Gdy nikt nie patrzy

Opasłe w tomy półki i walające się wszędzie pergaminy. Tutaj trafiają zakończone przygody.
aiwe_database

Re: Gdy nikt nie patrzy

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

- Spektakl... - burknęła pod nosem w stronę lorda - Montowaliśmy tą instalację trzy noce razem z Madivae i Sarą McCoy... ale komu ja to mówię... - kontynuowała tak by mężczyzna jej nie słyszał, po czym dodała sarkastycznie z teatralnym i przesadnym ukłonem - Raduje się me serce, że mogłam takie szczęście na waszmościa sprowadzić swoją skromną osobą... Zapłaty oczekiwać nie mam w zwyczaju, chociaż wdzięczna bardzo będę gdyby grosza jakiego chciała Wasza ekscelencja sypnąć, coby talent rozwijać mogła moja skromna osoba... a teraz proszę udajmy się do ciżby, celem sprawy omówienia ze względu, na którą się tu zebraliśmy w tym zacnym gronie... - po czym ruszyła w stronę chaty. Widząc Jacka siedzącego na parapecie skinęła na niego w geście powitania i rzekła patrząc na jego noże do rzucania - Witam kolegę po fachu... trochę zalatana byłam i nie miałam okazji się przywitać... i z Panią również... - rzuciła w stronę milczącej Veripmy - niech zgadnę... księżna? baronowa? szlachcianka? Same wysokie sfery do tego zgoła biednego przybytku - wskazała gestem chatę - przybyły... a ja taka niewyszykowana... - zaczęła otrzepywać czarną szatę, którą miała na sobie.
aiwe_database

Re: Gdy nikt nie patrzy

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Słuchając wywodu Sylvari uśmiechała się tylko lekko. Dopiero gdy ta skończyła, odezwała się:
- Mówią, że do trzech razy sztuka, i w tym wypadku się potwierdziło - zaśmiała się pogodnie. - Ale chyba nie zebraliśmy się tu, żeby chwalić tytułami. Przejdźmy do rzeczy.
Skinęła do niej lekko głową, po czym tym samym gestem obdarowała pozostałych uczestników wyprawy.
aiwe_database

Re: Gdy nikt nie patrzy

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Skinął głową w stronę Veatrili na znak powitania. Następnie ze złośliwym uśmieszkiem na twarzy zwrócił się do Owikiusza.
- Trzeba przyznać, że hrabia doskonale wie jak nie zwracać na siebie uwagi. Przyjazd karetą i wrzaski na pół wsi na pewno nie zainteresowały miejscowych. - Mówił to tak sarkastycznym tonem, że trzeba było być co najmniej niedorozwiniętym ettinem by nie załapać, że Jack drwił sobie z szlachetnego jegomościa. Verimpe, Krayloka i nieznajoma mu sylvari przywitał serdecznym uśmiechem. - To jak, przejdziemy do omawiania misji?- zapytał.
aiwe_database

Re: Gdy nikt nie patrzy

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Wciąż zajmując miejsce na Krayloku przyjaźnie pomachała z uśmiechem na ustach do Veripmy i nieznajomego człowieka w białych włosach - Witajcie. Nazywam się Yenneya i proszę o wybaczenie za ten wybuch, lecz do takich ludzi nie mam cierpliwości. Powiedziała wskazując głową na lorda. - W pełni się zgadzam. Najwyższy czas na omówienie misji.
aiwe_database

Re: Gdy nikt nie patrzy

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Lord kichnął donośnie gdyż był uczulony na głupie gadanie. Otarł dokładnie jedwabną, wyszywaną złotymi nićmi chusteczka swój nos. Następnie wyjął z kieszeni plecaka, który nadal spoczywał na plecach Toma, mały grzebyczek zrobiony ponoć z kości mitycznego jednorożca i zaczął pielęgnować swój sumiasty, niesamowity wąs. - Najciemniej jest pod latarnią. Potajemne przybycie persony mojego pokroju, bez wątpienia nie uszło by uwadze jeśli byłbym obserwowany, a tak wygląda to tylko na jedną z moich wielu wypraw w szemrane miejsca.- Zamyślił się na wspomnienie wspaniałych zamtuzów, które odwiedził, a które z zewnątrz wyglądały gorzej niż ta rudera. - Rozumiem ze wy szaraki w każdym tłumie jesteście nie zauważalni, jednak ja muszę działać innymi sposobami. Używać rozumu, coś co i wam polecam.- Wyjaśniał spokojnie Lord , dalej przeczesując każdy jeden włosek jego wąsa. - Mam nadzieję, że następnym razem pomyślicie, nim zaczniecie oceniać. Wybaczam wam waszą prostotę. Znajcie mą łaskę. Teraz odłóżmy na bok te animozje i przejdźmy proszę do meritum spotkania. Jestem Lord Le Gras, a to mój sługa Tom. - Lord ukłonił się dystyngowanie. Tom smarknął, charknął i przełknął.
aiwe_database

Re: Gdy nikt nie patrzy

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

- Veripma Trevelyan - przedstawiła się, po czym dygnęła lekko z gracją. - Miło mi wszystkich poznać.
Golem u jej boku zamruczał gardłowo, opierając kościsty łepek o udo swojej pani.
aiwe_database

Re: Gdy nikt nie patrzy

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Jack skoczył na równe nogi i przekrzywił głowę, chrupiąc przy tym kręgami szyjnymi - Zbytek łaski szlachetko, ale miło, że zgadzasz się ze mną w sprawie szybkiego przejścia do powodu spotkania. - odpowiedział migiem lordowi po czym podszedł do Yen i wyciągnął do niej swoją prawą rękę. - Miło mi poznać. Zwą mnie Jack. -
aiwe_database

Re: Gdy nikt nie patrzy

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Sylvari nadal siedząc na ramieniu Charra i wesoło machając nogami zauważyła jak Jack podchodzi do niej i wyciąga dłoń na powitanie. - Wybacz, że z takiej pozycji powiedziała ściskając jego rękę - Lecz Kraylok jest taki mięciutki. Mówiąc to zaśmiała się patrząc na Charra.
aiwe_database

Re: Gdy nikt nie patrzy

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Spojrzał na nowo przybyłych i podrzucił Yenn lekko do góry, gry usłyszał co powiedziała i uśmiechnął się do niej
- Kraylok jestem - skinął głową nowo przybyłym łapiąc Yenn i ją przytrzymując - im szybciej dowiemy się szczegółów sprawy tym lepiej, nie lubię siedzieć w miejscu - spojrzał na gospodynię - więc co, jak sądzę na górę - zerknął na schody i tam zaczął kierować swoje kroki.
aiwe_database

Re: Gdy nikt nie patrzy

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

- Zapraszam na piętro - powiedziała kierując się w stronę schodów. Pokój, do którego zaprowadziła ich łotrzyca posiadał jedno wąskie okno, przez które do pomieszczenia wlewało się blade światło księżyca. Swym ciemnym przebraniem zjawy zasłoniła je, a po chwili pomieszczenie rozświetliła zapaloną świecą. Kilka z nich po chwili błyszczało ciepłą łuną na poddaszu. Jedynym meblem znajdującym się w tym pomieszczeniu była brunatna szafa z rozchylanymi drzwiami stojąca przy samym wejściu. Gdy wszyscy znaleźli się wewnątrz Vaetrilla zaczęła spokojnym głosem – Od pewnego czasu dochodziły mnie słuchy na temat formującej się organizacji zrzeszającej dosyć wpływowe postaci półświatka przestępczego w twierdzy Ebonhawk i okolicznych wiosek. Każdy kto chociaż w pewien sposób miał z takim styczność bardzo szybko był werbowany przez tą grupę lub przez nich eliminowany. Do tej drugiej kwestii podchodzili w niezbyt subtelny i dyskretny sposób, o czym później. – rzekła rzucając wzrokiem po wszystkich zgromadzonych po czym ciągnęła dalej – Ze względu na moją przeszłość, również i ja, otrzymałam tak zwany „ślepy talar” – Mówiąc to wyciągnęła z kieszonki kurtki złotą monetę z wizerunkiem twarzy, która widniała na ogłoszeniu.- Z posiadaczem takiego cacka, kontaktuje się w pewnym momencie tak zwany „rekruter” i proces wdrożenia do organizacji rozpoczyna się po „zapłacie”, właśnie tą walutą. W przypadku odmowy delikwenta czekają ZUPEŁNIE PRZYPADKOWE zrządzenia losu, które finalnie doprowadzają do jego śmierci. – uśmiechnęła się zadziornie i tu na moment zawiesiła głos – Jak widać, ja żyję.... a talar trzymam w ręce. Pomimo, że chciałam dołączyć w celach infiltracji coś poszło nie tak i zostałam skreślona z listy ich potencjalnych nabytków. Trzykrotnie wynajęci zabójcy próbowali do mnie dotrzeć. Jeden był blisko... bardzo blisko... ale koniec końców – Przerwała na moment otwierając wielką szafę, z której wyleciał posiniaczony trup i rozciągnął się pomiędzy zgromadzonymi. Mężczyzna był potężnie zbudowany, ale dosyć niski. Ubrany był w ciemne spodnie z szorstkiego materiału oraz koszulę zaciągniętą na rękawach. Kolor skóry miał ciemny, a jego głowa była krótko ogolona. – Musicie przeniknąć do tej posranej organizacji i albo ukręcić jej łeb od środka albo znaleźć słabe punkty, w które będziemy uderzać tak długo jak będą stali na nogach. Jest kilka opcji zabrania się za ten temat. Pierwszy leży przed wami- jeżeli są chętni na zbadanie ciała i w ten sposób poznanie tożsamości jegomościa, nie widzę przeciwwskazań. Możecie też posłużyć się mną jako przynętą i wywabić kolejnych zabójców, a potem ich przesłuchać. No ten już za dużo nam nie powie . –mówiąc to kopnęła delikatnie w truchło – Możecie również zabrać talar i udawać, że nikt się z wami nie skontaktował i chcecie dołączyć do ugrupowania. Wszystko zależy od was, co myślicie?
aiwe_database

Re: Gdy nikt nie patrzy

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Wszedł na górę i stanął z boku, przysłuchując się co gospodyni ma im do powiedzenia, w momencie gdy z szafy wypadł trup spojrzał na niego z grymasem zadowolenia, ale i ciekawości, gdy padły ostatnie słowa podszedł do trupa i kucnął przy nim stawiając Yenn na ziemię. Powoli i metodycznie zaczął przeszukiwać mu ubranie szukając jakiś dokumentów, bądź innych przedmiotów, które mogły by pomóc w identyfikacji, ponadto bardzo skrupulatnie przyglądał się ciału by sprawdzić, czy umarlak miał jakieś znaki szczególne. Powarkiwał cicho pod nosem przy oględzinach w końcu zwrócił się do towarzyszy
- Nie jestem przekonany do ostatniej kwestii, skoro dają talary tylko tym osobą, które chcą mieć u siebie, nie sadze by ich olali i nie wysłali rekrutera, bardziej skłaniałbym się do drugiej opcji - wstał z kucek i spojrzał znacząco na Sylvari - jest tylko jedno niebezpieczeństwo, jeżeli to nie są przypadkowo zrekrutowani zabójcy to wtedy mamy wpadkę, o czym mówię, mianowicie, o zamienieniu się miejscami z tymi najemnikami. Można dowiedzieć się od nich najistotniejszych rzeczy i ich udawać, więc na początek najlepiej byłoby się dowiedzieć kim był ten tutaj - wskazał głową ubitego - i w ten sposób wkręcić się do organizacji. Najlepsi zabójcy i łotrzy, czemu nie.
aiwe_database

Re: Gdy nikt nie patrzy

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Wysłuchała z uwagą słów sylvari, a kiedy tylko ciało wypadło z szafy, kucnęła przy nim, oglądając je dokładnie. Zmarszczyła lekko brwi, obserwując okolice szyi oraz uda i ramiona. Podniosła na próbę jedną z dłoni martwego zabójcy, potem poruszała głową, widocznie sprawdzając kark. W końcu wstała, otrzepując ręce, i zwróciła się do Veatrilli.
- Ciało zachowało się w dobrym stanie. Ścięgna i mięśnie wciąż reagują na ruch, co pozwoliłoby nam bez problemu wykonać połączenie planów pierwszego i drugiego... poniekąd - ostatnie słowo dodała ciszej, podchodząc do sylvari, by przyjrzeć się dokładniej talarowi. - Chcę przez to powiedzieć, że najbardziej wiarygodne będzie jeżeli zostaniesz przetransportowana przez kogoś, kogo znają - kąciki jej ust uniosły się lekko. - Podczas gdy my będziemy obserwowali z ukrycia przebieg sytuacji i oceniali ich siły, ty w towarzystwie tegoż jegomościa - wskazała brodą na truchło. - Posłużycie za wiarygodną przynęte. Na pewno prędzej zareagują po naszej myśli, jeżeli będą przekonani, że mają cię w garści.
aiwe_database

Re: Gdy nikt nie patrzy

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Lord z obrzydzeniem spojrzał na ciało i przytkał usta haftowaną złotymi nićmi chusteczką, by osłonić swój drogocenny was, oraz odciąć się od lekkiego swądu zgnilizny trupa. - Brak mi wiedzy by pomóc z pierwszą propozycją. - Powiedział spod prowizorycznej maseczki, po czym dodał cisze. - Do tego mam zbyt piękne dłonie by się tego tykać. - Podszedł powolnym i dumnym krokiem do jednej ze świeczek. - Drugi pomysł naraziłby naszą Panią gospodarz na niepotrzebne ryzyko. Honor nie pozwala mi się na to zgodzić. Co do ostatniego planu, to mogłoby się to udać. Jednak osoba, która by się tego podjęła musiałaby być niezwykle inteligenta, wygadana, dzielna i obyta. Wodzenie za nos szczególnie ludzi z którymi mamy tu do czynienia to niebezpieczna gra. Kto mógłby to być? Kto ma doświadczenie na ten przykład w nadwornych intrygach hmmm.... - Lord przyglądał się migoczącemu płomykowi.

Przez cały wywód lorda Tom patrzył na zwłoki łapczywym wzrokiem, zastanawiając się czy buty i onuce umarłego by na niego pasowały.
aiwe_database

Re: Gdy nikt nie patrzy

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Jack z rękami skrzyżowanymi na piersi opierał się o ścianę pokoju i z uwagą słuchał co jego towarzysze mieli do powiedzenia. W końcu także i on postanowił dorzucić swoje trzy miedziaki. - Plan z posłużeniem się trupem, który zaproponowała Ver brzmi sensownie, ale w sumie to chciałbym jeszcze o coś spytać zanim na cokolwiek się zdecydujemy. -Odchrząknął po czym kontynuował.- Jeśli dobrze rozumiem rekrutacja do Ebonhawk nadal trwa, zgadza się? W takim razie jak otrzymuje się ten talar? Można by było okra...ekhm sfingować jakiś większy napad, tym samym ściągając na siebie ich uwagę. Skoro sami wybraliby jedno z nas to raczej wyeliminowalibyśmy zdemaskowanie na samym starcie. Po za tym, jeśli znikną kolejni skrytobójcy, mogą baczniej przyglądać się nowicjuszom, a siedziba będzie także lepiej strzeżona.- Gdy skończył zamilkł w oczekiwaniu na opinię reszty.
aiwe_database

Re: Gdy nikt nie patrzy

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Stojąc obok trupa przysłuchiwała się opowieści Sylvari oraz propozycji towarzyszy. Truchło jak truchło pomyślała. Do niczego mi się nie przyda... - Plan Krayloka jest zbyt niebezpieczny. Nie wiemy do końca kogo jeszcze mogą przysłać, a narażanie Cię na niebezpieczeństwo jest lekkomyślne. Trzecia opcja odpada. Historyjka z brakiem kontaktu od rekrutera od razu wyda im się podejrzana. Najbardziej przychylna jestem do opcji Veripmy. Jeżeli jest w stanie kontrolować tego zgnilca to zaprowadzenie tam kogoś z nas będzie dobrym pomysłem. Plan naszego jaśnie sumiastego lorda też nie jest zły. Można te dwa pomysły połączyć i zwyczajnie wprowadzić tam z pomocą Veripmy lorda. Mamy tylko jeden problem. Nie posiadamy informacji kim był ten człowiek. Jeżeli to tylko zabójca to spalimy się na wejściu. Nie wiem jednak jak moglibyśmy zdobyć informację o nim. Mówiąc to machnęła lekko dłonią w stronę truposza. - Mam jeszcze jeden pomysł. Ale jest on narwany i prawdopodobnie się nie uda.
Mogłabym stworzyć miksturę, która sprawi, że Twoje ciało będzie wyglądało jak martwe. Jeżeli zabójca miał przynieść dowód na Twoją śmierć i nie miała być to tylko głowa... Moglibyśmy Cię tam wprowadzić wraz z którymś z nas. Nie wiem jeszcze do końca po co. Mówiąc to wzruszyła ramionami. Cały czas byłabyś w pełni świadoma i miała niejaką kontrolę nad ciałem. W ustach zostawiłabym Ci kapsułkę do przegryzienia. W tej samej chwili byłabyś w pełni gotowa do działania. Oparła się o swój kostur i wyczarowała mały płomyczek w palcach. Wpatrując się w niego rozmyślała przez chwilę. - Jeżeli nie chcieliby rozćwiartować Cię na wejściu to miałabyś szansę sama zinfiltrować ich zamek. Lecz tak jak mówiłam, plan jest w powijakach i zapewne nie ma większego sensu.
ODPOWIEDZ

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 5 gości