Na ratunek! (I na piwo)

Opasłe w tomy półki i walające się wszędzie pergaminy. Tutaj trafiają zakończone przygody.
aiwe_database

Re: Na ratunek! (I na piwo)

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

W lesie orkowi przyszło wiele dziwnych myśli do głowy. Myślał o tym jakie rodzaje bażantów mogą żyć pośród tych drzew. Huhu zjeść takiego bażanta który ma trzy skrzydła to by było coś. Zamyślony tym różnymi pomysłami nagle zauważył piękne kolorowe pióra przypominał one pióra bażanta. Rzucił się nie patrząc na innych wyciągną to coś i uświadomił sobie że w rękach trzyma trującą roślinę która robi mętlik w głowie i w tym czasie pożera swoje ofiary. Ork natychmiast wyrzucił ów roślinę lecz został przez nią zatruty... Po pewnym czasie ork zaczął podążać w głąb lasu...
aiwe_database

Re: Na ratunek! (I na piwo)

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Troll Spirool jako że przybył tuż przed wyruszeniem, szedł teraz jako ostatni zamykając tym samym kolumnę. Gdy przemierzali las miał ciągłe wrażenie że ktoś lub raczej coś ich obserwuje. Szybko odgonił nieprzyjemne myśli i zaczął rozmyślać nad zimnym piwem czekającym w karczmie i może pieczonym elfie. W sumie nigdy takowego nie jadł więc był wielce ciekawy jak smakuje.
Po pewnym czasie dostrzegł że jeden z towarzyszy zbacza ze ścieżki i udaje się w głąb lasu. Nie zastanawiając się długo troll ruszył za nim zaintrygowany zachowaniem kompana.
aiwe_database

Re: Na ratunek! (I na piwo)

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Wojowniczka Khilaya szła między milczącymi i zamyślonymi towarzyszami. Dogoniła ich już po wejściu do lasu, gdyż postanowiła poinformować resztę towarzystwa o celu wyprawy. Na szybko nabazgranej kartce, umocowanej pod wiadomością od Cru, zanotowała cel wyprawy i kierunek, w którym grupa wyruszyła. Teraz z zaciekawieniem obserwowała otaczającą ją głuszę. Jeden z kompanów najwyraźniej już padł jej ofiarą, gdyż niebezpiecznie oddalał się od pozostałych. - No tak, ciekawość pierwszym stopniem do piekła - pomyślała, gdy zobaczyła, że więcej osób kieruje się w tą samą stronę, w którą poszedł Lard.
aiwe_database

Re: Na ratunek! (I na piwo)

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Elfka Dea była zafascynowana wszystkim co dzieje się dookoła. Przecież miała to być jej pierwsza przygoda w tak zacnym gronie. Rozglądała się zaciekawiona, zaglądała w każdy kącik... Nagle zauważyła śliczną roślinę w ręku jednego z towarzyszy. Sam jej widok sprawił, że zapragnęła jej dotknąć... Zobaczyła jednak, że Ork odrzuca od siebie roślinę. *Pewnie jest trująca... Lepiej zostawię ją w spokoju* pomyślała młoda Paladynka z żalem. *Hmmmm... Dlaczego on zbacza z trasy?* zastanawiała się. Widząc jednak, że paru towarzyszy ruszyło jego śladem uspokoiła się. Szła odziana w swoją ulubioną zbroję, z okazałym mieczem u boku. Dobry humor jej dopisywał, a odwagi również nie brakowało. Dziarsko dotrzymywała kroku kompanom i czekała z niecierpliwością na to, co będzie dalej!
aiwe_database

Re: Na ratunek! (I na piwo)

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Szata Nieumarłego zgrała się z mrokiem wydzielanym przez las. Ninreth, ćmiąc fajkę patrzył z ciekawością na drzewa oraz rośliny otaczające go. Jego wzrok przykuł uwagę na wielki dąb, którego poskręcane korzenie wystawały ponad ziemię, w korzeniach coś migotało niebieskim światełkiem.
aiwe_database

Re: Na ratunek! (I na piwo)

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Idąc mniej-więcej w środku grupy Valhöll dostrzegł, że Lard ruszył w głąb lasu, a tóż za nim jeden z trolli. *Głupcy...* pomyślał. Paladyn stwierdził, że najlepszym rozwiązaniem będzie patrzenie się pod nogi by nic nie zwróciło jego uwagi. Ze wzrokiem utkwionym na drodze, po której zmierzali powiedział z pełną powagą: - Słuchajcie, najlepiej będzie patrzeć się pod swoje nogi jednocześnie widząc kompana przed sobą. Nie dajcie się zwieść przez jakieś kwiatki czy świecidełka. Nie chcielbyśmy chyba skończyć tutaj jako nawóż, hm? Najwyraźniej paladynowi nie było do śmiechu w obecnej sytuacji. Zastanawiał się jeszcze chwilę, czy ruszyć za towarzyszami w głąb puszczy. Nie zaryzykował.
aiwe_database

Re: Na ratunek! (I na piwo)

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Keroox, który szedł za Valhöllem pomyślał sobie: *Cholera, on może mieć rację, ale nie możemy ich tu zostawić.* Po chwili zastanowienia jednak zmienił zdanie *Nie mam zamiaru tam włazić żeby ich ratować, a poza tym w karczmie czeka na mnie zimne piwo* Keroox pewnym krokiem szedł dalej, wyprzedził wszystkich, ale po kilku metrach zatrzymał się i obejrzał dokładnie las. Jego zapał wyraźnie zmalał. Coś tu jest nie tak, chodźmy po nich, póki nie zaszli za daleko!
aiwe_database

Re: Na ratunek! (I na piwo)

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Towarzysze bażantofila i jego wybawcy wcale nie musieli interweniować, bo nad lekkomyślnym orkiem czuwały siły wyższe. Ogromny, skrzydlaty pra-bażant spłynął z nieba, pochwycił Lardagoma po czym wzbił się w powietrze. Leciał coraz wyżej i wyżej, a kiedy przelatywał nad grupą ratunkową, upuścił wojownika na ziemię, na łeb, co by mu z niego wybić durne pomysły.
Modyfikuj wiadomość
aiwe_database

Re: Na ratunek! (I na piwo)

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Serafina przechadzała się wraz ze swoim pokaźnej wielkości tygrysem po placu przed siedzibą.
– Gdzie oni wszyscy są! Powiedziała do siebie ze złością. Po czym nagle zauważyła kartkę przybitą do drzwi. Podeszła pośpiesznie i szybkim wzrokiem przeczytała ów wiadomość.
– No tak pewnie wszyscy poszli na piwo znając całą brygadę… Po czym przypomniała sobie drogę prowadzącą do karczmy.
– Przeklęte lasy… Powiedziała szeptem mając szeroko otwarte oczy. Nie czekając ani chwili dłużej pobiegła w stronę swoich przyjaciół.

Elfka z lekka zadyszką stanęła tuż przed wejściem do wcześniej wspominanego przeklętego lasu. Weszła pewnym krokiem w głąb strasznego lasu z nutką niepokoju o swoich przyjaciół. Powolnym truchtem biegła dróżką rozglądając się wokół dopatrując się ich śladów… Jak to na dobrego łowcę przystało. W końcu po chwili zauważyła kilku współbraci Czarnych Zastępów stojących na dróżce.
– Ufff co się stało? Gdzie reszta? Zapytała pośpiesznie.
Modyfikuj wiadomość
aiwe_database

Re: Na ratunek! (I na piwo)

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Podążając za orkiem w głąb lasu w celu zawrócenia go z powrotem na ścieżkę, troll dostrzegł nagłe poruszenie w konarach drzew. Jego oczom ukazał się Wielki Bażant, ojciec wszystkich bażantów. Od istoty biła aura potęgi i mądrości. Pochwycił orka niczym pisklaka i wzbił się w powietrze. Po chwili szaman dostrzegł że Wielki Bażant wypuszcza orka ze swych szponów. Upuszczając go tym samym wprost pod stopy trolla. - Wielkie Duchy nad tobą czuwają mój przyjacielu. Masz wielkie szczęście. Powiedział z uśmiechem, do lekko ogłuszonego upadkiem towarzysza. Bez dalszej zwłoki chwycił wojownika za kołnierz jego pancerza i począł ciągnąć go w stronę ścieżki.
aiwe_database

Re: Na ratunek! (I na piwo)

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Kudłaty pies biegł skrajem ścieżki obwąchując krzaczki i kamienie. Był zbyt pochłonięty węszeniem i znaczeniem terenu by interesować się humanoidami. Jednak na widok olbrzymiego bażanta zrzucającego orka na ziemię zastrzygł uszami i rozszczekał się niesamowicie. Wzbijając tumany kurzu popędził w kierunku ogromnego ptaka z wywieszonym jęzorem.

- WOOOF!
aiwe_database

Re: Na ratunek! (I na piwo)

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Sweex przysiadł na kamieniu i zapalając zioło oddał się chwili. Delektując się nadzwyczajnym działaniem ujrzał spore zamieszanie w szeregach grupy. Wstał i krzyknął Panowie, co tam się dzieje? Szedł ścieżką i wypuszczając dum o mało co się nie udusił. Ujrzał bażanta, lecz nie zwykłego bażanta. Zgasił fajkę i robiąc wielkie oczy był gotowy do walki. Podbiegł do Xara i lekko sapiąc Jakiś plan Xarze? Mam nadzieje, że Aiwe gdzieś tu jest - wydukał tak by tylko Xar go usłyszał.
aiwe_database

Re: Na ratunek! (I na piwo)

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Koszyk wracał w okolice siedziby. Wielki wór na plecach sprawiał, że zdechlak sapał jak ork po kąpieli. Upatrzył już sobie miejsce gdzie mógłby zrzucać swoje łupy. Wspinał się pod górkę, a jego ślamazarność sprawiła, że potknął się na małym kamieniu, który całą swoją upierdliwością wystawał ponad drogę. Runął jak długi szorując zgniła szczęką po podłożu. Wór wypadł mu z rąk zatoczył salto i rozwalając się wypróżnił całą swoją zawartość, która jakby szczęśliwa z tego, że znów jest wolna poturlała się stokiem w dół.

- Nosz kur....

Już miał użyć serii niepoprawnych politycznie słów, które używając nomenklatury podwórkowej były wprost brzydkie. Opamiętał się szybko gdyż zobaczył, a nawet usłyszał ludzi nieopodal. Podniósł się szybko, otrzepał i zaczął skradać w tamtą stronę. Tym razem uważał na to co leży na drodze jego stóp bo po kolejnym upadku nie powstrzymał by się już od rzucania mięsem. Było dziwnie, stado jego braci z gildii wpatrywało się w spore ptaszysko. Koszyk był głodny. Nasmarował ostrze trutką, która teraz soczyście z niego spływała i skradał się dalej w stronę ptaszyska.
aiwe_database

Re: Na ratunek! (I na piwo)

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Ptaszysko zignorowało śmierdzącą kupę mięsa majstrującą przy wykałaczce, ale w wielkie ślepia rzuciło mu się co innego. Dym unoszący się ze Sweexowej fajki wyzwolił furię, jakiej ten las dawno nie pamiętał. Bażant, pomszcząc oczywiście bo bażanciemu, zniknął za horyzontem, po czym wrócił, niosąc w dziobie znak. Znak wyglądał jakby malował je jakiś niepełnosprawny ork, albo, tfu, tfu, gnomi malarz. Ale przekaz był jasny. Wielkie czerwone ognisko - przekreślone. Dziecko - przekreślone. Słodycze - przekreślone. I jakieś dziwne buty z kółkami przy podeszwach - także przekreślone. Na odchodnym, wzburzony ptak wzleciał bardzo, bardzo wysoko i wypróżnił się z kilku ostatnich obiadów wprost w kierunku stwarzającego zagrożenie pożarowe I stopnia Sweexa. Po dwóch "poprawkach" odleciał, dziwnym zbiegiem okoliczności, w kierunku karczmy.
aiwe_database

Re: Na ratunek! (I na piwo)

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Khilaya kątem oka dostrzegła jakiś ruch na końcu drużyny. Delikatnie odwróciła się w tamtą stronę, jednocześnie sięgając za plecy, by spośród wielu tkwiących tam rękojeści wyciągnąć toporek, który służył jej do rzucania. Po chwili obserwacji dostrzegła jednego z nowych towarzyszy, który najwyraźniej miał bardzo głupi pomysł. Zrezygnowała z toporka i sięgnęła po jeden z słabszych ładunków wybuchowych, które zawsze miała przy sobie. Celnym rzutem trafiła Koszyka w nogi. Huk, który odbił się echem po lesie, spowodował krótkotrwałe uszkodzenie słuchu. Koszyk stał, choć właściwie to bardziej leżał, w śmierdzącym kłębie dymu. Nagle do jej uszu dobiegł okropny dźwięk. Odwróciła się na pięcie i miała okazję obejrzeć niesamowity widok. Wielki bażant pouczający elfa o tym, jak należy zachowywać się w lecie - Co jest...? - wydukała. Kiedy ptak wzbił się w powietrze, intuicyjnie cofnęła się parę kroków w tył, potrącając przy okazji któregoś z kompanów. Jak się okazało zrobiła dobrze, gdyż po kilkunastu sekundach na ziemi, a dokładnie na Sweexie, wylądowała wielka bażancia kupa. Po początkowym oszołomieniu, Khilaya dołączyła do ogólnej radości, która, wyrażana w różny sposób, ogarnęła drużynę.
ODPOWIEDZ

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Bing [Bot] i 4 gości