Gabinet Aendora

Opasłe w tomy półki i walające się wszędzie pergaminy. Tutaj trafiają zakończone przygody.
aiwe_database

Re: Gabinet Aendora

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Sir Gabriel zrazu wyczuł, że coś jest na rzeczy. Usta wykrzywił w cierpkim grymasie, wodząc wzrokiem od popielca do norna i na powrót. Głową pokręcił na boki i ciężko odetchnął.
- Mości Panowie. Nie bawmy się w jakie zgadywanki. Wszakże dziatwą nie jesteśmy. Powiedzcież wprost, panie Marsusie, w czym rzecz. - żachnął się lekko, mrużąc oczy, wpatrując się w pysk popielca.
Prawdą było, że osoba Marsusa była uważana za jedną z nielicznych wart jakiejkolwiek uwagi i szacunku, przez Gabriela. Tedy do sprawy podszedł poważnie, zwracając się w jego stronę swym frontem.
aiwe_database

Re: Gabinet Aendora

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

- Jak sobie życzysz. Powiem zatem wprost. - Popielec podszedł kilka kroków i stanął przed strażnikiem. Jego sylwetka górowała nad człowiekiem, kiedy sam patrzył na niego wzrokiem spokojnym, bez większych emocji.
- Gabrielu Berhardzie. Z powodu niezwykle licznych skarg na twoją osobę, rada postanowiła poddać wątpliwości twoją pozycję jako strażnika Bractwa. Twoje nieskrywane działanie łamią też zasady Rozwagi oraz Braterstwa, zapisane w Księdze Aiwe. Może to z kolei pociągnąć dalsze konsekwencję. Zapytam więc raz jeszcze... - Marsus mówił typowym dla jego rasy gardłowym głosem. Słowa jednak były wypowiadane z powagą i spokojem. - ...Jaka jest twoja odpowiedź na postawione zarzuty? - Czujnie obserwował mimikę twarzy człowieka. Spodziewał się że ten zaprzeczy jakimkolwiek zarzutom i będzie święcie przekonany że w życiu nie zrobił nic złego. Egzekutor czekał więc czujnie na jego reakcję.
aiwe_database

Re: Gabinet Aendora

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Słuchał z uwagą słów Marsusa, acz dało się przyuważyć, jak z każdym jego słowem, z każdym obrzydliwym oskarżeniem, brwi Gabriela coraz bardziej się marszczyły, a usta zaciskały. Gdy popielec swoją kwestię skończył, mężczyzna zrazu nie począł mówić. Odczekał chwilę, przypatrując się popielcowi.
- Cóż rzec mogę na tak absurdalne zarzuty? Skargi? Jakież to skargi były składane i przez kogo? - zapytał, wzrok kierując również ku Aendorowi. Głos tonem karcący. - Czemuż o nich nic nie wiem? Czemuż wcześniej nikt mnie o nich nie powiadomił? Jakież to niby nieskrywane działania czynię? Cóż to za supozycje nikczemne? Żarty jakie czynicie? - pytał się rycerz, wyraźnie żachnięty, wzrokiem wodząc od jednego do drugiego.
Wiedział dobrze, że siły plugawe w końcu w niego uderzą. Z całą swą złośliwością i mocą, tak skrzętnie zbieraną przez cały ten czas. Azaliż był to ten moment? Moment jego największej próby?
aiwe_database

Re: Gabinet Aendora

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

- Warknął lekko kiedy usłyszał odpowiedź Gabriela. Zwrócił się do siedzącego kapitana. - Aendorze, czy Gabriel nie dostał nigdy jakiegokolwiek upomnienia? - Zapytał zachowując spokój. Z tego co wiedział, człowiek nie raz dawał o sobie znać w niezbyt chwalebny sposób. Popielec nie sądził aby takie zachowanie zostało pozostawione bez reprymendy.
aiwe_database

Re: Gabinet Aendora

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Prze ten czas uważnie słuchał w ciszy, jednakże nadeszła pora aby i on coś rzekł w tej sprawie.
- Tak. - Rzekł krótko i westchnął cicho, nawet łagodny uśmiech lekko zbledł. - Za jego zachowanie względem Mirandy po tym jak wróciła do siedziby. - Uniósł papierki zawierające listę zażaleń i spis świadków. - Uznawaliśmy ją za zmarłą a mimo to spotkała się z taką "gościną" z Twej strony. - Spojrzał wymownie surowo na człowieka, rzucając wyżej wspomniane dokumenty na biurko, na wyciągnięcie ręki Gabriela.
- Na dodatek jeden z opiekunów w bractwie, Blake, również miał zażalenia odnośnie tego jak go potraktowałeś kiedy on rozmawiał z pacjentem. -
Pokręcił głową, aż kwaśna mina zawitała na zazwyczaj delikatnym obliczu. - Ja też nie przepadam za sztuką nekromancji, ale liczy się osoba a nie to jakimi zdolnościami się posługuje. Ważne są uczynki. - Podkreślił, stukając kilka razy w blat swojego biurka.
aiwe_database

Re: Gabinet Aendora

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Słysząc tą odpowiedź, Marsus odwrócił się z powrotem do człowieka.
- Gabrielu. Ja cię ostrzegam. To jest poważna sprawa. Nie życzę sobie kłamstw wobec sytuacji w jakiej się znajdujesz. - Popielec podszedł bliżej i przystawił pazur do piersi strażnika. - Nie wiem czy zdajesz sobie sprawę, ale wszyscy, absolutnie wszyscy wiedzą co ty zrobiłeś. Nie raz okazałeś swój otwarty rasizm wobec braci i sióstr Bractwa. Stosowałeś otwarte groźby i nie raz naraziłeś innych na niebezpieczeństwo. Strażnik jest kimś, kto powinien bronić słabszych. Kimś kto powinien pilnować porządku w siedzibie. Ty jednak okazałeś tylko i wyłącznie agresję, uprzedzenia i najzwyczajniejszy na świecie idiotyzm. - Popielec mówił zimnym, metodycznym głosem. Nie było w nim ani krzty gniewu, jedynie poczucie obowiązku. - Przyznaj się chociaż do jednego. Przyznaj się że dokładnie wiedziałeś co robisz. Jeśli masz jakiekolwiek wytłumaczenie swoich akcji, przedstaw je w tej chwili.
aiwe_database

Re: Gabinet Aendora

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Wzrok Sir Gabriela utkwił na festonach wosku, którymi ociekał ciężki od świec kandelabr, spoczywający na dębowym biurku kapitana. Płomienie świec zatańczyły pod wpływem nagłego podmuchu, przywodząc Gabrielowi na myśl rozszalały ogień stosów, na których smażą się w oczyszczającym ogniu wszelakie plugawe dziewoje, które postanowiły wzdać się ciemnym mocom i czynić szkodę rodzajowi ludzkiemu. Następnie spojrzał na papiery, które nagle spoczęły na lakierowanym blacie biurka. Niedbale zapisane z licznymi plamami inkaustu, będące ponoć oskarżeniem wobec jego osoby.
Podniósł powoli ręce, ściągając ciężkie, klepsydrowe rękawice, by następnie sięgnąć po listę. Palce zaciśnięte na pergaminie, a wzrok bacznie sprawdzający imiona i nazwiska. Mienia osób odpowiedzialnych za jego próbę.
- Z Ebonhawk, Kryty... - rzekł rycerz, odwracając kartkę. - ...większości z tych ludzi nigdy żem nie spotkał, ni widział. Pojęcia nie mam czego chcą ode mnie, acz... - zamilkł, kładąc pergaminy na stole.
Acz wiem czego ja będę chciał od nich, pomyślał, przenosząc wzrok na kapitana i Marsusa.
- Z panem Blakiem i Mirandą to prawda. Acz chciałbym zaznaczyć, że sama sprawa z panną... Hildą była nieporozumieniem. - odrzekł, biorąc głęboki oddech. - Niech dowodem mej dobrej woli będzie, że nie postanowiłem wznawiać śledztwa wobec jej osoby. Dla Awangardy dalej jest martwa. - zmrużył oczy, ubierając na powrót rękawice. - Groźby mogłem użyć, acz w dobrej wierze. Nigdy bym nie podniósł miecza na mych fratrów. Acz widzę, gdzie ta rozmowa zmierza, drodzy panowie. Tedy co chcecie uczynić?
aiwe_database

Re: Gabinet Aendora

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Śledził wzrokiem dokumenty, kiedy człowiek je czytał a na koniec odłożył. Po jego wypowiedzi, wtrącił.
- Ty możesz ich nie znać, ale oni najwidoczniej rozpoznali takiego zdobnego i dumnego rycerza jakim jest sir Gabriel Bernhard. - Rzekł z zabawnym tonem głosu. - Wychodzi na to, że pośrednio przyczyniłeś się w wyrządzeniu im szkody a nasz egzekutor musiał z pewnością załatwić te podpisy od prawdziwych osób. -
Zaraz po tym przechylił się na bok, sięgając do dolnej szuflady zamkniętej na klucz. Otworzył ją i wyciągnął teczkę na której widniał napis: "Spis strażników LmA"
Ułożył powoli papiery na swym stanowisku i wymownie spojrzał na Marsusa, po czym rzekł.
- Zaś co do Mirandy, sprawa została nagłośniona i każdy wiedział dlaczego robiła to co robiła. Została oczyszczona ze swoich zarzutów "pośmiertnie", jak wtedy sądziliśmy. Jednakże ona powróciła i spotkała się z groźbami. Nigdy ale to NIGDY... - Uniósł nieco swój głos, na ułamek sekundy aż ściany zadudniły, robiąc przy tym niezadowolony wyraz twarzy, który zaraz z powrotem przywdział kolory łagodności. -...strażnik nie powinien grozić, co najwyżej upominać a w przypadku zwątpienia, skonsultować się ze mną. -
Skończył prawić, opierając się ciut wygodniej i poprawiając ręką kosmyk włosów który opadł mu na czoło w momencie krótkiego uniesienia. Na dodatek spojrzał oczekująco na Marsusa a zaraz po tym, na spis strażników.
aiwe_database

Re: Gabinet Aendora

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Zmrużył ślepia kiedy Gabriel tak po prostu go wyminął i sięgnął po dokumenty na biurku. Wysłuchał jednak co ten miał do powiedzenia. Jednak wypowiedź człowieka przeczyła wszystkiemu co się działo. Marsus spędził wiele dni, skrzętnie zbierając relacje od członków Bractwa oraz mieszkańców Ebonhawke i Boskiej Przestrzeni. Dlatego bzdury wypowiadane przez Gabriela srogo działały mu na nerwy. Groźba w dobrej wierze?! Kłamstwa że nie podnosił broni na człnków bractwa?! Popielec uspokoił się jednak, emocje nie powinny mieć nic wspólnego z tą sprawą. Liczyła się jedynie prawda i twarde fakty.
Kiedy Aendor posłał mu spojrzenie, popielec podszedł bliżej. Pora było zakończyć tę farsę, skoro i tak jedynie jedna ze stron brała ją na poważnie.
- Tak jak mówił kapitan, nie sądzę abyś pamiętał o wszystkich osobach którym uprzykrzałeś życie swoją obecnością i specyficznym obyciem. Wiele razy padły słowa, i tu cytuję, że "niegodni są uwagi twojej". - No właśnie. Marsus nie musiał nawet specjalnie się wysilać. Gabriel nie krył się wcale z tym co robi. Popielec spotkał wielu prostych handlarzy, farmerów i mieszkańców miast, którzy mieli nieszczęście przeciąć drogi z "cnym rycerzem". - Tak więc oprócz sprawiania kłopotów wewnątrz siedziby, nadawałeś naszemu Bractwu wspaniały wizerunek w szerszym świecie. Jakbyśmy nie mieli z tym dość problemów. - Westchnął i kontynuował.
- Jak zostało powiedziane, strażnikiem jest ten, kto pomaga i chroni. Ty jednak nie dość że wprowadzałeś niepokoje i niechęć, to jeszcze nie zareagowałeś na upomnienia ze strony swojego przełożonego. - Zerknął na Aendora, po czym wrócił wzrokiem do człowieka i wyprostował się.
- Gabrielu Bernhardzie. Z powodu nie wywiązywania się z obowiązków strażnika, oraz przez brak poprawy po wytknięciu takowych, zostaniesz usunięty ze stanowiska strażnika. Ponadto... - Tu uniósł jeden pazur w górę. - Przez twoje niedopuszczalne zachowania, szarganie opinii gildii, rasizm, groźby wobec braci i sióstr z Bractwa, oraz złamanie i niechęć poprawy wobec Praw Aiwe... ja, Marsus Arclaw, Egzekutor Leth mori Aiwe, za zgodą Rady, oficjalnie pozbawiam cię praw członka Bractwa. Medalion Leth mori Aiwe zostanie ci odebrany, a ty odeskortowany poza teren siedziby. Wyrok zostanie wykonany natychmiast.
aiwe_database

Re: Gabinet Aendora

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

- I za bycie hipokrytą. - Wtrącił na koniec, otwierając pyknięciem palca folder, drugą ręką sięgając do kałamarza z piórem. Wyciągnął przybór który nawet nie zawisł na chwilę a płynnie przeleciał prostą, czarną krechę po imieniu i nazwisku Gabriela Bernharda, widniejąca w kartotece.
- Delio, czy zechcesz uczynić honory? - Wskazał zachęcającym gestem na Gabriela.
Po czym na koniec oparł się łokciami o blat i spojrzał prosto w oczy Bernharda.
- Z początku się zapowiadałeś obiecująco, ale stwierdzam, że od tej całej szlachty to Ci się w dupie poprzewracało. - Podkreślił to, z hukiem zamykając spis strażników z którego człowiek już został skreślony.
aiwe_database

Re: Gabinet Aendora

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

I tako opadły kurtyny fałszu i zepsucia, gdy plugastwo swój łeb odsłoniło w pełni swej odrazy. Ogień świec zatańczył, poruszony nikczemnością słów egzekutora jak i kapitana, których osoby okazały się równie fałszywe, co złoto wypełniające tę siedzibę.
Nie. To nie fałsz. Ninie to szczera prawda była, pomyślał Gabriel, gniewnym spojrzeniem wodząc po popielcu i nornie. Odwrócił nawet lekko głowę, by zoczyć na Delię.
Z odrazą.
- Sprawiedliwości tu nie zaznam. Wszakże i na to żem nie liczył. Gdzież tu szukać etyczności. Wśród samych degeneratów?! - żachnął się rycerz, na powrót rękawice zakładając. - Acz nie ostanę tu ni chwili dłużej. Niechaj będzie wasza wola!
Z tymi słowy zerwał medalion bractwa, kładąc go ciężko na blacie, by następnie odwrócić się, w ruch wprawiając srebrną pelerynę, która omiotła krawędź dębowego stołu kapitana. Jadowity wzrok Sir Bernharda, potęgowany zielonymi oczyma, spoczął ninie na osobie sylvari, gdy począł ruszać w stronę wyjścia z gabinetu.
Ciężki krok dudnił w kamiennych izbach, gdy Sir Gabriel Bernhard, cny rycerz z Ebonhawk, opuszczał tę jaskinię obrzydliwości i nikczemności. Z odrazą patrzył na plugawą wieżę magyi, gdzie nikczemnicy oddawali się plugawym praktykom. Zerknął też i na wyłaniające się ściany szpitala, gdzie płowa dziewka, Miranda, przyozdobiona girlandami zepsucia, czyniła swe abominacje. Myśli najprzedniejszą z nich wszystkich, wiedźmą z bagien którą Lanthael zowią, nie zajmował. Wszakże ona pierwsza na stosie spłonie.
aiwe_database

Re: Gabinet Aendora

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Na słowa Aendora opuściła skrzyżowane wcześniej ręce wzdłuż ciała i odepchnęła się od ściany. Kiedy Gabriel popatrzył na nią przez ramię, odwdzięczyła mu się lodowatym, surowym spojrzeniem, które tym razem nie skrywało już pogardy, jaką żywiła do jego osoby. Z wysoko uniesioną głową patrzyła, jak mężczyzna zrywa medalion i kładzie go z hukiem na biurku. Gdy jednak zaczął zmierzać do wyjścia, sylvari natychmiast postąpiła w bok, by swoim ciałem zagrodzić mu dojście do drzwi, co zapewne mogło wyglądać nieco zabawnie przez wzgląd na niewielki wzrost kobiety. Jej prawa dłoń powędrowała niedaleko rękojeści jej miecza, żeby w razie czego móc błyskawicznie go dobyć, gdyby Gabriel postanowił stawiać opór.
- A ty gdzie się wybierasz? Wycieczka krajoznawcza? Nie sądzę - syknęła, przeszywając jego głowę zimnym wzrokiem turkusowych oczu. Jej dumna postawa miała w sobie coś wręcz wyzywającego. Nie spuszczając wzroku z mężczyzny, zwróciła się do Aendora. - Gdzie mam odprowadzić tego degenerata?
aiwe_database

Re: Gabinet Aendora

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

- Co to za maniery? Cny rycerzu? - Rzucił za człowiekiem, kiedy ten po ciśnięciu amuletem zechciał chamsko opuścić pomieszczenie. Na szczęście Delia zastawiła mu drogę, dlatego też mógł rzec.
- Weź ze sobą dwóch stróży z kwater i odprowadźcie go do drogowskazu, nadajcie kierunek na Ebonhawke. -
Oznajmił kapitan, kiwnięciem głowy oraz wymownym spojrzeniem, zamykając rozkaz.
aiwe_database

Re: Gabinet Aendora

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Skinęła głową Aendorowi na znak zrozumienia. Następnie przesunęła się, otwierając szeroko drzwi. Spojrzała na Gabriela i ruchem głowy nakazała mu wyjść.
- Jak tak ci się śpieszy, to nie stój jak kołek - warknęła do mężczyzny, czekając, aż przejdzie przez próg, by następnie ruszyć zaraz za nim. Po drodze z gabinetu kapitana przywołała jeszcze dwóch strażników do pomocy, by pod eskortą odprowadzić Gabriela do drogowskazu i odesłać do Ebonhawke.
aiwe_database

Re: Gabinet Aendora

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Minęło trochę czasu, a nie tylko Gabriel, a także i inne zgromadzone w Gabinecie Kapitana osoby opuściły go. Zostawiając to miejsce w rękach wiernych sprzątaczy bractwa, którzy polerowali je i zamiatali, by zadowolić właściciela jak tylko najlepiej potrafili. Jeden z nich, choć nie wiadomo dokładnie który, zostawił na biurku oficera donice z białymi różami, kto wie w jakim celu...
ODPOWIEDZ

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 26 gości