Gabinet Opiekuna

Opasłe w tomy półki i walające się wszędzie pergaminy. Tutaj trafiają zakończone przygody.
aiwe_database

Re: Gabinet Opiekuna

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Odczuł jakąś ulgę po jej słowach i miał nadzieję, że sama w nie wierzyła. Uśmiechnął się lekko i ledwo zauważalnie kiwnął głową.
- Jasne. - Odparł a po krótkiej chwili dodał. - A ty trzymaj się i bądź dobrej myśli. - "Bez walki się poddamy." - Podsumował w myślach, ale nie chciał sugerować, że jako bractwo zapewne będą ją chronić. Jeszcze by się rozmyśliła i uciekła, a przecież nie o to chodziło.
Podszedł do drzwi i otworzył je, by sprawdzić, czy Oceanus nadal tam czekał.
aiwe_database

Re: Gabinet Opiekuna

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Kiedy drzwi gabinetu otworzyły się, popielec wstał i schował notesik oraz rysik do plecaka. Odruchowo chciał zasalutować, ale na szczęście się powstrzymał.
- Rozumiem, że mogę już wejść, Morenie? Eee... Czy może powinienem zwracać się do ciebie Opiekunie? - Oceanus przygotowywał się na długą przemowę na temat dobrego wychowania, stanowisk w bractwie i podobnych bzdur. Jednocześnie starał się wdychać (na razie delikatny) zapach kadzidełek, powoli się przyzwyczajając. Nie chciał straszyć mężczyzny kichnięciami o sile wystrzałów z moździerza.
aiwe_database

Re: Gabinet Opiekuna

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

- Wystarczy po imieniu. - Uśmiechnął się niezbyt wesoło, wciąż myśląc o rozmowie sprzed chwili. - I tak, możesz wejść, zapraszam. - Dodał po chwili, wypuszczając Lyn z gabinetu. Zostawił drzwi otwarte, ale nie sprawdzał, czy popielec za nim idzie. Zamiast tego podszedł do biurka, czegoś tam widocznie szukając. Zaraz też usiadł na krześle i coś tam zapisał sobie na kartce. Dopiero wtedy podniósł głowę, by skupić się na Oceanusie.
- A więc słucham, o czym chciałbyś porozmawiać?
aiwe_database

Re: Gabinet Opiekuna

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

- Od czego by tu zacząć... - popielec wszedł do środka i zamknął za sobą drzwi. Rozejrzał się po pokoju, a po chwili zastanowienia usiadł na kozetce.
- Cóż... Ostatnio zmarł mój ojciec, w związku z czym straciłem pewność siebie. J-jedyne, co mi zostało to kostur, który teraz jest w naprawie oraz dom w ruinach. - po wypowiedzeniu tych słów, ukrył pysk w łapach.
- Po co ja to mówię, i tak nic tego nie zmieni! - Oceanus oparł łapy na kozetce i zaczął wpatrywać się we wzór na dywanie. Było w tym deseniu coś hipnotyzującego, co trochę pozwoliło mu się uspokoić.
aiwe_database

Re: Gabinet Opiekuna

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Spojrzał na popielca uważnie, nie podejrzewając nawet, że ten ma rzeczywiście jakiś problem. Zdawało mu się, że może po prostu miał jakieś pytania nieco luźniejsze albo ewentualnie natury bardziej filozoficznej. Uniósł lekko brwi, gdy okazało się, że jest zupełnie inaczej i przez chwilę obserwował go tylko, nic nie mówiąc. Zachowując odpowiedni odstęp w czasie, pozwalający Oceanusowi na wpatrywanie się w dywan, przemówił wreszcie spokojnym głosem:
- A może właśnie coś zmieni, skoro tu przyszedłeś. Czasami trzeba wyrzucić z siebie coś, co cię męczy. - Przerwał, dając mu chwilę na uspokojenie się.
- Co się dokładnie stało? - Zapytał, po nieco dłuższym czasie, obserwując go nieustannie. Trudno mu było określić, czy rzeczywiście popielec chciał o tym mówić, ale z jakiegoś powodu sam zaczął ten temat, więc może należało mu w tym pomóc.
aiwe_database

Re: Gabinet Opiekuna

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Wciąż wpatrując się w dywan, odpowiedział Morenowi:
- Nie tak dawno oddział mojego ojca zaatakował Legion Płomieni. Nie przeżył nikt. - popielec otarł łzę, po czym kontynuował.
- Dowiedziałem się o tym w szpitalu polowym, kiedy leczyłem się po dość niefortunnym wypadku. - pazury Oceanusa zaczęły wbijać się w spód kozetki, gdyż zacisnął on łapy jeszcze bardziej.
aiwe_database

Re: Gabinet Opiekuna

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Milczał przez dłuższą chwilę, po wysłuchaniu wyznania. Dobrze wiedział jakie spustoszenie potrafił siać Legion Płomieni i nawet nie miał ochoty sobie tego wyobrażać. Inna rzecz, że widok wzruszonego popielca nie był czymś codziennym i Moren musiał chwilę pomedytować, nim zdecydował się na spokojną odpowiedź.
- Niestety na niektóre rzeczy nie mamy wpływu. Co nie znaczy, że należy się załamywać. - Powiedział, spoglądając wciąż uważnie na niego. - Z jakiegoś powodu właśnie ty zostałeś na tym świecie. Tak naprawdę możesz zrobić co tylko zechcesz, a wszystko zależy od twojej determinacji. Pomyśl o tym, czy twój ojciec chciałby cię widzieć w takim stanie? Na pewno byłby o wiele bardziej szczęśliwy, gdybyś wziął się w garść. - Przerwał swój potok słów, nie będąc pewnym jaka będzie jego reakcja. A nie chciał go przecież dobić jeszcze bardziej.
aiwe_database

Re: Gabinet Opiekuna

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Popielec otarł łzę, po czym zacisnął łapę w pięść. Słowa Morena dały mu siłę potrzebną do działania.
- Właśnie takiego wsparcia potrzebowałem! Wiedziałem, że będę mógł liczyć na twoją pomoc Morenie! - Oceanus rzucił na biurko sporej wielkości sakiewkę. W środku jednak nie zabrzęczał metal, w sumie to nie słychać było żadnego dźwięku.
- Nie chcę słyszeć nic o tym, że nie chcesz zapłaty. Jako że pieniądze oszczędzam na cel mojego życia, masz tu coś, co znalazłem w ruinach. - popielec wyszedł bez pożegnania, wypełniony nową siłą. Kiedy Moren zajrzał do sakiewki, w środku znalazł opatulony w materiał fioletowy klejnot wielkości dorodnego jabłka. Prawdopodobnie ametyst, oszlifowany i bez żadnych skaz.
aiwe_database

Re: Gabinet Opiekuna

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Zamrugał kilkakrotnie, zaskoczony że tak niewiele było trzeba, by wyciągnąć popielca z nie najlepszego stanu umysłu. Spojrzał z konsternacją na sakiewkę i chwilę mu zajęło pojmowanie o co chodzi.
- Ale... ja... naprawdę nie... - Zdążył tylko wydukać, kiedy Oceanus już pozbierał się i wyszedł. Moren myślał przez chwilę, czy go nie gonić i co w ogóle zrobić z tą dziwną zapłatą. W końcu jednak ciekawość zwyciężyła i postanowił zajrzeć do środka.
Na widok fioletowego kamienia aż zaświeciły mu się oczy. W jego skali oceniania był naprawdę ładny i już miał w głowie sto pomysłów, do czego mógłby go wykorzystać. Bił się jeszcze z myślami, czy powinien go przyjąć, ale skoro popielec nalegał...
Westchnął wreszcie i wrócił do wypełniania papierów a jego wzrok co jakiś czas uciekał do intrygującego klejnotu.
aiwe_database

Re: Gabinet Opiekuna

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Mężczyzna zjawił się w siedzibie dość wcześnie jak na siebie. Zamknął dzisiaj swój prywatny gabinet przed czasem jako, że i tak nie miał zapisanych pacjentów, a dla pozostałych pozostawił informację o jego nieobecności. Zabrał ze sobą trochę papierów związanych z jego pracą na rzecz gildii. Część z nich stanowiły kartoteki członków bractwa, a część krótkie raporty z pracy jako opiekun, które musiał zostawić Morenowi, by na ich podstawie oraz z własnych obserwacji mógł ocenić, czy koniec końców Blake zostanie przyjęty jako opiekun na stałe.
Przystanął przed wejściem do gabinetu. Nie był pewien, czy blondyn przypadkiem teraz nie będzie zajęty przez jakiegoś członka gildii, a nie chciał przecież podsłuchiwać pod drzwiami, by to sprawdzić. Zwyczajnie więc zapukał i postanowił po prostu chwilę zaczekać na to, czy ktoś odpowie.
Gdy po chwili oczekiwania nikt nie odpowiadał, wszedł do gabinetu i rozejrzał się z westchnieniem. Szczerze powiedziawszy niezbyt lubił to miejsce, czuł się nieco przytłoczony przez panujący tu klimat. Zbyt intensywny czasem zapach kadzidełek sprawiał, że było mu tutaj trochę duszno i woń pozostawała nawet wtedy, kiedy kadzidełka już się wypalały. Zdawało mu się, że na stałe już wcisnęła się w meble i dywany. Pozostawił uchylone drzwi, by nieco się wywietrzyło i zasiadł do pracy, by uporządkować papiery i czekać, czy ktoś nie będzie potrzebował pomocy lub czy nie wróci Moren.
aiwe_database

Re: Gabinet Opiekuna

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Do drzwi ktoś zapukał. Był to roztrzęsiony Asura pod opieką Delii. Kiedy strażniczka kiwnęła głową i odeszła, Klonn nadal cały się trząsł. Po jego uszach spływały krople potu, kieszenie pobrzękiwały od rozmaitych, zrobionych na prędce urządzeń.
- Dz-dzień dobry...
aiwe_database

Re: Gabinet Opiekuna

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Słysząc pukanie, mężczyzna oderwał się od swoich zajęć. Wstał z krzesła i podszedł do wejścia, by uchylić drzwi i sprawdzić, kto zawitał u progu gabinetu. Kiedy zobaczył roztrzęsionego asurę, natychmiast otworzył szerzej, by wpuścić gościa do środka. Jego twarz mogła zdradzać zmartwienie, choć widać to było głównie po czarnych oczach.
- Dzień dobry, proszę wejść i usiąść - zaprosił go do środka, wskazując na kozetkę. Słowa wyrzucił z siebie dość szybko. Kiedy gość znalazł się już w środku, zamknął za nim drzwi i sam przysunął sobie krzesło tak, by móc usiąść przodem do gościa. Nie zajął jednak na nim miejsca, tylko podszedł do biurka, w swojej torbie szukając apteczki, w której miał różne podstawowe leki.
- Co się stało? Ktoś cię skrzywdził czy nastraszył? - zapytał, spoglądając uważnie na asurę w międzyczasie szukając czegoś dla niego na uspokojenie.
aiwe_database

Re: Gabinet Opiekuna

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Po usłyszeniu pytania, Asura zaczął dukać odpowiedź. Brzmiała jak nieskładny bełkot.
- N-napad... W-wynalazek d-dla Rady... N-norn w karczmie... N-nerwy... U-ucieczka... D-dojście tutaj... - Klonn sam zaczął szukać czegoś po kieszeniach. W końcu, drżącymi rękami, wyjął małe, okrągłe urządzenie.
- Ch-chciał zarekwirować... W-wspomnienia... - z każdym słowem zdawał się tracić resztki spokoju, rozbieganym wzrokiem rozglądał się po gabinecie.
aiwe_database

Re: Gabinet Opiekuna

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Mężczyzna odnalazł w apteczce to, czego szukał. Znalazł czystą szklankę i napełnił ją do połowy wodą z dzbanka, który wcześniej ustawił dla siebie, by nie siedzieć tyle czasu, jak to się popularnie mówi, o suchym pysku. Przelał do cieczy trochę płynu z wyciągniętej buteleczki i podał asurze.
- Wypij to, proszę, pomoże ci ukoić nerwy - polecił mu łagodnym tonem. - Napij się i za chwilę porozmawiamy. Tutaj nic ci nie grozi, nabierz powietrza głęboko do płuc i oddychaj spokojnie - mówił dalej, siadając na krześle naprzeciwko niego i patrząc na niego z uwagą w oczekiwaniu.
aiwe_database

Re: Gabinet Opiekuna

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Klonn odpiął maskę, po czym wypił powoli zawartość szklanki. Jego usta były dziwne, bardzo szerokie i prawie bez warg. Na pierwszy rzut oka nie widać było żadnych blizn ani niczego, co mogło to wywołać w późniejszych etapach życia. Postawił szklankę na kozetce, wwykonał serię oddechów i znowu założył maskę. Jego dłonie drżały mniej z każdym wdechem i wydechem, wzrok stał się mniej rozbiegany. W lewej dłoni wciąż trzymał urządzenie, które chciał w karczmie zarekwirować norn - a przynajmniej to można było wywnioskować z wcześniejszego bełkotu.
- Dziękuję... Sam zacząłem nosić ze sobą środek uspokajający, ale musiał mi gdzieś wypaść. Jesteś Blake, prawda?
ODPOWIEDZ

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 44 gości