Przekleństwo cholernej magii

Opasłe w tomy półki i walające się wszędzie pergaminy. Tutaj trafiają zakończone przygody.
aiwe_database

Re: Przekleństwo cholernej magii

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Gdy wilk do niej wrócił, kucnęła, by sprawdzić, czy chaki nie pozostawiły na nim swojego kwasu, a gdy upewniła się, że wszystko było w porządku, pogładziła pysk towarzysza, uspokajając go jednocześnie i wyprostowała się po chwili, by rozeznać się w sytuacji.
Przed dotarciem do obozu wyjęła z plecaka kilka sztuk suszonego mięsa, którym poczęstowała Szarego. Gdy dotarli na miejsce i zobaczyła pochylającą się nad popielcem, niewielką postać, ruszyła w ich stronę truchtem, gotowa w każdej chwili sięgnąć po broń. Wilk, czując napięcie w swojej pani, ruszył obok niej i zawarczał. W momencie, w którym zbliżyła się wystarczająco, by widzieć i słyszeć, przystanęła i omiotła popielca i asurę zdziwionym spojrzeniem. Po chwili westchnęła, pokręciła głową i rozluźniła się, a Szary usiadł przy jej nodze, jednak wciąż nieufnie spoglądał na nieznajomego.
- Świetnie, więc skoro już tu jesteś, pewnie pomożesz nam rozwiązać... - Spojrzała na popielca i wskazała na niego dyskretnie. - Sprawę.
aiwe_database

Re: Przekleństwo cholernej magii

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Gdy wszystko już wskazywało na to, że zagrożenie ze strony chaków zostało zażegnane, Davros ruszył za Loxleyem (niesionym wprawdzie przez przywołańce) do obozu, zadowolony, że drugi popielec narzeka tylko na piach, a nie na nietypowy środek transportu.

Nekromanta był doprawdy mile zaskoczony, kiedy po dotarciu do obozu okazało się, że przekazał ożywieńcom dokładnie tyle energii, ile było konieczne żeby donieść wojownika aż tutaj. Korzystając z chwili spokoju, zaczął się nad czymś zastanawiać i z zamyślenia wyrwał go dopiero piskliwy głos jakiegoś asura. Spojrzał w tamtą stronę i rzeczywiście — zobaczył jak Bloom nachyla się nad Loxleyem. Podejrzewając, że zapowiada się na ciekawą rozmowę podszedł bliżej, spoglądając przy tym z wyczekiwaniem na Deterosa.
aiwe_database

Re: Przekleństwo cholernej magii

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Nie zaprzestała biegu, nie miała ochoty przekonywać się, czy zagrożenie zostało zażegnane, wiala co sił w nogach, aż dotarla do obozu, wtedy dopiero się zatrzymała. Łapała oddech, pochylona, z opartymi dłońmi o kolana, dysząc ciężko jak odoba nie przyzwyczajona do takich wyczynów w takiej temperaturze.

Trwało to chwilę, zatem dopiero po niej zauważyła asurę, ukłoniła mu się, chociaż bardziej to wyglądało na walkę z kolką niż ukłon.

-Witam... pana... widzę, że chyba się znacie? - Brzmiało to jak pytanie retoryczne. Po tym, jak już się jej oddech wyrownał, odezwała się już ze spokojem.

- Wybaczy pan to nagłe wtargnięcie, ale uciekaliśmy przed zgrają chaków, ktore potraktowały Loxleya jak smakowity kąsek... dzięki temu co... - Tu zorientowała się, ze popielec wciąz jest pokryty piaskową zbroją. - co miał na sobie... pod tą... doskonale maskującą powłoką. - Od razu przeszła do rzeczy, widocznie nie miała ochoty rozdrabniać się.

- Może pan coś wie... o tego typu... - właściwie nie wiedziala jak to nazwać - przedmiotach?
aiwe_database

Re: Przekleństwo cholernej magii

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Detros ledwo powstrzymywał śmiech widząc popielca w skorupie z piasku niesionego przez zgraję chowańców niesionegodo wyznaczonego miejsca. Było to dla niego na tyle zabawne, że poczekał do momentu w którym by£o to konieczne a mianowicir do teraz. Z skromnym uśmiechem na twarzy pstryknął palcami, a piach który pokrywał Loxleya z wyglądu niczym wir wody jednak unoszący się w powietrzu zaczął spowrotem wracać do bukłaku Detrosa, elementalista założył dłoń za dłoń widocznie sumny z tego że przydał się do czegoś.
- No i po sprawie... Szczerze powiedziawszy było ci w tym całkiem do twarzy - powiedział do Loxleya z lekkim uśmiechem, rozbawieniem i koleżeńską nutą.
aiwe_database

Re: Przekleństwo cholernej magii

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Asur, widząc wbiegających Awijczyków, lekko podskoczył i wyraźnie rozglądał się za jakąś kryjówką. Widząc, że nie ma za bardzo gdzie się schować, przykucnął za Loxleyem i z trzęsącymi się kolanami, obserwował przebieg wydarzeń. Gdy dotarło do niego, że drużyna śmiałków zna się z popielcem i raczej nie stanowią zagrożenia, wychylił się nieco i próbował skupić się na ich słowach.
- S-s-s-sprawę przeeee-dmiotu? - W tym momencie Detros w końcu zlitował się nad kowalem i uwolnił go z piaskowego więzienia. Ze skorupy uwolnił się również nagromadzony, niebieski dym, wydobywający się ze zbroi i spowił cały pysk jej właściciela. Loxley przegonił chmurę łapą i spojrzał gniewnie na Detrosa, jakby chcąc powiedzieć "jeszcze się policzymy", po czym ociężale stanął na nogi i przeczesał grzywę łapą.
Widząc kamienną zbroję w pełnej krasie, do Blomma dotarło o jaką sprawę chodzi. Szybko ocknął się z pierwszego szoku, jakim był widok wpadającej do obozu uzbrojonej drużyny, z wilkiem, dwoma krukami, orłem i kurczakiem na sznurku, i wskoczył na klatę popielca, łapiąc go mocno za grzywę.
- I-i-i-i co? Dowiedziałeś się czegoś? Co się s-s-s-stało? - Asur wpatrywał się głęboko w oczy popielca.
- No właśnie nie za wiele. - Chwycił Blomma w pasie jak małe dziecko i odłożył na ziemię. - Choć coś mi się jeszcze przypomniało. Wygląda na to, że pisk tego małego chaka jakby... odblokował wspomnienie. - Spojrzał na Davrosa, jakby oczekując potwierdzenia jego teorii. - Chyba może się tak zdażyć, prawda? W każdym razie przypomniałem sobie, jak po rozłożeniu sprzętu i skalibrowaniu jakiegoś dziwacznego urządzenia z trzema miskami, Magicznie Linie jakby... zaczęły się wyginać. - Popielec nie bardzo wiedział jak to lepiej opisać. - Gdy tylko pokaz się rozpoczął, wszystkie okoliczne chaki przyszły go zobaczyć. Znikąd pojawił się ogromny rój, który rzucił się na cały osprzęt i nadzorujących go asurów. Próbowałem ratować co i kogo się da, ale na niewiele się to zdało. Myślałem że zostanę żarciem dla chaków, ale wtedy usłyszałem huk, zobaczyłem błysk... a potem już tylko pobudka w oazie. - Loxley zastanowił się prze chwilę, czy jeszcze jakieś wspomnienia nie przychodzą mu do głowy. Wtedy, z dołu odezwał się Blomm.
- Fascynujące...
- Być może. Ale to nadal nie wyjaśnia jak to przeżyłem i czemu mam to dziadostwo na sobie. - Spojrzał zrezygnowany na asura, a po chwili przyszło mu do głowy pytanie. - Co ty tu tak właściwie robisz? Miałeś być w Rata Sum i pozbierać wszystkie notatki do kupy. Coś ci przyszło do głowy? Proszę powiedz że tak...
Blomm pokiwał przecząco głową. - Nieeeee-stety. Nie wiem za wiele o tym eeeee-ksperymencie. Byłem nowy w tej eeee-kipie i nie d-d-d-d-opuszczali mnie do wszystkich informacji. Nie po tym się stało z moją ooo-statnią ekipą... - Asur zamilkł na chwilę. - Znam tylko ro-ro-ro-boczy tytuł: Amplifikacja i enkapsulacja mocy Magicznych Linii poprzez koniunkcję aspektów magicznych przy użyciu skalibrowanej konfiguracji skoczewek wklęsło-wypukłych. - Blomm wypowiedział te słowa jednym tchem i o dziwo ani razu się nie zająknął. - Mam nadzieję, że to wam c-c-coś pomoże.
- Yyyyyy... taaak, dzięki. - Popielec popatrzył zdziwionym wzrokiem na towarzyszy, mając nadzieję że przynajmniej któryś z nich zrozumiał ten bełkot. - No chyba że koledzy mają jakieś pytania. - Po cichu liczył na to, że ktoś wspomoże go w tej niezręcznej dla jego umysłu sytuacji.
aiwe_database

Re: Przekleństwo cholernej magii

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Słuchał uważnie, jednak gdy rozmowa weszła na wyższy szczebel ibteligencji Detros spuśvił głowe, następnie podniósł ją z lekkim załamaniem, aby powiedzieć: - Ampli i Enka co? Kto wogóle wymyślił takie słowa... Wogóle co to znaczy... burknął do siebie po vzym dodał: - A co się stało dokładnie z twoją drużyną Bloomie?
aiwe_database

Re: Przekleństwo cholernej magii

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

W miarę jak rozmowa między Loxleyem a asurem toczyła się naprzód, Davros podchodził coraz bliżej, aż w końcu po prostu usiadł na piasku kilka metrów od tej dwójki i przyglądał im się oraz przysłuchiwał z zaciekawieniem. W pewnym momencie zdjął z grzbietu plecak i postawił go na ziemi, pogrzebał w jednej z bocznych kieszeni, następnie w kolejnej ale nic z nich nie wyciągnął. Jego twarz przybrała za to zamyślony wyraz, jakby usiłował sobie coś przypomnieć. Doznawszy po chwili olśnienia, zanurzył łapę w jednej z kieszeni swojego ubrania i sprawnie wyciągnął z niego notes oraz ołówek. Zrobił to akurat w momencie gdy Blomm zaczął podawać roboczą nazwę projektu i nie zdążył już otworzyć zeszytu na wolnej stronie, by ją zapisać.
— "Amplifikacja i enkapsulacja magicznej energii za pomocą koniunkcji... różnych rodzajów energii... przy użyciu soczewek wklęsło-wypukłych" — spróbował powtórzyć, jednocześnie bazgrząc coś na w połowie pustej kartce notatnika — brzmi dziwnie... chyba. Z tego co kojarzę to rzeczywiście magia Ley-Linii to mieszanina wielu różnych rodzajów energii; można je rozdzielać łączyć — może stąd koniunkcja. Swoją drogą na miejscu w miskach właśnie leżały kryształy, które o ile wiem właśnie mogły się dostosowywać do różnych rodzajów magii... były w miskach, więc może to właśnie o nich mówiłeś — zastanawiał się na głos, ostatnie słowa kierując do Loxley'a.
— Faktycznie w literaturze można spotkać porównanie zachowania różnych rodzajów magicznej energii do spektrum światła, a energię Ley-linii do światła białego jako ich mieszanki. Ogólnie soczewki w kontekście magi brzmią jakby dziwnie, chociaż... jeżeli ta nazwa po prostu nawiązuje do zdolności tej maszyny do rozszczepiania mieszanki magicznych energii tak, jak w pewnym stopniu robią to soczewki, to może nawet miałoby to jakiś sens... — skończył bazgrać w zeszycie coś w kształcie sierpowatego księżyca z kilkoma przecinającymi go kreskami — Ale co z tego?
— Te kryształy w miskach były chyba zielone, niebieskie i ciemno niebieskie, o pamiętam. — dodał dopiero po chwili, kierując słowa do Blomma.
aiwe_database

Re: Przekleństwo cholernej magii

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Sylvari nie angażował się w rozmowy z samego początku. Rozmowy nie były jego domeną. Zamiast tego wsłuchiwał się w otoczenie i przemieszczał się powoli wzdłuż miejsca rozmowy dokładnie przyglądając się okolicy. Kiwał głową słysząc, że inni zadają celne i akuratne pytania.
aiwe_database

Re: Przekleństwo cholernej magii

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Stał obok Erel i przysłuchiwał się całej rozmowie. Nie rozumiejąc nic, a nic o tym co mówił Asur i Davros. Sięgnął w tym czasie po manierkę z wodą i uspokoiwszy już oddech po biegu z powrotem do obozu, wziął kilka łyków. - Erel rozumiesz coś z tego o czym oni gadają? - szepnął by tylko ona go słyszała. Poszperał dalej w plecaku wciągnął kawałek suszonego mięsa i ugryzł kawałek. Przeżuwając mięso pozostały kawałek wyciągnął ku górze, po chwili jak na zawołanie na jego ramieniu wylądował Raldesh i porwał jedzenie. - Blommy a jakie było twoje zadanie w tej ekspedycji i eksperymencie? - zwrócił się do Asura jak tylko Davros skończył mówić o jakiś dziwnych niezrozumiałych rzeczach.
aiwe_database

Re: Przekleństwo cholernej magii

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Pokręciła glową na słowa Thorina, spojrzała ciekawsko w kierunku Davrosa i asury stwierdzając spokojnym tonem.

- Może wytłumaczycie to jakoś prościej, tak jak rolnikowi na miedzy, bo mało kto tu się orientuje w tej zaawansowanej technologii.
aiwe_database

Re: Przekleństwo cholernej magii

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Blomm przez dłuższą chwilę podziwiał zbroję Loxleya, czasami podchodząc i dotykając dziwnych kamieni. Oczy świeciły mu się jak błyskotki w jaskini Skrittów, ale czasami dało się w nich dostrzec zadumę, jakby próbował zrozumieć co to tak właściwie jest. Jednocześnie wsłuchiwał się w pytania zebranych i układał w głowie historię, która przyniosłaby wszystkie odpowiedzi, choć nie był pewien czy wszystko będzie wystarczająco jasne. Po oględzinach popielca obszedł tlące się ognisko i przysiadł na kawałku obalonego masztu. W pierwszej kolejności spojrzał na Detrosa i zaczął opowieść.
- M-m-m-asz na myśli moją poprzednią d-d-d-rużynę, prawda? Przeprowadzaliśmy pewien eeeeee-ksperyment, polegający na p-p-pobraniu energii z Mgieł. Chcieliśmy zrobić to w ooooooo-bserwatorium Dessy, ale wygoniła nas stamtąd, gdy ty-ty-ty-lko dowiedziała się co chcemy zrobić. - Popatrzył w ognisko, skupiając się na wspomnieniach. - Z tego powodu po-po-po-postanowiliśmy rozłożyć nasz s-s-s-sprzęt, w okolicy Reaktora Thaumanova, licząc na to że resztki eeeee-manującej z niego mocy nam trochę p-p-p-p-pomogą. - Tutaj zamilkł na chwilę, a jego oczy rozszerzyły się. - To-to-to był b-b-b-błąd. - Jego oddech znacząco przyspieszył. - C-c-c-oś poszło nnnnn-ie tak. Za d-d-dużo mocy z-z-zebrało się w ko-ko-ko-kondensatorze ko-ko-ko-korpuskularnym. Ooooo-tworzyliśmy po-po-po-rtal. - Schował twarz w dłonie i mówił coraz głośniej. - Impy, wszędzie impy! Ty-ty-ty-tylko nie impy! - Po tym zaczął bełkotać niezrozumiale, pocierając mocno oczy.
Loxley skrzywił się widząc Blomma w takim stanie. Podszedł do asura i kładąc mu rękę na ramieniu, powiedział do niego spokojnym głosem.
- Już w porządku Blomm. Nie ma tu impów. Jesteś bezpieczny.
Stał tak nad nim w milczeniu, dając mu czas na dojście do siebie. Dopiero po kilku minutach oddech Blomma zaczął się uspokajać. Chwilę potem spuścił ręce po sobie, wyraźnie zrezygnowany i spojrzał lekko zawstydzony na towarzyszy.
- Wy-wy-wy-wybaczcie. - Mrużył mocno oczy, jakby próbując obudzić się ze snu. - My-my-myślałem że to za mną. - Wstał z masztu i zaczął dreptać wokół ogniska. - Dwa lllll-lata dochodziłem do siebie po tym eeeeee-ksperymencie. My-my-myślałem, że znajdując nową ekipię w końcu skupię się na czym iiiii-nnnnnnnym. Ale będąc tutaj nie ro-ro-ro-robiłem raczej zbyt wiele. - Spojrzał na Thorina, wiedząc że jego odpowiedź raczej nie usatysfakcjonuje nekromanty. - Musicie zrozumieć, że aaaaaaa-sura po takim wypadku raczej nie jest chętnie b-b-b-b-rana do nowych ekperymentów. Jedyne co pozwoliło mi do-do-do-łączyć do ekipy to moje notatki na temat kondensatorów k-k-k-k-ryształowo-jonowych. - Zmarszczył brwi, a na jego twarzy pojawiła się złość. - Dommmmmmm-yślałem się, że ekpia przywłaszczy sssss-sobie moje osiągnięcia. Byli z tego znani. Ten pomysł chyba też od kogoś podkradli. Ale p-p-p-po prostu chciałem być częścią czegoś... wwwww-większego. Rozumiecie? - Zamilkł na chwilę szukając w oczach Awijczyków zrozumienia, po czym kontynuował opowieść. - W każdym razie skończyłem jak zwykły chhhh-łopiec na posyłki. Wiecie, takie przynieś, wynieś, rozłóż kolektor fotoeeeeeeee-nergetyczny. I to mnie chyba ocaliło. To dlatego jako je-je-je-jedyny szukałem ochroniarzy w Obozie Postanowień. Oni nie chcieli, żebym był z nnnnn-imi w krytycznej fazie eksperymentu. - Spojrzał na Loxleya, przypominając sobie ich pierwsze spotkanie. Zamyślił się lekko, gdy dotarło do niego ile miał szczęścia, nie wyruszając z popielcem do Stacji Naprawczej. Dopiero po chwili wrócił myślami do Awijczyków i pytania Ereltany.
- P-p-p-p-prościej? Hmmmm... - Ponownie zaczął robić rundki wokół ogniska, drapiąc się po brodzie. - Z tego co uuuuuu-dało mi się domyślić, chodziło o zmagazynowanie energii Maginczych Linii i enka... z-z-zamknięcie jej w jakimś nośniku. Często po-po-po-powtarzali, że to będzie strasznie trudne i bez idealnego sprzężenia fazowego aspektów magicznych wszystko i-i-i-i-impy wezmą. Chyba mmmmm-ówili tak specjalnie żeby mnie zdenerwować. - Skrzywił się i zastanowił jeszcze chwilę. - Nnnn-iestety nie wiem o jakie dokładnie aspekty chodzi. Może pan popielec ma jakieś p-p-p-pomysły? - Spojrzał na Davrosa, z nadzieją że przynajmniej on go rozumie.

Przez całą rozmowę Loxley stał z tyłu z założonymi rękami, próbując zrozumieć choć podstawy asurańskiego eksperymentu.
- Zaraz, zaraz... Czyli to stało się z moją zbroją? Zamknęli w niej magię? Ale po co komu takie magiczne cholerstwo, którego nie da się zdjąć? - Chwycił za rękawicę i pociągnął ją z całej siły, po raz kolejny prezentując, jak trwale magiczna skała jest z nim połączona.
- Chyba nnnnn-ie tak miało być. Dziwne, że zamknięcie doszło w ogóle do skutku. Powinno ono nastąpić w idealnych wwwww-warunkach. Nie w chaosie, który opisywałeś. Nie w tej mmmmmm-asakrze. - Oddech Blomma znowu zaczął przyspieszać, a jego wzrok stał się nieobecny.
Loxley spojrzał na asura zrezygnowany, a po chwili skierował wzrok na towarzyszy.
- Próbujemy coś jeszcze z niego wyciągnąć? Jakieś pomysły? - Podszedł do Blomma i ponownie położył mu rękę na ramieniu, lekko poklepując.
aiwe_database

Re: Przekleństwo cholernej magii

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Przykucnęła przy ognisku i gładząc Szarego po głowie, przyglądała się asurze lekko przymrużonymi oczami. Ciężko było powiedzieć, czy drażnił ją dym z gasnącego powoli ogniska, czy nie była pewna małego znajomego Loxley`a. Wysłuchała wszystkich po kolei, choć kto ją znał wiedział, że była słabo obyta z technologią.
- Wiadomo, dlaczego próbowano magazynować Magiczne Linie? Jakiś konkretny cel? Czy ta Magia zamknięta w zbroi na Loxley`u może mu zaszkodzić?
aiwe_database

Re: Przekleństwo cholernej magii

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Detros starał sie myśleć, słowo staram miało tu szczególne znaczenie. Wyglądał tak jakby w pewnym momencie z jego uszu wyleciała para, oczy miał zmrużone, a z jego czoła lał się pot potokiem, potwierdzając pracę mózgu na pełnych obrotach, widocznie pewnie nie zrozumiał prawie nic na temat zbroji Loxleya. Przy czym jakby go olśniło i z miną współczucia podszedł do Loxleya kładać mu dłoń na ramie klepiąc go po nim, przy czym współczująco kiwać głową i wzdychnąć przed wypowiedzią:
- Przynajmniej próbowaliśmy nasz drogi towarzyszu... Nic nie da się zrobić... Zapewne już do końca twych dni ta zbroja będzie spoczywała na twych barkach... Musisz to zaakceptować - po wypowiedzi spuścił wzrok jakby właśnie żegnał zmarłego i powrócił do swojej poprzedniej pozycji.
aiwe_database

Re: Przekleństwo cholernej magii

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Raldesh kończy sobie konsumować mięso na ramieniu i wydaje z siebie krótkie, ciche "kraa", jakby szeptał coś do Thorina. - hmm może warto spróbować. - podrapał się przy tym po głowie przez kaptur. - Erel możesz za pomocą swojej znajomości magii krwi, ocenić w jaki sposób ta zbroja przylega do Loxleya i dlaczego nie idzie jej ściągnąć? - nie czekając zbytnio za odpowiedzią, odwraca się do Asury. - Blomm czy jak znaleźliście sposób by zamknąć w czymś magię Ley-lini to znacie też sposób, by to z powrotem uwolnić na zewnątrz? A może wystarczyło zabsorbować tą magię z pseudo zbroi Loxleya i zamknąć ja w czymś innym?
aiwe_database

Re: Przekleństwo cholernej magii

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Na słowa Thorina przyjrzała się Loxleyowi, tak jakby chciała prześwietić go wzrokiem. Jej oczy błyszczały, a ona szukała jakiś powiązań między jego układem energii życiowej, a pokładami w zbroi. Przyglądała się tez w jaki sposób przylega do jego ciała i czy nie pojawiły się jakieś pęknięcia, które mogłyby świadczyć o naruszalności zbroi.
ODPOWIEDZ

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 3 gości