Karczma ,,Pod Pijanym Strzelcem"

Tętniące życiem miasto, do którego wstęp mają osoby zweryfikowane przez straże...
Nassan Bloodclaw

Karczma ,,Pod Pijanym Strzelcem"

Nieprzeczytany post autor: Nassan Bloodclaw »

Schodzisz po schodach, z daleka do twych uszu dobiegają śmiechy, oraz rozmowy, a twoim oczom pokazują się czerwone parasole, pod którymi stoliki zajmują przedstawiciele różnych ras. Zmęczony obierasz kierunek karczmy, mijając stoiska z piwem ,,Czarny Trebusz", i bawiących się Aiwijczyków. Po ciężkim dniu chwila odpoczynku, przy zimnym trunku, oraz ciepłym posiłku, chodzi ci ciągle po głowie, a zapachy sprawiają że, przyspieszasz kroku. Odkładasz broń na stojak, i wchodzisz po schodach do karczmy, rozglądając się. Wiele się zmieniło, wnętrze tawerny miało motyw broni palnej. Na ścianach wisiały egzemplarze broni, od pistoletów do karabinów, jako dekoracja również nowe kieliszki były zrobione z łusek po pociskach, a dodatkowo rozbrojony granat robił za pojemnik na napiwki. Mimo Specyficznego charakter karczmy, było w środku dość spokojnie i sympatycznie, widok zimnego trunku, oraz zapach potraw, sprawia że ślinka zaczyna Ci się gromadzić w kąciku ust. Podchodzisz do baru, Popielec który za nim stał, uśmiechnął się podając od razu kufel zimnego Trebusza. Bierzesz łapczywie łyka z kufla, a po twym ciele rozlewa się rozkoszne ciepło napitku, gdzie gramofon obok pogrywa cichą melodyjkę, podczas wybierania potrawy z menu. Po krótkiej chwili oczekiwania otrzymujesz, na talerzu zamówioną pizze, którą zaczynasz pałaszować. Popijasz łapczywie strawę zapełniwszy żołądek, ktoś się do ciebie dosiada, po czym zaczynacie rozmowę. Rozmowa, napełniony żołądek, oraz mocny trunek, sprawił że całe zmęczenie ustąpiło, a ty czujesz że żyjesz. W końcu jesteś w karczmie ,,Pod Pijanym Strzelcem"
aiwe_database

Re: Karczma ,,Pod Pijanym Strzelcem"

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Niebawem przybył do Karczmy. Ubrany w czerń, z kapturem na głowie oraz maską skrywającą jego twarz i prawdziwe oblicze. Jego tajemnicza postać stawiła się w środku budynku. Rozejrzał się powoli w lewo i prawo, spoglądając czy są jacyś goście. Zauważył parę twarzy, po czym wyruszył w stronę biura Nassana. Stanął jak widmo przed drzwiami oraz uniósł swą lewą dłoń, ta zmierzała do drewna oraz zaciśnięta w pięść oraz emanująca zieloną mglistą energią, uderzyła parę razy, wydając dźwięk pukania. Mercer dla pewności jeszcze raz dodatkowo zapukał, lecz nieco głośniej, by następnie stanąć wyprostowany, by wyczekiwać z założonymi na piersi rękoma.
Nassan Bloodclaw

Re: Karczma ,,Pod Pijanym Strzelcem"

Nieprzeczytany post autor: Nassan Bloodclaw »

Popielec słysząc pukanie, spojrzał w stronę drzwi dopijając zawartość szklanki, w której spoczywała Ascalońska z lodem. Po schowaniu butelki oraz naczynia do szuflady, chwycił pare dokumentów z zamiarem ich lepszego ułorzenia, a z jego pyska wydobyło się krótkie...
-Proszę.
aiwe_database

Re: Karczma ,,Pod Pijanym Strzelcem"

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Wprosił się do gabinetu po usłyszeniu zaproszenia. Otworzył drzwi niezbyt szeroko i wcisnął się, zerkając jeszcze, czy nikt za nim nie szedł. Wkrótce zamknął drzwi i skierował się do biurka wyciągając tym samym z kieszeni pewien zapieczętowany emblamatem Bractwa list. Podszedł bliżej i podsunął powoli pismo na środek obiektu, przesuwając go swą lewą uzbrojoną w pancerz dłonią, która emanowała energią. Odparł po chwili nieco zduszonym przez maskę głosem - Przybywam z posłaniem... Rada chciała, by Ci to przekazać. Chodzi o pewne panny, Blacklust i Animozję. Pewnie je znasz... W środku znajdziesz dwa pisma, które chcą nawiązać z Twoją karczmą współpracę. - Po czym odsunął się od biurka i skrzyżował ręce, spoglądając przez maskę zabójcy zakrytą kapturem na oblicze Nassana. - Więcej znajdziesz w środku... Sprawa zatwierdzona przez Władze. - Po tych słowach odwrócił się na pięcie oraz zmierzał powoli do wyjścia bez słowa, chyba, że zatrzymany pytaniem przez Nassana.
Nassan Bloodclaw

Re: Karczma ,,Pod Pijanym Strzelcem"

Nieprzeczytany post autor: Nassan Bloodclaw »

Przyglądał się jegomościowi, by na końcu wyszczerzyć kły w szeroki uśmiech. Odłożył dokumenty i słuchając co ma do powiedzenia Mercer, wyciągnął łapę odbierajc listy.
-Coś kojarzę, choć ostatnio za dużo się mieszam w polityke...
Westchnął głeboko otwierając pazurem jeden z listów i zapoznając się z zawartością. Słysząc że mężczyzna kieruje się w stronę wyjścia odparł znad papieru.
-Dziękuje...odsapnij sobie chwilkę z ascalonską przy barze. Dobrze ci zrobi...
Skinął łbem do Mercela po czym skupił się na treści listów.
aiwe_database

Re: Karczma ,,Pod Pijanym Strzelcem"

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Skierowany przodem do drzwi, zerknął do tyłu na Nassana, gdy ten odparł o whisky oraz odpoczynku. Mercer lewą ręką otwiera powoli sobie drogę powrotną, a na odchodne mówi stłumionym głosem - Nie mogę sobie pozwalać na odpoczynek, tym bardziej na przyjemności. Mam sporo zleceń i delikatnej roboty na głowie. - Po czym wychodzi na zewnątrz i odparł jeszcze przed zamknięciem drzwi - Bywaj - Wkrótce zabójca zniknął i wyruszył w swą stronę.
Dezi

Re: Karczma ,,Pod Pijanym Strzelcem"

Nieprzeczytany post autor: Dezi »

Pierwszy raz za barem

Siedziała na jednym z wysokich barowych stołków. Była niska, więc jej nogi nie opierały się o żadną z belek w krześle. Stopy zwisały swobodnie nad ziemią. Dziewczyna delikatnie nimi machała, jakby znowu miała 5 lat i bawiła się na dziecięcej huśtawce. Dezi zamyślona wpatrywała się w dno kufla. Było puste, ale ona nie miała wystarczająco dużo monet by zapłacić za następne naczynie wypełnione alkoholem. Dłońmi starała się zakrywać szklane ścianki. Bała się, że jeśli niczego nie zamówi barman ją wyrzuci na zbity pysk. Na zewnątrz szalał deszcz. Karczma była dobrym schronieniem. Suchym i ciepłym. Nie miała dokąd pójść. Nikogo w AIWE nie znała. Kojarzyła kilka imion i twarzy, ale nie sądziła żeby ktokolwiek zaufał jej na tyle by wpuścić ją za próg swojego domu.

Na szczęście Nathan był zbyt zajęty, żeby cokolwiek zauważyć. Uwijał się jak szalony. Tego dnia „Pod Pijanym Strzelnem” było wyjątkowo tłoczno. Miejscowi dzielili się ze sobą opowieściami o minionych dniach, a on w pocie czoła gonił od stolika do stolika. Mężczyzna był za ladą całkiem sam. Zazwyczaj w karczmie można też było spotkać jej właściciela- Nassana. Popielca o białym umaszczeniu i wzroku, który powodował u Dezi gęsią skórkę ze strachu. Mimo groźnego zdaniem rózowowłosej pyska cieszył się niebywałą sympatią wśród bywalców przybytku. Dziewczyna na razie wolała się wstrzymać ze swoimi opiniami. Ściskała się przy samym brzegu lady, nie chcąc zajmować miejsca innym. Nic też nie mówiła. Nie pytana o nic milczała. Zazwyczaj była bardziej pogodna, ale tego dnia wolała słuchać gwaru niż stać się jego częścią. Nie ma sensu zawracać głowy nieznajomym, własnymi problemami. Może tutaj też nie zostanie?

Z melancholijnych myśli wyrwał ją huk.
-JEBUDUP!- Coś mocno rąbnęło o podłogę. Wszystko inne ucichło. Twarze z zainteresowaniem skierowały się w stronę zaplecza, skąd dochodził dźwięk. Ze swojego stolika wstał jeden z Radnych. Dostojnie ubrany człowiek, donośnym głosem kazał zostać ciekawskim gapiom na swoich miejscach. Nikt nie odważył się zaprotestować. Wszyscy czekali na rozwój sytuacji.
Mijały kolejne minuty, Radny nie wracał, a plotki nie cichły. Z początku nieśmiało, później już coraz odważniej Awijczycy dyskutowali o tym co mogło się stać w niedostępnych dla nich pomieszczeniach karczmy.
-Nassan wyglądał mi ostatnio na zmęczonego. Te jego czerwone ślepia, były jakby bardzo czerwone. – powiedział ktoś, kogo Dezi nie widziała ze swojego miejsca.
- No co Ty. Nassan chłop jak dąb! Jego nic nie ruszy – dodał kolejny z gości.

Po długim czasie w drzwiach prowadzących na zaplecze pojawił się Karczmarz, wraz z Radnym. Nie byli zbyt rozmowni. Popielec burknął tylko o tym, że się przewrócił bo jest zmęczony. Dodał coś o tym, że nie może spać i… szybko się ulotnił. Na jego miejscu dziewczyna zrobiłaby to samo. Milion ludzi pytających jak się czujesz, wcale nie sprawia, że lepiej się czujesz.
Dezi dokonała w głowie szybkich kalkulacji. Takiej spragnionej chmary nie jest w stanie obsłużyć jeden barman. Ona potrzebuje pracy. Nathan to rosły facet, ale ile może udawać kelnereczkę? Na jej twarzy pojawił się szelmowski uśmiech.

-Słyszałam, że kogoś szukacie-zagadała do mężczyzny za ladą.
-Nikogo nie szukamy, ale Ty chyba szukasz kłopotów – odpowiedział jej z przekąsem.
Wymianę zdań Dezi i Nathana obserwowała Kaeiles, która wtrąciła się do rozmowy.
-Dziewczyna rwie się do pracy, a Nassan potrzebuje wolnego. Może warto dać jej szansę? – powiedziała łagodnym tonem, posyłając do obojga przyjazny uśmiech.

Nathan niczego nie odpowiedział. Z pod lady wyciągnął jedynie pożółkłą kartkę papieru i popchnął ją ręką w stronę Dezi. Dziewczyna omiotła ją wzrokiem- FOLMULARZ REKRUTACYJNY. No to była ugotowana. Wychowała się na farmie i prawie nie potrafiła pisać. Nawet nie miała przy sobie długopisu.
-Ma ktoś może długopis? – Gdy skończyła zdanie, po karczmie przeszedł szmer. Wydawało jej się nawet, że z jednego konta słyszała chichot.
- Większość z nas pisze magicznymi piórami. Nie można ich pożyczać – wyjaśnił jej jeden z miejscowych.
No tak. Dezi uderzyła się w czoło, bo właśnie ktoś powiedział jej najoczywistszą, oczywistość pod słońcem. Była jednak mocno zdeterminowana. Potrzebowała pracy. Potrzebowała pieniędzy. Potrzebowała pieniędzy na alkohol i życie. A jakby tak alkoholem zarabiać na życie? Robota marzenie. Dziewczyna prawie potknęła się o własne nogi wybiegając z karczmy. Nie chciała poprosić o pomoc nikogo z gości. Jakby to wyglądało przed przyszłym współpracownikiem?

Obiecała sobie że zrobi to po raz ostatni. Skierowała się w stronę targu. Wśród kramów rozglądała się za takim przy którym stoi najwięcej klientów. Miała szczęście. Pogoda była plugawa, ale jeść trzeba. U rzeźnika była chyba świeża dostawa. Udała że ogląda towar i kilkoma sprawnymi ruchami udało jej się przywłaszczyć sobie czyjąś sakiewkę. Z łupem weszła w jedną z bocznych uliczek. Miała nadzieję, że nikt jej nie widział. Wyciągnęła miedziaki i wsunęła je do kieszeni. Woreczek odrzuciła gdzieś w bok. Jak gdyby nic się nie stało, ponownie weszła na plac ze straganami.

Sklepikarze to mądrzy ludzie, na pewno któryś z nich potrafi pisać- powiedziała do siebie. Okazało się, że znalezienie kogoś kto wesprze ją w wypełnianiu formularza, wcale nie było takie łatwe. Chodziła od jednej budki do drugiej. Wszyscy patrzyli na nią jak na typa spod ciemnej gwiazdy. Zupełnie jakby wiedzieli co zrobiła przed chwilą. Trudno im się dziwić, mieli swoje interesy na głowie. Skoro nie potrafi wypełnić formularza, to znaczy że ta praca nie jest dla niej. Po godzinie miała dość. Usiadła na twardym, ciągle mokrym od deszczu bruku.

-Muszę się przyzwyczajać. Jak tak dalej pójdzie to ulica będzie moim jedynym domem
- burknęła. Niedaleko niej, pod prowizorycznym daszkiem bawiły się dzieci. Pewnie potomstwo jakiegoś handlarza. Przez chwilę przyglądała się jak rysują i ćwiczą alfabet. Dostała kolejnego olśnienia…

Różowowłosa weszła do „Pod Pijanym Strzelcem” dumna jak paw. Jej włosy były zlepione od ulewy, a w dłoniach trzymała zmoknięty kawałek papieru. Podeszła do wysokiej lady i przesunęła kartkę w kierunku karczmarza.

-Mam ten formularz
Obrazek
Dezi

Re: Karczma ,,Pod Pijanym Strzelcem"

Nieprzeczytany post autor: Dezi »

Ja tu tylko sprzątam...

Ciekawa była czy Nassan zdaje sobie sprawę z tego, że odkąd pojawiła się w AIWE, sypia w kuchni, schowana za stosem zapasów? Nigdy tego nie skomentował.

Wieczorem po zamknięciu sali, zatykała korkiem komorę zlewu, napełniała ją ciepłą wodą i układała w niej talerze i szklanki pozostawione przez gości. Później padała jak kamień na poduszkę, będącą tak naprawdę kartoflanymi worami. Rano sprzątała resztę. Po przebudzeniu czekała na nią w zlewie wielka kupa namoczonych naczyń. Nie był to co prawda miły widok, ale dzięki temu Dezi łatwiej było usunąć zaschnięte resztki jedzenia. Codziennie budziła się z iskierką nadziei, że tym razem talerze magicznie umyją się same i wszystko będzie błyszczało czystością. Do tej pory jednak te marzenia realizowały się jedynie w głowie dziewczyny. Raz w tygodniu starała się solidnie umyć kuchenkę. Zdejmowała otłuszczoną kratkę i podobnie jak naczynia, moczyła ją przez kilka godzin w ciepłej wodzie. Samą płytę pucowała twardą szczoteczką. Starała się to robić delikatnie, tak aby nie zarysować powierzchni. Gdy zabrudzenia były szczególnie trudne do usunięcia, zasypywała je solą i zostawiała na kilka dodatkowych chwil. Po wszystkim wycierała powierzchnie, czystą suchą szmatką.

Następnie z kubłem wody i ścierką myła stoliki w Sali dla Gości. Czasami musiała szorować je trochę mocniej, aby pozbyć się lepkich plam alkoholu oraz zaschniętego tłuszczu z jedzenia. Zamiatanie i mycie podłóg zostawiała sobie na sam koniec. Dopiero, gdy udało jej się usunąć okruchy i różne resztki z blatów i lady, wykorzystywała szczotkę i szufelkę. Później owijała miotłę ścierką i przecierała podłogę na mokro. Zawsze zanim zaczynała taniec ze szmatą na kiju, załączała stojący w rogu karczmy gramofon. Delikatnie mrużyła oczy i zaczynała cicho nucić pod nosem, pląsając w rytm muzyki. To była dla niej chyba najmilsza część dnia.

Sprzątanie zazwyczaj zajmowało jej godzinę, czasami dwie. Po wszystkim ustawiała krzesła i mogła już tylko czekać na Nathana, Nassana i gości. Resztę czasu miała dla siebie. Żeby uciszyć głosy w swojej głowie, starała się zajmować czymś każdą chwilę. Wyciągała z kuchennych szafek różne składniki, przyprawy i uczyła się je łączyć…
Obrazek
ODPOWIEDZ

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 4 gości