Kuchnia
Re: Kuchnia
- Co też wam odbiło!? Jakie jedzenie elfów, gnomów czy innych małych, bezbronnych żyjątek!? - Sprytny plan mógł spalić na panewce, przez wygłodniałe młode orki. Ale jeszcze nic straconego. Może chociaż podkurek będzie...
- Witaj dziewczynko - orczy uśmiech zaprezentował komplet ostrych kłów. - Chciałabyś pozwiedzać kilka magicznych i ciekawych miejsc?
- Witaj dziewczynko - orczy uśmiech zaprezentował komplet ostrych kłów. - Chciałabyś pozwiedzać kilka magicznych i ciekawych miejsc?
Re: Kuchnia
Sunako z niedowierzaniem przysłuchiwała się wyznaniom pana Ugrumy, zastanawiając przy tym, gdzie właściwie trafiła i co tak delikatna i drobna osóbka robi w ich towarzystwie.
Od samego początku wiedziała, że jest inna - poza jej specyficznymi upodobaniami kulinarnymi wyróżniała się także ubiorem - a nawet sposobem bycia.
Z szeroko otwartymi oczami, pełna niedowierzania wyrzucała ze swoich myśli to, że klanowicze mogliby zrobić coś tak okropnego jak zjedzenie gnoma, bądź elfa czy nawet człowieka! Jednak, już po chwili uspokojona słowami Cruciatusa, którego jako, że był orkiem mogłaby najprędzej osądzać o zjadanie małych dziewczynek- a ten swoim pewnym basem przekonał ją, że do takowych praktyk w siedzibie nie dojdzie.
Spojrzawszy sprytnie na wojownika postanowiła zgodzić się na zwiedzanie - Tak, panie wojowniku. Chętnie bym się przeszła po miejscach o których wspominasz, jednak wolałabym wyruszyć tam z tobą.. Sam na sam, bez nich- tutaj przestraszona wskazała palcem inne osoby przebywające w kuchni. -Boję się ich- dodała
Od samego początku wiedziała, że jest inna - poza jej specyficznymi upodobaniami kulinarnymi wyróżniała się także ubiorem - a nawet sposobem bycia.
Z szeroko otwartymi oczami, pełna niedowierzania wyrzucała ze swoich myśli to, że klanowicze mogliby zrobić coś tak okropnego jak zjedzenie gnoma, bądź elfa czy nawet człowieka! Jednak, już po chwili uspokojona słowami Cruciatusa, którego jako, że był orkiem mogłaby najprędzej osądzać o zjadanie małych dziewczynek- a ten swoim pewnym basem przekonał ją, że do takowych praktyk w siedzibie nie dojdzie.
Spojrzawszy sprytnie na wojownika postanowiła zgodzić się na zwiedzanie - Tak, panie wojowniku. Chętnie bym się przeszła po miejscach o których wspominasz, jednak wolałabym wyruszyć tam z tobą.. Sam na sam, bez nich- tutaj przestraszona wskazała palcem inne osoby przebywające w kuchni. -Boję się ich- dodała
Re: Kuchnia
- Słusznie dziecko drogie, zostawmy Ugrumę i tych dwóch kanibali, chodź pokażę ci wspaniałe krainy, które na pewno ci się spodobają. - Wypowiadając całe zdanie, ork nieustannie grzebał po kieszeniach, sprawdzał wszystkie sprzączki i skrytki. Gdzieś tutaj musiał być... Jest! Po chwili poszukiwania znalazł niewielkich rozmiarów termometr, barometr i kilka miedzianych rurek. Kiedy dziewczynka przyglądała się z przerażeniem wygłodniałym orkom, przykleił na smark niezbędne części maszynerii.
- Wejdź dziewczynko tutaj, to mój najnowszy wynalazek, przemieszczający ludzi w przestrzeni. Najpierw przeniesiemy ciebie, a ja za chwilę dołączę. Niestety ktoś musi wszystko na zewnątrz poustawiać. No i ze mną byłoby ci niewygodnie. Nawet pomogę ci wejść, bo tu trochę wysoko - wielki ork z usłużnym uśmiechem wyciągnął ręce, żeby podsadzić dziewczynkę. A że przy okazji chciał sprawdzić ile waży i jaką musi dobrać temperaturę... to swoją drogą.
- Wejdź dziewczynko tutaj, to mój najnowszy wynalazek, przemieszczający ludzi w przestrzeni. Najpierw przeniesiemy ciebie, a ja za chwilę dołączę. Niestety ktoś musi wszystko na zewnątrz poustawiać. No i ze mną byłoby ci niewygodnie. Nawet pomogę ci wejść, bo tu trochę wysoko - wielki ork z usłużnym uśmiechem wyciągnął ręce, żeby podsadzić dziewczynkę. A że przy okazji chciał sprawdzić ile waży i jaką musi dobrać temperaturę... to swoją drogą.
Re: Kuchnia
Rengh dostrzegł kątem oka palec wskazujący dziewczynki Sunako. Zdziwniony i także rozbawiony odwrócił głowę w jej stronę i uśmiechnął się jak najmocniej umiał przy tym smiejąc się w duchu.
Re: Kuchnia
Pewnym krokiem wszedł Keroox i w milczeniu zaczął przyglądać się całej sytuacji. Po chwili odezwał się pewnym głosem -Tak, tak idźcie, zostanie więcej dla nas- po czym zabrał się do jedzenia czegoś co wyglądało jak mięso.
Re: Kuchnia
-Tak, panie orku. Dziękuję.- za pomocą Cruciatusa już po chwili znalazła się w owym wynalazku. Delikatnie zawstydzona, jednak czuła się teraz dużo bezpieczniej. Chciała jak najprędzej znaleźć się jak najdalej stąd. Co więcej- perspektywa przeniesienia się tam jedynie z orkiem zachęcała ją jeszcze bardziej. Jeśli tylko udałoby się jej zauroczyć troszkę Cruciatusa, używając do tego swej wampirzej hipnozy- mogłaby zrobić z niego kolejnego sługę, który karmiłby ją kiedy tylko miałaby na to ochotę. Ta wizja przysłoniła inne - te mniej zadowalające i optymistyczne. Stojąc w środku coraz bardziej podekscytowana czekała na dalszy rozwój sytuacji.
Re: Kuchnia
Banan na orczej mordzie rozrósł się do imponujących wymiarów. Dziewczynka siedząc spokojnie w kotle niczego się nie spodziewała. Ciężkie żeliwne wieko zatrzasnęło się nad jej głową, a ku wszelkiej pewności, kilka ścisków stolarskich przygwoździło pokrywę do rantu saganu.
- No, teraz mam jakieś dwie godziny spokoju, potem trzeba by bulionem podlać...
- No, teraz mam jakieś dwie godziny spokoju, potem trzeba by bulionem podlać...
Re: Kuchnia
Domyśliwszy się prawdy wypowiedziała -Czy zdajesz sobie sprawę z tego, że zanim odkryjesz co się stało, ja będę stać nad twymi żałosnymi zwłokami?-
Powiedziała cichym, melodyjnym głosem, nie martwiąc się o to, czy usłyszysz te słowa. A jej oczy... zawsze bezuczuciowe, czarne...
-Tak, śmierć... - Odgarnęła swoje włosy -To jedyny sens życia - uśmiechnęła się -To jedyne, co wywołuje u mnie...
Radość? Nie, radość jest na pewno innym uczuciem... którego nigdy nie zaznałam...-
Jednak, kiedy zdała sobie sprawę z tego, że jej słowa nic już nie zmienią- zamilkła. Ze środka wydobyło się ciche pukanie...
Sunako była dziewczynką, której uczucia nie łatwo spisać
Doznania, czy myśli, głęboko skryte- szczelnie schowane.
Wydawałoby się, że jedyne czego zaznała, to smutek, żal, rozpacz, a może nawet nienawiść...
Czy ta mała osoba zna pojęcie szczęścia?
Tańczy, jednak w jej oczach nie zobaczysz promyków zadowolenia.
Patrzy, jednak, jej wzrok... nie posiada wyrazu, jest beznamiętny, obojętny, szalony i bez sumienny.
Zanuciła płaczliwie, wiedząc już co ją czeka
Chodziłam jak we śnie, zagubiona... bez konca...
Padał deszcz, a moze... a może to były moje łzy...?
Ale już koniec, tak... koniec...
Umarła.
Powiedziała cichym, melodyjnym głosem, nie martwiąc się o to, czy usłyszysz te słowa. A jej oczy... zawsze bezuczuciowe, czarne...
-Tak, śmierć... - Odgarnęła swoje włosy -To jedyny sens życia - uśmiechnęła się -To jedyne, co wywołuje u mnie...
Radość? Nie, radość jest na pewno innym uczuciem... którego nigdy nie zaznałam...-
Jednak, kiedy zdała sobie sprawę z tego, że jej słowa nic już nie zmienią- zamilkła. Ze środka wydobyło się ciche pukanie...
Sunako była dziewczynką, której uczucia nie łatwo spisać
Doznania, czy myśli, głęboko skryte- szczelnie schowane.
Wydawałoby się, że jedyne czego zaznała, to smutek, żal, rozpacz, a może nawet nienawiść...
Czy ta mała osoba zna pojęcie szczęścia?
Tańczy, jednak w jej oczach nie zobaczysz promyków zadowolenia.
Patrzy, jednak, jej wzrok... nie posiada wyrazu, jest beznamiętny, obojętny, szalony i bez sumienny.
Zanuciła płaczliwie, wiedząc już co ją czeka
Chodziłam jak we śnie, zagubiona... bez konca...
Padał deszcz, a moze... a może to były moje łzy...?
Ale już koniec, tak... koniec...
Umarła.
Re: Kuchnia
Na dźwięk cichego pojękiwania, orkowe ślepka zabłysły. Nucąc pod nosem przyśpiewkę złożoną głównie ze zwrotów "mniam", "dziam" i "wyssać szpik", podrzucił kilka polan do paleniska. Po przetrząśnięciu kilku szafek znalazł moździerz idealnie pasujący do zmiażdżenia czosnku.
I czekał...
I czekał...
Re: Kuchnia
Za oknem zapadł mrok. Drzwi do kuchni były zamknięte - nikogo w niej już nie było, oprócz niego. Siedział na drewnianym, bujanym krześle. Miał zamknięte oczy. Dookoła niego bezszelestnie poruszały się w powietrzu garnki, przyprawy i inne rzeczy, które były potrzebne do przyrządzenia jego ulubionej potrawy. Myślami sięgał daleko, lecz ciałem był tutaj, w kuchni, gotował.
Jeżeli ktoś przez przypadek z zewnątrz spojrzał na okno mógł zobaczyć siedzącą, czarną postać na drewnianym, bujanym krześle, a wokół niej latające talerze i inne naczynia. Jeżeli "ktoś" miał na tyle odwagi, mógł wejść do kuchni i zakłócić spokój tajemniczej osoby.
Jeżeli ktoś przez przypadek z zewnątrz spojrzał na okno mógł zobaczyć siedzącą, czarną postać na drewnianym, bujanym krześle, a wokół niej latające talerze i inne naczynia. Jeżeli "ktoś" miał na tyle odwagi, mógł wejść do kuchni i zakłócić spokój tajemniczej osoby.
Re: Kuchnia
-BUUU! - Ryk wzbogacony resztkami śniadania buchnął w stronę zakapiora w sukience.
Właściciel ryku był zły, duży i zaspane ślepka miał.
- Co ty mi tu majtasz! Od tej twojej magii mi się kolacja skiśnie w kotle!
Właściciel ryku był zły, duży i zaspane ślepka miał.
- Co ty mi tu majtasz! Od tej twojej magii mi się kolacja skiśnie w kotle!
Re: Kuchnia
Nieznajomy jeszcze przez chwile siedział zamyślony na krześle. Talerze i inne naczynia dalej wykonywały swoje zadania. Postać pomału wstała, zdjęła kaptur z głowy. Elf spojrzał na Orka przeszywającym, lecz spokojnym, głębokim wzrokiem. Jego twarz nie wyrażała żadnych emocji.
Zimny, srogi głos wydobył się z jego ust.
Nie podnoś głosu, wszystkich zbudzisz. Twoje specjały są na swoim miejscu, nie dotykałem ich *strzepał ręką z szaty resztki jedzenia na ziemie, które wcześniej wyleciały z twarzy orka* Krzykiem nic zdziałasz, usiądź - porozmawiamy w spokoju *wyciągnął rękę w stronę fotela stojącego w rogu, który natychmiast znalazł się przed krzesłem Elfa* Zapraszam.
Zimny, srogi głos wydobył się z jego ust.
Nie podnoś głosu, wszystkich zbudzisz. Twoje specjały są na swoim miejscu, nie dotykałem ich *strzepał ręką z szaty resztki jedzenia na ziemie, które wcześniej wyleciały z twarzy orka* Krzykiem nic zdziałasz, usiądź - porozmawiamy w spokoju *wyciągnął rękę w stronę fotela stojącego w rogu, który natychmiast znalazł się przed krzesłem Elfa* Zapraszam.
Re: Kuchnia
Nieufny wojownik postanowił na własne oczy sprawdzić, czy rzeczywiście kolacja nie ucierpiała. Dwoma susami doskoczył do kotła i poodkręcał wszystkie ściski - swoją drogą chowając je w bardzo dziwnych miejscach. Po zdjęciu żeliwnej pokrywy, oczom orka ukazało się...
- No do wszystkich diabłów, nie dość że capi magią, to jeszcze padliną. Panie elf, tak na przyszłość, nie czaruj tutaj, bo potem się tego ścierwa jeść nie da. Popatrz, miała być pieczeń, a wyszło nie wiadomo co.
- No do wszystkich diabłów, nie dość że capi magią, to jeszcze padliną. Panie elf, tak na przyszłość, nie czaruj tutaj, bo potem się tego ścierwa jeść nie da. Popatrz, miała być pieczeń, a wyszło nie wiadomo co.
Re: Kuchnia
Wyraz twarzy, oraz głos Elfa się nie zmieniły.
Panie ork *powiedział ironicznie* nie dotykałem tego kotła magią, a tym bardziej swym ciałem. Musiał panu ktoś psikusa zrobić - tyle.
Odwrócił się i usiadł na drewnianym, bujanym krzesełku - akurat potrawa była już gotowa.
Zje pan Ork ze mną? - zapytał.
Panie ork *powiedział ironicznie* nie dotykałem tego kotła magią, a tym bardziej swym ciałem. Musiał panu ktoś psikusa zrobić - tyle.
Odwrócił się i usiadł na drewnianym, bujanym krzesełku - akurat potrawa była już gotowa.
Zje pan Ork ze mną? - zapytał.
Re: Kuchnia
Z uśmiechem na twarzy postanowił zajrzeć do kuchni z której wydobywające się głosy zachęcały nie mało. Oczy Xara mocno zaczerwienione i przymrużone rozglądały się już po całym pomieszczeniu - widząc Cruciatusa gotującego coś zawzięcie zaśpiewał na powitanie:
Bazanta odgryz kes, badz calego zjedz, hej, hej!
Porzuc troski swoje i baw się z nami w tym szalonym gronie,
Trunek smialo w gardlo lej, bysmy rano zapomnieli bazanta tego smak, hej, hej hej!
Upiwszy trzy duże łyki trunku z wielkiej beczułki postawionej przy drzwiach zachwiał się delikatnie -No, no - a co to za pyszności panie Orku tutaj mamy? Jakieś święto nie wypada dzisiaj aby?-
Widząc Kemoca miotającego się jak w letargu na myśl przyszło mu, iż ten musiał właśnie wędrować w swym świecie wyobraźni - jak nic przesadził z ziołami Sweexa biedaczek.
Bazanta odgryz kes, badz calego zjedz, hej, hej!
Porzuc troski swoje i baw się z nami w tym szalonym gronie,
Trunek smialo w gardlo lej, bysmy rano zapomnieli bazanta tego smak, hej, hej hej!
Upiwszy trzy duże łyki trunku z wielkiej beczułki postawionej przy drzwiach zachwiał się delikatnie -No, no - a co to za pyszności panie Orku tutaj mamy? Jakieś święto nie wypada dzisiaj aby?-
Widząc Kemoca miotającego się jak w letargu na myśl przyszło mu, iż ten musiał właśnie wędrować w swym świecie wyobraźni - jak nic przesadził z ziołami Sweexa biedaczek.
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 177 gości