Komnata Dea Akashy w siedzibie bractwa

Opasłe w tomy półki i walające się wszędzie pergaminy. Tutaj trafiają zakończone przygody.
aiwe_database

Re: Komnata Dea Akashy w siedzibie bractwa

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

- Niee, nie będę Ci zabierał części garderoby, dam radę. Jeśli będziesz się kiedyś nudzić, lub zechcesz zjeść coś dobrego to zapraszam do mnie. Raczej rzadko wychodzę ze swojej nory, no chyba, że troszkę się napije i spotykam tak urocze osoby jak Ty. No więc ten... trzymaj się... Buziaki...

Posmutniał jeszcze bardziej na myśl, że już musi wracać do siebie. Podrapał się jeszcze po głowie i w końcu odwrócił się wychodząc z komnaty elfki. Chlip, chlip.
aiwe_database

Re: Komnata Dea Akashy w siedzibie bractwa

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

- Tak z pewnością Cię kiedyś odwiedzę! Teraz jednak muszę się doprowadzić do porządku, bo zapewne wyglądam koszmarnie. - Uśmiechnęła się przepraszająco po czym dodała - W takim razie do zobaczenia!
Gdy nieumarły opuścił jej komnatę odetchnęła z ulgą. *Dom wariatów* pomyślała lekko rozbawiona. Lecz mimo wszystko Koszyk bardzo przypadł jej do gustu. Dea przymknęła oczy i zasnęła. Spała tak jeszcze kilka godzin...

W końcu Elfka przebudziła się. Postanowiła, że czas o siebie zadbać. Usiadła przed toaletką i dopiero wtedy zauważyła jakie zmiany w niej zaszły. Czy była zaskoczona? Może trochę... Jej oczom ukazała się całkowicie biała cera, przyprószona tak jak wcześniej paroma piegami. Dookoła twarzy miała burzę rozczochranych, ciemnobrązowych włosów. Oczy wydawały się być odrobinę przygaszone, nie pałające tak jak wcześniej radością. Wyglądała nieco... upiornie? Tak. To dobre określenie. Dea dotknęła dłonią twarzy. Skóra była niezwykle delikatna i gładka. *Cóż. Trzeba się przyzwyczaić* pomyślała i wzięła ze sobą rzeczy żeby móc się ogarnąć i udała się do komnaty kąpielowej.
aiwe_database

Re: Komnata Dea Akashy w siedzibie bractwa

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Dea wparowała do komnaty jak burza. Skrzywiła się na widok panującego w jej wnętrzu bałaganu. *Hmmm... Kash zapytała po co ten pośpiech... Cóż. Chyba tutaj jeszcze przed ślubem posprzątam...* I nie zakładając nic na siebie zaczęła sprzątać pobojowisko. Kości umiotła w jedno miejsce, potem wrzuciła je wszystkie do jednego wora i ukradkiem wystawiła je za drzwi. Zabrała się za szorowanie podłogi. W miarę szybko usunęła plamy krwi z posadzki. Szafki naprawiła dosyć prowizorycznie. Przecież nie miała zbyt wiele czasu na takie zabawy. Ogólnie udało jej się ogarnąć chaos panujący w komnacie. Zaścieliła łóżko świeżą pościelą i już mogła odetchnąć z ulgą. Na szczęście jej biała skóra tygrysa przetrwała bez szwanku to co się działo dookoła. Uśmiechnęła się i przeszła do małej łazienki by doprowadzić się do stanu używalności przed weselem.

Po jakiejś godzinie Elfka była gotowa. Miała na sobie długą białoszarą suknię, przewiązaną ciemną szarfą. Włosy spięła w kok, który oczywiście po raz kolejny żył własnym życiem ignorując wszelkie wstęgi, szpilki itp. mające utrzymać go w jednym stanie. Usta podmalowane na czerwono mocno kontrastowały z jej półprzezroczystą białą cerą. Oczy podkreśliła czarną kredką. Założyła pantofle koloru szarfy i była gotowa. Zabrała jeszcze z szafki klatkę z papugą, która miała być prezentem dla Kash. Papugę dla Fina miał mieć Itsuki.
- Cóż... Czas się zbierać! - po tych słowach opuściła siedzibę i udałą się do Moonglade...


PO POWROCIE ZE ŚLUBU I WESELA:

Dea weszła do komnaty w parszywym nastroju. *Ladacznica? Ja mu dam...* Nie mogła uwierzyć, że tak się do niej odezwać. Przecież nic złego nie zrobiła! Nawet bardzo dobrze wyczuwalny alkohol z jego ust nie był go w stanie usprawiedliwić. *Jak mógł popsuć tak piękną uroczystość?!* Nie potrafiła mu tego darować. Zaczęła zdejmować z siebie suknię i rozpuściła włosy które po jej akcji ratowniczej w wodzie były w fatalnym stanie.
- Przynajmniej kogoś uratowałam...- po tych słowach zmęczona położyła się na łóżku. Ślub był cudowny mimo kilku problemów i zachowania paru towarzyszy, którzy nie mogli się doczekać wesela i musieli popijać w trakcie ceremonii. Cóż. Nie da się ukryć, że był to dzień pełen wraże. Paladynka zamknęła oczy i już po chwili zasnęła.

Obudziła się gdy tylko słońce wstało. Wyszła z łóżka i weszła do małej spiżarni. Bez pardonu oderwała kawałek suszonej kiełbasy i zaczęła go jeść. Wydawała się być kompletnie wypruta z życia. Gdy już się posiliła wskoczyła do łazienki. Zmyła z siebie wczorajsze wspomnienia, podmalowała usta i oczy i nałożyła prostą czarną suknię z krótkim rękawem. Włosy rozczesała i zostawiła rozpuszczone. Postanowiła udać się do ogrodów by móc w spokoju przemyśleć wszystko co się stało. Wyszła ze swojej komnaty i udała się w ich zacisze...
ODPOWIEDZ

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 29 gości