Aeva skinęła lekko głową, po czym spojrzała na dokumenty. Również sama znała przebieg kariery Ioviny ze względu na ciągłą pracę z kartotekami. Wzięła dokumenty w ręce i zaczęła je sprawdzać bardzo precyzyjnie. Opuściła je po chwili, po czym mimowolnie zerknęła na białego malucha. Widok dziecka wywołał na jej delikatnej twarzy, równie delikatny, ale pogodny uśmiech. Aeva wróciła po chwili wzrokiem na Iovine i odparła.
- Wszystko jak dla mnie wygląda dobrze. Nie widze przeszkód na powrót. Na moc regulaminu straży akceptuję wniosek. Poinformuję jeszcze Egzekutywę o tej okoliczności oraz dam dokument potwierdzający procedurę. -
Strażnica - Biuro Kapitana
Re: Strażnica - Biuro Kapitana
Iovina skinęła głową na znak, że zrozumiała. W tym czasie jej młoda kopia buszowała po gabinecie. Zdążyła zajrzeć do kosza na śmieci, wbiec w ścianę i potknąć się o własne łapy. Malec jednak nie zapłakał ani razu. Zamiast tego zaśmiał się, po czym zaczął gonić własny ogon, szczerząc przy tym swoje mleczne zęby.
- Dziękuję. W takim razie to wszystko. - Prawie odwróciła się w stronę drzwi, jednak zrezygnowała w połowie kroku. - Chciałam jeszcze powiedzieć, że gdyby sytuacja była kryzysowa, proszę mnie natychmiast poinformować. W czasie wojny każdy doświadczony się przyda, by poprowadzić siły Bractwa. Przyniosłam też do Strażnicy stary artykuł na temat Kralkatorrika. Myślę, że będzie na czasie, gdyby ktoś chciał do niego zerknąć - powiedziała, nim postanowiła opuścić gabinet.
- Dziękuję. W takim razie to wszystko. - Prawie odwróciła się w stronę drzwi, jednak zrezygnowała w połowie kroku. - Chciałam jeszcze powiedzieć, że gdyby sytuacja była kryzysowa, proszę mnie natychmiast poinformować. W czasie wojny każdy doświadczony się przyda, by poprowadzić siły Bractwa. Przyniosłam też do Strażnicy stary artykuł na temat Kralkatorrika. Myślę, że będzie na czasie, gdyby ktoś chciał do niego zerknąć - powiedziała, nim postanowiła opuścić gabinet.
Re: Strażnica - Biuro Kapitana
Do drzwi gabinetu kapitana rozległo się pukanie. Za nimi czekał norn w naprawionej po solidnych zniszczeniach zbroi. Miał ze sobą buławę, a na plecach miał zawieszoną tarczę, która niestety zasłaniała jego różowego Quaggusia.
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 30 gości