Posty: 509
Rangi specjalne Sekcje Tytuły dodatkowe Znaczące funkcje fabularne
|
Powiew chłodnego wiatru był dość odświeżający, lecz noszący również zimno wszystkim tym, których otoczyły swymi objęciami krople deszczu. Wkrótce miała się zacząć operacja, Logan oraz Rytlock czekali jeszcze chwilę, spoglądając na siebie oraz wydawali się rozumieć bez słów. W końcu, pierwszy krok miał zaraz nastać. Poczyniono ostatnie przygotowania, sprawdzono raz jeszcze urządzenie na Drogowskazie, po czym dowódcy chwilę jeszcze czekają, widząc, jak kolejne to osoby dochodzą z Bractwa Aiwe.  Ubrany w ciężki pancerz Marszałek Paktu, zauważył jak wpierw przybywa Xerion, który spoglądał na niebo oraz wypatrywał niebezpieczeństw. Widział jak to zsyłało coraz to mniej padające na glebę krople wody. Wydawało się, że powoli zaczyna się rozpogadzać, a uderzenia piorunów nie były aż tak częste. Przybył zatem na miejsce i wyczekiwał dalszych wydarzeń. Wziął łyk wody i sprawdził jeszcze swój ekwipunek, informując o swych preferencjach taktycznych...
Logan następnie zauważył Airra wraz ze swoim wyposażeniem i hełmem na głowie, wcześniej chowając swe okulary w bezpiecznym miejscu. Logan jako Strażnik wyczuł, że człowiek jest przygotowany nie tylko mentalnie, ale również magicznie, napełniony swymi mantrami i w pełni gotowości do przywołania swych ksiąg...
Kolejną osobą była sama Asti, która wkrótce przeprowadziła dialog ze swym ukochanym. Słowa wsparcia, otuchy oraz bliskości na pewno mogły uspokoić jej nerwy i dodać pewnej siły jak lepsze samopoczucie. Sama natomiast również swoją postawą starała się wesprzeć każdego obecnego z Bractwa swą mimikę oraz uśmiechem. Posiadała ze sobą środki medyczne, które były jej podstawą zawodową. Miała przygotowany w pogotowiu swój kostur i spoglądała wkrótce na każdego, by nieść swą pomoc - skupiona i gotowa do działania...
Nassan przybył jako kolejny wraz z poprawionym karabinem na plecach. Popielec trzymał się głównie na tyłach oraz przygotował swą piersiówkę, by podtrzymać poziom alkoholu we krwi. Wcześniej pożywiony oraz napojony widocznie był w bardzo dobrej kondycji na zbliżające się działania i posiadał swój wcześniej przygotowany ekwipunek w gotowości...
Edward, na wezwanie sygnału ożywił się z obserwacji nieba oraz przegrupował się wraz z innymi członkami Bractwa niewiele później. Widocznie nie był w nastroju do rozmów, lub raczej, nie miał nic do powiedzenia. Medyk Bractwa miał przy sobie swój Tajemniczy Ametyst z Inicjacji, umieszczony na końcu swego kostura, napełniony magią. Ustawił się gdzieś po środku grupy, wedle swoich preferencji oraz widocznie był skupiony na roli wsparcia...
Logan był nieco zdziwiony widząc Wardena, który był niegdyś jego człowiekiem w Seraph. Lecz nie był to czas na sentymenty, tylko skinęli sobie widocznie głową. Radny wyczekiwał na swą żonę Kaeiles oraz spoglądał na otoczenie. Jak zawsze posiadał swą aktywną Egidę, która miała go chronić przed pierwszym atakiem...
Następnie przybyła Radna Złata wraz z krukiem na przedramieniu oraz Szarym, Logan również i ją kojarzył. Kobieta o białych włosach rozmawiała widocznie z Xerionem wymieniając kilka zdań przed wyruszeniem w dalszy rozwój wydarzeń. Badała wzrokiem okoliczne osoby, podczas gdy rozładowywała część swych emocji poprzez krótki spacer, wyczekując akcji...
Gremuar przed przybyciem spoglądał w niebo, zaciskając dłoń na swej broni. Na jego twarzy była widoczna różnorodna gama wszystkich uczuć. Dość wiekowy Norn ruszył wkrótce do reszty Aiwijczyków, zbierając swe myśli, których zapewne miał teraz wiele. Wkrótce po sprawdzeniu swego wyposażenia, miał wyczekiwać rozkazów...
Kolejny był Alarug, kroczący twardo po ziemi oraz wytężonymi zmysłami, skupiony na otoczeniu oraz zachowując zimną krew. Ustawił się wkrótce po lewej stronie szyku, mając już przygotowaną tarczę do boju. Posprawdzał, czy wszystko jest w porządku, a po pozytywnym upewnieniu się, był gotów do wymarszu, co wykazywał swą postawą...
Visiner z kapturem na głowie oraz palącym się bladym ognikiem szlugiem, przybył jako następny. Miał wszystko przy sobie, jedyne co zostało, to czekać na następne działania oraz na Claire, z którą widocznie chciał pomówić, swój stres odreagowywał widocznie humorem...
Wkrótce i dołączyła Claire, stając tuż przy Sylvarze w towarzystwie swej wilczycy, również paląc. Visiner oraz łowczyni wyglądali jak dobrana para, która jednocześnie i produktywnie wytwarzała tytoniowy dym. Claire zauważyła Logana, a on ją. Cóż, zbroję na pewno miał wyśmienitą i ciekawą, choć po bohaterze mogła się spodziewać... Ciut więcej. Popiła wodą, przeciągnęła się odpowiednio, ustawiła się po środku szyku i wyczekiwała na wyjście, mając w świadomości czyhające zagrożenie...
Logan zauważył również przybywającą Kaeiles, którą również kojarzył jako członkinię Rady Bractwa. Zamyślona kobieta została otrzeźwiona przez bliskość Wardena. Logan już wiedział, co się tam święci i lekko się uśmiechnął. Cif, na kosturze Kae, widocznie siedziała i grzebała dziobem w jej włosach, Melandru wie, czego szukając. Wkrótce i ptaszyna rozglądała się, by ostrzegać swą panią...
Kolejna była Pralinka wraz z Shiny na ramieniu. Sówka biała jak śnieg bacznie siedziała na swej kompance nie dość że w bitwie, to i w duszy. Gotowe, baczne oraz przygotowane na nadchodzące akcje, były gotowe by się złączyć podczas akcji. Póki co, czekały...
Nekromanta, Gidoko, poprawiał swój ekwipunek i przed przybyciem przywołał swego golema z odmętów Mgielnych. Nieumarły twór towarzyszył swemu panu oraz miał zamiar go wspierać wedle rozkazów. Poczuł, że parę osób umarło nieopodal, dlatego też zapożyczył sobie ich energię życiową - w końcu, już z niej nie zrobią pożytku. Wkrótce dołączył do reszty swych towarzyszy w miejscu zbiórki, ustawiająć się nieopodal Claire oraz Visinera, natomiast sługi swe posłał bardziej na front...
Rytlock spojrzał na Logana, jasno dając znać, że nie mają czasu do stracenia. Miał już wydać sygnał, aż po chwili dołączył Greyvart, akurat przed samym wyruszeniem. Wraz ze swą klingą na ramieniu i popijając wodą, odparł i po chwili był świadkiem początku wymarszu...
Logan po chwili wyprostował się, widząc całe zbiorowisko oraz solidną grupę osób, po czym chrząknął w gotowości i skierował spojrzenie na pierwszego Revenanta, mówiąc - No dobra, jesteśmy wszyscy zgromadzeni. Rytlock, gotowy? - Trybun chrapnął swym charakterystycznym gestem i odparł grubym głosem -Już byłem gotów. Od chwili, gdy tu przybyliśmy... - Logan cicho westchnął i skierował swój wzrok ku dalszej drodze, jednocześnie mówiąc - Brakowało mi tego. Te niewielkie "tam i z powrotem". No dobra, wszyscy! Wymarsz na południe! - W tym samym czasie deszcz jedynie kropił nieznacznie, a niebo nabrało jaśniejszych kolorów, poprawiając tym samym widoczność, choć dalej wyładowania występowały, tak czy owak...
 Po tym dobrze słyszalnym dialogu zarówno Rytlock oraz Logan pogonili wszystkich, do wyruszenia w dalszą drogę. Raptory wraz ze swymi jeźdźcami, mieli ciągnąć ze sobą urządzenie z Drogowskazem, te zaświeciło oraz wytworzyło pewien niebieski okrąg, jakby pole siłowe, chroniące przed wyładowaniami. Niemniej jednak, nie była to bariera, co chroniła pociski, dlatego sam Drogowskaz był podatny na ostrzał. Aiwijczycy słysząc donośną komendę dołączyli do wymarszu, gdy już dwójka legendarnych bohaterów zaczęła prowadzić konwój na południe... Logan i Rytlock z przodu prowadzili całą kompanię, przechodząc przez holograficzny most. Było to dość dziwne uczucie, gdyż każdy krok wydawał się niestabilny, a patrząc w dół - widoczny był ogromny spadek i klify wytworzone na skutek upadku Kralkatorrika. Na stąpanie nóg, konstrukcja technologiczna również reagowała delikatnym "mruganiem" oraz wydawaniem dźwięku, dość specyficznego i trudnego do określenia, jednak również w dziwny sposób przyjemnego dla ucha. Ci co niezbyt przepadali za wysokościami, czuli dość dyskomfort, ale wraz z konwojem czuli bardziej potrzebę pójścia dalej, niż poddać się strachu. W oddali widoczna była piękna, bujna oraz zielona dżungla. Świeża i tętniąca zarazem życiem, niemniej jednak przepełniona specyficzną energią z Mgieł oraz mocą Kralkatorrika. Słyszalne z dala uderzenia błyskawic z zjonizowanego powietrza, dobrze dawały znać o tym, że lepiej jest trzymać się wewnątrz pola siłowego, negującego dany efekt. Co oznaczało, trzymać się w grupie i wytworzyć bastion...
Przechodząc już na drugą stronę, lecz bardziej będąc na pograniczu między dwiema strefami, widoczny był jeden fakt - niebo miało zostać kompletnie przysłonięte koronami drzew, które występowały wszędzie dookoła. Tuż przed samym wejściem w głębiny dziczy Domeny Melandru, wszyscy widzieli przemieszczający się w powietrzu okręt - Gniew Aiwe, który czuwał nad obozem i robił widocznie rekonesans w miarę możliwości. Z jednej strony, Aiwijczycy nie byli widoczni dla sług Kralkatorrika, którzy są w postaci pomniejszych smoków, lecz z drugiej - nie mogli oczekiwać pomocy okrętów bojowych - byli odizolowani, a komunikatory szwankowały, uniemożliwiając kontakt z obozem...   (tego obrazka powyżej, nie brać jako stan faktyczny - tylko projekcję - trudno uchwycić dobrze konwój bez graczy obok)Niebo było coraz jaśniejsze, dlatego widoczność również lepsza. Przy wejściu do gęstwin towarzyszyły uderzenia błyskawic o ziemię oraz odległe wybuchy. Wewnątrz głuszy dżungli wszyscy musieli trzymać się razem, co również robili. Rozglądając się dookoła wszyscy mogli widzieć przeróżne i niesamowite odmiany roślin oraz drzew, których wcześniej mogli nie spotkać lub nawet nie słyszeli o ich egzystencji. Powietrze było zjonizowane magią brandową, a pierwsze wyładowanie nastąpiło wkrótce. Ogromny piorun uderzył w niewidzialną barierę, a setki - jak nie tysiące, nici z energii przeszło w dół w chaotyczny sposób, rozładowując się na glebie...
Było to dopiero pierwsze z zagrożeń, drugim była nieznana fauna, która już wiedziała o przybyciu nieproszonego gościa. Niespokojne zwierzęta, wyrwane z swego domu i zaniepokojone nieznaną magią wydawały przeróżne głośne dźwięki w dziczy. Łowcy mogli wyczuć, że natura tutaj jest dzika i wręcz niepojęta, nieujarzmiona oraz przede wszystkim - wolna, choć jednocześnie w paradoksie, związana magią Kralkatorrika...
Idąc dalej drogą prowadzącą na wprost, Rytlock oraz Logan wydawali się być niespokojni. Być może faktem, że Raptory ciągnące ze sobą lewitujący Drogowskaz, wyczuwały, że ten teren jest zupełnie dziki. Niemniej jednak jeźdźcy dawali sobie póki co radę, choć nie wiadomo na jak długo. Kolejne uderzenie nastąpiło gdzieś w okolicy, a po chwili drugie wprost w niewidzialną tarczę, co przetransportowała potężny ładunek magiczny bezpiecznie w glebę... Po nieco dłuższym marszu i będąc już głębiej w dziczy, Aiwijczycy dotarli do szerokiej polany. Wyglądała ona pięknie oraz zjawiskowo, jak nie z tego świata - choć dosłownie taka była. W oddali za drzewami coś płonęło, niemniej jednak nie wiadomo co - być może związane z wybuchem, który słyszeli chwilę przed wejściem do gęstwin. Rytlock i Logan nagle stanęli oraz zauważyli, że coś jest nie tak...
Jasne niebo nagle spowiły czarne zastępy kłębów chmur, naładowanych magią Kralkatorrika, a tuż pokrótce od lewej, jak prawej strony zaczęły napływać siły Kralkatorrika. Przemienione zwierzęta oraz twory z brandu, plugastwa, które swymi śladami kalają piękną naturalną glebę. Wszystko nagle zmieniło się z ułamka sekundy. Wrogów wydawało się, że było z 20 na lewą oraz 30 na prawą stronę. Głównie były to na pierwszych liniach konstrukty, golemity z brandu, które pełniły funkcję tarcz, by nie strzelano w zasięgowych. Na drugiej ich, przemienione szybkie zwierzęta, co przebiegły nagle na przód, chcąc wyminąć powoli przechodzące do przodu twarde i wytrzymałe golemy tarcze, jako atak. Natomiast na trzecich, konstrukty strzelające już na odległość i posyłające deszcz pocisków. Na tyłach obu, znajdowały się dwie Hydry spaczone Brandem, które wyczekiwały by wejść do walki w najlepszym dla nich momencie...
Logan i Rytlock przygotowali zerwali się szybko, ale widzieli, że nie mogli przejść za okrąg, więc mieli zamiar walczyć z nadciągającą pierwszą falą piechoty, broniąc raptory oraz Drogowskaz przed atakami wroga z lądu... Teraz Aiwijczycy mają okazję wykazać się w walce i zająć dogodne pozycje przed impetem ataku. Walka ta wymaga współpracy wszystkich ochotników...
- [+] Oznaczenia mapy
- - Złota gwiazda otoczona punktami - Siły Bractwa i Paktu,
- Niebieski okrąg - Obszar ochrony przed wyładowaniami, - Ciemny purpur - Pierwsze linie, wytrzymałe golemity (5L, 10P) - Ciemny fiolet - Drugie linie, szybkie spaczone zwierzęta (10L, 10P) - Róż - Trzecie linie, golemity zasięgowie (5L, 10P) - Czerwone gwiazdy - Spaczone potężne Hydry,
|
|