Chodziła chwilę w kółko. Kiedy zobaczyła Addien chciała ją przywitać, ale ta chyba nie zauważyła jej. Kobieta została z boku. Obserwowała, co zrobi Mumifikatorka. W końcu stwierdziła, że to chyba leprze rozwiązanie. Ostatecznie również napisała list i wsunęła go pod szczelinę w drzwiach. Następnie udała się w sobie znane miejsce. Treść listu
Szanowni Radni,
Ostatnio dzięki pomocy Kaeiles i Subortisa udało mi się nabyć karczmę. W zasadzie nie tyle nabyć, co ją zdobyć. Aktualnie jestem w trakcie jej remontowania i odrestaurowywania. Chcę doprowadzić ją do stanu świetności i używalności. Pęknięta Flacha, bo to ten właśnie przybytek przeszedł w moje posiadanie mieści się w dzielnicy Zachodniej Wspólnoty w Boskiej Przestrzeni. Jest jeszcze jedna kwestia, którą chciałabym obgadać z radą. Pod karczmą znajduje się kompleks jaskiń, który chciałam zmienić w gildię złodziei.
Proszę Was drodzy Radni o odpowiedź.
Penturia.
Stanęła przed gabinetem radnego, w końcu nie miała za daleko, wspięła się po krętych schodach i teraz trzymając wyrwaną kartkę z gazety pukała do drzwi czekając aż zostanie zaproszona do środka.
- Wejść. zawołał słysząc pukanie. Inferno siedział przy swoim biurku wygodnie oparty. W łapach trzymał kubek z jakimś płynem, a przed nim leżał na blacie sztylet dostarczony z Elony. Mesmer uniósł łeb wpatrując się w stronę wejścia, by zobaczyć kto przybył.
Uniosła dłoń i chwyciła klamkę naciskając na nią, gdy drzwi się uchyliły weszła do środka i skinęła głową z szacunkiem
- Inferno - powiedziała poważnym tonem i od razu podeszła do biurka radnego kładąc na nim wycinek z gazety mówiący o pogrzebie Trevelyan. Zanim zaczęła mówić dała chwilę radnemu na zapoznanie się z tekstem
- Zaniepokoiła mnie ta wiadomość i nie potrafię znaleźć spokoju cały czas myśląc czy to faktycznie Verimpa, dlatego przychodzę ponieważ byłeś ostatnią osobą z którą rozmawiała zanim zniknęła - wpatrywała się w popielca spokojnym wzrokiem, chociaż ton jej głosu zdradzał zdenerwowanie
- czy wiem może coś na ten temat ? czy coś Ci wiadomo ?
Mesmer pomachał sztyletem. - To jest sztylet Veri. powiedział krótko. Dostałem go od posłańca z Elony. Jednak jeśli chodzi o samą nekromantkę to nic mi nie wiadomo o jej stanie zdrowia. Ciała nie znaleziono mesmer zawahał się na chwilę ..a właściwie ciał. Przynajmniej nic mi o nich nie powiedziano. poprawił.
Wzrok z radnego przesunęła na sztylet, który trzymał w łapie i mimowolnie zacisnęła dłonie. Jednak kolejne słowa Inferna spowodowały, że powaga z jej twarzy zniknęła i została zastąpiona troską, a w jej oczach pojawiło się niedowierzanie
- Ciała ?, Czy wiadome było po co Veri udała się do Elony ? czy zdradziła swoje plany ?, bo jeżeli nie znaleziono - zrobiła pauzę - Veri to nie można przekreślać, że nie żyje, może potrzebuje naszej pomocy, trzeba wyruszyć i zbadać jej zniknięcie - ostatnie słowa powiedziała już zdeterminowanym tonem
Popielec wzruszył ramionami. - Wyruszyła szukać nauczycieli tej nowej odmiany nekromancji, to wysłałem z nią Yvonne. Niech wyszukają więcej i może nawet sprowadzą tutaj do nas. Mesmer zaczął bawić się sztyletem. - Z samą pomocą może być problem. dodał po chwili starając się balansować ostrzem na palcu. - Ten sztylet został znaleziony w miejscu, gdzie była spora obsuwa kamieni, więc podejrzewam, że nasze panny upuściły broń z wysokości. Radnemu w końcu upadła broń na blat co podsumował westchnięciem i podniósł wzrok. - O tyle mieliśmy szczęście, że musiało być niedaleko jakieś zaludnionego terenu z osobą, która wiedziała kim są nasze awanturniczki.
Szła prędko, jakby paliło się pod jej nogami. Nie zwracała uwagi na to czy Zlata nadąża za nią, czy zgubiła się gdzieś po drodze. Zastukała mocno i stanowczo o odrzwia. Weszła do środka nie czekając na zaproszenie.
- Dzień Dobry. - Powiedziała z lekkim ukłonem. - Przepraszam, że tak nagle ale sprawa jest dość pilna Panie Inferno. - Dopiero teraz zauważyła Kaeiles. - Kae. W sumie dobrze, że też tu jesteś.
Zatrzymała się przed biurkiem radnego. Wyjęła spod płaszcza kartkę. Z pozoru zwyczajną papierową stronę. Położyła ją na blat.
- Strona z księgi Aiwe. - Oznajmiła pospiesznie. - Udało się nam ją odzyskać.
Zlatej się nie spieszyło... aż tak. Droga sprawiła, że stała się mocno senna, a ranne plecy co i rusz przypominały o sobie piekielnym pieczeniem. Dosłownie. Czuła jakby sam czart z dna piekieł na nowo rozdrapywał jej skórę. Była kilka kroków za Penturią, ponieważ tak musiała, taki był jej obowiązek i już.
Gdy zastała na miejscu i Radnego, i Kae, odetchnęła cicho z nadzieją, że niedługo będzie mogła oddalić się do lecznicy lub na odpoczynek. Jeszcze nie wiedziała.
- Inferno. Kae. - Skinęła poważnie głową, stając w pobliżu wyjścia.
Właśnie miała skomentować wypowiedź i już otwierała usta, gdy stukanie, a następnie wtargnięcie do pokoju spowodowały, że wyartykułowała tylko
- R ... - odwróciła wzrok i spojrzała na wchodzącą z impetem Penturię
Wyczekała chwilę, jakby ciekawa, czy Penturia oprócz dostarczenia stronicy, będzie miała życzenie przekazać Radnemu wszystkie informacje. Co do tego jednak się nie umówiły, więc Zlata podjęła rozmowę:
- W ukryciu dżungli Maguumy Opończa posiada swoją fortecę. Więc tak, tam, w jednym z budynków, schowana w regałach była strona z Księgi. Nie byliśmy jedynymi, którzy chcieli ją zdobyć. Wybraniec samej Aiwe tam był. Ralto, o ile mnie pamięć nie myli. Sprzymierzył się z Joko. Jego armie wybiły Opończyków. Nim wylecieliśmy, były... przywrócony Radny, były kompan Aiwe wypowiedział nam wojnę - mówiła spokojnie, co było spowodowane wyłącznie rosnącym zmęczeniem. - Dzięki wiedzy z tej strony Opończa próbowała wskrzesić Lazarusa. Spisała ją ręka nekromanty, więc wierzę, że i uzdolniony nekromanta ją odczyta - dodała śmiało, wiedząc, że w pokoju znajdują się osoby, którym wiedza się należała lub już ją posiadały.
Złodziejka wysłuchała Zlatej po czym otworzyła usta.
- Właśnie. Wypowiedziano nam wojnę. - Na jej twarzy widoczne było przejęcie. - Trzeba przygotować defensywę. Taką, która zdoła odeprzeć armię nieumarłych. Armię, która jest potężna w liczebność i zdaje się nie czuć bólu.
Oczy łotrzycy zapłonęły jakby nieco.
- Jeśli na tej stronie rzeczywiście jest klucz do nieśmiertelności to powinna ona zostać albo dobrze ukryta i nigdy nie odczytana, albo zniszczona.
Spojrzała po zebranych Radnym i Egzekutorkach.
Inferno spojrzał na kartke, jednak po chwili podniósł głowę i popukał w nią pazurem. - Przperaszam, ale skąd wiecie, że ta kartka zawiera wiedze pozwalającą kogoś ożywić i jest ona częścią księgi Aiwe? Wydawało mi się, że księga jest kompletna. powiedział unosząc brew.
Złodziejka wysłuchała Radnego i nim ktokolwiek zdążył odpowiedzieć sama zaczęła mówić.
- Nie wiemy. Jednak tak twierdził pewien starzec którego uwolniliśmy na jednej z misji. Mówił, że nazywa się Karsus Man...cośtam Zalathorm. A w zasadzie nazywał. Zginął przenosząc nas do Maguumy. Sam był związany z miejscem które określał jako Gabinet Strażnika. Swoją drogą poczwara, z którą przyszło nam się tam zmierzyć też była niczego sobie. Ostatecznie dotarliśmy do jakiejś ciemnej hali. - Tu na chwilę przerwała. Wzięła łyk z piersiówki, w której miała jeszcze nieco wody. - Przepraszam. Zaschło mi w gardle. O czym... a tak. W ciemnym pomieszczeniu była jakaś zjawa. Upiór z potężną buławą. Owe widmo kiedy machnęło tym orężem w moją stronę... dobrze, że zrobiłam unik. Fala energii która wystrzeliła z broni i tak mnie odrzuciła. Poza tym widmo przybiło do ziemi pozostałych i uciekło z jedną ze stron.
Przestała mówić na chwilę. Rozejrzała się po pomieszczeniu, po przebywających w nim osobach.
- Nie ufaliśmy starcowi. Wszyscy poza Ioviną. Ostatecznie złapałam go i przyłożyłam mu nóż do gardła. Ten zaś przeniósł nas, jak już wspomniałam. Później miał formę...kruka. Mówiącego kruka. Powiedział, że nie żyje, ale dzięki wiedzy ze stron księgi był w stanie utrzymać jeszcze jakiś czas... przy życiu. - Zatrzymała się orientując jak chaotycznie i irracjonalnie brzmi jej wypowiedź. - Poszedł rozmawiać z Wardenem by przekazać mu informacje na temat stron i tego czego dotyczyła praca Aiwe. Podobno właśnie nad tym badania prowadziła. Nad nieśmiertelnością.
Rozejrzała się i czekała na reakcję obecnych w pomieszczeniu.