była zasługą głównie Shani, zobaczyli duży drewniany stół, przy którym stała ławka, prawie oparta o ścianę domu i trzy krzesła naprzeciw. Moren postawił szklanki na stole, uznając że zajmie krzesło - jakoś tak bez większej konspiracji w głowie. Usiadł więc i zerknął ciekawsko na butelki.
- A co tam masz ciekawego? - Zapytał, po czym ściszył nieco głos, obawiając się, że niebieska sylvari mogłaby nagle przyjść. - Ja mam jeszcze coś specjalnego, ale w sumie... - Zamyślił się na chwilę. - Hmm, chyba Shani to gdzieś schowała.
- Cóż, w pewnym sensie tak właśnie jest... Z tym, że no przybrana, jak widać. Długa historia. - Odparł dość krótko i naprawdę nie miał ochoty wchodzić w szczegóły. Liczył na to, że fioletowy nie będzie ciągnął tego tematu i poprowadził ich do ogrodu.
Oprócz zadbanej roślinności, która była zasługą głównie Shani, zobaczyli duży drewniany stół, przy którym stała ławka, prawie oparta o ścianę domu i trzy krzesła naprzeciw. Moren postawił szklanki na stole, uznając że zajmie krzesło - jakoś tak bez większej konspiracji w głowie. Usiadł więc i zerknął ciekawsko na butelki.
- A co tam masz ciekawego? - Zapytał, po czym ściszył nieco głos, obawiając się, że niebieska sylvari mogłaby nagle przyjść. - Ja mam jeszcze coś specjalnego, ale w sumie... - Zamyślił się na chwilę. - Hmm, chyba Shani to gdzieś schowała.
Re: Warsztat jubilerski i dom Morena
Odprowadziła popielkę wesołym spojrzeniem i szczęśliwa, że uratowała ją od widoku pijanych sylvari i ludzi (lub jednego człowieka, dokładnie) pokiwała głową sama do siebie. Odwróciła się z furkotem spódnicy i ruszyła do kuchni po coś do jedzenia - a słodkości akurat ostatnio w domu nie brakowało. Nie wiedziała jaki alkohol przyniósł Ethir, ale sama niespecjalnie chciała się upijać. Nalała więc soku pomarańczowego do dzbanka, wyjęła cztery szklanki i postawiła naczynia na tacy. Następnie odwróciła się do szafki i wyjęła dwa większe talerze i kolejne cztery mniejsze. Na dwa większe wyłożyła sporo ciastek miodowych i kilka kawałków sernika. Wreszcie, wyjęła z szuflady cztery widelczyki i tak cudownie obciążona ruszyła do ogrodu, modląc się o to by się nie potknąć o nic i nie wylądować z twarzą w potłuczonym szkle.
Jednak udało się jej dotrzeć do wszystkich panów i szybko postawiła tacę na blacie. Spojrzała się po wszystkich i uśmiechając się lekko przysiadła na krześle obok Morena, wspierając się łokciami o blat.
Jednak udało się jej dotrzeć do wszystkich panów i szybko postawiła tacę na blacie. Spojrzała się po wszystkich i uśmiechając się lekko przysiadła na krześle obok Morena, wspierając się łokciami o blat.
Re: Warsztat jubilerski i dom Morena
Rozejrzał się po ogródku i zadbanych kwiatach. Zdecydowanie Moren dobrze się urządził, podobał mu się tutejszy klimacik. Zajął miejsce przy stoliku, siadając na długiej ławie. Ręce z kieszeni wyciągnął i ułożył na stoliku. Palce ze sobą splótł i kciuki zajął kręceniem młynka.
Gdy tylko pojawiła się Shani, to na nią przeniósł swój wzrok, odprowadzając ją aż do stolika..w zasadzie to zwrócił uwagę na to, co niosła - a konkretniej na ciasta.
Gdy tylko pojawiła się Shani, to na nią przeniósł swój wzrok, odprowadzając ją aż do stolika..w zasadzie to zwrócił uwagę na to, co niosła - a konkretniej na ciasta.
Re: Warsztat jubilerski i dom Morena
Również raczył zająć miejsce przy stole, siadając obok Beppe i położył na stole perfekcyjnie chłodne butelki jakiejś zwykłej wódki.. Nic specjalnego zdawało by się wydawać. Ciekawe co Ethir zrobił, utrzymując je schłodzone całą drogę.
-Tak naprawdę nigdzie się nie zapiszę. Dopowiedział, uważając, że to ważne by o tym wspomnieć. -A co do butelek - wódkę. Najzwyczajniejszą w świecie. Inferno obiecał mi bimber, ale na razie interes się nie kręci. Chociaż oferował mi pracę, kto wie.. Zamyślił się chwilę. -Coś specjalnego? A cóż takiego?
Zauważył Shani a właściwie większą uwagę przykuło to co niosła. Ucieszył się w duchu i tylko ogromnym wysiłkiem woli powstrzymał się od porwania jakiegoś kawałka od razu. -Jak tam po ślubie? Zdążyliście się pokłócić? Kochacie się bardziej? Co to zmieniło? Rzucił na początek. Kiedy Ethir jest w dobrym humorze to jest nawet całkiem rozgadany. Nadal jednak nieprzyzwyczajony rozmówca mógłby poczuć się obrażony. Na szczęście był wśród przyjaciół, więc martwić się nie musiał.
-Tak naprawdę nigdzie się nie zapiszę. Dopowiedział, uważając, że to ważne by o tym wspomnieć. -A co do butelek - wódkę. Najzwyczajniejszą w świecie. Inferno obiecał mi bimber, ale na razie interes się nie kręci. Chociaż oferował mi pracę, kto wie.. Zamyślił się chwilę. -Coś specjalnego? A cóż takiego?
Zauważył Shani a właściwie większą uwagę przykuło to co niosła. Ucieszył się w duchu i tylko ogromnym wysiłkiem woli powstrzymał się od porwania jakiegoś kawałka od razu. -Jak tam po ślubie? Zdążyliście się pokłócić? Kochacie się bardziej? Co to zmieniło? Rzucił na początek. Kiedy Ethir jest w dobrym humorze to jest nawet całkiem rozgadany. Nadal jednak nieprzyzwyczajony rozmówca mógłby poczuć się obrażony. Na szczęście był wśród przyjaciół, więc martwić się nie musiał.
Re: Warsztat jubilerski i dom Morena
Patrzył sobie jak goście zasiadali przy stole i nawet na chwilę zawiesił wzrok na Beppe. Być może dlatego, że nic nie mówił... Gdy tylko jednak Ethir się odezwał, spojrzał na niego. Uśmiechnął się w jakimś zwolnionym tempie na tę uwagę, że nigdzie się nie zapisze. Właściwie byłoby to raczej dziwne w jego wydaniu i Moren zaraz to sobie wyobraził, co wywołało jeszcze szerszy uśmiech. Kiedy zaczął mówić o butelkach, odruchowo spojrzał na nie, bo w końcu stały już na stole. Średnio ucieszył się, że akurat wódka, bo raczej za nią nie przepadał, ale przynajmniej dzisiaj nie zamierzał się martwić tym, czy się upije. Przynajmniej nie musiał wracać do domu!
- Inferno powiadasz... Ciekawe co to za bimber. - Z niewiadomych przyczyn pomyślał sobie, że musiało to być coś strasznie mocnego. No ciekawe dlaczego? Miał już odpowiadać na pytanie odnośnie "czegoś specjalnego", kiedy pojawiła się Shani. W sumie jednak, po krótkim namyśle uznał, że przecież i tak nie wie, gdzie to schowała.
- Hmm, Shani, pamiętasz ten trunek od Karwelosa? Mamy go jeszcze? - Uśmiechnął się do niej milutko, podpierając się łokciem na stole.
Przeniósł wzrok ponownie na fioletowego sylvari, kiedy ten zasypał ich tymi pytaniami.
- No... Nie wiem, ja tam jestem zadowolony. - Zerknął znów na swoją żonę, jakby szukał u niej pomocy z odpowiedzią. - Czy my się kłócimy?
- Inferno powiadasz... Ciekawe co to za bimber. - Z niewiadomych przyczyn pomyślał sobie, że musiało to być coś strasznie mocnego. No ciekawe dlaczego? Miał już odpowiadać na pytanie odnośnie "czegoś specjalnego", kiedy pojawiła się Shani. W sumie jednak, po krótkim namyśle uznał, że przecież i tak nie wie, gdzie to schowała.
- Hmm, Shani, pamiętasz ten trunek od Karwelosa? Mamy go jeszcze? - Uśmiechnął się do niej milutko, podpierając się łokciem na stole.
Przeniósł wzrok ponownie na fioletowego sylvari, kiedy ten zasypał ich tymi pytaniami.
- No... Nie wiem, ja tam jestem zadowolony. - Zerknął znów na swoją żonę, jakby szukał u niej pomocy z odpowiedzią. - Czy my się kłócimy?
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 243 gości