Gabinet Kuratora

Opasłe w tomy półki i walające się wszędzie pergaminy. Tutaj trafiają zakończone przygody.
aiwe_database

Re: Gabinet Kuratora

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Stukot obcasów poniósł się echem po wschodniej części siedziby. Strażnicy z początku nie byli pewni czy dobrze widzą - ale nie mylili się. Ku swojemu gabinetowi kroczyła pewnie jedna z Opiekunek bractwa. Poły przydużego płaszcza łopotały jej przy uszach przez szybkie tempo, odsłaniając dość widoczny brak do niedawna sporego znaku rozpoznawczego kobiety.
W dłoni ściskała złożoną kilkakrotnie kartkę, a na przywitania odpowiadała jedynie skinięciami głowy. Szepty powoli przenosiły się dalej w głąb siedziby...

W końcu dotarła do zakluczonych drzwi gabinetu i zamaszystym ruchem zerwała z nich poprzednie ogłoszenie. Już chwilę później drzwi stały otworem dla wszelkich gośćmi, a słodki zapach kwiatowej herbaty popłynął korytarzami siedziby.
Opiekunka płaszcz przywiesiła na haczyku nieopodal regału z książkami i oparła dłonie na biodrach, stukając palcami po okolicach miednicy.
- No, Trevelyan... - mruknęła do siebie pod nosem, szczerząc się od ucha do ucha. Jej wzrok przesunął się znów na tajemniczy, poskładany papirus, a w oczach błysnęły niesforne ogniki. - Pora brać się do roboty.
aiwe_database

Re: Gabinet Kuratora

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Szybko do jej uszu dotarły wieści, że Veri wróciła do siedziby, więc zamknęła swój pokój i ruszyła do gabinetu kuratorki trzymając w ręku białą, otwartą już kopertę. Stojąc przed drzwiami zapukała trzy razy i poprawiła suknię na brzuchu, która w trakcie chodu pomarszczyła się.
aiwe_database

Re: Gabinet Kuratora

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Jako że drzwi były wciąż uchylone, to kroki Kae usłyszała już z daleka. Jednak dopiero charakterystyczne pukanie zapewniło Trevelyan co do tożsamości gościa. Odwróciła się na pięcie i uśmiechnęła szeroko. Pchnęła drzwi z łatwością, po czym podeszła do elementalistki i bez ostrzeżenia uściskała ją.
- Kae, kochana moja - przywitała kobietę radośnie, gdy odsunęła się. - Dobrze cię widzieć. Napijesz się czegoś? - zerknęła przez ramię na wnętrze gabinetu, zmieszała się nieznacznie. - Choć na chwilę obecną niewiele mogę zaoferować... większość jest dalej w Garenhoff.
Wzrok Ver powędrował na twarz Kae, potem na jej brzuch, aż na kopertę, którą dzierżyła w dłoniach. Zadziorny uśmieszek wkradł się na twarz nekromantki.
- Widzę, że i tobie nie dają spokoju? - mrugnęła do niej, po czym dłonią wskazała wnętrze pomieszczenia za jej plecami.
aiwe_database

Re: Gabinet Kuratora

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Widząc kwitnącą i promienna twarz nekromantki zaśmiała się wesoło
- Pełna werwy i uśmiechu to cieszy - podeszła do dziewczyny i bezceremonialnie ja uściskała - Ciebie też dobrze widzieć i to tak w wyśmienitym nastroju - odpowiedziała na serdeczne przywitanie - tak bardzo chciałabym się dowiedzieć co u Ciebie i małego członka Twojej rodziny lecz - machnęła kopertą - czeka nas burza mózgów i rozmyśleń, chociaż - zmarszczyła czoło w zadumie i zawiesiła głos - najpierw poplotkujemy - powiedziała szybko, a jej czoło wygładziło się - a potem zabierzemy się do pracy - weszła do pokoju z uśmiechem na twarzy - napiję się czegokolwiek co masz, bo wiem że dopiero co wróciłaś - odwróciła się do Veri reagując na jej słowa- w sumie to sama mogłam coś przynieść, ale jak tylko doniesiono mi, że znajdujesz się na terenie siedziby to chwyciłam kopertę i wybiegłam z pokoju - zrobiła krzywą minę na swoje słowa - no z tym wybiegłam to przesadziłam - spojrzała wymownie na swój brzuch - ostatnio to poruszam się jak Dolyak w bagnie - cicho prychnęła i po chwili machnęła ręką śmiejąc się. Podeszła do sofy i usiadła na niej - no ale dość o mojej nieudolności opowiadaj co u ciebie,jak minął poród, jak ma się maleństwo ?- zarzuciła pytaniami dziewczynę kładąc kopertę na kolanach
aiwe_database

Re: Gabinet Kuratora

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Na nagły natłok pytań z ust koleżanki po fachu, Ver nie umiała powstrzymać chichotu.
Podążyła za Kae do środka, jednak zamiast w stronę sofy, pokierowała się ku szafce gdzie trzymała filiżanki i kilka napoczętych sakiewek z herbatami. Wybrała spośród zasobów te o najprzyjemniejszej woni, po czym rozpaliła malutki płomyk pod imbryczkiem z wodą. Nuciła cicho pod nosem jakąś melodię, przesypując zioła do naczyń.
- Zacznę zatem od przyjemniejszej części odpowiedzi na pytania - powiedziała nieco głośniej, by brzdęki i szumy nie zagłuszyły jej słów. - Nasza mała Aiwe urodziła się silna i zdrowa, choć dwa tygodnie przed planowanym porodem. Na szczęście, obyło się bez jakichkolwiek komplikacji... choć z tego, co potem mówiły pielęgniarki, to zdarzyło mi się dwa czy trzy razy zemdleć w trakcie rozwiązania - parsknęła śmiechem. Zdjęła czajniczek z ognia i ostrożnie rozlała wrzątek do porcelany. - Teraz jest z nią Jack. Jest naprawdę świetnym ojcem i mężem. Zajmuje się wszystkim, wyrywa do wszystkiego bez pytań czy próśb. Dalej dba o to, bym odpoczywała. Czasem łapię się na tym, że specjalnie nie wyprowadzam go z błędu i pozwalam działać - zaśmiała się pogodnie, łapiąc za podstawki i ruszyła w stronę Kae.
Podała jej jeden z parujących naparów i zasiadła po jej prawej. Wzrok nekromantki ponownie znalazł się na brzuchu elementalistki, a na twarzy Ver rozkwitł delikatny uśmiech.
- Taaaak, pod koniec ciężko nawet wstać z łóżka - odrzekła z lekkim rozbawieniem. - ...ale wyobraź sobie, że nagle to wszystko z dnia na dzień tracisz. Ciężko się znów przyzwyczaić do bycia skocznym i żwawym.
Podmuchała delikatnie na wrzątek i upiła łyk.
- Mam nadzieję, że i u ciebie obędzie się bez zbędnych komplikacji, że wszystko pójdzie jak należy. Ach, no i oczywiście, że nie będzie zbytnio bolało - puściła do niej zadziornie oczko, po czym oparła się wygodniej o obicie sofy. - Upewnij się, że Warden będzie obok. Musisz mieć komu miażdżyc rękę jak będą ci kazali przeć, a lekarzom nie polecam. Są dość mściwi.
Po chwili milczenia podniosła się, by zgarnąć z blatu biurka złożoną kartkę. Ponownie zasiadła przy Kaeiles i rozprostowała pergamin.
- Ale te opowieści mogą poczekać. Teraz mamy to - pacnęła wierzchem dłoni o zapisaną drobnym druczkiem kartkę. - Musimy ustalić plan działania. Nie chcę po prostu siedzieć na zadku i czekać aż ktoś się sam zgłosi. Masz jakieś pomysły?
aiwe_database

Re: Gabinet Kuratora

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Usadowiła się wygodnie na sofie po swoim słowotoku i słuchała z uwagą słów Veri jak i obserwowała krzątającą się gospodynię z lekkim uśmiechem. Z każdym słowem opiekunki uśmiechała się szerzej i szerzej
- Wiedziałam, że Jack pokaże swoją łagodną wersję gdy urodzi mu się córeczka - wyprostowała nogi i skrzyżowała je w kostkach
- Strasz mnie dalej - powiedziała z nutką rozbawienia po kolejnych słowach Veri i położyła dłonie na brzuchu - ja muszę urodzić dwójkę - wygładziła wyimaginowaną fałdkę na nim. Gdy opiekunka skończyła przygotowywać herbatę i podała ją na stół sięgnęła po filiżankę i spojrzała na Veri pełna podziwu jak dobrze wygląda.
- Veri wyglądasz na prawdę wspaniale, figura Ci wróciła chociaż tu i ówdzie ci się lekko zaokrągliło, przez co wyglądasz bardziej ponętnie - puściła jej oczko po swoich słowach.
- Warden nie wymiga się przed porodem - zaśmiała się wyobrażając sobie jak to może wyglądać. Po chwili zerknęła na filiżankę w swojej dłoni i podniosła ją do ust ochładzając wrzątek delikatnym dmuchnięciem. Zrobiła mały łyk i odstawiła naczynie na stół w momencie gdy dziewczyna sięgnęła po swoją kopertę.
- Właśnie przyszłam do Ciebie w tej sprawie - wymownie spojrzała na jej kopertę i sięgnęła po swoją - Przeczytałam bardzo dokładnie słowa tam zawarte - uniosła dłoń i założyła kosmyk włosów za ucho - musimy dziś przeanalizować umiejętności użytkowe naszych mieszkańców, a przynajmniej tych których znamy i możemy im ufać - zrobiła krótka pauzę i skrzywiła się lekko - no już idźcie spać, kopanie w tym momencie przeszkadza mamie - powiedziała cicho do dzieci i poklepała się delikatnie po brzuchu - wybacz, co raz mocniej dają mi się we znaki ich zabawy - spojrzała na Veri i uśmiechnęła się - jak zrozumiałam z teksu czeka nas długa wyprawa, podstawowe składniki będą zapewnione - zmarszczyła czoło w zadumie - większość naszych członków to wojownicy, magowie - podrapała się po głowie - to będzie cięższe niż myślałam - wzięła większy oddech i przeszukała kieszenie by po chwili wyciągnąć pióro - dobrze, zatem Krognal, Norn ze znajomością ziołolecznictwa, mógłby zaopatrzyć nas w zioła lecznicze - zerknęła na Veri - Sub ma sporządzić mikstury, ale wiadomo zioła zajmują mniej miejsca i są szybsze do wyciągnięcia w razie potrzeby
aiwe_database

Re: Gabinet Kuratora

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Roześmiała się, ale i lekko zarumieniła na komplement Kae. Machnęła od niechcenia dłonią i oparła się wygodniej o oparcie kapany, popijając wolno gorący czaj.
- Nie miałam okazji zbyt dobrze poznać Krognala, ale wierzę ci na słowo, moja droga - uśmiechnęła się do płomiennowłosej, ale mina zrzedła jej od razu na wzmiankę o Subortisie.
Westchnęła ciężko, krzywiąc się. Widać było, że nawet nie stara się ukryć swojego niezadowolenia.
- A nie lepiej... no nie wiem, spytać Ereltany? Ona ma chyba w tym temacie większe pole do popisu?... - zagadnęła z nadzieją w głosie i wzroku.
aiwe_database

Re: Gabinet Kuratora

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Posłała dziewczynie wyrozumiały uśmiech
- Rozumiem, spróbuję ją dorwać, a jak nie, to ogarnę to sama - zrobiła łyk aromatycznego naparu - do rozwiązania jeszcze osiem tygodni więc najprawdopodobniej będzie to moja ostatnia duża sprawa jaką się zajmę, a potem - spojrzała ciepło na Veri - wszystko w Twoich rękach i na Twojej głowie - po chwili ściągnęła brwi - ta wyprawa będzie ciężka, lecimy w nieznane, do tego zstąpienie z mgieł Boga wojny - pokręciła głową w zadumie i westchnęła ciężko - oby wszystko skończyło się dobrze
aiwe_database

Re: Gabinet Kuratora

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Przełknęła ślinę, ale uśmiechnęła się lekko do Kae. Z troską pogładziła jej brzuch, dopiero po chwili przerywając milczenie.
- Wolałabym, żebyś już teraz ochłonęła i dała się tym zająć nam. Nie wybaczę sobie, jak przez stres coś stanie się twoim maluchom - pogroziła jej żartobliwie palcem, choć w oczach nekromantki widać było powagę i przejęcie. - Ale wiem, że pewnie nie usiedzisz.
Jej niby groźna mina zelżała. Przeniosła dłoń z brzucha Kae na czubek jej głowy i delikatnie, z troską, pogłaskała po czerwonych kosmykach.
- Zrobię wszystko co w mojej mocy, by zapanować nad tym bajzlem kiedy już tam dotrzemy. I że nikomu nie spadnie włos z głowy. Możesz być o to spokojna.
Wyprostowała się i uderzyła lekko pięścią w pierś.
- Wrócimy cali i zdrowi, a dla ciebie i szkrabów skombinujemy jakieś ładne upominki z Elony - puściła oczko do Kaeiles i rozluźniła się.
aiwe_database

Re: Gabinet Kuratora

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Zaśmiała się szczerze na tą delikatną czułość z jej strony
- No wiem, wiem to będzie ostatnie co zrobię, potem usiądę w fotelu i będę porządkować akta i dokumenty - po kolejnych słowach Veri na jej twarzy wymalowała się powaga - wiem, że będziecie uważać, lecz sama wiesz, że to nie przelewki, wiesz jak nasi awijczycy podchodzą do potyczek - spojrzała uważnie na Veri - miecz i na wroga - cicho westchnęła po tych słowach
aiwe_database

Re: Gabinet Kuratora

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Kobiety jeszcze przez chwilę rozmawiały, by następnie pogodnie pożegnać się. Veripma powróciła do pracy.

Jakiś czas później nekromantka pojawiła się znowu pod drzwiami gabinetu, tym razem w towarzystwie dwóch strażników, trzymających w rękach poskładane kartony.
Na kilka godzin trójka zniknęła w pomieszczeniu, a z wnętrza słychać było rumor i szuranie. W końcu po jakimś czasie wyszli na korytarz.
Ver instruowała obładowanych po czubek głowy strażników gdzie mają zanieść popakowany przybytek kobiety. A kiedy ostatni karton opuścił wnętrze, kobieta stanęła przed drzwiami, zakluczając je trzykrotnie. Spojrzała raz jeszcze na klamkę, westchnęła ciężko. Ruchem dłoni zdjęła z nich tabliczkę ze swoim nazwiskiem i wsunęła do kieszeni. Metalowa plakietka brzdęknęła metalicznie, gdy styknęła się z kluczami.
- Tak będzie najlepiej. Dla Aiwe... - szepnęła na odchodnym, a poły płaszcza załopotały przy jej uszach.
ODPOWIEDZ

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 38 gości