Pracownia Rady
Pracownia Rady
Wszelkie krzyki na wschód od karczmy dobiegły końca. Skończył się wzmożony ruch między kopalnią, owym miejscem, i Drogowskazem. Osoby z oddali mogli już ujrzeć monumentalną, złotą budowlę.
Wejście skromnie udekorowane sztandarami z herbem gildii pięknie komponowały się z prostotą budynku. Szerokie wejście zachęcało do wejścia.
Wnętrze nie zaskakiwało niczym szczególnym. W centrum umiejscowiony został okrągły stół, wokół niego postawione złotawe krzesła (skąd na to wszystko Rada miała pieniądze?
Były też schody, prowadzące w górę. Na ten moment jednak niedokończone... wygląda na to, że ów budynek był pierwotnym projektem pewnej konstruktorki. Najważniejszym było przecież stworzenie budynku komponującego się z otoczeniem, pokazującym, jak ważną rolę pełni Rada
Wejście skromnie udekorowane sztandarami z herbem gildii pięknie komponowały się z prostotą budynku. Szerokie wejście zachęcało do wejścia.
Wnętrze nie zaskakiwało niczym szczególnym. W centrum umiejscowiony został okrągły stół, wokół niego postawione złotawe krzesła (skąd na to wszystko Rada miała pieniądze?
Były też schody, prowadzące w górę. Na ten moment jednak niedokończone... wygląda na to, że ów budynek był pierwotnym projektem pewnej konstruktorki. Najważniejszym było przecież stworzenie budynku komponującego się z otoczeniem, pokazującym, jak ważną rolę pełni Rada
Re: Pracownia Rady
Od paru dni zbierała się, by wykonać ten krok i porozmawiać z członkami rady. W końcu wzięła się na odwagę i podeszła do drzwi pracowni rady, zapukała trzy razem ale nikt jej nie odpowiedział, ponownie zapukała i znowu nie słuchać nikogo.
Stała niepewna przed drzwiami i ze zdenerwowania przygryzała palce. W końcu nacisnęła na klamkę i weszła do środka.
-Hallo, czy jest tutaj ktoś - zawołała. Na środku znajdował się stół, podeszła więc do niego i położna na nim dwie kartki. Kolejną kartkę wyciągnęła z plecaka i napisała coś.
Stała niepewna przed drzwiami i ze zdenerwowania przygryzała palce. W końcu nacisnęła na klamkę i weszła do środka.
-Hallo, czy jest tutaj ktoś - zawołała. Na środku znajdował się stół, podeszła więc do niego i położna na nim dwie kartki. Kolejną kartkę wyciągnęła z plecaka i napisała coś.
Re: Pracownia Rady
Bardzo wczesnym rankiem do pracowni wszedł mocno zawiany Popielec, idąc wzdłuż ścian tak, by cały czas mieć się o co oprzeć. Zauważył jednak, że stół znajduje się pośrodku pomieszczenia, więc podjął szybką decyzję, by zmienić swój kierunek i pójść prosto w jego stronę. Do stołu dotarł, choć mówienie, że dodarł "prosto" do niego, byłoby w tym przypadku ogromnym niedomówieniem. Zamaszystym ruchem pacnął wyjęty z kieszeni kawałek pergaminu na stół, po czym z na tyle triumfalną manierą, na ile pozwolił mu jego stan, skierował się w stronę wyjścia. Pismo naskrobane przez pijanego Popielca do całkiem czytelnych nie należało, było jednak łatwiejsze do rozszyfrowania niż kartki znajdujące się w szkatułce.
Re: Pracownia Rady
Weszla cichutko do srodka i rozejrzala sie wokol.
- Przepraszam, jest tu ktos? Szukam kogos z Rady.
Zapytala nieco piskliwie, wywolane nerwami.
- Mam pare pytan.
Dodala nieco smielej.
Dotknela dlonmi brzuszka i czekala na jakakolwiek reakcje.
- Przepraszam, jest tu ktos? Szukam kogos z Rady.
Zapytala nieco piskliwie, wywolane nerwami.
- Mam pare pytan.
Dodala nieco smielej.
Dotknela dlonmi brzuszka i czekala na jakakolwiek reakcje.
Re: Pracownia Rady
Po chwili zza wyjścia prowadzącego do pokoju egzekutora wyszedł Ravael niosący jakieś dokumenty.
-Catherine. Witaj.- skinął do kobiety podchodząc do gablotki z książkami. - Jeżeli szukasz radnego Inferno, to niestety nie ma go tutaj, jest dość zajęty, ale być może będę w stanie pomóc.- Odłożył dokumenty i odwrócił się w stronę dziewczyny.
-Catherine. Witaj.- skinął do kobiety podchodząc do gablotki z książkami. - Jeżeli szukasz radnego Inferno, to niestety nie ma go tutaj, jest dość zajęty, ale być może będę w stanie pomóc.- Odłożył dokumenty i odwrócił się w stronę dziewczyny.
Re: Pracownia Rady
Stanęła ze skruszona postawa przed sylvari. Wygladala na blada, zmeczona i kompletnie zestresowana.
- Przepraszam, ze tak znienacka. I bez zapowiedzi. Ale nie wiedzialam jak sie z kimkolwiek skontaktowac. Ale to bardzo, bardzo wazne.
Wziela gleboki wdech, rece zaczely sie jej trzasc z nerwow.
- Chcialabym prosic o mozliwosc otrzymania osobnego pokoju. Moze byc w lecznicy, tak jak kiedys - wziela kilka glebszych wdechow -tak jak Zina. Jestem rpaktycznie mieszkancem lecznicy, znosze ksiazki z biblioteki.... Poza tym jesli urodzi sie Ono. - miala lzy w oczach ale ze wzgledu na spuszczona glowe nie bylo ich widac - A ja nie mam gdzie meiszkac. Nie stac mnie na nic. Nie moge pracowac w zawodzie. Nie umiem wykonywac misji. - podniosla glowe do gory, lzy skapywaly po policzkach -wiem ze jestem bezuzyteczna i zepsuta, ale prosze! Prosze pozwolcie mi zostac. Ja... ja.... ja na siebie zapracuje. Obiecuje! Poza tym. Frakttik. On tez potrzbuje swojego miejsca. Jest dzieckiem, nie ma pracy i sie do mnie przywiazal. Staram sie mu jakos pomoc: ucze go czytac oraz odpowiednio sie zachowywac. Ale nei moglam go tak zostawic. Dalam mu swoje ubranie i troche grosza by mial co wsadzic do zoladka. Ale ja wiem ze to malo, dlatego jesli chociaz nie mnie, pomozcie jemu. To jeszcze dziecko. Moze sie nauczyc wielu rzeczy. Moze pomagac. - wziela kolejnych kilka wdechow. - A ja zaplace inaczej niz pieneidzmi. Jesli pozwolicie zaloze w ogrodzie zielnik i bede mogla robic moje specjalistyczne medykamenty. Tylko dla gildi. Nikomu wiecej nei dam. I jesli sie zgodzicie zostane medykiem. Wiem, ze nei wolno mi uzywac magii. I dobrze, i tak jestem w tym slaba. Ale moge przemywac rany, zmieniac oaptrunki, uzywac moich medykamentow. One bez ich znjaomosci moga tylko zaszkodzic, ale sa lepsze niz te normalne z apteki. Naprawde. Przysiegam! Moge nawet zszywac mniejsze rany, wyrywac zeby charrom jesli bedzie trzeba. Poza tym moge zaoferowac pomoc w sprawach mniej
przyjemnych jak swiad, wysypka, problemy z siercia, czy wlosami. Zapracuje na wszystko. - uklonila sie nisko - Blagam! Pomozcie mi!
Zakonczyla tak cala wypowiedz, podciagajac nosem, a lzy skapywaly ciurkiem na podloge, robiac malusienka kaluze.
- Przepraszam, ze tak znienacka. I bez zapowiedzi. Ale nie wiedzialam jak sie z kimkolwiek skontaktowac. Ale to bardzo, bardzo wazne.
Wziela gleboki wdech, rece zaczely sie jej trzasc z nerwow.
- Chcialabym prosic o mozliwosc otrzymania osobnego pokoju. Moze byc w lecznicy, tak jak kiedys - wziela kilka glebszych wdechow -tak jak Zina. Jestem rpaktycznie mieszkancem lecznicy, znosze ksiazki z biblioteki.... Poza tym jesli urodzi sie Ono. - miala lzy w oczach ale ze wzgledu na spuszczona glowe nie bylo ich widac - A ja nie mam gdzie meiszkac. Nie stac mnie na nic. Nie moge pracowac w zawodzie. Nie umiem wykonywac misji. - podniosla glowe do gory, lzy skapywaly po policzkach -wiem ze jestem bezuzyteczna i zepsuta, ale prosze! Prosze pozwolcie mi zostac. Ja... ja.... ja na siebie zapracuje. Obiecuje! Poza tym. Frakttik. On tez potrzbuje swojego miejsca. Jest dzieckiem, nie ma pracy i sie do mnie przywiazal. Staram sie mu jakos pomoc: ucze go czytac oraz odpowiednio sie zachowywac. Ale nei moglam go tak zostawic. Dalam mu swoje ubranie i troche grosza by mial co wsadzic do zoladka. Ale ja wiem ze to malo, dlatego jesli chociaz nie mnie, pomozcie jemu. To jeszcze dziecko. Moze sie nauczyc wielu rzeczy. Moze pomagac. - wziela kolejnych kilka wdechow. - A ja zaplace inaczej niz pieneidzmi. Jesli pozwolicie zaloze w ogrodzie zielnik i bede mogla robic moje specjalistyczne medykamenty. Tylko dla gildi. Nikomu wiecej nei dam. I jesli sie zgodzicie zostane medykiem. Wiem, ze nei wolno mi uzywac magii. I dobrze, i tak jestem w tym slaba. Ale moge przemywac rany, zmieniac oaptrunki, uzywac moich medykamentow. One bez ich znjaomosci moga tylko zaszkodzic, ale sa lepsze niz te normalne z apteki. Naprawde. Przysiegam! Moge nawet zszywac mniejsze rany, wyrywac zeby charrom jesli bedzie trzeba. Poza tym moge zaoferowac pomoc w sprawach mniej
przyjemnych jak swiad, wysypka, problemy z siercia, czy wlosami. Zapracuje na wszystko. - uklonila sie nisko - Blagam! Pomozcie mi!
Zakonczyla tak cala wypowiedz, podciagajac nosem, a lzy skapywaly ciurkiem na podloge, robiac malusienka kaluze.
Re: Pracownia Rady
Kiedy Catherine skończyła mówić, do środka zajrzał Frakktik. - Czy Frakktik... - mały skritt zobaczył, w jakim stanie jest kobieta, więc wbiegł do środka. Patrzył to na Radnego, to na Catherine. - Co się stało, mamo? Czy pan krzak powiedział coś złego? - wyglądał, jakby był zupełnie nieświadomy tego, co przed chwilą zdarzyło się w tym miejscu. Co było dość dobrą wiadomością, bo znaczyło, że Frakktik nie podsłuchiwał.
Re: Pracownia Rady
Przez cały czas jak Catherine mówiła jego wyraz twarzy się nie zmieniał. Gdy skończyła, a jej łzy powoli leciały na posadzkę podszedł i staną tuż przed nią. -Nie wiem... -Delikatnie położył dłoń na jej ramieniu-... kto powiedział, że jesteś bezużyteczna i byłoby dla tej osoby lepiej, żebym się nigdy nie dowiedział. Sam fakt, żeby stwierdzić, że kobieta, która ma w sobie jakąś cząstkę przyszłości tego świata jest bezużyteczna, to co najmniej nieporozumienie. Jeśli chodzi o Ciebie i twoje umiejętności, to przy kompanii tak rezolutnej jak nasza, każdy medyk jest na wagę złota. Należysz do Leth mori Aiwe, a więc jesteś jedną z nas. Zawsze będziesz miała tu swój dom. Własne lokum też nie powinno być problemem, pogadam jutro z Ultricią i zapytam, czy w lecznicy będzie trochę miejsca, jak nie to coś się wymyśli. Jeżeli chodzi o pracę to do czasu aż urodzisz powinnaś wykonywać tylko te, które nie zagrożą dziecku, ani Tobie. O środki na utrzymanie nie musisz się martwić - otrzymasz wszystko, co będzie Ci potrzebne, a gdy urodzisz i będziesz mogła podjąć się pełno etatowej pracy, będzie to więcej niż wystarczające... Kto wie, może kiedyś i moje życie będzie w twoich rękach. - Przełożył rękę na jej głowę i "poczochrał" lekko, po czym odszedł w kierunku stołu. - Co do szczura to będzie trzeba spytać się Inferno...
Re: Pracownia Rady
Slyszac, co mowil sylvari w oczach pojawily sie kolejne lzy a na twarzy zakwitla ulga.
- Dz-dziekuje. Naprawde, bardzo dziekuje. - wyciagnela z kieszonki chusteczke i zaczela wycierac lzy. - Jestem wdzieczna za okazana pomoc. Postaram sie - wydmuchala nos - postaram sie nie zawiesc. Bede pomagac jak tylko moge. Obiecuje.
Kiedy jako tako doprowadzila sie do porzadku ukucnela przy Frakktiku i poglaskala go po glowce
- Powiedzial wiele dobrego. I to nie jest krzak. Nie ladnie tak mowic. Przepros go - wdmuchala nos ponownie - Kiedy, kiedy moglabym sie spodziewac informacji o pokoju dla niego? - zerknela na srkitta. - Jest jednym z nas. - zwrocila sie do Frakktika - Pokaz panu medalion po tym jak go przeprosisz.
Wstala i wyjela kolejna chusteczke. Rece nieco sie jej trzesly z nerwow i emocji.
- A co, co z ogrodem i ziolami?
- Dz-dziekuje. Naprawde, bardzo dziekuje. - wyciagnela z kieszonki chusteczke i zaczela wycierac lzy. - Jestem wdzieczna za okazana pomoc. Postaram sie - wydmuchala nos - postaram sie nie zawiesc. Bede pomagac jak tylko moge. Obiecuje.
Kiedy jako tako doprowadzila sie do porzadku ukucnela przy Frakktiku i poglaskala go po glowce
- Powiedzial wiele dobrego. I to nie jest krzak. Nie ladnie tak mowic. Przepros go - wdmuchala nos ponownie - Kiedy, kiedy moglabym sie spodziewac informacji o pokoju dla niego? - zerknela na srkitta. - Jest jednym z nas. - zwrocila sie do Frakktika - Pokaz panu medalion po tym jak go przeprosisz.
Wstala i wyjela kolejna chusteczke. Rece nieco sie jej trzesly z nerwow i emocji.
- A co, co z ogrodem i ziolami?
Re: Pracownia Rady
- Frakktik przeprasza. Frakktik nie pamięta trudnego słowa. - mały skritt wyglądał na naprawdę skruszonego. Po chwili zaczął szukać czegoś w torbie, aż w końcu wyjął medalion gildyjny. Był dostosowany wielkością do wzrostu skritta. - Medalion. Błyskotka. Tak, tak. Frakktik przyjaciel. Frakktik członek gildii.
Re: Pracownia Rady
Zatrzymał się na chwilę żeby spojrzeć na skritta, a następnie na medalion, ale jego wyraz twarzy nic nie sugerował. -Mamy wystarczająco miejsca dla każdego członka gildii, ale nowicjusze z reguły nie dostają własnych komnat. Jeżeli nie chcesz lokować go u siebie, to będzie musiał sobie znaleźć kawałek miejsca.- Zastanowił się przez chwilę, po czym ruszył dalej.- W kwestii ogrodu musisz zapytać się Ogrodnika, żeby wyznaczył Ci kawałek ziemi pod twoje uprawy. W razie czego powiedz, że dostałaś pozwolenie od...- Urwał na chwilę - ... Powiedz, że dostałaś pozwolenie. - Gdy doszedł do stołu chwycił dokumenty i złożył je równiutko. - Mimo wszystko pamiętaj, że jesteś w tej chwili osłabiona i o ile pochwalam twój entuzjazm, oraz zgadzam się, że lepiej się czymś zająć niż zamartwiać, to musisz mieć na względzie zdrowie swoje, oraz dziecka i nie forsować się... inaczej Ruiina nigdy nie da mi spokoju.
Re: Pracownia Rady
Uspokojona słowami Radnego odetchnęła z ulgą.
- Jeśli jest taka Twa wola. Czy będę mogła więc prosić o drugie łóżko do pokoju dla Frakktika? I czy mogłabym prosić o jakieś półki na książki? Nie chciałabym aby cenne zbiory z biblioteki poniewierały się dalej na podłodze. Nie potrzebuje zbyt wiele, ale tyle mi starczy. Dach nad głową i posiłek to naprawdę dużo. Ze wszystkich sił od teraz będę wspierać Ultricie i Ruiinnę w ich zmaganiach nad zdrowiem pacjentów. Postaram się, aby każdy miał odpowiednią opiekę. Będę doglądać chorych i wspierać ich mentalnie. A jeśli ogrodnik się zgodzi zacznę wytwarzać podstawowe lekki dla wszystkich członków Aiwe. Podzielę się ze wszystkim, co mam. I choć to niewiele, zrobię to z ogromną radością. Ponadto mogę nauczyć Frakktika podstawowych zasad pielęgnacji ogrodu. Nie będzie przeszkadzał. Obiecuje. To dobre dziecko. Potrzebuje tylko kogoś... kogoś.... - przerwała na chwilę. Wzięła głęboki wdech. -Wiem, że nie jestem godna by być dla niego mamą, ale... postaram się. Nie będzie robił problemów. Obiecuje. Frakktik jest grzeczny, prawda? -skierowała to pytanie do Skritta jednocześnie głaszcząc go po główce - A w sprawie pokoju, kiedy mam się zgłosić po odpowiedź? Oczywiście poczekam tyle ile będzie trzeba.
- Jeśli jest taka Twa wola. Czy będę mogła więc prosić o drugie łóżko do pokoju dla Frakktika? I czy mogłabym prosić o jakieś półki na książki? Nie chciałabym aby cenne zbiory z biblioteki poniewierały się dalej na podłodze. Nie potrzebuje zbyt wiele, ale tyle mi starczy. Dach nad głową i posiłek to naprawdę dużo. Ze wszystkich sił od teraz będę wspierać Ultricie i Ruiinnę w ich zmaganiach nad zdrowiem pacjentów. Postaram się, aby każdy miał odpowiednią opiekę. Będę doglądać chorych i wspierać ich mentalnie. A jeśli ogrodnik się zgodzi zacznę wytwarzać podstawowe lekki dla wszystkich członków Aiwe. Podzielę się ze wszystkim, co mam. I choć to niewiele, zrobię to z ogromną radością. Ponadto mogę nauczyć Frakktika podstawowych zasad pielęgnacji ogrodu. Nie będzie przeszkadzał. Obiecuje. To dobre dziecko. Potrzebuje tylko kogoś... kogoś.... - przerwała na chwilę. Wzięła głęboki wdech. -Wiem, że nie jestem godna by być dla niego mamą, ale... postaram się. Nie będzie robił problemów. Obiecuje. Frakktik jest grzeczny, prawda? -skierowała to pytanie do Skritta jednocześnie głaszcząc go po główce - A w sprawie pokoju, kiedy mam się zgłosić po odpowiedź? Oczywiście poczekam tyle ile będzie trzeba.
Re: Pracownia Rady
Pokiwał głową energicznie. - Tak, tak. Frakktik grzeczny. Frakktik słucha się mamy. - skritt albo nie zrozumiał części wypowiedzi Catherine z "nie jestem godna" albo ją zignorował. Uśmiechnął się, kiedy Catherine pogłaskała go po główce.
Re: Pracownia Rady
Przytaknął na propozycje kobiety. -Faktycznie widziałem już jak na srebrnych pustkowiach skritty pomagały w uprawie warzyw. Może takie rozwiązanie się sprawdzi... Nie wiem tylko czy Owial nie zemdleje słysząc ten pomysł. - Uśmiechnął się pod nosem. - W sprawie lokum wyślę do Ciebie kogoś, jak będę wiedział coś więcej.
Re: Pracownia Rady
Ukłoniła się nisko
- Dziękuję za okazaną życzliwość. Frakktik - złapała go za rękę - wracamy do lecznicy. - wyprostowała się - Do widzenia. - ruszyła w stronę wyjścia. Jeszcze na odchodnym odwróciła głowę i jeszcze raz podziękowała, po czym wyszła.
- Dziękuję za okazaną życzliwość. Frakktik - złapała go za rękę - wracamy do lecznicy. - wyprostowała się - Do widzenia. - ruszyła w stronę wyjścia. Jeszcze na odchodnym odwróciła głowę i jeszcze raz podziękowała, po czym wyszła.
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 157 gości