Lecznica - Pokój Ereltany
Re: Lecznica - Pokój Ereltany
- Za... - urwała, po czym zmarszczyła brwi. - Nie za bardzo rozumiem... możesz wyjaśnić? Poznałam go?
Re: Lecznica - Pokój Ereltany
- Z tego co wiem to poznalas go z tej "lepszej strony" -odparla kasliwie i z sykiem w glosie. Nagle wstala przeszla sie pare krokow, nerwowo mietosila spodnice, cos poprzekladala na stoliku potem na polce by znow siasc na lozko obok Verimpy. - Przepraszam, ale on mnei doprowadza do zlego stanu emocjonalnego. A teraz... teraz nie chce denerowac Lizzie -poglaskala po brzuszku
Re: Lecznica - Pokój Ereltany
- "Lepszej strony"?... - teraz zdziwienie ustąpiło miejsca zmartwieniu, a jej twarz pobladła. Zacisnęła dłonie na połach płaszcza, jednak szanując prośbę Catherine, nie dopytywała już więcej. Spuściła wzrok na swoje dłonie i odetchnęła głęboko. Milczała dłuższą chwilę, bijąc się z myślami. W końcu podniosła okulary z nosa, umieszczając je na czubku głowy i spojrzała na Cath. - A jak Lizzie? Dużo kopie? To chyba już ten czas kiedy będzie bardziej aktywna, prawda?
Re: Lecznica - Pokój Ereltany
westchnela
- Tak lepszej, bo go lubilas. A ja nie. Jak chce potrafi sie "spodobac". - poglaskala sie po brzuszku - Kopie i to jak. Jak sie jej cos podoba lub nie podoba. Gdy mi sie Blane oswiadczal tak dlugo kopala az nie poweidzialam "tak". Probowalam odmowic, chcialam... potrzebowalam czasu. A ona kopala i kopala az wszystko mnie bolalo. A jak tylko sie zgodzilam....co raczej bylo najlepsza moaj decyzja...to sie uspokoila. gdy Blane dotknal brzuszka i cos powiedzial do niej kopnela ponownie. Mam wrazenie, ze bedzie dziewczynka z charakterkiem. Ale... - oczy sie zaszklily - bedzie coreczka tatusia.Najlepszego tatusia w calejj Tyrii -spojrzala na Verimpe z neiwielkim usmiechem pelnym ulgi. - a potem...potem moze - zamilkla.
- Tak lepszej, bo go lubilas. A ja nie. Jak chce potrafi sie "spodobac". - poglaskala sie po brzuszku - Kopie i to jak. Jak sie jej cos podoba lub nie podoba. Gdy mi sie Blane oswiadczal tak dlugo kopala az nie poweidzialam "tak". Probowalam odmowic, chcialam... potrzebowalam czasu. A ona kopala i kopala az wszystko mnie bolalo. A jak tylko sie zgodzilam....co raczej bylo najlepsza moaj decyzja...to sie uspokoila. gdy Blane dotknal brzuszka i cos powiedzial do niej kopnela ponownie. Mam wrazenie, ze bedzie dziewczynka z charakterkiem. Ale... - oczy sie zaszklily - bedzie coreczka tatusia.Najlepszego tatusia w calejj Tyrii -spojrzala na Verimpe z neiwielkim usmiechem pelnym ulgi. - a potem...potem moze - zamilkla.
Re: Lecznica - Pokój Ereltany
- Charakterna dziewczynka. To dobrze. Nie da sobą pomiatać i pewnie wiele serc złamie - uśmiechnęła się pomimo pierwszej części wypowiedzi, która wciąż stanowiła dla niej zagadkę. - Myślę, że ona też chce brać czynny udział w twoim życiu, a w inny sposób nie ma jak przekazywać co myśli. To trochę przypomina mi moje nieumarłe dzieciaczki - zaśmiała się. - Ciekawi mnie jaką profesję obierze. Chociaż zgaduje, że w jej żyłach płynie krew pełna magii. Tyria na pewno wiele zyska na następnej zdolnej czarodziejce. A co do tatusia... Lepiej go pilnuj, bo jeszcze ci Lizzie do granic możliwości ten głuptas rozpieści. - zainteresowała się widocznie końcówką wypowiedzi Cath, bo wpatrywała się w nią, czekając aż dokończy.
Re: Lecznica - Pokój Ereltany
- Lizzie porownana do niwumarlych... Tego sie nie spodziewam. A co do profesji... Coz w genach ma magie. Boje się ze zostanie nekromantka. Nie zebym miala cos przeciwko nim tylko nie chce by nia zostala. Wolalabym cos z magii zywiolow. Moze... Moze cos jej sie sposoba i odkryje w sobie powolanie? Ech. - westchnela- Blane na pewno bedzie ja rozpieszczal. Czuje to w stopach. Ale bedzie tez kochal i dbal. Nie pozwoli by wyrosla na zadufana i rozpuszczona w sobie panne. Sama nie zamierzam kipowac jej ciagle zabawek i ciuchow byle byly staly i sie kurzyly i ladnie wygladaly. Zadbam o jej wychowanie najlepiej jak potrafie.
- Odparla hardo. Mietosila spodnice i przygryzla warge po czym dodala - Frakktik i Elizabeth beda naszyzm sprawdzianem rodzicielskim. Musze miec pewnosc ze damy sobie rade nim... Oh Tobie moge powiedziec jestes jego przyjaciolka. Nim zaplanujemy kolejne dziecko. Mysle ze... Ze jest taka mozliwosc. Kiedys. A i on by sie ucieszyl. Poza tym mniejsza wersja Blane? Musi byc urocza! Zasmiala sie wesolo kryjac.wstydliwosc.
- Odparla hardo. Mietosila spodnice i przygryzla warge po czym dodala - Frakktik i Elizabeth beda naszyzm sprawdzianem rodzicielskim. Musze miec pewnosc ze damy sobie rade nim... Oh Tobie moge powiedziec jestes jego przyjaciolka. Nim zaplanujemy kolejne dziecko. Mysle ze... Ze jest taka mozliwosc. Kiedys. A i on by sie ucieszyl. Poza tym mniejsza wersja Blane? Musi byc urocza! Zasmiala sie wesolo kryjac.wstydliwosc.
Re: Lecznica - Pokój Ereltany
- Magia nekromancka nie jest zła, Cath. Może przynieść wiele dobrego. Dobrze wykorzystana może leczyć i najcięższe przypadki. Nekromanci mają smykałkę do trucizn, tym samym muszą wiedzieć jak je wyleczyć - milczała chwilkę, wpatrując się w Cath. - Jeśli Lizzie faktycznie będzie wykazywać zdolności nekromancie, to, jeśli pozwolisz... chętnie pouczę ją jak wykorzystywać tę magię w pomocny sposób. Być może wtedy i ty przekonasz się nieco do nas - posłała jej delikatny uśmiech, po czym machnęła dłonią, rysując nią w powietrzu skomplikowane symbole. Drugą dłonią sięgnęła do woreczka, z które wyciągnęła mała kostkę. Wkrótce do kostki zaczęły podlatywać inne fragmenty, które zaczęły składać się w całość, w nieumarłego golema. Ten grzecznie stanął obok kobiet. Nekromantka pogłaskała go po głowie, a ten zamruczał gardłowo, łasząc się o więcej pieszczot. - Myślisz, że to możliwe, żeby Blane mógł mieć dziecko? - spojrzała zmartwionym wzrokiem na Cath, a golem podzielił na swój sposób uczucia swojej pani. - Na pewno wiesz jaka jest jego... sytuacja...
Re: Lecznica - Pokój Ereltany
Spojrzala na golema i odsunela sie od niego.
- Przepraszam, ale mam zle wspomnienia. Nie mam nic do Was. Tylko do kogos. - wziela gleboki wdech miliczac chwilke - Tak z tego co wiem to jest taka szansa. Jedna na milion ale jest. A znajac moje szczescie... eh... boje sie ale jesliby go to uszczesliwilo? Zrobie wiele. Poza tym my sie jeszcze hmm odkrywamy. Chce dla niego jak najlepiej Verimpo i kazda informacja o nim jest dla mnie na wage zlota. Wyobrazasz sobie ze wystarczy ze powiem ze nie ma szans bym sie ruszyla, bierze mnie na rece? Przeciez jestem ciezka!
- Przepraszam, ale mam zle wspomnienia. Nie mam nic do Was. Tylko do kogos. - wziela gleboki wdech miliczac chwilke - Tak z tego co wiem to jest taka szansa. Jedna na milion ale jest. A znajac moje szczescie... eh... boje sie ale jesliby go to uszczesliwilo? Zrobie wiele. Poza tym my sie jeszcze hmm odkrywamy. Chce dla niego jak najlepiej Verimpo i kazda informacja o nim jest dla mnie na wage zlota. Wyobrazasz sobie ze wystarczy ze powiem ze nie ma szans bym sie ruszyla, bierze mnie na rece? Przeciez jestem ciezka!
Re: Lecznica - Pokój Ereltany
Uśmiechnęła się na słowa Cath.
- W końcu dużo trenował, by być w stanie chronić swoją ukochaną. A co to Lizzie mogącą być nekromantką... to naprawdę nie jest nic złego. Zawsze możesz na to spojrzeć z innej strony; że odziedziczyła to po babci, prababci... Pewnie ktoś kiedyś w twojej rodzinie przejawiał takie zdolności. Niekoniecznie musi je odziedziczyć po ojcu - uśmiechnęła się, gdy golem położył głowę na jej kolanach i westchnął głęboko. - Nie bój się go. Pogłaszcz go, proszę, jeśli chcesz. To straszny pieszczoch.
- W końcu dużo trenował, by być w stanie chronić swoją ukochaną. A co to Lizzie mogącą być nekromantką... to naprawdę nie jest nic złego. Zawsze możesz na to spojrzeć z innej strony; że odziedziczyła to po babci, prababci... Pewnie ktoś kiedyś w twojej rodzinie przejawiał takie zdolności. Niekoniecznie musi je odziedziczyć po ojcu - uśmiechnęła się, gdy golem położył głowę na jej kolanach i westchnął głęboko. - Nie bój się go. Pogłaszcz go, proszę, jeśli chcesz. To straszny pieszczoch.
Re: Lecznica - Pokój Ereltany
Zaprzeczyla glowa
- Nie Elizabeth nie bedzie nekromantka. I...i nie chce go dotykac. -spuscila wzrok -przepraszam.
- Nie Elizabeth nie bedzie nekromantka. I...i nie chce go dotykac. -spuscila wzrok -przepraszam.
Re: Lecznica - Pokój Ereltany
Na słowa Catherine golem zamruczał smutno, kładąc głowę na kolanach swojej pani, z czymś podobnym do westchnięcia. Sama Veripma milczała chwilę, głaszcząc chowańca po głowie, po czym odezwała się w końcu.
- Wybacz. Nie chciałam cię obrzydzić - powiedziała cicho, wstając. - Dziękuję za herbatę i ciasteczka. Lepiej będzie jak już pójdę.
Uśmiechnęła się do niej z lekkim smutkiem w oczach, po czym zacmokała na golema i wspólnie wyszli z pokoju Catherine.
- Wybacz. Nie chciałam cię obrzydzić - powiedziała cicho, wstając. - Dziękuję za herbatę i ciasteczka. Lepiej będzie jak już pójdę.
Uśmiechnęła się do niej z lekkim smutkiem w oczach, po czym zacmokała na golema i wspólnie wyszli z pokoju Catherine.
Re: Lecznica - Pokój Ereltany
- T...to nie tak! Przypomina mi.... Przepraszam!
Krzyknela za nia.
Krzyknela za nia.
Re: Lecznica - Pokój Ereltany
Pokoj opustoszal. Spal w nim tylko maly skritt. Jego rodzice opuscili pomieszczenie. Co jakis czas tata Blane wracal do niego informujac go co sie dzieje z mama Cath. Spedzal z nim troche czasu a potem umykal do zacisza Kalli. Do ciezko chorej zony i walczacej o zycie coreczki.
Re: Lecznica - Pokój Ereltany
Do pokoju przyniesiono kolyske. Cath po wiadomosci o smierci meza przeniosla najwazniejsze rzeczy dzieci do tego pokoju. Zniknely kolory. Nawet kocyk Lizzie byl czarny. Pokoj zamknieto na klucz.
Re: Lecznica - Pokój Ereltany
Przygotowujac sie do ostatniego pozegnania przebrala siebie oraz dzieci w czarne ubrania. Na scianie nad lozkiem Frakktika powiesila jego ostatni obrazek gdzie znajdowala sie cala rodzina. Szczesliwa. A jedyne dwa pluszaki, jakie zostaly zabrane z poprzedniego mieszkania, przypominajace Blanea, siedzialy w kolysce oraz na lozku synka. Pozostaly wystroj byl skromny, w ciemnych kolorach. Na jednym z malych stoliczkow postawiono trzy swieczki otoczone czarnymi wstazkami, ktore palily sie caly dzien i noc.
Przesiedziala cale godziny w pokoju, chyba ze akurat byla potrzebna w lecznicy. Bez slowa wykonywala swoja prace by powrocic do siebie i w milczeniu znosic swoj bol. Nie odzywala sie, poniewaz za kazdym razem ja kprobowala wydobywac z siebie jakikolwiek glos, slyszala przerazajacy dzwiek, a lzy same zaczynaly skapywac na ziemie. Starala sie byc dzielna, na tyle ile potrafila. I chociaz daleko jej do Kaeiles czy Ziny, starala sie by inni nie widzieli jej lez. Chociaz wiedziala ze na pogzebie nie bedzie potrafila sie powstrzymac.
Trwala tak do wczesnego ranka, gdy wyszla z corka na rekach na cmentarz.
Przesiedziala cale godziny w pokoju, chyba ze akurat byla potrzebna w lecznicy. Bez slowa wykonywala swoja prace by powrocic do siebie i w milczeniu znosic swoj bol. Nie odzywala sie, poniewaz za kazdym razem ja kprobowala wydobywac z siebie jakikolwiek glos, slyszala przerazajacy dzwiek, a lzy same zaczynaly skapywac na ziemie. Starala sie byc dzielna, na tyle ile potrafila. I chociaz daleko jej do Kaeiles czy Ziny, starala sie by inni nie widzieli jej lez. Chociaz wiedziala ze na pogzebie nie bedzie potrafila sie powstrzymac.
Trwala tak do wczesnego ranka, gdy wyszla z corka na rekach na cmentarz.
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 212 gości