Dziewiczy Lot

Opasłe w tomy półki i walające się wszędzie pergaminy. Tutaj trafiają zakończone przygody.
aiwe_database

Dziewiczy Lot

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Obrazek

Skrzydło Aiwe po przejściu testów w dokach wzniosło się ku niebu. Na pokładzie oprócz załogi szkieletowej i kierownika projektu dołączyła czwórka śmiałków z samej Gildii. Visterion, który ma pod swoja piecza maszynownie, Ereltana, która razem z Tin przebywa w pomieszczeniu zarówno służącym do opatrywania rannych jak i do serwowania posiłków. Aksumanun została zaprowadzona na mostek, gdzie chciała zdobyć szlify w dowodzeniu podobnymi jednostkami. Okręt skierował się w stronę Fortu trójcy i powoli płynął wśród chmur.

Maszynownia: [ Visterion ]
Żywe serce okrętu ze znajdującym się na samym środku generatorem napędowym. Ciche buczenie cały czas rozbrzmiewa w pomieszczeniu. Przepływający gaz szumi w rurach a dwoje mechaników czeka na każde polecenie przebywającego Visteriona. Wskaźniki ciśnienia, poziom paliwa, wody oraz obrotomierz są w optymalnym lub pełnym położeniu.

Kambuz / Punkt Opatrunkowy [ Erel i Tin ]
Dwa Golemy Tin zostały przymocowana klamrami do pokładu. Każdy z nich stoi obok szafki z podstawowymi produktami. Tuż obok ściany znajduje się szafka z podstawowymi medykamentami. Za bulajami leniwie przepływają chmury a świeże i ciepłe powietrze wpada do pomieszczenia. Nie słychać tutaj gwaru przedziału bojowego czy szumu maszynowni. Gdy drzwi są zamknięte nie słychać nawet rozmów z przedsionka okrętu.

Mostek/Sterówka [ Aksumanun ]
Znajdujący się z tylnej wewnętrznej części okrętu mostek jest platformą górująca nad innymi pokładami. Doprowadzone są tutaj miedziane rury do każdego pomieszczenia na okręcie zapewniające głosową komunikację z każdym pomieszczeniem na okręcie. Przy poręczy dowódcy stoi wyprostowany Varialus i patrzy się raz po raz na wskaźniki ciśnienia oraz kompas.
Jako aspirująca do miana pierwszego oficera Aksumanun miała sama dowodzić. Jej decyzje miały być zmieniane tylko w przypadku błędów w sztuce.

Celem wyprawy oprócz sprawdzenia okrętu jest zabranie ładunku z Fortu Trójcy i przewiezienie go do Lwcih Wrót.
aiwe_database

Re: Dziewiczy Lot

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Tin z nieodłącznym plecakiem z którego podzwaniały oraz postukiwały różne kuchenne i nie tylko utensylia weszła na trap sterowca. Rozglądała się otwierając szeroko ślepka i pyszczek.
- Łoooo... - mordka jej się rozjaśniła, a wyraźne sińce zmęczenia pod złotymi ślepkami prawie przy tym znikły - ...cudnie to wyszło!
Poprawiła uchwyt łapek na szelkach i razem z golemem taszczącym jakieś dodatkowe worki, raźno weszli na pokład.

Pozdrawiała napotkaną załogę szerokim uśmiechem lub skinieniem. Poza tym jej "wejście" zaznaczał dobitnie zapach grzanek z cynamonem i miodem, ciągnąc się za nią gdziekolwiek się pojawiała.
Jako, że już wcześniej przemierzała pokład w czasie budowy wiedziała gdzie jest jej kącik i tam skierowała swoje kroki.

Zostawiwszy plecak przypięty klamrą obok szafki z podstawowymi produktami wzięła się pod boki i westchnęła z zadowoleniem rozglądając się okiem zadowolonego posiadacza.
Zajrzała do szafek sprawdzając co i ile ma do dyspozycji.
Mruknęła coś z nostalgią o "jeszcze nie skażonych przypalonym olejem rusztach oraz powietrzu" gdy oglądała i sprawdzała stan golemów jej projektu i wykonania.
Uruchomiła oba i wykonała szybki test. Z zadowoleniem zatarła łapki.
Dostrzegła PIMPUSIA po chwili i zasępiła się.
- No kochany. Za dużo miejsca tu nie mamy, więc Ty zostajesz przy pryczy Tin - zaprowadziła swojego przybocznego golema do pomieszczeń załogi i upewniwszy się iż nie zabiera zbędnego miejsca ustawiła system na czuwanie.

Wróciła do kambuza.
Sprawdziła tanecznym na pierwszy rzut oka krokiem czy łatwo jej będzie przy obecnym ustawieniu szafek i golemów poruszać się podczas gotowania. Inspekcja ją zadowoliła. Jak i ułożenie wszystkiego względem najbliższego bulaja.
Wyszczerzyła się szelmowsko z sobie tylko znanego powodu.
Wyjęła kilka własnych przypraw chowając je do półek, a z worków przytachanych przez swojego golema wypakowała produkty do niewielkiej chłodziarki.
Naoliwiła golemy dla pewności.
Drugi worek zostawiła na razie nietknięty w rogu pomieszczenia.

Zostawiwszy na boku kilka grzanek dla wiadomej jej współlokatorki i użytkowniczki pomieszczenia, potruchtała zajrzeć do innych pomieszczeń.
Najpierw skierowała się na mostek by zaraportować swoje przybycie oraz przeprowadzoną inspekcję pomieszczenia.

Weszła na mostek nadal rozglądając się radośnie i pozdrawiała załogę wesoło skinieniem.
Zasalutowała zbliżywszy się do popielca.

- Dowódco. Odpowiedzialna za kambuz Tin Rho melduje swoją obecność na stanowisku. Wstępna inspekcja pomieszczenia i sprzętu wypadła pomyślnie. Jesteśmy gotowi do zapewnienia wyżywienia załodze.
aiwe_database

Re: Dziewiczy Lot

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Weszła pomostem razem z resztą załogi witając się skinieniem ze wszystkimi napotkanymi. Zameldowała swa obecność na mostku kapitańskim, po czym przespacerowała się po dostępnych pomieszczeniach, by wiedzieć co gdzie jest. Dopiero wtedy udała się do części, która miała służyć za punkt medyczny.

Cały czas uśmiechała się radośnie, bowiem i ona była podekscytowana lotem. Na widok grzanek, aż zapłonęły jej oczka jasnym blaskiem. Nie poczęstowała się nimi jednak, tylko sprawdziła punkt medyczny i zawartość szafek. Wyjęła z torby jakąś niewielką skrzyneczkę z małymi fiolkami i dodała do istniejącego asortymentu. Rozejrzała się jeszcze po pomieszczeniu ciekawie zerkając na golemy asurki oraz grzanki, postanowiła poczekać na nią.
aiwe_database

Re: Dziewiczy Lot

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Visterion wszedł na pokład jako jeden z pierwszych, skinieniem głowy witając z tymi, którzy go ubiegli. Zameldował się na mostku, następnie ruszył ku kwaterom załogi. W prywatnej szafce upchał plecak i karabin (który dziwnym zbiegiem okoliczności, przy ułożeniu na ukos mieścił się idealnie), a następnie ruszył ku maszynowni.

Gdy się w niej znalazł, zrobił mały obchód. Dwa razy sprawdził całą maszynerię, zaczynając od generatora napędowego. Przeglądał wszystkie liczniki i wskaźniki, wsłuchiwał się w wszechobecny szum, przepatrywał wszystkie elementy, szukając choćby najmniejszych usterek. Wszystko działało poprawnie.

Następnie przeszedł do sprawdzenia zasilania. Z jednej z rozlicznych torb umieszczonych wokół pasa wyciągnął małe urządzenie wyposażone w ekranik i szpikulec. Ten ostatni przykładał kolejno do każdego z czterech umieszczonych w maszynowni kryształów energetycznych, odczytał coś z ekranu, a następnie notował wyniki. Gdy sprawdził maszynownię, ruszył na obchód całego statku, zabierając ze sobą obu mechaników. Choć w trakcie obchodu zdarzyło im się zapytać o jakąś sprawę, Visterion był zadowolony - znali się na rzeczy i zapewne poradziliby sobie z utrzymaniem statku na chodzie bez niego.

W jednym miejscu wymontował ze ściany małą blachę, praktycznie niemożliwą do rozróżnienia od reszty ściany. Sprawdził skanerem kryształ, następnie na ponów zamontował blachę i znów wykorzystał skaner. Zanotował oba wyniki. Następnie w trzynastu porozrzucanych po statku lokacjach sprawdzał skanerem kryształy już przez ściany, jako że blacha osłaniająca każdy miała te same parametry. Na koniec porównał wszystkie 18 wyników i uśmiechnął się półgębkiem. Cały system zasilający miał maksymalną sprawność, wszystkie kryształy energetyczne działały identycznie i były ze sobą w pełni zestrojone.

Wszystko działało jak należy.

Wrócił z dwójką mechaników do maszynowni. Zostali tam do czasu uruchomienia systemu napędowego, chcąc nadzorować jego pracę w tym istotnym momencie. Obyło się bez problemów. Gdy Skrzydło Aiwe sunęło przez przestworza, trójka inżynierów rozmawiała przez chwilę, wymieniając się kilkoma uwagami. Potem Visterion powierzył maszynownie swym nowym towarzyszom, by udać się na mostek. Dotarł tam zaraz po Tin i zatrzymał się kilka kroków za nią. Nie chcąc jej przerywać, zwyczajnie podniósł nieznacznie w górę dłoń z wyciągniętym kciukiem i skiwając do popielca głową na znak, że wszystko działa jak należy.
aiwe_database

Re: Dziewiczy Lot

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Aksumanun pakowała się pierwszy raz w życiu rozważnie. Oglądała każdy przedmiot i zastanawiała się czy to aby dobry pomysł zabierać ze sobą na przykład małego pluszowego smoka. Skończyło się na grubym notatniku, kilku własnych mapach nieba oraz Tyrii, kompasie, sekstansie, złotej lunecie i harfie. Wpakowała do skórzanej torby również skrzyneczkę ziół, fajkę i sporą torbę tytoniu, ostatni cud techniki-zapałki oraz jedną zmianę bielizny i świeżą koszulę. Ubrała się prosto,praktycznie. Włosy skryła pod chustą. Nie zapomniała o rękawicach i mocnych butach. Na ramiona zarzuciła lekki skórzany kaftan. Uzbroiła się w kostur i dwa miecze. W drodze na pokład zajrzała jeszcze ostatni raz do siedziby w Lwich Wrotach, następnie złożyła kadzidełko w jednej z kapliczek Dwayny w intencji spokojnych wiatrów i ruszyła na pokład.

Witała się z napotykaną załogą skinieniem głowy. Kiedy wreszcie dotarła na mostek, podeszła do Varialusa.
- Dowódco, Aksumanun Vettin. Miło mi poznać. - ściągnęła rękawice i w ludzkim geście wyciągnęła dłoń na przywitanie.
aiwe_database

Re: Dziewiczy Lot

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Popielec w pierwszej kolejności zwrócił się do Tin
- Wyglądasz na zmęczona a to dopiero początek rejsu. Wprawdzie załoga nie jest pełna, ale wolałbym, abyś nie padła nam ze zmęczenia już od razu. Bo głodny marynarz może popełniać błędy. A do ziemi możemy mieć dosyć dużą odległość.
Zabębnił pazurami w poręcz mostka.
- Skoro kambuz jest jednocześnie leczniczą myślę, że Erel zaopiekuje się również tobą od razu.
Katem oka zerknął na Visteriona i skinął mu głową i sam pokazał kciuk w górę, że przyjmuje jego raport. W przelocie uścisnął dłoń Aksu.
- Nasza adeptka - wskazał mesmerkę - chce zdobyć szlify w dowodzeniu jednostką. Wszelkie rzeczy proszę przekazywać bezpośrednio na mostek. W razie potrzeby po konsultacji Aksu wyda stosowne decyzje dalej. Pamiętajcie, że adept na oficera jeszcze nie ma prawa wydawać poleceń.
Popielce spojrzał na chronometr zawieszony powyżej busoli
- Właściwie już pora coś zjeść. Wszyscy zatem do kambuza. Nasza kuk zapewne uraczy nas czymś pozytywnym. Jemy wachtami. Pozostanę z pierwszą na mostku póki co. Visterion jak widzę już sprawdził maszynownie, więc możemy ruszać pomału.
Przystawił pysk do rury komunikacyjnej
- Mała naprzód! Kurs Południe - Południowy Wschód - spojrzał na wskaźniki wiatru i przechyłu - Balast cztery stopnie na bakburtę!
Po przyjęciu meldunków spojrzał po reszcie.
- No posilać mi się ale już. Za chwilę sprawdzimy nasz okręt paroma karkołomnymi manewrami.
aiwe_database

Re: Dziewiczy Lot

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Zastrzygła uszkami, zamrugała zaskoczona i zawstydzona uwagą o zmęczeniu. Pisnęła szybkie i formalne.
- Nie-zawiodę! - po czym zrobiła zwrot na pięcie i... wpadła na Visteriona nie wiedząc, że cichutko stanął za nią. Pisnęła drugi raz ciszej, jeszcze bardziej zawstydzona
- Przepraszam!
I tyle ją widzieli na mostku. Pozostał tylko lekki zapach cynamonu i miodu...


Wpadła do kambuza i oparła się o futrynę łapiąc oddech.
Widząc Erel uniosła najpierw łapkę w geście powitania, a po chwili tylko jeden palec w geście "Daj mi sekundę." po czym złapała kolejny oddech i szurnęła do golemów.

Uruchomione rozpoczęły pracę. Póki nie wykonywali gwałtowniejszych manewrów golemy zwolnione z przypięcia mogły się swobodnie obracać do szafek i pobierać podstawowe produkty. Tin zostawiła jednak pojedyncze klamry przypinające je do ścian by w razie jakiegoś wstrząsu nie przewróciły się i nie poparzyły nikogo.

- Wybacz Tin - jej głos dochodził do Erel z wnętrza jednej z szafek i był zaaferowany. - Dowódca nakazał czas posiłku, a Tin w proszku...
Brzęknęły misy na które wykładała chleb.
- Na szczęście Tin przygotowała sporo rzeczy wcześniej - kolejny stuk i ciche bulgotanie w jednym z pracujących nad potrawą golemów.
- Nie tknęłaś grzanek? - Asurka mignęła Erel między chłodziarką, a stołami. Słowa podobnie jak poruszanie się kucharki przypominały serie z karabinu, a wyrażały zdziwienie.
- Były dla Ciebie. Zjedz. Za chwilę będzie posiłek - wirowała pomiędzy golemami, szafkami, a rozłożonym szerszym blatem przy którym krajała i mieszała z gracją. Żaden ruch nie był zbędny. Była w swoim żywiole.
Po chwili rozszedł się po pomieszczeniu zapach pieczonego mięsa, przypraw, chleba, zapach świeżo mielonej kawy i zaparzonej herbaty.
Talerze w stosikach wyjmowane przez Tin spoczęły na końcu jednego ze stołów który miał tam szerokie wgłębienie na przedmioty, by te nie ślizgały się i nie spadały przy przechyleniach statku. W kubełku obok stały sztućce. Nie nakrywała nie wiedząc ilu dokładnie na raz przyjdzie się posilić. Każdy mógł brać i siadać.

Zatrzymała się dosłownie na moment i wlepiła oczy w medyczkę.
- Masz coś na wzmocnienie? Tin... miała ciężką noc w pracy i nie mogła odespać. A tu chce być na pełnych obrotach. Dać z siebie wszystko. Kawa to tylko chwilowy wzmacniacz.
aiwe_database

Re: Dziewiczy Lot

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Aza skinęła głową na słowa Dowódcy i udała się do mesy, nie była głodna, ale chciała poznać załogę. Zajęła miejsce przy wspólnym stole jeśli takowy mieli i czekała aż Kuchnia wyda posiłki.
aiwe_database

Re: Dziewiczy Lot

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Erel oparła się o jedną z szafek i słysząc słowa asurki sięgnęła po grzankę, którą spokojnie sobie chrupała, obserwując jej zmagania w kuchni. Słysząc jej pytanie odezwała się.
- Tin, jak skończysz, po prostu odpocznij sobie. Moje specyfiki wolałabym zachować na czas, gdy będzie mniej spokojnie, bowiem wszystko ma swoją cenę. - uśmiechnęła się do rozmówczyni – Jeśli będzie potrzeba dam ci coś na pobudzenie, będziesz mogła biegać trzy dni bez snu, na pełnych obrotach, ale później czeka cię doba przymusowego odpoczynku. Chyba nie chcesz w połowie lotu się zupełnie wypalić i paść jak szmaciana lalka?
aiwe_database

Re: Dziewiczy Lot

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Spore termosy przytwierdzane do jednej ze ścian zostały napełnione kawą i herbatą. Obok był też duży pojemnik z wodą przy słusznej wielkości zlewie. Kubki w stojaku tuż przy nich.
Tin powitała uśmiechem i skinieniem Aksu uwijając się przy szykowaniu jedzenia. W kuchni panowało ciepło i aromaty przygotowywanego posiłku.
Otwarte bulaje przynosiły świeże podmuchy powietrza tak, że jego cyrkulacja zabierała nadmierne ciepło buchające od gotujących golemów. Co jakiś czas słychać było krzyk ptaków ścigających się ze statkiem. Cichy brzdęk naczyń i szybki stukot noża w łapkach małej asurki, krojącej warzywa.
- Tin by nie prosiła - wzruszyła ramionkami lekko i uśmiechnęła się zakłopotana - ale dowódca zwrócił uwagę na jej zmęczenie już na początku rejsu, dlatego spytała.
Wrzuciła pokrojone warzywa do miski na naszykowaną tam sałatę i inne smakołyki, polała oliwą. Umyła ponownie łapki i sprawdziła czy mięso się dopieka. Zajrzała do pyrkającej zupy. Spróbowała i doprawiła.
- Co do odpoczynku - wytarła blat czystą ściereczką i wzięła się za mycie owoców - na statkach wydaje się pięć posiłków dziennie. Będzie... ciężko z odpoczynkiem. Dzisiaj pierwszy posiłek jest nieco chaotyczny, ale od kolacji będzie już bardziej unormowany jak się zapozna Tin z trybem pracy załogi. W końcu pierwszy raz służy na statku. A tu nieco inne zwyczaje.
aiwe_database

Re: Dziewiczy Lot

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Visterion dotarł do mesy z lekkim opóźnieniem, jako że schodząc z mostku zatrzymał się na chwilę, by coś sobie zanotować. Gdy wszedł do pomieszczenia, znalazł sobie jakiś wolny kawałek ściany i oparł się plecami. Postanowił spokojnie poczekać, by nie plątać się i nie przeszkadzać zarówno uwijającej się Tin, jak i schodzącej się do mesy załodze.
aiwe_database

Re: Dziewiczy Lot

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Erel skinęła do Asurki, zamyśliła się chwilę, po czym wyjęła z torby jaśniejący kryształ w kształcie kury i podeszła do niej z nim.

- Połóż na niej dłonie, a twoja energia powinna wrócić do normy. - wyciągnęła w stronę Tin przedmiot.
aiwe_database

Re: Dziewiczy Lot

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Jak na zawołanie do kambuza dotarło sześciu artylerzystów i dwóch pomocników sternika. Bez zbędnego gadania zasiedli na przesuwanych stołkach koło jednego stołu. Spojrzeli po członkach LmA i z szacunkiem przytknęli dłonie do czoła w różnorakim salucie.
- Kuk! Czy coś specjalnego na dziewiczy rejs masz? Bo to granda jakbyśmy dostali solona wieprzowinę i wodę - Powiedział gardłowym głosem Popielec o czarnym jak sadza futrze oraz odznaka artylerzysty przypiętą do kombinezonu.
- Zaraz przyjdzie kolejna wachta! - Widocznie miał taki zwyczaj nieco głośniejszego mówienia, gdyż inny co przyszli nie zwracali uwagi na podniesiony lekko głos.

Asur z odznaką pomocnika sternika klapnął obok pytającego się Popielca.
- Tylko jakby się dało szybko, bo sam chce się położyć. Noga mnie boli od tej skrzyni co się obluzowała i na mnie spadła.
Dodał zaspanym głosem malec.

Do kambuza wszedł człowiek, który stracił równowagę i zataczając się z lekka wpadł na stolik.
- O przepraszam bardzo. Nieprzyzwyczajony jeszcze jestem do tych nowinek i każde wahnięcie powoduje że się he he przewracam.

Po tym jak człowiek wpadł na stolik coś zazgrzytało w podstawie mebla. Odwracany blat przekrzywił się a człowiek upadł na ziemię. Po podłodze potoczyła się chmara części mechanizmu obrotowego.

Na ten wypadek przybyła wcześniej ósemka ryknęła śmiechem, ale nie ruszyła się by przyjść z pomocą siadającemu chwiejnie przybyszowi.
aiwe_database

Re: Dziewiczy Lot

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Zupa w garnku pachniała. Mięso na ruszcie skwierczało. Tin wytarła łapki i szybko podbiegła do Erel zaciekawiona.
- Wygląda zupełnie jak moja Grzanka! - ucieszyła się i dotknęła ufnie kryształu.

Gdy weszła pozostała cześć załogi uniosła łepek. Przywitała ich donośnie i wesoło.
- Zupa flisacka i rolada wołowa ze świeżą sałatą i warzywami. Do tego papryczki i ogórki marynowane. Tam macie kawę i herbatę. I nie zapomnieć po owocu na deser. Wieczorem będzie po kawałku ciasta! Musicie minutę poczekać na roladę. Ale zupa już...

Nie dokończyła bo nagle zapanowało niemałe zamieszanie i raban. Na szczęście na stole nic nie stało jeszcze.
- Na co czekacie?! - odezwała się gdy jasnym było iż nikt nie ma zamiaru się ruszyć. Głos małej asurki nie ustępował innym marynarzom mocą, a stanowczością nie ustępował dowódcy -Nie będzie posiłku jak tu za chwilę nie będzie porządku! Proszę mu pomóc. Czy aby to na pewno przechył? A może procenty? Zobaczyć co z tym stołem.

Komendy były krótkie i jasne. Kuk rządził w mesie. I wiadomym było, że miał atut. Atuty te pachniały kusząco i czekały na podanie do stołu.
aiwe_database

Re: Dziewiczy Lot

Nieprzeczytany post autor: aiwe_database »

Kura przygasła lekko w dłoniach Tin i asurka mogła się poczuć lepiej, jakby bardziej wypoczęta. Erel schowała przedmiot do torby, po czym, spojrzała na asurskiego pomocnika sternika i podeszła do niego, by sprawdzić nogę.

- Czy mogę sprawdzić czy pana noga jest cała? - kucnęła przy ewentualnym pacjencie.
ODPOWIEDZ

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Bing [Bot] i 4 gości